Patrzcie - o tylu rzeczach rozmawiacie w dziale nauka, a o czymś tak ważnym jak różnorodność biologiczna nie.
nie to, żeby mnie to tak bardzo dziwiło, ale jest to obecnie kluczowy temat dla naszej planety.
bez urazy - może nawet ważniejszy niż podroż na Marsa...?
Nie wiem np, czy obiło Wam się o uszy, że gdyby pszczoła miodna wyginęła, to człowiek wyginąłby 10 lat po niej...? 80% żywności pośrednio lub bezpośrednio zawdzięczamy pszczole miodnej i innym błonkówkom - np. trzmielom, które jako jedyne są zdolne do zapylania roślin motylkowych. żeby daleko nie szukać w Polsce żyje dziś 4% (słownie cztery procent) trzmieli, które żyły u nas po wojnie.
Już niejedno wymieranie miało miejsce i jakoś życie się utrzymuje na trzecim kamieniu od słońca. Trzeba założyć, że nic nie dałoby się zrobić z zapylaniem...
Już sam przykład z trzmielami jest niezły, bo spadek ich populacji o 96% nie doprowadził do żadnego widocznego tąpnięcia w naszej florze. Jakoś próżnia żadna się nie wytworzyła. A błonówek każdego lata moc wkoło lata.
Magu, to że życie przetrwało w ogóle, nie ma nic do rzeczy.
Pytanie brzmi, jaki wpływ będzie to miało na nas...
Co do pszczół, to owszem, jeśli wyginą (a giną teraz masowo) to możemy mieć przechlapane. Trzmiele nam tak od razu nie pomogą, choć można założyć, że ich populacja wzrośnie z czasem.
Co do bioróżnorodności ogólnie, jest ważną częścią świata i z natury wiele możemy się nauczyć. Więc szkoda mi, że tyle gatunków wymiera z powodu działalności człowieka.
Mam więc nadzieję, że ludzkość w miarę szybko i jednocześnie:
1) zaspokoi swój głód energetyczny (lepsze wykorzystanie energii słonecznej; kontrolowana fuzja jądrowa)
2) spowolni swój przyrost naturalny (co w skali ogólnoświatowej nie będzie łatwe, nie licząc wojen, których osobiście wolałbym uniknąć)
Magu, to że życie przetrwało w ogóle, nie ma nic do rzeczy.
Pytanie brzmi, jaki wpływ będzie to miało na nas
ats napisał/a:
Patrzcie - o tylu rzeczach rozmawiacie w dziale nauka, a o czymś tak ważnym jak różnorodność biologiczna nie.
nie to, żeby mnie to tak bardzo dziwiło, ale jest to obecnie kluczowy temat dla naszej planety
W temacie nic o nas nie ma.... Ziemia poradzi sobie śpiewająco z takim układem różnorodności, który nas nie będzie obejmował.
Jesteśmy częścią bioróżnorodności. A przy tym rakiem ją zjadającym.
Ale jeśli tak patrzeć, to owszem, przeżyją tylko karaluchy i Rosjanie
----
Nie podoba mi się też za bardzo forsowanie GMO jakie miało miejsce przez ostatnie lata.
Tworzą monokultury, zabijając bioróżnorodność roślinną, niszcząc gleby, które nie mogą przetrwać na takiej monokulturze.
No i nie ma się co czarować, że będziemy w stanie kontrolować nierozprzestrzenianie się genetycznych modyfikacji do środowiska, szczególnie przy wiatropylnych roślinach.
Do tego jeszcze poronione patentowanie modyfikacji genetycznych takich roślin, eh...
Mort, zgadzam się z Tobą i krzepią mnie Twoje poglądy
co do trzmieli - prawdopodobnie nie zwiększą swojej liczebności, niestety... z rożnych przyczyn. Tymczasem to, że jest ich tak mało ma wyraźny wpływ na przyrodę i gospodarkę człowieka - już w tej chwili są rejony w Europie, również w Polsce, gdzie nie uzyskuje się żadnych plonów łubinu, lucerny, koniczyny, bo nie ma tam trzmieli. Rośliny motylkowe to bardzo ważna część rolnictwa na całym świecie! Brak plonów, brak nasion... to jest katastrofa.
Oczywiście, że przyroda świetnie poradzi sobie bez nas - do czego, u licha, możemy być jej potrzebni? Pytanie tylko ile gatunków pociągniemy za sobą na dno, zanim utoniemy??
BTW - co godzinę z naszej planety znika 8 gatunków... część z nich jest w ogóle nie znana nauce... a może można z nich uzyskać lek na raka...?
Naukowcy szacują, że na Ziemi może istnieć od 10 do 100 milionów gatunków, do dziś opisano około 1,8 miliona... guzik wiemy o tej planecie, a już doprowadziliśmy ją na skraj zagłady. Score!
Nie wiem, czy podzielasz moje poglądy, oj nie wiem.
Bo ja wcale nie sądzę aby modyfikacje genetyczne były ZUEM.
Ale póki wiemy tak mało, nie powinny opuszczać one laboratoriów.
Ponieważ jednak koszty badań były ogromne, i chciano jakąś kasę z tego mieć, forsowano ich użycie.
Chętnie posłucham, czemu ilość trzmieli nie zwiększy się. Bo pusta nisza (zakładając, że jutro nagle znikną pszczoły) będzie się powoli zapełniać. Oczywiście, trzmiele nie zastąpią pszczół liczbowo, czy łącznym 'urobkiem', ale leżeć bykiem też nie będą.
Mort, a jednak się z Tobą zgadzam. Ja też nie sądzę, aby modyfikacje genetyczne były najgorszym, co może spotkać tę planetę. A jednak niepokój pozostaje, bo czas prowadzenia tych badań jest wciąż za krótki, a niespodzianek może być wiele. Ludzie mogą się obudzić z ręką w nocniku, gdy będzie już - dosłownie i w przenośni - po ptokach.
Ilość trzmieli nie zwiększy się raptownie po wymarciu pszczół. Pszczoły i trzmiele zajmują inne nisze ekologiczne. Ilość trzmieli nie zwiększy się ze względu na nękające je choroby, zanieczyszczenie powietrza i brak zróżnicowanych siedlisk. Wielke rolnicze i leśne monokultury to dla nich zagłada. Łąki przestają być koszone, bo krowy żywi się mąką z kości innych krów, po co komu aromatyczne i lecznicze siano... łąki i murawy to dla trzmieli raj, a jest ich ciraz mniej, zarastają lasem. W przypadku trzmieli - jest źle, a lepiej już było.
Ale podobnie jest też z innymi błonkówkami, m.in. osami samotnicami i dzikimi pszczołami. Zanieczyszczenie powietrza i spadek różnorodności biologicznej w miejscach pozyskiwania pokarmu to katastrofa. Co więcej, jest coraz mniej miejsc, gdzie moża się spokojnie osiedlić. Domy sa teraz z suporeksu, nie z gliny i słomy . A w skansenach wszystko się konserwuje jakimś owadobójczym g..nem.
Planujemy teraz z grupą inicjatywną pewien projekcik, który zwiększy powierzchnię miejsc, gdzie samotne błonkówki i trzmiele mogą zakładać gniazda.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Różnorodność biologiczna jest fajna
Dzięki niej nawet, gdy cywilizacja się sypnie, będziemy mogli przetrwać.
Na przykład: Rzadko zadajemy sobie trud poszukiwania żywności poza sklepem spożywczym. A przyroda w naszym klimacie pełna jest apetycznego jedzonka, nawet jeśli nie chce nam się zabijać zwierząt wyższych (kręgowców) .
Nasi przodkowie mieli bardzo urozmaiconą dietę, zanim krowa i pszenica załatwiły nas na amen.
wiedza o dzikich roślinach jadalnych może się okazać błogosławieństwem, gdy nasza cywilizacja już upadnie z wielkim hukiem .
Różnorodność biologiczna jest fajna wówczas, gdy są zmienne warunki. W ekosystemie, gdzie warunki byłyby stałe różnorodność nie miałaby żadnego sensu, żadne adaptacje niż najbardziej optymalne do tych warunków nie byłyby potrzebne, dwa, trzy najlepiej dopasowane gatunki by załatwiły problem.
Co do GMO, taak to temat na dłuższą dyskusję, bo sporą ilość półprawd żeście tu nawypisywali.
dokładnie!!
różnorodność biologiczna to szansa na przetrwanie ekosystemów (i poszczególnych gatunków) w zmiennych warunkach środowiska. dlatego jest ważna, bo środowisko cały czas się zmienia. różnorodność biologiczna jest podstawą procesów ewolucyjnych w skali mikro i makro.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
świetny przykład na to, jak ważna jest różnorodność biologiczna - to wielkie i niedoceniane bogactwo...
A przecież to nasze być, albo nie być!
Kto by na przykład spodziewał się, że jeden z gatunków bylicy leczy malarię, a koniczyna łąkowa ma właściwości wygładzające zmarszczki??
Na Ziemi istnieje prawdopodobnie 50 mln gatunków. Człowiek poznał około 2 mln, ale nawet te znane są tak naprawdę nieznane, nie wiemy jaka jest ich rola w ekosystemach i jakie korzyści może z nich odnieść człowiek!
Strasznie się zmienia struktura gatunkowa populacji ptaków w mojej okolicy. Jak byłam nieco mniejszą martvą, to zimą budziły mnie stada wróbli bijące się w krzakach berberysu. Teraz obserwuję przez okno od kuchni co przylatuje szukać jedzenia i częściej widuję zięby niż wróble - które naprawdę stały się rzadkością.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Ja to na to, że natura ma to do siebie, że jest prawie praktycznie niezniszczalna. I pewnie nawet jeśli, za przeproszeniem, rozjebiemy te planetę lub zrobią to za nas meteoryty - przeżyją najprostsze spory (choćby i grzybów) i rozwiną się z nich nowe organizmy, które po paru milionach lat wyewoluują w zupełnie nową bioróżnorodną strukturę...
O czym tu dużo gadać? Wszystko było w liceum na biologii O.o
Lesij - to się nazywa stoickie podejście do różnorodności biologicznej
martva - jest dokładnie tak, jak mówisz - wróble giną na masowa skalę, w całej Europie... w miastach i na wsi. Co ciekawe wciąż nie wiadomo na 100% dlaczego tak się dzieje. Są rożne przypuszczenia: termomodernizacja budynków, mniej owadów, mniej kur w wolnym chowie na wsi, więcej srok i te pe, ale co naprawdę, czy tez może wszystko razem...?
w moim karmiku, choć mieszkam na wsi - wszystkiego jest sporo, nawet wróbli mazurków, ale ani jednego wróbla domowego... smutne...
U mnie (las podmiejski) mazurki wyginęły po remontach domów mojego i sąsiada. Uszczelnienie dachów, itp. Poza tym koty regularnie dziesiątkowały ich liczbę.
w tym roku w karmiku znów ani śladu wróbli domowych, za to mazurków więcej niż rok temu. Mamy też więcej sikor ubogich. Oprócz tego po staremu: trznadle, dzwońce, bogatki, modraszki, sójki, dzięcioły duże, bażanty. Nie widziałam jeszcze czyżów, sosnówek i grubodziobów.
Nasz dyżurny drób ozdobny, czyli bażant Zorro, ostatnio wydziobał wszystko, co było dla niego na tarasie, więc po pryzmie śniegu wdrapał się na stolik i wydziobywał słonecznik z karmika :D
Strasznie się zmienia struktura gatunkowa populacji ptaków w mojej okolicy. Jak byłam nieco mniejszą martvą, to zimą budziły mnie stada wróbli bijące się w krzakach berberysu. Teraz obserwuję przez okno od kuchni co przylatuje szukać jedzenia i częściej widuję zięby niż wróble - które naprawdę stały się rzadkością.
Tak to już jest że ewolucja promuje to co najlepsze, najsilniejsze - szczury, karaluchy i gołębie
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Gołębi nie ma. znaczy para grzywaczy się plątała, i para synogarlic.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Gołębi nie ma. znaczy para grzywaczy się plątała, i para synogarlic.
Szczęśliwie żyjesz zwłaszcza że wielu gołębiarzy okazało się mafiosami (słynny Dziad jako przykład ale nie tylko on)
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
No u mnie nie ma, ale ja mieszkam w specyficznym miejscu, w centrum pewnie dalej są.
Wróżę smutną zimę wiewiórkom, przychodzą szukać żarcia a pogoda na wiosnę zniszczyła orzechy. Czym można karmić wiewiórki? Ptaszory dostają słonecznik i siemię lniane, ale go go nie lubią, z konopnym jeszcze spróbuję.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum