FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Andrzej Sapkowski - Trylogia husycka
Autor Wiadomość
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-08-21, 11:04   

Subgard napisał/a:
Główny bohater to chłopaczek latający za panienkami jak skończony idiota

pakujący się w coraz większe problemy. Jego postępowanie jest nielogiczne i męczące.

Tiaaa, to w zasadzie w 100% odroznia go od chlopakow w naszych czasach......

Ad rem
Jestem wielkim fanem tzw trylogii husyckiej. Wg mnie jest to dzielo duzo bardziej udane, wypracowane niz cykl o Miedzwinie.
Praca zwiazana z tworzeniem swiata od podstaw jest oczywiscie skomplikowana ale tam nic nie ogranicza wyobrazni autora, co innego chciec umiescic akcje w jakims szerszym kontekscie historycznym, w calkiem dobrze udokumentowanym i bogatym w wydarzenia okresie. A.S. przyznal sie do kilku anachronizmow ale calosc nie razi bledami.
Co do bohatera to Geralt rozcinal wezly gordyjskie a Reynevan probuje je rozplatac, bo na rozcinanie po prostu sil nie staje. Sposob w jaki R. pakuje sie w klopoty tez jest nawiazaniem do licznych, napedzanych roznymi namietnosciami (z reguly szlachetnymi, a jakze) peregrynacji bohaterow epoki tu opisanej, Tristany, Rolandy i inni "bezglowi" bohaterowie sredniowieczni rownie sklonni byli ruszyc za swymi wybrankami do piekla, stawac przeciwko przewazajacym silom w sposob uragajacy "cnocie konstruktywnego tchorzostwa".
Co do zakonczenia to bylo ono wpisane w historie i konwencje, ktorej autor uzyl. Husyci skonczyli jak skonczyli, a milosc bohatera sredniowiecznych piesni byla niespelniona (tu AS pozwolil Reinmarowi troche poswawolic). Pozostawil kilka niedomknietych watkow, ale to standard, historia byla o Reynevanie a nie o zwiazkach Bozyczki z Hejnczem (relacja przewspaniala, swietny watek poboczny) czy o katarach w Szwajcarii.
Magia w Real byla wpleciona nienachalnie, zgodnie z wierzeniami ludowymi.

A ze nie kazdemu sie podoba? Nie musi, jestesmy subiektywni.
Dla mnie bomba, bede czytal co 3 lata.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Subgard
Pan Mróz

Posty: 30
Wysłany: 2008-08-21, 17:52   

Cóż dla mnie największym grzechem głównym jest sposób napędzania akcji. A jest to ciągłe gonienie/ ratowanie jakiś tam panien, w których bohater jest kolejno zakochany i ciągły ratunek ze strony Szarleja i Samsona. To wypada bardzo blado! Wszystko obraca się praktycznie według tej zasady. Natomiat pozostaje pytanie czy wspomniane przez ciebie nawiązanie było ruchem dobrym. Moim zdaniem nie, przedewszystkim dlatego, że bohaterowie, których wspominasz mieli jedną miłość, byli odważnymi i świetnymi rycerzami. Reinmar miłości miał conajmniej dwie, a odwagi tu nie ma, raczej głupota w czystej postaci przemawia w każdym jego postępowaniu, czego nie sposób odnaleść choćby u Rolanda. Ale to można jeszcze przeboleć, niemniej tam było to jednorazowym posunięciem, a ty wałkowane jest to przez trzy tomy non stop. Dla mnie to ewidentna przesada i zmarnowanie książki. Sapkowi jak już mówiłem należą się laury za kreacje śiwata, a raczej wplcenie wątków historycznych. Niemniej fabuła oezy i kwiczy.
_________________
Nie ma nic wspanialszego od lodowca otulonego szczelnie śniegowym płaszczem...
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-08-21, 19:46   

Nie powiesz mi chyba, że konsumpcja przyszłej żony swego monarchy przez Tristana to był przejaw zdrowego rozsądku. A co do szlachetności i wysokich pobudek to R. od bohaterów epoki się nie różni, tylko sił i środków nie staje, IMO on właśnie z tym porywaniem się z motyką na słońce jest przerysowaniem Rycerza-bez-skazy., nieodzownego elementu eposu rycerskiego.
Miłość miał jedną - "Nikolettę", von Sterczowa - hmm, to raczej efekt tzw. peryferii myślowych, czyli myślenia bez użycia mózgu. A Elencza nabyła eliksir.
Kolejna rzecz, że "walka o dupę zawsze była ważniejsza od walki o ogień".
Dalej: R. nie mógł sobie pozwolić na siedzenie na dupie i zastanawianie się nad swoim losem - zawsze coś/ktoś dybał na jego rzyć/życie.
Aha, jeszcze jedno, R. mimo swego szczeniackiego zachowania (a czas myślenia penisem skłania do takich zachowań) przechodzi przynajmniej dwie poważne przemiany światopoglądowe. Nie wierzę, że mogłoby dojść do tego gdyby wszystkie wątki mogłyby się zamknąć w jednym tomie jak ktoś wcześniej pisał. Na wszystko trzeba czasu, co więcej goniących R. prześladowców oraz gonionych przez niego celów było sporo, więc i spadanie z deszczu pod rynnę jest na miejscu.
Subgard napisał/a:
Boli zakończenie, które...to **** jak można tak zakończyć życie Pomurnika...chyba Sapkowi zabrakło inwencji...to tak się nie robi. Wielu też narzeka, że zginęła ukochana głównego bohatera, ale dla mnie to plus. Taka odmiana, a nie kolejna miłosna opowiastka z happy endem. W tekście pojawiają się wstawki łacińskie...no...brak słów. na co to? Połwa czytelników tego nie rozumie i olewa, garstka sprzwdzi może w słowniku. Ani to klimatu nie robi, ani nie zachwyca, a jedynie irytuje.

Czas i przezycia natomiast odzierają go po koleji z jego górnolotnych nadzieji, pięknych planów, wiary w porządek wszechrzeczy, więc i kończenie wątków na raty wg mnie pasuje. Co do łaciny - A.S. jest nadętym intelektualistą i wymaga od innych pracy podczas czytania. Wg mnie tak właśnie wyglądało posługiwanie się łaciną w średniowieczu: ci, któerzy aspirowali - znali, a reszta tak jak napisałeś. Osobiście ubóstwiam łacinę i na poważnie zastanawiam się nad powrotem do nauki tego języka.

Za to za wykończenie Pomurnika A.S. ma u mnie mega plusa - R. miał wszystko gotowe aby go zabić ale nie zdążył. To by było zbyt "bohaterskie i sprawiedliwe", zreszta wykonawczyni wyroku miała też mocne powody.
Zresztą poza ratowaniem swego tyłka to R. mało rzeczy się udało w tym cyklu, nauczył się tylko trochę życia i tyle.

Chaotycznie to wyszło (it mark us all), sorki.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Subgard
Pan Mróz

Posty: 30
Wysłany: 2008-08-21, 21:28   

Mag_Droon napisał/a:
Nie powiesz mi chyba, że konsumpcja przyszłej żony swego monarchy przez Tristana to był przejaw zdrowego rozsądku. A co do szlachetności i wysokich pobudek to R. od bohaterów epoki się nie różni, tylko sił i środków nie staje, IMO on właśnie z tym porywaniem się z motyką na słońce jest przerysowaniem Rycerza-bez-skazy., nieodzownego elementu eposu rycerskiego.

Oczywiście nie była, aczkolwiek Reinmar osiagnął mistrzostwo :P Może i było to przerysowanie, ale cóż...do mnie to nie trafiło. Trudno się mówi :->

Mag_Droon napisał/a:
Aha, jeszcze jedno, R. mimo swego szczeniackiego zachowania (a czas myślenia penisem skłania do takich zachowań) przechodzi przynajmniej dwie poważne przemiany światopoglądowe. Nie wierzę, że mogłoby dojść do tego gdyby wszystkie wątki mogłyby się zamknąć w jednym tomie jak ktoś wcześniej pisał. Na wszystko trzeba czasu, co więcej goniących R. prześladowców oraz gonionych przez niego celów było sporo, więc i spadanie z deszczu pod rynnę jest na miejscu.

Zgoda. Aczkolwiek nie powiesz, ze nie można było tego rozwiązać inaczej niż ciągłe wyciaganie przez Samsona i Szarleja? Z Rzadka przez innych bohaterów. To było po prostu nudne, w pewnym momencie wiedziało się, że zaraz przyjdzie miodek albo ktoś inny i uratuje bohatera. To psuło przyjemność czytania książki.

Dodam jeszcze, że nie jestem jakimś wielkim przeciwnikiem trylogii. Doceniam stworzenie świata i podziwiam Sapka za wytrwałość i pomysłowość. Niestety odniósł porażke tworząc fabułę do swojego świata i tyle :)
_________________
Nie ma nic wspanialszego od lodowca otulonego szczelnie śniegowym płaszczem...
 
 
Jaskier 


Posty: 651
Wysłany: 2008-09-05, 19:56   

Zabierając się do lektury myślałem że będzie to coś na miare Wiedźmina , niestety zawiodłem się i to bardzo.

Początek Narrenturm nawet mi się podobał i wzbudzał całkiem pozytywne emocje, jednak im dalej tym było gorzej, w 3/4 książki złapałem się na tym że czytam na siłe bez żadnego zainteresowania, w zwiazku z czym dałem sobie spokój.

Nieustanne uciekanie Reinevana wychodziło mi już bokiem, postacie były mało wyraziste, a na zachwalany opis Śląska nawet nie zwracałem uwagi.

Miałem i mam cały czas nieodparte wrażenie że Sapkowski chciał coś napisać na siłę, byleby napisać i ta myśl odrzuca mnie od skończenia Narrenturm i przecztania kolejnych tomów.

W kilku słowach: Słabe, nudne, bezbarwne czytadło. Polecam kobietom po 60.
_________________
''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-09-10, 10:00   

Subgard napisał/a:
Zgoda. Aczkolwiek nie powiesz, ze nie można było tego rozwiązać inaczej niż ciągłe wyciaganie przez Samsona i Szarleja? Z Rzadka przez innych bohaterów.

Jako, ze dawnom nie czytal trylogii husyckiej to ja saobie odswiezylem, i po wnikliwej analizie doszedlem do wniosku, ze Reynevana czesciej inni ratuja niz Szarlej i Miodek.
[SPOILER]Przyklady: przed lowcami nagrod ratuja R. chyrzosc konii, poslugaczka w karczmie i Nikoletta, Bolko Woloszek. Z rak gemajnow ziebickich odbijaja go lowcy, podczas oblawy w Kromolinie dziecko i Tybald, we Frankensztajnie Kalisznicy z podjazdem, podczas wypadu do "Panny i Baby" czyli Trosk polmagaja Wuj, Huj, Sztos i Sraczka za cene zycia, potem rozni lowcy go sobie wyrywaja, a gdy trzeba to sam ucieka, w Pradze smutny czlowiek od Neplacha, Wczesniej jeszcze Huon won Sagar, sami Raubritterzy tez podczas walki przypartych do ziemi nieledwie bohaterow ratuja.
Po pierwszej rejzie przed Grellenortem wyprowadzaja Elencza i poznana pod strzegomiem prostytutka. Przed pierwsza potyczka z rabusiami na trakcie ratowal Horn (on tez pod koniec ocaliw w Odrach przed ludzmi Fedki z Ostoroga oraz przed Sowincem, po problemach z nachodskimi Sierotkami.
Przed Czarna Rota pod Wielislawem ocalili sierocy artylerzysci, wczesniej Dzierzka.
We Wroclawiu ocalila R. Rixa, potem wykupil Horn a z pomoca pospieszyli ludzie Jana z Kravarz.
Nie za bardzo liczylbym chwile kiedy walczyli ramie w ramie z Samsonem i Szarlejem, bo wtedy to wiadomo, ze towarzyszom sie pomaga.
[/SPOILER]

Troche to chaotyczne wyliczenie ale nie chce mi sie tego ustawiac chronologicznie.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2008-11-06, 19:28   

Jaskier napisał/a:
Zabierając się do lektury myślałem że będzie to coś na miare Wiedźmina , niestety zawiodłem się i to bardzo.


Zabierając się do lektury, miałam taką samą nadzieję i początkowo ogarnęło mnie pełne niechęci zdumienie, że to jednak nie kolejny "Wiedźmin". Zaczęłam jednak czytać, czytać...aż w końcu uznałam, że trylogia jest od wiedźmińskiej sagi lepsza.

Jaskier napisał/a:
Nieustanne uciekanie Reinevana wychodziło mi już bokiem, postacie były mało wyraziste, a na zachwalany opis Śląska nawet nie zwracałem uwagi.


Cóż, jak to mawiał Ingarden, konkretyzacja dzieła literackiego zależy od czytelnika. Pomysł z ciągłym łapaniem i ucieczką wykorzystał Sapkowski w wątku Ciri. Być może moja opinia zalatuje sexizmem ;) , ale jakoś bardziej do mnie przemawia wizja umykającego z niewoli chłopaka po dwudziestce, niż smarkatej dziewczynki rozwalającej przeciwników mieczem niczym jakaś średniowieczna wersja terminatora.
Mało wyraziste postaci? Mnie się zdawało, że niewiele jest postaci tak wyrazistych jak, na ten przykład, Szarlej czy choćby biskup wrocławski Konrad, którego sylwetkę Sapek pozwolił sobie nieco ubarwić, zresztą z pożytkiem naszym, choć może nie całego Kościoła Świętego :-P .

Jaskier napisał/a:

W kilku słowach: Słabe, nudne, bezbarwne czytadło. Polecam kobietom po 60.


Jakoś tak się dziwnie składa, że do sześćdziesiątki nieco mi jeszcze brakuje, nawet do półmetka nie dobrnęłam, a trylogię husycką lubię i cenię. :mrgreen: Przede wszystkim za zgrabne wplecenie historii w fikcję <albo odwrotnie, jak kto woli>, za humor, który mnie osobiście bawi i za wysoki poziom stylistyczny, będący charakterystyczną cechą pisarstwa pana Andrzeja.
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Jaskier 


Posty: 651
Wysłany: 2008-11-06, 20:19   

Sabetha napisał/a:
aż w końcu uznałam, że trylogia jest od wiedźmińskiej sagi lepsza.


Bardzo śmiałe stwierdzenie :D

Sabetha napisał/a:
Pomysł z ciągłym łapaniem i ucieczką wykorzystał Sapkowski w wątku Ciri. Być może moja opinia zalatuje sexizmem ;) , ale jakoś bardziej do mnie przemawia wizja umykającego z niewoli chłopaka po dwudziestce, niż smarkatej dziewczynki rozwalającej przeciwników mieczem niczym jakaś średniowieczna wersja terminatora.


Między sylwetkami Reinevana i Ciri jest jedna zasadnicza roznica otoz dziewczyna byla odwazna, czesto zdana na sama siebie (wlasnie takie postacie zapadaja mi najbardziej w pamiec ) w przeciwienstwie do mlodzienca, ktory nie dosc ze robil z siebie blazna, czesto nie potrafil sam wybrnac z klopotow w czym bezustannie pomagali mu jego kompani czy znajomi, co dla mnie bylo naprawde bardzo nudne. Owszem w sadze wiedzinskiej rowniez przyjaciele pomagali Ciri, jednak byly momenty w ktorych musiala sprawdzic swoja samodzielnosc, takich momentow w Th o ile dobrze pamietam na prozno szukac, oczywiscie w odniesieniu do Reinevana.
Zachowania glownego bojatera TH nie wzbudzaly u mnie zadnego rodzaju napiecia czytelniczego, ktore prawie cały czas towarzyszyło mi podczas lektury Wiedzmina.

Sabetha napisał/a:
Jakoś tak się dziwnie składa, że do sześćdziesiątki nieco mi jeszcze brakuje, nawet do półmetka nie dobrnęłam, a trylogię husycką lubię i cenię. :mrgreen:


Byc moze jestes typem spokojnej pani ktora nie lubi wartkiej akcji, za to woli wiecej humoru czasem melancholii czego w Husyckiej chyba pod dostatkiem ze znaczną przewagą tego drugiego.
_________________
''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
  
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-11-06, 20:28   

Jaskier, to bohater musi być Supermanem (tylko może bez tych majtek)? Musi radzic sobie sam?? Taki bohater nie ma szans rozwoju. A Reynevan i owszem, rozwija sie, poszerza horyzonty, nabiera mądrości życiowej.
Dlaczego bohater o słabej osobowości, znikomych umiejętnościach i sporej dozie pecha ma być nieudanym bohaterem.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2008-11-06, 20:33   

Jaskier napisał/a:
Bardzo śmiałe stwierdzenie :D


Wygłoszone przez śmiałą dziewczynę ;) Co nie zmienia faktu, iż jest to moja subiektywna czytelnicza opinia ;)

Jaskier napisał/a:
Między sylwetkami Reinevana i Ciri jest jedna zasadnicza roznica otoz dziewczyna byla odwazna, czesto zdana na sama siebie (wlasnie takie postacie zapadaja mi najbardziej w pamiec ) w przeciwienstwie do mlodzienca, ktory nie dosc ze robil z siebie blazna, czesto nie potrafil sam wybrnac z klopotow w czym bezustannie pomagali mu jego kompani czy znajomi, co dla mnie bylo naprawde bardzo nudne.


I tu muszę przyznać Ci rację, przynajmniej jeśli chodzi o to, że nadobnemu Reinmarowi często zdarzało się postępować wręcz idiotycznie. Jednakowoż mnie osobiście to bardzo bawiło - po tym świecie krąży daleko więcej idiotów niż Einsteinów. Dlatego też wygląda tak, jak wygląda :badgrin:

Jaskier napisał/a:
Byc moze jestes typem spokojnej pani ktora nie lubi wartkiej akcji, za to woli wiecej humoru i melancholii czego w Husyckiej chyba pod dostatkiem szczegolnie tego drugiego.


Nie jestem, Jaskier, nie jestem... ;) Co nie znaczy, iż odrobina melancholii nie jest od czasu do czasu wskazana. Nie mówiąc już o humorze, którym Sapkowski operuje znakomicie nie tylko w TH, ale także w wiedźmińskiej sadze.
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Jaskier 


Posty: 651
Wysłany: 2008-11-06, 20:45   

Mag_Droon napisał/a:
Jaskier, to bohater musi być Supermanem (tylko może bez tych majtek). Musi radzic sobie sam?? Taki bohater nie ma szans rozwoju. A Reynevan i owszem, rozwija sie, poszerza horyzonty, nabiera mądrości życiowej.
Dlaczego bohater o słabej osobowości, znikomych umiejętnościach i sporej dozie pecha ma być nieudanym bohaterem.


Wcale nie musi byc Supermanem, aczkolwiek fajnie by bylo gdyby mogl radzic sobie sam w roznych napotkanych sytuacjach. Nie mam tutaj na mysli pewnego rodzaju egoisty, ktory nie potrzebuje pomocy innych i sam brnie swoja sciezka zyciowa realizujac swoje zamierzone plany. Tylko niedosłownie ''herosa'' z szacunkiem ,ktory jest w stanie przyjac pomoc innych, ale potrafi również sam ją nieść.

Nie pociagaja mnie tacy bohaterowie jak Reineven co nie znaczy ze sa nieudani, nie kazdy jest taki jak ja, moze po prostu ksiazka jest skierowana do innych ludzi. Nie podobala mi sie i nudzila mnie ta niesamodzielnosc g. bohatera.

Na pewno znajdzie sie masa ludzi ktorzy darza sympatia bohaterow jak napisales o slabej osobowosci , znikomych umiejetnosciach i sporej dozie pecha ,mnie niestety albo stety w tej grupie nie ma i raczej nie bedzie.
_________________
''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
 
 
Dionizos 


Posty: 9
Skąd: Z Olimpu
Wysłany: 2008-12-05, 15:32   

Trylogia husycka...mówiąc szczerze moje zdanie bardzo się zmieniało i długo nie mogłem zdecydować się na jedno stanowisko względem tego dzieła. Nie będę więc mówił "nie czytajcie" czy "przeczytajcie koniecznie", bo sam mam mieszane uczucia. Nie będę też oceniał, to znaczy nie wystawię oceny temu dziełu. Po prostu napiszę co mi przeszkadzało, a co było zaletą. Przeszkadzały mi łacińskie wstawki i bak ich tłumaczenia pod tekstem. Dobrze wiem, że Sapek tak lubi - zmuszać czytelnika do myślenia, nauki itd. Niemniej mi się to zdecydowanie nie podobało, na początku to olewałem. Mówiłem trudno, ale tak po jakimś czasie zaczynało mnie to irytować. Na minus idzie też pewna schematyczność występująca w trylogii. Większość rozdziałów można zamknąć w schemacie dziewczyna-kłopoty-wpadnięcie Szarleja i Samsona-ucieczka. Reinmar albo pakował się przez kobiety w kłopoty albo też w wyniku swojej głupoty. Tutaj niektórzy zarzucają, że Reinmar był idiotą postępując tak inaczej i że większość jego czynów jest nierealna. ja tego tak nie odczułem, młody człowiek latający za dziewczynami, głupi i niedoświadczony...da się to zjeść ze smakiem, że tak powiem. Można się czepiać niektórych posunięć Sapka, ale ogólnie nie jest źle. Sam główny bohater bywa czasem potwornie irytujący i całkowicie bezradny. Oczywiście, nie każdy musi być mistrzem, ale mi osobiście czasem jego niemal całkowita nieudolność przeszkadzała. Na plus zdecydowanie są Szarlej i Samson. Moim zdaniem naprawdę bardzo fajnie skonstruowane postacie. Reszta postaci też wypada nie najgorzej, szkoda tylko, że Sapek narzucił na nie szablon, bo on razi, bardzo razi. Mówię tu po raz kolejny o schemacie wpadnięcie w kłopoty-ratowanie przez przyjaciół. Świat...oojjj taaak! Zdecydowanie świat jest największym atutem. Sapek włożył kawał pracy i należy ją uszanować. Owszem pewne wydarzenia następują zbyt szybko po sobie, ale ogólnie wszystko idealnie się trzyma i jest zgodne z historycznymi faktami. Sapek umiejętnie połączył historię i postacie historyczne ze swoją fabułą i jej bohaterami. Naprawdę kawał dobrej roboty. Na plus idę też początki rozdziałów, a mianowicie zabawny wstęp opisujący co wydarzy się w danym rozdziale. Bynajmniej opisy te nie przeszkadzają w czytaniu, a są po prostu świetne. Styl jak można by się spodziewać jest bardzo dobry, a dialogi naturalne i nie zalatują sztucznością. Tylko te łacińskie wstawki //mur To tyle, pewnie zapomniałem o jeszcze paru ważnych rzeczach, ale trudno. Może dopisze jak coś istotnego mi się przypomni.
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-12-06, 12:35   

Dionizos napisał/a:
Większość rozdziałów można zamknąć w schemacie dziewczyna-kłopoty-wpadnięcie Szarleja i Samsona-ucieczka
Sześć postów wyżej zająłem się wyliczeniem ile razy nie pomogli mu wspomniani przez Ciebie Samson z Szarlejem - proszę tez wylicz, zobaczmy czy było to częściej.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
krikra 


Posty: 1
Wysłany: 2008-12-21, 18:47   

Trylogia hysucka nie była zła.. Natomiast sądzę, że można ją było skrócić, pozbawić niektórych wątków. Czytałam ją dość dawno temu, więc szczegółami rzucac nie będę. Ale pamiętam dobrze schemat - Reynevana łapią, zamykają gdzieś i grożą mu, wpadają jego koledzy, uwalniają go. Potem (albo w międzyczasie) pojawia się jakaś panienka, Reynevana znowu łapią, zamykają.. itd, w kółko jedno i to samo, no ileż można.. Za którymś razem zaczęłam kibicować tym, którzy Reinamara złapali, bo chłopak mnie już zaczynał mierzić z tym swoim wpadaniem w kłopoty. :badgrin:
Na plus można zapisać miejsce i czas akcji - z zaciekawieniem zapoznawałam się z ówczesnym Śląskiem, o wielu rzeczach nie miałam pojęcia (o ile Sapkowski właściwie odwzorował epokę), naprawdę ciekawy pomysł. W porównaniu z Wiedźminem ucierpiał jakby nieco język powieści - tu nie było tylu zgrabnych powiedzonek i tak żywej, obrazowej mowy, ale coś z ducha "Wiedźminowej" mowy czasem się trafiało.
Główny bohater bohaterem nie jest, stąd może pewna powtarzalność, o której wspomniałam: łapią go, zamykają.. Jednak Geralt miał ciekawsze życie - a to go złapali, a to on kogoś złapał, zatłukł, itp. Reynevan jest mniej wyrazisty, no więc może to dlatego.. Aczkolwiek wątki 'czarnoksięskie' troszeczkę ubarwiły jego postać - gdyby nie to, byłoby już kruchutko.
Porządna powieść, ale jak na Sapkowskiego to chciałoby się czegoś więcej..
 
 
sirArtur 
sirArtur

Posty: 13
Skąd: z nikąd
Wysłany: 2009-01-21, 22:35   

jak dla mnie Trylogia Husycka była super. ktoś już pisał że ocenia książkę po tym jak szybko ją przeczyta a mi cała trylogia zajęła jakieś 1,5 miecha, a dla mnie to wyczyn.
Wiem że ogólny zarys fabuły to słaby, ale czytając w szybkim tempie da się to zdzierżyć. Pierwszy tom najciekawszy, ostatni już trochę gorzej. niektórzy narzekają na ciągłą łacinę, ale mi to się podobało. szczególnie zaciekawiła mnie postać Samsona Miodka i sposób przedstawiania czarów i klimat średniowieczny tym bardziej że piszący o husytyzmie co mnie trochę zaciekawiło.

A teraz przejdę do sedna rzeczy. jeśli ktoś się zmusił do przeczytania Świat króla Artura Maldie to na pewno zauważył że on ciągle tam wspominał o miłości np. Lancelot i Pani z Jeziora itp. Owa trylogia jest właśnie dziełem Sapka o romantycznej miłości (choć w średniowieczu) i to moim zdaniem był główny cel tej książki, a że przedstawionej w ten sposób to tylko się cieszyć. polecam gorąco czytanie tej książki.
 
 
beldin 

Posty: 97
Wysłany: 2009-01-31, 21:18   

ogólnie przychylam się do tej części przedmówców stawiających wyżej Husytów od Wiedźmina. Może dlatego, że zawsze fascynowały mnie czasy mrocznego średniowiecza, alchemii i sporów religijnych. Trylogia wymagała niewątpliwie dużo większego przygotowania teoretycznego niż saga. Tylko może faktycznie główny bohater trochę zbyt schematycznie działa ale cóż widać taki charakter. Poza tym brakuje Yennefer :mrgreen:
 
 
sirArtur 
sirArtur

Posty: 13
Skąd: z nikąd
Wysłany: 2009-02-04, 21:00   

jak dla mnie Reanevan w ogóle nie był schematowy. ani wyidealizowany, ani szczególnie szlachetny, ani jakiś super bohater i nie wiem jak zdolny. Ot tak średnio zamożny szlachcic. student lubiący zabawne życie który zahaczył o magie i przez niezaspokojoną chuć ładuje się w kłopoty. te kłopoty później nie przez niego, tylko przez jego brata się powiększają i później zajmuje właśnie jego miejsce. jest zabawny i często mało rozważny. często ładuje się w tarapaty i nie dzięki sobie z nich wychodzi tylko dzięki znajomym i szczęściu.
_________________
Dobra książka jest jak dobre wino. Gładko idzie do głowy i nie ma się po niej kaca.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-07-22, 18:29   

Neander napisał/a:
Jakby Trylogię oderwać od Wiedźmina toby były to kawał świetnej i porządnej literatury z lekkim minusem za ostatni tom. Ale patrząc przez pryzmat Sagi, jest to zwykłe, marne czytadło.

Mam takie same odczucia. Trylogię czytało się dobrze, z tym, że była to równia pochyła, mimo, powyżej średniej przyjemności.
Jednak to dzieło Sapkowskiego, co w pewien sposób zobowiązuje, a trylogia nie spełniła pokładanych w niej nadziei.
Owszem, była zabawna, czasy ciekawe, a akcja szybka, jednak kosztem fabuły. Siłą napędową są wybryki jednego człowieka, który co i rusz pakuje się w nowe kłopoty i zawsze (prawie zawsze) wychodzi cało z opresji dzięki deus ex pomocy znajomym bądź obcym, którzy dziwnym zbiegiem okoliczności stali na jego drodze.
Język jest bardzo dobry, łacińskie wstawki nie męczą, a nadają klimat tamtych czasów, gdzie wciskano łacińskie zwroty gdzie popadło.
Irytują mnie natomiast liczne odwołania do dzieł Sienkiewicza - Krzyżaków i Trylogii, które są praktycznie nachalne.
Podsumowując, książki są nawet niczego sobie, lecz rozczarowują.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Onzo


Posty: 5
Skąd: Sieradz
Wysłany: 2009-08-26, 19:41   

Nie wierze. Myślałem, że ta ksiązka będzie przez wszystkich chwalona i będą o niej same dobre opinie, a tu tylko kilka pozytywnych zdań o trylogii.

1 tom przeczytałem w 3 tygodnie, 2 tom w 2 tygodnie, a 3 w niecały tydzień.
To były najlepsze 3 książki jakie przeczytałem w życiu. 1 tom wciągnął mnie już po kilku stronach, że nie mogłem się oderwać. Wiedźmin mówicie? Czytałem wiedźmina i według mnie Trylogia husycka jest o niebo lepsza. Bohaterowie, klimat, nie wiem jak ale nigdy się tam nie nudziłem, może czasami jak za dużo gadali. Gdy skończyłem ostatni tom, na następny dzień chodziłem taki przygnębiony, że skończyły się ich przygody, na szczęście mam słąbą pamięć ;) . Nie moge się doczekać, kiedy znowu dołącze do Szarleja, Reinmara i Samsona...
_________________
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2009-08-26, 19:56   

Onzo napisał/a:
Nie wierze. Myślałem, że ta ksiązka będzie przez wszystkich chwalona i będą o niej same dobre opinie, a tu tylko kilka pozytywnych zdań o trylogii.

Cóż, Trylogia to nie Saga i to chyba największy jej grzech ;) Mi tam się podobała po całości. Nawet, NAWET trzeci tom :)

Tixon napisał/a:
Irytują mnie natomiast liczne odwołania do dzieł Sienkiewicza - Krzyżaków i Trylogii, które są praktycznie nachalne

Jakoś mi to nie przeszkadzało. Takie zboczenie widocznie.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2009-08-26, 21:16   

Spoilery

Cytat:
Cóż, Trylogia to nie Saga i to chyba największy jej grzech ;) Mi tam się podobała po całości. Nawet, NAWET trzeci tom :)


Hmmm... Co do trzeciego tomu, to mnie nie podobało się jedno - wątek z Przenajświętszą Maryją Jasnogórską et caetera. Cała reszta jak najbardziej. A zwłaszcza scena śmierci Jutty :-(
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Onzo


Posty: 5
Skąd: Sieradz
Wysłany: 2009-08-26, 22:09   

A i mam prośbe, moglibiście podać mi tytuły jakichś książek Sapkowskiego, które warto przeczytać?
_________________
 
 
Elektra 


Posty: 3693
Skąd: z Gdyni
Wysłany: 2009-08-26, 23:08   

Warto przeczytać sagę o wiedźminie, o której jest wątek: tutaj.
_________________
Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-08-26, 23:15   

Onzo napisał/a:
A i mam prośbe, moglibiście podać mi tytuły jakichś książek Sapkowskiego, które warto przeczytać?

IMO wszystko jak leci. W każdej coś ciekawego się znajdzie.
Spellsinger napisał/a:
Tixon napisał/a:
Irytują mnie natomiast liczne odwołania do dzieł Sienkiewicza - Krzyżaków i Trylogii, które są praktycznie nachalne

Jakoś mi to nie przeszkadzało. Takie zboczenie widocznie.

Taa. Miałem WTF gdy po raz pierwszy przeczytałem "Rozkazy wydane. Dziewka zginie". Potem to uczucie prześladowało mnie w każdym momencie gdy Sapek bawił się w alternatywę do Krzyżaków/ Trylogii. Niektóre elementy były subtelne, inne paskudnie nachalne, ale dawały niemiły posmak podczas lektury.
Onzo napisał/a:
Nie wierze. Myślałem, że ta ksiązka będzie przez wszystkich chwalona i będą o niej same dobre opinie, a tu tylko kilka pozytywnych zdań o trylogii.

No bo trylogia husycka nas nieco zawiodła. Może to podejście z wielkim humorem do tematu (ojciec któremu dałem do przeczytania trylogię zaraz po sadze, stwierdził, że to takie komediowe przygody), może to, że jest zupełnie inna od wcześniejszego dzieła (w kilku elementach wyraźnie lepsza), a może piwo w Suwałkach kosztowało 6 zł i było rozwodnione i mieliśmy po nim złe humory do oceny, ot subiektywne zdanie ludzi. W cholerę nie rozgryziesz :D
Onzo napisał/a:
Gdy skończyłem ostatni tom, na następny dzień chodziłem taki przygnębiony, że skończyły się ich przygody

Heh, ja tak miałem po Elfen Lied i Full Metal Panic! Po trylogii jest pewne poczucie niedosytu w kwestii rozwiązań wątków.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2009-08-26, 23:42   

Tixon napisał/a:
Taa. Miałem WTF gdy po raz pierwszy przeczytałem "Rozkazy wydane. Dziewka zginie". Potem to uczucie prześladowało mnie w każdym momencie gdy Sapek bawił się w alternatywę do Krzyżaków/ Trylogii. Niektóre elementy były subtelne, inne paskudnie nachalne, ale dawały niemiły posmak podczas lektury.

Mnie to rajcuje bo patrzę na to przez pryzmat kilku "teorii" intertekstualności. Mówię, że to jest zboczenie :mrgreen:

Tixon napisał/a:
IMO wszystko jak leci. W każdej coś ciekawego się znajdzie

Od siebie zwłaszcza polecam opowiadania z tomu "Coś się kończy, coś się zaczyna". Są bardzo różnorodne i naprawdę ciekawe.

Tixon napisał/a:
No bo trylogia husycka nas nieco zawiodła.

Mnie nie zawiodła :P Czytałem trzy razy.

Tixon napisał/a:
a może piwo w Suwałkach kosztowało 6 zł i było rozwodnione i mieliśmy po nim złe humory do oceny, ot subiektywne zdanie ludzi. W cholerę nie rozgryziesz

Ja zawsze przy lekturze lubię popijać zimny gin z tonikiem. To może wiele wyjaśniać :P
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4633
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2009-08-27, 11:18   

Mnie zawiódł Sapek trylogią pod względem fabularnym. Nie męczyły was te nieustanne rozwiązania w stylu deus ex machina? Co i rusz pojawiał się jak królik z kapelusza jakiś kolega ze studiów który ratował głównego bohatera, który był totalnym idiotą.
Wszelkie przemiany głównych bohaterów, ich decyzje i postępowanie fabularnie w mojej opinii nieuzasadnione.
W sadze bez dwóch zdań byli o wiele lepsi bohaterowie, bardziej krwiści, więcej oferujący czytelnikowi. W trylogii to była banda debili i pyszałków. Choć uważam że saga też fabularnie kulała. Ale tam mieliśmy lepszy rozwój wydarzeń, bardziej dramatyczny.
Do tego trudno było chwilami dopingować bohaterów, którzy nie dość że postępowali żałośnie i głupio to trzymali z mordercami, opisanymi w sposób odstręczający.
Trylogia natomiast momentami była lepsza językowo od sagi, miała więcej humoru, budziła podziw rozpracowaniem historycznego tła powieści. Jednak duet: bohaterowie - fabuła, dla mnie tutaj najważniejszy był słaby, albo raczej przeciętny, bo słaby przy Sapkowskim to jednak niewłaściwe określenie.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2009-08-27, 17:00   

Tomasz napisał/a:
Mnie zawiódł Sapek trylogią pod względem fabularnym. Nie męczyły was te nieustanne rozwiązania w stylu deus ex machina? Co i rusz pojawiał się jak królik z kapelusza jakiś kolega ze studiów który ratował głównego bohatera, który był totalnym idiotą.
konwencja
Tomasz napisał/a:
W trylogii to była banda debili i pyszałków. Choć uważam że saga też fabularnie kulała. Ale tam mieliśmy lepszy rozwój wydarzeń, bardziej dramatyczny.
no cóż, jakie czasy tacy bohaterowie, gdyby wówczas byli sami megaherosi i supermózgi to średniowiecze trwałoby 2-3 a nie 10 stulecii.
Tomasz napisał/a:
Do tego trudno było chwilami dopingować bohaterów, którzy nie dość że postępowali żałośnie i głupio to trzymali z mordercami, opisanymi w sposób odstręczający.
a bohaterowie to motylcy łąkowi lubo barankowie polni byli, bez skaz na charakterze i bez plam na honorze. Czyści jako ta śloza przysłowiowa...
A co do słabości postaci. Hmm, taka Achaja dajmy na to pełna prawdziwych herosów jest, tylko, że tym samym wiarygodna jak Pater Noster w ustach biskupa wrocławskiego...
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4633
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2009-08-27, 17:49   

Mag_Droon napisał/a:
konwencja
Konwencja nie zabrania logiki.
Jak mi przysłowiową strzelbę pokażą na początku a na końcu wypali to ok, ale jak co i rusz wyskoczy strzelba, nóż schowany w przeszukanym wcześniej bucie czy inne nowy koleżka ze studiów itd to już nielogiczność.
U Sapka nielogiczności może nie ma ale męczące rozwiązania fabularne są. Poza tym chodzi o urozmaicenie fabularne a nie stosowanie po raz nty tego samego rozwiązania.

Mag_Droon napisał/a:
no cóż, jakie czasy tacy bohaterowie, gdyby wówczas byli sami megaherosi i supermózgi to średniowiecze trwałoby 2-3 a nie 10 stulecii.


Po pierwsze to taka opinii o średniowieczu pokazuje że mało o nim wiesz, bez obrazy.
Po drugie to niby między debilami i pyszałkami a megaherosami i supermózgami nie ma nikogo innego? Tylko albo jedni albo drudzy?

Mag_Droon napisał/a:
a bohaterowie to motylcy łąkowi lubo barankowie polni byli, bez skaz na charakterze i bez plam na honorze. Czyści jako ta śloza przysłowiowa...

A ja coś przegapiłem czy też jednak AS chciał wzbudzić sympatię do nieporadnego i naiwnego Reynevana albo przebiegłego Szarleja? Bo według mnie chciał i wówczas opisywanie koszmarnych zachowań husytów a potem radosne oznajmienie że główni bohaterowie z nimi działają jakoś do nich zniechęca. Widzisz, jakby w trakcie tej opowieści Reynevan stał się prawdziwym łotrem, zgorzkniałym i cynicznym to bym tej przemianie przyklasnął. A to mi po prostu to tej tzw. przez ciebie konwencji nie pasuje.

Mag_Droon napisał/a:
Hmm, taka Achaja dajmy na to pełna prawdziwych herosów jest, tylko, że tym samym wiarygodna jak Pater Noster w ustach biskupa wrocławskiego...
Umieszczenie tego porównania byłoby zasadne gdyby nie fakt, że w innym wątku głoszę wszem i wobec że Achaja jest tragiczna. I wiarygodnośc ma tu najmniej do gadania, bo siada na wieeeeeelu innych płaszczyznach wcześniej niż na braku wiarygodności.

W tzw. trylogii husyckiej mi też przeszkadzało to że wiele fajnie zaczętych wątków, które zapowiadały coś ciekawego skończyło się jak zawsze czyli nijak tudzież kolegą ze studiów czy inną białogłową. Na jedną książkę to by było dobre, na trzy męczące i rozczarowujące. Jak wspominałem trylogia obroniła się tylko tłem historycznym, dobrze opracowanym i językiem, w którym Sapek jest mistrzem.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2009-08-29, 12:38   

spojlery
Konwencja logiki nie zabrania, ale jej też nie narzuca.
Tu akurat AS nawiązuje do sposobu w jaki splatane były opowieści średniowieczne o ówczesnych bohaterach. Fakt, że coś takiego Ci nie odpowiada nie oznacza jeszcze, że jest to zrobione źle.
A co do koleżków ze studiów to było ich chyba dwu: książe na Głogówku i p.o. inkwizytora.

Co do mojej opinii o średniowieczu to wpływa na nią mój ateizm. Nauka rozwijała się wtedy kiedy nie zagrażała religii. Można mówić, że przecież sobie poradziła, ale jak mogłaby sie rozwijać bez rzymsko-katolickiego kagańca? Klasyków greckich przechowali nam arabowie a rzymskich fascynaci typu Beocjusza i Kasjodora. Czymże jest dla rozwoju epoka, która depcze po ruinach większej cywilizacji nie badając nawet z czego kiedyś domy budowano (konstrukcje z betonu).
Nie nazwałem średniowiecza "wiekami ciemnymi", bo przecież do czegoś tam doszli. Nie zmienia to jednak mojej opinii, że lepiej byłoby korzystać ze spuścizny po antyku a nie tłuc się naprzód po omacku.

Co do sojuszy z mordercami, to jesliś znawcą epoki spojrzysz na poziom okrócieństwa w społeczeństwie, nie zdziwi Cię zachowanie husytów (vide pacyfikacja Prowansji - Okcytanii, czystki etniczne w Krakowie, czyli słynne soczewica koło miele młyn - dwa znane wszystkim przykłady). Czy mord w czasach gdzie kaźń była igrzyskami dla plebsu był czymś bulwersującym??

Mam też Tomaszu wrażenie, że nie jesteś w stanie zrozumieć tego, że bohater może podejmować decyzne na pierszy rzut oka wyglądające na sprzeczne. Mi się to zdarza i nie uważam tego za żadną wyjątkowość, a Ty?
Przecież Reynevan zachowuje się w sposób często spotykany u idealistów. Najpierw mniejsze zło i wiara w realną możliwość zmian, potem, po przejrzeniu na oczy widzi te same przywary u reformatorów co widział je u zwolenników ancien regime. Na koniec niby pojednanie z bogiem, które wygląda raczej jak od niego odejście.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4633
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2009-08-29, 15:00   

Koleżkę ze studiów użyłem symbolicznie. Tam co i rusz rozwiązanie kłopotów spada z nieba. Pewnie ze to konwencja ale mam prawo uważać że gorsza niż ta zastosowana w sadze.
Okrucieństwo mi nie przeszkadza, nawet lubię w prozie, tyle że mi nie pasuje zestawie z naiwnością bohatera, którego wątki są dość lekko przedstawione. Młody, kochliwy boroczek biega po chwili z korbaczem wespół z bandą gwałcicieli i morderców. Pewnie że tak było, ale to nie odtwarzanie rzeczywistości tylko powieść, czyli fabuła, której rozwój mogę uznać za nieodpowiedni dla przyjętej konwencji.
Nie podoba mi się też cała kompozycja powieści, sposób poprowadzenia różnych wątków itd. Nie dam rady teraz porządnie tego przedstawić bo trochę od lektury minęło.

Co do oceny średniowiecza to temat na osobną dyskusję. Pomijasz np. w ocaleniu spuścizny klasycznej rolę niektórych zakonów. Pewnie z racji na zaznaczony ateizm.
Wreszcie to nie kościół zaczął tę spuściznę niszczyć tylko najazdy barbarzyńców. Średniowiecze ma ogromny dorobek kulturalny. Ale tu tego stanowiska powinien bronić ktoś o większej wiedzy w tym zakresie. Jam historią zainteresowany militarnie nie kulturowo :)
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Qfant


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,29 sekundy. Zapytań do SQL: 13