Forum, czyli np ja (chyba to często robiłem, więc połowę epitetów odbieram osobiście), namawiało go od roku na przeczytanie KWG i Śmiercionautów Kosmatki, więc się sztachanowiec odwinął
Gdyby nie natłok innych lektur to może sam bym się skusił na ponowną lekturę KWG z kartką i ołówkiem, ale muszę spasować
Magu - trzeba go było tak nie namawiać, bo poziom dyskusji drastycznie wzrósł, czym Łak zawstydził resztę forumowiczów. Podobno z papierniczych znikają ryzy papieru i ołówki. Wiedzmy, że coś się dzieje!
Jej oryginalność polega chyba wyłącznie na tym, że jest egzotyczna, orientalna i nieznana powszechne.
To właśnie miałem na myśli. To co w niej przyciąga to właśnie "zapodanie" czytelnikowi w twarz nieznanym... które w zasadzie jest, lub mogłoby być mu znane... Ale o tym więcej jest w recenzji...
_________________ Tekst to tylko pretekst do podtekstu...
Bogdan Loebl "Letni dom wampirów". Autor jest znanym poetą, pisarzem i tekściarzem (pisał teksty Tadeuszowi Nalepie i Breakoutom ale również innym artystom). Książka wbrew pozorom nie jest o wampirach, ale o upadku społeczeństwa. Loebl stosuje poetyckie porównania, świetnie się czyta bo oprócz tego jest wartka akcja. Sięgnę jeszcze po inne jego książki.
I jeszcze szybkie czytanie: J. C. Parkin i G. Pollini "Filozofia sukcesu, czyli f**k it". Książeczka z niewielką ilością treści ale z wielkim przekazem oraz wesołymi ilustracjami. Tak szybko jeszcze chyba żadnej książki nie przeczytałem ;-)
Czytam sobie właśnie "Jak przeżyć w fantasycznonaukowym wszechświecie" Yu - niezłe, bardziej gorzkie niż śmieszne, co raczej sugerował blurb. Szkoda, że nie za bardzo mam czas na czytanie w tym momencie.
A tutaj trochę o książkach przeczytanych w sierpniu.
Przeczytałem "Kamuflaż" Joe Haldemana. Rzecz podobno nagradzana i nominowana do czegoś tam. Nie zachwyciło mnie to. Ot taki niby thriller ze zmiennokształtnymi obcymi, którzy wylądowali na Ziemi i po milionach lat przed drugą wojną światową jeden wylazł z wody i zmienił się w człowieka (potem w różnych). Drugi podobno to zrobił dawno temu w epoce kamienia. Coś co mogło wyglądać na podobieństwo "Nieśmiertelnego", z jakimiś retrospekcjami itd, a wyszło jakoś nijako. Tym bardziej, że historia zmiennokształtnego (tego lepszego, drugi jest ewidentnie zły), przeplatana jest z nieporadnymi próbami dostania się przez naukowców do statku obcych, który znaleziono na dnie oceanu. Nic z tego w zasadzie nie wynika, a pseudoromantyczne zakończenie jest mdłe i mocno naciągane.
Czytało się to szybko, bezboleśnie, ale równie szybko będzie zapomniane.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Przeczytałam "Północną granicę" Feliksa W. Kresa. Zaletą jest niewątpliwie to, że czyta się ją niezwykle szybko, a wytworzony klimat pogranicza ma swój mroczny urok. Nie jest to żadne dzieło wybitne, ale czytadło całkiem niezłe. Jak będę mi trafiać w bibliotece w ręce kolejne tomy, na pewno po nie sięgnę. Obecnie czytam "Żelazną Radę" Mieville'a, początek słabszy od dwóch poprzednich tomów, ale nie oznacza to wcale, że czyta się ją źle. Zobaczymy jak wypadnie całość.
Zdobyłam dziś "Gdzie są konie z tamtych lat" Jerzego Urbankiewicza, no i oczywiście od razu się na nią rzuciłam. Rzecz wbrew pozorom nie tylko dla miłośników koni (chociaż nie powiem, żeby mi to jakoś przeszkadzało w lekturze ), ale dla sympatyków historii w ogólności, zwłaszcza takiej mniej znanej, okraszonej ciekawostkami natury wszelakiej. Czyta się fantastycznie - język jest przystępny, styl bliższy raczej felietonowi niż poważnemu naukowemu dziełu, a treść... No cóż. "Koń iaki iest, każdy widzi". A raczej uwidzi, jeśli zdoła książkę zdobyć i przeczytać, do czego gorąco i namiętnie zachęcam
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Jakoś tak "na chwilę" otworzyłam dziś "Annę Kareninę" i kiedy się ocknęłam, byłam przy sto trzydziestej którejś stronie . Niektóre książki mają to do siebie, że nie tracą nic ze swego uroku niezależnie od tego, czy człowiek ma lat piętnaście czy trzydzieści i trochę.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Należy mi się lanie Przez prawie całe wakacje nic nie przeczytałem Jakoś wenę straciłem Teraz staram się to nadrabiac i ostatnio przeczytałem dwie pozycje:
- "Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny" Brzezińskiej - uwielbiam tą autorkę, jednak wolałem Twardokęska Każde opowiadanie ma coś w sobie i nie jest banalne.
- "Związek żydowskich policjantów" Chabona - w sumie mało tu fantastyki Ale powieść świetna. Warstwa kryminalna ciekawa, choć wydaje mi się, że końcówka mogłaby być lepsza. Wykreowany świat bardzo ciekawy i mi się spodobał, choć podchodziłem do niego sceptycznie po przeczytaniu zajawek na temat książki
Teraz czas na "Dom burz" MacLeoda.
Wczoraj skończyłem Teorię diabła i inne spekulacjeJanusza Cyrana. Może nazwanie go "polskim Chiangiem" jest nadużyciem, ale pewne skojarzenia sie nasuwają niemal automatycznie. Sporo fajnych, pomysłowych i dopracowanych opowiadań, wiarygodnie wypadające oparcie w nauce (choć ja nie jestem specjalnie kompetentny żeby to oceniać) a do tego podejmowane problemy, klimat i pewna przewrotność. Podobało mi się bardzo... a najlepsze jest to, ze paczki z Powergraphu się kompletnie nie spodziewałem! do tego wyjeżdżajac na weekend do teściów moja żona zapomniała wrzucić do auta plecaka z materiałami do pracy, która miałem nań zaplanowany... no i tym sposobem weekend minął mi przy lekturze tego zbiorku:) Świetnej lekturze, dodam. Jak machnę reckę to ją tu podlinkuję.
_________________ Tekst to tylko pretekst do podtekstu...
Czytam Vortex Roberta Charlesa Wilson, ostatnią część trylogii zapoczątkowanej przez bardzo dobry Spin. Jest lepiej, niż w poprzedniej części, ale nie tak dobrze jak w pierwszej.
Mówisz? Bo po "Axis" dałem sobie z tym spokój. Daj znać czy spieprzył końcówkę, tak jak ma to w zwyczaju :D
U mnie "Próba kwiatów" Lake'a. Dziwna książka, nie mogę się zdecydować czy mi się podoba, czy jednak nie. Uczucia budzi ambiwalentne, chociaż może taki zamiar był autora. Jeśli tak, to marketingowo słaba decyzja
Myślałem, że nie czytałeś Axis. W każdym razie od Axis lepiej napisane, jestem w połowie i końcówki nie znam, ale wg. recenzji w necie zakończenie jest dużo lepsze.
Na zmianę z "Anną Kareniną" czytam wstrząsające dzieło pod tytułem "Assassin's Creed. Renesans" autorstwa niejakiego Olivera Bowdena. Zdarzyło się bowiem, iż podczas dyżuru nieopatrznie zainteresowałam się lekturą jednego z moich uczniów, który, zamiast grac w piłkę na boisku/podszczypywać koleżanki/psuć coś, siedział w kąciku i...czytał. Okazało się, że jest to "świetna książka, którą musi pani koniecznie przeczytać, skoro my musimy czytać "Krzyżaków". No i mam teraz - z jednej strony książka jest naprawdę okropna (czego akurat się spodziewałam), z drugiej przeczytanie to kwestia honoru i uczciwości, bo jeśli oni muszą... Na marginesie, ktokolwiek to tłumaczył, powinien się w piekle gotować w jednym kotle z Ałtorem.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Sabetho, to książka na podstawie gry komputerowej. Całkiem niezłej gry komputerowej, będącej akurat na topie. Zaś niezbadane są wyroki, które prowadzą w świat wielkiej literatury. A od czegoś zacząć trzeba...
Dworkinie, jestem świadoma faktu, iż dzieło powstało na podstawie scenariusza gry. Co więcej, za nic w świecie nie sprawiłabym chłopakom (jest ich kilku i każdy CZYTAŁ, nawet ci, których bym o umiejętność czytania nie podejrzewała) zawodu i książki nie zganiła. Mało tego, najinteligentniejszych zachęcam do sięgnięcia po "Wiedźmina" (bierzcie diabli fakt, że nie są to książki dla katolickiej młodzieży ). W końcu też ma z grami coś wspólnego
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Myślałem, że nie czytałeś Axis. W każdym razie od Axis lepiej napisane, jestem w połowie i końcówki nie znam, ale wg. recenzji w necie zakończenie jest dużo lepsze.
Czytałem jakiś czas temu. W każdym razie w żadnej czytanej przeze mnie książce Wilsona nie było dobrego zakończenia. W "Spin" też było marne, a że "Axis" był jego rozwinięciem, to... sam rozumiesz. Tym bardziej, że i w samej książce końcówka była słabsza.
Skończyłem Jak przeżyć w ... Charlesa Yu. Gdyby wyciągnąć z tej książki wszystkie kompleksy emigranta, pracusia bez polotu, gościa bez przyszłości, przyjaciół, itp to byłaby to książka nieważka. Nie podobała mi się.
Teraz chwytam się za Zagładę Czarnej Kompanii.
Przeczytałam opowiadania wiedźminowskie (w końcu nadrabiam zaległości o.0), fajne, miłe, szybko się czyta, podoba mi się poczucie humoru pana Wiedźmina... niestety nie posiadam reszty książek i nie mam możliwości ich pożyczenia, więc czytanie sagi się odwlecze....
Obecnie czytam Kamienną ćmę i pierwsza rzecz jaka mnie boli to niewyjustowany tekst... niby książka ma być uzupełniana wyglądem, a taka forma "wyglądu" mi się nie podoba niestety... zoabczymy co będzie dalej z samą treścią
Skończyłam "Żelazną Radę" Mieville'a i zgadzam się z tym, że jest słabsza od dwóch poprzednich tomów ze świata Bas - Lag. Nie budzą mojego zastrzeżenia zrywy rewolucyjne dołów społecznych (choć dziwnie na nie się patrzy po ostatnich zamieszkach w Londynie i innych angielskich miastach), ale raczej brak pomysłu na całość. Za to próba wciśnięcia w zakończeniu kilku zwrotów akcji, którym zabrakło rozbudowania (patrz - działalność Spiral Jackobsa). Najbardziej chyba podobał mi się motyw westernowy budowania kolei. Mimo zastrzeżeń nie uważam, że jest to powieść kiepska, ale nie wzbudziła zachwytu.
W międzyczasie poczytuję sobie pierwszy tom "Karafki La Fontaine'a" Melchiora Wańkowicza, którą się delektuję ze względu na styl, przytaczane anegdoty (na przykład świetna o "dupie" ) oraz tematykę. Dawkuję sobie te eseistyczne rozważania, bo to dość gęsta lektura i nie można z nią przesadzić.
Obecnie zabieram się za "Shantaram" Gregory'ego Davida Robertsa. Jestem ciekawa, czy uparte biblionetkowe polecanie mi tej książki znajdzie odbicie w przyjemności z czytania.
Przeczytałem "Dom burz" MacLeoda. Im dalej, tym bardziej przygnębiająca była ta lektura I mam wrażenie, że jednak pierwsza część tej powieści była najlepsza. Potem coś lekko siadło Ale i tak bardzo przyjemnie się czytało.
Teraz wezmę się w końcu za Vandermeera.
Skończyłem Smoki ze zwyczajnej Farmy (w międzyczasie podczytywałem dwie inne książki).
Cóż, nie jestem z książki zadowolony. Raz, że jest irytująco nieprzekonywująca, wręcz naiwna. Dwa, że jest słabo napisana, zarówno od strony językowej, jak i strukturalnej. Pierwsze - mam uczucie, że skoro w zamierzeniu pisane to było dla młodszego czytelnika, nie trzeba było przykładać się do słów, dlatego z tej strony jest jakaś sztuczność. Natomiast drugie - pisanie z założenia na cykl wygląda mniej więcej tak : pierwsze plus minus dwieście stron to zbiór tajemnic : o to nie wolno pytać, na to nie podadzą odpowiedzi itp; od trzysetnej strony zaś szybka (i wciągająca) akcja, która w efekcie skutkuje rozwiązaniem dwóch, trzech problemów. Ale akcja ta jest po łebkach, zaś rozwiązania nieoptymalne (powiedzenie prawdy było by lepszym wyjściem), wręcz wymuszone, aby problemy powróciły w dalszych tomach.
Oraz ostatecznie, co już książkę dobija - sztampa waląca po oczach. Kilka motywów, które można było ładnie rozegrać, ale rzucono je prosto w czytelnika.
A teraz daję jeszcze jedną szansę Kresowi, tym razem Północna Granica.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Smoki były w bibliotece... no sam rozumiesz, smoki... jak mógłbym się oprzeć. A Północna to ostatnia książka z biblioteki, którą mam i zaraz po niej biorę się za Atrament
O Wiecznym pomyślę, jak będę kupował paczkę, na razie mam dylemat - książki czy Copernikon.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Czytam sobie na przemian opowiadania z antologii "Kroki w nieznane 2006" i "Rakietowe szlaki" tom 1. Extra. Mam przeplatankę nowszych, bardziej udziwnionych i lepszych językowo tekstów ze starszymi, głównie opartymi na jednym, prostym, ale niezwykle trafnym pomyśle.
Ostatnio miałem nieprzyjemność przeczytać "Wilkozaków" Rafała Dębskiego (bardzo słaba rzecz, na siłę wciśnięte wilkołaki w czasy Chmielnickiego) i przyjemność przeczytać "Stan wyczerpania" Grega Egana. Do tego po raz pierwszy zakosztowałem i zachwyciłem się książką Niala Fergusona, mianowicie jego "Imperium". Doskonałe spojrzenie na powstanie, rozwój i upadek Imperium Brytyjskiego. Czekają na półce dwie jego inne książki. I już wiem, że ten zakup nie był wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Facet z jednej strony bardzo wnikliwie analizuje procesy rozwoju imperializmu i kolonializmu brytyjskiego, a z drugiej strony pisze o tym w bardzo przystępny sposób. Polecam każdemu.
Kończę teraz te dwie antologie i zabieram się za "Cryptonomicon", bo wstyd mi, że dotąd tego nie przeczytałem.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Thierry Maugenest "Manuskrypt Voynicha". Książka sensacyjna zainspirowana prawdziwym manuskryptem z XIIIw., którego nikt do dzisiaj nie rozszyfrował. Jedna z największych zagadek historii. Szok.
Czytałem kiedyś to czytadło i było z tego co pamiętam słabe w porównaniu z tymi wszystkimi "spiskowymi książkami". Nie wiem czy masz podobne odczucia do moich.
Zgadza się, nie jest to jakaś niesamowita powieść, ale sam fakt istnienia tego manuskryptu którego do dzisiaj nie rozszyfrowano jest niesamowity. Autor w posłowiu zachęca do prób rozszyfrowania tej tajemnicy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum