Strona 1:
Oni już wyłączyli kamery, razem ze wszystkim innym, z głowy jednak nie dało się skasować obrazów z tych pierwszych chwil - hall, laboratorium histopatologii, Jezus, a nawet schowek na szczotki, ciemna klitka na drugim piętrze, gdzie schował się Gregor.
Strona 26:
Wąż wypełzł z misy. Łatwo mu nie przyszło. Cały czas usiłował przetoczyć się i pełznąć na brzuchu, ale nie miał brzucha, już nie. Brzuszne łuski, którymi by się odpychał, i mięśnie pod spodem, wszystkie były rozcięte. Zatem od czasu do czasu udawało mu się pół obrotu, nie wychodziło, musiał więc zadowolić się pełzaniem na grzbiecie - oczy wytrzeszczone, język falujący, jama brzuszna pusta.
Skończyłam czytać. Podobało mi się, ale...
[spoilery mode on]
Rację ma Łak, że bałaganiarski początek, że nie ma obrazu społeczeństwa Ziemi (choć akurat ten brak można wytłumaczyć nieobecnością głównego bohatera w głównym nurcie życia społecznego/kulturalnego).
Ale w dalszej części książki rozmowy są przepiękne, zabawa teoriami naukowymi - świetna. Uzasadnienie istnienia religii względami ewolucyjnymi bardzo misię. Mam wrażenie, że kwestię napędu niedokładnie zrozumiałam, bo w pierwszej chwili zalęgło mię się, że w obie strony przesyłana jest tylko sama informacja (ciąg zer i jedynek), a splątane kwanty, ustawiając się odpowiednio, uprzejmie załatwiają resztę. Ale z dzisiejszej lektury postów w tym wątku widzę, że moje wyobrażenie jest coś nie całkiem ten teges.
No i zakończenie także misię, albowiem zwizualizowałam sobie Bruksa z igłą.
[spoilery mode off]
W sumie podobało mi się, ale "Ślepowidzenie" bardziej.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Czytałem ostatnio jego zbiór opowiadań z chomika, nie pamiętam tytułu. W sumie nic interesującego, takie szkice. Żaden tekst nie zostawia śladu, widać, że to autor raczej większego rozmachu.
Ślepowidzenie do dzisiaj uważam za towar prosto od Waltera White'a. Mimo że Lem roztrząsał te problemy epokę temu, to jednak trzeba było Wattsa, aby to odpowiednio atrakcyjnie podać.
Ślinię się na książkę, o której mówicie, zwłaszcza czytając o tematach, które porusza.
To dla mnie właśnie prawdziwa SF - stawiać pytania na najważniejsze tematy, z najszerszej , "nadludzkiej" perspektywy.
Ale tak się reflektuje... a jeśli bałaganiarski początek w którym "główny bohater obija się bezwładnie niczym kulka pinballa od zagadnień, zdarzeń i postaci przerastających jego możliwości pojmowania" (cytując się za http://katedra.nast.pl/ar...er-Echopraksja/ ), to celowy zabieg? W końcu główną zagwozdką Bruksa jest to czy przypadkiem (a raczej szalonym ciągiem przypadków) znalazł się na Koronie Cierniowej czy nie (poszlaki - jego historia z żoną Rak, jego wykształcenie i wiedza, brak ulepszeń) - i i ewolucja jego poglądów z mechanistycznego paradygmatu przypadkowości wszechświata do stanowiska że "nie ma przypadków są tylko znaki" może mieć odbicie w sposobie prowadzenia narracji. To się klei. Przepraszam Peter.
Beata napisał/a:
e nie ma obrazu społeczeństwa Ziemi (choć akurat ten brak można wytłumaczyć nieobecnością głównego bohatera w głównym nurcie życia społecznego/kulturalnego)
W komentarzu do ww. recenzji Nosiwoda podrzucił link do opwoiadania "the Colonel" a Shadow dodał że po polsku będzie w Krokach w Nieznane. Także komu brak to wie gdzie sięgać.
No więc właśnie. Też mi przeleciało, że to może być celowy zabieg. Że jeśli Watts zdecydował, żeby tak to zostawić, to zrobił to po coś.
I bardzo dobrze, że takie się nam robią mętliki po lekturze, że rezonuje. Bo o to chyba chodzi, nie?
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Skończyłem. Podobało mi się. Lekturę mocno zepsuł mi fakt słabej redakcji tej książki. 3/4 zdań nie ma przecinków tam gdzie powinny one być lub ma je w innych miejscach co utrudnia czytanie + przykłady z góry. Nie wiem czy trafiłem jakiś trefny egzemplarz czy jestem już tak zidiociały, ale denerwuje mnie takie niechlujstwo.
BTW - zauważyliście ewidentną inspirację "The Thingiem" (najpewniej Johna Carpentera)? Zresztą to nie pierwszy raz, gdy Watts udowadnia swój sentyment do tego dzieła (a raczej tamtejszej kreacji przybysza z kosmosu). Widać to w budowie, działaniu i sposobie bycia odbieraną Porcji. Myślałem tak od momentu ujawnienia się jej na stacji (wszechogarniająca biomasa ftw!), przez późniejszą obsesję Bruksa (paranoiczne: strach i nieufność bohaterów "The Thing"), aż do jego nowotworu (zracjonalizowane przejmowanie kolejnych osobników przez Cosia). Jeżeli pójść dalej tym tropem - Porcja chce osiągnąć to samo co Rzeczy w opowiadaniu "Rzeczy".
Dobry trop, choć Porcja przy Rzeczy pod względem subtelności działania ma się jak skalpel do maczugi. Ale przełamanie "rozbicia" życia to bardzo fajne zagadnienie, szczególnie biorąc pod uwagę bunt wampirów genetycznie skazanych na nieustanną samotność.
Odtrutka na optymizm. Ciężka to książka, bo autor nie kryje się ze swoimi poglądami i pesymistyczną oceną. Najgorsze z tego, że uzasadnia to tak, iż nie można odmówić mu racji. Książka rzeczywiście może pełnić rolę odtrutki na optymizm.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Peter Watts' letter of remorse to the Department of Homeland Security
r/RunagateRampant
•
Posted byu/Arch_Globalist
5 days ago
Gold
Peter Watts' letter of remorse to the Department of Homeland Security
Misc
Transcribed from science-fiction author's appearance on the Podside Picnic podcast.
To whom it may concern, I am requesting and applying for a waiver to enable me to go to the United States of America. Back in 2009 while trying to leave the U.S. after helping an expat return to the States, I was pulled over at Port Huron, Michigan for an exit search that violated the border patrol's own stated protocols.
Having led a sheltered life, I failed to think about the power dynamics at work in authoritarian systems and the extent to which the U.S. has criminalized the expectation of reasonable communication between civilians and the authorities who keep them in check. I therefore approached one of the officers to ask what was going on. I had no intention of provoking hostilities. I neither raised my voice nor used incendiary language. But of course the very act of asking questions is considered provocative in such situations.
I was ultimately convicted under Michigan statue MCL 750.81d1 for - as the prosecuting attorney convincingly argued in her closing statement - failing to immediately get on the ground after having been punched in the face.
Fortunately, the judge in that case chose to ignore the prosecution's request for jail time and released me with a small fine, remarking that I was the kind of guy he'd "like to have a beer with." I like to regard this small endorsement as evidence that my rehabilitation was already under way.
Enclosed with my application are reference letters from accomplished professionals in a number of disciplines: law, finance, journalism, science, engineering, literature, even from one of the jurors at my trial who stood at my side during my sentencing in a show of support and whose family was subsequently subjected to ongoing police harassment for reasons that I'm certain are completely unrelated.
I also include a CV including the degrees I've earned, the awards I've won, the books, articles, and scientific papers I've written, the twenty languages into which my work has been translated, the courses in which my work is taught, and the impact my work has had in fields ranging from philosophy to computer science to video games. These documents speak to who I am now, and while unlikely to confer the sort of credibility you'd attach to a border guard with 13 weeks of training under their belt, perhaps they'll give you hope that I may yet become a productive member of society.
I have learned and grown a great deal since that unfortunate altercation at the Blue Water Bridge. I understand now that the brave members of the border patrol daily risk their lives to protect your citizenry from people like, well, me. Right up to and including that member of the Port Huron detachment who, just days after my arrest, was himself arrested for possession of child pornography.
I should have realized it was a mistake to approach the guards on an equal footing as fellow human beings. As a former biologist, I should have known the only appropriate response would be that practiced by subordinate members of other primate species: avoidance of eye contact, servile posture, and reflexive, unquestioned obedience to all commands no matter how perplexing.
Realizing my error, I have chosen to follow the lead of that great American Harry Whittington who, after being shot in the face by then Vice President Dick Cheney, actually held a press conference to apologize to Cheney for the incident.
In that spirit, I would like to express my sincere remorse that I have cause to reenter the U.S. especially at a time when so many of your own countrymen appear to be going the other way. Perhaps you've heard that Immigration Canada's website crashed on the night of your recent election.
If you grant me the requested waiver, however, I can promise that I will not stay a moment longer than is absolutely fucking necessary.
Sincerely, Peter Watts, PhD
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Tylko że ironia się pewnie na amerykańskich decydentów zmarnuje.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Mogliby w ten sam sposób wydać Trylogie Ryfterów. Chociaż nie wiem, jak tam sprawa z prawami.
Ryfterów to by im ktoś musiał najpierw przełożyć. A potem zredagować. To, co zrobiła Ars Machina, to był dramat.
Racja, podobnie jak swego czasu z Abercrombim, którego zmasakrowała ISA. Chociaż teraz chyba Storytel mocno zainwestował w "Rozgwiazde", wiec pewnie niepredko doczekamy sie wznowienia na papierze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum