FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Thomas Ligotti
Autor Wiadomość
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2014-12-01, 10:58   

A ja czytam teraz Teatro Grottesco Ligottiego. Kolejna książka z którą należy chować się w szafie/trumnie/komorze deprywacyjnej - tak aby odizolować się maksymalnie od świata zewnętrznego. Nie da się tego czytać w środku dnia robiąc równolegle inne, codzienne czynności.

Bardzo trudna w odbiorze, gęsta od filozofii proza. Takich opowiadań grozy jeszcze nie czytałem - jak na razie to więcej w tym Poego niż Lovecrafta (obaj są obok m. in. Kafki i Schulza wymieniani jako inspiracje Ligottiego). Jestem gdzieś w 1/3 i już bardzo, bardzo polecam. I jak najbardziej nadawałoby się to do UW - potwierdzam.

Oczywiście warto też przeczytać "Jeszcze nie skończyłem" z ostatniego Wydania Specjalnego Fantastyki. Czytałem z wypiekami na twarzy.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2014-12-24, 22:04   

Skończyłem Teatro Grottesco. Moim zdaniem Ligottiemu znacznie bliżej do VanderMeera, K.J. Bishop czy M. Johna Harrisona niż do Lovecrafra czy Poego. Z czego bardzo się cieszę. Doceniam prozę Lovecrafta, ale moim zdaniem jest u niego trochę za dużo taniego efekciarstwa. Ligotti znacznie lepiej operuje niedopowiedzeniem.

Dodatkowo wczoraj jako lektura do poduszki Jakbyś kamień jadła Tochmana o ludobójstwie podczas wojny w Bośni i Hercegowinie.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2014-12-25, 11:59   

toto napisał/a:
Skończyłem Teatro Grottesco. Moim zdaniem Ligottiemu znacznie bliżej do VanderMeera, K.J. Bishop czy M. Johna Harrisona niż do Lovecrafra czy Poego. Z czego bardzo się cieszę. Doceniam prozę Lovecrafta, ale moim zdaniem jest u niego trochę za dużo taniego efekciarstwa. Ligotti znacznie lepiej operuje niedopowiedzeniem.
Mnie się wydaje, że to nawet nie tyle efekt rezygnacji z "efekciarstwa", co dostosowanie sposobu opowieści (szczególnie w warstwie językowej i ilości tej dosłowności, o której piszesz) do współczesnych standardów, w dodatku wykonanych bardzo dobrze. Niemniej w sposobie konstrukcji opowieści, prowadzeniu wątków i postaci, sporo jest z Poego, a miejscami to Lovecraft jak ze sztancy. Tyle, że to tylko fragmenty, cegły w większej konstrukcji.
_________________
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4474
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-01-09, 13:51   

Jeszcze nie skończyłem Ligottiego z NF: wydanie specjalne. Zainteresowałem się autorem jak przeczytałem że True Detective jest u niego mocno zadłużone. Opowiadanie niezłe ale bez szału, przypomina mi trochę to co robi u nas Twardoch w opowiadaniach, ale czy rzeczywiście jak napisali w stopce to jego opus magnum? I na ile reprezentatywne jest dla reszty jego twórczosci? Zastanawiam się czy sięgnąc po Teatro Grottesco.
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2015-01-09, 15:28   

Ł napisał/a:
Jeszcze nie skończyłem Ligottiego z NF: wydanie specjalne. Zainteresowałem się autorem jak przeczytałem że True Detective jest u niego mocno zadłużone. Opowiadanie niezłe ale bez szału, przypomina mi trochę to co robi u nas Twardoch w opowiadaniach, ale czy rzeczywiście jak napisali w stopce to jego opus magnum? I na ile reprezentatywne jest dla reszty jego twórczosci? Zastanawiam się czy sięgnąc po Teatro Grottesco.


„Jeszcze nie skończyłem” to wg mnie nie jest jego opus magnum. Lepsze rzeczy znajdziesz właśnie w „Teatro Grottesco” (zwłaszcza w ostatniej tercji zbioru „Zniszczeni i zgnębieni”). W zbiorze masz też świetną przedmowę podsumowującą prozę Ligottiego ale warto to przeczytać po opowiadaniach.

Ja już wspominałem, że Ligotti to taki amalgamat najlepszych cech prozy Vandermeera (przede wszystkim z „Miasta…”), M. J. Harrisona, Lovecrafta i trochę Poego i Barkera przy czym z Lovecrafta masz tutaj przede wszystkim motyw kruchości ludzkiej egzystencji w porównaniu z ogromem wszechświata tłumaczony samą naturą tegoż a nie istnieniem przybyszów pod wodami R’Lyeh. Ostatnio jak poczytałem trochę o samym autorze myślałem nawet o tym, że można go porównać do Dicka z powodu silnego wpływu choroby na twórczość (Ligotti cierpiał (cierpi?) na tzw. anhedonię, czyli brak odczuwania przyjemności – jest to w sumie jeden objawów depresji).

No a sposób pisania, styl w Teatro to jak dla mnie pyszności. Rewelacja.

Co do „Detektywa” – ostatnie opowiadanie zbioru, czyli „Cień, Ciemność” mocno kojarzy mi się z rozmową Rusta i Marty’ego z pierwszego odcinka - o świadomości jako błędzie ewolucji. I o tym, że nasza samoświadomość to może być tylko złudzeniem – my jako ludzie istniejemy wbrew prawom natury i zdrowemu rozsądkowi. I jest to jedno z najlepszych opowiadań w zbiorze. I zapewne nie jest to jedyna inspiracja Pizzolato – ja na szybko kojarzę tą bo jest ewidentna.

Także, czytaj jak najbardziej – ciekawym opinii. Mnie to kupiło całkowicie.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4474
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-07-19, 15:57   

"Teatro..." Ligottiego - ziór opowiadań jak granat odłamkowy. Niektóre teksty przeszły zupełnie bokiem ale te co trafiły to urwały mi kawałek duszy (Dziwowisko, Czerwona Wieża, Łagodny głos szepce: nic, Bungalow, Cień- Ciemność)
 
 
Shicho 

Posty: 36
Wysłany: 2015-07-20, 05:56   

Dla zainteresowanych prozą Ligottiego, interpretacjami, jego filozofią itp. (uwaga: spojlery obecne):
1. "Czystość"
2. "Nasz tymczasowy nadzorca"
3. O Ligottim, jego filozofii itd.
4. Luźne rozmowy o Ligottim
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4474
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-07-20, 10:37   

Warto też zwrócić uwagę na jego projekty muzyczne: https://www.youtube.com/watch?v=vAa9wKKyvSY
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4474
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-07-21, 08:19   

Shicho napisał/a:
Dla zainteresowanych prozą Ligottiego, interpretacjami, jego filozofią itp. (uwaga: spojlery obecne):
1. "Czystość"

W sumie już wiem co mi się tak gryzie w tym tekście - ten balast intelektualny pasuje jak pieść do nosa do środków wyrazu (scenografia jak z Świat według Bundych + przerysowane do śmieszności getto, kanwa typowego szalnego naukowca etc.) i do cokolwiek zamotanej fabuły. Nie żebym miał coś przeciwko takiemu mieszaniu samemu w sobie - jak Ligotti opisuje dyżurkę tymczasowego kierowika w fabryce naśladując frazę Lovecrafta to się to klei, i gdy śmieszność przemija, porównanie zostaje w mocy. Ale w "Czystości" jakość wykonania mnie tak jakoś żenuje, sprawia że nie mogę cieszyć się tekstem nawe w nawiasie.


Ej moderatorze wydziel temat o Ligottim proszę.
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2015-07-21, 08:48   

"Czystość" (tak jak to jest zaznaczone w tekście z linka) to taki trochę Bruno Schulz. Mitologiczna postać ojca-szalonego naukowca, surrealistyczne otoczenie, rzeczywistość odrealniona, tworzona jakby na bieżąco przez aparat poznawczy małego chłopca. To wszystko jest w "Sklepach Cynamonowych", które ostatnio słuchałem/czytałem, tylko, że Schulz to jest jeszcze level wyżej (choćby nie wiadomo jak by się to nieprawdopodobne wydawało). Być może do mnie teraz to akurat opowiadanie trafia w trochę nieobiektywny sposób.

Ja osobiście za najsłabsze (choc oczywiście nadal bardzo dobre) uważam opowiadania z tzw. nurtu "horroru korporacyjnego", które Ligotti pisał pod wpływem własnych doświadczeń z pracy w takim właśnie molochu. Wiem, można ideologię Ligottiego tutaj sprowadzić nieco na ziemię (to nie ślepa moc wszechświata lecz ślepa moc anonimowej, gigantycznej ale mimo wszystko ludzkiej struktury szarpie pacynkami), mimo wszystko jednak nie uderzają tak mocno jak inne.

A całą część "W Obcym Mieście, Na Obcej Ziemi" chyba powtórzę, bo czuję, że nie tylko "Łagodny głos..." jest tutaj godny najwyższej uwagi, lecz wszystkie te cztery mini-teksty. No i w linku jest odniesienie znowu do Schulza w kontekście stylu i formy.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4474
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-07-21, 08:58   

Jak kumam te czacze w wykonaniu Schulza tak nie kumam jej w wykonaniu Ligottiego w tym konkretnm tekście. Za to w "Bungalowie" sposób w jaki przedstawiono surrealistyczne otoczenie, i w ogóle sam pomysł na rozpisanie tego na dwie perspektywy zrobił mi mindblow. Jak jade pociągiem czy busem po Polsce to zawsze koncentruje uwagę na jakiś stojących w szczerym polu zrujnowanych domkach, zastanawiając się co jest w środku, jacy ludzie i jak żyją na takich wypizdówkach. [spoiler] Pomysł Liottiego że wtedy w umyśle tworzy się mroczne alter-ego które tam zamieszkuje i widzi te budynki od wewnątrz, a z czasem może próbować się wydostac i same wyruszyć w podróż... kurwa mocne. [/spoiler]
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2015-07-21, 10:44   

Bungalow to obok Cienia i Severiniego podium zbioru.


Ciekawym sposobem odczytu Ligottiego (może się ktoś na to gdzieś porwał) byłoby przejście analityczne przez jego twórczość pod kątem chorób, na które cierpiał i które mocno dyktowały mu to co pisał. Wpływ dysfunkcji psychicznych i fizycznych autora na jego teksty jest wręcz namacalny - nie wiem czy jest opowiadanie w którym główny bohater nie jest na coś chory psychicznie lub fizycznie.
W Dziwowisku już widać, że cierpi od dzieciństwa, w Lunaparkach... przechodzi męki układu pokarmowego, w Severinim (chyba) ukuwa pojęcie "horroru organicznego".

To jest drugi przypadek pisarza (obok Dicka), o którym wiem, że pisze opowiadania / powieści razem ze swoim schorzeniem jako współautorem. I nie wyobrażam sobie twórczości tych dwóch gości bez tego pierwiastka - nie wiem co by zostało gdyby obedrzeć z niego to co pisali/piszą.

Aha,
jeszcze jeden link, świetna analiza - Łaku czytaj bo to o Lovecrafcie:
Lovecraft w twórczości Ligottiego
 
 
Shicho 

Posty: 36
Wysłany: 2015-07-21, 10:59   

Uderzające w prozie Ligottiego są dla mnie trzy zagadnienia:
1. Zupełny brak wolnej woli
2. Iluzoryczność "ja"
3. Nieprzyjazny świat (materia, przyroda etc.) dążący do bezmyślnego płodzenia kolejnych żywych form (urodzić się, spłodzić potomstwo, umrzeć) i, co za tym idzie, ich cierpienia

Przez ten pryzmat odczytuję lub staram się odczytać jego teksty, bo to akurat jest dla mnie najbardziej oczywiste i niepokojące.
Właściwie należałoby każde opowiadanie rozłożyć zdanie po zdaniu czy akapit po akapicie, czyli bardzo mocno się zaangażować, a nie jestem pewien, czy chciałbym tak dokładnie nadać kształt moim odczuciom i spostrzeżeniom, czy też wolałbym, żeby pozostały one w sferze, nazwijmy to, nie do końca określonej.

Aby uprzyjemnić sobie czytanie Ligottiego i, być może, spojrzeć na niego nieco inaczej, myślę, że warto zapoznać się z innym tekstem ze strony, którą wyżej linkowałem, dotyczącym Thomasa Metzingera:
http://zacmienie.org/category/thomas-metzinger/.

Można również w miarę możliwości zaznajomić się z "Powrotem" Wojciecha Guni (tłumacz Ligottiego i jedna z osób, dzięki której możemy czytać jego teksty po polsku, a także autor bloga, do którego prowadzą dwie pierwsze linki z mojego wcześniejszego postu), bo obie książki ładnie ze sobą korespondują i pod względem tematyki, filozofii oraz klimatu są do siebie bardzo podobne. Jeśli spodobało się "Teatro...", istnieje duża szansa, że spodoba się i "Powrót". Jednak nie namawiam, bo jak powiedział sam autor w wywiadzie z Jakubem Winiarskim:

[...] moje pisanie jest bardzo – że tak powiem – skalkulowane i piszę tak, jak chcę, a nie tak, jak mi wychodzi, ale domyślam się, co może stanowić w tym wypadku barierę czytelniczą, przynajmniej w odniesieniu do tego, czego statystyczny czytelnik oczekuje po książce, którą klasyfikuje się jako „horror” lub „weird fiction”. W większości moich opowiadań będzie to ślamazarna akcja (albo kompletny brak akcji), brak choćby śladowo sympatycznych postaci (czasami brak postaci w ogóle), minimalna ilość dialogów pozbawionych chwytliwych one–linerów, przewaga introspekcji i monologów wewnętrznych nad samymi fabułami. Mnóstwo rozwlekłych opisów i tasiemcowe zdania. Nie ma w moich opowiadaniach niczego spektakularnego, są pozbawione rozmachu i nawet, jeżeli są osadzone w światach mających pewien potencjał spektakularności, to i tak szybko skręcają w stronę bardzo kameralnych narracji. Z pewnością nie każdemu będzie też odpowiadać ten radykalny, groteskowy oniryzm, duża ilość symboliki i chyba dość wysoki poziom abstrakcji. Choć to horror, nie uświadczy nikt w tych tekstach żadnego seryjnego mordercy, żadnego wampira, wilkołaka, żadnego zombie, żadnych sił nieczystych i upiorów. Słowem: moje opowiadania dla wielu czytelników będą po prostu ŚMIERTELNIE NUDNE, pretensjonalne, nieczytelne, jeszcze dla innych będą po prostu zbyt przygnębiające. Trudno, muszę z tym żyć.

Cała rozmowa:
http://www.literaturajest...jciechem-gunia/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4474
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-07-21, 11:24   

Plejbek napisał/a:
jeszcze jeden link, świetna analiza - Łaku czytaj bo to o Lovecrafcie:
Lovecraft w twórczości Ligottiego

Bardzo to pasuje do całokształtu sprawy. Przypomina mi że sam używałem porównania do Ciorana, tylko że nie Lovecrafta a Petera Wattsa:

http://katedra.nast.pl/artykul/6553/Watts-Peter-Odtrutka-na-optymizm/ napisał/a:
Peter Watts to Emil Cioran fantastyki naukowej. Obu panów cechuje ten sam nieco egzaltowany światopoglądowy pesymizm, który jednocześnie jest źródłem jakieś przewrotnej satysfakcji. Watts bierze na warsztat najcięższe tematy – samobójstwa, pedofilie, fanatyzm religijny, rasizm i rozgrywa je nie gdzieś w tle, jako antagonizmy głównego bohatera, ale właśnie jako immanentne cechy protagonisty.


Przypomina mi się też że na naszym podwórku do Ciorana mocno kleił się do pewnego momentu Twardoch, ale się zdystansował ostatecznie wybierając mniej masturbacyjne formy pesymizmu.
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2015-07-22, 12:10   

Pytałem Okulturę o "Spisek przeciwko ludzkiej rasie".
Ma być wydany już we wrześniu.
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2015-07-28, 10:47   

O, to fajnie. Właśnie miałem się pytać czy ktoś coś wie kiedy wydają "Spisek przeciwko ludzkiej rasie".
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
Torment 


Posty: 3
Wysłany: 2015-08-04, 15:11   

Na "Conspiracy..." czekam ogromnie. Teatro Grottesco kupiłem zaraz po polskiej premierze i mimo, że byłem świadomy pesymizmu i nihilizmu Ligottiego, to nie da się ukryć, że większość opowiadań kompletnie zamiotło mną podłogę. Najbardziej polubiłem chyba Czystość. O złowieszczej atmosferze nawet nie będę wspominał, bo w każdej opowieści można ją wręcz krajać nożem... Podsumowując - mam nadzieję, że Spisek przeciwko ludzkiej rasie całkowicie pozbawi mnie chęci do życia, co w przypadku tego autora jest jak najbardziej wyznacznikiem jakości.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2015-09-21, 17:46   

Plejbek napisał/a:
Pytałem Okulturę o "Spisek przeciwko ludzkiej rasie".
Ma być wydany już we wrześniu.
Listopad. Czekamy.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2016-01-12, 08:56   

Napisałem parę słów o Spisku Przeciwko Ludzkiej Rasie Ligottiego
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4474
Skąd: fnord
Wysłany: 2016-01-12, 12:44   

Plejbek napisał/a:
Ligotti nie ukrywa swej niechęci do religii wszelkiego rodzaju. Dostaje się wszystkim po równo – chrześcijanom, Żydom, muzułmanom.

No Buddystom się dostaje trochę mniej. Zresztą nawet wśród samych nihilistów/pesymitów Liggoti trochę różnicuje stawiając Zepfego i Szopę na piedestale a Niczemu sugerując pozerstwo.

Ogólnie to zgadzam się co do oceny. Wkurzają mnie tylko te momenty gdzie autor wpada w jakąś kaznodziejczą manierę i silnie wartościuje swoje sądy ("niegodna egzystancja" czy jakoś tak) co lekko zalatuje oksymoronem.

No i Liggoti Lovecrafta opisuje trochę jak Houellebeq to znaczy pod tym kątem pod którym najbardziej przypomina on go samego.
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2016-01-12, 15:21   

Ł napisał/a:
Wkurzają mnie tylko te momenty gdzie autor wpada w jakąś kaznodziejczą manierę i silnie wartościuje swoje sądy ("niegodna egzystancja" czy jakoś tak) co lekko zalatuje oksymoronem.

Ktoś gdzieś w sieci napisał, że jest to filozofowanie młotem. Stoję na skraju a obok mnie już tylko ściana/przepaść, co kto woli. Postawa mało otwarta na dyskusję ale z drugiej strony Ligotti nie sprawia wrażenia kogoś, kto chce dyskutować.

Ł napisał/a:
No i Liggoti Lovecrafta opisuje trochę jak Houellebeq to znaczy pod tym kątem pod którym najbardziej przypomina on go samego.

Ja ten esej muszę gdzieś znaleźć, raz, że Lovecrafta cenię a dwa, że Houllebecqa chcę w końcu w całości poznać.

Warto zwrócić uwagę podczas czytania na to, że "bycie żywym" dla Ligottiego to to samo co "bycie świadomym". Nie wiem ile to działania tłumacza, ale Ligotti stawia cały czas znak równości pomiędzy tymi pojęciami. Zwierzęta nie są "żywe" bo brakuje im jaźni, to tylko kawałki mięsa, którymi my też kiedyś byliśmy. Ligotti nie stopniuje też świadomości (albo "żyjesz" albo nie i tyle).

Za cienki jestem, żeby głębiej wchodzić w temat bo nie czytałem za dużo naukowych prac o pojęciach samoświadomości i jej kreacji - ale uznaję podejście autora za ciekawe i oryginalne.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2018-09-18, 20:38   

Teatro Grottesco - Thomas Ligotti

Groza, horror i okolice to nie moja estetyka ale od czasu do czasu próbuję. Raz, bo czasem nazwisko rośnie i puchnie zachwytami, nagrodami i coraz trudniej znaleźć komentarz który nie zawiera słowa "kultowy" i może rzeczywiście coś mnie omija. A dwa bo syndrom parówek. Nie jem, nie jem, nie jem aż w końcu zaczyna mi się wydawać, że bardzo bym chciał, że stanowczo potrzebuję parówek. Wtedy kupuję, jem i znów wiem czemu ich nie jadam. Na kilka miesięcy jest spokój. Tak było z Lovecraftem na ten przykład. Poziom kultowości jaki go dotyka jest chyba wszystkim znany ale nikt na świecie nie produkuje tak złych parówek jak zła jest proza tego "literata".

Tym raze przyszła kolej na Ligottiego. No i w zasadzie sytuacja się powtórzyła, przypomniałem sobie czemu nie przepadam za grozą. Niemniej, nie można tych dwóch pisarzy stawiać koło siebie, byłaby to duża krzywda dla Ligottiego. Pomimo pewnych wad jego pisarstwa, jest o wiele lepszy od Lovecrafta, w zasadzie w każdym aspekcie.

A teraz do rzeczy

Literacko Ligotti jest zupełnie niezły, zazwyczaj elegancki, klarowny, pisze bez potworków językowych, czyta się tę prozę bez trudu. Ma jednak jedną wadę, nadużywa powtórzeń i niestety jest to dość częste i jaskrawe i psuje ogólnie pozytywny obraz. Rozważałem koncepcję, że autor używa tych powtórzeń świadomie, ale po namyśle odrzuciłem ją. Byłby to bardzo nieudolny zabieg artystyczny.

Dużą, z mojego punktu widzenia, wadą jest wszechobecna monotonia. Nie ma tu puent, kontrapunktów, punktów kulminacyjnych, kontrastów, jest za to nieustanna monotonia, szarość narracji, znużenie. I jeśli w jakiś sposób można mówić, że proza Ligottiego jest trudna, to tylko z tego względu. Trzeba odrobinę wytrwałości by w tym idealnie płaskim pejzażu nie zasnąć. Na szczęści to opowiadania, są stosunkowo krótkie, jakoś daje się dobrnąć do końca.

Fabularnie nie ma tu wiele ciekawego. Część opowiadań opiera się na ogranych, dość płytkich schematach, część opowiada historie bez sensu i logiki, inne coś tam opowiadają w zupełnym oderwaniu od czegokolwiek. Najlepiej oceniam dwa utwory, bardzo kafkowskie w stylu, „Czerwona wieża” i „Nasz tymczasowy nadzorca”. Pierwszy obnaża naiwność koncepcji istnienia boga, drugi bezmyślność i bezsensowność kieratu ludzkiego życia. Dzięki tym tekstom, czasu spędzonego z Teatro Grottesco nie uznam za zmarnowany, choć o całej reszcie zapomnę szybko.

Być może część z wymienionych przeze mnie wad (np. monotonia) to celowy zamiar artystyczny i twórca po prostu nie trafia w moje oczekiwania.

Dużo się mówi o filozofii Ligottiego. Nie wiem, dla mnie to gruba nadinterpretacja, niczego specjalnie interesującego tu nie odnajduję.

Dwa wcześniej wymienione opowiadania oceniam wysoko, na 8-9/10, resztę w granicach 2-6/10. Po krótkim namyśle całemu zbiorowi mogę przyznać ocenę delikatnie pozytywną 6/10.
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Fantasta.pl


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,3 sekundy. Zapytań do SQL: 13