Co do Kosakowskiej mam mieszane uczucia. Nie znam jej twórczości jakoś świetnie. Przeczytałem Zakon Tom 1 i Siewcę Wiatru ( ponad 200 stron ). Zakon był dość dobry ale żadna rewelacja, zapowiadał się znaczenie lepiej. Czytało sie jak dobrą przygodówkę. Ale nie zostaje w pamięci na dłużej. Siewca mnie po prostu znudził i nie rozumiem zachwytu nad tą książką.
To gratuluję tak słabej orientacji w twórczości jak i w przekazie autorki. Obie książki są świetne, a "Siewca Wiatru" według mnie jest geniuszem prac rąk tej kobiety. Więcej szacunku!!
To gratuluję tak słabej orientacji w twórczości jak i w przekazie autorki. Obie książki są świetne, a "Siewca Wiatru" według mnie jest geniuszem prac rąk tej kobiety. Więcej szacunku!!
To moze bys nas oswiecil co takiego jest swietnego w Siewcy Wiatru i Zakonie? . Bo jak na razie poza zlajaniem biednego Toudiego, nie podajesz zadnej wartosciowej informacji. Wiecej szczegolow!!
(sorry za brak polskich liter, ach te cholerne niemieckie klawiatury).
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
To gratuluję tak słabej orientacji w twórczości jak i w przekazie autorki. Obie książki są świetne, a "Siewca Wiatru" według mnie jest geniuszem prac rąk tej kobiety. Więcej szacunku!!
Krytykę uważasz za brak szacunku? Wiesz, ja uważam odwrotnie. Przez szacunek jej nie olałem, a napisałem swoją czytelniczą opinię. Nie wiem, jakiej wiedzy mi brakuje. Każdą książkę, którą oceniałem, przeczytałem (lub, jak w wypadku Siewcy, dobrnąłem do połowy). Nie wiem więc, czego jeszcze nie wiem.
"Siewcy" brakuje do geniuszu sporo. Geniuszem dla mnie może być Bułhakow czy Orwell, a nie Kossakowska. Proszę tez o konkrety, co Ci się w twórczości tej pani podobało. Oraz gdzie wykazałem się brakiem szacunku.
Jakiś niecały miesiąc temu przeczytałam Siewcę wiatru (tylko że miałam lenia i nie chciało mi się tego opisywać ), w kolejce czekają Obrońcy Królestwa i dwa tomy Zakonu krańca świata. Wszystkie pożyczone od kuzynki. Gratuluję sobie teraz, że ich nie kupiłam. ;d
Co do Siewcy... . Wiem już, że powinnam najpierw przeczytać Obrońców, ale jak widzę Bru też czytała od tej innej strony, także nie czuję się gorsza. xD Styl, jakim pisze Maja (przynajmniej w Siewcy), jest charakterystyczny i powiem, że dosyć mnie zaciekawił. Dzięki temu książkę czytało mi się przeważnie szybko i dosyć miło. Ogólnie oceniam ją nieźle, choć dostrzegam w niej, podobnie jak inni, pewne wady.
Spojlery z Siewcy
Wątki, które nie były dostatecznie rozwinięte (tak, chodzi o ten z Hiją i Zoe- w pewnych momentach za dużo o nich, a potem nagle wszystko ucicha. Po kiego takie rozterki Zoe, skoro kończą się zaraz po tym, jak dostarcza ona Daimonowi pożeracza? Rozumiem, że autorka chciała nakreślić 'jakąś tam' psychikę, ale chyba coś nie wyszło... :p).
Poza tym przewidywalność fabuły. Od momentu, kiedy nadchodzi groźba, że pojawi się Antykreator, wszystko dąży do walki z nim.
Koniec spojlerarara.
Od tego momentu lektura zaczęła mi się nudzić. Może ja jestem wymagająca i żądam dużo, ale przyznam, że nawet Trzej Muszkieterowie, których czytam obecnie (mimo że ogólnie wiem, o co w nich chodzi) potrafią bardziej zaskakiwać.
Nie wiem, czy mam spodziewać się czegoś lepszego po Zakonie... Myślę, że w tym tygodniu sie za niego zabiorę i wtedy się przekonam : d
jak widzę Bru też czytała od tej innej strony, także nie czuję się gorsza. xD
Dzięki kochana, te wyrazy miłości z Twojej strony, dopadające mnie w najmniej spodziewanym momencie są niesamowite xDDD
Myślę sobie, że "Obrońcy..." mogą Ci się spodobać bardziej.
I parę słów o "Więzach krwi", które przeczytałam jakoś tak po maturce. Naczytałam się wcześniej opinii o tym zbiorku, że jest mroczny i bardzo specyficzny, bo nic w nim nie kończy się kolorowo, w ogóle cuda na kiju, z których wywnioskowałam, że powinno mi się spodobać.
Dupa.
Podobało mi się tylko jedno opowiadanie- "Diorama". Chyba jedyne, które mnie w jakimś tam stopniu poruszyło, chociaż motyw wcale nie był jakiś tam strasznie nowatorski czy zaskakujący, po prostu do mnie trafiło.
Reszta czasami przyjemna i tylko przyjemna, nudna i męcząca, albo taka nie wiadomo jaka. Do opowiadania, w którym gostkowi objawił się anioł i potem zabijał ludzi podchodziłam trzy razy o.o Po odłożeniu książki doszłam do wniosku, że zawsze mogło być gorzej...
_________________ W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
No to i ja.
Przyznaje bez bicia byłem do tej książki nastawiony raczej sceptycznie. By nie powiedzieć, że wręcz uprzedzony. Jednak z opowiadanka na opowiadanko nie było tak źle. Całość oceniam raczej dobrze. Niektóre opowiadanka nie co mnie zmęczyły inny wydawały mi się jakieś dziwne. Ale chyba najbardziej podobało mi się zwierciadło. Oraz opko o Kacie.
Całosć oceniam jako lekką przyjemną tekturkę. Fajny nie wybijający się zbiorek
"Siewca Wiatru" to pierwsza powieść Mai, jaką przeczytałam. Na razie jestem pełna podziwu dla strony merytorycznej i ogólnie bardzo mi się powieść podobała, mimo że co niektórzy krytykują za przewidywalność fabuły, stereotypowość bohaterów etc.
Mnie nie przeszkadzało.
Może jak poczytam więcej jej twórczości, to zacznę grymasić:-)
Ale próba obrony ogrodów Siódmego Nieba (Królestwa?) była przepiekna...
Toudi, twoje zdanie na temat "Siewcy" znam i nie musisz się powtarzać. To, że ty nie zauważyłeś strony merytorycznej nie znaczy, że jej tam nie ma.
Poza tym - chyba nie skończyłeś "Siewcy"? To wybacz, ale nie wypowiadaj się o czymś, czego nie znasz, ok?
A ja napisze krótko mam wszystko ( chyba ) co wydała kossakowska i ani razu się nie zawiodłem dlatego czekam i czekam i czekam na cokolwiek
Masz wszystko? To taki mój komentarz: Wyjeżdżałem na urlop. Troszkę mi sie spieszyło i chciałem jeszcze ostatniego dnia kupić coś do czytania. Zahaczyłem o Empik. A tam leży sobie grzecznie na półeczce świeżutki tom opowiadań Maji Lidii Kossakowskiej pt: "Żarna niebios" Na okładce informacja, że jest to nowy zbiór opowiadań o aniołach tejże autorki. W związku z tym, że wcześniej czytane opowiadania mi się podobały, kupiłem. Na urlopie zacząłem czytać i... Pierwsze opowiadanie, hmm... czytałem już chyba, drugie? to samo, trzecie? Cholera, co jest? Osiem opowiadań z dziesięciu było już wydanych w zbiorze Obrońcy Królestwa wydanym kilka lat temu przez Runę. Dwa pozostałe w dwóch innych antologiach polskich autorów. Na okładce ksiązki jest krótka informacja o autorce wraz z wydanymi jej książkami. Dziwnym trafem są tam wszystkie pozycje poza wymienionym wcześniej zbiorem Runy. Oczywiście "Żarna niebios" to Wydanie 1. To tyle.
Poza tym, że po raz kolejny Fabryka naciąga czytelników mam też żal do autorki. Wszelkie informacje, które pojawiaja się na okładce, również muszą byc przez nią zatwierdzone, w związku z tym "przeoczenia" wydawcy również zatwierdziła swoim nazwiskiem, wstyd.
Zeb miałem tam samo. Pamiętam ten dzień słoneczny, bezchmurny idę sobie do księgarni a tam leży nowiutka Żarna Niebios. Kupiłem biegiem do domu nie rozbieram się nie myje nie jem tylko czytam a tu niespodzianka powtórka z Obrońców królestwa, ale z tego co pamiętam były 2 nowe opowiadania AŻ 2 :/:/:/
Tak jak napisałem powyżej te dwa nowe były juz wydane w antologiach wcześniej. "Gringo" można było przeczytać w drugim tomie antologii "A.D. XIII", natomiast same "Żarna" zamieszczone były w Zajdlu z 2002 roku. Jeżeli chodzi o opowiadania nowe, to w tym zbiorze jest ich w sumie "zero". Najstarsze z nich jest chyba z 2004 albo 2003 roku. W dobie najeżdżania na piractwo w wykonaniu internautów i czytelników takie wpuszczenia klienta w maliny jest poniżej krytyki.
_________________ Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana.
A mnie się Siewca wiatru podobał, lektura lekka, miła i przyjemna, w sam raz na komunikację miejską Że nie było tam głębokiej teologii, tylko właściwie kostium teologiczny? A co, miała to być rozprawa angelologiczna?
Powiem tak: dla mnie to była lektura rozrywkowa, w której jakoś nie doszukiwałam się drugiego dna. Autorka ma u mnie dużego plusa za poczucie humoru i umiejętne łączenie różnych systemów wierzeń i mitologii. Mnie to wystarcza, żeby książkę uznać za interesującą
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
"Siewca wiatru" to młodzieżowe angel-fantasy. Skąd w ogóle pomysł, żeby doszukiwać się tam jakiejś teologii? Miała być tajemnica, przygoda, quest i konflikt ze Złym, wszystko podane lekko i bezpretensjonalnie, celujące raczej w młodszego czytelnika. No i się udało. Chociaż opowiadania uważam za znacznie lepsze.
Skąd w ogóle pomysł, żeby doszukiwać się tam jakiejś teologii?
Panterka sugeruje jakąś merytoryczność tej książeczki. Nadal czekam na pokazanie mi gdzie ona niby ma występować.
Jasne że to taka lekka powieść. Mnie ona akurat znudziła bo anioły zachowują się tak jak ja tylko jak chodziłem do przeczkola i intrygi maiłem na wyższym poziomie.
Mnie tam, z tego co pamiętam, irytował głównie sposób odnoszenia się do siebie między aniołami. Niby kreowani oni byli na facetów, a zachowywali się jak gimnazjalistki
Niby kreowani oni byli na facetów, a zachowywali się jak gimnazjalistki
No mówię że tacy z niech twardziele jak z JKM Trockista Zbieranie się konspiratorów wyglądało jak piżam party w wykonaniu 13 latek
A te "kwity" na konkurencję mnie rozbroiły. Szkoda że nie poszli do IPN
Toudi - mnie się wydaje, że merytoryczność (brzydkie słowo) cyklu anielskiego nie objawia się wprost. Cały świat, postaci - główne i epizodyczne - bazują na jakiś podaniach, pismach, tekstach etc., a Kossakowska zaczerpnęła z nich to, czego potrzebowała. Ona nie mówi "to i to jest tak", ale twórczo przekształca i inspiruje. Tak samo jak w "Rudej sforze": niby bajka fantasy, ale za tym kryją się dni i miesiące zgłębiania legend dalekiej Syberii.
Teologia? Nie. I nigdy takiego zamiaru chyba nie było. Ale podstaw w źródłach można się łatwo doszukać.
Shadowmage, Widzisz mi nie przeszkadza to, że jest tam o Aniołach i nie ma teologii czy interpretacji pisma. U Kuby Ćwieka mi to nie przeszkadzało, bo taki był zamysł powieści jak sądzę. Jednak faktem jest, że zamiast Aniołów mogłyby być smerfy. Powodem, dla którego ta powieść mi się nie podobała, nie był brak tej "merytoryczności" biblijnej. Ja tylko dziwię się, że fani tak o niej mówią, nie widząc chyba, że jej tam nie ma i być nie miało. Dziwi mnie, że dorosła kobieta napisała powieść, gdzie Anioły zachowują się jak smarkacze, a niektóre wątki narracyjne wyglądają jak pamiętnik nastoletniego Emo.
Chyba się nie rozumiemy... albo inaczej rozumiemy termin merytoryczność. Jak pisałem - tam sporo informacji, umocowania w pradawnych pismach jest. A że bohaterowie zachowują się jak dzieciaki (no, ja bym się z tym spierał, choć z drugiej strony książkę czytałem tak dawno temu, że już za bardzo nie pamiętam) nie ma pod tym wzlędem nic do rzeczy. I nie zgodzę się, że zamiast aniołów mogłoby być cokolwiek innego. Owszem, na płaszczyźnie fabularnej jak najbardziej - przecież to czysta fantasy pod tym względem jest. Jednakże wtedy umknęły by nawiązania i tło, a ono w tej książce (choć bardziej w pierwszych opowiadaniach) jest.
I pamietaj, że Biblia to nie jedyne źródło, z którego czerpała autorka. Więc nie należy wszystkiego właśnie do niej porównywać.
To tak: czytałem jej tylko jedną książkę, jak jej było ... Siewca Wiatru, wstęp był ostry, od razu zostałem rzucony na głębokie wody, wartka, szybka akcja i koniec wstępu. Zaczyna się pierwszy rozdział i całkowite zwolnienie akcji intrygi - polityka itp. co wcale nie zaciekawiało mnie specjalnie, bardzo denerwowały mnie nazwy, były takie bez pomysłu. Można się było bardziej wysilić. Ogólnie moja opinia o tej książce jest taka, że nie jest nic nadzwyczajnego.
Miałem przyjemność czytać jeszcze jakieś opowiadanie tej autorki które miało nominacje do Zajdla 2002, tam już fabuła była ciekawsza a i historia była lepiej napisana. Jednak też mnie nie porwało bo w porównaniu z 4 innymi opowiadaniami z tamtąd wypadło najgorzej. Mój limit u tej pani niestety się wyczerpał.
Obrończy królestwa za mną. Początek był nie miłosiernie ciężki. Pierwsze opko to Wstęp do siewcy wiatru co nie nastrajało mnie pozytywnie. Częśc opowiadań miały te same wady czyli infantylność i naiwność. No Sory ale władca piekieł to nie może być "Lampka" Opowiadanie które miały z Siewcą mniej wspólnego a dotyczyły małych Aniołków czy demonów były już lepsze. Ostatnie opowiadania mimo pewniej swojej przewidywalności Jadnak najbardziej mi się podobało. Było naprawdę dobrze napisane.
Ona nie mówi "to i to jest tak", ale twórczo przekształca i inspiruje.
Shadow chyba dorabiasz trochę ideologie do tej książki. Ja tam twórczoego przekształcania motywów nie widzę. Chyba że chodzi o twórczą degengrolade - bo czasem wydawało mi się że autorka używa przekazy sakralne jako generator nazw dla postaci, albo idzie po najmniejszej linii oporu i z ezoterycznych tekstów stara się zrobić kino przygodowe. Oczywiście jest to w jakiś posób inspirujące jak napisałeś - ale mniej więcej działa to na zasadzie że widząc pojazdy Power Rangers, to może zainteresujesz się paleontologia/zoologią. Być może to był jej zamiar, być może jej wiedza w tej dziedzinie jest spora- ale w tej książce tego nie widać. W ogóle.
Być może to był jej zamiar, być może jej wiedza w tej dziedzinie jest spora- ale w tej książce tego nie widać. W ogóle.
Było ale mało. No bo były imiona Aniołów i demonów. byłą Hierarchia i opis królestwa. Ale tak samo mogła by podać Hierarchię Smerfów czy innego paskudztwa. Anioły były to jakimś wyborem ale mogło paść na co innego. Opka są fajne właśnie wtedy gdy ?Autorka nie sili się na próbę zrobienia tego opracować o aniołach. Jak na razie biorę Kosakowską za Pisarkę bardzo nie równą
Cóż, nie będę się upierał i się z wami kłócił - bądź co bądź "Siewcę wiatru" również uważam za powieść raczej przeciętną. Jak w sumie większość jej powieści. Dla mnie MLK nadal jest przede wszystkim autorką dobrych (nie tylko anielskich) opowiadań, która nieco się guni w dłuższej formie.
I jeszcze słowo o cyklu anielskim - być może patrzę na niego bardziej przychylnym wzrokiem, gdyż jestem fanem trylogii o demonie Azziem Zelaznego i Sheckleya, a w twórczości MLK znajduję wiele wspólnych elementów.
A ja w ogóle nie rozumiem tej "kłótni" o to, czy MLK chciała stworzyć "powieść teologiczną" - z tego co pamiętam to zarówno w "Siewcy" jak i w "Rudej sforze" ona sama napisała, że te książki nie są żadnymi traktatami filozoficzno-religijnymi... No ale cóż, niektórzy potrafią z wiadra z CiF'em zrobić sztukę...(patrz: pewien wypadek na gali sztuki nowoczesnej we wrocku )
A co do samej twórczości MLK - lenistwo. To widzę w każdej jej książce. Ilekroć ją czytam, mam wrażenie, że jej się po prostu nie chciało wysilić na coś lepszego. Owszem, niektóre fragmenty jej książek są naprawdę niezłe, jednakże stanowią one tylko czubek góry lodowej, utopionej w oceanie kiczu i tandety. Szkoda. Dla mnie monumentalnym przykładem jest jej najnowsza powieść. Fajny pomysł - w końcu ileż ksiażek było napisanych w świecie wierzeń ludów Syberii? Ale wykonanie... Noooo, ostro pojechała po bandzie. Idę o 100 zł, że gdyby spędziła nad tą książka 3 lata, miast tego jednego roczku byłoby lepiej.
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum