FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Genetyka
Autor Wiadomość
Dobromir 


Posty: 151
Wysłany: 2010-05-18, 16:42   Genetyka

W ostatnich latach nauka postepowala wielkimi krokami - szczegolnie w dziedzinie genetyki. W tej chwili jestesmy blisko dnia, gdzie moglibysmy genetycznie modifykowac nienarodzone dzieci. Efekt? Nastepne pokolenia ktore zylyby dluzej, nie chorowalyby, bylyb silniejsze, szybsze, bardziej inteligentne...

I nie chodzi tutaj wylacznie o ludzi. Juz dzis mozliwe jest modyfkiowanie ryzu - ryz w sam sobie nie dostarcza wielu mineralow czy witamin. Wersja stworzona przez nas moglaby to naprawic, tym samym pokonujac glod w krajach 'Trzeciego Swiata'.

Co wy sadzicie? Jakie sa granice genetyki? Czy sa granice, ktore powinnismy wyznaczyc dla tej dziedziny nauki? Czy moze inaczej, rzady powinny inwestowac w modyfikacje genetyczne, zarowno dla obywateli jak i dla warzyw/owocow etc?
_________________
FEELINGS ARE BORING. KISSING IS AWESOME.
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2010-05-18, 18:56   

Jestem bardzo za... ale jeszcze nie teraz.
Sporo technik modyfikacji genów, jest niedopracowana i czasem szkodliwa.

Za mało wiemy jeszcze o genetyce i biologii komórki, żeby być czegokolwiek pewnym.
Zwierzęta, nawet klonowane, mają nieraz różnego rodzaju schorzenia, co dopiero inwazyjna modyfikacja genów.

Np. jedna z technik opiera się na dosłownym wstrzeliwaniu nowego materiału genetycznego do jąder komórek - nowy gen zostaje wstrzelony w przypadkowe miejsce, nie trudno więc zrozumieć, że różne inne używane geny mogą zostać przez to uszkodzone (co czasem widać - roślina rozwija się w dziwny sposób).

Osobiście wydaje mi się, że dużo bezpieczniejsza jest technika z wykorzystaniem zmodyfikowanych wirusów.

------------------------------------

A teraz ciekawostka - niedawno odkryto u szczurów/myszy(? zapomniałem) pewien specyficzny gen. Wyłączenie go powoduje pełną regenerację tkanek - np. odciętej kończyny. Teraz szukają tego genu u ludzi.
Jeśli chodzi o założenia, odkrywcy chcą ewentualnie wykorzystać to do terapii, ale tylko miejscowej i chwilowej, bo nie są pewni, czy nie będzie efektów ubocznych, np. raka.

Ale kto wie, może nieśmiertelność jest na wyciągnięcie ręki ;)
  
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2010-05-18, 22:54   

MORT napisał/a:
Ale kto wie, może nieśmiertelność jest na wyciągnięcie ręki ;)

Już od paru ładnych lat jest na wyciągnięcie ręki. Jestem pewien, że w tym stuleciu narodzi się (o ile już to nie nastąpiło) pierwszy nieśmiertelny człowiek.
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2010-05-18, 23:10   

Nie było jednak (a przynajmniej, nie przypominam sobie) żadnych konkretów.
Co najwyżej nadzieje na przedłużenie życia o kolejnych parę dziesięcioleci.

Pamiętam tylko jakiegoś wynalazce miliardera z USA, który postanowił żyć wiecznie... ale na razie ma tylko nadzieję na to, że odkryta zostanie technika pozwalająca na to.

Poza tym, regeneracja tkanek, to jeszcze nie nieśmiertelność. A może. Nie jestem pewien - informacja była oględna i krótka. Ale Salamandra np. żyje około 10 lat, choć posiada taki mechanizm.

Ciekawe też, że w procesie ewolucji powstał ten gen, blokujący regenerację... zastanawiam się nad ew. przyczyną.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2010-05-18, 23:53   

MORT napisał/a:
Nie było jednak (a przynajmniej, nie przypominam sobie) żadnych konkretów.
Co najwyżej nadzieje na przedłużenie życia o kolejnych parę dziesięcioleci (...)

Poza tym, regeneracja tkanek, to jeszcze nie nieśmiertelność. A może. Nie jestem pewien - informacja była oględna i krótka. Ale Salamandra np. żyje około 10 lat, choć posiada taki mechanizm.

Niekoniecznie od stałej regeneracji musimy zacząć. Możemy od jednorazowych zabiegów odtwarzających utracone tkanki/organy, np. za pomocą komórek macierzystych. Albo przeszczepiania całych organów (w przypadku mózgu najpierw tylko neuronów) z hodowli. A jeśli dojdziemy do chwili, w której zdołamy człowiekowi przedłużyć życie o parę dziesięcioleci, dojdziemy do nieśmiertelności. Ponieważ przez te parę dziesięcioleci nauka na pewno posunie się jeszcze dalej, zyskując kolejny okres czasu. Zaś przez ten kolejny okres - następny.

Mimo to trochę obawiam się ludzkiej ingerencji w naturę, do czego bez wątpienia nie posiadamy jeszcze odpowiednich kompetencji. W tym miejscu doceniam rolę Kościoła i bardziej zatwardziałych konserwatystów. Oni tego nie zatrzymają, ale nie pozwolą naukowcom na zbyt daleko idące ekstrawagancje. Jak być powinno.

Cytat:
Ciekawe też, że w procesie ewolucji powstał ten gen, blokujący regenerację... zastanawiam się nad ew. przyczyną.

Przyroda niczego nie robi bez potrzeby. Też o tym myślałem. Tak z marszu przychodzi mi do głowy, że szybsza regeneracja mogłaby być albo zbyt niebezpieczna dla organizmu (np. zwiększone ryzyko mutacji, nowotworów), albo nie na rękę ewolucji. Już jakiś czas temu wykazano, że krótkie życie (chyba coś około 20-30 lat, ale dobrze nie pamiętam) jest z punktu widzenia ewolucji bardziej optymalne. Na tyle długie, by zapewnić eliminację słabszych jednostek, i równocześnie na tyle krótkie, by zadbać o jak najszybszą wymianę pokoleń.

No ale doba ewolucji w tej sztafecie dobiegła końca. Teraz ludzie przejęli pałeczkę. Nieśmiertelność to początek nowej ery i nowego człowieka. Neo sapiens? Wszystkie aspekty naszego życia uległyby zmianie. Psychologia, socjologia, filozofia, itd...

Np. eutanazja. Co powiedziałby na to Kościół? Ochrona życia jest immanentną zasadą chrześcijańskiej wiary. Jednak z drugiej strony istnienie na tym padole to wg niej tylko etap do lepszego świata. Czy Kościół dopuściłby eutanazję? Jako synonim spoczynku dla zmęczonych wiecznością w niewłaściwym miejscu. To byłby prawdziwy tragizm dla tej instytucji.
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2010-05-19, 01:12   

No tak, czemu zapomniałem o komórkach macierzystych? (Za mało snu :|) Choć na ich temat było sporo kontrowersji. Szczególnie nt. embrionalnych.

A w 2008 zdaje się, nawet przeszczepili komuś tchawicę wyhodowaną z dorosłych k.m.
I chyba właśnie z powodów kontrowersji nt. embrionalnych k.m., badania będą się bardziej koncentrowały na dorosłych/somatycznych komórkach macierzystych (przebywających w tkankach).
------

Zgadzam się też z tym, że koszty regeneracji są ogromne, ale jeśli byłyby rozłożone na odpowiednią ilość czasu... jednak nie znam mechanizmów. Nie pamiętam nawet ile to zajmuje choćby salamandrze, a szukać mi się nie chce (a my np. jesteśmy o wiele bardziej skomplikowani).
Zgadzam się też, że krótsze życie sprzyja procesom ewolucji. Nie jestem jednak pewien, czy miałoby to mieć decydujący wpływ na procesy regeneracji (które nie oznaczają przecież od razu nieśmiertelności - patrz salamandra).

----

Co do społecznych reperkusji:

* będzie draństwo drogie. Stać będzie pewnie tylko najbogatszych i to przez ogromną ilość czasu (np. dopóki liczba ludzi na świecie nie ustabilizuje się na jakimś relatywnie niewielkim poziomie; a co potem, kontrolowane urodzenia?). Choć pewnie na pierwszy ogień pójdą króliki doświadczalne: ofiary wypadków, itp. Ci, którzy nie mają nic do stracenia ;)

*Kościół będzie oczywiście niechętny - i bardzo dobrze. Nie chcemy przecież 'powtórki' z Hyperion Cantos Simmonsa ;) Może nawet pokazowe ekskomuniki będą walić ;) . A serio, to pewnie będą tylko kręcić głową na ludzi, mówiąc, że nieśmiertelności i tak nie kupią - mogą zginąć w inny sposób. Przez Sądem nie ma ucieczki, itp. Muslimy wypowiedzą za to kolejny dżihad, choć paru szejków na pewno skusi się na to. ;) Dyktatorzy będą się ślinić na sama myśl. :badgrin: Rydzyk będzie pierwszym polakiem, który tego spróbuje. --_-

*Żyjąc dłużej niż natura przewidziała możemy odkryć nowe schorzenia. Kto wie jak będzie z rakiem np., przy intensywnym używaniu komórek macierzystych. (Są teorie, że to właśnie one pełnią rolę w powstawaniu raka). A z rakiem może być ciężka batalia - sto przerzutów do najważniejszych organów i pa pa ;)

*Ludzie, jako Tłum mogą pałać świętym oburzeniem - z prostej zazdrości. Szaleńcy i inni psychopaci pewnie z chęcią 'sprawdzą' ile prawdy jest w nieśmiertelności tych nielicznych, jeśli tylko uda im się do nich dotrzeć. ;)

*Pomyśl, że zyskałeś nieśmiertelność i spotykasz się ze znajomymi...
Robi się nieprzyjemnie. Tak, jakbyś wygrał milion dolarów - wszyscy się uśmiechają, ale patrzą też wilkiem. Ogólnie, prowadzi to do nowego rodzaju rozwarstwienia społecznego. Nieśmiertelni byliby raczej nieszczególnie lubiani (pewnie by się nawet z tym kryli, jak długo to możliwe), chyba, że parę wielkich autorytetów postanowiłoby to zmienić. Kto jednak teraz ma wielkich uczonych za autorytety? ;) Wiecznie żyjących polityków za to nikt by raczej nie chciał ;)

*Kuracje komórkami macierzystymi pewnie będzie trzeba odnawiać (jeśli na tym będzie ona m.in. polegała) więc i groźby niemożności zejścia nie będzie. Trzeba będzie pewnie tylko dłużej poczekać. Czy w takiej sytuacji eutanazja będzie bardziej roztrząsana? Pewnie mimo wszystko tak. Kontrowersja potencjalnej nieśmiertelności tylko podgrzeje atmosferę wokół starego tematu. Gdyby jednak nieśmiertelność była ostateczna i jednorazowa (geny) rozgorzeje na pewno ze zdwojoną mocą. Z drugiej strony, jeśli można to genetycznie włączyć, to pewnie można też to wyłączyć w ten sam sposób. Choć oczywiście chemiczna śmierć byłaby nieporównywalnie tańsza.

*Wreszcie można by zorganizować sensowną, załogową podróż międzygwiezdną (zgłosiłbym się pierwszy) :D

*Moda na Sukces naliczyłaby trylionowy odcinek z tymi samymi aktorami... no dobra, na dzisiaj koniec, bo już głupoty zaczynam pisać.
 
 
wred 


Posty: 3609
Wysłany: 2010-05-21, 16:57   

Nie wiem czy tutaj - bo takie info mogłoby się znaleźć w wielu działach od nauki po religię :D

Stworzono sztuczne życie

Od początku do końca sztucznie - stworzona komórka żyje - dzieli się i rozwija.
Koniec religii ? (mitu wszechmocy i wyjątkowości stworzenia życia) ??
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2010-05-21, 17:16   

Słyszałem, że ktoś chce coś takiego zrobić, ale nie wiedziałem, że to już.
... z tekstu wynika jednak, że 'zaledwie' wstawił syntetyczne DNA do komórki opróżnionej wcześniej ze swojego materiału genetycznego. Przesadą są więc komentarze, że ulepił życie od podstaw. Wrzucił tylko nową instrukcję do plastycznego, działającego już systemu. Oczywiście jest to i tak ogromny postęp (i niebezpieczeństwo) i jest się z czego cieszyć (i czego obawiać). Jest krok naprzód.

Ja jednak bardziej czekam na całkowicie syntetyczne życie. Na stworzenie jakiejś jak najprostszej pętli biologiczno-chemicznej, która pobierałaby energię, zwiększała swoją populację, itd. (i nie wirusa, bo te tylko pasożytują na komórkach innych organizmów). Coś, co przybliżyłoby nas do odpowiedzi na pytanie, jak życie mogło w ogóle powstać.
 
 
Jaskier 


Posty: 651
Wysłany: 2010-05-21, 18:28   

MORT napisał/a:
Ja jednak bardziej czekam na całkowicie syntetyczne życie.


Zależy jak definiujesz syntetyczne życie.

Wszytko to czym dysponujemy na naszej planecie, a nawet we Wszechświecie o czym każdy doskonale wie pochodzi z Wielkiego Wybuchu i powstało z czystej energii. Dlatego moim zdaniem nazywać całkowicie swoistym tworem człowieka moglibyśmy dopiero cząsteczke którą stworzylibysmy poczawszy od bozonów samodzielnie.
Obecnie mamy dostęp do klocków które są częścią różnych układanek, i za sprawą nauki oraz technologii możemy wpływać na ich strukturę, przebudowywać, łączyć w inne kombinacje, jednak nie należy zapominać że cały czas pracujemu na naturalnej bazie.

wred napisał/a:
Koniec religii ? (mitu wszechmocy i wyjątkowości stworzenia życia) ??


To czego naukowcy potrafią dokonać na dzisiejszym etapie, jest bardzo imponujące. Tego typu doświadczenia dają nam do zrozumienia to że tylko dzięki nauce możemy poznać w pełni otaczający nas świat i to właśnie ona robi najwięcej w tym kierunku w przeciwieństwie do stagnującej religii.
Dlatego spekulacje na temat końca religii nie mają tutaj sensu, to nie pierwsze i nie ostatnie dokonanie nauki które obala mity religijne.


Być może właśnie dzięki inżynierii genetycznej stworzymy sobie perspektywy na przyszłościowy rozwój człowieka, a może nawet na kolonizacje innych planet.
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2010-05-21, 20:51   

Chodzi mi o to, co napisałem.
O syntetyczne wytworzenie wszystkich potrzebnych składników z prostych składników, chemii nieorganicznej (a nie branie gotowych części) i złożenie ich w taki sposób aby działały i można było nazwać ten system żywym.

W tym przypadku, tylko DNA było syntetyczne w tym znaczeniu (choć pewnie też nie do końca - nie napisali skąd wzięli pojedyncze zasady łańcucha). Jest to jednak krok w dobrą stronę.
 
 
Dobromir 


Posty: 151
Wysłany: 2010-05-22, 14:43   

Niesmiertelnosc wprowadzilaby ciekawy problem. Przeludnienie, oczywscie - chociaz to moglibysmy ominac jesli otrzymanie tej niesmiertelnosci rowniez wymagaloby przymusowej sterylizacji.

Stagnacja naszego spolecznestwa byloby kolejnym problem. To nowe pokolenia wprodzaja reformy i pchaja nasz rozwoj kulturalny do przodu. Wyobrazcie sobie obecne pokolenie politykow rzadzace do konca swiata ;P.

W ciagu najblizszych lat bardziej przydatne bede inne aplikacje tej technologii. Mikroorganizmy 'zjadajace' olej, na przyklad, wypuszczane w przypadku katastrof takich jak teraz.
_________________
FEELINGS ARE BORING. KISSING IS AWESOME.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2010-05-23, 14:51   

Dobromir napisał/a:
Stagnacja naszego spolecznestwa byloby kolejnym problem. To nowe pokolenia wprodzaja reformy i pchaja nasz rozwoj kulturalny do przodu. Wyobrazcie sobie obecne pokolenie politykow rzadzace do konca swiata ;P.

Ciekawe zagadnienie, bo własnie także uważam, że motorem napędzającym człowieka jest krótki cykl życia. Wybitne jednostki chcą coś osiągnąć ponieważ szybko mogą zostać zapomniane. Z drugiej strony, gdy przeciętna długość życia wydłużyłaby się do... 200, 300, 1000 lat? Może wtedy ludzie większą uwagę zwracaliby na ochronę środowiska?

Inna sprawa. Czy człowiek, który przeżyłby 500, 1000, 2000 lat w pewnym momencie nie miałby ochoty palnąć sobie w łeb? XD Wyobraźcie sobie, że przez 2000 lat niemal codziennie musicie zapierdalać do roboty na siódmą rano i przez 2000 lat musicie oglądać mordę swojego szefa XD
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2010-05-23, 15:13   

MrSpellu napisał/a:
Inna sprawa. Czy człowiek, który przeżyłby 500, 1000, 2000 lat w pewnym momencie nie miałby ochoty palnąć sobie w łeb? XD Wyobraźcie sobie, że przez 2000 lat niemal codziennie musicie zapierdalać do roboty na siódmą rano i przez 2000 lat musicie oglądać mordę swojego szefa XD

Życie w symulacji komputerowej wydaje się znacznie ciekawszą opcją wtedy.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2010-05-23, 15:40   

Pytanie też, czy państwo chciałoby wydawać ci emeryturę przez resztę twojego życia ;)

Pamiętajmy jednak, że wydłużone/wieczne życie byłoby najpierw domeną najpotężniejszych i najbogatszych jednostek.

I szczerze mówiąc, nie sądzę aby był jakiś problem z nudą w takim życiu. Już dawno minęły czasy, kiedy jeden człowiek mógł wiedzieć wszystko co nauka odkryła, czy obejrzeć każdy nakręcony film, czy wreszcie przeczytać wszystko co napisano.

Teraz, ciężko nawet ogarnąć pojedynczą dziedzinę wiedzy, czy rozrywki, właśnie dlatego, że coraz więcej osób tworzy, a nasze życia nie wydłużyły się znacznie. W dobie Internetu, zjawisko twórczości jeszcze bardziej się nasiliło (i choć nie ma sensu oglądać pierwszego lepszego badziewia, nie ma też szans obejrzeć/przeczytać każdego potencjalnie dobrego materiału. Ponoć w każdej minucie na YouTube trafia 20 godzin materiału...).

Sądzę więc, że sam nie miałbym najmniejszego problemu z takim życiem. Sądzę też, że naukowcy byliby wręcz wniebowzięci ;)
Mieć wieczność, aby rozwijać się w swojej dziedzinie, a potem jeszcze rozwijać ją samemu dalej, poszerzać horyzonty wiedzy! Wybitne jednostki wcale nie chcą czegokolwiek osiągnąć bo mają mało czasu - wybitne jednostki robią to co kochają robić (a często także chcą wyprzedzić innych i stać się sławnym, więc czekać na nic nie będą).

Gdyby mogli robić to co lubią przez wieczność, nie mieliby z tym najmniejszego problemu. A jeśli by im się znudziła jedna dziedzina, mogliby pójść w inną. Szczególnie właśnie w świecie nauki, gdzie na każdą odpowiedź przypadają setki nowych pytań, wieczność jest w sam raz.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2010-05-25, 17:38   

Częstsza wymiana pokoleń zwiększa prędkość ewolucji. Zdaje się, że ta zasada przyrody obowiązuje również w świecie ludzkiej kultury. Świadomość krótkiego bytu intensyfikuje dociekania, każe przyspieszyć produkcję rozwiązań. Ale mimo to człowiek nie jest zadowolony z takiego stanu rzeczy. Zanim zdobędzie prawdziwą wiedzę i doświadczenie, zanim coś stworzy, mija zwykle co najmniej 40 (a pewnie i więcej) lat. W takiej chwili okres jego największej wydolności fizycznej jest już przeszłością. Strawioną w poszukiwaniu gnosis.
Reasumując: Gdy człowiek dociera na wyżyny swoich osiągnięć - wiedzy, doświadczenia, świadomości świata, dorobku materialnego oraz ideowego - zostaje mu już średnio około 20 lat życia. Życia o dyskusyjnej jakości. Jeszcze bardziej dołującym jest fakt, że owoce niektórych działań pojawiają się dopiero po kilkudziesięciu a nawet kilkuset latach (np. w przypadku medycyny, farmaceutyki, ale także filozofii - idei). Tak naprawdę - cokolwiek budujemy - budujemy nie dla siebie.
Czy to uczciwie? Ale co ważniejsze - jak się z tym pogodzić?

Tixon napisał/a:
Życie w symulacji komputerowej wydaje się znacznie ciekawszą opcją wtedy.

Pytanie: czy zamknięci w takiej symulacji musieliby zdawać sobie z tego sprawę? A jeśli nie...
  
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2010-05-25, 19:48   

dworkin napisał/a:
Tixon napisał/a:
Życie w symulacji komputerowej wydaje się znacznie ciekawszą opcją wtedy.

Pytanie: czy zamknięci w takiej symulacji musieliby zdawać sobie z tego sprawę? A jeśli nie...

Tak, bo zabawa wynika z możliwości bycia adminem takiego świata :)
Ale ciekawy problem zniewolenia, swoją drogą.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2010-06-10, 03:02   

dworkin, chyba właśnie dla tego wielu nie chce się pogodzić i szuka sposobu wydłużenia sobie życia. Inni z kolei żyją dniem dzisiejszym (albo nocą ;P) i wisi im to kiedy umrą i co będzie potem. Po prostu chcą spędzić swe życie w ciekawy sposób.
 
 
ats 
old fat bat


Posty: 1491
Skąd: stamtąd
Wysłany: 2010-12-17, 15:41   

dworkin napisał/a:
Częstsza wymiana pokoleń zwiększa prędkość ewolucji. Zdaje się, że ta zasada przyrody obowiązuje również w świecie ludzkiej kultury. Świadomość krótkiego bytu intensyfikuje dociekania, każe przyspieszyć produkcję rozwiązań. Ale mimo to człowiek nie jest zadowolony z takiego stanu rzeczy. Zanim zdobędzie prawdziwą wiedzę i doświadczenie, zanim coś stworzy, mija zwykle co najmniej 40 (a pewnie i więcej) lat. W takiej chwili okres jego największej wydolności fizycznej jest już przeszłością. Strawioną w poszukiwaniu gnosis.
Reasumując: Gdy człowiek dociera na wyżyny swoich osiągnięć - wiedzy, doświadczenia, świadomości świata, dorobku materialnego oraz ideowego - zostaje mu już średnio około 20 lat życia. Życia o dyskusyjnej jakości. Jeszcze bardziej dołującym jest fakt, że owoce niektórych działań pojawiają się dopiero po kilkudziesięciu a nawet kilkuset latach (np. w przypadku medycyny, farmaceutyki, ale także filozofii - idei). Tak naprawdę - cokolwiek budujemy - budujemy nie dla siebie.
Czy to uczciwie? Ale co ważniejsze - jak się z tym pogodzić?

Tixon napisał/a:
Życie w symulacji komputerowej wydaje się znacznie ciekawszą opcją wtedy.

Pytanie: czy zamknięci w takiej symulacji musieliby zdawać sobie z tego sprawę? A jeśli nie...


łał, fajnie to wszystko ująłeś!

To, że nie budujemy dla siebie jest uczciwe, sugeruje, że sensem życia jest dzielić się, dawać.

Pytanie powinno brzmieć nie "Czy to uczciwe?", ale - "Czy to sprawiedliwe?" - a to już zupełnie inna para kaloszy. :mrgreen:

Jakkolwiek by brzmiała odpowiedź - już sama próba odpowiedzi uczy nas pokory. ;)
_________________
jakbym z planety była innej
 
 
ihan 


Posty: 166
Wysłany: 2010-12-17, 16:33   

Najpierw należałoby rozwiązać problem "jakości" takiego życia czyli eliminacji chorób związanych ze starzeniem się. I przede wszystkim co z "pojemnością" ludzkiego mózgu. Jak rozwiązać problem przechowywania wiedzy. Jak wpłynęłoby to na psychikę, na kulturę, o której już ktoś wspominał. Jak poradzić sobie z koegzystencją z nowymi pokoleniami?
 
 
Jamal 
Mędrzec

Posty: 57
Skąd: ten kaszel?
Wysłany: 2010-12-19, 00:17   

Kultura ma to do siebie, że nie tylko w niej wzrastamy, ale również mamy wpływ na jej kształtowanie. Jesteśmy integralną częścią rzeczywistości, przez co nasze osiągnięcia nie marnują się, korzystają z nich następni po nas... wszak, my korzystaliśmy z osiągnięć poprzedników.

Jak dla mnie jest to uczciwa wymiana.

Kwestią sporną pozostaje, czy dorobek posiada taką samą wagę - Czy nasze twory, zasługują na określanie ich mianem: Równorzędnych, podłóg osiągnięć minionych pokoleń. Ocenić będzie to najłatwiej za kilka pokoleń, gdzie ewentualna wytworzona przez nas sinusoida wyraźnie zarysuje swój spadek... Tak przypuszczam, choć nadzieja się tli.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2013-02-20, 22:10   

O, jest temat, nie muszę zakładać :)
W tej historii krzyżuje się wszystko, co ciekawe i budzące dreszczyk. Prawo, wielkie korporacje, genetyka, samotny bohater(?) walczący z "korporacyjnym potworem", genetyczne modyfikowanie żywności, prawa patentowe. Wielka kasa.

Jeśli ktoś chce przeczytać wersję bardziej "obfitą": http://www.theatlantic.co...XQN-wY.facebook
A tu po polsku i krócej: http://wyborcza.pl/1,7547...iona_w_USA.html

O zawiłościach amerykańskiego prawa patentowego można pisać w nieskończoność.
Ale podobne przepisy chroniące odmiany modyfikowane roślin, regulujące nawet zasady ich nabywania i penalizujące pewne zachowania, są już w Polsce. Nigdy nie możesz już być pewny, jeśli jesteś rolnikiem, czy pewnego dnia nie wpadnie do ciebie na pole policja, pobierze próbki i okaże się, że obsiałeś pole ziarnem, na które nie masz certyfikatu :)

I całe szczęście, że żyjemy w Polsce. Ociężały od gwarancji polski wymiar sprawiedliwości daje jakąś szansę obrony. A w USA? Najpierw musisz przekonać sąd, że masz "fajną" sprawę, aby ten zechciał się nad nią pochylić :) I dziwią się ludzie, że tam procesy trwają krótko :) "Motywacyjny system" nastawiony na ugodę a nie na proces posiada skuteczną pałkę w postaci ograniczenia prawa do sądu.

Ale jeśli walczysz z wielkim koncernem z watahą drogich prawników, to jakie masz szanse, że trafisz do Sądu Najwyższego ze swoją sprawą? Tylko takie, które nadają się do opisu w scenariuszu filmowym :)
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2013-02-20, 23:20   

Z Monsanto szambo wylewa się od dawna //mysli
Były też sytuacje, w których zmodyfikowane ziarna kukurydzy wydostawały się z uprawy (wiatropylność) i krzyżowały ze zwykłymi, bądź dzikimi gatunkami. A później przyjeżdżali tacy na kontrolę do sąsiada, stwierdzając, że korzysta pan w uprawie z opatentowanej technologii...
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2013-02-20, 23:30   

MORT, ale są na to jakieś dowody, czy tylko opowieści homeopatycznego podziemia?
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2013-02-21, 09:01   

jeszcze rok góra dwa i jak nic będziemy mieli dzień tryffidów
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
ihan 


Posty: 166
Wysłany: 2013-06-28, 22:35   

Stary temat, ale tylko w skrócie. W zasadzie i dla uspokojenia obrońców środowiska, i dla upewnienia się, że jednak owoc pracy, kosztujący spore pieniądze nie będzie się beztrosko rozprzestrzeniał stosowane jest kilka zabezpieczeń, najprościej jest wstawić transgen do genomu chloroplastowego, i w większej liczbie kopii, i technicznie lepsze, i akurat chloroplasty nie są obecne w pyłku większości roślin (akurat wiatropylność nie ma znaczenia bo gdyby był owadopylny to co, zabroni się owadom wlatywać na pole?). Nie znam akurat szczegółów tej odmiany soi o którą toczy się bój (choć akurat wprowadzenie cechy typu: odporność na herbicydy, niezależnie czy metodami klasycznymi czy inżynierii genetycznej powinna być zabroniona, z drugiej strony wiary w rewelacyjne działanie roundupu z pewnością nie podzielają ci, co próbowali kiedykolwiek w swoim życiu walczyć z podagrycznikiem), ale myślę, że takie zabezpieczenia też zostały zastosowane. Prawdopodobieństwo, że będzie ktoś ścigał niewinnego rolnika, któremu podstępne GMO zapyliło połowę ziarna można raczej między bajki włożyć. I w tego typu sprawach, gdzie jest jasno napisane jak rolnik może wykorzystywać ziarno, jak najbardziej jestem po stronie producenta. Tak samo jak przy sporach patentowych, bo za pomysł, kupę kasy włożoną w badania, powinno być wynagrodzenie. Acz, mogę być nieobiektywna, bo gdyby zadzwonił do mnie ktoś z Monsanto z propozycją pracy zapytałabym tylko o której godzinie mam się zgłosić.
 
 
nosiwoda 


Posty: 522
Wysłany: 2013-07-01, 12:42   

No nie, mam nadzieję, że chociaż spytałabyś o casual Friday.
 
 
ihan 


Posty: 166
Wysłany: 2013-07-04, 21:50   

W życiu.
 
 
utrivv 
Roztargniony mag


Posty: 7108
Skąd: Z kapusty
Wysłany: 2013-07-05, 06:33   

ihan, z ciekawości, ile czasu (w latach) potrzebują te zmodyfikowane ziarna skrzyżowało się z naturalnym i stworzyło nową odmianę?
_________________
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"? //ooo
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.

Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
 
 
ihan 


Posty: 166
Wysłany: 2013-07-05, 15:02   

Przy założeniu, że nie ma żadnych zabezpieczeń, czyli np. męskiej sterylności, wprowadzenia transgenu do genomu chloroplastowego (jeszcze raz, nieobecne są wtedy w pyłku) i kilku innych sztuczek, jak np. uzależnienie kiełkowania od skomplikowanego cyklu temperaturowego lub hormonalnego, potrzebowałyby tyle samo czasu, co uzyskane konwencjonalnymi metodami, bo i niczym jak chodzi o dziedziczenie się nie różnią. Trzeba pamiętać, że rośliny uzyskane po mutagenezie chemicznej/fizycznej, albo rozmaite krzyżówki nie są GMO i nie podlegają praktycznie żadnym ograniczeniom przy uwalnianiu do środowiska i nikogo to nie martwi.
Na zadane tak pytanie nie ma prostej odpowiedzi, bo trzeba by wiedzieć jaki cykl życiowy ma roślina (choć można by ustandaryzować np. nie latami, a ilością pokoleń), na ile krzyżówka dająca nową odmianę miałaby przewagę nad formami dzikimi, jaką ma ploidalność (bo np. wyprowadzenie homozygotycznych roślin ziemniaka, który jest tetraploidem to zabawa wymagająca sporo czasu, gdy porównamy z prostymi diploidami na których rozpisuje się szkolne krzyżówki ucząc się praw Mendla), czy cecha o której mówimy jest dominująca czy recesywna, czy kodowana jednogenowo?, u roślin jeszcze dodatkowo dochodzi częsta niezgodność między genomem jądrowym i chloroplastowym, nawet u blisko spokrewnionych gatunków różna jest lokalizacja tych samych genów (to jest najczęściej badane u wiesiołków, gdzie sporo mieszańców jest letalnych, a laboratoryjnie najczęściej chyba pisze się na ten temat u tytoniu), skomplikowane tworzenie nasion, z podwójnym zapłodnieniem, co może powodować zamieranie zarodków mieszańców, bo będzie niezgodność bielma. Gdyby krzyżowanie było takie proste, horyzontalny transfer genów zachodził tak łatwo w toku ewolucji raczej nie powstałyby odrębne gatunki, tylko jakiś super organizm najlepiej przystosowany. Uczciwie więc utrivv odpiszę na twoje pytanie, że nie mam pojęcia.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2013-07-05, 15:40   

ihan, jak ja Cię lubię :-P
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Katedra


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,39 sekundy. Zapytań do SQL: 13