FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
LIFE OM MARS (UK) + ASHES TO ASHES
Autor Wiadomość
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2011-07-23, 17:04   LIFE OM MARS (UK) + ASHES TO ASHES


Na pytanie: "Jaki jest twój ulubiony serial?" zapytany zazwyczaj zapodaje krótszą bądź dłuższą listę, bo nie potrafi zdecydować na wybranie tego jednego, jedynego, wyjątkowego, który może wyróżnić ponad pozostałe. Też tak miałem. Do czasu, aż kilka miesięcy temu Rota Fortunae zetknęła mnie z brytyjskim "Life on Mars" i jego kontynuacją "Ashes to Ashes". Właściwie tę zmianę bardziej zawdzięczam własnemu zacięciu/naturze poszukiwacza, bo w końcu nawet ślepy i głuchy kogut trafi na ziarno, gdy będzie dziobał po omacku. ;) A tak na poważnie - słyszałem wiele dobrego o w/w produkcjach (nie ma to jak czytanie również innych for i fachowych blogów, oczywiście w niczym nie umniejszając ZB, naszej małej internetowej ojczyźnie skupiającej wciąż rozrastającą/rozmnażającą się/pączkującą społeczność ZB-oków) i dałem się zwieść na pokuszenie. :-P Godzi się rzec, iż jeszcze wcześniej miałem do czynienia z amerykańską wersją "Life on Mars". Amerykańce, po wielkim sukcesie brytyjskiej produkcji, zapragnęli zrobić "swojaka", tyle że im to bardzo nie wyszło, jak na moje oko. Smród fałszu czuć było na daleki dystans i to nie stojąc pod wiatr. Odpuściłem po kilku odcinkach. Wtedy nawet nie zdawałem sobie sprawy, że jest to tylko tania podróba made in USA, która nie dorasta brytyjskiemu pierwowzorowi do pięt. Zresztą zakończyła swój nędzny żywot po pierwszy sezonie. Ale nic, zostawmy te bolesne doświadczenia na boku i przejdźmy do meritum.
"Life on Mars" (UK) został wyprodukowany przez BBC w latach 2006 - 2007. Liczy dwa sezony z czego każdy ma 8 odcinków. Twórcą serii jest Matthew Graham, wcześniej "maczający palce" w tworzeniu scenariuszy do m. in.: "Doctor Who", "Hustle" czy "Spooks" (tam był jednym z wielu). Tytuły zapodane przeze mnie w temacie wątku zdecydowanie są jego najważniejszym dziełem (liczba pojedyncza, bo należy traktować je jako całość - będzie o tym później), które zostało uhonorowane prestiżowymi wyróżnieniami i nagrodami np. dwukrotnie Emmy w kat. Najlepszy Serial Dramatyczny.
"Life on Mars" (UK) łączy w sobie elementy kryminału i dramatu z niewielką domieszką fantastyki (przy czym można potraktować ją zupełnie normalnie, zaraz rozwinę tę kwestię). Detektyw Sam Tyler w wyniku pechowego zbiegu okoliczności (Fortuna kołem się toczy...) zostaje potrącony przez samochód. Budzi się i... własnym oczom nie wierzy. Ma inny wóz, inne ubranie, niższy stopień służbowy, otoczenie też jakieś nie ten "teges"... I tu powstaje pytanie: zapadł w śpiączkę, leży w szpitalnym łóżku (i ulega wytworom własnych imaginacji), przeniósł się w czasie, a może jeszcze coś innego... Fajne w tym wszystkim jest to, że dopiero na samym końcu poznajemy odpowiedzi, a te są bardzo zaskakujące i wzruszające. Uczciwie przyznam, że jest to jedno z najbardziej udanych serialowych/filmowych zakończeń jakie miałem przyjemność zobaczyć, a konkurować może z nim tylko... definitywne domknięcie całej historii, czyli wydarzenia pokazane w "Ashes to Ashes" (będzie o tym dalej).
A teraz wracam na "Marsa"... ;) Tyler za wszelką cenę chce wrócić do domu i niczym Thomas Covenant Niedowiarek z "Pierwszych Kronik..." Donaldsona nie wierzy w prawdziwość/realność świata w którym się znalazł (czemu trudno się dziwić). Przypomnę tylko, że są to lata 70-te (swoją drogą znakomicie został oddany klimat tamtych czasów), tutaj też pracuje w policji, tyle że szczebel niżej (nad sobą ma D.C. Hunta - kapitalna postać!!), warunki pracy są dość "zabytkowe" w porównaniu do współczesnych (żadne tam komputery, telefony komórkowe i inne cuda...), na posterunku (i nie tylko) nie ma cackania się z przestępcami (w razie braku/oznak chęci współpracy od dany delikwent od razu dostaje porządny wycisk/łomot)... Jest to jakby zupełnie inny świat, czyli nazwa Mars jest całkiem adekwatna do sytuacji. Bardzo trudno sobie poradzić w nowej rzeczywistości (która czy faktycznie istnieje?), zwłaszcza gdy w tej z której "przybył"/"przyleciał"/"pojawił się" "zostawił" wszystko co kocha i na czym mu zależy, otoczenie go drażni/irytuje, szczególnie szef i jeden z podwładnych i często dochodzi między nimi do dramatycznych i zabawnych konfliktów. 33 lata temu (licząc od 2006) poziom ówczesnej policji był na żenująco niskim poziomie w porównaniu do czasów współczesnych. Stare techniki i metody prowadzenia postępowań/śledztw burzą krew i doprowadzają do "białej gorączki"/"ciężkiej kurwicy" praworządnego Sama, a oprócz tego dochodzą takie kwestie jak: brutalność policji, nadużywanie przemocy, korupcja, fabrykowanie dowodów, homofobia, sexizm, rasizm... Pole do starć jest zatem duże i często wykorzystywane ku uciesze/rozrywce widza. Bohaterowie się nie certolą i w słowach nie przebierają, delikatnie pisząc. ;) Z jednej strony mamy prowadzone śledztwa i rozbudowane tło obyczajowe, z drugiej dramatyczną/rozpaczliwą walkę Tylera o powrót do domu. Całość jest znakomicie powiązana/spleciona i budzi duże emocje.
Będę się streszczał, bo przy takim rozspamowywaniu się miejsca może wkrótce zabraknąć, tym bardziej, że muszę w tym miejscu skrobnąć "małe conieco" o kontynuacji... Dlatego dalej "pojedziem" myślnikowo-punktowo, także w trosce by czytacze tegoż textu nie zasnęli z nosami w monitorach. ;)

1. Zalety serialu:
- pieczołowicie oddany klimat lat 70-tych
- świetna muzyka (w sumie dla mnie to prehistoria, nigdy nie fascynowały mnie utwory z tego okresu, ale... tu pasują jak ulał, stanowią fajną ilustrację (muzyczną) do fabuły i nic mi w nich nie przeszkadza), piosenka D. Bowie pt. "Life on Mars" stała się jedną z moich ulubionych
- kapitalni bohaterowie (Sam Tyler, a zwłaszcza jego boss - D.C. Gene Hunt)
- humor, humor, humor! (tak sytuacyjny, jak i zawarty w wypowiedziach postaci)
- elementy dramatyczne stoją na bardzo wysokim poziomie
- świetne, błyskotliwe dialogi (D.C.I. Hunt rządzi!!)
- tu i ówdzie pojawiają się humorystyczne/jajcarskie mrugnięcia okiem do czasów współczesnych
- mocne, niezapomniane zakończenie, dające możliwość własnej interpretacji!


D.C.I. Gene Hunt (Philip Glenister) - twardziel w starym dobrym stylu o ciętym/"ostrym niczym brzytwa" języku. Przy nim dr House to mały Pikuś. ;)

2. Wady: brak.




Rok po nakręceniu drugiego i zarazem ostatniego sezonu "Life on Mars", światło dzienne ujrzała jego kontynuacja, "Ashes to Ashes" (3 sezony po 8 odcinków), aczkolwiek z pewną nader istotną zmianą w liczbie dwie. ;) W rolę detektyw inspektor wcieliła się kobieta (co dokładnie(j) stało się z Samem dowiemy się, być może, później) Alex Drake (urocza Keeley Hawes). W wyniku postrzału traci przytomność i budzi się... w latach 80-tych. Podobnie jak Sam, próbuje za wszelką cenę wydostać się z miejsca w którym się znalazła. Ma nad nim tę przewagę, iż wcześniej czytała o jego losach... Ale czy to w czymkolwiek pomoże? Zresztą niewykluczone, że wszystko rozgrywa się jedynie za sprawą wyobraźni, ona ciągle spoczywa w szpitalnym łóżku podłączona do aparatury podtrzymującej życie, a tamta lektura stała się jedynie pożywką dla snów i majaków... Możliwości jest kilka, każda z nich jest równie prawdopodobna. Jedno pozostaje niezmienne - przemożna chęć ucieczki/powrotu do domu. Warto przekonać się, czy to się uda i jakim kosztem...

1. Plusy:
- wbrew pozorom "AtA" w ostatecznym rozrachunku doskonale uzupełnia "LoM" i zarazem daje więcej, dużo więcej
- Gene Hunt i jego nieziemskie texty! :lol:
- stara paczka prawie w komplecie
- jeszcze lepsza fabuła (cały trzeci sezon to mistrzostwo świata!! - trzyma w napięciu non stop i nie puszcza nawet na chwilę - stopniowo zostają odsłonięte zagadki i wyjaśniona większość tajemnic, przy czym rozwiązania są wielce satysfakcjonujące)
- piękna muzyka (lata 80-te są mi bliskie, spośród utworów nie skojarzyłem tylko bodaj dwóch)
- najlepsze serialowe zakończenie w historii - silnie zapada w pamięć, poraża, dogłębnie wzrusza i zostaje w sercu, przy pełnym poszanowaniu dla inteligencji widza, umożliwiające własną interpretację pewnych kwestii



Piękna i "bestia", czyli Alex Drake (Keeley Hawes) i Gene Hunt (Philip Glenister)


Jim Keats (Daniel Mays), tajemniczy adwersarz Hunta - skurwiel podnosił mi ciśnienie... ;) Bardzo sugestywna kreacja. :)


2. Wady:
- pierwszych kilka odcinków pierwszego sezonu może mniej lub bardziej rozczarować, bo średnie są, ale...


Dziękuję za uwagę i zapraszam do oglądania. //piwo
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2011-07-23, 17:22   

Twoje zachwyty nad "Life on Mars" można częściowo odnieść także do amerykanskiego rimejku :) Tylko się nie wkurzaj! Nie chodzi mi o te zasadnicze :0 Ale amerykańska wersja:
- posiada również doskonałą ścieżkę dźwiękową (głównie ona mnie zatrzymała do końca tego serialu)
- posiada także fajnie oddane realia lat 70-tych XX wieku w Nowym Jorku - oczywiście, nie jestem w stanie tego zweryfikować :) ale klimat tego serialu jest bardzo pociągający.

Jednak fabularnie, jak pisałeś, jest gorzej. Serial jest grzeczniejszy od swojego angielskiego pierwowzoru i to największa wada. W porównaniu z oryginałem, wszystko zostało stępione. To, moim zdaniem, wina nie tego, że Amerykanie nie potrafią robić rimejków. To wina tego, że ten rimejk został zrobiony dla dużej sieci telewizyjnej (ABC). A w takich sieciach wiadomo: liczy się oglądalność, nie może być kontrowersji. A jeśli już takowe są, to trzeba je stępić, podać widzowi tak, aby się nie zafrasował zbytnio po ciężkim dniu w pracy siedząc z budweiserem przed telewizorem.

Gdyby rimejk tego serialu robiła któraś ze stacji "kablowych", płatnych - jestem przekonany, że efekt byłby znacznie ciekawszy. Zresztą, spójrzmy na amerykańską wersję "Shameless". I wszystko jasne.

Amerykańska wersja miała również doskonałą obsadę. Jason O'Mara - był niezły; Gretchen Mol - bardzo przekonująca. Ale i tak najlepszy był Harvey Keitel jako Hunt. Wręcz bezkonkurencyjny.

Jednak w zestawieniu z oryginałem rimejk porównania nie wytrzymuje. A bez znajomości oryginału może być ciekawą odtrutką na serie CSI.

Zasługą ASX-a jest to, iż będę mógł obejrzeć ASHES TO ASHES, którego nie dane mi było dotąd poznać. Już nie mogę się doczekac.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
AdamB 


Posty: 815
Skąd: Pandora
Wysłany: 2011-07-28, 22:37   

Pomimo tego, że tematyka tego serialu mnie jakoś nie zainteresowała, obejrzałem na próbę pierwszy odcinek "Life on Mars". Głównie skusił mnie do tego fakt iż w roli głównej występuje John Simm, którego ostatnio mogłem podziwiać w miniserialu "Exile".
Na razie powiem tylko, że odcinek okazał się na tyle dobry, że podjąłem decyzję o oglądnięciu następnych (a to już dużo znaczy przy moim napiętym grafiku serialowym). :)
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2011-07-28, 23:06   

O, to super! U mnie, pierwsze wrażenie nie było jakieś extra cud malina... Wystarczyło, żeby z zainteresowaniem oglądać dalej i niedługo potem wciągnąłem się po uszy. A finał sprawił, że pokochałem ten serial, bo... :)

John Simm - bardzo dobry aktor. Po raz pierwszy podziwiałem go w "Life on Mars". I głównie jego obecność skusiła mnie by szybciej sięgnąć po "The Exile"... :)

Tobie, jako fanowi ekranizacji klasyki literatury brytyjskiej, powinien kojarzyć się Philip Glenister, grający w "LoM" DCI Gene Hunta. Trochę się zdziwiłem, że nie wspomniałeś o nim, wszak takie pozycje jak: "Cranford" czy "Vanity Fair" należą do dzieł znanych i uznanych...
 
 
AdamB 


Posty: 815
Skąd: Pandora
Wysłany: 2011-07-28, 23:50   

ASX76 napisał/a:
Tobie, jako fanowi ekranizacji klasyki literatury brytyjskiej, powinien kojarzyć się Philip Glenister, grający w "LoM" DCI Gene Hunta. Trochę się zdziwiłem, że nie wspomniałeś o nim, wszak takie pozycje jak: "Cranford" czy "Vanity Fair" należą do dzieł znanych i uznanych...


Co się tyczy "Vanity Fair" to nie wspominałem bo jest w wykazie posiadanych oryginałów DVD. Granistera kojarzę jeszcze z: Sharpe's Justice, Hornblower: Mutiny,
Hornblower: Retribution, Kingdom of Heaven, The Other Boleyn Girl.
A "Cranford" nadrobię. :)
 
 
AdamB 


Posty: 815
Skąd: Pandora
Wysłany: 2011-08-30, 10:15   

Obejrzałem oba sezony Life Of Mars. Serial oceniam pozytywnie lecz bez nadmiernych zachwytów. Najbardziej podobał mi się odcinek pierwszy i ostatni, wszystkie pośrodku oferują podobny typ rozrywki. Zgadzam się co zalet serialu, natomiast wadą jak dla mnie były słabe historie kryminalne, którymi zajmowała się ekipa posterunku. Tak na dobrą sprawę całość można było opowiedzieć w np. sześciu odcinkach.
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2011-08-30, 23:22   

AdamB napisał/a:
(..) Tak na dobrą sprawę całość można było opowiedzieć w np. sześciu odcinkach.


Kategorycznie nie zgadzam się z tym elementem pańskiej opinii, jak również potraktowania historii kryminalnych jako wady, ponieważ serial jest bardziej złożony niż może się wydawać, co dobitnie potwierdza fabuła "Ashes to Ashes". I każe spojrzeć na wszystko w innym świetle..., a to zmienia wiele. :-P
 
 
AdamB 


Posty: 815
Skąd: Pandora
Wysłany: 2011-08-31, 10:09   

ASX76 napisał/a:
... jak również potraktowania historii kryminalnych jako wady...


Nie traktuję jako wadę samego faktu istnienia "historii kryminalnych", za wadę uważam fakt iż są przeważnie bardzo błahe i bez potrzeby opowiedziano ich aż tyle.
Z "lekturą" Ashes to Ashes chwilowo się muszę wstrzymać, inne dobre rzeczy na tapecie. :)
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2011-08-31, 12:18   

No dobrze, ale... elementy kryminalne to zaledwie jedna kwestia spośród kilku istotnych...
Natomiast owe "kryminały" są dokładnie takie, jakie miały być. A dlaczego, to odsyłam do lektury najlepszego bloga o brytyjskich serialach. ;)
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2013-07-10, 22:26   

MrSpellu napisał/a:
Skończyłem przed chwilą Ashes to Ashes. Cholernie dobry serial.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Żuławski


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 13