Skrzydła nocy nawet po wielu latach od napisania robią wrażenie. Świetny klimat i styl.
Przeczytałem to nie tak dawno. A przedtem chyba w Fantastyce w latach 80tych?
Opowiadanie czytałem z 15 lat temu w zbiorze "Pożeglować do Bizancjum", bardzo mi się podobało. Odnośnie oceny powieści - muszę zgodzić się z redaktorem Pohlem - pierwsza część najlepsza, druga trochę się snuje i właściwie nic nie rozwiązuje, trzeciej też czegoś brakuje, ale to wciąż kawał dobrej fantastyki. Pomyśleć, że pisane były w pośpiechu, przez człowieka przypartego do muru sytuacją życiową.
Stary Ork napisał/a:
Wziąłem się wreszcie za Orlińskiego o Lemie, reszta życia będzie musiała poczekać
No!
U mnie "Damy z Grace Adieu" Susanny Clarke. Lubię ten styl.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Jeśli Zysk nie wyda ciągu dalszego "Proximy" Baxtera, to oby im się upadłość przydarzyła. Znakomita sci-fi. Opis okładkowy dużo nie spoileruje, a nawet po jego lekturze czytelnika czeka miła niespodzianka, kiedy przekona się, że może coś tam jest w stanie przewidzieć, ale tak naprawdę wiele razy go Baxter po drodze zaskoczy. Zresztą, tylko przy nudnych książkach staram się "przewidywać" fabułę. Przy tej nie musiałem. Nieźle "nosi".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nokturny. Pięć opowiadań o muzyce i zmierzchu - Kazuo Ishiguro
Pięć opowiadań a jakby jedno. Wszystkie skonstruowane są w ten sam sposób i mówi o nim podtytuł zbioru. Tłem, osnową jest muzyka, myślą przewodnią emocje, uczucia które już przebrzmiały, związki na granicy swego pierwotnego kształtu, na granicy rozstania, przeobrażenia we własną karykaturę. Bohaterowie skonstruowani bardzo podobnie, choć z pietyzmem, outsiderzy, z jakimś życiowym handikapem. Fabuły dość interesujące acz odrobinę wydumane, sprawiają wrażenie mało rzeczywistych, naciąganych. Ale to zarzut być może też odrobinę naciągany. Całość podana w atmosferze jakiejś dekadentystycznej melancholii, nostalgicznego zmierzchu. Miejscami humor kącikiem warg, samym wyrazem oczu.
Nie jest to jakaś wielka literatura, ale dobrze napisana, elegancko, spokojnie. Lektura jest przyjemna w odbiorze, relaksująca, odrobinę skłaniająca do przemyśleń nad konstrukcją świata.
Nokturny. Pięć opowiadań o muzyce i zmierzchu - Kazuo Ishiguro
Czytałam jako lekturę na walentynki. Jako odtrutkę na ogólną atmosferę tego "święta". Wrażenia - jak przedmówców: nic bym nie straciła nie przeczytawszy tego, ale też i czasu przeznaczonego na lekturę nie uważam za stracony.
A teraz "Upadłe anioły" Morgana. Podobnie jak przy pierwszym tomie - fabuła ma dla mnie drugorzędne znaczenie, bardziej interesuje mnie rzeczywistość w jakiej żyje Kovacs. Jakoś tak bardzo zbliżona do tej, w której żyjemy - pominąwszy oczywiście wszystkie gadżety z przyszłości.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Czytam Teatro Grottesco Ligottiego, jestem cirka w 1/3. Łomatko, takiej nijakości, monotonni, beztreściowości i znużenia dawno nie widziałem. Walczę ze sobą by nie ciepnąć w kąt, a póki co kartkuję coraz szybciej.
Czytam Teatro Grottesco Ligottiego, jestem cirka w 1/3. Łomatko, takiej nijakości, monotonni, beztreściowości i znużenia dawno nie widziałem. Walczę ze sobą by nie ciepnąć w kąt, a póki co kartkuję coraz szybciej.
Jak kartkujesz to nie ma to najmniejszego sensu. Ciepnij od razu, bo tak jest do samego końca.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Omar El Akkad - "Ameryka w ogniu". Czytam do recenzji. Zaczyna mi się ta powieść podobać. Choć po lekturze około 20% nadal nie wiem, w którą stronę zmierza fabuła. Ot, mamy rodzinę, która chroni się w obozie dla uchodźców. Ameryka po drugiej wojnie secesyjnej. Niebiescy (stany północne) znowu walczą z Czerwonymi (południowymi). Na razie bardziej niż główny wątek, interesuje mnie tło polityczno-wojenne. Powieść przyjemnie napisana. Ale nie zapowiada się na jakiś komentarz polityczny. Temat drugiej secesji, zagłady klimatycznej - też nic nowego. Jednak, na razie, dobrze podane.
Do recenzji czytam również ostatni tom "Głębi" Marcina Podlewskiego. Wady poprzednich części pozostają bez zmian. Zbyt bogata fabuła, autor powciskał do niej chyba wszystko co wymyślił. Ale narracyjnie to nie "trybi". Nuży. To ostatni tom, więc czyta się lepiej, bo ze świadomością, że wszystko znajdzie swoją konkluzję. I oby tak się stało. Bo "Niepamięć" Davida Fostera Wallace'a - drugie moje podejście - staje się coraz większym wyrzutem sumienia.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Przeczytałem niedawno ciurkiem 4 tomy Głębi i mam podobne uczucia, co Ty.
Za długie to, za dużo wszystkiego. Może nie tyle nuży, co fabularnie i postaciowo gmatwa się.
Starczyłyby 3 części, tak, za bardzo autor rozciągnął opowieść, a finał wcale dupy nie urywa.
Ale napisane sprawnym piórem to jest. W sumie nie żałuję poświęconych prawie dwóch tygodni.
Przeczytałem niedawno ciurkiem 4 tomy Głębi i mam podobne uczucia, co Ty.
Za długie to, za dużo wszystkiego. Może nie tyle nuży, co fabularnie i postaciowo gmatwa się.
Starczyłyby 3 części, tak, za bardzo autor rozciągnął opowieść, a finał wcale dupy nie urywa.
Ale napisane sprawnym piórem to jest. W sumie nie żałuję poświęconych prawie dwóch tygodni.
Ja drugi tydzień męczę 4 tom. Fakt, że w poprzednim nie poświęcałem mu dużo uwagi. Ale i tak - szacunek. Nie dałbym rady przez 4 tomy przebrnąć ciurkiem. Choć czytam, niestety, mnóstwo space operowej cepelii, ta mnie mocno nuży.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W czasie urlopu przeczytałem:
1. Cixin Liu "Czarny las" i "Koniec śmierci". I niestety muszę przyznać rację opiniom które czytałem - autor nie utrzymał poziomu pierwszego tomu - za bardzo poszedł w dyskusję o różnych tematach/pomysłach, a za mało w fabułę. Poza tym - wady pierwszego tomu się uwypukliły - przede wszystkim ogólnoświatowa chińskość. Do tego doszła główna bohaterka trzeciego tomu, której nie kupuję, bo zachowuje się poniekąd idiotycznie momentami. W dodatku jest z nią związany IMHO błąd w powieści: jeśli ludzkość zaczęła odrzucać życie rodzinne, rodzinę itp. to dlaczego ona wygrała pokazaniem się jako "matka przytulająca dziecko"?
Idea "czarnego lasu" jest warta rozważenia, bo podstawowe założenia głupie nie są. Ale jednocześnie pójście w wielowymiarowość wydaje się trochę te założenia IMHO osłabiać.
Pomysł "wpatrujacych się w ścianę" i "burzycieli ścian", a także pomysły samych "wpatrujących się" też się fajnie czytało.
Szkoda potraktowania po macoszemu IMHO pomysłu "rzucenia uroku na gwiazdę" bo można było to fajniej pociągnąć i zrobić z tego zagadkę podobną do tej z pierwszego tomu.
I szkoda, że odniosłem wrażenie, że autor skupiał się głównie na odrzucaniu pomysłów złych, a nie pokazał pomysłów/rozwiązań dobrych, bo książki trochę wieją pesymizmem IMHO.
Może kiedyś znowu przeczytam, jak mnie najdzie ochota na jakiegoś w mairę poukładanego scifi, ale po skończeniu czytania nie miałem efektu "może przewrócić książkę i zacząć od razu od początku"* Nawet był moment w połowie trzeciego tomu, że zacząłem się męczyć, czytając.
2. James S.A. Corey "Przebudzenie Lewiatana" i "Wojna Kalibana" (czyli podstawy dla "Expanse").
Fajna space-opera z niegłupio poukładanym światem (mimo, że to tylko nasz układ słoneczny). Pierwszy tom IMHO lepszy, bo w drugim już można było przewidzieć o co chodzi. Ale takie dobre czytadełka, w sam raz na relaksujący urlop, ne będące jednocześnie obrazą dla inteligencji czytelnika.
Chociaż w pewnym momencie zacząłem mieć wrażenie, że załoga "Rosynanta" jakoś tak erpegowo mi wychodzi. Zwłaszcza jeśli do niej dołączy Bobby.
Ale po przeczytaniu miałem ochotę na jeszcze, więc mam nadzieję, że w kolejnych tomach utrzymali jakoś poziom.
A może nawet kiedyś w końcu zobaczę serial.
No i po takich lekturach miałem ochotę na coś w miarę podobnego w klimacie ...
Zacząłem "Matkę Edenu" Becketta, ale jakoś mi nie spasowało.
Ale niedaleko stało "Ślepowidzenie" .... miałem mało czasu wczoraj, więc tylko 80 stron.
*i to jest książka, po przeczytaniu której za pierwszym razem, miałem właśnie efekt "przewrócić i zacząć od razu od początku". Qrde, jak fajnie, że coś nowego Wattsa znowu po polskiemu wyjdzie zaniedługo.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Chociaż w pewnym momencie zacząłem mieć wrażenie, że załoga "Rosynanta" jakoś tak erpegowo mi wychodzi.
Miałem takie wrażenie w czasie oglądania serialu - Kuźwa, ale by z tego fajną kampanię można było zrobić - ale w tym wypadku to akurat nie zarzut bo zrobione to było świetnie.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
James S.A. Corey "Przebudzenie Lewiatana" i "Wojna Kalibana" (czyli podstawy dla "Expanse").
A może nawet kiedyś w końcu zobaczę serial.
Ale niedaleko stało "Ślepowidzenie" .... miałem mało czasu wczoraj, więc tylko 80 stron.
*i to jest książka, po przeczytaniu której za pierwszym razem, miałem właśnie efekt "przewrócić i zacząć od razu od początku".
Qrde, jak fajnie, że coś nowego Wattsa znowu po polskiemu wyjdzie zaniedługo.
1. Na Twoim miejscu rzuciłbym te knigi w diabły i wziął się za serial, bo jest znacznie lepszy.
2. Świetna książka Na tyle, iż śmiem twierdzić, że Wattsowi bardzo trudno będzie przeskoczyć zawieszoną przez siebie poprzeczkę, o ile jest to w ogóle możliwe.
3. Z jednej strony - super, ale z drugiej - malutko tych stronic do lekturowania się będzie...
Powieści nie są złe. Zgrabne, ciekawe fabułki. Zobaczymy, jak się część trzecia zaprezentuje. Ciekawi mnie, czy będzie podobny schemat fabularny. Sądząc po serialu, należy się tego spodziewać. Mimo to sama fabuła i w serialu i w powieściach nie różni się zbytnio do tego stopnia, aby któremuś dziełu przyznać prymat pod tym względem. Inaczej zdarzenia się poukładane, ale z grubsza wciąż chodzi o to samo. Powieści słucham więc tak "na ucho" nie jest źle.
Ucieszyło mnie to, że z Netflixa w tym miesiącu ma zniknąć sezon 1 i 2. To znaczy, że zapewne szybko pojawią się na Amazonie wraz z trzecim sezonem. I czwarty ma szansę zadebiutować w 2019 r.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ucieszyło mnie to, że z Netflixa w tym miesiącu ma zniknąć sezon 1 i 2.
Ale że jak to? Nie będzie trzeciego sezonu na Netflixie? W ogóle na Netflixie nie będzie można obejrzeć The Expanse?
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Ucieszyło mnie to, że z Netflixa w tym miesiącu ma zniknąć sezon 1 i 2.
Ale że jak to? Nie będzie trzeciego sezonu na Netflixie? W ogóle na Netflixie nie będzie można obejrzeć The Expanse?
Raczej nie. Skoro prawa już kupił Amazon, to pewnie tam trzeba będzie szukać trzeciego sezonu. Ale to dobra wiadomość. W dłuższej perspektywie, tj. oczekiwania na sezon czwarty.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Interesująca pozycja. Oczywisty manifest antywojenny umieszczony w lekko niestandardowej formie. Mix powieści epistolograficznej z memuarystyczną, fragmentami okraszony ułomną angielszczyzną jaką posługuje się jeden z bohaterów. Komuś niechętnemu lekturze może to odrobinę przeszkadzać ale nie przesadzajmy, nie jest to zapora a jeno lekko wyboista droga. Kolejny mix to mieszanka komizmu i dramatycznej powagi, dojmującego smutku. W tym aspekcie odnajdujemy powinowactwo z Paragrafem 22 Hellera, może nie aż tak mistrzowskie ale niewiele ustępujące. Heller jest subtelniejszy, Foer bardziej dosadny. I ostatnia mieszanka to, skonstruowani bardzo przemyślanie, bohaterowie. Z początku, każdy bardzo swoisty i różny od pozostałych, z czasem okazują się, mimo różnic, bardzo podobni. Widzimy to, gdy w końcu przedzieramy się przez wierzchnie maski i powłoki, i docieramy do najistotniejszych warstw człowieczeństwa.
Wymowa powieści jest jednoznacznie antywojenna, krytykująca podziały narodowościowe, religijne. W sumie rzecz mało odkrywcza, acz dla wielu wciąż nie do pojęcia. Z głowami nabitymi bredniami patriotycznymi czy religijnymi idą urządzać innym życie przy pomocy wszelkich środków nie wyłączając ognia i miecza. Problem polega na tym, że oni nie czytają takich książek. Wzrok mają wbity w katechizmy a wsłuchani są w przemówienia przywódców.
Ty napisałeś kiedyś, że szukasz w literaturze przede wszystkim opowieści. Znaczy, jak rozumiem, narracji porządkującej jakieś, powiedzmy, wrażenie świata. Dającą pewną ciągłość odbioru, ład rzeczywistości. I tutaj tego nie znajdziesz, bo u samych podstaw twórczości Ligottiego stoi zamiar rozbicia tego ładu, pewien eksperyment myślowy i twórczy, za którym stoi dość pesymistyczna filozofia. Ostatnie opowiadanie "Cień, ciemność" dość dobrze je ilustruje. A jeszcze lepiej "Spisek przeciwko ludzkiej rasie".
Dla mnie największą siłą tej literatury, jest właśnie to co odczuwam poprzez postawienie się miejscu narratorów Ligottiego (całego weird fiction zresztą). To pewien sposób na "opowiedzenie świata" w którym człowiekowi wytrąca się z rąk wszelkie narzędzia do normalnej interpretacji tegoż, czyni się świadomość i "ja" czymś sztucznym i fałszywym, a sam człowiek jest przeżywającym katusze kawałkiem mięsa.
Jeszcze mocniej poszedł Danielewski ze swoim "Domem z liści" - tylko, że on nie deprecjonuje człowieka i jego wartości, lecz czyni sposób nasz, ludzki poznania świata bezużytecznym. Robi z niego balast.
Do mnie bardzo przemawia tego rodzaju literatura. Tak ją mniej więcej widzę.
Z filozofią Ligottiego się nie zgadzam, świat nie jest taki jakim chciałby on go widzieć. Doceniam jednak to co pisze - całkowicie me gusta. A ten mój tekst z Szortala jest w sumie do napisania na nowo - trochę inaczej na to patrzę po czasie. Inne rzeczy mnie kręcą - chyba nawet bardziej niż za pierwszym razem.
A to przy okazji Ligottiego i w nowym poście koniecznie.
Właśnie przeczytałem "Sny umarłych. Polski rocznik weird fiction 2018" wydawnictwa Phantom Books Horror. To 23 opowiadania polskich autorów, które przeszły dość mocne sito pod kątem jakości i zgodności z pewnymi "zasadami" weird fiction. Na koniec są trzy teksty gości zagranicznych, w tym jedno właśnie Ligottiego.
Ale to opowiadania naszych rodzimych autorów rozbijają bank. Jest kilka rzeczy ekstremalnych (nawet jak dla mojego pokręconego gustu i potrzeb) a i wiele naprawdę mocnych i wartych uwagi. A z pięć niemalże idealnych. Jakby się kto zastanawiał o co dokładnie chodzi w tym całym "weird fiction" to polecam (ta antologia to dość reprezentatywna próbka i mocna esencja). Bo nie chodzi o powszechnie i standardowo pojmowany horror.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum