Np. Pamiętnik znaleziony w wannie - materiał tylko dla hardcorówców. Wysoki zamek, to dla maniaków persnoaliów Lema, i ludzi którzy chcą wiedziec o nim absolutnie wszystko, żeby mieć lepszy ogląd na reszte dzieł.
Warto mieć - 10. Eden 11. Powrót z gwiazd 12. Niezwyciężony No i jeszcze Skonocony kryminał to dla mnie jedna wielka niewiadoma. Narazie.
Moje pierwsze książkowe spotkanie ze Stanisławem Lemem to chyba "Podróż do gwiazd". Do pewnego momentu czytałam trochę sceptycznie nastawiona- byłam uprzedzona do science- fiction- ale był w tej książce taki moment... jak główny bohater opisywał swoją podróż, a szczególnie moment, kiedy stanął i zobaczył rozciągające się przed nim miliony galaktyk- różnokolorowych- błyszczących- wspaniałych. To był majstersztyk, już dobrych parę lat minęło od czasu, kiedy czytałam tę pozycję, a do tej pory jak przypominam to sobie przechodzą mnie dreszcze...
Moje pierwsze książkowe spotkanie ze Stanisławem Lemem to chyba "Podróż do gwiazd".
A nie "Powrót z Gwiazd"? Bo "Podrózy do Gwiazd" Lem żadnej nie napisał, chyba.
Pewnie chodzi o "Powrót z Gwiazd". Dawno temu czytałem i nie wszystko pamiętam, ale podobało mi się. Sam pomysł jest dobry, powieść zaczyna się tam, gdzie inne często się kończą, problem poruszony w powieści (tytułowy powrót z gwiazd) równiez myszka nie trąci. Dobra rzecz, dziwi mnie nieco, że Lem niespecjalnie "Powrót..." lubił.
Spotkanie z sf zacząłem wiele wiele lat temu od Edenu i spodobało się na tyle, że wciągnęło i trzyma do dzisiaj. Faktem jest, że niektórych książek (pamiętnik znaleziony w wannie) nie jestem w stanie przebrnąć, a inne przeszedłem w mękach (katar, śledztwo, solaris). Część przeczytałem tylko raz (dzienniki, bajki). Za to parę dzieł hołubię i czasami do nich wracam: właśnie Eden, Pirx, Powrót z gwiazd, Niezwyciężony.Co do reszty nie wypowiadam się bo nie wszystko przeczytałem lub pamiętam ale ja osobiście czuję sentyment do Lema i uważam że warto się przemóc i spróbować przeczytać choć parę z jego dzieł.
Miejska Biblioteka Publiczna w Szczecinie napisał/a:
HERBATKA U LEMA
Czy Stanisław Lem był ateistą? Jak bardzo przepadał za ekranizacjami swoich powieści? Co zrobił z pierwszą pozytywką, którą dostał od ojca i dlaczego tak bardzo nie przepadał za Szczecinem?
To tylko niektóre z pytań, które padły podczas ostatniego spotkania poświęconego życiu i twórczości Stanisława Lema. Miejska Biblioteka Publiczna, kwartalnik literacko – filozoficzny [fo:pa] oraz Urząd Miasta Szczecina podjęły się zorganizowania kolejnej imprezy z cyklu „Herbatka u…”, którą uświetniła wizyta trzech doskonałych znawców spuścizny literackiej najsłynniejszego polskiego futurologa. Najbarwniejszymi opowieściami podzielił się ze szczecińską publicznością prof. Jerzy Jarzębski - literaturoznawca i autor dwu książek poświęconych twórczości Lema. Zapytany o lekturę, od której najlepiej zacząć poznawanie Lema polecił „Doskonałą próżnię”. Ponad dwie i pół godziny upłynęły pod znakiem przybliżania światopoglądu i nieznanych wątków z życia autora „Solaris”. Dowiedzieliśmy się, m.in. tego, że Lem nigdy nie uzyskał stopnia magistra, pomimo, że kilka uczelni przyznało mu tytuł doktora honoris causa. Do obszernej dyskusji na temat filozofii i koncepcji „kalekiego Boga” przyłączyli się Maciej Płaza (autor doskonałej pracy doktorskiej, poświęconej Lemowi) oraz Wiktor Jaźniewicz (tłumacz dzieł Lema na język rosyjski i białoruski). Wspominali o tym, że Lem zachowując bardzo prosty kręgosłup moralny, do końca życia konsekwentnie pozostał ateistą. Przyczyn tak przyjętej postawy upatrywali w doświadczeniu wojny, które wywarło niemały wpływ na późniejsze postrzeganie świata i człowieka.
Pojawił się również akcent lokalny. Pani Jolanta Liskowacka przygotowała i odczytała uczestnikom „Herbatki” kilka listów autorstwa Lema. W jednym z nich pojawił się wątek teatralny, dotyczący wrażeń po szczecińskiej premierze sztuki „Jacht Paradise”. Podsumowując list, słynny prozaik poprosił władze Szczecina o zwrot kosztów biletów lotniczych…
Wiktor Jaźniewicz opowiadał o wydźwięku prozy Lema na Wschodzie i w Stanach Zjednoczonych. Interesujący fragment rozmowy dotyczył współpracy bohatera „Herbatki” z Philipem Dickiem, znanym amerykańskim pisarzem science fiction. Dick, po jednej z niekorzystnych recenzji, jakie napisał Lem o amerykańskiej powieści fantastycznej rozszyfrował jego pierwsze litery imienia i nazwisko (St. Lem) jako: „towarzysz Stalin, Lenin, Engels i Marks”. Udowadniając, że nie ma w Polsce takiego nazwiska jak Lem, oświadczył, że jest to wroga organizacja, knująca spisek wymierzony przeciwko amerykańskiej prozie.
Spotkanie, dotowane ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego poprowadził Konrad Wojtyła - dziennikarz Polskiego Radia Szczecin.
Pogrubienie moje Rozwalił mnie ten fragment. O tym, że Dick uważał Lema za szpiega KGB, organizację komunistyczną itp., to doskonale wiedziałem. Ale to rozszyfrowanie nazwiska naszego pisarza było dla mnie nowością
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Od 25 marca będzie kontynuowana seria dzieł St.Lema w Gazecie Wyborczej. Oto lista:
Pokój na Ziemi
Biblioteka XXI wieku. Golem XIV
Sex Wars
Człowiek z Marsa. Opowiadania
Mój pogląd na literaturę
Astronauci
Fantastyka i futurologia t. 1
Fantastyka i futurologia t. 2
Fiasko
Filozofia przypadku
Wizja lokalna
Summa Technologiae
Maska
Moloch
Wejście na orbitę
Dialogi
Przekładaniec
Tia, był komunistą, z tą zaciekłością to bym jednak nie przesadzał. Problem z komunizmem a'la Lem był taki, że był niezgodny z jakąkolwiek linią partii (i naszej i KPZR, nie sądzę aby pasował też do KPP). Znakomita większość ludzi z jego pokolenia to osoby mające komunizujący bądz faszyzujący epizod w swoim życiu. Ja bym powiedział, że to signum temporis. Partia z Lema nie miała pożytku.
A co do pokrewieństwa dzięki temu z GW, to ..[żenuła].. lewicowość nie jedno ma imię RAF też uważał się za lewicę i czy czyni to ich "krewnymi" Olofa Palmego??
Człowiek oceniający wizualnie książkę pt.''Niezwyciężony'' może dojść do wniosku, że autor albo miał pomysł, ale zabrakło mu weny twórczej żeby rozwinąć treść, albo że rozwlekał opowiadanie do granic mozliwości, tylko po to żeby nadać mu miano powieści.
159 stron bardzo dobrego sf, w książce podobało mi się wszystko poza tym, że jest zdecydowanie zbyt krótka.
Ksiażka pomimo tego że pisana dawno nie straciła nic na wartości.
Cała oś powieści opiera się jak to w większości książek Lema na pierwszym kontakcie i współpracy załogantów statku kosmicznego.
Tym razem jednak autor przedstawia kontakt z cywilizacją zautomatyzowaną, ale nierozumną, która wykształciła się na zasadach podobnych ewolucji zachodzącej w warunkach ziemskich.
Niesamowicie podobała mi się decydująca rola paleontologii i oceanografii w akcji książki.
Lem potrafi przedstawić coś niezrozumiałego dla nas jako czytelników, i dla samych bohaterów w taki sposób, że musimy podczas lektury zastanawiać się nad tym czy to co tam się dzieje ma jakikolwiek sens.
Zakończenie daje do myslenia,a moje konkluzje to przede wszystkim problem nie tyle funkcjonowania(bo z tym bohaterowie jakos sobie radzą), ale poznawania i rozumienienia środowiska poza stałym obszarem działania człowieka.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Nie czytałem nic beletrystycznego jeszcze Lema, więc mam pytanie - czy Lem autentycznie na to zasługuje, czy jest to po prostu takie wrzucenie aby było coś polskiego?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie czytałem nic beletrystycznego jeszcze Lema, więc mam pytanie - czy Lem autentycznie na to zasługuje, czy jest to po prostu takie wrzucenie aby było coś polskiego?
Pytanie jest co najmniej niemądre.
Właśnie Lem zasługuje na laury jak mało kto.
Może na początek sięgnąłbyś po "Bajki robotów"?
Nie czytałem nic beletrystycznego jeszcze Lema, więc mam pytanie - czy Lem autentycznie na to zasługuje, czy jest to po prostu takie wrzucenie aby było coś polskiego?
Tix, nie bluźnij, proszę.
Romulus napisał/a:
Uwielbiam "Solaris".
Lema "ugryzłam" właśnie od Solaris. Autentycznie kocham tę książkę. Zaraz potem w moim prywatnym lemowskim rankingu widnieją "Niezwyciężony" i... "Bajki robotów"
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Tixon, chcesz beletrystycznego Lema? Seria gazety wyborczej, przynajmniej pierwsza część (do Cyberiady) możesz brać w ciemno każdy i chyba bez Wysokiego zamku. Może poczekaj z Doskonałą próżnią, bo to inna para kaloszy. Recenzje książek nieistniejących, świetne pomysły, sporo przemyśleń. Ale wszystkie inne książki możesz brać w ciemno, ja bym zaczął od Dzienników gwiazdowych, Solaris i Bajek robotów lub Cyberiady oraz Głosu pana.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
czy Lem autentycznie na to zasługuje, czy jest to po prostu takie wrzucenie aby było coś polskiego?
A ten jak prowokuje
Lem >>>> cała reszta polskiej fantastyki (i nie tylko)
Bierz Opowieści o pilocie Pirxie, albo Solaris. Względnie Eden. I będzie cacy, bo to świetne rzeczy są i dosyć przystępne. A jeśli lubisz bardzo ostry absurd, to Dzienniki gwiazdowe albo Cyberiadę. Jeśli nie bardzo, to radziłbym zostawić te książki na później. Są... specyficzne.
_________________ Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie czytałem nic beletrystycznego jeszcze Lema, więc mam pytanie - czy Lem autentycznie na to zasługuje, czy jest to po prostu takie wrzucenie aby było coś polskiego?
To jest wypowiedź "samoplantująca się", nie wymaga komentarza.
Nie czytałem nic beletrystycznego jeszcze Lema, więc mam pytanie - czy Lem autentycznie na to zasługuje, czy jest to po prostu takie wrzucenie aby było coś polskiego?
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Znaczy, znowu popisałam się selektywnym widzeniem. Cóż...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Nie czytałem nic beletrystycznego jeszcze Lema, więc mam pytanie - czy Lem autentycznie na to zasługuje, czy jest to po prostu takie wrzucenie aby było coś polskiego?
Smoku, zacząłem od "Solaris" i było lepiej, niż bardzo dobrze :]
"Dzienniki gwiazdowe", "Eden" i oczywiście "Bajki robotów"
Do listy książek Lema, które miałam okazję, czas ( z tym ostatnio najciężej jakoś) i chęci przeczytać, dołączyły niedawno „Dzienniki gwiazdowe”. Szczerze mówiąc, momentami szło opornie – prawdopodobnie dlatego, że lwią część przeczytałam na trasie praca-dom i podczas porannych dyżurów w szatni, gdzie skupić się trudno, a i usiedzieć w miejscu dłużej niż pięć minut nie idzie...
Ale do rzeczy. Tonące w oparach absurdu wojaże Guliwera kosmosu to tylko cieniutka warstewka, pod którą kryje się mrowie zagadnień całkiem poważnych i zawsze aktualnych. Mamy więc rozważania o Bogu i funkcjonowaniu świata, o naturze człowieka oraz idiotyzmach, do jakich jest zdolny, począwszy od niemożności dogadania się z bliźnim (ba, ze sobą nawet!) aż do kretyńskiej beztroski, z jaką traktuje swoje wynalazki. Mamy próbkę tego, co by było, gdybyśmy dostali szansę „naprawy” wszechświata albo, nie daj Bóg, wynaleźli wehikuł czasu. Jak moglibyśmy wyglądać, jeśliby każdy mógł zmieniać powierzchowność według własnego widzimisię itd.
Uniwersum Ijona Tichego to zaiste dziwne miejsce, w którym zdarzyć się może wszystko, nawet sytuacja rodem z „Matrixa”, gdzie szurnięty naukowiec gra rolę boga kreującego wirtualne życie dla elektronicznych mózgów, gdzie rdzewiejące roboty odkrywają istotę wiary doskonałej, a na wskroś poczciwi kosmici, zapoznani z dziejami chrześcijaństwa, robią z misjonarza męczennika, żeby nieborak mógł z fanfarami pójść do nieba. Wszystko to zarazem śmieszy i skłania do wyciągania wniosków – z reguły niezbyt dla homo sapiens pochlebnych.
Nie wypada też nie wspomnieć o Lemowym stylu – najeżonym neologizmami „jak dobra kasza skwarkami”, że tak zacytuję nieboszczyka Haška. Momentami jest on (styl znaczy się, nie Hašek) pompatyczny i nadęty – z reguły tam, gdzie autor pisze o jakimś szczególnym idiotyzmie (jak pobyt na planecie, nomen omen, Indiotów), co dodatkowo wzmaga efekt komiczny, czasem stosunkowo prosty i pozbawiony niepotrzebnej ornamentyki – kiedy mówi się serio o sprawach poważnych. No i okropnie podoba mi się większość skrótowców z CIPKIEM na czele
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Krótka piłka - która z eseistycznych książek Lema jest najlepsza? Zastanawiam się nad jakąś, ale trudno mi "na czuja" wybrać tę najciekawszą. Co możecie polecić (z tych wydanych w kolekcji GW)?
_________________ Teraz rozchodzi się po wszystkich salach, przeganiając zastałą woń dymu, alkoholu i potu, delikatny, mdławy aromat Śniadania: kwiatowy, przenikliwy, zaskakujący bardziej niż barwa zimowego słońca, przejmuje przestrzeń we władanie nie tyle za sprawą swej zwierzęcej ostrości czy natężenia, ile wskutek nader zawiłego wiazania molekuł, współuczestnicząc w sekretnej magii, dzięki której - co nieczęsto się zdarza - Śmierci tak wyraźnie daje się do zrozumienia, żeby się odpierdoliła - T. Pynchon
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum