Spieszę ze sprostowaniem do powyższego. Otóż przerwa w The Walking Dead będzie trwała to 12-go lutego, ale za to sezon będzie miał w sumie 13 odcinków.
_________________ Grigori
" W dzisiejszych czasach konwencjonalna opinia głosi, że to światło tworzy cienie. Prawda wygląda jednak inaczej. Ciemność była pierwsza. Jest nieporównywalnie starsza i trwalsza niż światło. [...]
Jeśli prawda rzeczywiście jest tym, co trwa i nigdy nie zmienia swej natury, niebyt jest prawdziwszy od bytu. "
K. J. Bishop "Akwaforta"
Obejrzałem sobie dwa pierwsze odcinki "The Walking Dead". Dwa kolejne już czekają.
Na razie jest niczego sobie, dosyć mocne wizerunki zombiaków, ciekawe główne postacie oraz klimat. Klimat na tyle fajny, że po zakończeniu odcinka ma się ochotę odpalić jakąś grę i postrzelać samemu do martwiaków. Ostatecznie potraktować ich kijem
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Drogi Panie Smoku, obacz se Pan "Dead Set" - tam to dopiero jest klimat! Ponadto: niedługo, rzeczowo i na temat, bez rozwlekania/rozciągania chu. wie na ile sezonów.
"The Walking Dead" mu nie dorasta do kostek.
THE WALKING DEAD spodobał mi się dopiero po 7 odcinkach 2 sezonu. Naprawdę zajebiaszczy był ten epizod. Stopniował napięcie i czuć było, że coś się musi stać. I stało się. Choć skończyło się egzekucją, to było to tak przedstawione, że ludzie okazali się gorsi od "straceńców" włącznie z finałowym strzałem. Ależ się wkurzyłem, kiedy okazało się, że kolejne odcinki dopiero za jakiś czas. Ale dobrze, że będzie ich więcej niż 8, które widnieją w liście odcinków na Wikipedii.
Co do DEAD SET to muszę w końcu obejrzeć, ale kolejka jest spora. Z angielskich tytułów został mi jeszcze "Marchlands", Misfits", "Any human heart". Potem będzie DEAD SET.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
THE WALKING DEAD
No dobra... siódmy odcinek drugiego sezonu zrobił swoje, czyli zachęcił do dalszego oglądania. To, że serial nie należy do gatunku wybitnych stało się jasne już w pierwszym sezonie (choć ten jeszcze ujdzie). Sześć odcinków sezonu numer dwa obejrzałem niejako z rozpędu. Szału nie było - w kółko o tym samym prawili - ale na odcinek ósmy poczekam z niecierpliwością. Jak napisał Romek: nic już nie będzie takie, jak przedtem.
Walking Dead mnie nie pociągnął aż tak - znałem mniej więcej sprawę ze spojlera (hi forum PE), więc niespecjalnie się wstrząsnąłem.
Co do Sons of Anarchy to mam wyjątkowo takie samo zdanie jak Grigori - jezaskrajst, CAŁY sezon wpizdu, miało być trzęsienie ziemi a było pierdnięcie osła. Fajnie, że serial był planowany na 6 sezonów i te 6 sezonów pewnie będzie, ale ten jest dla mnie zepsuty przez zakończenie. Ech.
Cytat:
Jak napisał Romek: nic już nie będzie takie, jak przedtem.
E tam, każdy serial bazuje na powrotach do poprzednich sytuacji, nie wierzę żeby były ogromne zmiany.
Aha, a poza tym oglądajcie The Boss.
Skończyłem pierwszy sezon The Walking Dead i jest nieźle. Co prawda muszę walczyć z niechęcią do oglądania seriali (nie wiem jak wy wytrzymujecie te nierzadko sztuczne podnoszenie napięcia), ale skończyłem i mam w planach drugą serię.
Podoba mi się potraktowanie tematu zombie w konwencji realistycznej (ciągle przypomina mi się High School of the Dead, brrr...), przypadli mi do gustu również bohaterowie, ich relacje i problemy.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Podoba mi się potraktowanie tematu zombie w konwencji realistycznej
ja w kontekście realizmu tego serialu nie rozpatruję. Jest troszkę gore, problemy bohaterów są momentami śmieszne, ogląda się przyjemnie i z chęcią będę dalej oglądał, dla beki.
Co prawda muszę walczyć z niechęcią do oglądania seriali (nie wiem jak wy wytrzymujecie te nierzadko sztuczne podnoszenie napięcia),
ale skończyłem i mam w planach drugą serię.
Podoba mi się potraktowanie tematu zombie w konwencji realistycznej (ciągle przypomina mi się High School of the Dead, brrr...), przypadli mi do gustu również bohaterowie, ich relacje i problemy.
1. W tym serialu - z dużym trudem.
2. Gratuluję wytrwałości.
3. Konwencji realistycznej, powiadasz... Oj, do realizmu to jej daleko. Pewnego rodzaju sztuczność jest wyraźnie odczuwalna.
W drugim sezonie, relacje/interakcje między bohaterami wypadają bardziej przekonująco niż w drętwym pierwszym sezonie. Co nie znaczy, że dobrze.
Ano powiadam. Tak to jest jak ma się za szefa klubu fantastyki maniaka zombiaków i męczy na spotkaniu a to planszówkę, a to jakiś trzeciorzędny film, a to leciwą klasykę. Nie bez znaczenia ma też oglądany ostatnio Tarantino. Na tym tle serial wychodzi realistycznie.
Ech, mam też chrapkę na Sherlocka, a na dysku czeka jeszcze Reckoning.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
"The Walking Dead" ósmy odcinek drugiego sezonu
Czekałem na ten odcinek bardzo długo i nie było warto Końcówka siódmego odcinka była dość efektowna - dająca światełko w tunelu, nadzieję na coś ciekawszego, niż dotychczas - ale niestety... Ósmy odcinek pokazał, że wszystko wróciło do starego poziomu, nudnego poziomu. Stare rozmowy o niczym, stare zatargi między bohaterami i nieustanna walka z wiatrakami. Realizmu za grosz Czy będę czekał na kolejny odcinek? Oczywiście; raz w tygodniu mogę poświęcić 45 minut na żywe trupy Zwłaszcza, że nasz szeryf przestał być miłym szeryfem i zdaje się rozumieć, że the world is changed
"The Walking Dead" ósmy odcinek drugiego sezonu
Czekałem na ten odcinek bardzo długo i nie było warto Końcówka siódmego odcinka była dość efektowna - dająca światełko w tunelu, nadzieję na coś ciekawszego, niż dotychczas - ale niestety... (..)
Ależ nie! Końcówka siódmego odcinka stanowiła apogeum tego co najlepsze w drugim sezonie.
I jakiego Pan oczekujesz realizmu po tej produkcji?? Nie no, kur.., błagam, bogowie, jeśli mnie czytacie, ześlijcie, proszę bombę na tę... Na Pigeon Slayera, of kors.
Sprawiasz Pan wrażenie, jakbyś ten serial zaczął oglądać dopiero teraz.
Chcesz Pan więcej realizmu i emocji? Obejrzyj mini serial "Dead Set", a z filmów: "28 dni później", "Świt żywych trupów" czy "Rec 1"...
ASX76, moja wypowiedź dotycząca realizmu odnosiła się do przegięcia fabuły pod kątem zawiłości moralno-miłosnych, jakich pełno w tym serialu. Powiedziałbym, że w "The Walking Dead" jest, aż za dużo emocji, a już na pewno więcej, niż w filmach przez Ciebie wymienionych (wykluczam "Dead Set", bo tego jeszcze nie oglądałem).
Co do końcówki siódmego sezonu była efektowna, emocjonująca.
Masz rację: najlepsza w całym drugim sezonie.
A te "sorry Winnetou" to mógłbyś sobie darować.
Aż tak dobrze się nie znamy
Powiedziałbym, że w "The Walking Dead" jest, aż za dużo emocji, a już na pewno więcej, niż w filmach przez Ciebie wymienionych (wykluczam "Dead Set", bo tego jeszcze nie oglądałem).
Jedna z zasadniczych różnic polega na tym, że emocje w "The Walking Dead" są co najwyżej letnie (za wyjątkiem końcówki siódmego odcinka drugiego sezonu) i nie umywają się do stopnia emocji w wymienionych przeze mnie pozycjach.
Zawiłościom moralno-miłosnym w "The Walking Dead" brakuje przede wszystkim wiarygodności. Jakieś to takie zalatujące sztucznością, by nie napisać - tandetą.
8 odcinek dziś debiutuje na polskim Foxie więc z chęcią wrócę do nagrywania tego serialu a potem oglądania na przewijaniu, kiedy zacznie mnie męczyć. Czytając powyższą opinię już czuję zawód. Bo wspomniany 7 odcinek był naprawdę dobry, najlepszy w całym serialu. I liczyłem na zwyżkę formy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie, to tak nie działa, przynajmniej w tym serialu. Przecież i wcześniej zdarzały się momentami "zwyżki"/"wyskoki", by za chwilę wrócić do wcześniejszej formy i znowu przez dłuższy czas niewiele się ciekawego działo. Siódmy odc. II sez. zakończył się mocnym akcentem, poczem nastąpił powrót do stanu "zwykłości".
Taki już "urok" tej produkcji. Na konkretniejsze rozkręcenie się tegoż serialu, przyjdzie jeszcze poczekać, a i to nie daję gwarancji, że Wasze oczekiwania zostaną zaspokojone.
Na konkretniejsze rozkręcenie się tegoż serialu, przyjdzie jeszcze poczekać...
Człowieku co ty bredzisz? Jakie rozkręcenie? Od dnia premiery pierwszego odcinka, pierwszego sezonu obniżyli budżet kilkukrotnie doprowadzając do absolutnego minimum formy a ludzie napędzani urokiem tematyki dalej ten szajs bezkrytycznie oglądają. Dlaczego więc mieli by dawać na to więcej kasy (czyt. więcej wszystkiego)?
Jak udowodnili chodzi wyłącznie o zyski przy minimalnych kosztach. Jaki mógł być ten serial pokazali w pilocie ale niestety na tym poprzestali. I to się nie zmieni.
Walking Dead to porażka. Pierwszy sezon jeszcze jako tako dawał radę, ale drugi to za przeproszeniem 'rzygi'. Serail jest o apokalipsie zombie, a nie międzyludzkich rozterkach. Jakbym chciał oglądać serial o tym kto z kim i dlaczego, to bym oglądał Na Wspólnej a nie to. Dacie spokój, jeżeli ktoś liczy na jakąś znaczną poprawę to jest naprawdę naiwny. 8 odcinków serii, w której tak naprawdę nic się nie dzieje. Siedzą na farmie, postrzelony dzieciak, laska w ciąży, 'metamorfoza' bohatera WTF. Naprawdę na myśl o obejrzeniu 9 odcinka zbiera mi się na wymioty.
Widziałem wczoraj 8 odcinek. Nie było źle, ale nie było dobrze. Spadło to znowu do letniości poprzednich odcinków. Co oni na tej farmie dalej będą robić? Siedzieć, robić sobie wiwisekcje wspólnie a od czasu do czasu zabijać jakiegoś zombiaka wychodzącego z lasu lub spotkanego w sklepie?
Dobry był motyw z tymi kolesiami w barze, ale poza pokazaniem przemiany głównego hiroła, nie służył niczemu innemu chyba. Wielki LOL dla żony głównego bohatera. Co za idiotka. Teraz pewnie jej będą szukać przez kolejne odcinki.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ten motyw w barze był chyba jedynym, nie nudnym momentem w 8 odcinku O.o To było ładne
Jak pisałem wcześniej: "Ósmy odcinek pokazał, że wszystko wróciło do starego poziomu, nudnego poziomu. Stare rozmowy o niczym, stare zatargi między bohaterami i nieustanna walka z wiatrakami". Zapomniałem tylko dodać, co słusznie zauważyłeś, że to WSZYSTKO będzie się odbywało na farmie, bo... tak najtaniej
Pisząc o rozkręceniu, nie mam na myśli stosów $, lecz kwestie fabularno-ludzkie.
Czy dla Ciebie "rozkręcenie się" serialu jest równoznaczne ze zwiększeniem budżetu?
Romulus napisał/a:
"Dead set", co widać, miał budżet niewielki. Scenarzyści są po prostu kiepscy.
"Dead set" to produkcja brytyjska i jako taka jest poza "konkurencją."
Natomiast w przypadku tej konkretnej produkcji, amerykańskiej stacji AMC, to jak najbardziej uważam, że bez pieniędzy nie osiągną już niczego. W tym sezonie wypuścili do lasu bandę debili strojących do siebie głupie miny a w następnych dojdą do wniosku, że wyjazd ekipy do lasu jest za drogi i każą im się produkować w jakiejś starej sali gimnastycznej. Dno i tyle.
Walking Dead to porażka. Pierwszy sezon jeszcze jako tako dawał radę, ale drugi to za przeproszeniem 'rzygi'. Serail jest o apokalipsie zombie, a nie międzyludzkich rozterkach. Jakbym chciał oglądać serial o tym kto z kim i dlaczego, to bym oglądał Na Wspólnej a nie to.
Nie do końca jest tak, jak chciałbyś to widzieć. Serial jest ekranizacją komiksu w którym właśnie międzyludzkie rozterki są na pierwszym planie, a dopiero na drugim zombiaki.
Pierwszy sezon mógł Cię wprowadzić w błąd. Nie oznacza to, rzecz jasna, że dalej/w kolejnych sezonach będzie działo się niewiele, co to to nie, wszak z tej farmy w końcu będą musieli się ruszyć, nie zostali tu przyspawali na "wieczność", choć niekiedy można odnieść takie wrażenie. <do czego to doszło, żebym bronił "tego" serialu"... >
Pomimo licznych wad, drugi sezon mniej mnie irytował niż pierwszy. No i ciekawszy, w sumie.
W zasadzie, jeśli ktoś nie wyobrażał sobie, że będzie to po prostu przejażdżka po Ameryce postapokaliptycznej z zabijaniem stad zombie w każdym odcinku - to nawet może mu się ten serial podobać bardziej To co mnie męczy to nie zły scenariusz (jest niezły), nie złe aktorstwo, tylko właśnie fabuła jako całość. Przedstawia ona nie losy herosów, ale zwyczajnych ludzi, którzy próbują zacząć żyć na nowo po apokalipsie. Nie chcą zbawiać świata, walczyć o Lepsze Jutro i powrót American Dream. Chcą przeżyć, co nie musi równać się temu, że aby to zrobić muszą zabić wszystkie zombiaki, uratować w ostatniej chwili prezydenta i demokrację
Ja wolałbym fabułę nastawioną bardziej epicko. Z większym rozmachem niż dotychczasowe przygody grupki ludzi połączonych tylko chęcią przetrwania. Tak, żeby do czegoś prowadziła, może właśnie do tej walki o amerykańską demokrację A tak to mamy dosyć specyficzny (z uwagi na okoliczności przyrody) serial obyczajowy. Może to świadczy o jego oryginalności?
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
The Walking Dead odc. 9 sezon II
Zdecydowanie lepszy od poprzedniego: więcej akcji, mniej bredzenia o ciężkim życiu i na pewno mniej telenoweli. Oczywiście zatargi między członkami drużyny nadal są poruszane - dziwne, gdyby nagle zniknęły O.o - ale odniosłem wrażenie, że zeszły na plan dalszy. Rick i jego banda mają teraz inne zmartwienia. I jeszcze jedno: akcja odcinka nie toczy się tylko na farmie O.o Widać poprawę
The Walking Dead odc. 10 sezon II
A ja nie ustępuję i nadal męczę "Żywe trupy". Słowo 'męczę' jest w przypadku dziesiątego odcinka drugiego sezonu słowem kluczowym. Jeżeli ktoś chce dotrwać do jego końca powinien uzbroić się w cierpliwość, albo idąc śladem Romka, oglądać w przyśpieszonym tempie. Krótko mówiąc: kompletnie nic się nie dzieje (jedna fajna scena ze szwendaczami to zdecydowanie za mało ); nie licząc oczywiście kolejnych pogadanek na tematy życia i śmierci (być czy nie być, na tym okrutnym świecie?). Nie obyło się też bez umoralniających pogadanek. Tym razem w wykonaniu dobrego i złego szeryfa. Panowie pojechali na przejażdżkę i przeprowadzili bardzo poważną rozmowę - takie było założenie - na tematy... miłosno-morlane
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum