Nieważna terminologia, liczy się to, że Oblężenie mnie wciągnęło, być może będzie tak jak z Tysiacem jesieni Jacoba de Zoeta, też się broniłem, a zażarło strasznie dobrze.
Uprzedzenia to rzecz okropna.
Michał Cholewa "Sente"
czyli ZTCP szósta książka w tym uniwersum.
IMHO "Forta" była lepsza, ale akcenty w niej też były inne, stąd może do jednych osób trafiać lepiej, do innych gorzej. Ale "Sente" stawiam na drugim miejscu z tego cyklu.
Plusy:
- Michał się rozwija co IMHO widać np. w tym, że ewidentnie Wierzba nie jest już jedynym głównym bohaterem. I nie chodzi mi bynajmniej o resztę oddziału. Na głównych bohaterów awansują tu osoby, które wcześniej były bardziej w tle. I przedstawienie tych postaci czyta się wiarygodnie (no do kilku drugo-trzecio planowych bym się ciut przyczepił, ale też tych postaci się w książce przewija sporo w różnych momentach).
- rozwijany jest również świat, dostajemy znacznie więcej o panujących stosunkach pomiędzy stronami ludzkości, w tym całkiem sporo o Imperium "Chińczykach)
- a także o AI
UWAGA to może być lekki spojler
- dostajemy rzadko poruszany temat w militarnych sajfajach - atak psychologiczny (przy pomocy techniki). Kojarzę takie coś tylko w starym serialu "Space Above and Beyond" (Michał pewnie też oglądał).
Minusy
- Michał scenariusz fabuły tworzy na zasadzie "finta wewnątrz finty w fincie", co powoduje, że przy kolejnej takiej książce niektóre rzeczy stają się ciut przewidywalne
Nie wiem
- część książki to ewidentne szachy pomiędzy stronami tej wojny, co dla niektórych, zwłaszcza lubiących podejście "rzućmy 500 statków lewym skrzydłem, 500 statków prawym i 1000 środkiem" może wydawać się nudne
To dalej jest fantastyka militarna. I dalej ma minusy które ma od początku (np. poziom techniki wojskowej w piechocie jest jakby częściowo XXwieczny).
To dalej jest literatura rozrywkowa i nie próbuje być czymś więcej (chyba).
Ale IMHO Michał ma potencjał do napisania czegoś innego i w sumie z chęcią bym takie coś innego od niego przeczytał. Z każdą książką bardziej się do tego przekonuję.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Peter F. Hamilton - "Noc bez gwiazd". Drugi tom dylogii "Kroniki Upadłych". Trochę się "wgryzłem" wczoraj i zdaje się, że tom drugi dzieje się gdzieś po finale Trylogii Pustki. Ale i tak trochę się nie mogę odnaleźć w tej powieści. Obszerna, to fakt. Ale od wydania i lektury części pierwszej w Polsce minęło kilka lat. I zdążyłem trochę podupaść z pamięcią o tym, co się w niej wydarzyło. Ale brnę, jakoś. Chyba to nie będzie moja ulubiona powieść/dylogia Hamiltona.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Podmajordomus Minor de Witta - ładne to, i niepoważne, i groteskowe, i wdzięcznie staroświeckie, i niedługie, w sam raz na emocjonalną odtrutkę po Nocnych kobietach . Wciągnąłem w jedno popołudnie, więc jeśli kto ma parę godzin wolnego i ochotę na powieść z paroma obluzowanymi klepkami - warto spróbować, choć przymusu nie ma.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
A propos Księgi nocnych kobiet, na fali zainteresowania Mackandalem i jego historią zaczęłam to kiedyś czytać, ale wydało mi się jakieś za bardzo, bo ja wiem, współczesne w sposobie myślenia i zachowania bohaterek. No i odłożyłam na wieczne niedoczytanie. Sugerujesz, że się haniebnie mylę i nie znam? Bo jeżeli tak, to może się skuszę i wrócę.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Jakiejś drastycznej współczesności nie wypatrzyłem, wiadomo, dla współczesnego pisarza sukcesem będzie nawet jakie-takie przybliżenie przeszłej mentalności, ale James albo większych wpadek nie zaliczył, albo je haniebnie przeoczyłem (w takim wypadku może kto mądry mi wskaże ). W każdym razie z lektury jestem zadowolony.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
O masz babo placek, w tych dniach i tak mam lekkiego doła, więc niepotrzebne mi dodatkowe stresy, ale jak skończę "Cyberiadę" i strajk, to obiecuję zrobić drugie podejście do Lilit i jej przygód.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
By odpocząć po dość dołujących alternatywnych światach szukałem jakiegoś fajnego tradycyjnego kryminału i w końcu zatrybiłem na Duchu w maszynie Caroline Graham. Na razie jest to jednak bardziej powieść obyczajowa w solidnym angielskim stylu. Pamiętam całkiem niezły serial na podstawie jej powieści Morderstwa w Midsomer. Czy ktoś z was czytał inne jej powieści i jakie wrażenia? Warto kontynuować znajomość z tą autorką?
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
"Pianie kogutów, płacz psów" Tochmana. Wizyta w Kambodży kilkadziesiąt lat po ludobójstwie. Skupia się na pośrednich (jeśli można tak powiedzieć) ofiarach ludobójstwa i późniejszych niepokojów - osobach chorych psychicznie, które w tym kraju bliscy, z bezsilności, trzymają często w klatkach, na łańcuchach. Towarzyszy jednej z niewielu lekarek psychiatrów, która stara się przekonać opiekunów do leczenia farmakologicznego i uwolnienia chorych z klatek/łańcuchów. Przygnębiające.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Książka składa się z trzech części. Pierwsza to panowanie Kambyzesa, a właściwie opis podboju Egiptu i "szaleństwa" władcy. Druga zaczyna się zaraz po śmierci Kambyzesa, od spisku magów, uzurpacji tronu, sprzysiężenia siedmiu i dojścia Dariusza do władzy oraz jego nieudana wyprawa na Scytów. W trzeciej mamy wojny z Helladą - powstanie jońskie i docieramy z historią do bitwy pod Maratonem.
Rzecz powstała pół wieku temu z okładem. Mamy tu typową książkę historyczną tamtych czasów. Nie ma tu żadnej wydumanej fabuły przewijającej się pomiędzy wydarzeniami historycznymi. Jest jedynie fabularyzowany przekaz historyczny. Autor w zasadzie w całości oparł się na przekazie Herodota z Halikarnasu. Zaletą pozycji jest duże bogactwo i rzetelność historyczna (oczywiście w kontekście rzetelności Herodota, bo dziś wiemy, że nie raz i nie dwa się myli).
Początek był trudny, nie działo się zbyt wiele , nudziłem się, ale mniej więcej w 1/4 tekstu zaskoczyłem i dalej lektura szła wartko, z dużą przyjemnością. Autor żadnym mistrzem pióra co prawda nie jest, niemniej utrzymuje przyzwoity poziom. Postacie, chociaż wyraźne i zróżnicowane, mają jednak teatralny rys, lubią przemawiać i wygłaszać kwestie.
Pozycja wyłącznie dla fascynatów tematu, dla pozostałych może być nie do przełknięcia.
8/10
No Return Zacharego Jernigana, pierwsza część dwuksiągu o Jeroun. Dziwna, bardzo chwalona i raczej nie dla każdego powieść o trudnej do orzeczenia proweniencji. Brzmi jak fantasy, ale jednocześnie ma się przekonanie, że to SF tylko bardzo zmienione przez wiedzę o tym świecie. Nastrojem i narracją nie przypomina KNS Wolfe'a, ale skojarzenia są. Zobaczymy co dalej. Planeta Jeroun zamieszkana przez ludzi, którzy nie do końca muszą być ludźmi jakich znamy była dawno dawno domem rasy zwanej " starszymi". Pozostały po nich gigantyczne budowle podobne formacjom geologicznym, zaś ich zakonserwowane niezniszczalne szczątki odkopywane na nieskończonych pustyniach są źródłem wielorakich zastosowań, by nie powiedzieć podstawą bogactwa społeczeństw. Różnią się oni odcieniami wiary i stosunkiem do bóstwa czuwającego nad planetą. Adrash stworzył Igłę z części księżyca, jest to szereg sztucznych satelitów o nie do końca jasnym przeznaczeniu, wiadomo jedynie, że kiedyś za nieposłuszeństwo poddanych jedno z ogniw łańcucha strącił na powierzchnię wywołując kataklizm. Nie wiemy, czy mamy do czynienia z umagicznioną technologią, czy magią w swym banalnym wydaniu. Akcja jest nieśpieszna. Klimatycznie napisane. W opiniach czasem obecne zniesmaczenie nadmiarem brutalności oraz seksu, czego na razie nie doświadczyłem. Ogólnie fajne, ale chciałbym żeby przyśpieszyło tempo. Tym bardziej, że zacząłem nowego Marlona Jamesa, a tu tempo i obscena są zgodne z obietnicami.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Czterej jeźdźcy Apokalipsy. Jak się zaczęła ateistyczna rewolucja, czyli rozmowa Dawkinsa, Dennetta, Harrisa i Hitchensa. Rozmowa jedyna, w której uczestniczyli wszyscy czterej osobiście, i która została utrwalona. Znakomicie się to czyta. Rozmowa bez moderatora (który by utrącał dygresje i podrzucał nowe kwestie bez wyczerpania starych), absolutnie niewymuszona, niby z góry wiadomo, co powiedzą, bo przecież poglądów nie ukrywali nigdy, ale ponieważ nie uchylają się przed niuansami, wychodzi ciekawie, dowcipnie, z licznymi przykładami lektur uzupełniających.
Z rozpędu złapałam się za Filozofię dowcipu Dennetta, Hurleya i Adamsa, bom ciekawa, skąd się wzięło poczucie humoru.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Zmęczyłem się Zemstą... Abercrombiego i poczekam aż ostygnie, w zamian za to na rozkładzie znakomite Pogrzebać kajdany Adama Hochschilda, czyli rzecz o nowożytnym abolicjonizmie. Autor dał mi się poznać od dobrej strony przy okazji świetnego Ducha króla Leopolda (książka traktuje o arcyskurwysyńskich rządach Belgów w Kongo), tutaj też nie zawodzi. Wsiąkłem na dobre, zwłaszcza że wydanie i tłumaczenie na wysokim Czarnym poziomie.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
"Hue 1968. Wietnam we krwi" Bowdena na drugą nóżkę. Nie jestem specem od wojskowości. Ani od geografii Azji Południowo-Wschodniej. Ale pojawiająca się w tłumaczeniu Wyżyna Centralna jest, o ile mi wiadomo, niepoprawna. Rozumiem, że highlands tłumaczymy jako wyżyna, ale skoro mamy u nas nazwę własną Płaskowyż Centralny, to chyba należałoby jej użyć? Co nie? Nawet jeśli tłumacz nie wie, to może jakaś redakcja w wydawnictwie powinna to wyłapać? I skoro coś takiego wyłapuję w temacie, w którym jestem laikiem, to zastanawiam się w ilu innych - istotniejszych - kwestiach tłumacz mógł coś spartolić, a tego po prostu nie będę świadomy?
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Krwawy las Gerainta Jonesa. O klęsce Warusa w Lesie Teutoburskim. Książka jak najbardziej fabularna, nie ma stylizacji języka, ani brońborze - żadnego wygładzania: żołnierze rozmawiają jak żołnierze, a nie jak pensjonarki. Realia historyczne absolutnie nie zgrzytają (ale nie jestem specjalistą od Rzymian), nie wyczuwam także fałszu w wykreowanej atmosferze. Czytelnicy chwalą, IMHO słusznie. Opowieść mnie wciągnęła, zupełnie jak bym nie wiedziała, jak się skończy.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Chodziłem wokół tego i chodziłem i właśnie mnie przekonałaś.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Powieść Niklasa Natt och Dag, można by nazwać kryminałem ale to powierzchowne. Mamy tu społeczno-obyczajową syntezę epoki, uczynioną poprzez szeroki wachlarz ludzkich postaw i charakterów, będący kluczem do zrozumienia człowieka. Również współczesnego.
Polecam
9/10
Leżało u mnie i czekało na swoją kolej i jak tylko zacząłem czytać to już się przyłączam do polecenia Fidela. Zajebista rzecz. Całkiem dobrze napisana. A tło społeczno-obyczajowo-polityczne tak interesujące, że sama zagadka kryminalna nie musi bronić powieści. Nawet mi na razie zwisa. Smakuję dla sposobu opowiadania, dla świetnie kreślonych postaci, bo wszystkie i te pierwszoplanowe i te z tła interesujące i bardzo żywo nakreślone. Jedna z najbardziej wciągających książek u mnie w tym roku.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Za tamą. Fantastyka niderlandzka w praktyce i w teorii. Zbiór skusił mnie chyba tylko dlatego, że był darmowy. Ale trochę żałuję czasu poświęconego na czytanie. Opowiadania niespecjalne (kilka mi się nawet podobało, ale wątpię, żebym na dłużej je zapamiętała), publicystyka chyba po to, żeby wydanie miało większą objętość (zastanawianie się, czy tłumaczyć nazwy własne na niderlandzki, czy pozostawać przy oryginalnych angielskich - lepiej pozostawać, bo niderlandzkie brzmią głupio - dla kogoś kto w ogóle nie zna tego języka jest bez sensu, znaczy się, po co w ogóle było to tłumaczyć na polski?)
Tłumaczenie takie sobie (tak, wiem, że studenckie i tak dalej), redakcja i korekta chyba spała, bo błędy były niekiedy groteskowe ("rządza mięsa"? naprawdę? - chyba to najlepiej zapamiętam z całego zbioru).
Utwór chyba tylko dla pasjonatów. Nie polecam.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Zastanawiam się, czy w ogóle kiedykolwiek do ludzi dotrze, że korektę i redakcję należy powierzać tym, którzy umieją dostrzec błędy nawet tam, gdzie edytor tekstu nie podkreśla. I że warto za taką umiejętność (która nie jest powszechna) zapłacić konkretne pieniądze. A tak - proszę bardzo: rządza mięsa żądzi.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Tryb czytania między śniadaniem a wyjściem do pracy wyraźnie nie służy tempu. Ciąg dalszy "Hue 1968" Bowdena. Część pierwsza to próba nakreślenia sytuacji w miesiącach poprzedzających ofensywę Tet i jak do tej pory była to najciekawsza część. Kiedy Bowden przechodzi do opisów walk jest trochę gorzej, ale znośnie. No cóż, opis prawdziwych bitew zazwyczaj blednie w porównaniu do tych fantastycznych.
Odnośnie problemów z korektą - przyjrzałem się mapce w książce i tam jest poprawnie Płaskowyż Centralny, nie Wyżyna Centralna, więc wyraźnie korekta/redakcja dała ciała. Zdarzają się dziwaczne literówki - Orgeno zamiast Oregon, niektóre formy mnogie słów angielskich gryzą się z naszym językiem, który spodziewał się akurat liczby pojedynczej. Są mankamenty, ale warto się przemęczyć, bo lektura ciekawa.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum