FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Stephen Baxter
Autor Wiadomość
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2019-12-12, 11:35   Stephen Baxter

Tratwa - Stephen Baxter
Pierwszy tom cyklu Xeelee

Książka niezbyt popularna, trochę zapomniana a szkoda, bo choć to nie jest rzecz nadzwyczaj wyjątkowa i ma pewne wady, to moim zdaniem szalka z zaletami przeważa.

Ogólna koncepcja w pewnym aspekcie przypomina Non Stop Aldissa. Dawno, dawno temu, ziemska ekspedycja w jakiś, nie do końca sprecyzowany sposób, przeniosła się do innego uniwersum o odmiennych prawach fizycznych (np. siły grawitacji są tak wielkie, że ludzkie ciało wytwarza wyraźną studnię grawitacyjną). Nie udało się wrócić. Ich potomkowie zdegenerowali się jako społeczeństwo, podzielili na plemiona, żyją w jakimś świecie zmiksowanych systemów feudalno- kastowych, utracili mnóstwo wiedzy naukowej, dostosowali się do rzeczywistości.

Fabuła nie jest niczym specjalnie wyjątkowym. Młody gniewny, z niezgodą na niesprawiedliwość i parciem na ratowanie świata, uderza. Oczywiście rozmaici konformiści, oportuniści i małe szuje podstawiają mu nogi, ale choć nie bez strat, bohater robi rewolucję i ratuje świat. Nie cały i nie całkiem tak jakby chciał, ale cóż, twardy świat to twardy świat, trzeba po prostu robić swoje. To wszystko przekłada się na mnóstwo przygód i wartką akcję. I nie ma tu, wzorem dawnego stylu SF, przesadnych opisów czy wielostronicowych rozważań wewnętrznych bohatera. Te aspekty załatwiane są krótko, lakonicznie, co nie znaczy, że niedbale. Acz dzisiejszy czytelnik jednak momentami odczuje pewną suchość narracji.

Warto docenić wyobraźnię autora w tworzeniu rzeczywistości, zauważyć prezentowane dylematy moralne czy oceny człowieka i społeczeństwa. Tratwa to nie jedynie powieść przygodowa.

Aspekt praw fizyki jest trudny do zgrokowania. Jasne, że można by się przyczepić, ale chyba nie warto, bo jako całość, przedstawiona rzeczywistość jest zgrabna i koherentna, elegancko stworzona i wykorzystana przez autora.

Z przyjemnością będę czytał kontynuacje, zwłaszcza, że w pierwszym tomie Xeelee się jeszcze nie pojawiają.

7/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1816
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2019-12-13, 23:46   

Lubię i cenię Baxtera, bo to z krwi i kości pisarz SF. W wersji współczesnej wierny jakby trochę posłannictwu Verne'a i Wellsa. Dość płodny i jeszcze sporo z jego twórczości nie ruszyłem, acz wciąż zamiaruję. Chciałbym by cykl o Xeelee znalazł uzupełnienie w polskim wydaniu, bo nie wiedzieć czemu wydawca zasnął po Pierścieniu. Właśnie się zorientowałem, że ktoś nie oddał mi Statków czasu. Kto? Cthulhu jakiś książkowy nasz powszedni. Wydaje się że te jego cykle jakoś się łączą na różnych płaszczyznach czasowych i w innych okolicznościach pojawiają się te same nazwiska, acz nie dokładnie te same postaci. Historie rodzinne rozpisane na miliony lat.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
wred 


Posty: 3609
Wysłany: 2019-12-30, 13:49   

Fajowe, jeden z niewielu cykli którym mogę zaczytywać się bez końca, mam papierowo, mam w telefonie i wracam ze 2 razy w roku minimum. Wielka szkoda, że tylko 4 tomy są po polsku. Jak dla mnie solidne 9/10 za całość.
 
 
Trojan 


Posty: 11270
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2019-12-30, 13:53   

Pierścień?
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2019-12-30, 14:02   

Trojan napisał/a:
Pierścień?
Trąbka?
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-01-23, 10:22   

Pływ - Stephen Baxter

Trzeci tom z cyklu Xeelee, gdzie w końcu Xeelee pojawiają się we własnej osobie (choć odlegle i nie jest to do końca pewne), miast, jak wcześniej, jedynie w mitach i legendach.
Cykl składa się z bardzo luźno powiązanych powieści, z których każda jest zamkniętą całością, a autor umieszcza akcję w nietypowej rzeczywistości, jednocześnie jednym z głównych bohaterów czyniąc fizykę. Tym razem mamy cywilizację żyjąca wewnątrz gwiazdy neutronowej, a rozmiar "ludzi" mierzony jest w mikrometrach.
Dalej mamy już dość tradycyjnie skrojoną koncepcję. Miasto Parz, przypominające organizacją i feudalną specyfiką Wenecję, jest centralnym ośrodkiem społeczności, która żyje w dość trudnych warunkach. Na dodatek nadciąga katastrofa, coś jak pomieszanie tsunami z trzęsieniem ziemi i wybuchem wulkanu, która prawdopodobnie zniszczy wszelkie życie. Trzeba się ratować. Czytelnik obserwuje zmagania kilku bohaterów z rzeczywistością.
Pomysł fabularny niewyjątkowy, ale zgrabnie przedstawiony, rzeczywistość oryginalna i często z humorem, narracja tradycyjna, bohaterowie skreśleni przyzwoicie, ale niczego wyjątkowego w tym nie ma.
Nie jest to rzecz wybitna, jednak warta poznania głównie ze względu na złożenia fizyczne i ich rozwinięcie, oraz w jakimś tam, mniejszym stopniu, dla fabuły.

7/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
KS 
KS


Posty: 2534
Wysłany: 2021-03-18, 19:10   

Proxima. Ta powieść (nie znam innych, poza cyklem pisanym z Pratchettem) robi na mnie wrażenie napisanej 40 lat za późno. Typowa „techniczna” sf starej szkoły z domieszką idei tolerancji wobec obcych kultur i odmienności, jakie tchnęła w męskie środowisko pisarzy Ursula Le Guin. Namolnie relacyjno-sprawozdawczy, wyprany z emocji styl narracji sprawia, że akcja rozpędza się jak Polonez pod górkę. Nie jest wprawdzie Baxter szczególarzem aż takim jak Stephenson, ale wiele scen mógłby pominąć, bo nie wnoszą nic istotnego ani do rozwoju opowiadanej historii, ani do powiększenia naszej wiedzy o bohaterach. Brakuje z jednej strony jakiegoś zakręcenia fabularnego (akcja jest przewidywalna, nieliczne twisty też), a z drugiej lekkości pióra i poczucia humoru. Do mniej więcej dwóch trzecich książki jest nudno, potem fabuła wreszcie się rozkręca i z górki Polonezowi idzie łatwiej. Ostatnie rozdziały bardziej przykuwają uwagę, tempo rośnie, dzieje się, ale i tak kończyłem książkę z ulgą. Tym bardziej, że warsztat literacki autora wygląda ubożuchno. Ograniczona paleta środków wyrazu przy dużej ilość powtórzeń, nadużywania tych samych zwrotów, kalkowania opisów i drętwych dialogów sprawia, że lektura jest nużąca.
Denerwuje naiwność przesłania, ale bardziej może uproszczenie w przedstawieniu świata powieści, przy czym nie chodzi tyle o eksplorowaną pozasłoneczną planetę (tu akurat autor się stara), co obraz naszej cywilizacji zbudowany z przysłowiowych kartonów i patyków. Ludzkość dzieli się na 2 bloki: Chiny (opanowały większość Azji i Australię) i świat zachodni, występujący jako (tak, to nie żart) ONZ. Chiny to naturalnie komuchy, Zachód trwa pod sztandarem kapitalizmu, ale w powieści biznes, tak przecież ważny w eksploracji kosmosu, reprezentuje jedna (!) firma i jeden (!) biznesmen, który jest ogarnięty na poziomie Obajtka. Ziemski potencjał naukowy reprezentowany jest liczniej, ale i tak wystarczy palców jednej dłoni, wliczając sztuczne inteligencje. Są, a jakże – słownie trzy. Jak ta cywilizacja działa, nie wiadomo, raczej cudem. Naukowcy wyciągają króliki z kapelusza, a gdy zachodzi potrzeba to cudowna technologia obcych jak znalazł. To, że jej nie rozumiemy i kompletnie nie ogarniamy jak działa nie przeszkadza nam w jej ekspoloatowaniu ku chwale ludzkości. W tym obszarze był to dla mnie spory zawód, bowiem wcześniej czytałem notki, że to solidna i kreatywna science fiction, tymczasem ta „naukowość” to cuda na kiju.
Jak wspomniałem, to powieść pisana w staromodnym stylu, gdzie liczy się bardziej opis świata i problemu, a ludzkość jest ważniejsza niż konkretni ludzie, stąd bohaterowie są papierowi, a uproszczenia, niekonsekwencje i nieprawdopodobieństwa w psychice i zachowaniu postaci są tak drażniące, że kilka razy miałem ochotę dać sobie spokój z kontynuowaniem lektury.
Gdybym miał szukać plusów, to największym jest kreacja egzoplanety i występujących na niej form życia oraz patent z obdarzoną świadomością polimorficzną sztuczną istotą potrafiącą zamienić się w rakietę, a w trakcie lotu dzielić się na inteligentne nanoboty. Tego nie umiał nawet Terminator IV generacji. Gdyby jeszcze warsztat literacki autora nadążał za pomysłami i umiał je lepiej wykorzystać i sprzedać.
_________________
Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

gamedecverse


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 14