Wysłany: 2007-10-20, 10:01 Andrzej Sapkowski - Saga o wiedźminie
Saga o wiedźminie to najpopularniejsza seria tego autora, a także jedna z najpopularniejszych współczesnej polskiej fantastyki. Składa się z dwóch tomów opowiadań i pięciu tomów sagi właściwej:
Cytat:
1. Ostatnie życzenie - zbiór
2. Miecz przeznaczenia - zbiór
3. Krew elfów
4. Czas pogardy
5. Chrzest ognia
6. Wieża jaskółki
7. Pani jeziora
Oprócz powyższych pojawiły się jeszcze dwa opowiadania (wydane w końcu w zbiorku Coś się kończy, coś się zaczyna): Droga, z której się nie wraca (chronologicznie najwcześniejsze) oraz tytułowe: Coś się kończy, coś się zaczyna, będące alternatywnym zakończeniem serii.
A.S. czerpie w sadze z mitologii polskiej, skandynawskiej, brytyjskiej i innych a także z całego mnóstwa baśni i legend.
Największą chyba zaletą jego twórczości jest lekkie pióro i wspaniały język opowiadanych historii oraz żywi, porządni bohaterowie. Można ich lubić albo nie, ale wzbudzają wiele emocji, nie są płascy i papierowi.
Z kolei wadą może być zbyt duże rozwleczenie serii, lanie wody w końcówce i zakończenie nie satysfakcjonujące wszystkich. No ale jakie zakończenie wszystkich usatysfakcjonuje?
Ja dorwałam pierwszy tom opowiadań prawie na samym początku mojego kontaktu z fantastyką. I Ostatnie życzenie od razu mnie urzekło. Wtedy to był jeszcze pojedynczy tom, nie miałam pojęcia o jakichkolwiek kontynuacjach. Dopiero potem trafiłam przypadkowo w bibliotece na Krew elfów, a później już z niecierpliwością oczekiwałam kolejnych tomów. Przeczytałam całą serię ładnych parę razy i chciałabym kolejny, tylko jakoś czasu za mało. Boję się też, że obecnie, po lekturze tak wielu innych książek, mogłabym być rozczarowana prostotą i pewnymi niedociągnięciami (które na pewno bym wynalazła).
A co Wy myślicie o tej serii?
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Saga o wiedźminie mnie urzekała i porywała do pewnego momentu, kiedy pojawia się w niej pewna niespójność w porównaniu do wcześniejszej wizji świata. Dla mnie jest to punkt, w którym ni stąd ni zowąd ni z gruszki ni z pietruszki pojawiają się jednorożce. Ostatni tom sprawia wrażenie pisanego na siłę, żeby tylko zakończyć serię, rozdziały są zapchane skokami po planach, co takoż się nijak ma do pierwszych mistrzowskich tomów, za to sprawia wrażenie próby zapchania czymś kilkuset stron powieści. Generalnie nie mogę oprzeć sie wrażeniu, że książka powstała na odwal się, bo Sapkowski miał kontrakt z wydawcą i musiał go dotrzymać (oczywiście mogę się w tym względzie mylić, jakożnigdy się tym specjalnie nie interesowałam). Innymi słowy- chętnie sięgam po raz n-ty po opowiadania i pierwsze tomy sagi, Panią Jeziora czytałam tylko raz, te osiem, czy dziewięć lat temu, kiedy się ukazała, ale sięgnięcie po nią budzi w całym mym jestestwie serdeczny protest i niechęć.
_________________ Pitbull- morderca miejsca w łóżku i Twoich kanapek.
Opowiadania mnie zabiły, przenicowały w 7 wymiarze, wrzuciły do emocjonalno-intelektualnego raju i odrodziłem się na nowo :D. Większość absolutnie genialna, zasadniczo nie mam się do czego doczepić nawet na siłę.
W sadze czasami nużyła mnie rozwlekłość, nieunikniona zresztą przy tej objętości, chociaż to może mniejszy mankament. Najbardziej nie podobała mi się końcówka "Pani Jeziora" i nawiązanie do Króla Artura itd. To było jak kubeł zimnej wody na głowę albo zjedzenie czegoś paskudnego. Brrr, chyba nigdy do niego nie wrócę, ale opowiadania czasami czytuję, mimo, że znam je prawie na pamięć :D
Opowiadania+Saga to miejsce pierwsze na mojej liście "do powtórki"... tylko kiedy?
Wiedźminek zastał przez mnie wchłonięty na początku mojej przygody z fantastyką, czyli dość dawno temu. Jakoś później nie odczuwałam chęci sięgnięcia po to po raz kolejny... aż do niedawna. Z tym, że... no właśnie- czas, on mnie nie lubi ostatnio
Należę do grona narzekaczy, którym zakończenie nie przypadło do gustu. Skakanie między światami mi specjalnie nie przeszkadza i ile pasuje do całości i nie zaczyna wyłazić bokami, a bohater nie zmienia świata co kilka stron. Wątek arturiański też mnie nie zachwycił.
Ale jako całość saga jest porywająca i warto było pozarywać przy niej nocki
_________________ W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
Opowiadania sa rewelacyjne. Ale pięcioksiąg o Wiedźminie, który już całkowicie mięknie i gania za Ciri, mnogość bohaterów i wątków, które się ciagną jak jucha z nosa, to nie dla mnie. Ja przy trylogiach tracę wątek, więc wyobraźcie sobie co było jak czytałem "Pania Jeziora". Opowiadania chcę sobie sprawić, żeby mieć na własność, ale reszty nie będe kolekcjonować.
Byłbym bardziej szczęsliwy, gdyby Sapkowski napisał, zamiast 5 książek o Geralcie szukającym Ciri ze swoją wesołą drużyną, jeszcze ze 2 tomy opowiadań.
Wychowałam się na Wiedźminie i mam ochotę nadziać na pal każdego, kto śmie wypowiadać głośno negatywną opinię o tych książkach. To fakt, dla mnie saga (opowiadania też) była boska, bo dość mało czytałam wcześniej - ale to było jednak pierwsze wrażenie, które naprawdę trudno popsuć. Teraz powtarzam całą sagę, kiedyś już całą mam na własność (dzięki Toudiemu xD) i jakoś nie mam gorszego zdania. Jeszcze nie skończyłam, ale naprawdę wątpię, że coś się w tej kwestii zmieni. Sapkowski wrył mi się w mózg
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
W sumie też zacząłem przygodę z fantastyką (taka na poważnie) od "Sagi". Pierwsze opowiadania zrobiły na mnie wielkie wrażenie i pierwsze co zrobiłem po ich przeczytaniu to była wizyta w księgarni i zakup wszystkich dwóch książek pana Sapkowskiego. Dzisiaj czasami wracam do ASa, ale to raczej sentyment niż zachwyt. Chociaż nie powiem - nie spotkałem się chyba nigdzie z równie znakomitymi opowiadaniami.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Chociaż nie powiem - nie spotkałem sie chyba nigdzie z równie znakomitymi opowiadaniami.
Bo w pisaniu opowiadań to AS jest naprawdę dobry Gorzej radzi sobie z dłuższą formą, brakuje jakiejś konsekwencji, dobrego zakończenia... Zarzuca czytelnika różnymi pomysłami, przeplata różne wątki, czasy - akurat mi nie przypadło to do gustu Ale do opowiadań bardzo lubię wracać.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Gorzej radzi sobie z dłuższą formą, brakuje jakiejś konsekwencji, dobrego zakończenia... Zarzuca czytelnika różnymi pomysłami, przeplata różne wątki, czasy - akurat mi nie przypadło to do gustu Ale do opowiadań bardzo lubię wracać.
Jeśli brać całość jego twórczości, to tak ( uśredniając Sagę i Trylogię )
Natomiast absolutnie nie zgodzę się, że w Sadze brakuje konsekwencji.
Wręcz przeciwnie - układanka doskonale do siebie pasuje, i odkrywanie ich wzajemnych związków jest jedną z lepszych zabaw.
Nie podobało mi się tylko nawiązanie do mitu arturiańskiego w ostatniej części.
Ale cóż - kwestia gustu. Kay nie tak subtelne nawiązania zawarł we Fionawarskim Gobelinie, a niektórzy uważają je za świetne
Opowiadania i Saga, to dla mnie ( który w życiu przeczytał nieco książek od Średniowiecza ) wciąż number jeden.
Wciąż też wracam do tych książek, pomimo dwucyfrowej liczby ich "przeczytania".
Nie podobało mi się tylko nawiązanie do mitu arturiańskiego w ostatniej części.Ale cóż - kwestia gustu. Kay nie tak subtelne nawiązania zawarł we Fionawarskim Gobelinie, a niektórzy uważają je za świetne
Z tym, ze U Kaya miało to sens - Fionovar jest pierwszym ze światów a reszta to jego gorsze kopie. Tak więc i mit arturiański ma w nim swoje miejsce. U Sapkowskiego wygląda to dużo gorzej - tak jakby autor dał upust swoim fantazjom czy też chciał zrobić sobie prezent w postaci Króla Rybaka. Już pal licho te tłumaczania jak to możliwe (w końcu fantasy) , ale jaki to ma sens ?
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Fionovar jest pierwszym ze światów a reszta to jego gorsze kopie. Tak więc i mit arturiański ma w nim swoje miejsce. U Sapkowskiego wygląda to dużo gorzej
Nie sądzę. Świat Wiedźmina jest jednym z wielu światów, powstałym, albo oddzielonym po Koniunkcji Sfer - jak grono w kiści winogron. Mając władzę nad Miejscami, można trafić do dowolnego świata, także do arturiańskiego - ani nie gorszego ani nie lepszego od innych (jak w megalomańskiej wizji Fionavaru )
Koncepcja jest w porządku - to wykonanie może budzić wątpliwości. Mnie nieco przeszkadza fakt, że w poprzednich tomach nie ma wielu sygnałach o innych światach - trochę o przybyciu pierwszych ludzi ( ale nie wiedomo skąd) i trochę o jednorożcach. A poza tym świat Sagi był dośc hermetyczny.
I dopiero w Pani Jeziora się "rozhermetyzował".
Choć nie jest to dla mnie niedogodność dyskwalifikująca. To raczej dobrze, że mocny akcent pojawił się w ostatnim tomie.
Przynajmniej stało się jasne, o cochodziło Vilgefortzowi.
Tigana napisał/a:
autor dał upust swoim fantazjom czy też chciał zrobić sobie prezent w postaci Króla Rybaka. Już pal licho te tłumaczania jak to możliwe (w końcu fantasy) , ale jaki to ma sens ?
Żadnego. To tylko zabawa, oczko do czytelnika, wplatanie w gobelin kilku kolorowych nitek
Tak jak sensu nie ma muł Draakul i niziołek Franklin.
I dopiero w Pani Jeziora się "rozhermetyzował".
Choć nie jest to dla mnie niedogodność dyskwalifikująca. To raczej dobrze, że mocny akcent pojawił się w ostatnim tomie.
Kiedy po raz pierwszy wydano pełne zbiory opowiadań Marek Oramus w jednym z "Fenixów" ostro pojechał po Sapkowskim właśnie za kreacje świata. Zarzucił mu min brak spójności - pamiętał, że porównywał do piłki w łatki, gzie każda łatka to taka dziurka w świecie. Coś w tym jest. Czytając "Panią Jeziora" można wręcz odnieść wrażenie, ze w pewnym momencie Sapkowski zatracił się w swej erudycji i pomysłowości i książka skręciła tam, gdzie nie miała skręcać.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Sagę wraz z opowiadaniami cyklu wiedźmińskiego mogę czytać w każdym momencie i nieograniczoną ilość razy. Zdecydowanie książki mnie zauroczyły i do tej pory jeszcze czar nie prysnął. Wbrew opinii większości zakończenie cyklu (czyli "Pani Jeziora") podoba mi się i jakoś nie kłóci z całością. Wątek arturiański bardzo sprytnie tam Autor umieścił, bo to daje możliwość stworzenia kiedyś całkiem nowej opowieści, pełnej smakowitych kąsków i przenikania się tropów literackich
Natomiast mam taką prywatną teorię, że książki mrocznieją z tomu na tom, ponieważ na Autora coraz bardziej przygnębiająco działała otaczająca nas w latach 90. minionego wieku atmosfera "wolności". Ciekawa jestem, jakby wyglądał ostatni tom sagi, gdyby autor kończył ją w ciągu ostatnich 2 lat? Szczerze mówiąc, nie wiem, czy przeżyłabym takie natężenie beznadziei, jakie prawdopodobnie tam by się znalazło...
To chyba tak w skrócie tyle
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
Dawno temu, kupilem za niebagatelna kwote 15000zl wydana przez Orbite ksiazeczke o tytule 'Wiedzmin'.
No i wsiaklem. Wsiaklem calkowicie i na zawsze. Opowiadania, zwlaszcza te wydane pozniej przez Supernowe w tomie 'Miecz Przeznaczenia' powalaja mnie za kazdym razem. Pieciotomowa sage uwazam za 'tylko' bardzo dobra, ale to dlatego, ze nic w mom mniemaniu nie jest w stanie pobic zakonczenia opowiadania 'Troche poswiecenia'.
I tak, wiem, ze swiat jest momentami niespojny, wiem ze autor czasem zbytnio popisuje sie erudycja ale to mi nie przeszkadza.
Jak mowilem - poprostu wsiaklem.
_________________ We are the Dwarfs. You will be decapitated. Resistance is futile.
Saga Wiedźmińska była czwartą pozycją z zakresu fantasy, po którą sięgnęłam .
Od samego początku mnie urzekła i zostawiła ogromny ślad na mojej psychice (co chyba widać :twisted: ).
Najbardziej u AS'a spodobała mi się lekkość z jaką czerpie postacie i schematy z całej europejskiej kultury.
Zbiory opowiadań czytałam tyle razy, że nie policzę, pierwsze trzy części pięcioksięgu trzy do pięciu, a czwarty i piąty tylko po dwa.
Mnie się akurat Król Artur podobał, ale to kwestia gustu.
Do zakończeń też nic nie mam. Ani tego pełnoprawnego ani alternatywnego.
Wiedźmin Rulez! Opowiadania są boskie, a Saga o wojnie południ z północą wymiata - Wiedźminland jako świat zachwycił mnie jak mało który, i uważam go za jedną z najlepszych kreacji polskiego fantasy (ustępuje chyba tylko Szererowi) - a kto się z tym nie zgadza, ten zostanie przymusowo napojony "Białą Mewą" i to bez popitki ani zagrychy
Takie jest moje zdanie ;-)
_________________ "Summoned I come... Why do you come here? I come to serve... Who do you serve? I serve the truth... What is the truth? That we are one people, one voice... Will you follow me into fire? Will you follow me into darkness? Will you follow me into death? I will follow... Then follow."
Pewnego razu, gdy w fantastyce byłem blady, zrobiłem sobie lekcję wstępną i zabrałem się za wszelkie "klasyki" fantastyki. "Wiedźmin" ten maraton zamykał i przyznam, że gdybym zaczął od niego natychmiast uznałbym się za fanatyka fantastyki
Opowiadanie i seria są... bardzo dobre (miara - perfekcja "Silmarilion" Tolkiena). Ciekawe, rozbudowane i nie pozwalają się nudzić. W dodatku za...rąbiste postaci z moim ulubionym wampirem Regisem na czele.
_________________ Bóg mi wybaczy. W końcu to jego fach. ~ Heinrich Heine na łożu śmierci
Opowiadania uważam za świetne - "Wiedźmina" miałem okazję czytać jeszcze przed jego wydaniem w formie książkowej - jako pracę nadesłaną na konkurs w czasopiśmie "Fantastyka". Reszta opowiadań ma równie wysoki poziom, choć niestety powieść z tomu na tom jest dla mnie coraz gorsza. Mimo to uniwersum Wiedźmina na tyle mnie zachwyciło, że czasami mistrzuję w systemie RPG powstałym na bazie tych książek i mam zamiar dorwać w swe łapki grę komputerową o tymże tytule :D Co tak wprawia mnie w zachwyt - ano parę czynników. Bogaty warsztat literacki autora, wymyślenie profesji wiedźminów oraz przedstawienie znanych baśni w bardziej przystających fantasy wersjach. Dzięki temu cały "Wiedźmin" znajduje się u mnie w czołówce polskiej fantasy.
PS.
Nie tylko wampir Regiss rządzi, ale także złoty smok Borch herbu Trzy Kawki
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
U Sapkowskiego najbardziej lubię opowiadania. Każde dopracowane, przemyślane z niebanalną puentą. Podziwiam go też za styl i jakże częste w jego twórczości wtrącenia niemieckie, łacińskie, francuskie. Poza tym pomysły, pomysły i jeszcze raz pomysły.
"Coś się kończy, coś się zaczyna"
Cudo!
Barwna antologia mistrza polskiej fantastyki. Zawiera w sobie wszystko, co tygryski lubią najbardziej - fantastykę (tzw. alternatywne zakończenie sagi o Wiedźminie, które nim naprawdę nie jest oraz opowieść "sprzed" Sagi, ale osadzona w jej realiach), SF (opowiadanie jest swoistym żartem autora), horror, magię, czary (A.S. sięgnął do historii Salem i stworzył ciekawą fabułę i interesujące zakończenie), historię (opowiadanie osadzone w realiach II wojny światowej) oraz humor (jest go pełno w całej antologii). Ciekawe noty przedwstępne poprzedzające każde z opowiadań, wyjaśniają genezę powstawania każdego utworu oraz są niezwykłą kopalnią informacji o samym autorze, jak i o jego otoczeniu.
Sapkowski wysuwa na piedestały koty. W nocie poprzedzającą "Muzykantów" pisze, że kocha koty. W całej antologii jest ich więc pełno. Opowiadanie "Złote popołudnie" jest to sparafrazowana bajka o "Alicji w Krainie czarów" widziana oczami kota! A.S. dodał do niej masą humoru, szczyptę krwi oraz melodramatu. Powstała naprawdę ciekawa wiązanka. Zdecydowanie polecam wszystkim fanom Andrzeja Sapkowskiego jak również tym, zaczynającym dopiero przygodę z mistrzem!
_________________ Jak zostać fantastą? Proste. Wystarczy żyć w irracjonalnym państwie kierującym się surrealistycznymi zasadami, wśród nietuzinkowych ludzi przeżywających nieprawdopodobne przygody.
Czytam to Ostatnie Życzenie i ciągle nie wiem nad czym aż takie peany lecą. xD No dobra język, styl i warsztat pisarski Sapkowskiego są dobre, czyta się świetnie, ale to takie czytadło. Nic nie widzę w tych opowiadania jak na razie. Geralt jest strasznie irytujący momentami. No i na razie tyle, będę relacjonował moje zmagania z Wieśminem.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Ostatni tom sprawia wrażenie pisanego na siłę, żeby tylko zakończyć serię, rozdziały są zapchane skokami po planach, co takoż się nijak ma do pierwszych mistrzowskich tomów, za to sprawia wrażenie próby zapchania czymś kilkuset stron powieści.
Skoki po planach były jak dla mnie cholernie ciekawe, z racji tego, że ukazywały ogrom talentu, który Ciri odziedziczyła ze starszą krwią. Poza tym były pisane zupełnie z innej perspektywy, bo o wydarzeniach w Touissant czy o wędrówce Jarre, żeby się zaciągnąć, dowiadujemy się ze snów tej śniączki o trudnym imieniu Oczywiście zabiegi te nie muszą się podobać, ale moim zdaniem, Sapek to świetnie rozegrał. Pisząc ostatni tom musiał zakończyć cholernie wiele wątków, a żeby to zrobić po "mistrzowsku pierwszych serii" musiałby napisać jakieś dwie-trzy książki, a nie jedną.
Krew Elfów czytałem stosunkowo małą ilość razy, jakieś może góra 3-5, jednak Czas Pogardy, Chrzest Ognia, Wieżę Jaskółki czytałem dużo ponad 20 razy, a panią Jeziora, na którą przedmówcy psioczyli za niespójność i za mnogość wątków, czytałem co najmniej 50 razy. Zwyczajnie czytam ją w przerwie między pozycjami, których jeszcze nie czytałem.
Świat Wiedźmina jest wielki, jest znakomicie dopracowany, a przez skurwysyństwo postaci jest też cholernie bliskim nam - czytelnikom. Poza tym, skoro tworzą do niego nawet system RPG(cokolwiek nieudany i cholernie popieprzony) i grę, która odnosi ogromny sukces międzynarodowy, to musi w nim być coś specjalnego.
Sapkowski dla mnie jest swoistym ojcem fantasy i mam w dupie Tolkiena
_________________ "O cieniach minionych enigmajskiej kultury łkają miliony tych śmiałków, którzy zasmakowali jej w pierwotnej rozkoszy. By wkrótce zwymiotować. Bo czyż można wyobrazić sobie syntezę większych przeciwieństw niż eklektyczny Wieloświat Filarów, gdzie sprzeczność stanowi fundament bytu? To tutaj, w różnorodności Enigmaium odnajdziesz to czego nie chcesz rozumieć: radość pośród cierpiącego świata."
Czytam to Ostatnie Życzenie i ciągle nie wiem nad czym aż takie peany lecą. xD No dobra język, styl i warsztat pisarski Sapkowskiego są dobre, czyta się świetnie, ale to takie czytadło. Nic nie widzę w tych opowiadania jak na razie. Geralt jest strasznie irytujący momentami. No i na razie tyle, będę relacjonował moje zmagania z Wieśminem.
Nie czepiaj się Geralta, w czasach, gdy powstał, był świetlaną alternatywą dla Bohaterskich, Dobrotliwych Herosów Bez Skazy. Owszem, jest zdeka przerysowany, ale bardziej ludzki niż jego "rówieśnicy". Nie był czarno-biały, miał ludzkie uczucia, popełniał błędy. Źle?
Była to też rewolucja fabularna względem fantastyki (przynajmniej zachodniej), która preferowała wtedy ratowanie świata. Geralt świata nie ratuje, a nawet jesli to wybitnie nie z własnej woli :D
Była to też rewolucja fabularna względem fantastyki (przynajmniej zachodniej), która preferowała wtedy ratowanie świata.
Oj nie sądzę, że był rewolucją. Na polskim rynku może i tak, ale Sapkowski był pierwszy i tyle. Pierwszy cykl, potem był Kres i dalej. Może dlatego się uważa, że Sapkowski był strasznie nowatorski. Na zachodzie mieliśmy wielu bohaterów którzy mają gdzieś ratowanie świat i mają skazy. Nie sięgając daleko - Rincewind ze Świata Dysku(Pratchett) czy Fafryd i Szary Kocur z Nehwon(twórczość Leibera, którą promował własnym nazwiskiem Sapkowski ). Tego Wiedźminowi zarzucić nie można.
Co do samych opowiadań to skończyłem już z tydzień temu. Nic szczególnego. Plusami są jednak wykorzystanie legend i podań ze słowiańską nutką. No i oczywiście język, warsztat, styl, czyta się świetnie. Kapitalne czytadło.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Uno - zawsze dziwiła mnie lekkość w tworzeniu postaci
Due - porównywanie Pratchetta do Sapkowskiego jest... nieadekwatne, lekko mówiąc :D Jak "Pan Tadeusz" do twórczości Sylwestra Podolskiego.
Nie będę oryginalna- też zaczęłam swój kontakt z fantastyką, zwłaszcza polską, od Sapkowsiego, od "wiedźmina". Te kilka lat temu podobal mi się bardzo, wywarł na moim młodym umysle ogromne wrażenie i spaczył mnie w kierunku fantastyki
Ale teraz, jak juz przeczytałam sporo innego dobra z tego gatunku, roznych pisarzy to... patrzę na niego dużo krytycznej i dziwię się, ze kiedys wzbudził we mnie taki zachwyt.
Sapkowskiemu zawdzięczam to, że zacząłem czytać na powrót fantastykę (wcześniej był tylko Tolkien i A. Norton, która na dłuuuugi okres czasu zniechęciła mnie do fantastyki).
Kiedy kumpel przyniósł mi opowiadania i Pięcioksiąg to mu chciałem nakopać, że mi głowę zawraca głupotami. Pozyczył mi na wakacje. Gdzieś 3 tygodnie później zacząłem czytać. Po powrocie na studia kupiłem od razu wszystko, co spowodowało, że musiałem jeść różne świństwa przez pierwszy miesiąc bo zaoszczędziłem na karnecie w studenckiej stołówce. Sapkowski to dla mnie dziś klasyk. Jeden z nielicznych Polaków, których warto czytać. Reszta to pulpa (poza Dukajem, Brzezińską i paroma, naprawdę paroma innymi). Z definicji nic co wydaje Fabryka Słów nie zasługuje na miejsce na mojej półce.
Ja wiedźmiński pięcioksiąg odpuściłem sobie po trzecim tomie. Opowiadania, o ile pamiętam, sprawiły mi pewną dozę frajdy, ale kompletnie nic nie pamiętam z ich treści (może poza paroma fragmentami). Pierwszy tom tzw. Sagi po prostu po mnie spłynął, drugi zdołał do pewnego stopnia nawet zainteresować (w każdym razie nie przysypiałem nad książką), natomiast podczas lektury trzeciego straciłem cierpliwość. Odebrałem go jako rozmemłaną powieść drogi.
Ogólnie cały cykl wiedźmiński zawsze odbierałem jako płaski w warstwie emocjonalnej i strasznie jakiś taki... hmm... nużący. Doceniam wprawdzie mistrzowskie opanowanie kompozycji w przypadku opowiadań (bo powieści wydają mi się z kolei nieco rozmazane pod tym względem) oraz językowe wyczucie, ale dla mnie to trochę tak jak z "Krukiem" Poego - perfekcyjny ornament na pustej szafie z tworzywa imitującego drewno.
Do dziś nie mogę zrozumieć, mimo usilnych starań, co jest takiego w prosie AS-a, że tłumy na jej punkcie oszalały.
Wniosek - gusta są różne i mają jednak spore znaczenie dla oceny czytanego dzieła.
Do dziś nie mogę zrozumieć, mimo usilnych starań, co jest takiego w prosie AS-a, że tłumy na jej punkcie oszalały.
Ja widzę jedną rzecz, AS trafił z Wiedźminem w odpowiedni czas i moment. Trafił w jakaś niszę, a później jechał już tylko na "sławie". Zwykły przypadek, mogę się założyć gdyby Wiedźmin wyszedł później, to już takie popularności by nie zdobył. 1993/1994 roku nie miał wielkiej konkurencji i dlatego stał się "kultowy"
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Tu się zgodze, bo w liceum wtedy byłem i chłonąłem go jak gąbka wodę
Choć jak parę lat temu znowu sięgnąłem po Wiedźmina, to nadal mi się podobał.
Raz mnie przełożony złapał jak na warcie zamiast patrolować to czytałem, właśnie Sapka ;]
Musialem notatkę służbowa z tego napisać. Dyżurny jak ją dostał, to stwierdził, że mimo tylu lat stara maksyma się sprawdza: "Dobry Bajer, pół sukcesu" :]
_________________ "Są dwie rzeczy bezgraniczne:
wszechświat i ludzka głupota. Co do wszechświata nie mam pewności." A. Einstein
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum