- Epifania wikarego Trzaski - Szczepan Twardoch
sprawne napisana ale cieniuta w warstwie przekazu
Szczerze mówiąc juz drugi raz wpadam na Twój komentarz odnośnie tej książki i każdy z nich coraz bardziej mnie intryguje jak to z nią rzeczywiście jest. w końcu sie musze zabrać za przeczytanie i własną ocenę
_________________ Tekst to tylko pretekst do podtekstu...
rybieudka, az każdym razem gdy słyszę jaka to dobra książka nie mogę się powstzymać i komentuję. Twardoch pisać potrafi więc czytając człowiek zębami nie zgrzyta. I to wszystkie pozytywy. Historyjka naiwna i skomplikowana jak procedura wycierania tablicy w klasie IIb. Przemyślenia na temat boga na poziomie 'ile diabłów na główce od szpilki'. Komentarz do standardów moralnych 'elit' politycznych (wliczając KK) wtórny i szablonowy do wyrzygu. Zakończenie głupawe. Jesli kto może niech sobie daruje. Nie warto wydawać nawet 5.99.
Fidel ma sporo racji. Choć uważam że nawet część literacka to nie jest to na co Twardocha stać i chyba wyszła mu najsłabsza z jego książek pod tym względem. Co do przekazu to masz sporo racji ale i tak uważam że jak na Polską średnią więcej włożył w to jakiś ciekawych myśli. W Epifani chyba najbardzj podobała mi się kracja bohaterów którzy po prostu reagowali jak liudzie anie tekturowe kukielki
Masz rację Fidel, ale ja po pozycjach "chrześcijańskich" od Twardocha nie wymagam odpowiadającego mi przekazu, bo mam "nieco" inny od niego światopogląd (podaobnie jak i Ty, jak mniemam). Bez względu na powyższe znajduję książkę dobrą, sprawnie napisaną. Dużo lepszą od dwu pierwszych opowiadań ze zbioru "Prawem Wilka". A że Sternberg, opowiadania 3 i 4 z ww zbioru, oraz Wieczny Grunwald są lepsze? Tylko się cieszyć.
Ja nie twierdzę, że na poziomie języka to jest złe. Owszem, lekko wchodzi. I nie o światopogląd mi chodzi. Banalne to i naiwne, myśli oryginalnej nie uświadczysz. Taka książczyna którą sprawny warsztatowo pisarz stuka w pięć lipcowych tygodni o regulanym grillowaniu w tym czasie nie zapominając.
Myślę, że obraz boga, diabła i duchowości wiernych jest tu elementem konwencji a całość wyglądała mi raczej na krytykę płaskiego chrześcijaństwa, ale może po prostu dorabiam ideolo.
Czytałem to już jakiś czas temu i pewnie sporo wyparłem ale owszem ta obserwacja mi się zgadza, rzecz w tym, że zrobione to, nomen omen w tym wypadku, strasznie płasko.
Ja mam nadzieję, że te opowiadania będą w innym stylu niż Wieczny Grunwald, który jest dla mnie książką niezjadliwą. Jego forma mnie powaliła, przez co treść chyba nie do końca dotarła.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Wieczny Grunwald to pierwszy mój kontakt z twórczością tegoż autora. Będąc na świeżo po lekturze nie napiszę wiele, ale jak wspomniała Elektra, to co pierwsze rzuca się na myśl jako największy atut, to doskonały warsztat autora, zgrabnie przechodzący od staro-mowy do nowo-mowy i nawet przyszło-mowy, od wiarygodnych opisów historycznych po bardzo plastyczny surrealizm, a to wszystko w narracji która nie pozwala oderwać się od lektury. Te płynne przejścia pomiędzy różnymi życiami Paszki są niesamowite.
W warstwie treści, to bardzo dosadna opowieść ku pognębieniu serc, choć nie tak zwyczajnie obrazoburcza, ale mądrze obdzierająca ze skóry etosy które my, Polacy prawie że wysysamy z mlekiem matki. Aż zadziwiające, że książka została wydana przez Narodowe Centrum Kultury. Choć, to może znak tego, że Matka Polska nie jest tak jednobiegunowa na jaką ją Wieczny Grunwald kreuje.
W każdym razie, powieść najwyższych lotów.
_________________ Grigori
" W dzisiejszych czasach konwencjonalna opinia głosi, że to światło tworzy cienie. Prawda wygląda jednak inaczej. Ciemność była pierwsza. Jest nieporównywalnie starsza i trwalsza niż światło. [...]
Jeśli prawda rzeczywiście jest tym, co trwa i nigdy nie zmienia swej natury, niebyt jest prawdziwszy od bytu. "
K. J. Bishop "Akwaforta"
Witam wszystkich. Już dłuższy czas przeglądam to forum, ale dotychczas jeszcze nic nie pisałem, ale w końcu się przełamuję ze względu na jedno pytanie. Dotychczas nie czytałem jeszcze żadnego utworu autorstwa Szczepana Twardocha, stąd czy mógłby mi ktoś poradzić od której jego książki najlepiej zacząć?
Prócz pojedynczych opowiadań czytanych w antologiach jedyna książka, autora jaką miałam w rękach jest "Prawem wilka", nie jestem więc w stanie powiedzieć, czy w takim samym klimacie utrzymane są jego dłuższe powieści, ponieważ czytana przeze mnie lektura, także jest zbiorem czterech opowiadań. Wydaje mi się jednak, że takie krótsze formy na początek są w sam raz by poznać się z autorem i jego stylem. Zwłaszcza, że wizja przedstawiona, a właściwie cztery wizje, są całkiem ciekawe.
_________________ Ptaki w jej warkoczach drzemią
Gdy spękana Słońcem ziemia
Jak to wola co od Boga
Chodzi gdzieś po swoich drogach
Trudne pytanie, z jednej strony mógłbym polecić dwa ostatnie op-ka z Prawem Wilka, zaraz po tym Wieczny Grunwald, który mi się podobał najbardziej. Ale Ty może najlepiej ocenisz Sternberga czy Zimne Wybrzeża.
Zaraz zaczynam czytać "Tak jest dobrze". Narazie jara mnie samo jakość wydania, miło będzie komponowało się toto na półce z Wiecznym Grunwaldem.
Ja właśnie skończyłam to czytać i zastanawiam się, jaką napisać recenzję. Jakoś wydania rzeczywiście bardzo dobra, szyte kartki, twarda oprawa i ładna okładka. Ale według mnie opowiadania są dość nierówne - od dobrych do wręcz świetnych. To w sumie moja pierwsza książka tego autora, ale jestem ciekawa jego poprzednich utworów i chyba po nie sięgnę w najbliższej przyszłości.
opowiadania są dość nierówne - od dobrych do wręcz świetnych
Na takim poziomie zgadzam się na dowolną liczbę nierówności.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Jestem w połowie, po trzech opowiadaniach i jest srogo-dobrze. Radosiewko, jeśli spodobał Ci się "Gerd" to koniecznie sięgnij po "Wieczny Grunwald" - w sumie zastanawiam się nad związkiem obu utwór bo Gerd wygląda dosłownie jak odprysk GW albo szkic do GW. Chociaż trochę też nie, tam wykluczenie głównego boheta troszkę na innych liniach jest rozciągnięte. "Ona płynie w moich żyłach" jako Twardochowa wersja świtu żywych trupów, ostro wziętych w nawias, jest mocno zastanawiająca. A "Masara" to taki Twardouellebecq.
A btw, jeśli ktoś jeszcze nie wie:
Cytat:
Wydawnictwo Powergraph zaprasza na spotkanie ze Szczepanem Twardochem z okazji premiery jego najnowszej książki „Tak jest dobrze”. Spotkanie odbędzie się w księgarni&kawiarni Tarabuk przy ul. Browarnej 6 w Warszawie, w środę 29 czerwca o godz. 17.00 (To tuż obok klubu Grawitacja, gdzie godzinę później odbędzie się uroczystość ogłoszenia nominacji do nagrody Zajdla). Książka otwiera nową serię wydawniczą Powergraphu - Kontrapunkty, w której ukazywać się będzie współczesna proza polska.
"Ona płynie w moich żyłach" jako Twardochowa wersja świtu żywych trupów, ostro wziętych w nawias, jest mocno zastanawiająca.
Wiem, że zdanie to napisałeś zamin dowiedziałeś się o genezie tekstu, ale przez pryzmat Twoich wystąpień (jaskrawy przykład topic o KWG) zacząłem zastanawiać się nad fenomenem tego op-ka dla Ciebie. Przypomnij mi kiedyś przy piwie, żebym Ci to powiedział.
Ok, chętnie posłucham, zwłaszcza że ja sam średnio sobie radzę z jego interpretacją. To właściwie jedyny utwór z zbioru do którego nie jestem z tego powodu przekonany.
Skoro mowa już o Wiecznym Grunwaldzie -
powiedźcie mi czy pozostałe książki z serii "Zwrotnice czasu" też są takie świetne, jak świetna jest książka Twardocha? W sumie z samych opisów wydają się być ciekawe, ale że nie ufam takim polecankom to wolę się dowiedzieć czegoś od Was, jeżeli czytaliście.
Czytałem Burzę i Wallenroda. Nie było rewelacji, delikatnie mówiąc.
_________________ Teraz rozchodzi się po wszystkich salach, przeganiając zastałą woń dymu, alkoholu i potu, delikatny, mdławy aromat Śniadania: kwiatowy, przenikliwy, zaskakujący bardziej niż barwa zimowego słońca, przejmuje przestrzeń we władanie nie tyle za sprawą swej zwierzęcej ostrości czy natężenia, ile wskutek nader zawiłego wiazania molekuł, współuczestnicząc w sekretnej magii, dzięki której - co nieczęsto się zdarza - Śmierci tak wyraźnie daje się do zrozumienia, żeby się odpierdoliła - T. Pynchon
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
"Burza" nie ma takiej mocy, co "WG", ale ogólnie daje radę. O ile lubisz powieści tego typu - dialogu idei, dialogu wybitnych osobowości. Warstwa alterhistoryczna to tutaj tylko pretekst, nie spodziewaj się więc niczego, co stanowiło u Twardocha trzon myślowy. Ergo - całkiem prawdopodobne, że po przeczytaniu "WG" oczekujesz zbyt wiele i nie da się tego już zmienić. Wtedy "Burza" będzie niehalo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum