https://www.o2.pl/informacje/chca-odebrac-polkom-alimenty-padly-szokujace-slowa-6943556992522976a
I bach! Szach mat! Takie powinno być prawo *
Mój ulubiony kawałek:
Cytat:
Kobieta, która zajdzie w ciążę poza związkiem małżeńskim, ma być ukarana. Z kolei posiadanie dziecka z obcokrajowcem ma być pretekstem do odebrania obywatelstwa.
Też się zastanawiam, jakim trzeba być odklejeńcem, żeby takie coś głosić dzisiaj.
Nawiasem mówiąc, goldsun ma rację: przy takim zapisie, jeśli wystarczy "kolega mi powiedział", to w praktyce nie jest to żaden termin. A jeśli potrzeba testu DNA, na który matka nie musi się zgodzić, to przepis jest z tych bardziej martwych.
A jeśli potrzeba testu DNA, na który matka nie musi się zgodzić, to przepis jest z tych bardziej martwych.
To nie jest martwość, to daje sens pracy sędziego. Tak jest dobrze, chciałbys ujebac te wszystkie głupie kroki pt uznanie, zaprzeczenie i bezskutecznośc uznania wiarygodnym badaniem DNA?
Rashmika, ale uznanie ojcostwa jest całkowicie dobrowolnym, suwerennym aktem woli mężczyzny. Tak jak stanowi przepis. Nikt go do tego nie zmusza. A przepraszam bardzo, dlaczego urzędnik ma się wpierdzielać w to żądając testów DNA? Aczkolwiek może, jak wynika z przepisu. Nie znam takich przypadków, trzeba by speca od rodzinnego zapytać.
A reszta przypadków - przecież masowo są dla potrzeb sądach rodzinnych tego typu testy wykonywane. Tylko trzeba być facetem i wyjąć głowę z dupy, gdzie ją większość tych nieudaczników najwidoczniej trzyma.
goldsun napisał/a:
Romulus napisał/a:
... w terminie roku od dnia, w którym dowiedział się, że dziecko od niego nie pochodzi. ...
Pytanie czy do tego liczy się "a bo kolega mi powiedział"?
Bo jeśli tak, to znaczy, że można to zrobić w praktycznie dowolnym momencie.
Poza tym tak na moje oko, to chyba jest tu to źle sformułowane?
Bo chyba nie powinno być "że dziecko od niego nie pochodzi" a "nabrał podejrzeń że nie pochodzi"? Czy w tym momencie już musi być pewny, czyli musi mieć już zrobione testy dna?
Pytam z czystej ciekawości, bo wisiałoby mi, nawet gdybym po nastu latach jakimś cudem dowiedział się, że moje dzieci nie pochodzą ode mnie. Są moje bo je wychowuję od narodzin (byłem przy obydwu). To jest dla mnie tak proste jak budowa grabi i jakakolwiek dyskusja byłaby dla mnie na poziomie całkowicie absurdalnym.
Notabene - jeden z lepszych tekstów z drugich Strażników galaktyki tu pasuje - "Może on jest moim ojcem, ale nigdy nie będzie tatą". (oczywiście w tym kontekście powinno być odwrócone)
Nie ma żadnego środka dowodowego wskazanego w przepisie, więc każdy dowód na to, że nie minął rok od kiedy facet się dowiedział, jest dobry. Pytanie, czy przekonujący, ale sorry, chcesz podważyć swoje ojcostwo to - jak pisałem wcześniej - wyjmij głowę z dupy i zacznij nią ruszać. To zbyt poważne sprawy, żeby gówniarskimi argumentami strzelać. Kolega rodzinnik z Warszawy, z którym się dziś konsultowałem powiedział mi, że w zasadzie badania DNA są zbyteczne, jeśli inne dowody są bezsporne. Ale on zawsze dopuszcza taki dowód z urzędu, nawet jeśli nie ma sporu. Z dwóch powodów. Pierwszy: bo ludzie to pokraki i w zasadzie, jak im wygodnie, są gotowi przehandlować dobro dziecka za hajs. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni (ci są w większości, co potwierdza moje przekonanie, że polski mężczyzna to zwykły smętny zwis). Drugi, wynikający z pierwszego: w sądzie rodzinnym w takich sprawach dobro dziecka liczy się bardziej niż dobro rodzica. Zatem dla pewności zawsze taki dowód jest w sprawach, w których on prowadzi. Zresztą, pewnie wszyscy tak robią. Sam bym tak robił, gdyby mi pozwolono porozbijać świętość rodziny.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Art. 78
§ 1. Mężczyzna, który uznał ojcostwo, może wytoczyć powództwo o ustalenie bezskuteczności uznania w terminie roku od dnia, w którym dowiedział się, że dziecko od niego nie pochodzi. W razie uznania ojcostwa przed urodzeniem się dziecka już poczętego bieg tego terminu nie może rozpocząć się przed urodzeniem się dziecka.
Rashmika, ale uznanie ojcostwa jest całkowicie dobrowolnym, suwerennym aktem woli mężczyzny.
Przecież nie piszę, że trzeba ich niewolić. Nie chodzi mi o kazdą sprawę o alimenty, tylko o takie, gdzie facet zaprzecza ale nikt go nie słucha bo przez rok nie zaprotestował. Z róznych powodów. Tak jakby o ojcostwie decydował Ojciec Czas a nie genetyka, normalnie sredniowiecze. Dobra, wiem, dobro dzieci.
Romulus napisał/a:
A przepraszam bardzo, dlaczego urzędnik ma się wpierdzielać w to żądając testów DNA?
Żeby mieć pewność skoro feruje wyrok? Żeby było szybciej i mniej rozpraw?
Romulus napisał/a:
większość tych nieudaczników
[...]
co potwierdza moje przekonanie, że polski mężczyzna to zwykły smętny zwis
Romek, miałeś kiedykolwiek zajecia z etyki zawodowej? Wiem, że widziałes niejedno i pewnie z tego obrazu wyłania się kompletne spierdolenie tego narodu, ale mam wrażenie, że coś ci sie grubo pojebało, mam nadzieję, że na sali gdzie się wydaje wyroki się haltujesz z takimi refleksjami.
Rashmika, ale uznanie ojcostwa jest całkowicie dobrowolnym, suwerennym aktem woli mężczyzny. Tak jak stanowi przepis. Nikt go do tego nie zmusza. A przepraszam bardzo, dlaczego urzędnik ma się wpierdzielać w to żądając testów DNA? Aczkolwiek może, jak wynika z przepisu. Nie znam takich przypadków, trzeba by speca od rodzinnego zapytać.
Romulsie, uznanie ojcostwa może się opierać na zupełnie błędnych przesłankach np. o wierności parterki i jako takie nie ma za wiele wspólnego z logiczną decyzją. Natomiast badanie z automatu dna na samym początku, traktowane jako procedura medyczna od razu ściąga problem ojcostwa/alimetów itpitd.
NO ale ktoś tu nie zarobi...
Suwerenny akt woli mężczyny... ja prdlo, krawaty stają mi na baczność !!!
Z innej beczki - czy aby postulaty Fundacji IncelPatria nie podpadają pod jakieś paraagrafy ?
odbieranie praw itp
przecie ci goście - wypisz wymaluj incle z neta co wypełzły na światło dzienne
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
To niepokojący sygnał biorąc pod uwagę, że mamy rekordowo niskie bezrobocie, duże możliwości jeśli chodzi o znalezienie pracy, a więc możliwości uzyskania dodatkowych dochodów.
Nic dziwnego że się migają jak im zasądzają takie alimenty że powinni drugi etat brać, a w dobie dalej 24h
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Z tego artykułu wynika, że to nie jest kwestia "olaboga ale mamy dużo dłużników alimentacyjnych", tylko to są po prostu regularni dłużnicy na wszystko. Jeśli niektórzy mają nawet po 20 długów w różnych miejscach, to to nie jest problem niepłacenia akurat alimentów.
Czy jest gdzieś podana liczba - ilu z tych dłużników alimentacyjnych, nie płaci tylko alimentów i innych długów nie ma?
Bo mam trochę wrażenie, że diagnoza problemu jest błędna - to nie są ludzie unikający płacenia alimentów, tylko to są ludzie, którzy po prostu mają wywalone na jakiekolwiek swoje rozliczenia/długi i/lub z podejściem "im się to wszystko należy". Oni nie spłacają żadnych długów, a nie tylko alimentów.
Jeżeli ci ludzie mają długu za alimenty po 50tys (średnio), a dodatkowo mają jeszcze inne długi, to przecież oni tego nie spłacą. Stawiam, że ludzi którzy z takiego zadłużenia wyjdą sami, to będą jakieś jednostkowe przypadki.
Musiałby być jakiś bardzo sensowny program tego jak to mają spłacać, bo jak znam życie - banki im pierwsze długi odbiorą, potem pewnie jakieś inne firmy a spłacanie alimentów będzie na samym końcu.
Na moją logikę jest oczywiste, że u takich ludzi długi za alimenty będą tylko rosnąć, to można właściwie w ciemno przewidzieć.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Musiałby być jakiś bardzo sensowny program tego jak to mają spłacać, bo jak znam życie - banki im pierwsze długi odbiorą, potem pewnie jakieś inne firmy a spłacanie alimentów będzie na samym końcu.
Nie znasz życia. Ani prawa. Alimenty mają w egzekucji pierwszeństwo. Art. 1025 kpc ustala kolejność kierowania przez komornika ściągniętych środków.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
W raporcie wskazano, że gros kwoty, którą powinni uregulować dłużnicy alimentacyjni, poza świadczeniami na swoje dzieci, należy się firmom zarządzającym wierzytelnościami. Są im winni przeszło 1,9 mld zł. Znacznie mniej do odzyskania mają sądy (80,5 mln zł) i instytucje finansowe (55,3 mln zł)
hmm, tu trzeba by zadać pytanie - czy można handlować długami alimentacyjnymi - bo jak można to tym raportem można se podetrzeć
Wartość nieuregulowanych alimentów, zgłaszanych do Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor przez gminy, które wypłacają świadczenia za unikających utrzymywania dzieci rodziców, wzrosła przez rok o ponad 3 mld zł do 14,3 mld zł - wskazali analitycy Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.
Trojan, oczywiście, że mężczyzna może uznać dziecko mylnie sądząc, że jest jego. Może też uznać dziecko wiedząc, że nie jest jego. To nie jest sprawa państwa. Dopiero, kiedy dojdzie do wniosku, że został oszukany, to może wytoczyć powództwo.
Weź przestań pisać te bzdury o konieczności robienia i przedstawiania testu DNA, bo nie rozumiesz prostej rzeczy: nie ma takiej potrzeby. Jak jakiś biedulek nie jest pewny, że to jego, to niech nie uznaje. Nikt go nie zmusza. Przypiąłeś się do jakiegoś argumentu z d.py i trzymasz się go uparcie nie wiem w zasadzie po co.
A może po to, bo jesteś związany z jakimiś laboratoriami i lobbujesz w ten sposób, aby im zyski podnieść? Bo to jedyny racjonalny powód? (Skoro ja się temu sprzeciwiam, aby mieć więcej pracy... bo przecież w sądach jest jej tak mało, że sędziowie walczą ze sobą o sprawy, wręcz je sobie z rąk wyrywają ).
Zatem jeśli się tobie urodzi dziecko masz prosty wybór: uznajesz albo nie uznajesz.
Na szczęście ten postulat z testami DNA po urodzeniu jest tak głupi, że nikt nie zamierza na poważnie go wprowadzać. Nawet Konfederosja.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Bowiem wchodzi w życie nowelizacja kodeksu karnego. Poza zaostrzeniem kar (niepotrzebnie i bez jakiegokolwiek sensu) wchodzi w życie również przepadek pojazdów. Rżę, ponieważ wchodzi w życie bez przepisów wykonawczych. Zatem nie wiadomo, kto i jak będzie ten przepadek wykonywał. Zatem będzie wesoło, bo pewnie będą to przepisy częściowo martwe, wydłużą się postępowania w prostych sprawach i znacznie urosną ich koszty.
Tylko czekać na jakiś artykuł "Pijak jechał drugi raz, jak się okazało miał orzeczony przepadek pojazdu, ale jechał i dojechał, a sprawa się ślimaczy w sądzie, co to za kraj". Klikacze będą szczęśliwi, Trojan wrzuci jakiś link w innym temacie.
Ale nie o tym. Otóż przepisy wchodzą w życie w niedzielę. Bo dlaczego nie? Mogłyby wejść w poniedziałek. Sądy wtedy pracują. W niedzielę nie pracują. Ale będą. Dlaczego to jest istotne.
Otóż w tych przepisach przyjęto, że teraz wykroczeniem jest np. kradzież, jeśli wartość skradzionej rzeczy nie przekracza 800 zł. Do tej pory granicą między wykroczeniem a przestępstwem było 500 zł.
Znowu: ale o co chodzi? Pomijam to, że można teraz kraść droższe rzeczy i grozi za to niższa kara.
Chodzi o to, że skoro przepisy wchodzą w życie dziś, to dziś z zakładów karnych wyjdzie na wolność kilka tysięcy złodziei. Bowiem wszyscy, którzy siedzą za kradzieże, w których wartość wynosiła od 501 zł do 800 zł korzystają z "amnestii". Kary za te przestępstwa muszą zostać obniżone do górnych granic kar za wykroczenie (w skrócie). Co oznacza, że kary pozbawienia wolności muszą zostać natychmiast (jeszcze dziś) przestać wykonywane. U mnie dotyczyło to jakichś kilkunastu (chyba dwunastu) ludzi. Ale mnożąc to przez 318 (tyle jest sądów rejonowych w Polsce) daje to w przybliżeniu obraz tego, co się dziś wydarza.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Pytanie, czy w ogóle jest sens orzekać karę pozbawienia wolności zamiast ograniczenia wolności albo grzywny za kradzież mienia o wartości mniejszej niż 800 zł.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Pytanie, czy w ogóle jest sens orzekać karę pozbawienia wolności zamiast ograniczenia wolności albo grzywny za kradzież mienia o wartości mniejszej niż 800 zł.
W przypadku mojego sądu, to było tylko dwóch gości, notorycznych złodziei, którzy kradną bo kradną i tylko zamykanie na kilka miesięcy ich powstrzymuje. Za kilka miesięcy znowu ich policja dorwie.
Reszta to złodzieje skazani na tzw. odróbki, czyli kary ograniczenia wolności z obowiązkiem pracy społecznej. Oczywiście, kary te okazały się dla nich zbyt ciężkie i nie stawili się do ich wykonywania. W związku z tym zostały zamienione na zastępcze kary pozbawienia wolności. I dlatego trafili do pierdla. Z którego dziś są zwalniani a kary ograniczenia wolności są obniżane z - dajmy na to - 8 miesięcy, do 1 miesiąca. I na ogół uznawane za już wykonane.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
No raz na jakiś czas trzeba podnieść ten próg kradzieży, a biorąc pod uwagę wzrosty cen, to nie jest akurat całkowicie pozbawione sensu.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Oczywiście, że to jest działanie prawa wstecz. Prawo może, a nawet musi działać wstecz, jeśli to jest dla obywateli korzystne. Nie może działać wstecz, jeśli jest to niekorzystne.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jedna z podstawowych zasad prawa karnego akurat - stosuje się tę regulację, która jest korzystniejsza dla sprawcy.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
To znaczy, że jeśli za morderstwo groziła kara czapy, to po nowelizacji kara czapy jest za dwa morderstwa, to wtedy straconego wykopują i oddają nekromancie, czy jak?
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
To znaczy, że jeśli za morderstwo groziła kara czapy, to po nowelizacji kara czapy jest za dwa morderstwa, to wtedy straconego wykopują i oddają nekromancie, czy jak?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum