No no... jakie tu stronnictwa sie tworzą o.o
Czytając pierwszy raz przeczytałam, a wręcz pochłonęłam pierwszy tom będący przekładem Skibniewskiej. Jak pożyczyłam drugi tom, okazał się nim 'łoziu' To był koszmar... brnęłam i brnęłam jakby coraz głębiej w to błoto. Najbardziej zabolało mnie przeinaczanie nazw własnych... w ogóle to było buuee... i musiałam się naczekać zanim pożyczę 3 tom Skibniewskiej (choć w przekładzie pana Ł. miałam pod ręką).
Nie nie nie... panu Łozińskiemu mówię stanowcze 'NIE'
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Wygląda więc na to, że wszystko zależy od tego czyją wersję przeczyta się jako pierwszą. Taka jest konkluzja.
_________________ Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
Czy ja wiem. Łozińskiego spokojnie przeczytałem Bractwo Pierścienia, ale Dwóch Wież już nie przemogłem. Skibiniewskiej nie próbowałem, bo mnie nie ciągnie.
A po Władcy w przekładzie Łozińskiego mój brat nie sięgnął już po żadną książkę po dzień dzisiejszy. Ale to już jako ciekawostka
"Hobbita" wetknięto mi do ręki, gdy miałam 10 lat (albo coś koło tego). Oczywiście była to wersja Skibniewskiej. Potem dopadłam "Władcę Pierścieni", również w jej przekładzie. Początkowo, przy pierwszym czytaniu, Tolkien trochę mnie nudził, szczególnie "Hobbit" (bo akcja jakaś taka ślamazarna mi się wydawała). Jednak potem, po paru latach, zachwyciły mnie akurat te fragmenty, przy których wcześniej przysypiałam - np. piosenki z uczty pożegnalnej. Znaczy, dojrzałam do książki...
Po latach (jak to brzmi! ) ukazało się tłumaczenie Łozińskiego. Facet zirytował mnie potwornie przełożeniem nazw własnych, bo nie rozumiałam, o kim czytam . Pamiętam, jak mamrotałam pod nosem w księgarni, przeglądając książkę w Jego przekładzie. Ale Łozińskiemu trzeba oddać sprawiedliwość - przekład "kawałków" batalistycznych zdecydowanie lepiej mu wyszedł. Ach, gdyby się dało pożenić te dwie wersje...
W każdym razie - przy pierwszej okazji kupiłam sobie oryginał i teraz mogę sobie czytać do woli, poczuć rytm i melodię języka Autora albo kompilować własny przekład. Zależy, na co mam ochotę.
"Hobbita" wetknięto mi do ręki, gdy miałam 10 lat (albo coś koło tego). Oczywiście była to wersja Skibniewskiej. Potem dopadłam "Władcę Pierścieni", również w jej przekładzie. Początkowo, przy pierwszym czytaniu, Tolkien trochę mnie nudził, szczególnie "Hobbit" (bo akcja jakaś taka ślamazarna mi się wydawała). Jednak potem, po paru latach, zachwyciły mnie akurat te fragmenty, przy których wcześniej przysypiałam - np. piosenki z uczty pożegnalnej. Znaczy, dojrzałam do książki...
Po latach (jak to brzmi! ) ukazało się tłumaczenie Łozińskiego. Facet zirytował mnie potwornie przełożeniem nazw własnych, bo nie rozumiałam, o kim czytam . Pamiętam, jak mamrotałam pod nosem w księgarni, przeglądając książkę w Jego przekładzie. Ale Łozińskiemu trzeba oddać sprawiedliwość - przekład "kawałków" batalistycznych zdecydowanie lepiej mu wyszedł. Ach, gdyby się dało pożenić te dwie wersje...
W każdym razie - przy pierwszej okazji kupiłam sobie oryginał i teraz mogę sobie czytać do woli, poczuć rytm i melodię języka Autora albo kompilować własny przekład. Zależy, na co mam ochotę.
Ja i zak miałam gorzej. Kiedyś postanowiłam, że trzeba w końcu tego "Włdcę" przeczytać, posżłam do biblioteki, wzięłam wszystkie trzy części, nie przejmując się wcale tym, że różne wydania...
Czytam sobie, czytam pierwszy tom - fajnie, skończyłam, biorę drugi... i tu ZONK, nie wiem o co chodzi Wzięłam różne tłumaczenia...
A oryginał też zamierzam sobie kupić. Najlepiej w jednym tomie
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
A co to ? Czy to inne wydanie księgi zaginionych opowieści ? Czy następny tom Historii śródziemna ?
Cytat:
....collection of Tolkien's four acclaimed modern classic 'fairie' tales in the vein of The Hobbit. Farmer Giles of Ham is fat and unheroic, but -- having unwittingly managed to scare off a short-sighted giant -- is called upon to do battle when the dragon Chrysophylax comes to town; The Adventures of Tom Bombadil tells by way of verse of Tom's many adventures with hobbits, princesses, dwarves and trolls; Leaf by Niggle recounts the strange adventures of the painter Niggle who sets out to paint the perfect tree; Smith of Wootton Major journeys to the Land of Faery thanks to the magical ingredients of the Great Cake of the Feast of Good Children. The four tales are written with the same skill, quality and hallmarks that made Tolkien's Hobbit a classic. Largely overlooked because of their short lengths, they are finally together in a volume which reaffirms Tolkien's place as a master storyteller for readers young and old.
_________________ Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje, Tam dni pędzić będą tułacze.
------------------
LubićTolkiena nawet lubię, ale żeby wielbić? Zdecydowane wyżej cenię twórczość Le Guin, ciekawsze książki mają Zelazny i Gene Wolfe. Lepiej czyta się Guy Gavriel Kaya. Jak uporam się z całym Martinem i Eriksonem to wydam osąd, ale też Tolkien pewnie przegra.
Czarno biali bohaterowie, sztampowa fabuła. Ok, czyta się fajnie, ale takie "Dwie Wieże" czytało mi się miejscami tragicznie, zwłaszcza podróż Sama i Froda.
To podaj 10 przykładów fabuł w odniesieniu do których Władca Pierścieni jest sztampowy. Bo rozumiem że skoro użyłeś tego słowa które sugeruje odtwrczośc i powielanie to podanie konkretnych przykładów nie sprawi ci problemu.
Kurcze, użyłem złego słowa. Chodzi mi o to że historyjka o złym czarnoksiężniku (Sauron) i parobku mającym zbawić świat (Frodo) za pomocą Magicznego Przedmiotu (Pierścień) jest niezbyt oryginalna. Nigdzie nie napisałem że WP jest złą ksiażką!Nie! szanuje Tolkiena, jego twóczość i wkład w literaturę ale jest kilku twórców których wyżej cenię
Uważam zaś że sztampowej lub jak kto woli, nieoryginalnej fabuły nie mają:
- "Ziemiomorze" Le Guin
- "Księga Nowego Słońca" Wolfe'a
- "Dylogia Latro" Wolfe'a
- "Pieśń Karczmarza" Beagle'a
- "Ostatni Jednorożec" Beagle'a
- "Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka" Donaldsona
- "Lyonesse" Vance'a
- "Kroniki Amberu" Zelaznego
- "Narzeczona księcia" Goldmana
- "Sarantyńska Mozaika" Kaya
Nie oznacza to że każdą z tych pozycji uważam za lepszą od WP, ale bardziej oryginalną jeśli chodzi o fabułę. (np. nie lubię Donaldsona ale pomysł miał fajny)
Kurcze, użyłem złego słowa. Chodzi mi o to że historyjka o złym czarnoksiężniku (Sauron) i parobku mającym zbawić świat (Frodo) za pomocą Magicznego Przedmiotu (Pierścień) jest niezbyt oryginalna.
Zauważ tylko, ze to Tolkien był pierwszy i z jego książki zrzynały, zrzynają i będą zrzynać setki wyrobników piór. I faktycznie, jak się przeczyta chociaż część ich "tfurczości" to J.R.R. może wydawać się mało oryginalny.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Sztampa=brak orginalności. Skoro stawiasz taki zarzut to uargumentuj go wymieniając 10 przykładów utworów wobec których Władca jest sztampowy. Bo narazie wymieniłeś garść powieści z których większość (o ile nie wszystkie) wyszły lata później niż Władca. Nie wiem jak można być wtórnym w porównaniu do utworów które ukazały się po a nie przed. Wyjasnisz mi to może?
Jak wtórnym? WP jest rozbudowaną wersją bajek i legend o parobku i złym czarnoksiężniku. To motyw iście baśniowy. Chodzi mi po prostu o to że nie trzeba być Mistrzem żeby takie coś wymyślić. Ok ,Tolkien wszystko ładnie napisał, ale on garściami czerpał z podań i legend. Ok, wybaczcie czepiam się.
Ekhm, dwie sprawy:
1. Nie chodzi o to co było pierwsze. Dlaczego na siłę porównujesz Zelaznego albo Le Guin z Tolkienem - pisali zupełnie różne rzeczy! Ja po prostu twierdzę że to co napisała Le Guin czy Zelazny jest bardziej oryginalne (ciekawsze) niż to co napisał Tolkien.
2. Do Tigany: WP był pierwszą książką fantasy jaką przeczytałem. I radziłbym nie pisać głupot w stylu "tfurczości" bo to obraża wielu świetnych pisarzy. Często LEPSZYCH od Tolkiena. I jak jeszcze raz przeczytam że Tolkien był pierwszy to ciężka kurwica mnie trafi.
Rozumiem że Abraham Merrit ani Henry Ridder Haggard ani Lord Dunsany ani paru innych nigdy nic nie napisali? To dziwne, bo wydawało mi się ze "Księzycowe Jezioro" które stoi u mnie na półce jest Merritta. Czy teraz zamierzasz się kłócić o klasyfikację gatunkową?
Jak wtórnym? WP jest rozbudowaną wersją bajek i legend o parobku i złym czarnoksiężniku. To motyw iście baśniowy. Chodzi mi po prostu o to że nie trzeba być Mistrzem żeby takie coś wymyślić. Ok ,Tolkien wszystko ładnie napisał, ale on garściami czerpał z podań i legend. Ok, wybaczcie czepiam się.
Nie chodzi o to że się czepiasz. Chodzi o to że piepszysz jak potłuczony. Wizja Tolkiena to wizja innowacyjna i monumentalna. Innowacyjnośc bierze się z tego że nikt tak twórczo wcześniej nie przekształcał podań ludowych w nową jakość, a monumentalnośc z powodu skali w jakiej robił to Tolkien.
Warto dodać że nie jestem wielkim fanem Tolkiena i fantasy w ogóle.
iselor napisał/a:
1. Nie chodzi o to co było pierwsze. Dlaczego na siłę porównujesz Zelaznego albo Le Guin z Tolkienem - pisali zupełnie różne rzeczy!
Hola hola kolego - przecież to ty ich wymieniłeś i zaczełaś porównywać pod względem orginalności. Mam zacytować?
Edit: lol jak pisałem tego posta to nie widziałem postu Mada. : D
Ja pierdziele, przytocz! Bo ja pamiętam bajki itp.! Ok, poddaję się, widzę że nawet delikatny atak na Tolkiena jest be i fe. Innowacyjność i monumentalność - ok. Nie przeczę. ja piszę o niebie a wy o chlebie. Jedyne co chciałem napisać to to że uważam kilku pisarzy za znacznie ciekawszych od Tolkiena. Rzucacie się jakbym Papieża atakował:-/
NIGDZIE nie napisałem że Tolkien zżynał od innych pisarzy fantasy, więc MadMill wyluzuj, źle zinterpretowałeś to co napisałem. I nikt nie ma też dowodów na to że Tolkien nie wzorował się na Dunsany'm czy Haggardzie. To tyle, kropka. Ja już kończę:)
Iselorze:
- otwórz okno i wpuśc trochę swierzego powietrza
- zrób trzy przysiady na poprawienie krążenia.
- sprawdź w słowniku co znaczy słowo sztampa i zanim jeszcze raz użyjesz tego słowa to zrób trzy przysiady i pomyśl dlaczego ludzie później myślą że zarzuczasz Tolkienowi nieorginalność. To nie jest błędna interpetacja jak wszyscy na około odczytują to tak. To twoja niezajomość słówek.
- zrób trzy przysiady zanim zaczniesz się bronić że otaczają cię psychofani Tolkiena.
- I na końcu prawdziwy szach mat dyskusyjny
Iselor napisał/a:
I nikt nie ma też dowodów na to że Tolkien nie wzorował się na Dunsany'm czy Haggardzie.
Chodzi. Bo sztampa czy nieoryginalność to kopia z czegoś, co było wcześniej (chyba że pan prof. był nie tylko pisarzem ale i genialnym fizykiem przesunął się w czasie i kupił na Amazon książki le Guin i przepisał ). Tolkien był prekursorem pewnych kierunków i siłą rzeczy nie mógł być nieoryginalny. Ogólnie mam wrażenie, że mylisz skutek z przyczyną. Gdybyś napisał, że Tolkien trąci myszką to spoko, ale tego nie zrobiłeś.
iselor napisał/a:
I radziłbym nie pisać głupot w stylu "tfurczości" bo to obraża wielu świetnych pisarzy.
Czytaj uważnie, albo myśl. Tigowi chodziło o wszelkie "kopie" WP robione na użytek tłumów.
iselor napisał/a:
NIGDZIE nie napisałem że Tolkien zżynał od innych pisarzy fantasy,
Napisałeś
Cytat:
sztampa szablon, rzecz oklepana, banalna, utarta, schematyczna, stereotypowa, zwł. w dziedzinie teatru.
Etym. - wł. stampa 'druk(arstwo); prasa' od stampare 'tłoczyć' pochodzenia germ.
Raczej nie napisal, sztampa wydawalo mu sie skorzystanie z elementow podan, legend i mitow przynaleznych kulturom, z ktorymi prof. mial stycznosc. Zreszta w materialach okoloWuPowakich autor podawal skad jakie nazwy sie braly i dlaczego wiazal rozne jezyki w taki a nie inny sposob.
Trzebaby jednak w takim miejscu zadac sobie pytanie, czy jeszcze jestesmy w stanie skrzesac z siebie 100% oryginalny pomysl. Bo elementy mitow, podan i legend sa niejako wpisane w fantasy, przeciez tam gatunku tego zrodla.
Stricte naukowe podejscie Tolkiena do problemow lingwistycznych, polaczonych z tym kwestii kultury, rozwoju/degradacji spoleczenstw jest innowacja a nie sztampa.
To troche tak jak w pracy historykow. Jeden z dostepnych zrodel i dotychczasowych hipotez i teorii zbuduje oryginalna monografie, a dziesieciu innych bedzie pisac pochwaly dotychczasowych badaczy.
Raczej nie napisal, sztampa wydawalo mu sie skorzystanie z elementow podan, legend i mitow przynaleznych kulturom, z ktorymi prof. mial stycznosc. Zreszta w materialach okoloWuPowakich autor podawal skad jakie nazwy sie braly i dlaczego wiazal rozne jezyki w taki a nie inny sposob.
Podanie czy legendy to nie Le Guin a tak wyszło z postów imć iselor, źródła takie to raczej nie z zżynanie. Zresztą wtedy wcale nie tak znane więc trudno powiedzieć ze oklepane
Tolkien według mnie jest wogóle ojcem całego dzisiejszeego fantasy. To on w zasadzie pierwszy opisał te wszystkie rasy tak dokładnie. Stworzył takie odbicie naszego świata, z bogami, stworzeniem świata, mitologią, historią, geografią, wszystko w jak najlepszym porządku. Przeczytałem trylogię , Hobbita i Silamrillion i wszystkie książki mi siępodobały z wyjątkiem Silmarilliona, w którym Tolkien momentami przynudzał, ale nie winię go za to, gdyż mitologii w zasadzie nie da się tak bardzo ciekawie opowiedzieć.
A pozostałe książki były świetne, jak na baśń przystało było dobro i zło, były postacie dobre i złe, dobro wygrało, wsyzstko było pięknie i łatwo, dużo magii i tajemniczości. Opisy nie za długie, nie za krótkie, takie w sam raz. W zasadzie to stworzył jedne z lepszych książek w całej literaturze, nie tylko fantasy. Oczywiście pod względm stylu i gramatyki.
Opisy nie za długie, nie za krótkie, takie w sam raz. W zasadzie to stworzył jedne z lepszych książek w całej literaturze, nie tylko fantasy. Oczywiście pod względm stylu i gramatyki.
Co jak co, ale krótkich opisów to on nie miał. Jeden opis czytam już dwa lata i nie mam pojęcia kiedy skończy opisywać ten las.
Tolkiena szacunkiem darzę, ale mnie zanudził straszliwie.
No to chyba nie czytałeś największego marudera i nudziarza literatury światowej, a mianowicie Siekniewicza. Jak ja przeczytalem kilka kartek jakiej kolwiek książki to automatycznie ją wywalałem na półkę. A teraz już nawet nie zbliżam się do żadnej z nich. Przy Sienkiewiczu Tolkien wygląda na takeigo co same akcje wprowadza. Waściewie to my nawet nie wiemy jak ten świat wygląda :D
Przy Sienkiewiczu Tolkien wygląda na takeigo co same akcje wprowadza.
Albo odwrotnie, tj. przy Sienkiewiczu... itd. Chociaż możliwe, że obaj byli równie zabawni pisarsko, przy czym Sienkiewicz ma ten plus, że doczekał się Waligórskiego. JRR aż tak ironicznego i utalentowanego prześmiewcy chyba się nie dorobił (jakkolwiek było ich wielu, od Moorcocka począwszy).
_________________ Prawda to kwestia wyobraźni - Le Guin
Nawet mi, uwielbiającemu twórczość Mistrza, opisy zdawały się za długie - ale tylko w pierwszej księdze.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum