Wczoraj chwilkę pograłem w Pillars Of Eternity - czyli "duchowego spadkobiercę serii Baldur's Gate". Po 2/3 godzinach grania powiem tak - ten reklamowy opis chyba okaże się prawdziwy. Izometryczny rzut - jest. Malowana grafika - jest. Bardzo, bardzo dużo czytania - jest. Dużo klas, ras, magii - jest. Ciekawa i rozbudowana fabuła + masa zadać pobocznych - prawdopodobnie też jest. Gra zbiera bardzo dobre recenzje, więc coś pewnie jest na rzeczy. Sprawdzajcie ludziska.
Wczoraj kupiłem do niej klucz na Steama i mam nadzieję obadać po pracy. Dawno nie zaliczyłem ani żadnego mózgotrzepu, ani dobrego crpg. "Dragon Age: Inquisition" mnie raczej zawiodło. Tamtejsze zbieranie surowców i rozszerzanie wpływów przypomina jakiś sim i w moim odczuciu zabija role-play. Wolałem poprzednią część. Może "Pillars of Eternity" zasklepi ranę w sercu. W końcu jestem The Choosen One, Dziecko Bhaala, Nasrudin Reborn i Bezimienny
Wczoraj chwilkę pograłem w Pillars Of Eternity - czyli "duchowego spadkobiercę serii Baldur's Gate". Po 2/3 godzinach grania powiem tak - ten reklamowy opis chyba okaże się prawdziwy. Izometryczny rzut - jest. Malowana grafika - jest. Bardzo, bardzo dużo czytania - jest. Dużo klas, ras, magii - jest. Ciekawa i rozbudowana fabuła + masa zadać pobocznych - prawdopodobnie też jest. Gra zbiera bardzo dobre recenzje, więc coś pewnie jest na rzeczy. Sprawdzajcie ludziska.
Po kwadransie gry zrobiłem tak: . Jak. będzie tekst o zbieraniu drużyny przed wyruszeniem, to osiągnę wielokrotny nerdgazm
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Wciąga. Wciąga! WCIĄGA! Zużyłem kilka ładnych godzin przed ustaleniem postaci. Nigdy na początku nie umiem się zdecydować. Ostatecznie poszedłem na łatwiznę i wziąłem dps warriora - poznam mechanikę, to drugi raz zagram kimś ambitniejszym.
Poza tym w grach tego typu postać gracza musi mieć nawijkę, psze pana
Opcje dialogowe zależą od różnych statystyk i skillów. I da się to zauważyć już od samego początku. Postać o wysokiej mocy będzie mogła odpalić bon mot niedostępny dla herlaka ze zmaksowanym intem i odwrotnie. Co daje wieloliniowość godną "Mass Effecta".
A z ciekawości - na jakim sprzęcie wam "Pillars..." chodzi? Bo w sieci widzę sprzeczne informacje - raz że wystarczy jeden rdzeń i 2GB RAM-u, raz że dwa rdzenie i dwa razy większy RAM. A kusi. Choć pewnie wypadałoby po prostu zmienić komputer przed "Tides of Numenera", no i podobno "Divinity: Original Sin" też sroce spod ogona nie wypadło.
Ja cisnę niemal dokładnie na rekomendowanych i gra wchodzi gładko. Gładziutko jak w stuletnią dziwkę. Podejrzewam więc, że minimalne (wymienione na oficjalnej stronie) wystarczą, żeby jako tako pograć. Niżej bym nie ryzykował.
A jakby co - zostaje "Divinity" - świetne mechanicznie, o lekko ponadprzeciętnej fabule. Ale jak dla mnie to poziom niżej.
Też gram w Pillars of Eternity i czuję się jakbym znowu miała 15 lat, i grała w Baldura. Wszystko mi się podoba - lokacje, członkowie drużyny (jej, jak ja uwielbiam z nimi gadać), inventory, okno dialogowe (z wypisanymi wszystkimi opcjami rozmowy, nawet tymi, których nie mogę wykorzystać bo brakuje mi stata czy odpowiedniego pochodzenia - dżiz, jak mi tego brakowało w tego typu grach!), rozgrywka.
Zrobiłam sobie woja i buduję go pod tanka. Miał być woj dps, ale znalazłam Edera i mu zadawanie obrażeń szło trochę lepiej. Za to Aloth to jest istny magnes na przeciwników, czasem mam wrażenie, że jak go zostawię na drugim końcu mapy, to potwory oleją resztę drużyny i pójdą grzecznie gęsiego, żeby mu naklepać xD. Od kiedy wzięłam skilla na ściąganie agro na mojego pseudo tanka to jest trochę lepiej, ale to też nie zawsze wychodzi xD.
Właściwie to mordują mnie tylko długie wczytywanie się lokacji. Nawet wnętrza śmiesznie małych domków. Długie. Za długie. Zgroza.
Steamowy licznik wskazuje już 12h i aż mnie skręca na myśl, że teraz będę mieć czas na grę dopiero w weekend.
Mam nadzieję, że dodadzą w dlc jakieś romanse, bo jakby nie patrzeć to jest istotny element Baldura! xD.
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
Alotha mam ochotę rozpuścić w kwasie, bo po niezłej introdukcji (gdzie zasugerował lokalnemu wieśniakowi żeby ten oddalił się wyruchać swoją siostrę) zrobiła się z niego straszna ciapa. Za to Eder i Niezłomny mają klasę, no i dostałem Negra z muszkietem, jest moc
Rozczulają mnie w tej grze drobne smaczki - wreszcie kto wpadł na pomysł że włócznię to tak właściwie można jedną ręką, no i pomykam z włócznią i tarczą. Świetna jest mechanika pieśniarza - przez trzy rundy wyśpiewujemy buffy/debuffy i możemy pieprznąć jakimś uber efektem (widmo, hell yeah). Jestem pod wrażeniem, także fabularnym i światotówrczym, bo mimo że trzyma się to gdzieś blisko mainstreamu, to jest dość świeże w podejściu. Ork poleca , Waaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaagh
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Prawda, wejście miał dobre Ale daleka jestem od morderczych zapędów względem niego - jest taką drużynową maskotką, pierdołą nad którym każdy się roztkliwia "dammit, Aloth, znowu nie żyjesz!". Jestem z niego dumna za każdym razem gdy przeżyje potyczkę ;3. Poza tym liczę, że będzie miał ciekawą historię - co prawda gra już sugeruje co to mniej więcej będzie, ale mam nadzieję na jakiś fajny zwrot akcji.
Na razie oprócz Edera i Alotha znalazłam tylko pieśniarza i łowczynię (ta druga to świeży nabytek, nie zdążyłam jeszcze się jej przyjrzeć). Dodatkowo kupiłam sobie najemnika, bo szkoda mi było pakować komuś punkty w mechanikę, a nie mogłam znaleźć żadnego npca-łotrzyka (w sumie nadal nie znalazłam QQ).
Btw, ta gra mnie kupiła w momencie, gdy zobaczyłam, że mogę w niej crafcić ciastka. Gra, w której można crafcić ciastka, nie ma prawa być zła.
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
Od wczoraj gram i ja. Też tankuje wojem (a myślałem nad lolkiem) i też mój drużynowy magus robi za ścierkę do lewatywy
Generalnie wrażenia mam podobne, gram w zajefajny wehikuł czasu
Gdy będę przechodził drugi raz, a będę na bank. To spróbuję się z łotrzykiem. I to solo
Najlepiej złym jak sam z kurwy syn
O, właśnie, wehikuł czasu
I jest broń palna . I bronie drzewcowe mają istotny statystycznie zasięg. I dorosłe slownictwo w umiarkowanych ilościach I ogólnie dojrzalszy nastrój. I nie ma Forgotten Realms, najbardziej cepeliowego settingu RPG w dziejach. To już jest lepsze niż oba Baldury, psze pana.
EDIT: Co do Alotha, mam silne przekonanie że z drużynowego Kenny'ego (They killed Aloth! You bastards!) wyrośnie na typa w typie Otom stał się Sziwą, Niszczycielem Światów, magowie już tak mają . Na razie jest jak dziecko z zespolem Downa, trzeba kochać, ale cudów nie ma co wymagać. Za to Niezłomny rwie pytonga
EDIT2: O, i w nagrodę za wykonanie questa dla.kowala dostałem tarczę z drzwi od Rhinosa
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Dajcie Kownacką, Kolbergera, Kobuszewskiego, Talara i Perepeczkę, a potwierdzę. Ale takie spolszczenie już se ne vrati. Póki co to dla mnie prawie "Baldur", przy którym czuję się znowu licealistą.
Dajcie Kownacką, Kolbergera, Kobuszewskiego, Talara i Perepeczkę, a potwierdzę. Ale takie spolszczenie już se ne vrati. Póki co, to dla mnie prawie "Baldur", przy którym czuję się znowu licealistą.
Porównujemy nieporównywalne. Spolszczenie BG jest najlepszą rodzimą lokalizacją w dziejach i pewnie w światach równoległych też. Ale jeżeli wytniemy ten aspekt i skupimy się na samej rozgrywce, na fabule, na settingu, to PoE zjada BG na śniadanie, a mówię to już po ~12h gry.
O, to, to. Fabularnie jest bardzo ok, zwłaszcza że nie zaczęliśmy od questów w stylu "Przynieś no rolkę srajtaśmy, mój wierny padawanie, dam ci za nią 20 pedeków, przepychaczkę do kibla +1, +3 przeciw szlamom i galaretom, oraz dostaniesz aczika Polski Hydraulik" Bo zaczęliśmy od razu od sraczki
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Jak zostanę Shogunem na hardzie (a to wcale takie łatwe nie jest), to zobaczę o co biega z tymi pilarami
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Autochtony my są! Aż się chce walnąć dysertację. Schorzenia układu trawiennego ze szczególnym uwzględnianieniem sraczki jako zaczyn akcji w grach fabularnych w ujęciu gastrologiczno-kulturoznawczym
EDIT: W ogole cały wątek wioski i zamku jako wprowadzenie do świata bardzo misie, no i wjazd na zamek rzeski i nastrojowy.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
No jak zacząłem się przerąbywać przez straże (full epic), to na poziomie głównym zamku, przed wejściem do sali tronowej, brakło mi już drewienek na ognisko Pomyślałem, nie ma uja we wsi, musi być inny sposób na wejście, to w końcu RPG. Wczytałem grę i faktycznie. Da się wejść po winorośli oraz przez kanały. Wybrałem ścieżkę po winorośli. Potem przebranie się za akolitów (6 kompletów ubrań w skrzyni przy samym wejściu, przypadek? Nie sądzę), potem rozmowa z kapłanem, ratunek akolity... i już wchodzę do do sali tronowej, juz dobywam miecza, już idę siać śmierć i zniszczenie... i po kilkudziesięciu próbach uznałem, że wrócę z pełną drużyną i to przynajmniej poziom wyżej. No kurwełe, nie ma uja we wsi
Gra mnie kupiła w momencie, w którym zobaczyłem drzewo wisielców.
Ze mną było dokładnie tak samo. Noc, drzewo wisielców i jego nietuzinkowa historia w ustach tego gorzkiego typa, próżnourodzeni, trzykrotny dzwon, już dzisiaj mogę określić jako jeden z najlepszych zabiegów fabularnych i wizualnie budujących atmosferę w historii crpg. Genialne.
O, ja jeszcze gram na takim ustawieniu, że widzę jakie opcje dialogowe mnie mijają.
Nabieram wtedy większej ochoty na powtórne przejście. Tzw. syndrom Fallouta
Ok, Jander sobie poszedł, więc już można spokojnie napisać że Pillarom fabularnie i światowo bliżej młotka niż dedeków. Aż szkoda że nie pociągnięto świata bardziej w kierunku low fantasy, ale cóż, muszą być fajerwerki i wodotryski.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Czemu ta gra jest taka droga (42 ojro), ja się pytam?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum