Na targu warzywnym? - spojrzał na nią zaskoczony - To jest coś takiego w Newport? Zawsze kupowałem wszystko w hipermarkecie. - uśmiechnął się pod nosem.
przeniesienie akcji
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Dave i Anna siedzieli na jednej z kanap i czekali, aż Nathan Staunton skończy usprawiedliwiać się z powodu spóźnienia na jakieś przyjęcie. Wreszcie Nathan wyłączył telefon i usiadł na fotelu po drugiej stronie stolika. Erica mówiła mi, że chcecie założyć radiowęzeł w szkole.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Dokładnie tak, panie Staunton... I pomyśleliśmy - tu zerknął na Annę - Że może byłby nam pan w stanie pomóc... Bo widzisz pan, jeśli nawet uda nam się zdobyć fundusze na cały sprzęt, to pozostaje największy problem, jakim jest muzyka, którą trzeba będzie zdobyć. A konkretniej prawo do puszczania jej... I nie bardzo wiemy jak się za to zabrać. Czy szukać jakichś utworów, których prawa autorskie wygasły, czy może wykupienie możliwości puszczania muzyki w radiu nie wychodzi tak drogo? Albo może powinniśmy poszukać kogoś, kto byłby szczęśliwy, gdybyśmy go promowali w ten sposób? - mówił niepewnie, przyciszonym głosem. W końcu snuł młodzieńcze pomysły przy profesjonaliście, prawda?
- Cóż... Sam sprzęt to kupa pieniędzy a potem kopie utworów, które można puszczać publicznie to jeszcze więcej kasy. - powiedział spokojnie lekko krzywiąc się wcześniej na słowa "widzisz pan". Podrapał się po głowie i westchnął. - Najlepiej byłoby Wam puszczać utwory, których prawa autorskie wygasły tyle tylko, że to świat prehistoryczny. Nieznane zespoły najpewniej chętnie się będą zgadzały na puszczanie ich w szkole, ale... Musielibyście z każdym się spotkać i sprawę załatwić. Za dużo fatygi jak na mój gust, tym bardziej, że nie będzie Wam się to liczyło na studia... - zamyślił się nad czymś.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Z nosem wetkniętym w nowy numer "Rolling Stone" przysłuchiwała się rozmowie jednym uchem, co jakiś czas łypiąc znacząco okiem na znajomych to na starego. Ciekawe co wymyślą. Zapomniane kapele...
- Hey guys... - skorzystała z momentu ciszy i szybko przekartkowała pisemko po czym ściągnęła nogi z podłokietnika fotela na którym była rozwalona wygodnie - w sprawie tych zapomnianych kapel...
Stuknęła w jedną ze stron gazety kładąc ją na stoliku. Tabelka na stronie i kolumny tekstu oraz wielki nagłówek "Forgotten Bands of the 90's" mówił według niej sam za siebie. Ale spróbowała wyjaśnić.
- Jeśli chcecie się kontaktować z kimś z tych to może tu być użyteczna lista. A stare kapele mogą przyciągnąć młodsze wzorujące się na nich... and... you have an event which can help you promote your radio AND earn money for this radio. Jak myślicie?
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Nathan spojrzał z rozbawieniem na swoją córkę. - Branża muzyczna może nie jest łatwym biznesem, ale daję głowę, że żaden, nawet zapomniany zespół nie pójdzie za dwójką licealistów. - powiedział z lekkim przekąsem. - Tak czy siak... Zależy Wam na pracy w radiu, czy na radiowęźle w szkole? Bo jeśli to pierwsze to być może mam dla Was propozycję.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Miało być "widzi pan", to tak z rozpędu wyszło kretyńsko Załóżmy, że nie było, dobra?
Dave wysłuchał cierpliwie i grzecznie odpowiedzi pana Stauntona. Zerknął na artykuł, o którym wspomniała Ricky i po pytaniu, jakie padło od jej starego zamyślił się na dłuższą chwilę. Zerknął mimowolnie na Annę.
- Sounds... Interesting. And seems like less trouble. Jaka to propozycja, jeśli można wiedzieć, panie Staunton?
Od początku rozmowy, na wieść o kolejnych kłodach pod nogi zdążyły jej nieco uszy "opaść". Nie sądziła, że jedno głupie radio wymaga tyle zachodu. Ale w końcu ten wielki facet musiał wiedzieć co mówi. Pomysł Erici tez nie wyglądał tak łatwo jak myślała - zastrzelony celną uwagą prosto w serce. Faktycznie-jak oni mieliby ściągać nawet zapomniane kapele do Newport.
Westchnęła cicho i pozwoliła Dave'owi przejąć pałeczkę dyskusji do spodu przez nie kłapanie dziobem. Za to nastawiła ciekawie uszu na pomysł jaki musiał mieć stary Ricky.
Cóż... Tak się składa, że niedawno zakupiłem małe, lokalne radio. - powiedział spokojnie - Jeżeli interesuje Was praca radiowa, to nie widzę przeszkód, żebyście zaczęli staż u mnie. Oczywiście po lekcjach, z czasem jak już nauczycie się jak wygląda praca radiowca zaproponujecie własny program i jeśli się spodoba zarządowi, to może, podkreślam MOŻE, będziecie mogli go prowadzić w prawdziwym radio.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Sounds great! - rzucił z wyraźnym optymizmem Dave, jednak zaraz szybko uspokoił się. Zerknął na Annę, Ricky, Stauntona, Annę, znowu Stauntona.
- I mean... This seems to be a lot better way, then HHS-Radio - rzucił, przytakując sam sobie w zamyśleniu.
- I would be really interested, if Anna is too - zerknął na nią - I guess I have only three questions... When, where and how do we start?
Pokiwała głową zgodnie.
- Jasne, że jestem. To będzie fajnie wyglądać w papierach na studia. Besides - mrugnęła z rozbawieniem - first the radio then television, and then the whole world!
Błysnęła zębami w uśmiechu i poczekała na odpowiedź na kolejne Dave'owe pytania.
Okej... W takim razie bardzo się cieszę. - powiedział z uśmiechem. - Zadzwońcie do mnie w poniedziałek i umówimy się na spotkanie. - zerknął na Ericę - Musimy lecieć na ten brunch. I tak jesteśmy już spóźnieni. Wybaczcie. - powiedział i ruszył w kierunku schodów.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Ricky zrobiła wielkie oczy.
- We're going on brunch... miło, że w ogóle o tym się dowiedziałam... - westchnęła ciężko rzucając gazetką na stolik, gdy zaczęło ja męczyć odwieczne pytanie "Co mam na siebie ubrać?". - No i? - zapytała parki ciekawie. - Satisfied?
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Nathan uśmiechnął się do Erici - Nie powiedziałem Ci, że jesteśmy zaproszeni? Myślałem, że to jasne. Wybacz. - powiedział pomachał jeszcze na pożegnanie Annie i Dave'owi, po czym wbiegł po schodach.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- I'll live - mruknęła cierpiętniczym tonem, strosząc nieco włosy. To było w stylu jej starego zapominać o takich rzeczach. Rzuciła okiem na Annę i Dave'a - He's who he's. And thus we are everywhere late. So sorry, but... - wzruszyła ramionami bezradnie czując się kretyńsko głupio, zmuszona do pozbywania się ludzi których lubi.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
- More than satisfied and eager to talk about it. Thanks Mr. Staunton - odezwała się Anna widząc, że pan domu pognał gdzieś do góry, a więc przemówiła do jego pleców. Potem uśmiechnęła się do nieco bezradnie wyglądającej Erici i złapała Dave'a za rękę wstając i ciągnąc chłopaka ze sobą. - Nie ma po co przepraszać. To tylko rodzic. I rozumiem. Już nas nie ma. Have fun. - mrugnęła do dziewczyny wesoło - Odprowadzimy się sami. Idź się robić na bóstwo.
Po czym złapawszy Ricky za jedno ramię wyciągnęła ją wraz z Davem i pchnęła ją w stronę schodów a jego do drzwi. Machnięcie ręką, trzaśnięcie drzwiami i już ich nie było.
Od parunastu minut Erica tworzyła dziwną pantomimę we własnym pokoju. Zaczęło się od
- Something's not right here... - gdy wyszła z szafy kończąc się ubierać i rozejrzała po zupełnie takim samym pokoju w jakim mieszkała od czasu przyjazdu tutaj. Następnie stanęła na samym środku i okręciła się wokół własnej osi. Potem podeszła do "zbroj-ściany" gdzie wisiała cała jej kolekcja broni i przypatrywała jej się ze ściągniętymi brwiami parę minut. Znowu cofnęła się na środek pokoju, klapnęła na poduszkę i ponownie się przypatrywała to "zbroj-ścianie" to ścianie z szafą, by na koniec wstać ze zdecydowaną miną.
- Czas na zmiany i nieco życia... - zagadała do Sparky, która patrzyła na to show z niemym zainteresowaniem - A nawet o wiele więcej życia. You'll be glad - uśmiechnęła się pod nosem i z głową pełną pomysłów złapała torbę i wywędrowała z pokoju, łapiąc po drodze notepada gdzie były dwie "arcyważne i arcydobre" rzeczy jej autorstwa.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
- Pół pokoju pomalowane, pół nie. Mam nauczkę by liczyć tylko na 1/3 chętnych malarzy. Chociaż meble mi poprzesuwali...
Oświadczył głos Erici z szafy. Oświadczenie kierowane było do Sparky, której kosz przewędrował ze zwykłego miejsca gdzieś w kąt. Kot siedział zaś na szczycie częściowo wysuniętej szafy i pożerał jakąś roślinkę, której nie powinie pożerać. Na szczęście nie było świadków. Chociaż...
- Hey! Don't eat that! - wrzasnęła Erica wyłażąc z szafy w poplamionych farbą rybaczkach zapiętych na jedną szelkę i krótkiej koszulce. Machnęła groźnie pędzlem na kota, który popatrzył na nią, "olał" jej osobę i wrzaski i nadal jadł kwiatka. Ricky westchnęła ciężko i związawszy włosy w koński ogon podreptała do wiaderka z farbą, zanurzyła w niej wałek i ociekającym ładnym odcieniem głębokiej zieleni zaczęła energicznie jeździć po ścianie gwiżdżąc jakiś szlagier z lat 80tych, który jej ojciec namiętnie ostatnio słuchał.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
- Co ten śliczny kot znowu takiego zrobił, że na nią krzyczysz? - zainteresowała się Anna pojawiając się w drzwiach akurat na czas by być świadkiem wrzasków Erici na kota na szafie. Stare jeansy i koszulka oraz opaska przytrzymująca włosy świadczyły, że na pewno nie przyszła na ploty. Brązowe oczy rozejrzały się po pokoju. - Przecież nie wykąpała się w farbie ani jej nie pije prawda? - pytanie było retoryczne bo nigdzie nie widziała zielonego kota ani nie słyszała odgłosów chłeptania. Zauważyła za to samą Ericę z wałkiem mażącą po ścianie. - Need a helping hand? - uśmiechnęła się wchodząc do środka i na ślepo do szafy wrzucając torbę, po czym zaczęła szukać pędzla lub wałka dla siebie.
- Or two? - dodał Dave, szczerząc się, a w łapach miał parę wałków i pędzli. Wszedł zaraz za Anną, na sobie miał również stare jeansy i jakąś przedpotopową lnianą, kraciastą koszulę zapinaną na guziki.
- Podwinąłem ojcu trochę "narzędzi" - rzucił, unosząc rękę z nimi ku górze. Spojrzał na kota i uniósł wysoko brwi. Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wpełzł na jego twarz.
- Smacznego.
- Any hand will do. Or leg. - błysnęła zębami w uśmiechu do nowo przybyłych. - Kot żre mojego kwiatka. Kot nie powinien żreć mojego kwiatka tylko kocie żarcie, które ma w misce w kuchni - oświadczyła tonem wyjaśniającym i zrobiła długi zielony maz na ścianie. - Przemaluje kota na zielono. Dzięki Dave. Przydadzą się bo eee... dwóch pędzli nie wymyłam wczoraj i teraz się łamią - dodała zawstydzonym tonem baby robiącej własnoręcznie remont. Jednocześnie kiwnęła głową w stronę kubełków z farbami i innego badziewia łącznie z dwoma pędzlami, które zastygły i stwardniały w farbie. - Częstujcie się. Mamy trochę czasu bo dziś ten imprez u Parkerów, nie? Trza się lekko odstrzelić, a baby potrzebują na odstrzelenie się chwilki.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Do pokoju Ricky'i wszedł kolejny gość, trochę niezgrabnie, ale to wszystko przez ogromne siatki z wałkami, pędzlami itp, które trzymał pod pachami. Ubrany we flanelową, niebieską koszulę (mocno rozpiętą na klacie) w czarną kratę, a do tego zwykłe jeansy z licznymi dziurami m.in. na kolanach. Jego czarne trampki z Converse wlazły własnie w jakąś plamę farby, na co Logan odpowiedział szczerym uśmiechem. Stanął tak zdezorientowany, nie wiedząc co ma dalej robić. - Yyy... Gdzie mam to położyć? - Na jego twarzy malowało się wyraźne zatroskanie. Wyglądał teraz na mocno spiętego, a przy tym na bardziej naturalnego niż w szkole.
- Ja się odstrzelę tu, jeśli mogę. W torbie mam wszystko. Mogę? - zrobiła maślane oczka sięgając po jeden z wałków Dave'a. - Nie zajmę wiele miejsca, a nie chce mi się biegać z powrotem do domu.
Nie czekała z drżeniem na odpowiedź wiedząc, że Erica nie będzie mieć nic przeciw. Ten dom na pewno miał więcej niż jeden pokój albo sypialnię więc mogą się poprzebierać gdziekolwiek - niekoniecznie w tym remontowanym pokoju. - O cześć...eee... jak cię zwą? - zainteresowała się widząc kolejnego chłopaka z zestawem pędzli i wymalowała piękną zieloną plamę na jednej ze ścian.
- Możesz, możesz. Na pewno będzie szybciej. Zajmie się jeden z wolnych pokoi i zrobi na bóstwa. Oh, hi Logan - popatrzyła przez ramię na nowo przybyłego - tam gdzie reszta tych badziewi leży. Fajnie, że przyleźliście bo chyba bym przez miesiąc nie skończyła. - uśmiechnęła się z zadowoleniem i energicznie zaczęła jeździć wałkiem po ścianie rozmazując zrobiony wcześniej maz. Jednocześnie pociągnęła nosem mocniej. - Ale będę mieć odlot... co za kolooory... - wybuchnęła cichym śmiechem.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Odetchnął głęboko i wypuścił wszystko spod pach, przybierając mimowolnie wyraz ulgi na twarzy. -Więc... Co i jak malować? - skierował pytanie do Ricky'i, biorąc wałek i rozglądając się po wszystkich otwartych puszkach w różnych kolorach i odcieniach. Stanął koło krótko ściętej dziewczyny - Logan Carter, but call me Logan. And you're... Anna, right? - Na co skinął głową w jego stronę. Nie spuścił wzroku, a wręcz zmierzył go od góry do dołu, myśląc jednocześnie w jaką sprawę mógł był zamieszany wraz z Hillary. Na pewno w jakąś sprośną... Zaśmiał się cicho pod nosem z własnej uwagi, trochę jak dziecko gdy usłyszy niestosowny żart.
- Jest to łatwe do odgadnięcia - kichnęła nieco od wyziewów farby - ta ściana która nie ma jednolitej barwy zielonej kwalifikuje się do pędzlowania. Więc trochę roboty jeszcze jest.
Wskazała wałkiem na połowę pokoju pokrytego byle jakimi mazami, ze ścianami częściowo białymi i tylko jedną dokumentnie wymalowaną od góry do dołu. - Do wyboru do koloru. A drabinka stoi koło okna jak coś.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
- Więc wy się ze sobą poznajcie, a ja... - mówił z szerokim, nieco złośliwym uśmieszkiem na twarzy zostawiając sobie tylko jeden pędzel w ręku.
- I've got a work to do - wyszczerzył się do nich, mrugnął do Anny i wziął się za pędzlowanie...
- Anna - przechyliła głowę na bok kiwnąwszy potwierdzająco z lekkim uśmiechem. Następnie z pędzlem w dłoni przymierzyła się do jednego z wiaderek i rozejrzała się w poszukiwaniu wolnej powierzchni do malowania. Jej wzrok spoczął na pędzlującym Davie... reszty łatwo się można domyślić. Z całym spokojem, krztusząc się ze śmiechu podeszła sobie do niego po cichu i spokojnie namalowała mu płynnym ruchem na plecach najpierw linię w dół a na dole strzałkę wskazującą tyłek. - Bardzo gustownie. Jakiego podpisu tu brakuje?
Z całą pewnością nikt z obecnych w tym pokoju tego nie słyszał, ale na widok pary Dave'a i Anny zaśmiał się sam do siebie, jak można tak się bezwarunkowo uwiązać na smyczy? I do tego w pełni świadomie!? Zapach farby trochę działał mu na nerwy, więc skierował do wszystkich pytanie - Będzie komuś przeszkadzało otwarte okno? - I nie czekając na odpowiedź otworzył je na oścież. Powiew świeżego powietrza wtargnął do pokoju, a Logan wziął głęboki wdech - Od razu lepiej - Stwierdził w duchu i przystawił drabinę do ściany, która wymagała pędzlowania. Złapał za narzędzia pracy, umoczył wałek i zabrał się do roboty. Był dość niedaleko od Ricky więc zaczął niezobowiązującą rozmowę - Nie wiem, czy dobrze to odbieram, ale wygląda to tak, jakbyś chciała poprzez zmianę własnego pokoju, zmienić "coś" w swoim życiu? - Chwilę jeszcze zastanawiał się nad słowami, czy dobrze to powiedział i patrzył z ukosa, tak aby mieć dziewczynę na oku i ścianę, którą maluję.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum