całość wybitna, napisana niepowtarzalnym stylem. Wszyscy znajo - więc nie ma co za dużo gadać. Szkoda że Sapek nie poszedł w kierunku przygód Faoiltiarna, Dijkstry i Muna w Zerrikani i dalej był potencjał...
dla mnie cykl to jedna z najważniejszych historii w całym fantasy, bez problemu stająca obok Tolkienów czy tych kilku innych debeściaków.
w trakcie lektury tak mi się przypomniało - w czasach kiedy Sapek jeszcze udzielał się publicystycznie na np.łamach NF, popełnił tekst o okresie "przydatności do użytku" pisarza. Pamięta li kto ? Pisał tam chyba np. że wg. niego GeorgeRRMartin raczej nie skończy cyklu
ocena końcowa 12/10.
ciekawi mnie jak dobre jest tłumaczenie na ang. i czy przy okazji serialu będzie nowsze i lepsze
siła Sapka tkwi w języku opowieści.
Jill Leovy Wszyscy wiedzą. O zabójstwach czarnych w Ameryce - w serii amerykańskiej wydawnictwa Czarne jeszcze nie udało mi się trafić na słabą pozycję. Po kilkudziesięciu stronach nie zanosi się na zmianę opinii .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
w serii amerykańskiej wydawnictwa Czarne jeszcze nie udało mi się trafić na słabą pozycję.
Zgadzam się. Można brać w ciemno.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Jill Leovy Wszyscy wiedzą. O zabójstwach czarnych w Ameryce - w serii amerykańskiej wydawnictwa Czarne jeszcze nie udało mi się trafić na słabą pozycję. Po kilkudziesięciu stronach nie zanosi się na zmianę opinii .
Szkoda, że tak mało książek w zapowiedziach z tej serii. Ta daje zajebisty obraz South Side w LA.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Szkoda że Sapek nie poszedł w kierunku przygód Faoiltiarna, Dijkstry i Muna w Zerrikani i dalej
Jak przeczytałam bardzo słaby jak na AS Sezon Burz, to dokładnie to samo pomyślałam. Jest tyle pomysłów z sagi do rozwinięcia, tym bardziej, że zawsze mnie kręcą postacie drugoplanowe i akurat Faoiltiarna, Mun czy świetna Kenna Selborne to aż się proszą o ponowną wizytę. Nawet w opowiadaniach fanowskich nikt chyba tego nie pociągnął. Albo wątek Lary i Crennegana, kobity byłby zachwycone tym romansem.
Romulus napisał/a:
Szkoda, że tak mało książek w zapowiedziach z tej serii.
Z innego wydawnictwa - czytam całkiem ciekawą pozycję: Czas krwawego księżyca. Zabójstwa Indian Osagów i narodziny FBI.
pod koniec P-J dużo się dzieje, Sapek zamyka wątki więc może to ujść uwadze
a szkoda, bo raz że uwalnia się od wiedźmina, dwa całkiem nowe możliwości fabularne i trzy potencjał postaci który by uwypuklił najlepsze cechy Sppkowego pisarstwa - czyli akcje dialogowe.
już się boje tego burzowego sezonu - byłem przed chwilą w knigarni i jeszcze nie mają mojego zamówienia ...
mam nadzieję ze wasze negatywne oceny wynikają z tego że mieliście okres odpoczynku od Sapka i pozwoliliście na zabudowanie zbyt wielkich oczekiwań. Ja z marszu więc ...
chwilę przed napisaniem posta z 12:12 byłem w bonito (200 m od mnie) i pytałem czy jest moje zamówienie - nie ma.
o 12: 17 dostałem esesmana że moje zamówienie jest do odbioru.
wynikają z tego że mieliście okres odpoczynku od Sapka i pozwoliliście na zabudowanie zbyt wielkich oczekiwań
Nie Trojan, Sapkowski już raz dał literackiego dupska, choćby przy Żmii, a SB to po prostu nieciekawe opowiadania pofastrygowane w powieść. Źle pofastrygowane. Do tego co i rusz wali starym kotletem. Poczytać można, ale na wrażenia jak z sagi nie licz. SB i Coś się kończy, coś się zaczyna to jedyne pozycje z wiedźmińskiego świata, które konsekwentnie pomijam, które czytałam zaledwie raz i których już kijem przez szmatę nie tknę.
hmm, jakby to powiedzieć. lubię.
odruchowo pomyślałem o książce, pomyślałem i zrobiłem. do tego akurat Wiedźmina chcę drukowanego.
Żmija-żmiji nie czytałem. Słyszałem że nie warto. A szkoda - bitewny pył był bardzo dobry.
co do spadku formy - toż o tym sam Sapek pisał że im straszy tym bardziej zdziadziały pisarz
zobaczymy.
zasłużył sobie.
do tego paczę że ebook jest po 29,99 a ja bierę papier za 30,60
No cóż, szkoda, że po Wiedźminie nigdy do takiej formy nie wrócił. Bo husycka mi już nie leżała w ogóle. Mam nadzieję, że po odświeżeniu tematu w związku z serialem AS nabierze weny i skrobnie coś fajnego. Po Sezonie Burz odniosłam wrażenie, że się wypalił i brakuje mu ciekawych pomysłów.
Trojan napisał/a:
do tego akurat Wiedźmina chcę drukowanego.
Mój się rozleciał, a miałam dwa komplety. W supernovej zawsze robili książki jak ze spróchniałych patyków połączonych klejem z mąki. Macałam kiedyś wydanie kolekcjonerskie, ale wydało mi się niewygodne.
No cóż, szkoda, że po Wiedźminie nigdy do takiej formy nie wrócił. Bo husycka mi już nie leżała w ogóle.
Wręcz przeciwnie. Trylogia husycka - co przyznaję mimo mojej bezgranicznej miłości do wieśka - jest co najmniej ze dwa poziomy wyżej niż saga, widać że Sapkowski dojrzał jako pisarz. A Reynevan jest jako postać o rząd wielkości lub dwa ciekawszy od Geralta.
Rashmika napisał/a:
Po Sezonie Burz odniosłam wrażenie, że się wypalił i brakuje mu ciekawych pomysłów.
Krążyły pogłoski że SB napisał mu ghostwriter bo AS nie miał ochoty wracać do tematu a był zobowiązany. W następnym odcinku - chemtrailsy i seryjny samobójca.
Trojan, SB to słabo skonstruowane i niezbyt porywające czytadło zbite z fanfików o Geralcie, podczas kiedy saga to cholernie porywające czytadło, o.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie lepiej iść w góry albo nauczyć się szydełkowania? .
Lepiej, qfa lepiej. Czemu mnie w łeb toporem nie jepłeś?
Odpadłem po połowie 3 tomu(napisanego przez Grega Benforda) prequela Fundacji. Asimowskie pierwsze dwa tomy strawiłem, tego już nie.
Wręcz przeciwnie. Trylogia husycka - co przyznaję mimo mojej bezgranicznej miłości do wieśka - jest co najmniej ze dwa poziomy wyżej niż saga, widać że Sapkowski dojrzał jako pisarz. A Reynevan jest jako postać o rząd wielkości lub dwa ciekawszy od Geralta.
Mnie nie leżało, wiem, że ludzie się tym pałują, ale dla mnie wszystko tam było mocno przeszarżowane. Drugi i trzeci tom znam tylko ze słuchowiska, bo mi się czytać już nie chciało. Reynevan to głupi szczylek, wolę smutnego Wieśka. Dla mnie Sapkowski przejrzał a nie dojrzał. Nie moja bajeczka. Może dlatego, że nastawiłam się na powieść historyczną a dostałam głupkowate fantasy z podtrzymującymi jego żywot fabularny deusmachinami.
W sumie lekko zirytowal mię fakt że Sezon burz taką nijaką przeciętną okładkę fantasy - miast klasycznej białej z udanym bądź mniej rysunkiem z komiksu. Nie pasuje przez to do reszty.
2. A cóż konkretnie nie leżało zapytać by wypadało?
Pokrótce napisałam post wyżej od Twojego.
ASX76 napisał/a:
6. Pozwolę sobie wyrazić odmienne zdanie.
A nawet jeśli niewygodne, to i tak lepsze od "spróchniałych patyków połączonych klejem z mąki"
Ebooki załatwiły problem. Mam atrofię mięśni odpowiedzialnych za trzymanie ciężkich knig, wszystko przez czytnik. Teraz papierowa książka to dla mnie niewygodny mebel.
Weź, to były straszne heble. Zresztą Sezon burz poszedł chyba w nowej odsłonie, cała seria ma te okładki, mam takie wydanie ebookowe w całości. Nie są jakieś super, ale lepsze od tych starych. Chociaż mi się najbardziej podoba oprawa graficzna a audiobooków.
Ebooki załatwiły problem. Mam atrofię mięśni odpowiedzialnych za trzymanie ciężkich knig, wszystko przez czytnik. Teraz papierowa książka to dla mnie niewygodny mebel.
1. Gdybym płodził wiadomość, to wówczas jeszcze nie było
2. Akurat wydanie cyklu Pana Sapkowskiego na twardo jest ciężkie tylko w kupie Pojedyncze kniżki nie ważą aż tyle, by kruszyć o to kopie, a poza tym mięśnie się przydają, więc warto je ćwiczyć
A co z: papierem, zapachem i macaniem książek?
Życie codzienne w Babilonie i Asyrii - Georges Contenau
Rzecz napisana zgrabnie, rzeczowo, przejrzyście. Czytelnik który świadomie sięga po tego typu książkę, będzie czytał z zainteresowaniem. Autor na wstępie zawęża zakres czasowy do szóstego i siódmego wieku przed naszą erą ale prawdę mówiąc marnie się tego zawężenia trzyma poruszając się w zasadzie na przestrzeni niemal czterech tysięcy lat.
Niestety mam pewne zastrzeżenia co do merytorycznej strony.
Pierwsza sprawa to w zasadzie dziewiętnastowieczne podejście autora do historii i archeologii. Opisując prace archeologiczne w Chorsabadzie wyraźnie ubolewa nad faktem, że ekspedycja francuska otrzymała mniej niż jej się należało. Jest to wyraźnie zaznaczony problem. Mniej go boli, że ci Francuzi część znalezisk przerobili na łopaty, żeby dalej kopać a część, przez niedbalstwo, stracili w nurtach rzeki. Razi go dopiero pomysł wykopalisk przeprowadzanych przy pomocy detonowania ładunku wybuchowego umieszczonego pod pagórkiem w który zamienił się dawny ziggurat dla jego szybkiego, taniego i szerokiego otwarcia dla badaczy.
Dalej mamy uchybienia naukowej natury. Zdarza się, że w pewnych sytuacjach, z powodu ograniczonych danych, wnioskowanie może być prowadzone kilkoma ścieżkami. Autor w takiej sytuacji analizuje jedną z nich i zamyka wywód definitywnymi wnioskami chociaż wątpliwości aż krzyczą o uwagę. Być może szersza wiedza którą posiada, eliminuje owe wątpliwości ale w żaden sposób nie wynika to z jego wypowiedzi. Co w takiej sytuacji też uznałbym za błąd bo czytelnik zostawiony jest w niejasności, niepewności. Nie sądzę jednak by taki przypadek miał miejsce. Gorsze, chociaż rzadsze, bywają wyraźne błędy logiczne. Np. przy opisie pałacu wybudowanego w ósmym wieku przed naszą erą, uzasadnia pewne fakty architektoniczne wymaganiami islamu (sic!), który powstał niemal półtora tysiąclecia później. I chociaż cała praca sprawia wrażenie dość rzetelnej, to jednak tego typu błędy i nieścisłości podkopują zaufanie do jej wartości.
Jeszcze inny aspekt który mam za wadliwy to nieadekwatność pewnej część materiału do tematu pracy zaznaczonego w tytule. Szeroko opisane wykopaliska w Chorsabad, choć same w sobie interesujące, nijak się mają do owego tematu. Podobnie z religią, która owszem powinna być stosownie wzmiankowana, głownie w aspekcie liturgii, ceremoniału, związków kleru i wiernych, itp, jednak autor traktuje ją bardzo szeroko, drobiazgowo skupiając się na mitologii i rozmaitych zmianach na przestrzeni dziejów i znów idzie raczej mimo głównego tematu. Oczywiście te zastrzeżenia mają lekką naturę, po prostu dostajemy więcej niż mogliśmy się spodziewać.
Pozycja interesująca mimo swej wiekowości, pomimo pewnych błędów (czytelnik po prostu musi być czujny), daje dość koherentny obraz starożytnego świata bliskiego wschodu, pozwala na wyobrażenie sobie ówczesnej rzeczywistości w sposób zupełnie przyzwoity.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum