Patrzę, zglądam, ale im bardziej szukam tym bardziej go nie ma. Tematu o o wokalistach/wokalistkach.
Wiem, że rzucenie w otchłań tekstu: podaj trzech/pięciu/dziesięciu/fefdziesięciu fęfciu ulubionych wokalistów to banał aż kujący (tak, nie kłujący a kujący), ale napiszcie jaki typ wokalistów wam pasuje, co odtręcza: style, maniery, barwa, skala czy co tam jeszcze Wam pasi lub nie.
Mnie znowu ciągnie w strone wokalistów zdolnych wysokimi tonami spowodować ból uszu lub oskarżenia o bycie ofiarami upokarzających dla mężczyzn zabiegów chirurgicznych.
Jeśli idzie o wokal, bywa, że coś mnie w głosie ujmuje, że... no, nie mogę przestać słuchać. Jeśli chodzi o wokalistki, to preferuję słodki, czasem nieco dziewczęcy głos (choć niekoniecznie śpiewający o słodkich i dziewczęcych sprawach). Przykład tego, może nie najlepiej oddający to, co mam na myśli, ale może naprowadzający na właściwy tor, to wokalistka z tegoż utworu:
Głosy, które mnie ostatnio szczególnie ujęły, to znakomicie się uzupełniające wokalizy tych pań (ze wskazaniem na blondynę) - jest coś naprawdę magicznego w ich głosach, nie wiem co (może Wy mi powiecie?), ale ich płyty Thirteen Tales of Love and Revenge nie mogę w ostatnich dniach przestać słuchać. Przykłady?
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Tacy którzy grają jednocześnie na basie. I nie grają na klawiszach. Kastaniety dozwolone.
Tom Araya
Magu, przestań czytać mi w myślach . Chociaż Les Claypool za brązowego boberka Winony i inne dokonania został uznany przez mnie za bardziej epicznego. No i jest jeszcze Peter Steele, ale on to już tylko w razie zombie apokalipsy wystąpi . Swoją drogą, to byłby pokaz - dwa metry gnijącego mięcha z kontabasem zawieszonym na łańcuchu na przegniłej szyi
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Tacy którzy grają jednocześnie na basie. I nie grają na klawiszach. Kastaniety dozwolone.
Tom Araya
Magu, przestań czytać mi w myślach . Chociaż Les Claypool za brązowego boberka Winony i inne dokonania został uznany przez mnie za bardziej epicznego. No i jest jeszcze Peter Steele, ale on to już tylko w razie zombie apokalipsy wystąpi . Swoją drogą, to byłby pokaz - dwa metry gnijącego mięcha z kontabasem zawieszonym na łańcuchu na przegniłej szyi
Żeński: tu miałbym większy problem z wybraniem jednoznacznego faworyta, ale odkąd usłyszałem ją na żywo, już wiem: Beth Gibbons (Portishead). Do tego Sia Furler (solo, ale bardziej za współpracę z Zero 7):
Jako że You Know My Name pyta również co odstręcza, to może podam kilka przykładów: w wokalach męskich są to growle (zazwyczaj, są wyjątki), w żeńskich - zbytnia egzaltacja, co ja nazywam, upraszczając: wyciem. Dlatego np. nigdy nie mogłem się przekonać do Bjork (zresztą parę dni temu byłem na jej koncercie na Openerze i wytrzymałem ok. 20 minut i to tylko dzięki nadmiarom dobrej woli) czy Florence + the Machine.
Dlatego np. nigdy nie mogłem się przekonać do Bjork (zresztą parę dni temu byłem na jej koncercie na Openerze i wytrzymałem ok. 20 minut i to tylko dzięki nadmiarom dobrej woli) czy Florence + the Machine.
Come all you xeno scum and fallen heretics, come and face the one true might of the universe and wither under the Golden Throne's gaze!
Moje ulubione wokalistki, niepełne ze względu na moją sklerozę.
Jak można zauważyć, lubię głosy wyraźne i charakterystyczne - nie lubię się mylić po pijaku.
astaldohil napisał/a:
Clara Bellino - Swordfishtrombone (Embarcadero Love, 2005) (Tom Waits cover)
Milion razy bardziej wolę oryginał.
astaldohil napisał/a:
jest coś naprawdę magicznego w ich głosach, nie wiem co (może Wy mi powiecie?), ale ich płyty Thirteen Tales of Love and Revenge nie mogę w ostatnich dniach przestać słuchać.
To nie magia, to libido
Sammael napisał/a:
Do tego Lou Lou Ghelichkhani - którą znam tylko z kilku kawałków Thievery Corporation, ale ijjjezu co to są za kawałki
Spódnica Briana niespecjalnie mnie interesuje nawet w świetle artystycznych dokonań właściciela. W zasadzie lubię tylko jedną piosenkę Placebo, a i to nieszczególnie
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Męscy: zdecydowanie Chris Cornell - Audioslave, Temple of the Dog, Soundgarden, solo - w takiej kolejności.
Audioslave? Gdzie Rzym, a gdzie Krym? No w którym miejscu, nigga? Nawet samoodurzony nie umiem znaleźć tam jego wokalnej przewagi. Temple of the Dog i Soundagarden for life! Tutaj nie ma kompromisów i stanów pośrednich. Po prostu... http://www.youtube.com/watch?v=zyVTdY2BI3g
Cornell to i mój ulubiony wokalista. Jego instrument stanowi dla mnie ucieleśnienie rockowego brzmienia. Wokalnej gitary. Nie Plant, który potrafi przycisnąć najwyższe tony, ani nie Staley, który osiąga nieziemskie ilości oktaw. Nie struny, a łańcuchy głosowe.
Ogólnie lubię chłopaków z Seattle. Dalej to będzie Layne Staley (mój osobisty hymn) oraz Mark Lanegan (meganiedoceniony).
Wiesz, miał też taki drobny epizodzik z zespolikiem Blur, w sumie mało ważne, ale co tam
I z The Good, The Bad and The Queen, a teraz coś tam solowo wali... ale wymieniałem w nawiasach te zespoły, którymi się jaram, a nie cały dorobek danego wokalisty.
dworkin napisał/a:
Audioslave? Gdzie Rzym, a gdzie Krym? No w którym miejscu, nigga?
Pozwól, że ci wskażę: owe miejsca, a właściwie płyty, są trzy: "Audioslave", "Out of Exile" oraz "Revelations".
W każdym razie zawsze miło poznać kolejnego fana Chrisa
Audioslave? Gdzie Rzym, a gdzie Krym? No w którym miejscu, nigga?
Pozwól, że ci wskażę: owe miejsca, a właściwie płyty, są trzy: "Audioslave", "Out of Exile" oraz "Revelations".
W każdym razie zawsze miło poznać kolejnego fana Chrisa
A jednak jako przykład wskazałeś "Temple...". Podświadomie buntujesz się wobec tamtego wyboru
Bo "Temple..." również jest wspaniałe. A "Reach Down" to pierwsze co mi przychodzi do głowy gdy pomyślę: "podaj przykład wokalnego geniuszu Chrisa". Co niczego tak naprawdę nie zmienia, a taka gimnazjalna psychologia prędzej sprawi że zniechęcisz do siebie rozmówcę a nie przekonasz go do swoich racji.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Przynudzę wam w tym temacie, ale dla mnie głosem numer jeden od prawie 18 lat jest Bruce Springsteen. Ale nie tylko ze względu na głos Lubię szczerość jego piosenek, są O Czymś, albo starają się takie być. Nawet takie krótkie klimatyczne:
A ta również potrafi chwycić za serducho:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=77gKSp8WoRg&feature=BFa&list=AL94UKMTqg-9AOlif77rvs3_JPSEzi4cxh[/youtube]
I czy to stary Springsteen, czy nowy:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=iywFZqtPlhU&ob=av3e[/youtube]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum