Paradoksalnie choć dla dzieci (takich 12+) to chyba najbardziej poważny/dorosły film ze stajni Marvela (choć wiadomo że franczyza ParamountP). Graficznie rewelacja.
Fabularnie - zajęcie obszaru którego MarvelCin raczej nie zamierza eksplorować, czyli jakaś tam przyszłość dorosłego SpiderM i split kontinuów.
Bardzo dobrze wyszło
8/10
American Assassin - prosta historyjka sensacyjna, w typie klasyki gatunku. Potrzaskany młodzian chce się mścić na arabskich terrorystach. W tle tajne służby. Udaje się. + Michael Keaton
mimo banality 200% dobrze się nawet na toto patrzy
solidne 6,66/10 (nie bez znaczenia ma tutaj Polska wontek)
Rozumiem że poprzednie części odbierasz jako lepsze?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
A ja po 5x latach zobaczyłem "Potem nastanie cisza".
Wcześniej nawet nie wiedziałem, że taki film powstał ...
Z głupia frant wczoraj przelatywałem po kanałach (jak zwykle nic nie było) i trafiłem akurat na początek z listą aktorów: Perepeczko, Olbrychski, Łomnicki, Brylska, Pyrkosz, Damięcki ... i czarno biały ... widzę, że to jakieś czasy: koniec 2WŚ, a nie znam, to zostawiłem ...
I oglądaliśmy z żoną z zapartym tchem.
W dodatku ze zdziwieniem, że taki film, powstał w Polsce w latach 60 ubiegłego wieku.
Nawet mając w pamięci, że taki "Popiół i diament" też powstał, to jednak zawsze jestem zaskakiwany, że było tego więcej.
Bo (jeśli ktoś nie widział) film opowiada historię kilku młodych ludzi (skojarzenie z "Kolumbami" miałem od razu), którzy byli w partyzantce, a później, jak już tereny Polski są powoli odzyskiwane - ich drogi się jednak zaczynają różnić, mimo, że wszyscy chcieli tylko "walczyć o Polskę".
Perepeczko - były GLowiec, który po zesłaniu z rodziną na Syberię (ktoś pamięta skąd się wziął Janek Kos w 4pancernych?) - wraca już jako oficer LWP.
Olbrychski - były AKowiec, również wraca w LWP.
Brylska - była dziewczyna Perepeczki - jest w AK.
Damięcki - również w AK.
Wszyscy chyba razem do szkoły chodzili.
Majorem w LWP jest Łomnicki - i to chyba najbardziej ugładzona postać, bo szlachetny, wyrozumiały i wychodzący z założenia, że "każdemu trzeba dać szansę". Na moje oko - to przez niego, cenzura mogła ten film przepuścić ...
Pyrkosz - taki "praprzodek UBków" - jedyna właściwie w miarę negatywna postać w filmie.
Bo generalnie to złe są czasy i zły jest system, w którym należy podejrzewać wszystkich tych, którzy "całym sercem nie oddadzą się sprawie" (taki tekst pada w filmie). I to właśnie "czasy i system" (ten system) są najbardziej negatywnymi "postaciami" w tym filmie.
W dodatku - film fajnie zrealizowany, bo rwie linię czasu co chwilę.
Mamy jakieś zdarzenie, i od razu retrospekcję która pokazuje jak do tego doszło, regularnie widzianą "od drugiej strony", albo z punktu widzenia innego bohatera.
Kamera też fajnie biega podczas scen batalistycznych - bo tak, jak biegałby/czołgałby się w tym momencie człowiek.
Generalnie - jak ktoś ma dość holyłudzkiej papki - polecam.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Więzień Labiryntu (3odc) - Lek na śmierć (czy jakoś tak)
trzecia część cyklu YA - pewnie powstałego/napisanego/nakręconego na fali sukcesu łuczniczki od kosogłosów. Można by powiedzieć że standard - gdyby nie jeden wyróżnik... nawet nie wiem czy celowy, czy może po prostu tak wyszło.
Historia jest moralnie dwuznaczna, i przynajmniej w tej sferze wchodzi na wyższy poziom niż większość tego typu historii.
Zaczynamy od dość prymitywnej zrzynki z Władcy much (w pierwszym odcinku), w drugim wychodzimy na świat (który zasadniczo ma wincej sensu niż w Niezgodnej czy Igrzyskach Ś), a w trzecim ...
ci dobrzy główni bohaterowie, młodzież
w ostatecznym rozrachunku doprowadzają do zniszczenia ostatniego cywilizowanego/normalnego, w naszym rozumieniu, miasta
załamania/zniszczenia badań które miały na celu wynalezienie szczepionki na śmiertelnego wirusa - co w konsekwencji dalej wyniszcza ludzkość (?)
oponenci, ci źli, to po prostu ludzie którzy wiedzą że muszą poświęcić jednostki by ratować miliony.
dam 6,5/10
aaa - jako że rzecz pisał facet, głównym bohaterem jest chłopak to oszczędzają nam drentwego romansu
Locke - film z jednym aktorem (Tom Hardy), kameralna produkcja z klasyczną jednością czasu, miejsca i akcji - fabuła rozgrywa się w czasie jazdy samochodem w ciągu jednej nocy. Hardy gra gościa prowadzącego rozmowy telefoniczne, które tej jednej nocy mają określić jego życie i konsekwencje pewnych decyzji z przeszłości. Bałam się że będzie nudno i choć koniec filmu trochę zbyt łatwiznowy, to jednak polecam. Film ma miły polski akcent .
"Brexit" - świetny film, który oglądałem z ogromną ciekawością, choć znałem zakończenie. To historia oparta na faktach pokazująca, jak prowadzona kampanię za i przeciw brexitowi. Doskonała obsada, co nie dziwi. Świetnie opowiedziana historia, która - jak tłumaczą napisy - będzie miała dalszy ciąg. I nie chodzi o sam brexit, ale o ludzi, którzy za nim stali. https://www.youtube.com/watch?v=E5S1EMmCWAE
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Le brio - kolejna wariacja nt. Nauczyciela i ucznia (uczennicy)
Tym razem we francuskim sosie.
Daniel Auteuil dobrze prezentuje się we fraku prawicowego profesora elitarnej uczelnie, bierącego w obroty studentkę wiadomego pochodzenia.
Poprawne, dobrze się patrzy, oczywiście przewidywalne mimo pewnych różnic (nie tylko rasowych)
solidne 7/10
A szczególnie ostatnie 0,5 h.
Trochę zbyt dużo ogólników a zbyt mało doprecyzowania mechanizmów manipulacji ( są one zaledwie zaznaczone ).
Wniosek ? Brytole są takimi samymi ( a może większymi ) debilami jak my. Ulegają podszeptom populistów, brak im krytycyzmu, są prostaccy i zmanierowani.
"IO" - kiedy widzę na Netflixie film sci-fi wyprodukowany przez/dla Netflixa to się boję za każdym razem. Ale i tak oglądam. Ten, niestety, nie odstaje od innych produkcji Netflixa. Jest bardzo przeciętny. Dałem mu chyba 5/10. Ledwie oglądalny, jak dla mnie. Przede wszystkim jest nudny, choć ma świetny pomysł. Zagłada klimatyczna dokonała się. Ludziom się pofarciło - nie wyginęli, uciekli promami na Io i tam czekają na ruszenie w kosmos. Chyba po to, aby siać zniszczenie wszędzie tam, gdzie trafią. Na Ziemi zostali nieliczni, w tym główna bohaterka, która prowadzi badania nad możliwością "uzdrowienia" Ziemi, choć kończy się tlen. Ale zawsze nadzieja umiera ostatnia. Zbliża się godzina do odlotu ostatniego promu w kierunku Io.
Szkoda, że w filmie nic się nie dzieje i raczej nie przesadzam. Twórcy mieli jakiś pomysł, ale chyba na tym się skończyło, ponieważ cała para poszła na ten pomysł i na scenariusz już zabrakło. Choć podziwiam to, że film nie idzie również w kierunku klisz, gwałtownych zwrotów akcji, wyciągania z rękawa jakichś potworów ludzkich lub zwierzęcych. Ot, taka spokojna, pozbawiona napięcia opowieść, która nie może się zdecydować o czym chce opowiadać. https://www.youtube.com/watch?v=y3GLhAumiec
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Somalijscy piraci - pod tym bezpretensjonalnym tytułem kryje się ciekawa historia - bynajmniej nie do końca o tym co mogłoby się wydawać.
Opowieść o młodzianie który zapatrzony w hamerykańskie dziennikarstwo śledcze/faktu
pragnie co najmniej podobnej sławy. Po niedostaniu się na Harvard, postanawia wyruszyć do Somalii - bo tam żadnego białego nie ma, i korespondencja stamtąd jawi mu się jako szczyt dziennikarskiego Olimpu.
Pierwszą połowę filmu patrzyłem jednym okiem - bo jakaś praca itp, drugą część już obejrzałem uważnie.
Tak naprawdę film zasługuje na to żebym go repetował, bo wygląda dobrze. Z tego co zrozumiałem - film oparty na faktach. Przewijają się dwa inne filmowe wątki : Helikopter w ogniu i Kapitan Phillips, który zresztą jest pewnym endgame'em dla filmu.
Bohemian Rapsody. Kapitalny. Bardzo misie. Schemat tragedii szekspirowskiej w sensie fabularnym, akcenty dobrze rozłożone, zakończenie świetne. Wprawdzie brakuje mi "These are the days of our lives", ale skoro akcja kończy się w 1985... no nic, przeżyję. Btw, nie jestem obiektywna, bom fanką Queen od zawsze.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Zaangażowany społecznie film FF Coppoli. Fabularnie o tym, że dwie grupy młodziaków się nie lubią i napierniczają kiedy tylko mogą, co oczywiście prowadzi do dramatu. W warstwie przekazu o tym, że jeśli jesteś biedny, mieszkasz w slumsach, żelujesz fryz i nie stać cię na nowego cadillaca to choćbyś nie wiem jak się prężył i jaką szlachetnością lśnił to i tak prawilny świat skopie ci ryja i albo zostaniesz bandytą albo źle skończysz a jedno i drugie nie ze swojej winy. Jedyny zarzut to trochę naiwnie napisany scenariusz pod tezę, brak tu jakichś dwuznaczności. Poza tym jest bardzo ładnie i bardzo w moim klimacie. Kilka genialnych mikroscen, kilka fajnych komentarzy do rzeczy z drugiego planu, trochę do przemyśłenia. W obsadzie plejada przyszłych gwiazd - Matt Dillon, Patrick Swayze, Tom Cruise, Rob Lowe, Diane Lane czy Emilio Estevez - która daje radę. W mniejszych rolach pojawiają się Flea czy Tom Waits. Dodatkowo ścieżka dźwiękowa jest bardzo przyjemna.
Tak, stare filmy dają radę.
8/10
November Man / The November Man (2014)
Wojna wywiadów, podwójni agenci, ogólne skurwysyńswtwo dokoła i jeden płomyk dobra. Dziury logiczne scenariusza dość liczne, jak zwykle w tego typu produkcjach, ale zatuszowane dość zgrabnie, akcja pomyka standardowo. Pierce Brosnan odrobinę nadmiernie przejęty sobą i rolą ale po prawdzie zawsze taki jest, niespecjalnie to przeszkadza. W klasie szpiegowskich sensacyjniaków przyzwoita rzemieślnicza robota.
6/10
Io 2019
Ok, nie jest to najlepszy film wszechczasów ale imho to bardzo dobry film. Zasadniczo o tym, że mierzymy w gwiazdy a za sobą/wokół siebie mamy śmietnik i syf. Tytuł jest mylący, bo nie mamy tu do czynienia z westernowym podbojem tego księżyca czy historii jego terraformowania pomieszanej z walkami z knującym Złym. Co niektórych rozczarowuje i można ich zrozumieć. Io to symbol. Symbol ostatniej reduty, ostatniej chwili by się zastanowić dokąd zmierzamy, co tracimy. Szczęśliwie brak tu fabuły wprowadzającej bezsensowne, świecące błyskotkami, zamieszanie. Od tego są marwele albo inne startreki. Nieśpieszna narracja pozwala na skupienie się na przekazie. Mamy tu dramaty, nawet kilka, nie są jednak wyeksponowane po hollywoodzku, wymagają zaangażowania widza. Oczywiście, może ktoś zarzucić obrazowi pewne uproszczenia, i będzie miał rację. Po części odpowiada za to pewnie budżet, po części, bardziej znaczącej moim zdaniem, filozofia przekazu. Aktorstwo nie powala, mamy odczucie lekkiego naturszczykostwa, ale bez przesady, nie jest źle. Zdecydowanie wolę tego rodzaju kino od blockbusterowych przebojów.
W sumie należałoby o tym filmie powiedzieć znacznie więcej, bo jest o czym mówić, ale raz, że niespecjalnie mi się chce, a dwa, że to by było naprawdę spore wypracowanie.
8/10
Wonder Woman (2017)
Jedyny jasny punkt tego filmu to uroda Gal Gadot. Poza tym to żenujący szmelc jakiego dawno nie widziałem. Nawet nie chce mi się wyzłośliwiać.
0/10
Jedyny jasny punkt tego filmu to uroda Gal Gadot. Poza tym to żenujący szmelc jakiego dawno nie widziałem. Nawet nie chce mi się wyzłośliwiać.
0/10
To aż niewiarygodne że dałeś mu szansę , próbowałem się zmusić kilka razy ale nigdy nie udało mi się przekonać samego siebie do kliknięcia
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Byłem dzisiaj w kinie na Zimnej wojnie. Spodziewałem się wiekopomnego dzieła, które mnie pozytywnie zaskoczy, a tymczasem... zaskoczyło mnie negatywnie.
Film bardzo schematyczny, sceny pocięte, końcówka wprawdzie inna niż się spodziewałem, jednak rozczarowująca. Poza tym, co jest może bardzo subiektywne, było tam za dużo góralskiego i łemkowskiego ludowego zawodzenia zwanego śpiewem cepeliad. Te ludowe pieśni są jak dla mnie wręcz irytujące.
Doceniam piękne zdjęcia, dobrą grę aktorską, zwłaszcza Joanny Kulig, a także w dużej mierze muzykę (instrumentalną), której jest tam naprawdę dużo, jednak nie ma w tym filmie nic więcej, co mógłbym docenić. Scenariusz kiepski, brak ciekawych zwrotów akcji sprawiających, że chce się dalej śledzić losy bohaterów. I jakoś trudno mi uwierzyć, żeby jakieś kobiety mogły utożsamiać się z bohaterką graną przez Joannę Kulig. Całość trochę przypomina mi naciągany szekspirowski romans osadzony w realiach właśnie zimnej wojny.
Więc ogólnie: nie polecam.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
I jakoś trudno mi uwierzyć, żeby jakieś kobiety mogły utożsamiać się z bohaterką graną przez Joannę Kulig.
Dlaczego ktokolwiek miałby się utożsamiać z Zulą? Jest egoistyczna, impulsywna i autodestrukcyjna. Nie rozumiem tego zarzutu. Z resztą Wiktora też trudno polubić, jest egoistyczny, zazdrosny, narcystyczny i chce mieć Zulę na smyczy na każdej płaszczyźnie. Jak dla mnie dwie świetnie nakreślone postaci.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Ja to w ogóle nie wiem skąd to przeświadczenie, że bohatera trzeba „lubić” albo się z nim „utożsamiać”. I to już nieważne czy w filmie, literaturze czy komiksie. Bohater nie jest od lubienia – to ma być narzędzie w rękach twórcy, takie samo jak każdy inny element wykreowanego świata. Narzędzie do transmisji pewnego przekazu – nadajesz na tych samych falach albo i nie.
A „Zimna wojna” jest całkiem ok, nie ruszyła mnie jakoś mocno ani nie zachwyciła – ale może właśnie dlatego, że się mi częstotliwości z Pawlikowskim nie pokrywają do końca.
DISCLAIMER: Żadna pracownica branży rozrywkowej nie została skrzywdzona w trakcie pisania tego postu, z powodu niskiego budżetu zamiast kuszy miałem pilotkę i mokrego pora
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Dlaczego ktokolwiek miałby się utożsamiać z Zulą? Jest egoistyczna, impulsywna i autodestrukcyjna.
No właśnie o to chodzi, i to mi się nie podoba w tym filmie. A także to, że choć z kontekstu wynika, że to w jej głowie się więcej dzieje, to uwaga filmu powinna skupiać się głównie na niej. A skupia się na Wiktorze, który jest tu główną postacią. Główną postacią powinna być Zula, to jej rozterki powinny być pokazywane, bo to ona ma za sobą mroczną przeszłość, to ona zawierała małżeństwa, których tak naprawdę nie chciała, i to ona podejmowała irracjonalne decyzje.
Poza tym, o ile tło i kontekst w postaci sytuacji geopolitycznej w pierwszym akcie filmu są dobrze nakreślone i odgrywają istotną rolę w wydarzeniach i decyzjach bohaterów, o tyle w drugim akcie schodzą na dalszy plan, a w trzecim już praktycznie zanikają i przestają odgrywać istotną rolę. Motywy postępowania bohaterów są mgliste i zaczynają wynikać z jakichś bliżej nieokreślonych przyczyn wewnętrznych, a nie zewnętrznych, jak wskazuje tytuł i tło geopolityczne.
A partyjniak grany przez Adama Ferencego, który odegrał istotną rolę w nadaniu tonu piosenkom śpiewanym przez zespół, w którym występowała Zula, pojawia się tylko w jednej scenie - w sumie też szkoda, mogłoby go być więcej w tej scenie, bo jego postać ma ścisły związek z ideologią napędzającą właśnie zimną wojnę. A para głównych bohaterów nie ma z tą ideologią praktycznie nic wspólnego.
Trzeci akt filmu, zwłaszcza końcówka, za bardzo przypomina mi naciąganego "Romea i Julię".
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
A para głównych bohaterów nie ma z tą ideologią praktycznie nic wspólnego.
Za bardzo sugerujesz się tytułem, to nie jest fresk historyczny ani tym bardziej polityczny, to intymna i kameralna historia dwojga bardzo poharatanych ludzi.
BG napisał/a:
Motywy postępowania bohaterów są mgliste
Po prostu nie są wyłożone wprost i mozna się ich domyślić.
EDIT: Z Romeem i Julią znajduję w zasadzie tylko jeden punkt styczny.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
filmu nie widział - ale z tego co wyczytuje, wysłuchuje z różnych stron Polska!, to wszędzie się przewija ta sama opinia.
"Dobra, czy nawet bardzo dobra rola -ona, on jej nie dorasta, przez co mamy dysonans
Film spoko, ale bez przesady."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum