Kolejna niespodzianka po "Córkach Wawelu". (..) pozbawiona dialogów. .
Teraz "Proxima" Baxtera.Wydaje Zysk, więc nie ma gwarancji, że kolejne dwie(?) części też wydadzą. Obstawiam, że raczej nie. Co zniechęca.
1. Oby jak najmniej takich niespodzianek
2. A gdy wydaje ktoś inny, to gwarancja jest?
Nie rób Pan czarnego pijaru z łaski swojej, bo zniechęcisz potencjalnych czytaczy, knigi nie kupną i wydawca widząc nikłe zainteresowanie dojdzie do wniosku, że nie ma sensu brnąć w to dalej
A jeśli Zysk wyda kontynuację, to wtedy stawiasz Pan wino
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Masz coś merytorycznego w temacie czy będziesz jechał ad personam do zaniku tętna?
W żadnym momencie nie było ad personam, a jeśli Cie drażni kpina to o czym tu gadać ?
Ad rem
Rand przez Was jak rozumiem oczekiwaną jako objawienie, nigdy ( mówię o Atlasie ) nie odbierałem jako pisarki typowo powieściowej. Brak pełnowymiarowych postaci ? Przecież to wszystko to rodzaj przypowieści, to alegorie.
Spiż ? tylko takich bohaterów wybrała. Amoralnych z jednej; mających w planach zamiany ( rewolucyjne przecież ) drugiej strony. Czego tu się czepiać. To nadal przypowieści - a że w innej formie, to co ?
Fragmenty czysto utopijne to niby co ? Głupota ? ( tak tylko przypomnę , że Morus również nie był zbyt rozumiany przez współczesnych ).
A elementy zdecydowanie fantastyczne ( vide Lalka ) ? Głupia Rand nie wiedziała co pisze ?
Rand pokazuje kategorie ludzi, ich motywacje, dążenia oraz obraz zmieniającego się świata. To że robi to w krzywym zwierciadle wydaje się oczywiste. Niektóre cechy powiększa, inne pomija.
Przecież to nie jest Musierowicz.
Wbijacie się radośnie w chór potakiwaczy ( z czym walczyła Rand ) przyklepując sobie piątkę deprecjonując totalnie czyjeś próby. Szkoda, że tego nie rozumiecie.
Atlas nawet jak na powieść alegoryczną jest wybitnie toporny, a jak na przypowieść kurewsko przegadany. Cały ten czarno-biały podział na pięknych, pomysłowych i pracowitych kapitalistów i sflaczałych, niekompetentnych i leniwych socjalistów ma w sobie tyle subtelności co tłuczenie czytelnika młotkiem w łeb, najgorsze, że Rand tłucze tak co drugą stronę żeby przypadkiem czytelnik nie zapomniał kto swój a kto wróg. Nie ma niuansów - żadnych, absolutnie; ci dobrzy jak przystało na bandę indywidualistów z wielkimi osobowościami myślą tak samo, a jak przystało na egoistów tworzą monolit bez jednej ryski, jakiś hive mind w którym różnica zdań się nie przydarza. Nie mają wątpliwości, nie wahają się, do tego wszystko, czego się tkną, obraca się w złoto, nie imają się ich choroby, nieszczęścia ani prawa fizyki, podczas kiedy druga strona jest tak bardzo nieudolna że zwykle łamie sobie rękę podcierając dupę. Rand nie pokazuje kategorii ludzkich w całej ich złożoności, tylko czarno-białe karykatury, wycinanki i cienie (przepraszam, jest w sumie jedna postać która wygląda jak człowiek). I, generalnie, Rand chuja się zna na ludzkiej złożoności i naturze. Tutaj nie ma alegorii, tutaj jest brutalny, toporny, dosłowny i niezbyt złożony przekaz, wałkowany przez setki stron na tą samą modłę - sam nie wiem czy top już jest traktowanie czytelnika jak debila nie potrafiącego samodzielnie wyciągać wniosków. Cały "filozoficzny" przekaz Atlasa można sprowadzić do jednego zdania, nie trzeba obudowywać go takim tomiszczem. Nawet z tym, ha ha, obrazem zmieniającego się świata, jak raczyłeś zażartować, jest ubogo - świat jest gdzieś w tle, w cały jego rozpad musimy wierzyć na słowo, bo do bohaterów w ich wieżach z kości słoniowej nic z dołu nie dociera (żeby chociaż Dagny kto wyrwał torebkę kiedy samotnie przechadza się nocą po mieście w którym teoretycznie powinny trwac zamieszki głodowe, ech, warto pomarzyć). Obraz zmieniającego się świata musi się opierać na jakichś konkretach, mechanizmach, procesach jeśli ma być wiarygodny, tutaj cały obraz świata wygląda jak sceneria widziana w tylnej szybie samochodu którym jadą bohaterowie filmu noir - niewyraźna, rozmazana, w gruncie rzeczy nieistotna i w dodatku fałszywa. To nie jest dobra powieść, to revenge fantasy dziewczyny która w wyobraźni mści się na świecie za to że bolszewicy zabrali jej ojcu aptekę. Tyle.
marjarkasz napisał/a:
Wbijacie się radośnie w chór potakiwaczy ( z czym walczyła Rand )
Akurat Rand kochała potakiwaczy i jak przystało na piewczynię wolności bezlitośnie zwalczała każdego kto ośmielił się mieć inne zdanie od niej. Alas, poor Nathaniel Branden...
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Atlas nawet jak na powieść..............To nie jest dobra powieść, to revenge fantasy dziewczyny która w wyobraźni mści się na świecie za to że bolszewicy zabrali jej ojcu aptekę. Tyle.
OK. Dowaliłeś Rand jako "recenzent". Głupia.Prymitywna.Pisać nie potrafi ( taka sugestia - sprzedaj tyle książek co ona ).
OK.Wydaje Ci się, że wiesz lepiej niż inni i Twoja opinia jest lepsza i bardziej wiarygodna. Tak się lepiej żyje.
Ok. Twoja interpretacja też jest jedyną i jako jedyny wykładnik może być brana pod uwagę.
OK. Nikomu poza jednostkom straconym dla świata Rand nie powinna się podobać. To sorry, ale mnie się podoba.
Cały czas twierdzę że Rand warto znać, ale lepiej ze słyszenia, na czytanie szkoda czasu.
Znaczu sugerujesz audiobooka?
Skończyłam "Modyfikowany węgiel". Wrażenia takie, że zaczęłam "Upadłe anioły" a tom trzeci zakupię dziś lub jutro. Nie, żeby mnie fabuła jakoś szczególnie wciągnęła, choć podoba mi się, że tu po raz pierwszy tekst "zabili go i uciekł" można potraktować dosłownie. Podoba mi się świat wykreowany przez Morgana.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Cały czas twierdzę że Rand warto znać, ale lepiej ze słyszenia, na czytanie szkoda czasu.
Znaczu sugerujesz audiobooka?
Niegłupi pomysł, byłoby co słuchać w drodze do pracy przez jakieś osiemdziesiąt lat
Marjarkasz, chodzisz na jakieś kursy z argumentacyjnej żenady czy to kwestia wieku? Bo nie wiem czy ja już z tego poziomu wyrosłem czy najlepsze dopiero mnie czeka. W każdym razie z mojej strony to tyle, życzę powodzenia w życiu i w lekturze, choć bez entuzjazmu.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Proponuję "Proximę" Baxtera. Czytam recenzencko i bardzo mi się podoba. Nie żeby autor coś wymyślił, czy próbował jakieś "problemy" identyfikować i rozwiązywać. Nic z tych rzeczy. Dobra, nawet bardzo, science-fiction, bez nadymania się, dobrze "ustawiona" między warstwą rozrywkową a naukową. Przez weekend poszedłem na całość i przeczytałem 70 procent. Zostawię sobie końcówkę na poniedziałek i wtorek. I trzymam kciuki, aby Zysk wydał część drugą i trzecią (ciekawe, czy to kontynuacje). Brakuje mi takiej fantastyki na polskim rynku. Ale chyba należę do nielicznych, bo Zysk drugiej części Hamiltona nie wydał, zatem i Baxtera pewnie też nie wyda. Niezależnie od tego, czy ASX76 się pogrąży w jakichś pogańskich przesądach. Po prostu polscy czytelnicy fantastyki chyba nie nadają się do takiego typu literatury. A to taka fantastyka "środka". Ale widać i to już za trudne. Obym nie miał racji.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
( taka sugestia - sprzedaj tyle książek co ona ).
To chyba najgłupszy argument jaki można przytoczyć.
Podążając tą drogą, nie recenzowalibyśmy muzyki, książek, filmów czy nawet potraw w restauracji.
Fidel-F2 napisał/a:
m_m, to jest argument obśmiany sto lat temu i nikt na poważnie go nie używa. W każdym razie nikt z kim warto dyskutować.
Obśmiany argument do obśmiania obśmianych argumentów. A ja oczywiście na to nie wpadłem...
Stary Ork napisał/a:
W każdym razie z mojej strony to tyle, życzę powodzenia w życiu i w lekturze, choć bez entuzjazmu.
Pod światłym przywództwem idę czytać jedynie słuszne książki. Vale !
Obśmiany argument do obśmiania obśmianych argumentów. A ja oczywiście na to nie wpadłem...
Dalej nie wpadłeś, to znaczy, że to argument do niczego. Ale faktycznie, popełniłem błąd, tego czegoś nie powinno się nazywać argumentem, ponieważ nie wynika tu żadna zależność logiczna. To tak jakby argumentem nazwać zdanie "Statki zbudowane ze stali nie mogą się utrzymać na powierzchni morza, ponieważ żaba."
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Po prostu polscy czytelnicy fantastyki chyba nie nadają się do takiego typu literatury.
No moment, psioczysz na wydawcę, ale co ma polski czytelnik do tego? Że nie kupi? Po co ma kupować skoro nie wydadzą, a po co wydawać skoro nie kupią, błędne koło jak widzę zataczasz.
Ja bym poczytał zdrowe SF.
Fajna dyskusja na 49 postów, marjarkasz walczysz jakby to była twoja ostatnia walka, potem już tylko spalona ziemia, warto?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Po prostu polscy czytelnicy fantastyki chyba nie nadają się do takiego typu literatury.
No moment, psioczysz na wydawcę, ale co ma polski czytelnik do tego? Że nie kupi? Po co ma kupować skoro nie wydadzą, a po co wydawać skoro nie kupią, błędne koło jak widzę zataczasz.
Ja bym poczytał zdrowe SF.
Czytelnik nie kupi, wydawca nie wyda. Raczej wątpię w sprawczą moc recenzji, które sprawiają, że czytelnik nie kupuje, a zatem wydawca nie wydaje.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Fajna dyskusja na 49 postów, marjarkasz walczysz jakby to była twoja ostatnia walka, potem już tylko spalona ziemia, warto?
Cóż, wyznawca. Skutecznie mnie tacy odstraszają od Rand.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Ja pamiętam, że obydwie książki Ayn Rand oceniłem bardzo wysoko. I od początku nie miałem wątpliwości, że nie za walory literackie. Gdyby inni filozofowie potrafili w ten sposób udostępniać swoje idee, to byłoby bardzo interesująco. Pomijając, czy te idee są spójne itp. Przeczytałem tonę krytyki Ayn Rand, ale to niczego nie zmienia. Pani skasowała wszystkich filozofów w XX wieku dwiema powieściami i odcisnęła mocne piętno na co najmniej kilku pokoleniach Amerykanów. Ścisk dupska tych, którym się nie udało musiał być bolesny.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
To dość niesztampowa SF. Raz z racji narracji. Na pierwsze wrażenie był Scalzi z Wojną starego człowieka, ale zaraz potem Lem z Dziennikami gwiazdowymi. Dziwne? Może dość obiecujące. Potem facet daje po swojemu.We are Legion( we are Bob) Dennisa Taylora wedle mych zoczeń to jedna z najbardziej polubionych serii SF ostatniego czasu. Nic bardzo motającego w głowie. Nie, że poszerza horyzonty. Fajnie inna. Luzacka opowieść o świecie, gdzie wszystko bardzo szybko się pozmieniało. Facet w nieodległej przyszłości jest właścicielem żrącej firmy. Sprzedaje ją z zyskiem bajecznym i gwarantuje sobie przyszłe życie na wypadek śmierci. Jakieś krio nadzieje. Ale szlag go trafia zaraz po podpisniu umowy. Nie ten krok na nie tej ulicy. Budzi się w zupełnie innej rzeczywistości. Jest własnością rządu i nie ma zmiłuj się. Wysłany w kosmos jako VR ma szukać nowych światów. Na Ziemi za nim pozostaje Armageddon. Niby nic oryginalnego, ale nieśpieszne i dość zabawne. Powiedziałbym, że post - hippie. Misja bohatera skłania go do tworzenia własnych kopii rozsyłanych do kolejnych celów, a każda z tych kopii zaczyna mieć własne osobowości. Na razie jest miło, ale nie wiem jak autorowi starczy konceptu. Ci zadowoleni czytelnicy, którzy skłonili mnie do zakupu twierdzą, że nie uchodzi z niego para. Nie wiem, czy sprawdzę. Na razie mnie cieszy.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Skrzydła nocy nawet po wielu latach od napisania robią wrażenie. Świetny klimat i styl.
Przeczytałem to nie tak dawno. A przedtem chyba w Fantastyce w latach 80tych?
Zmieniłem czytelniczy plan, bo doszedłem do przekonania, że nigdy nie uda mi się wrócić do już raz przeczytanych książek. Zacząłem "przetykać" aktualnie czytane książki z tymi już przeczytanymi, które uznałem za godne trzymania na półkach. Na pierwszy strzał poszło "W sieci" Pynchona i dało mi taką samą przyjemność, jak za pierwszym razem. Potem "Cryptonomicon" Stephensona - i frajda, jak zawsze. Teraz czytam "Wyniosłą wieżę" Barbary W. Tuchman. I nadal jest to lektura wspaniała. Europa i świat przed wybuchem Wielkiej Wojny. Wszystko to w esejach składających się na wyborną panoramę Starego Świata przed końcem. Już pierwszy rozdział "Patrycjusze" uświadomił mi, że nie mam szans, aby się zawieść, nawet podczas drugiej lektury. Anglia przełomu wieków - i brytyjska arystokracja, zamknięta w swoim świecie, dumna, wyniosła, zepsuta, wielobarwna. Książka wybitna. https://histmag.org/Barbara-Tuchman-Wyniosla-wieza-recenzja-9674 Chyba z rozpędu po niej przeczytam "Sierpniowe salwy" tejże autorki - o pierwszym miesiącu I wojny i o wydarzeniach, które mogły sprawić, że historia potoczyłaby się inaczej. Pamiętam, że również czytałem z ogromnym zainteresowaniem. https://histmag.org/Barbara-Tuchman-Sierpniowe-salwy-recenzja-9968
A z lektur bieżących, muszę w końcu doczytać "Proximę" Baxtera. Zawiesiłem się chwilowo. Nie z powodu powieści, tylko z braku czasu. A tak niewiele do końca brakuje. Powieść ta to fantastyczne must read tego roku. Potem w planach do recenzji ostatni tom "Głębi" Podlewskiego. I może, po "Wyniosłej wieży" wrócę do opowiadań Jeffreya Eugenidesa. Jakoś nie porywają, nie spodziewałem się zresztą. Kupiłem ebooka, bo znam i lubię powieści Eugenidesa.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum