Tak samo nahooy, jak sprawozdania z tego, jakie gnioty przeczytałeś lub dopiero zamierzasz. To forum dyskusyjne, więc... nudzę cię, to zastosuj ignora, proste jak życiorys Zenka.
"Poklatkowa rewolucja" Petera Wattsa. Szkoda, że to taka krótka powieść. Ale ma to uzasadnienie zważywszy na fabułę. Nie ma takiej mocy jak poprzednie powieści Wattsa, ale akcja jest bardzo interesująca i mógłby być z niej świetny film science-fiction.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Czułeś, że to jakaś część większej całości? Wiki mówi, że należy to do tzw. "Sunflower cycle", który otwiera opowiadanie "Wyspa" z "Odtrutki na optymizm". Potem są "Olbrzymy" z NF 2014/09 i coś jeszcze nie publikowanego w Polsce. Pewnie łączy to tylko fakt, że dzieje się to wszystko w jednym uniwersum - zastanawiam się tylko jak ważne są te trzy wcześniejsze opowiadania.
Nie znałem ich. Ale jakoś specjalnie mi nie przeszkadzało. Choć brakowało mi większego skonkretyzowania celu misji. Wiadomo o co chodzi, ale może te opowiadania dodają kontekstu. Mowa jest o Ziemi, o Diasporze, ale ta misja przebiega w tak olbrzymiej skali czasowej, że trudno uznać, aby mogły mieć tamte teksty jakieś znaczenie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Czytać nie trzeba, ale kolejność chronologiczna jest taka, że Wyspa jest w zasadzie ostatnia (potem jest tylko opowiadanie, do którego wiodą czerwone literki z Poklatkowej rewolucji). Najpierw jest Hotshot, potem Poklatkowa, Olbrzymy i Wyspa.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
"Król" Twardocha, o przedwojennej gangsterskiej Warszawie, ale nie tylko. Doskonałe, pełnokrwiste postacie, właściwie gotowy scenariusz. Jakiż byłby z tego zajebiszczasty film!
Teraz "Królestwo", wydaje mi się odrobinę słabiej, ale zobaczymy.
_________________ no i jestem
widzisz jestem
nie miałem nadziei
ale jestem
"Puste niebo" Radka Raka - trochę opowiastka o wiejskim głupku, co przez swoją głupotę i pecha (?) trafił do miasta Lublina i ma różne przygody. Momentami mocno bajkowo, swojsko, przaśnie, ale pewna granica nie została przekroczona. Najprościej mogę powiedzieć, że jest to książka przyjemna.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
"Gorączka latynoamerykańska" Domosławskiego - o różnych reżimach w Ameryce Południowej i Środkowej. Ciekawe. Ale ebook tak beznadziejnie sformatowany, że oczy bolą.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Za mną Springera Wanna z kolumnadą, czyli rzecz o tym czemu w Polsce w strasznych mieszkaniach strasznie mieszkają straszni mieszczanie. Jest, jak mawiają przyjaciele Moskale, i smieszno, i straszno. Warto wciągnąć, bo rzecz nieciężka i niedługa, na jeden wieczór.
Przede mną Samobójstwo Europy. Wielka wojna 1914-1918 Chwalby, czyli o wojnie, która miała położyć kres wszystkim wojnom, a wyszło jak zawsze tylko gorzej. Po pierwszych stronach zapowiada się tęgo.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Swego czasu pełno było achów i ochów nad Cholewą, jaka to odświeżająca rozrywkowa literatura. Postanowiłem sprawdzić i nie podzielam zachwytów.
Powieść zaczyna się rasową spaceoperową rozbiegówką. I na tym koniec jeśli chodzi o ten podgatunek, dalej mamy opowieść stricte militarną. Oś intrygi, której możemy domyśleć się dość wcześnie, a którą autor wyjaśnia w pełni na samym końcu, jest wyjątkowo prosta. Oparta na tym fabuła to po prostu szereg większych bitew i mniejszych potyczek oraz koszarowych interludiów pomiędzy. Starcia te opisane są raczej średnio, nie wzbudzają szczególnych emocji, brak tu zaskakujących zwrotów akcji. Powtarzalność motywów nuży i usypia. Nie bardzo też wiadomo co, po co i dlaczego. Po co, po katastrofie Dnia, Unia bije się z Ameryką i Chińczykami zamiast po prostu podnieść cywilizację na nogi. Podobnie i ze sprawami na mniejszą skalę. Wiele działań sprawia wrażenie pozbawionych logiki. Czytelnik, którego nie zadowala wyłącznie bezrefleksyjne śledzenie kolejnych naparzanek i próbuje połączyć wydarzenia w większy obraz, natrafia na lekki chaos i brak uzasadnień. Czasem jest zabawnie, gdy czytelnik bombardowany jest bezlikiem opisów bagienności terenu, gdzie nawet skrawka terenu na bazę nie potrafią znaleźć suchego i całymi dniami stoją w wodzie do pół łydki na gąbczastym podłożu, a jednocześnie mają tam kopalnię za kopalnią a autor nawet nie zająknie się jakim cudem ta cała woda nie wleje się do tych kopalnianych dziur. Nie wiadomo też, dlaczego do akcji o wyjątkowym znaczeniu wysyłają dwa i pół żołnierza zamiast całej armii, nie wiadomo też po co siedzą tam gdzie siedzą, łażą po bagnie (może dlatego, że to podobno wciąga) i czekają aż przyjdzie wróg żeby im spuścić łomot, zamiast robić co mają zrobić i znikać. Brakuje tu tylko gajowego, który by przyszedł i wygonił ich wszystkich zusammen do kupy z lasu. Pewnie wszystko to dałoby się jakoś uzasadnić ale nie ma w powieści na ten temat ani słowa, a logika mówi, że to kompletnie bez sensu.
Nie bardzo przemawia do mnie też rzeczywistość technologiczna. Gdyby armię z powieści Cholewy postawić przed podobną, dzisiejszą realną armią, nie miałaby szans. Dzisiejsze wojsko zrobiłoby z wojaków przyszłości schabowego z marchewką i groszkiem pomiędzy śniadaniem a drugi śniadaniem za bardzo się przy tym nie pocąc. Może mieliby jakąś szansę z armiami drugowojennymi. Do aspektu technologicznego autor przyłożył się bardzo wybiórczo.
W ogólny kształt dobrze się wpisuje konstrukcja postaci (których jest raczej więcej niż mniej). Niby technicznie autor przypisał każdemu jakiś szczególny rys ale przypomina to malowanie tekturowych postaci różnokolorowymi kredkami. Niby każda inna ale szablon ten sam.
Język powieści jest w miarę przyzwoity acz nic w nim wyjątkowego. Prosty, w miarę schludny, od czasu do czasu trafiamy na potknięcia, które powinna wyłapać redakcja. Jedyną rzeczą, która naprawdę mocno mi przeszkadzała, było użycie słowa "perymetr". Pan Michał użył go zbyt wiele razy, tak mniej więcej o dwadzieścia siedem milionów zbyt wiele.
Od czasu, do czasu trafiają się momenty ładne, gdzie coś tam udało się autorowi przemycić, jakieś wzruszenie, jakiś sentyment, jakaś sprytna akcja. Nie ma tego dużo ale się trafia.
Jako lekkie, niewymagające, militarystyczne czytadło, Gambit sprawdza się w miarę przyzwoicie. Ale to wszystko.
5/10
Dzięki, że oszczędziłeś mi wysiłku. Od jakiegoś czasu kumpel bardzo mnie namawia na zagłębienie się w polskie odmęty space opery. Broniłem się i nadal bronić się zamierzam.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Przede mną Samobójstwo Europy. Wielka wojna 1914-1918 Chwalby, czyli o wojnie, która miała położyć kres wszystkim wojnom, a wyszło jak zawsze tylko gorzej. Po pierwszych stronach zapowiada się tęgo.
Gdybyś miał pod ręką "Wyniosłą Wieżę" Barbary W. Tuchman i "Sierpniowe salwy" tejże, to mocno polecam. Pierwsza to fascynująca opowieść o świecie tuż przed wybuchem Wielkiej Wojny, druga zaś opowiada o jej pierwszych miesiącach. Nie sposób się oderwać.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Dzięki, że oszczędziłeś mi wysiłku. Od jakiegoś czasu kumpel bardzo mnie namawia na zagłębienie się w polskie odmęty space opery. Broniłem się i nadal bronić się zamierzam.
"polskie odmęty space opery" to raczej cztery tomy Szmidta (to mi się przynajmniej pierwsze kojarzy).
Cholewa, jak Fidel napisał, to militarna fantastyka i raczej nie próbuje być niczym innym.
W kolejnych tomach moim zdaniem było lepiej (chociaż dwóch ostatnich jeszcze nie przeczytałem). Najlepiej było w "Forte" i fajnie wyszły opowiadanka, pewnie dlatego, że pozwalały trochę bardziej poznać wykreowany świat.
Do tego stopnia fajnie, że do dzisiaj mam w planach zbudowanie makiety z Forte właśnie, mimo, że to dalej głównie "szczelanka".
Technologia trochę u Michała kuleje IMHO, bo zwłaszcza w tej "piechocie" wygląda jakby była wzięta z "teraz" - słabo widać, że to przyszłość.
Za to nie zgodzę się z
- "dlaczego oni ze sobą walczą" ... jak tak spojrzę na nagłówki gazet i np. nawalankę Rosji z
Ukrainą ... ktoś wymaga od nich innej argumentacji, poza "bo chcą" (przynajmniej niektórzy)?
UWAGA możliwy spojler
- "dlaczego siedzą tam gdzie siedzą" - ZTCP to było wytłumaczone, musiałbym wrócić i przeczytać, ale nie jestem pewny, czy aby przez jakiś czas nie robili za przynętę. A później siedzieli bo nie mieli innego wyjścia. Możliwe, że w kolejnych książkach jest większy nacisk na to i lepiej wytłumaczone, że oni generalnie o wiele mniej walczą z amerykańcami czy chińczykami, a bardziej z resztkami AI i wszystkiego co z nimi związane - to jest główna oś całej historii.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Właśnie wyszedł 5 tom tego cyklu, Sente, czy na tym się kończy bo jak tak, to zaczynam czytać od Gambita?
Trzeba by przeczytać, żeby na to pytanie odpowiedzieć.
W opisie książki, również w niej samej (na okładkach), nie pisze, żeby to był koniec.
Ja też raczej w to wątpię.
Chociaż jak przeczytałem o jednej rzeczy, do ostatniego tomu, to możliwe, że Cholewa powoli dąży już do zakończenia.
Ale proponowałbym zacząć czytać wcześniej, jeśli chcesz. Mnie po przeczytaniu 4 książek, lekko zmęczyło i zrobiłem sobie przerwę. Jak mam kolejne dwa tomy do przeczytania, to pewnie za jakiś czas się za nie zabiorę.
I nie zapominaj o zbiorze opowiadań z tego samego uniwersum - "Echa", bo dla odmiany od książek - nie mają tych samych bohaterów, daję lepsze pojęcie o świecie, włącznie z jednym opowiadaniem, które opisuje właśnie "Dzień", z pewnego punktu widzenia.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
A Podlewski ze swymi grubaśnymi Głębiami to się nadaje do czytania?
Nadaje się, co prawda długie to, przegadane, ale jak masz 2 tygodnie wolnego to czytaj. Albo i nie czytaj, bo potem będzie na mnie że namówiłem do złego.
Goldsun dzięki za info, jednak poczekam aż cykl się zakończy i przeczytam w kawałku(tak właśnie zrobiłem z Głębią), mam już wszystkie tomy, z opowiadaniami włącznie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum