Horrorpops - Psychobilly to nie jest gatunek, w którym można nieskończenie mieszać; który można uprawiać bez popadania w schematyczność; mam wrażenie, że nie jest to gatunek, w którym można zrobić cokolwiek nowatorskiego. No i Horrorpops jest właśnie taką kapelą, która nie robi nic specjalnie reformatorskiego, tylko gra sobie radosny rockabilly, śpiewa o kosmitach wysysających mózgi itd. i dobrze, z tym, że ja mam innych faworytów.
Odnośnie samego kawałka: jest bardzo surowy, brzmienie gitar zostało schowane z tyłu, zawodzący śpiew wokalistki też tak jakby przemyka pomiędzy dominującym plumkaniem kontrabasu (albo mi się kabel łączący komputer z głośnikami trochę spieprzył). Uderza też prostota piosnki. Fani klasycznego psycho z damskim wokalem pewnie będą zachwyceni, ale ja wolę bardziej luźne podejście do tematu - bardziej punk z kontrabasem jak Koffin Kats, nawiązania do deathrocka i postpunka jak Brigitte Handley albo klasyczną punkową psychodelę The Cramps. 5/10
Ścianka - Nie lubię Ścianki, bo strasznie gwiazdorzą i ogólnie źle mi się kojarzą, dla tego od razu polecę po kawałku. Fajny wstęp, ale jak wchodzi melodeklamacja schowana za riffem po prostu uderza mnie pretensjonalność tego kawałka. W momencie, kiedy wokalista krzyczy "nie dogoni mnie nikt" mam ochotę wybuchnąć śmiechem, zero pary. Podobnie jak Spellu spodziewałem się po 3. minucie jakiegoś kopa. Podobnie jak przedmówca mam też wrażenie, że wokal jest zbędny i tylko wszystko psuje 4/10
No nie zażarło, nie ma chemii między mną a tym kawałkiem. Rozumiem, że pewna niedbałość brzmieniowa należy widac do kanonu gatunku, ale tutaj akurat postawa typu "Napierdalajmy zza ucha, może nie zdążą wytrzeźwieć zanim skończymy grać"mnie nie przekonuje. Nie kupuję tego. 4/10.
Descendents
Przyzwoity punk w sam raz na poranną rozgrzewkę; kawałek ma wszystko na swoim miejscu, wpada w ucho i skłania do pokiwania główką i potupania nóżką czekając na przystanku na poranny autobus. Krótko, konkretnie i na temat. Podoba mi się. 7/10.
Ode mnie obciach par excellence , ale za to brzmi jak podwójnie sprzężony ciężki bolter, a ja lubię kawałki brzmiące jak broń z WH40k.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
O, dwa całkiem niezłe kawąłki się ustawiły, więc spróbuję obudzić zabawę
The Descendents:
W zasadzie nie moje rejony muzyczne, ale zaskakująco dobrze mi weszło. Energetyczne i z chwytliwą melodią. 7/10
Gamma Ray:
Ostatnio, jak zwykle w okresach wytężonej pracy umysłowej , dość często sięgam po muzykę tego typu, więc wysłuchałam z przyjemnością. Zgrabny, pełen energii kawałek. 8/10
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Zawiedziony na forum przez kryzys twórczy (licencjat sam się nie skończy), szukając natchnienia i weny trafiłem do tego tematu. I znalazłem to czego szukałem! Od dość dawna nie sięgałem po tego typu muzykę. Ba, na tle tego, czego słucham ostatnio jest to rzecz totalnie egzotyczna - i bardzo dobrze. Poczułem wiatr we włosach, power metalowy testosteron zaatakował mnie z głośników. Padłem nie mogąc się otrząsnąć z szoku, jak rażony - nie przymierzając - promieniem gamma. Wielkie tak - choć nie mógłbym słuchać już takiej muzyki codziennie. 8+/10
Sieben - Ogham the sun
Dla kontrastu - tego utworu nie 'poczułem' w ogóle. Rozwiany włos, który pozostał mi po Gamma Ray, oklapł (dobrze, że tylko on) zaraz na początku i niestety do końca nie pojawiło się nic, co poruszyłoby moją muzyczną wrażliwość w wystarczającym stopniu. Jest ok, ale ... zieeew... Nie będę ukrywał, że czekałem na jakiś muzyczny przełom, coś zaskakującego w ciągu tych pięciu minut - a nie doczekałem się. Bez oceny, bez emocji.
_________________ We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun
We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye
We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
SIEBEN - podoba mi się, ale nie do końca rozumiem, co dzieje się na scenie. Rozumiem, że działa to w ten sposób, że Matt gra wstęp kilka razy, jest on rejestrowany, a potem facet za nim odtwarza go w loopie (chodzi o to, że w pewnym momencie wokalista przestaje grać, a muzyka leci dalej). w każdym razie lubię takie neofolkowe czy tam gotyckie nudy, zapoznam się bliżej z projektem. Dzięki za line 7+/10
GALOWS - o Gallows wiem tyle, że wokalista ma fajną siostrę Bardzo dobry wałek, jak takie rzeczy puszczają w MTV to jest jeszcze szansa dla tej telewizji. Mam tylko wrażenie, że wszystkie nowe punkowe kapele produkują ci sami ludzie i brzmią podobnie. 7+/10
Gand: Największa zaleta zapodanego utworu, to to że jest krótki i soczysty.
Jednak dziś kompletnie ten klimat mnie nie kręci, to i będę oszczędnym w słowach i ocenie. Ujdzie.
Caesar: Tu za to inna sytuacja. Dziś taka muzyka ma u mnie zielone światło. Kawałek się psychodelicznie snuje i snuje, ale mam ochotę zapętlić i puszczać przez jakiś czas.
Proste, kapitalne, no i...
I am tired, I am weary
I could sleep for a thousand years
a thousand dreams that would awake me
different colors made of tears
The Velvet Underground - klasyka i świetny kawałek. W zasadzie trudno napisać coś więcej, niż MrSpellu, więc nie będę kombinować, tylko wystawię 10/10 i sobie spokojnie posłucham.
Bauhaus - ma u mnie dobre 7 punktów za samo bycie Bauhausem. A że ten kawałek i tę płytę lubię szczególnie, to będzie 10/10. Cudowne pranie mózgu.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Bauhaus - genialny kawałek, jak z tej ciszy wychodzą rzężenia i sprzężenia a później riff i bębny i klawisze i wyciszenia zarezerwowane na narracje Murphego. Rockowa obskurność, szaleństwo połączone z recitalowym wdźiękiem. Miód. Gęsty.
Murphy solo - fajny, przyjemny kawałek, mocno przestrzenny na tych długich nutach śpiewu, klawiszy i chórów. W połączeniu z klipem nastaraja na krótką przerwę.
MemoUakowe "bang, bang, bang". Blendersi robili lepsze numery, bo po polsku. Np. Czarny Ciągnik. ten klip i utwór wpisują się w tą samą pseudorockową melodykę, z hiphopująco brzmiącym wokalem - ni specjalnego. Przeleci, zanuci człowiek raz i drugi i zapomni. No chyba, że w trakcie trwania numeru zatrzęsie się ziemia, ale nie wiem na ile będzie to zasługa kawałjka, chyba wcale. 3/10. Przesłuchać, uśmiechnąć się i zapomnieć.
Na kawałkach proponowanych przez Procellę dotychczas się nie zawiodłem, więc i teraz nie mam powodu do narzekania. Numer co prawda nieco tylko przeskakuje w mojej ocenie standardowe pościelówki, ale daje radę, bo muza na poziomie wokal nie narzuca się, nie idzie na siłe za jakimiś nurtami, całość świetnie dopełnia wspaniały clip. Jestem na tak, co najmniej 6,5 /10
Nuda, Paaaanie...
strzyka, trzęsie, gejwokali,
na bębenku beat pobija
wśród hipsterskich cudlokali,
nudy toto nawet nie zabija...
3/10
Nóż
Wokal smęci smęciak smęciakowo,
toczy toczeń stoczniowo, acz stopniowo
Gitarra brzdąka, ktoś puszcza bąkka,
Coś tam se wyje i zaraz się kryje...
ze wstydu chyba!
Reaktywacja!
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=b8-tXG8KrWs[/youtube]
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=HsqEnbb44Sk[/youtube]
Drugi oceniający wybiera jeden z powyższych wg własnego degustibusa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum