Villeneuve daje pograć aktorom, to dobrze rokuje zważywszy obsadę. Nie gustował dotąd w epickich scenach grupowych, raczej zbliżenia, koncentracja na postaciach. To co w jego filmach najważniejsze zwykle rozgrywa się w scenach kameralnych między dwoma, trzema postaciami. Dlatego mam nadzieję, że zdoła z materiału jakim jest Diuna wyciągnąć niuanse.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Być może osiągnął 25% zajebistości Chianga, ale ja nie jestem tak dużym optymistą.
Chiang nie jest zły, Chiang bywa nawet w miarę dobry, ale to akurat opowiadanie było jednym z najsłabszych Chiangów, jakie znam. Film wydobył z niego i uwypuklił rzecz absolutnie najciekawszą i w dodatku zrobił to w dość elegancki sposób. No, ale trudno żebym zgodził się z Fidelio w czymś poza oceną disco-polo.
W kontekście Villeneuve'a niepokoi mnie coś innego: mam wydanie "Arrival" na DVD i tam są, jak to czasem bywa, materiały dodatkowe. I jest wywiad z reżyserem. I ten gość pierniczy takie farmazony, że kolejne jego filmy zawsze już będę przyjmował z lękiem i podejrzliwością. Drugi Blade Runner jakoś się wybronił, zobaczymy, co dalej.
Najsłabszy Chiang jest lepszy od 95% reszty świata. Arrival to taki średniak, który nie jest zły, nie boli i przemija nie naruszając połączeń neuronowych.
W kontekście Villeneuve'a niepokoi mnie coś innego: mam wydanie "Arrival" na DVD i tam są, jak to czasem bywa, materiały dodatkowe. I jest wywiad z reżyserem. I ten gość pierniczy takie farmazony, że kolejne jego filmy zawsze już będę przyjmował z lękiem i podejrzliwością. Drugi Blade Runner jakoś się wybronił, zobaczymy, co dalej.
stary, te wszystkie dodatkowe materiały to scenariusz nakreślony przez dział PR wytwórni. Dawno już przestałem oglądać takie materiały, wywiady nt. filmu z ekipą itp itd.
Jestem pełen najgorszych przeczuć co do tego Matrixa nowego.
Zwiastun jest śliczny. Ale ja nigdy nie byłem targetem tego filmu i od początku nie łapałem, o co cały ten hajp. Owszem, świetnie zrobione, dobrze się ogląda, ale to tylko zgrabnie podane motywy fantastyczne i nic więcej. Część druga i trzecia to już ziew, ale dało się je oglądać, jeśli nie miało się oczekiwań, jak ja. Dlatego do czwórki podchodzę na luzie. Pewnie obejrzę w kinie i nie będę żałował. Co już dziś mogę napisać. Ponieważ nie spodziewam się żadnego mózgotrzepa.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
A ja te 22 lata temu bardzo się pierwszym Matrixem jarałem, dwójką i trójką też, ale mniej.
Teraz już nie umiem tego oglądać, nie ten czas, nie ten ja.
Dlatego do Rezurekcji podchodzę ze sceptycyzmem, mam wrażenie, obym się mylił, że to odgrzewany kotlet.
A ja te 22 lata temu bardzo się pierwszym Matrixem jarałem, dwójką i trójką też, ale mniej.
Teraz już nie umiem tego oglądać, nie ten czas, nie ten ja.
Dlatego do Rezurekcji podchodzę ze sceptycyzmem, mam wrażenie, obym się mylił, że to odgrzewany kotlet.
też się jarałem - ale tylko jedynką. 2 i 3 wielkie spodziewane badziewie
Na tamten czas to było coś z górnej półki jeśli chodzi o realizację. Pamiętam, że na dvd z Matrixem testowałem sobie ustawienie głośników kina domowego.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Byłem na Diunie... i mam trochę kiepskie wiesci.
Villeneuve tym razem w końcu przeholował. Film jest wizualnie tak dobry jak mozna było sie spodziewać. Ale kolejne wysmakowane wizualnie ujecia, ktore pewnie Oscara za zdjecia zaliczą, wieją brakiem treści. Film sprawia dziwne wrazenie pustki - nie to, ze sie nic nie dzieje, bo dzieje się, ale nie czuc w tym zwartej fabuły jakos. Rozmywa się w pierdyliardzie obrazów, długich spojrzeń i wizji. Coś jakby ogladać album ilustracji do książki zamiast ją przeczytać. BR2049 był znacznie bardziej tresciwym dziełem w porownaniu.
Kreacja swiata poza wizualnością cokolwiek leży i jestem ciekaw, co wyniesie z seansu osoba nie znająca książki, zwłaszcza, ze to tylko początek historii. Lezy toto zarówno w szerszym aspekcie - nie przypominam sobie chciazby coby naswietlone było krytyczne znaczenie Przyprawy i przez to samej Arrakis - dobra, powiedziane, ze Harkonnenowie zbili na niej fortunę, ale że bez niej zawali sie przecież cała cywilizacja? A z drugiej pomimo rozbicia w załozeniu na 2 częsci, powycinali masę smaczków kreujących świat czy postacie - fanrage gdzie jest baliseta Hallecka!? Gdzie taki drobny detal, że Yueh teoretycznie nie miał prawa zdradzić? Z ciekawej postaci pobocznej stał sie kartonowym statystą.
Postacie cokolwiek papierowe. Aktorzy dobrani dobrze (Chalamet sie broni, Brolin to urodzony Halleck, Isaac wiarygodny Leto, nawet Momoa dał radę) ale mają za mało miejsca dla siebie. Bardzo powazny zgrzyt to Jessica, przy czym to raczej nie wina Ferguson ale poprowadzenia postaci. Pół filmu sprawia wrazenie rozdygotanej i przerośnietej sytuacją miękkiej baby a nie twardej Bene Gesserit.
Siedzieliśmy po seansie z kumplem przy piwie i w pewnym momencie trafił w sedno z podsumowaniem tego filmu. On sprawia wrazenie rozbuchanego pilota serialu. Szkicowe narysowanie świata, wiecej haków na rozwinięcie fabuły/retrospekcje niz samej fabuły, film kończy się wczesniej, niż myslałem - sądziłem, ze dociągną do przebudzenia Paula jako Kwisatz Haderah, stanęło na przyłączeniu się do Fremenów i pojedynku Paula z Jamisem coś tak podejrzewam, że zamiast częsci drugiej (i trzeciej, bo właśnie doczytałem, iż Villeneuve stwierdził, ze Mesjasza też chciałby nakręcić) dostaniemy serial na HBO, bo lepsza monetyzacja niz BR mnie zdziwi.
Obejrzeć w kinie warto (choć sceny batalistyczne rozczarowują - CGI dobre, ale rozmachu w tym ni cholery, szarpie się kilkudziesięciu kolesi w stylu rozróby w remizie a nie najlepszych sił zbrojnych w galaktyce - ale przynajmniej ornitopery piknie zrobione), ale niestety nie jest to to, na co miałem nadzieję. No i poza tym, CO MA KOBZA DO ATRYDÓW?! Zabrali Gurneyowi balisetę coby wstawić cholerną kobzę czort wie po co...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum