Po kilku okropnie nudnych lekcjach wreszcie przyszedł czas na przerwę na lunch. Weszła szczśliwa do Green Roomu. Nie zjadła śniadania, była strasznie głodna.
Razem z zakupuionym przed chwilą jedzeniem i kawą udała się do wolnego stolika. Usiadła i wyjęła z torby jakąś książke. Czytanie przerywała co jakiś czas, aby ugryźć kanapkę.
Ściszony telefon tym razem nie zaryczał ale zawibrował w torbie. Ricky jak zwykle na oślep sięgnęła po niego nie odrywając wzroku od literek i dopiero jak go wyjęła i odblokowała, odłożyła książkę. Przebiegła oczami po smsie. Po chwili palce mignęły gdy odpisywała. Nacisnęła "send" i pociągnęła solidnego łyka capuccino.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Drzwi do green roomu otworzyły się dość gwałtownie. Ell omiotła wzrokiem wnętrze w poszukiwaniu koleżanki. W końcu wypatrzyła ją przy jednym ze stolików. Podeszła zdecydowanym krokiem, rzuciła torbę na ziemię, obok zbyt gwałtownie jak na nią położyła kask i "klapnęła" obok na kanapie. Już teraz Erica wiedziała, że coś jest nie tak. A za chwilę miało być jeszcze gorzej.
-RICKY!- zaczęła nie czekając, aż koleżanka odłoży lekturę. -Zaraz wyjdę z siebie, stanę obok! Ten twój parszywy deser wyprowadził mnie właśnie z równowagi!- widząc, że przyciąga zbyt wiele spojrzeń ściszyła głos. -Wyobraź sobie, że policzyłam te zadania za niego, oddałam, a ten idiota poszedł do profesora i powiedział, że on nie miał z tym nic wspólnego!- Ricky już dawno nie widziała Ell w takim stanie. Trudno było ją wyprowadzić z równowagi, a Parkerowi wychodziło to śpiewająco.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Ściągnęła brwi patrząc na nią ze zdumionym spokojem i słuchając ściszonego wrzasku. Po chwili podsunęła jej capuccino.
- Napij się. Jest naprawdę bardzo dobra.. i calm down... breath in, breath out...... c'mon... Po pierwsze deser nie jest mój, po drugie deseru tu nie ma jestem tylko ja. Więc rozumiem, że chodzi o to zadanie z matmy które mieliście z Parkerem robić, tak?
Oparła się wygodnie o oparcie i uśmiechnęła do Ell.
- Dlaczego zrobiłaś to zadanie za niego?
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Upiła łyk capuccino. I odetchnęła głęboko. -Ricky, proszę. Nie jesteśmy w przedszkolu. Wyobraź sobie mnie i tego kolesia siedzących nad zadaniem z matmy. Przecież w najlepszym wypadku skończylibyśmy na pogotowiu. Właściwie dlaczego go bronisz?!- spytała tak, jakby Ricky na prawdę go broniła.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Spojrzała na nią z ukosa a potem oczy jej podejrzanie błysnęły gdy jakiś pomysł przyszedł jej do głowy.
- Pretty much, babe... wszystko jest kwestią dobrej woli...
Pociągnęła z kubka kawy.
- A poza tym ja nie bronię nikogo. Próbuję się tylko dowiedzieć za co tak sobie skaczecie do gardeł?? Ja się z nim naprawdę dogadałam - powiedziała po prostu wzruszając ramionami.
- Więc dlaczego zrobiłaś to zadanie za niego? Skoro jest rok wyżej od nas to na pewno jest w stanie liczyć do więcej niż 21 - uśmiechnęła się.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Do Green Room'u zawitał Dave Chillman we własnej osobie, by zaraz przemierzyć go swym, jak zwykle, przesyconym luzem, krokiem.
- Olbrzymią bułkę, albo dwie... Ze wszystkimi dodatkami i kawę... - rzekł z wyraźnym ożywieniem, albo raczej pobudzeniem, wynikającym z rozpaczliwego wołania jego żołądka: "ŻAAARCIAAA!" Zapłacił szybko i od razu ugryzł bułkę z ulgą, popił niewielką ilością kawy i rozejrzał się po pomieszczeniu.
-Ohh girl...- westchnęła opanowując się. -Nie wiem do ilu potrafi liczyć. Nie obchodzi mnie to. Obchodzi mnie moja przyszłość, na którą muszę pracować każdego dnia. A on swoją głupotą uprzykrza mi zycie. Ricky, mnie "nie stać" na takie jego zagrania.- pokiwała przecząco głową jakby zrezygnowana. -Na szczęście skoczyło się tylko na dodatkowym zadaniu. I tym razem mamy współpracować.- teraz już tylko błysk wściekłości w oczach zdradzał jej nastawienie do całej sytuacji.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
- Dlatego mówię... nie warcz. Jeżeli macie współpracować to zróbcie to dla świętego spokoju. A jeśli aż tak cię to zadanie boli to im prędzej to załatwicie tym lepiej. I nie sądzę, żeby od jednej jedynej pracy jaką masz wykonać na spółkę z Maxem Parkerem miała zależeć twoja przyszłość. Dramatyzujesz, baby. Nie masz z nim brać ślubu ani opracowywać projektu bomby atomowej tylko zrobić parę głupich równań. Zapewniam, że nie będzie to takie straszne... a jeśli będzie to pozwolę ci osobiście skopać mi tyłek -wyszczerzyła się, popiła kawy i rzuciła okiem na nowo przybyłego.
- A tak nawiasem... niedoszły kumpel-imprezowicz inkryminowanego się pojawił. On ma chyba Chillman na nazwisko... ale średnio jestem pewna.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
-Mam wrażenie, że jesteś nieobiektywna.- pokazała Ricky język i zwróciła wzrok na Chillman'a. -Mmm to ten, co się z tą blondyną buja?- to było bardziej stwierdzenie niż pytanie.- A może to ona z nim...- roześmiała się. -Nie rozmawiałam z nim jeszcze...
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
- Małpa - mruknęła przyjaźnie widząc z zadowoleniem, że Ell trochę odpuściło. Potem przyjrzała sie uważniej kolesiowi.
- Taaa... a jego laska to hmmm... Gabrielle... yup... taki delikatny kwiatuszek z tej blondi - zjadła resztę jednej z kanapek i pociągnęła kolejnego łyka - ale ona jest szybka. Ostatnio na PE pokonała mnie w biegu... byłam, kurde, druga! Can you believe that?
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
-Hehe. Ona nie pali widocznie tyle co my. Myślisz?- powiedziała w nawiązaniu do "kwiatuszka". -Przepraszam.- zaczęła poważnie. -Następnym razem będę stała obok, żeby jej podłożyć nogę.- gdyby Ricky nie znała Ell mogłaby pomyśleć, że ta nie żartuje.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Uśmiechnęła się szeroko.
- Tyle co ty... ja sie ograniczam, bo Ivy lubi być upierdliwa jak wyczuje fajki u mnie w pokoju... albo trawę - skrzywiła sie na wspomnienie macochy - Normalnie to bym olała to co ona uważa, ale potem donosi staremu i mam przerąbane.
- O tak... podstaw jej nogę - wyszczerzyła się - albo jeszcze lepiej - od razu odpal jej motocykl na twarzy jak tylko zauważysz, że zamierza startować ze mną w jakiejkolwiek konkurencji sportowej. Niemniej jednak ten delikatny szybkonogi kwiatuszek poderwał jednego z głównych lanserów HH sądząc po jego sposobie bycia... więc może ona ma jednak jaja... - prychnęła cichym śmiechem.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Wziął kolejnego gryza i trochę zawiedziony, że nie znalazł nikogo z loży, bądź też innego znajomego, pokręcił lekko głową, choć w ostatniej chwili poznał kogoś. "Panny" z imprezy. Taa... Pokiwał głową w namyśle i w końcu, swym wyluzowanym krokiem zbliżył się do dziewczyn, dziołch, dziewuch, jak kto woli.
- Można? - zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy, który jednak słabo zasłaniał to jego wszechobecne w sposobie bycia "niewaaażne".
Spojrzała na niego z resztką szelmowskiego uśmiechu na ustach. Po chwili pochyliła sie lekko w bok, wyciągnęła nogę i pchnęła jedno z krzeseł tak by sie odsunęło w jego stronę. Wróciła do poprzedniej lekko pochylonej pozycji, opierając łokieć na stole a brodę na dłoni i zlustrowała kolesia z ciekawością.
- Sure... you're Chillman, right? Ten od szybkiej Gab? - wyszczerzyła się.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Evan:
Green room powoli się zapełniał, przez moment mignęło mu nawet kilka znajomych twarzy, ale jakoś nikt specjalnie nim się nie zainteresował, oprócz kilku sportowców z drużyny, którzy wyraźnie rzucali mu groźne spojrzenia. Po chwili jednak zainteresowali się laskami z drużyny cheerleaderek i przestali na niego zwracać uwagę.
Vanessa: Noś chyba zgłupiała! usłyszała nad sobą znajomy głos Alice Masz najdłuższą przerwę w trakcie zajęć i poświęcasz ją na czytanie książek? Dziewczyno to już lepiej byś go spożytkowała z Ballmerem, który psuje wszystkie imprezy... przewodnicząca samorządu, ubrana dzisiaj w dopasowane dżinsy, rurki i koszulkę odsłaniającą brzuch, usiadła na kanapie koło Vann.
[/i]
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Podniosła głowę z nad książki i spojrzała na Alice.
-Eee tam od razu zgupiałam- powiedziała i uśmiechnęła się do niej. -Z Ballmerem? A kto to jest?
Odłożyła książke i napiła się kawy.
Vanessa: Nieważne... Chłopak popsuł ostatnią imprezę jakąś śmierdzącą bombą. powiedziała i spojrzała na koleżankę Czemu siedzisz tak sama, a nie szukasz sobie znajomych? zapytała rzeczowo, jakby szukanie friends było istotą chodzenia do szkoły.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Postanowiła nie drążyć tematu popsutej imprezy.
-Sama nie wiem. Znajomi się znajdą sami kiedyś.- powiedziała i uśmiechnęła się nieznacznie. -Ogólnie jakaś dzisiaj nie w humorze jestem...
Alce uśmiechnęła się szeroko Nie w humorze? Może to te dni? zapytała uśmiechając się porozumiewawczo, by pokazać, że chodzi o sprawy, które rozumie tylko druga dziewczyna. A może to brak faceta? Nie łam się... Zaraz Ci znajdziemy faceta, chcesz?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
-Nie, te dni już się skończyły.- powiedziała i uśmiechnęła się słabo. -Chyba się poprostu nie wyspałam. Brak faceta? A skąd. Facet może być, ale nie musi.
Wypiła kawę do końca i zgniotła pusty kubeczek w ręce.
Vann... Trzeba będzie nad Tobą popracować. I to nie będzie łatwa praca. powiedziała z szerokim uśmiechem do koleżanki. Widzę tam Dave'a... To fajny gość, możemy do niego podejść. Przynajmniej kogoś poznasz, co? A po lekcjach wybrałybyśmy się do kosmetyczki?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
-Popracować? Może rzeczywiście zachowuję się trochę inaczej niż te wszystkie cheerleaderki, ale... z resztą nieważne. No dobra, możemy podejść.- powiedziała i uśmiechnęła się bardzo słabo. -Do kosmetyczki? Eee.... no sama nie wiem.- dodała.
Gdy kawa się skończyła Evan wstał i podszedł do bufetu:
- Poproszę butelkę mrożonej herbaty. - powiedział zostawiając na blacie banknot pięciodolarowy. Z butelką w ręce odwracając się zauważył Ricky, Ell i Dave'a siedzących przy jednym stoliku. Złożył swojego laptopa, włożył go do torby i podszedł do nich.
- Mogę się dosiąść? Oczywiście jeśli nie macie nic przeciwko. - na dłuższą chwilę zatrzymał wzrok na Dave'ie, gdyż to głównie o niego mu chodziło.
Alice puściła do niej oczko i wstała Girl! Stop being so... No life... powiedziała ruszając w kierunku grupki siedzącej z Chillmanem. Za chwilę obie podeszły do Dave, Elizabeth i Erici. Alice uśmiechnęła się słodko do wszystkich Hi Dave... Przedstawiam wam moją koleżankę: to jest Vanessa. wskazała na koleżankę Vann, to jest Dave i... I jego koleżanki. machnęła ręką tak jakby to nie było ważne.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Bardzo powoli odwróciła głowę patrząc na Alice. Oczy się zaiskrzyły niebezpiecznie a na usta wypłynął słodki jadowity uśmiech.
- Ach... miło poznać - wymruczała głosem dzikiego kota ruszającego łowy - Aż dziw, że cię ciągnie do tak nieistotnego towarzystwa jak my, Alice... pomijając oczywiście Dave'a... czyżby plotki o facetach, kosmetykach i o tym kto kogo przeleciał przez ostatnie 10 minut przestały być aż tak fantastycznie wciągające?
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Alice zrobiła minkę zbitego psa Przepraszam... Nie w tym rzecz, po prostu nie poznałyśmy się jeszcze. próbowała się usprawiedliwić, gdy nagle zadzwonił jej telefon. Przepraszam was, muszę odebrać. powiedział i zostawiła Vanessę samą.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Odprowadziła ją zdumionym spojrzeniem.
- Chyba ja wystraszyłam - wyszczerzyła się a potem popatrzyła na nową.
- Cześć, jestem Ricky. Ta czarnulka obok to Ell...a ten koleś to prawie na pewno Dave Chillman... aczkolwiek jeszcze nie potwierdził tej informacji. Chcesz się przysiąść?
Zobaczyła Evana obok i uśmiechnęła sie do niego.
- Możesz Ev... JA nie mam nic przeciwko.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Podeszła niechętnie z Alice. Uśmiechnęła się do wszystkich.
-Cześć, mi też miło...- mruknęła, choć jakoś specjalnie miło jej nie było.
Spojrzała krzywo na dziewczynę, która mówiła do Alice. Zdarzało jej się poznawać milsze osoby.
- Dammit... - mruknął tylko Evan i nie czekając na czyjekolwiek słowa po prostu usiadł przy stoliku. Odkręcił butelkę i pociągnął tęgiego łyka.
- Calm down. - zwrócił się do Eriki. - To ja tu jestem od lania po mordzie i dopierdalania innym. - uśmiechnął się i puścił jej oczko po czym przeniósł oczy na dziewczynę zwaną Vanessą.
- Evan Ballmer zwany Ghost. Mściwy skurwysyn o złej sławie. Miło mi. - uśmiechnął się przyjaźnie i wyciągnął w jej stronę dłoń.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum