Mnie tez się nie podobało BARDZO, infantylna i nieprzekonująca dlatego nigdy więcej nie sięgnąłem po Hobb
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Misiel, im dalej tym gorzej. Co prawda, końcówka trochę lepsza, z jakimi takimi pomysłami, ale jednak nie wykorzystanymi jak należy. Jeśli to niesprzeczne z Twoją filozofią czytelniczą, porzuć w trakcie. To jednak YA, gdybym miał piętnaście lat, byłbym zachwycony.
Kazimierz Kwaśniewski to pseudonim, dobrze znanego pisarza, Macieja Słomczyńskiego, używany w przypadku tzw. powieści milicyjnych.
W nadmorskiej miejscowości umiera sędzia, utonął w czasie porannej kąpieli w morzu. Chwilę po tej śmierci w miasteczku zjawia się bratanek sędziego. Przyjechał wraz z żoną, wezwany depeszą. Wszystko wygląda na wypadek, jednak nadzwyczaj bystry komendant posterunku wietrzy jakąś tajemnicę... i dalej to już wiadomo, każdy jest podejrzany.
Tradycyjny, klasyczny, dość prosty kryminał. Lekko napisany, czyta się płynnie. Niczego nie urywa ani nie obraża. Przyjemny drobiazg, dla szybko czytających góra dwie godzinki.
Już początek mocno zawodzi (w sensie jakieś 150 stron) - szwendanie się przez głównego bohatera po komnatach zamkowych i odhaczanie rozmów z kolejnymi makietami, to średnio kreatywny sposób na zawiązanie akcji.
Porzucanie słabych książek jest w pełni zgodne z moją filozofią, zwłaszcza jak są grube, niemniej jednak Hobb ma duży kredyt zaufania za pierwszą część, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Pomęczę się jeszcze drugie 200 stron.
Z czystej przekory podyskutował bym - ale szczerze powiedziawszy czytałem Robinette Hobb w czasach 20+temu kiedy wydawało się że to facet Robin Hood
pamiętam tyle że bardzo rozciągnięte story od zera do niejasnego bohatera. Skrzyżowanie Księgi Nowego Słońca z Pamięcią Smutkiem i Cierniem
książki fantasy też się po prostu starzeją
kiedyś pamiętam że nawet całkiem całkiem ale teraz bym nie sięgnął - choć kusząco spogląda z półek księgarni w ładnym soczystym wydaniu. Oczywiście odrzuca też fakt że to na oko będzie z metr książnicy na półce/do przeczytania...
Nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Już za późno... dla nas
Kilka lat temu próbowałem i też "kaputnąłem".
Ogólnie masz rację. Im dalej tym nudniej. Jenak nie od tego końca trzeba było zaczynać.
Znacznie lepszym pomysłem byłoby poczytanie o " Kupcach i ich żywostatkach ". To IMO najlepsza powieść Hobb. Powinieneś zaryzykować i stawiam koźlaka , że będzie OK
Ha! A mnie dopiero zmogło "Przeznaczenie Skrytobójcy", czyli finał trzeciej trylogii.
A dla przyjemności, nie z recenzenckiego obowiązku, Gene Wolfe "Cień i Pazur". Chyba pierwszą część tego cyklu czytałem w zamierzchłej przeszłości. Na szczęście, lub nieszczęście, niczego nie pamiętam.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
To nie książki się starzeją tylko "po prostu" my
Gdybyś miał Pan kilkanaście lat, to byś się nad twórczością Hobb rozpływał w zachwytach i o starości powieści nawet się nie zająknął
Czytam Maskaradę geniuszy Fritza von Herzmanovsky-Orlando. Autor mało znany, u nas prawie w ogóle, ciekawostką jest to, że pisał dla siebie, nie dla czytelnika, nie zabiegał o wydanie drukiem. A Maskarada geniuszy jest niedokończona. Książka traktuje o czasach monarchii austro-węgierskiej, pisana jest w połowie lat 20. XX w., czyli w czasie, gdy monarchia już nie istniała. Wydana po śmierci autora, na podstawie rękopisów, pierwsze wydanie jest mocno okrojone, obecne - pełne. Satyra/groteska jest niezła, choć nie wszystko łapię, albowiem nie jestem a) miłośnikiem CK, b) nie prowadzę niemieckiego, a spora część humoru bazuje na języku (np. nazwiska, w większości pozostawione przez tłumacza w brzmieniu oryginalnym). Postaci mówią napuszonym, barokowym językiem, co pięknie mi koresponduje z CK monarchią. Fabułę odbieram jako pretekstową (skojarzyły mię się tu pierwsze tomy Świata Dysku - podobne konstrukcyjnie). Za to chylę czółko przed wyobraźnią autora, bo pomysły na pojedyncze sceny/gagi ma przednie, choć zdarza mu się żarty z worka z przaśnościami wyciągać. Trochę mi przeszkadza świadomość, że nie będzie (bo skoro powieść niedokończona, to pewnie nie będzie) punktu kulminacyjnego i spektakularnego finału, ale doczytam do końca, żeby mię drobiazgi nie ominęły. Na przykład taka upupa. I od razu dodaję, że Gombrowicz nie miał szans tego pomysłu "kupić", bo pierwsze, to okrojone wydane Maskarady ukazało się dopiero w 1955 roku.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Jak "ponad miarę"? MAG inne rzeczy Wolfe'a wydał prawie 20 lat temu, a i wtedy nie było ich zbyt wiele, no i potem wrzucił "Pokój" do UW. Nigdy nie wydał KNS, a wcześniej były chyba tyko dwa wydania - przed wiekami Iskry(?), potem taka mała Książnica. Zresztą Wolfe miał pomysłów i rozmachu za sześciu, świetny styl opowiadania, gęsty, aluzyjny, to widać w wielu jego książkach. A KNS połowę Artefaktów zostawia daleko w tyle, i to naprawdę bez względu na opinię Fidela
Osobiście planuję powtórkę KNS, gdy tylko wyjdzie drugi omnibus.
Nie ja "weź przestań", tylko ty "weź poczytaj". ZE ZROZUMIENIEM. Chociaż patrząc po tym, jak Nancy Kress potrafiła cię zachwycić na 8/10, to chyba się nie dogadamy.
Jak "ponad miarę"? MAG inne rzeczy Wolfe'a wydał prawie 20 lat temu, a i wtedy nie było ich zbyt wiele, no i potem wrzucił "Pokój" do UW. Nigdy nie wydał KNS, a wcześniej były chyba tyko dwa wydania - przed wiekami Iskry(?), potem taka mała Książnica. Zresztą Wolfe miał pomysłów i rozmachu za sześciu, świetny styl opowiadania, gęsty, aluzyjny, to widać w wielu jego książkach. A KNS połowę Artefaktów zostawia daleko w tyle, i to naprawdę bez względu na opinię Fidela
Osobiście planuję powtórkę KNS, gdy tylko wyjdzie drugi omnibus.
miałem dziwnokłądkowe wydanie Iskier ale rozpożyczyło się - parę lat temu odkupiłem sobie w taniej to wydanie Książnicowe a jeszcze zdaje się w międzyczasie był Kameleon. Parktycznie Wolfe'a do tej pory gdzieś się wala w tanich (to wydanie Książnicy)
w przeciwieństwie do FF2 ja cenię sobie tego autora, ale mam wrażenie że Kat jest/był wyjątkowo eksploatowany
A KNS połowę Artefaktów zostawia daleko w tyle, (ciach)
Osobiście planuję powtórkę KNS, gdy tylko wyjdzie drugi omnibus.
1. Jakkolwiek być może coś w jest, to ja tego tak nie widzę, zwłaszcza patrząc na owe "daleko"
2. Czyli 24 kwietnia, a w świetnym sklepie MAG-a nawet szybciej (w przedsprzedaży), oczywiście o ile nie dojdzie do przesunięcia w szkicu wydawniczym.
Ja tam wolę trochę dłużej poczekać i dostać kumulację kilku tytułów MAG-a (dostępnych w jego sklepie), niż pojedyncze tytuły, bo później nie ma jak zamówienia zrobić bez uniknięcia słonych kosztów wysyłki
W sumie, jeden z trzech najbardziej rozczarowujących cykli w moim życiu :D
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Mroczna Wieża (uwielbiam Kinga, ale strasznie nie trafiło) i Czarna Kompania (nie wiem na czym polega mój problem z Cookiem, myślałam że na tłumaczu, ale nie).
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Kinga umiejętnie omijam od lat lecz Mroczna wieża mnie kusi co jakiś czas, wciąż się opieram. Cooka nie zamierzam zaczepiać, noszę w sobie przekonanie, że to dla nastolatków.
Zwlekałam z Mroczną Wieżą parę lat i okazała się nie zrobić na mnie wrażenia. Nad Cookiem natomiast zasypiałam w ciągu 10 minut; być może gdybym przeczytała jako nastolatka to by mi się podobało. Dlatego najbardziej rozczarowujące, bo słyszałam latami że to takie świetne rzeczy i że koniecznie trzeba; nie zdążyłam tego usłyszeć o Donaldsonie na przykład - okazał się być dla mnie totalną katastrofą, ale nie oczekiwałam Bogini wie czego.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Kinga umiejętnie omijam od lat lecz Mroczna wieża mnie kusi co jakiś czas, wciąż się opieram. Cooka nie zamierzam zaczepiać, noszę w sobie przekonanie, że to dla nastolatków.
Nie ma sensu brnięcie ani w jedno, ani w drugie. No, chyba żeby na własnej "skórze" dojść do tego jedynie słusznego wniosku, ale to byłaby tylko strata czasu i być może nerwów.
Cooka można byłoby na początek przygody z fantastyką, ale teraz już zdecydowanie za późno. Szczególnie dla wyrobionego czytelnika.
Z Kinga warto kilka serialowych adaptacji - to znacznie lepsza "droga na skróty"
Zacząłem czytać Wolfe'a i może to kwestia zmęczenia po Robin Hobb, a może mnie zniechęciliście - na razie odkładam, poczekam na całość. W sumie, niezdrowo czytać cały czas fantasy, a na boku przecież mam "Bohaterów" Abercrombiego do recenzji. I jest tak, jak zawsze kiedy wracam do jego powieści, czyli orgiastycznie.
Z innej beczki zatem, "50 twarzy Tindera" Joanny Jędrusik. Lekkie to, choć to nie fabuła a autorka pisze po prostu o jej doświadczeniach z mężczyznami poznanymi za pośrednictwem Tindera. W sumie nie wypada to jakoś dla mężczyzn korzystnie. Ale w recenzjach na Goodreads czytałem zarzuty pod adresem pani, że bezceremonialnie pisze o swoim życiu erotycznym. Mnie się ta szczerość podoba. Książka nie jest obszerna. Pewnie dałbym radę dziś ją skończyć, niespełna dwieście stron i dobrze się to czyta. Choć nie spodziewam się żadnych rewelacji. Ale autorka mnie zaciekawiła, a to już coś.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum