Ihan, to nie jest tak że bronię świat "Nakręcanej" dlatego że uważam że jest fajny* (choć uważam)- ja po prostu uważam że uważam że spora cześć argumentów go krytykujących jest niefajna, małostkowo wybiórcza i bez wyczucia przedstawionych realiów, przedewszystkim w warstwie społecznej. Argument z laboratorium Gibbsona, myślę należy tłumaczyć w kontekście całości jego osobowości - to jest człowiek zaradny. Na tyle zaradny by pokazać środkowy palec największym światowym potęgom a później znaleźć skutecznego protektora w innym zakątku świata. I nawet w wypadku upadku tego protektora, okazało się że potrafi wyjść z tego cało. To człowiek dla którego jego mózg to głowna przewaga, a jakieś labolatorum to problem 2rzędny, zawsze się znjdzie coś dla takiego umysłu jak on.
* - na początku miałem takie podej.scie jak Spell - za te wszystkie spreżyny to raczej metafora niż coś praktycznego. ale im dłużej myśle nad tym światem tym więcej widze w tym celowsci, praktycznosci i spójności, oczywiście przy wstępnych założeniach że takie rozwinięcie biotechnologii (GMO) i metalurgii (spręzyny) jest możliwe.
A i przy tak okazji ładnie wychodzi wątek tego w jaki sposób postkolonialne państwo narodowe przeciwstawia się neokolonialnym korporacją. Tajlandii nie stać by żeby wynaleźć, ulepszyć, nastepnie zbudować w całym państwie hi-techą infrastrukture, konserwacje np. takich ogniw słonecznych. To jest ekonomicznie niewykonalne. Ekonomicznie wykonalne jest natomiast ukrycie takiego człowieka jak Gibbson w dobrze urządzonym laboratorium. Bo to koszt jednego nawet superdrogiego laboratorium, a nie koszt modernizacji całego państwa. Jak widać państwa w świecie "Nakręcanej" kombinują na boku - ale na tyle na ile mogą i w takich ramach w jakich mogą. Dla nich bardziej opłacalne jest uniezależnianie się drobnymi krokami od korpocji, w ramach systemu gospodarcznego w jakim istnieją, niż niemożlkiwe porywanie na całkowita wymianę gosapodarki.
Ps. Ja nie napisałem że nakręcanka wpadła do kompostownika tylko że to w co wpadła być może było przeznaczone na były przeznaczone właśnie na jakiś rodzaj kompostu (czyli to nie był kompostownik ale pojemnik na odpady organiczne jadące na kompost.
na początku miałem takie podej.scie jak Spell - za te wszystkie spreżyny to raczej metafora niż coś praktycznego. ale im dłużej myśle nad tym światem tym więcej widze w tym celowsci, praktycznosci i spójności, oczywiście przy wstępnych założeniach że takie rozwinięcie biotechnologii (GMO) i metalurgii (spręzyny) jest możliwe.
Dalej myślę, że to metafora. Chyba logiczniej, wiarygodniej byłoby zainwestować w jakieś wydajne biopaliwo, zwłaszcza że AgriGen lub jakakolwiek inna korporacja GMO trzymałaby monopol.
Coraz bardziej zagłębiam się w... Nakręcaną dziewczynę/Pompę nr. VI (miałem małą przerwę ). Normalnie łykam tą knigę jak zajebiste śniadanie popijane wyborną kawą. Dawno nie czytałem czegoś tak dobrego. Mimo tego, że P.Bacigalupi jest debiutantem, to poraża moją wyobraźnie tym w jaki sposób stworzył rejony Azji w klimatach s-f. Oby Mag wydawał więcej książek tego Pana lub s-f w tym stylu.
_________________ " Ciemne sprawy najlepiej załatwiać po ciemku " - "Hobbit" J.R.R. Tolkien
ASX76, czy ja wiem? Jeśli chodzi o samą koncepcję pokazywania historii sf osadzonych w egzotycznych realiach, to jest jednak bardzo, bardzo blisko. Fakt, piszą trochę inaczej, ale imho są to pisarze bardzo zbliżeni pod tym względem, ze starają się przyciągnąć czytelnika za pomocą podobnych konceptów/struktur (choćby sposób prezentacji fabuły, zmieniające się POV characters itp.)
Który z nich jest lepszy to kwestia gustu - moim zdaniem McDonald.
Przeniosłem.
T
_________________ Tekst to tylko pretekst do podtekstu...
Jako, że porównujemy książki będące fantastyką bliskiego zasięgu, w dodatku mające akcje umiejscowioną w Azji, ocena, która jest lepsza, to chyba nie problem? Porównanie operowania językiem (przewaga McDonalda), pomysłów i ich spójności (Bacigalupi ma chwytliwe, ale aż do sztuczności), bohaterów (znowu McDonald), etc, i można określić lepszą-gorszą.
Co innego, która bardziej się podoba.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie tak prędko. Bacigalupi pisze w stylu znacznie przyjaźniejszym/łatwiej przyswajalnym od tworzącego udziwnione wyrazy McDonalda. Sztuczność w pomysłach i ich spójności?? Wymyślasz, coby swego literackiego idola - McDonalda, w lepszym świetle ukazać na tle Bacigalupiego.
Ej, od kiedy McDonald jest moim literackim idolem?
ASX76 napisał/a:
Sztuczność w pomysłach i ich spójności?? Wymyślasz
No dobra, wywalanie płodów do śmietnika nie jest pomysłem chwytliwym a sztucznym.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ej, od kiedy McDonald jest moim literackim idolem?
No dobra, wywalanie płodów do śmietnika nie jest pomysłem chwytliwym a sztucznym.
1. To była ironia/sarkazm.
2. No co Ty? Gdzież zatem wywalać płody, abyś nie uznał tego za sztuczne? Czepiasz się, i tyle.
Ponadto napisałeś: "sztuczność w pomysłach i ich spójności" <--- A ja poproszę o przykłady, bo póki co, nie zapodałeś ani jednego choć trochę przekonującego.
Jako, że porównujemy książki będące fantastyką bliskiego zasięgu, w dodatku mające akcje umiejscowioną w Azji, ocena, która jest lepsza, to chyba nie problem?
Tixon, weź się wytłumacz. Bo nie wiem czy właśnie na Kronikę Bezsensu nie zasłużyłeś. Dla ułatwienia dodam, że nie chodzi mi o samo wartościowanie książek jako lepsza/gorsza.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Pisany niby jako zarzut mający zdyskredytować moje zdanie, tja.
ASX76 napisał/a:
Ponadto napisałeś: "sztuczność w pomysłach i ich spójności" <--- A ja poproszę o przykłady, bo póki co, nie zapodałeś ani jednego choć trochę przekonującego.
Ocena wykonywana samodzielnie przez czytającego Lekturę Bacigalupiego miałem zbyt dawno aby przedstawić listę przykładów.
toto napisał/a:
Tixon, weź się wytłumacz.
Idzie mi o to, że porównanie obu autorów (Bacigalupi - Nakręcana/Pompa, McDonald Rzeka Bogów) jest tym prostsze, że obie książki mają wiele cech wspólnych - podobną scenografię, rodzaj fantastyki.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Lekturę Bacigalupiego miałem zbyt dawno aby przedstawić listę przykładów.
Nie wymagam od Ciebie przytoczenia aż listy przykładów, Panie WykręcaćSięSianem.
Najzabawniejsze jest w tym wszystkim to, że nie potrafisz wymienić/przypomnieć sobie, choćby jednego...
Szczerze mówiąc, nie widzę powodu, by wałkować to jeszcze raz, wystarczy się odrobinę cofnąć, by zobaczyć, ze wszystko już zostało omówione, a nawet, rzekłabym "obkłócone", poczynając od źródeł energii, skończywszy na nieszczęsnych tamaryszkach - i tym, czy są czy też nie są potencjalnym źródłem kalorii. Ale jest jeden plus Waszej wymiany zdań - na półce mam "Rzekę bogów", której nie zdołałam jeszcze ruszyć i o której, mówiąc szczerze, zapomniałam. Przypomnieliście mi o niej
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Ale jest jeden plus Waszej wymiany zdań - na półce mam "Rzekę bogów", której nie zdołałam jeszcze ruszyć i o której, mówiąc szczerze, zapomniałam. Przypomnieliście mi o niej
Świetna książka.
_________________ Tekst to tylko pretekst do podtekstu...
Najzabawniejsze jest w tym wszystkim to, że nie potrafisz wymienić/przypomnieć sobie, choćby jednego...
Sab mnie uprzedziła - przykłady masz podane w dyskusji wcześniej. Jeśli mnie pamięć nie myli, nawet starałem się brać w niej udział.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Porównanie operowania językiem (przewaga McDonalda), pomysłów i ich spójności (Bacigalupi ma chwytliwe, ale aż do sztuczności),
Moim zdaniem McDonald ma bardziej toporny język narracji/tłumaczenie.
Co do pomysłów to B. przedstawia właśnie bardziej spójną i oryginalną wizję świata niż McDonald który wydaje mi się ograniczać do przewidywalnego ekstrapolowania wiodących futuro-wątków w bliskim zasięgu (w dodatku u niego każdy temat to tak nieco swoją drogą idzie). I to McDonald zahacza bardziej o efekciarstwo, patrz jego roboty (choć te inspiracje mangą są jak najbardziej u niego świadome i celowe) - to jeszcze większa skala umowności niż sprężyny u B.
Opinie wydałem na podstawie opek z Dni Cyberabadu. Czytam dalej.
Skończyłam Zatopione miasta. Bardzo przyjemnie (i szybko) się to czytało. Chociaż fabuła dosyć nieskomplikowana, a może właśnie takiej opowieści potrzebowałam? Albo to znaczy, że zaliczam się do young adults? W każdym razie pierwszy kontakt z tym autorem uważam za udany. Za jakiś czas przyjdzie kolej na Nakręcaną dziewczynę. A może też i Złomiarz, chociaż sądząc po recenzjach można sobie spokojnie odpuścić.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Nie to, że twierdzę, iż "Złomiarz" to jakaś wybitna lektura Mnie pomógł na przełamanie kryzysu czytelniczego - taki lajcik bez aspiracji i napinki, co miejscami w "ZM" było aż nadto widoczne.
Jasne, nie spodziewam się lektury, która rzuci mnie na kolana. Czasami kontakt z niewymagającą fabułą też jest potrzebny. Więc chyba jednak się zaopatrzę
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
IMO "Złomiarz" jest lepszy od "Zatopionych miast", które mnie dość wymęczyły.
Nie ma tu czego porównywać. Trochę nasze oczekiwania po Nakręcanej były rozbudzone i zderzyły się z chodnikiem.
Ja czuję się za stary na takie książki.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum