BTW wolałbym raczej pogdybać jak szybko wybiorą nowego papieża i czy to będzie muzin
Mnie zaś bardziej interesuje czy po wyborze przybierze imię Piotr
To nie ma znaczenia, choćby to był chiński muzin z tradycyjnej żydowskiej rodziny, choćby nazywał się Mojżesz Kali Winetou i tak wiele osób doszuka się w nim Petrusa Romanusa bo kiedyś bywał w Karczmie Rzym. To działa jak brzoza Smoleńska - samo się nakręca.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
W sumie nie interesowałam się sprawami związanymi z jego papiestwem itd., ale parę dni temu w wiadomościach mi mignął fragment, jak jedzie tym swoim pojazdem i stwierdziłam, że wygląda na zmęczonego i osłabionego. No cóż, nikt mu nie broni rezygnacji
Kościołowi przyda się ktoś nowy, tylko hmm, powinni wybrać kogoś bardziej... otwartego i ze świeższym spojrzeniem na świat. Ale tego pewnie się nie doczekam
Według mnie to bardzo dziwna sytuacja i nie do końca przekonują mnie "powody" rezygnacji Benedykta XVI. Z tego, co czytałam powołuje się na złe zdrowie, ale mi przychodzi do głowy od razu sytuacja Jana Pawła II... Przecież poprzednik Benedykta również miał problemy ze zdrowiem a mimo tego nie poddał się i do końca stał na czele Kościoła. Stał się dla wielu ludzi wzorem. Pokazał jak można poradzić sobie z cierpieniem, chorobą, starością. Wielu ludzi natchnął do walki. W tym kontekście abdykacja Benedykta XVI nie wypada zbyt dobrze i wydaje się być jakby pretekstem... Może więc był inny powód? Myślę, że Kościół może ucierpieć na abdykacji Benedykta. Rano czytałam też, bodajże gdzieś na money.pl, że już pojawiają się głosy krytyki... i to z Niemiec! . Obawiam się, że to dopiero początek...
Przecież poprzednik Benedykta również miał problemy ze zdrowiem a mimo tego nie poddał się i do końca stał na czele Kościoła. Stał się dla wielu ludzi wzorem. Pokazał jak można poradzić sobie z cierpieniem, chorobą, starością
Publiczne umieranie Jana Pawła II jest nie do powtórzenia. Ratzinger nie chce, żeby go porównywali do poprzednika. Gdyby ze swoich chorób również uczynił rzecz publiczną, to nie wyszłoby to na dobre, bo nie sądzę, żeby był w stanie radzić sobie tak dobrze dobrze, jak poprzednik. Jest intelektualistą, a nie celebrytą.
Kościół jest nie tylko od pokazywania wzoru umierania, obecnie potrzebuje silnego przywództwa, zdolności politycznych, radzenia sobie z "kryzysem" (realnym lub nie).
Zresztą, B16 posiadł niebezpieczną wiedzę tajemną.
Przecież poprzednik Benedykta również miał problemy ze zdrowiem a mimo tego nie poddał się i do końca stał na czele Kościoła. Stał się dla wielu ludzi wzorem. Pokazał jak można poradzić sobie z cierpieniem, chorobą, starością
Publiczne umieranie Jana Pawła II jest nie do powtórzenia. Ratzinger nie chce, żeby go porównywali do poprzednika. Gdyby ze swoich chorób również uczynił rzecz publiczną, to nie wyszłoby to na dobre, bo nie sądzę, żeby był w stanie radzić sobie tak dobrze dobrze, jak poprzednik. Jest intelektualistą, a nie celebrytą.
Kościół jest nie tylko od pokazywania wzoru umierania, obecnie potrzebuje silnego przywództwa, zdolności politycznych, radzenia sobie z "kryzysem" (realnym lub nie).
Zresztą, B16 posiadł niebezpieczną wiedzę tajemną.
Naprawdę myślisz, że to o porównywanie chodzi i bycie celebrytą? A mnie się wydawało, że będąc Papieżem powinien stać na czele Kościoła na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie. I w ten sposób właśnie pokazać swoją siłę i przywództwo, a nie uciekając z pola bitwy... Czy wycofanie się uważasz za oznakę siły?
Zależnie od kontekstu - tak. Jeśli stary i schorowany król oddaje koronę swojemu młodemu, odpowiednio przygotowanemu synowi, to jest to dobre dla królestwa.
Gdyby nie zrezygnował moglibyśmy mieć przez parę lat festiwal umierania. Władza to nie okupowanie tronu, tylko działanie. Do którego B16 najwyraźniej już nie jest zdolny. Może przewiduje większy kryzys i wie, że on już sobie z nim nie poradzi.
Zgadzam się z Janderem. Biorąc pod uwagę okoliczności B16 zrobił dobrze. To nie jest papież na obecną sytuację w kościele.
Cytat:
A mnie się wydawało, że będąc Papieżem powinien stać na czele Kościoła na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie. I w ten sposób właśnie pokazać swoją siłę i przywództwo, a nie uciekając z pola bitwy... Czy wycofanie się uważasz za oznakę siły?
LoL, a może nawet Idąc tym tokiem myślenia, to można też uznać, że Wojtyła (chory na władzę, a jak!) do samego końca kurczowo trzymał się "piotrowego stolca"
To nie jest czas na ars moriendi. Kościół czeka potężny kryzys i potrzebuje działania, a nie gestów.
Wytną? Tak wyglądają Twe mokre sny? Ale moje uwaga abstrahowała od pozytywnego (czy negatywnego) cechowania, chodziło mi wyłącznie o zaznaczenie trwałości Kościoła. Pomimo tysięcy prognoz jego upadku przez wieki. Bo takich uwag były już tysiące w dziesiątkach miejsc historii. Nawet ja czuję, że tak źle z KK jeszcze nie było. Również zdaje mi się, że osłabnie jak nigdy dotąd. Ale co z tego? Takie przeczucia, pewności i pragnienia to dla tej instytucji chleb powszedni. Trwa mimo nich. Jak las.
Bardz trudno przewidzieć, jak dokładnie potoczą się losy tej instytucji. Nawet w zakresie wyboru (z konsekwencjami) kolejnego papieża, a co dopiero w perspektywie wieku. Moim zdaniem KK osłabnie jak nigdy dotąd, ale wciąż będzie bardzo silny. A wystarczy przecież jeden kataklizm, by liczba praktykujących gwałtownie wzrosła. Do tego dochodzi wciąż żwawa ekspansja religii muzułmańskiej, co mogłoby się równać zastąpieniu jednego wyznania drugim (i nie wiem, czy pożegnanie katolicyzmu byłoby wtedy tak radosne). Sumując, chciałem powiedzieć, że z tej perspektywy płytkie uwagi na temat całkowitego upadku (zmiana lasu w rezerwat jest upadkiem w istocie) Kościoła (tudzież religii) są mokrymi snami, mającymi oparcie głównie w emocjach.
Pozwolę sobie na lekki oftop.
Las to cywilizacja człowieka, kościół to "was".
Jeżeli poszukasz artykułów o Daggerland, to znajdziesz jeden, który mówi o miejscu kultu umiejscowionym w obecnie najpłytszym miejscu ławicy, gdzie można znaleźć pozostałości budowli oraz ofiary wotywne składane około 2k lat po przykryciu tego terenu przez wody obecnego Morza Północnego. Jedyny trwały kult porównywalny długością trwania to Judaizm, bez względu czy liczyć go będziemy od Abrahama czy od Mojżesza (oczywiście możemy też liczyć różnej formy religie animistyczne, ale ewoluują one na przestrzeni dziejów tak bardzo, że trudno mówić o jednej religii). A wg badań brytyjskich genetyków najbliższym znalezionym "krewnym" ludzi zamieszkujących ówczesny półwysep brytyjski (a może Daggerski, to był wtedy jeden ląd) był nauczyciel z południowej Anglii. Czyli las trwa nawet jeżeli religie nastają czy odchodzą.
Równie dobrze można powiedzieć, że las to kosmos, a cywilizacja człowieka to "was". Wszystko zależy od punktu odniesienia. Ja wykorzystałem sentencję w konkretnym celu, wobec uwag "już niedługo", na które wciąż niewiele wskazuje. Gdybym miał obiektywnie wyrokować, to bym nie odważył się ich użyć. A ogólnie potwierdzam, że nic nie trwa wiecznie.
Możemy pogadać o kosmosie, ale to ani mistyczne ani religijne. Stąd bardziej pasuje religia, a ta od ludzkości jest nieco krótsza, każda z osobna, bo idea absolutu to i owszem, ale mówimy nie o potencjalnym kryzysie wiary w siłę wyższą tylko o kryzysie w KRK.
Co do owego "niedługo" to uważam podobnie jak Ty. Po prostu wielu ludziom religia jest potrzebna. A jeszcze taka liberalna w sumie religia jak katolicyzm to już w ogóle "raj na ziemi".
A jeszcze taka liberalna w sumie religia jak katolicyzm to już w ogóle "raj na ziemi".
Nim Kościół padnie, stanie się jeszcze bardziej liberalny. IMO! Choć wiadoma, że lewicy nigdy nie dogodzi.
Małżeństwa księży? Zgoda na antykoncepcję dla kazdej dziewięciolatki? Małżeństwa homoseksualne? No tak, ale wtedy wyciągnie się przeciwko Kościołowi, że nie ma równouprawnienia i jeśli w co drugiej diecezji nie będzie kobiety biskupa a w każdym probostwie co najmniej połowy (i to w systemie suwakowym: proboszcz-kobieta, ksiądz wyrobnik-facet według algorytmu uśredniania tego w skali całego kraju) - to będzie lanie za faszystowskie macho pozy
Ja jakoś na przyszłość Kościoła patrzę optymistyczniej. Biorąc pod uwagę wszelki schizmy, anty papieży, niewolę awiniońską, Lutra, Reformację, rewolucje, dwie wojny światowe i komunizm... Czym jest kryzys wiary? Jak napisałeś, do pierwszego kataklizmu, który zasili kościoły przyganiając do nich niepewnych Albo jakiś papież, nawet konserwatysta, z luzackim PR-em. I po kryzysie wiary.
Jeden ustępujący papież kryzysu nie czyni.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wytną? Tak wyglądają Twe mokre sny? Ale moje uwaga abstrahowała od pozytywnego (czy negatywnego) cechowania, chodziło mi wyłącznie o zaznaczenie trwałości Kościoła.
Mój komentarz również był pozbawiony emocji, a to że odebrałeś go jakby tam były też na coś wskazuje. Nie napisałem też nigdzie, że wytną las już "niedługo". Ale taką obserwuję tendencję. Mimo to, trudno powiedzieć kiedy i jak. Równie dobrze jutro mogłaby wybuchnąć atomowa wojna światowa i cały świat pogrążyłby się znowu w ciemnościach zabobonu. Jeśli jednak obecna sytuacja będzie w miarę stabilna, imo sukcesywnie religijność będzie spadała.
Swoją drogą, wiele może zależeć od edukacji dzieci właśnie. Jeśli instytucja szkół religijnych rozwinie się w Europie zanadto, trend może się odwrócić.
tak czy siak ja uczą syna, że to banda pasożytów a religia to głupota
Ja tam staram się uczyć, że wszystkim ludziom, wliczając w to księży, należy się szacunek, nawet jeżeli brak mi sympatii dla kościółka i panów w czerni
Poza tym zgadzam się z Romulusem. Kościół sobie poradzi. Nie w takich opałach już bywał. Liczba wierzących i praktykujących wciąż jest olbrzymia. Niech im tam idzie na zdrowie.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Część firm postanowiła jednak z zakładów na papieża zażartować. W niektórych można obstawić jako następcę Benedykta XVII osoby nie mające nic wspólnego z Kościołem Katolickim. I tak aż 1000 zł za jedną złotówkę postawioną na byłego sekretarza PZPN Zdzisława Kręcinę płaci Betsafe.
Korci mnie, by postawić piątaka
Cytat:
Jeśli jednak nie Piotr, to zdaniem bukmacherów bardzo prawdopodobne, że na tronie piotrowym zasiądzie Pius XIII (kurs ok. 3,50), Jan XXIV (8,0) czy Jan Paweł III (9,0). Mało prawdopodobne jest natomiast przyjęcie przez przyszłego papieża imienia Marcelin, Gelazjusz czy Paschalis. Tu kurs wynosi 100.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum