FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Polska pod rządami Rosji w 2011? Wybory w USA
Autor Wiadomość
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3200
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2008-10-29, 11:08   Polska pod rządami Rosji w 2011? Wybory w USA

tvn24.pl napisał/a:
Co przyniesie wybór demokratycznego senatora Baracka Obamy na prezydenta USA? Otóż: miękką politykę zagraniczną, która zachęci Rosję do ataku na Polskę i republiki nadbałtyckie, przejęcie Iraku przez Al-Kaidę oraz ataki terrorystyczne w samych Stanach Zjednoczonych. Taką wizję przyszłości przewiduje amerykańska organizacja protestanckich fundamentalistów Focus on the Family.
W opublikowanym w sieci "Liście z Ameryki 2012, rządzonej przez Obamę", organizacja ostrzega, że rządy Obamy doprowadzą do pełnej legalizacji małżeństw homoseksualnych, zniesienia wszelkich ograniczeń w zakresie prawa do aborcji, większej obecności seksu w telewizji oraz zakazu czytania Biblii w środkach masowego przekazu i posiadania broni palnej.

Polska wraca do Rosji

W scenariuszu Focus on the Family znalazło się miejsce dla Polski. I tak: Rosja mogłaby dostać czek in blanco na działania w Europie Centralnej i Wschodniej. Już w 2011 roku Kreml miałby kontrolować rządy w Warszawie, Budapeszcie czy Pradze - przy bierności wojskowej Waszyngtonu. Co prawda byłyby werbalne protesty, ale żadnego porozumienia co do wspólnej akcji. - Liberalne stacje telewizyjne w Stanach Zjednoczonych i Europie razem wyraziły ubolewanie nad utratą wolności w tych państwach, ale zaznaczyły, że Stany Zjednoczone nie mogą być stróżem światowego porządku - czytamy w Liście organizacji kierowanej przez pastora Jamesa Dobsona.

Publikację Focus on the Family zignorowały główne sieci telewizyjne, a w internecie była komentowana jako kuriozum wyrażające opinię jedynie skrajnej religijnej prawicy.


Link do tematu na tvn24.pl

Co o tym sądzicie? Czy to realny scenariusz, czy tylko miesznka science-fiction z political-fiction?
_________________
Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc [Stary Ork]

Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje //utrivv [utrivv]

"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-10-29, 11:32   

Az skreca mnie aby pokpic sobie z purytanow ale sie powstrzymam. Mysle, ze tak samo mozna rozwazac "opracowania" dotyczace przyszlosci Polski przygotowane przez NOP. Ja wiem, ze purytanie sa grupa liczna w stanach ale nie oznacza to, ze maja monopol na racje lub, ze sa idealnymi prorokami.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Geoffrey
Pan Kocki


Posty: 562
Skąd: Via Regia
Wysłany: 2008-10-29, 20:40   

Wybitnie wyborczy kawałek propagandy.
Aż się nie chce poważnie o tym pisać.

Polska jest w Nato, a Rosja sobie nie poradzi z całą Europą, nawet, gdyby Ameryka sie na nia wypięła.
Ale nie zrobi tego, bo to jej największy rynek zbytu, mówiąc brutalnie i nawet pomijając inne argumenty.

To straszenie Obamą bardzo podobne do straszenia Tuskiem w Polsce.
I na tym samym poziomie prymitywizmu.

P.S.
Masz zawyżone ceny.
Wino od 3,50, a kubeczki od 10 groszy :badgrin:
_________________
Χριστoς aνέστη εκ νεκρων, θανάτω θάνατον πατήσας, καi τοiς εν τοϊς μνήμασι ζωήν χαρισάμενος.
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-10-30, 18:18   

Atak na polskię w 2012 ? SUPER! bo
1) Euro z głowy i nie będzie wstydu
2) Polskę odwiedzi około 500 000 amerykańskich turytów
3) Polska odzyska Tereny które sytarciła na rzecz Rosji w XVII wieku
4) w 2013 będzie Biba na granicy Polsko Chińskiej
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2008-10-30, 18:58   

Ale bzdura. Nawet nie chce się polemizować z tym. Fakt, Obama może po raz kolejny zastosować drobny izolacjonizm, ale to nic nowego w amerykańskiej polityce zagranicznej. Tylko, że przełożenia na to co zostało tam napisane, nijakiego nie ma.
_________________
 
 
Retiarius 


Posty: 158
Wysłany: 2008-11-05, 14:07   

Obama prezydentem. Moim skromnym zdaniem, żaden z kandydatów nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale Barack to mniejsze zło. I tak obaj są marionetkami w rękach szarych eminencji pociągających za sznurki.
http://www.youtube.com/watch?v=vcZ9ku_wInw
 
 
Geoffrey
Pan Kocki


Posty: 562
Skąd: Via Regia
Wysłany: 2008-11-05, 14:21   

Ret napisał/a:
Moim skromnym zdaniem, żaden z kandydatów nie jest najlepszym rozwiązaniem


Moim wręcz przeciwnie - McCain był niezły, o niebo lepszy od Busha, a Obama jest ( w aktualnej sytuacji USA) lepszy od McCaina.
Amerykanie mieli wybór między dwoma dobrymi kandydatami.
Jak mi się marzy coś takiego w Polsce !!!!!

Najbardziej podobało się to, że Obama po wygraniu podziękował McCainowi, powiedział o nim, że był świetnym kandydatem, że jest człowiekiem pozbawionym egoizmu.
Nie ma błota, syfu, ciągłego przekonywania, że tylko JA jestem zbawieniem narodu, a wszyscy inni to zdrajcy i katastrofa narodowa.
_________________
Χριστoς aνέστη εκ νεκρων, θανάτω θάνατον πατήσας, καi τοiς εν τοϊς μνήμασι ζωήν χαρισάμενος.
 
 
Retiarius 


Posty: 158
Wysłany: 2008-11-05, 16:11   

To fakt. Obaj przewyższają Busha o kilka długości boiska.
W najbliższych tygodniach sie okaże, czy to dobry wybór, nie tylko dla USA, ale też reszty świata, bo jednak Stany są nadal mocarstwem, które trzyma i musi trzymać za mordę kogo trzeba.
 
 
Geoffrey
Pan Kocki


Posty: 562
Skąd: Via Regia
Wysłany: 2008-11-05, 16:24   

Za to Rosja nie traci czasu.
Dziś, w pierwszy dzień po wyborach w USA Miedwiediew wystąpił z orędziem.
Tak na wszelki wypadek
Oświadczył, że ma nadzieję, że nowy prezydent USA poprawi nadwątlone stosunki z Rosją //zemdlal
Amerykanie, pokajcie się, wróćcie na drogę izolacjonizmu, to może Matuszka Rosja wam przebaczy.
_________________
Χριστoς aνέστη εκ νεκρων, θανάτω θάνατον πατήσας, καi τοiς εν τοϊς μνήμασι ζωήν χαρισάμενος.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2008-11-05, 17:01   

Cieszy mnie wybór Obamy, bo nawet przyjmując iż skręci on w lewo to to "lewo" i tak będzie "na prawo" od Europy :) Generalnie rozbudził on nadzieję na zmiany w Ameryce, a kraj ten potrzebuje zmian, bo jako imperium chociażby mocno zaczął kuleć. W izolacjonizm nie wierzę. Nie w dobie globalnej gospodarki i imperialnej pozycji Ameryki. Wątpię, aby nawet Demokraci chcieli z niej zrezygnować.

Dla przypomnienie: cóż dobrego Polskę spotkało po rządach republikańskiego prezydenta? Irak, w którym zostaliśmy wydymani (za przeproszeniem), jeśli chodzi o "frukta" (zresztą, własnym zapałem się do tego przyczyniliśmy). Co jeszcze...? A za demokratycznego Clintona weszliśmy do NATO i nasze stosunki z USA były o wiele lepsze niż za Busha. Republikanie prowadzili wobec sojuszników politykę "join or die". Clinton też nie był ideałem w polityce międzynarodowej, ale jakoś polityka Demokratów kojarzy mi się jako "przytulniejsza" dla Polski.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-11-05, 17:10   

Geoffrey napisał/a:
Amerykanie mieli wybór między dwoma dobrymi kandydatami.

Ameryaknie nie mili wyboru. Obaj kandydaci byli tragiczni i obaj skęcali na lewo. Obam kapil z wierzących i uważał że jego ojciec wyzwalł oświęcim. No sory ale to brzmi jak idiotyzmu Busha. No i Obama nie zatakował tak Rosjio ostro jak MacCain. Def jesteś nie konsekwentny \
Geoffrey napisał/a:
Najbardziej podobało się to, że Obama po wygraniu podziękował McCainowi, powiedział o nim, że był świetnym kandydatem, że jest człowiekiem pozbawionym egoizmu.

Zawsze się tak robi nie ma co podziwiać
Geoffrey napisał/a:
Oświadczył, że ma nadzieję, że nowy prezydent USA poprawi nadwątlone stosunki z Rosją //zemdlal

Obama pokazał że nie popuści Izraelowi i będzie miękki w obec Rosji
 
 
fdv 


Posty: 1073
Skąd: Neverland
Wysłany: 2008-11-05, 17:37   

Wg mnie dobrze ze wygral jednak po 8 latach rzadów Busha demokrata, zle ze jest to Obama szczerze wolalbym na jego miejscu Hilary Clinton. Mam jakies takie nieodparte wrazenie ze zostala wybrana na prezydenta gwiazda, perfekcyjny przyklad ze opakowanie mozna lepiej sprzedac niz zawartosc.
_________________
W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2008-11-05, 17:50   

Obama tylko pustym opakowaniem? Dlaczego? Tylko dlatego, że ma małe doświadczenie w polityce? Clinton był gubernatorem z zadupiastego stanu i nie przeszkodziło mu to być niezłym prezydentem - także na arenie międzynarodowej. Kennedy też był "zielony", kiedy wygrał (choć długo nie porządził i nie był raczej wybitny).

A kim był George Dablju? Alkoholik z sianem w głowie, z doświadczeniem dekownika, miernymi sukcesami w biznesie... I świat (USA) też się nie skończyły, mimo dwóch wojen toczonych obecnie.

Czym wykazała się Hillary Clinton, poza byciem żoną prezydenta i senatorem nie wiele dłużej niż Obama?

Sam Obama to wykształcony facet nie gorzej, a może i lepiej niż poprzednicy. Jeżeli jest tylko pustym opakowaniem, to nie różni się w takim razie niczym od poprzedników na tym stanowisku.

Jedynie John Frytka miał za sobą doświadczenie w polityce i bohaterską historię. I zmieniał też zdanie na wiele kwestii a jego mniej lukrowana biografia pokazuje, że aż takim pogromcą choćby lobbystów nie był.

To że Obama nie atakował ostro Rosji wcale nie świadczy, że będzie wobec niej miękki. To nie słowa, lecz czyny będą świadczyć o polityce wobec Rosji. Nie miał na razie powodu, aby okazywać miękkość Rosji. A nie używanie pustej, agresywnej retoryki tylko świadczy o jego rozwadze.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-11-05, 20:37   

Troszeczkę uzupełniłam tytuł waszego tematu, chłopaki ;)

Obama czy McCain, tak naprawdę znaliśmy tylko operowane przez nich slogany. Z jednej strony tylko Przemiany! i Nadzieja!, z drugiej strony podkreślanie swojej przeszłości, walkę w Wietnamie, która w USA zdążyła już dawno urosnąć do wielkiego mitu. Wygrał Obama, jak się mówi człowiek znikąd i wielka niewiadoma jeśli chodzi o jego prezydenturę. Może McCain byłby bardziej przewidywalny, ale imo to tylko iluzja. Bo nie mówimy o jakimś małym państwie, tylko o mocarstwie globalnym, podjęte przez nie decyzje mają reperkusje obejmujące większość świata. Ciężki kawałek chleba ;) I nikt jeszcze nie zwrócił uwagi na fakt, że do Białego Domu wprowadzi się pierwszy raz czarny człowiek. Mały przełom?

romulus napisał/a:
Jeżeli jest tylko pustym opakowaniem, to nie różni się w takim razie niczym od poprzedników na tym stanowisku.


Dokładnie, demokratom bardzo to opakowanie wyszło. Ważne jest jakimi ludźmi otacza się prezydent USA i czy potrafi ich słuchać. Co nie ustrzega go od różnego rodzaju gaf, co niejednokrotnie można było zaobserwować przy ostatnim. Słynne bushyzmy... ;)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2008-11-05, 21:42   

Zły to dzień w którym czarnoskóry zostaje prezydentem Ameryki a ty na zajęciach z języka dowiadujesz się, że "nigeru" oznacza "uciekać". To znak, powiadam wam! ZNAK!
A poważnie rzecz biorąc fascynuje mnie otoczka wokół tych wyborów. Amerykanie naprawdę strasznie zaangażowali się w te wybory, dyskusje, debaty i akcje toczyły się naprawdę długo zanim jeszcze ustalono kto będzie kandydatem poszczególnych partii. Mam wśród znajomych kilku Amerykanów z którymi utrzymuję bliższe kontakty i widzę, że naprawdę wciągnęła ich ta polityczna gierka. Sęk w tym, że cała ta sytuacja wydawała mi się - ba, dalej mi się wydaje - sztucznie napompowanym balonem, któremu wkrótce zacznie uciekać powietrze. Mam wrażenie że w całej tej kampanii zagubiony został sens tych wyborów, mniej słuchano tego co politycy mieli do powiedzenia a bardziej koncentrowano się na tym jakie dwie postawy sobą reprezentują. Mamy tu do czynienia z czymś rodzaju mody - mody na bycie świadomym politycznie, mody na głosowanie. W dodatku za Obamą stał (zdawałoby się dyskryminujący) fakt jego odmienności rasowej. Co prawda to prawda, nie było to podkreślane, w zasadzie można by rzecz, była to kwestia całkowicie pominięta, za co Obamie chwała, ale nie zmienia to faktu, że on jest jednak czarny. Oznacza to coś nowego, coś czego dawniej nie było. Historyczny wybór wręcz. A Amerykanie właśnie na to lecą, na łatwe, przyjemne hasełka, takie jak "Razem stwórzmy nową przyszłość", "My odmieniamy świat" i tak dalej. Nie Treść zwyciężyła w tych wyborach lecz Forma. Moi wspomniani koledzy z Ameryki na pytanie "dlaczego Obama?" odpowiadają "bo to świetny polityk!", "bo on coś wreszcie zmieni" i tak dalej. Co zmieni? Co świadczy o tym, że jest świetnym politykiem? Ja nie wiem. Nie sądzę, żeby Amerykanie wiedzieli. Ale zagłosowali tak nie inaczej. Wolałbym jednak widzieć na stanowisku McCaina. Nie, nie dlatego że jest biały. Dlatego, że w polityce, zwłaszcza zagranicznej, zwłaszcza w takim kraju jak USA wolałbym widzieć na czele państwa postać silną, konkretną, zdecydowaną, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Proste. Obama jest fajny, ma fajne slogany i głosowanie na niego jest cool, ale nie ma doświadczenia, obycia, nie ma charakteru. Ale zobaczymy jak to będzie. To samo mówiono o Kennedym, a jednak pokazał pazury. A propos Kennedy'ego - mój kolega z roku uparcie twierdzi, że Obama nie dożyje końca kadencji, że na pewno padnie ofiarą zamachu. Wydaje się to być bzdurą, ale czy na pewno?

A i jeszcze jedno, już z rodzimego podwórka. Najśmieszniejsza była jak zwykle reakcja Kancelarii Prezydenta - "Patrzcie, McCain pogratulował Obamie zwycięstwa. A TY DONALDU TUSKU NIE POGRATULOWAŁEŚ NASZEMU PREZYDENTOWI". Po prostu majstersztyk.
 
 
Geoffrey
Pan Kocki


Posty: 562
Skąd: Via Regia
Wysłany: 2008-11-05, 22:42   

Kuroi napisał/a:
Sęk w tym, że cała ta sytuacja wydawała mi się - ba, dalej mi się wydaje - sztucznie napompowanym balonem, któremu wkrótce zacznie uciekać powietrze. Mam wrażenie że w całej tej kampanii zagubiony został sens tych wyborów, mniej słuchano tego co politycy mieli do powiedzenia a bardziej koncentrowano się na tym jakie dwie postawy sobą reprezentują. Mamy tu do czynienia z czymś rodzaju mody - mody na bycie świadomym politycznie, mody na głosowanie.

To ja poproszę taką modę u nas !
Na głosowanie, na zaangażowanie, wolontariat, na robienie czegoś dla idei, z przekonania.
Na 200 000 ludzi na wieczorze wyborczym, na entuzjazm, nadzieje i przekonanie, że coś można zrobić, że wszystko jest możliwe, nawet czarny prezydent ( a nie jak u nas - że będzie jak zwykle).

Patrzymy z naszej malkontenckiej perspektywy, z rodzimego błocka, spoglądając na naszego Prezydenta, który budzi w najlepszym razie litość i pytamy: co się ci Amerykanie tak gorączkują?
A przeciez jedną z ról przywódcy jest wzbudzanie pozytywnych uczuć, entuzjazmu, nadziei, przekonania, że da sie wyjść z kłopotów.
Od czarnej roboty prezydent ma doradców, sekretarzy, cały sztab szarych garniturów - entuzjazmu i optymizmu musi dostarczać sam - swoją osobą, powierzchownością, pewnością siebie. Powinien zarażać ludzi pozytywną energią.
I , kurcze, dobry w tym jest - choćby patrząc po aktywności społecznej ( czy nawet "modzie" - jak zwał tak zwał, liczą się efekty).
_________________
Χριστoς aνέστη εκ νεκρων, θανάτω θάνατον πατήσας, καi τοiς εν τοϊς μνήμασι ζωήν χαρισάμενος.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2008-11-05, 23:15   

Zgadzam się z Mr. G :) Całkowicie. Jak ja Amerykańcom zazdrościłem. Nawet jeśli to powierzchowne i frajerskie to tak im zazdrościłem zapału, zaangażowania, nadziei i wiary w przywództwo... Nie wiem, czy Obama spełni nadzieje w nim pokładane, które sam rozbudził. Ale Ameryka to jednak piękny kraj, w którym polityk, który przegrał gratuluje zwycięzcy i traktuje go z szacunkiem; gdzie prezydent będący atakowanym w trakcie kampanii szanuje wybór narodu i zaprasza prezydenta elekta do Białego Domu. Ech..., to mi uświadomiło skarlenie na naszym podwórko, co było bardzo bolesne i wstydliwe.

Zarzuty, że w kampanii nie słuchano konkretów tylko slogany... Co to za zarzuty? A w jakiej kampanii wyborczej mówi się ludziom, że będzie bolało... Może kiedyś tak było, gdy Churchill obiecywał krew, pot i łzy.

Ludzie chcieli i głosowali za symbolem zmian a nie za projektami ustaw, skomplikowanymi strategiami politycznymi. Obama je ucieleśnił, McCain nie. Zresztą, McCain zebrał cięgi za 8 lat rządów aroganckiej administracji republikańskiej. I tak o jego klasie świadczy fakt, że nie była to klęska większa (patrząc pod kątem procentu zdobytych głosów obywateli, a nie głosów elektorskich).

Zapał niedługo opadnie, bo przecież naturalne jest, że nie może trwać wiecznie. Przyjdzie czas weryfikacji obietnic, podnoszenia podatków dla najbogatszych. Ha! I wcale mnie to nie przeraża, bo jak pokazuje rzeczywistość obniżanie podatków najbogatszym wcale nie przyczynia się do poprawy losu najbiedniejszych. A i niektórzy potężni finansiści też to chyba zaakceptowali. Choćby Warren Buffett, który jest obecnie największym guru od ekonomii "stosowanej": od lat odnosi sukcesy na giełdzie, nawet w trakcie kryzysu, jego korporacja kwitnie. A on sam żyje jak niemal purytanin i popiera Obamę.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2008-11-05, 23:24   

romulus napisał/a:
Ludzie chcieli i głosowali za symbolem zmian a nie za projektami ustaw, skomplikowanymi strategiami politycznymi. Obama je ucieleśnił, McCain nie. Zresztą, McCain zebrał cięgi za 8 lat rządów aroganckiej administracji republikańskiej.


Powtarzam - jakich zmian? Jakich konkretnie zmian oczekujecie od Ameryki, co ma się teraz stać? Obama jutro wycofa armię z Iraku, Afganistanu, zlikwiduje wizy, doprowadzi do pokoju na świecie, zlikwiduje głód a w międzyczasie oczywiście uzdrowi gospodarkę, bo jest "symbolem zmian"? Właśnie sęk w tym że większość ludzi potrzebuje symboli i mdłych haseł, ja natomiast wolę konkrety. Ja wolę projekty ustaw, skomplikowane strategie polityczne od najbardziej nawet rozbuchanych idei. Samymi ideami człowiek nie wyżyje. Wyjaśnij mi też na czym polegała "arogancja" administracji republikańskiej i w zasadzie co wszyscy mają republikanom do zarzucenia oprócz tego, że są tacy cholernie "be".
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2008-11-06, 00:32   

romulus napisał/a:
bo jak pokazuje rzeczywistość obniżanie podatków najbogatszym wcale nie przyczynia się do poprawy losu najbiedniejszych

Jeśli panowało takie ekonomiczne przekonanie to ekonomia sięgnęła dna. Chociaż to w sumie nic nowego, byleby usprawiedliwiać wyzysk, nie? ;)
Ostatnio zmieniłem się na McCaina (z kaprysu), aczkolwiek obydwoje są mi zupełnie obojętni. Nie uważam, żeby cokolwiek miało to zmienić. I tak gdyby nie mieli poparcia największych korporacji (a nie mieliby poparcia gdyby mieli niewłaściwe dla nich poglądy) to odpadliby w przedbiegach. Prezydenci to produkty, przeznaczone dla mas, sprowadzone to najniższego wspólnego mianownika. Nie spodziewam się niczego co by miało mnie zainteresować.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2008-11-06, 08:29   

Kuroi napisał/a:
romulus napisał/a:
Ludzie chcieli i głosowali za symbolem zmian a nie za projektami ustaw, skomplikowanymi strategiami politycznymi. Obama je ucieleśnił, McCain nie. Zresztą, McCain zebrał cięgi za 8 lat rządów aroganckiej administracji republikańskiej.


Powtarzam - jakich zmian? Jakich konkretnie zmian oczekujecie od Ameryki, co ma się teraz stać? Obama jutro wycofa armię z Iraku, Afganistanu, zlikwiduje wizy, doprowadzi do pokoju na świecie, zlikwiduje głód a w międzyczasie oczywiście uzdrowi gospodarkę, bo jest "symbolem zmian"? Właśnie sęk w tym że większość ludzi potrzebuje symboli i mdłych haseł, ja natomiast wolę konkrety. Ja wolę projekty ustaw, skomplikowane strategie polityczne od najbardziej nawet rozbuchanych idei. Samymi ideami człowiek nie wyżyje. Wyjaśnij mi też na czym polegała "arogancja" administracji republikańskiej i w zasadzie co wszyscy mają republikanom do zarzucenia oprócz tego, że są tacy cholernie "be".


W jaki sposób Amerykanie traktowali swoich sojuszników w Europie? Rozkazali im iść z nimi do Iraku. My, ciężcy frajerzy poszliśmy i zostaliśmy wystawieni do wiatru (na własne życzenie, powtarzam), bo najlepsze kąski dostali ci którzy zostali (Niemcy, Francja). Atak na Irak mimo przestróg Europy - i skończyło się tak, jak skończyło. Okazało się, że Rumsfeld, Cheney i Wolfowitz (czołowi przedstawiciele neokonserwatyzmu) mogą dalej siedzieć za biurkami w Waszyngtonie a Irakijczycy mają w nosie ich demokrację. Do piero strategia na układanie się z szyitami i sunnitami i nie upieranie się na wprowadzanie demokracji uspokoiła Irak (przynajmniej na dzień dzisiejszy).

Huragan Catrina - do dziś administracja republikańska nie wymyśliła jak pomóc Nowemu Orleanowi.

Republikanie przez 8 lat rządzili Ameryką i Amerykanie mieli ich już dość. Czy myślisz, że polityczny marketing wystarczyłby, aby pokonać republikanów, gdyby rządzili dobrze?

Obama łatwo nie wycofa się z Iraku, czy Afganistanu. Ja nie oczekuję od niego, że zniesie wizy dla Polaków. To robi Kongres (który jest teraz demokratyczny zresztą). ale jeśli o mnie chodzi moga nie znosić tych wiz przez następnych 100 lat. Wisi mi to.

Wybór Obamy to przede wszystkim wybór istotny z punktu widzenia Ameryki a nie reszty świata. Ucieleśnił on nadzieję na zmiany, których - jak się okazało w kampanii Amerykanie pragną bardziej niż tego, co oferował im McCain. Teraz będzie musiał te hasła przekuć w konkret dopiero. Tak jest na całym demokratycznym świecie. Jeśli tego nie zrobi, to za 4 lata czeka na niego Sarah Palin po prawej stronie (prawdopodobnie) a przede wszystkim Hillary Clinton po lewej, która wcale nie porzuciła marzeń o prezydenturze. Pierwszy test za dwa lata przy kolejnych wyborach parlamentarnych.

Jeśli myślałeś, że kandydaci na prezydenta zaproponują Amerykanom dyskusję nad kolejnymi projektami ustaw w trakcie kampanii wyborczej, to gratuluję naiwności... A i tak czytając o debatach i dyskusjach w trakcie kampanii były one o wiele bardziej merytoryczne niż w innych krajach. Amerykanie po to wybierają prezydenta, aby ich prowadził, bo ma realną władzę. I naprawdę trzeba być niezwykłą osobowością, aby dokonać takiego zrywu społecznego, jak uczynił to Obama. Przyczyniła się do tego jednak administracja republikańska. W zasadzie Obama powinien dziękować Bushowi niekompetencji i fatalnych rządów, dzięki nim bowiem łatwiej mu było takiego przełomu dokonać. Z drugiej strony, obecna fatalna sytuacja imperium zmusi Obamę do działania. On po prostu nie ma wyboru, jeśli chce przetrwać jako prezydent dwie kadencie i nie skończyć jak Bush, w niesławie.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-11-06, 09:36   

Ot to, romulus dobrze pisze, USA wybieralo przezydenta dla siebie a nie zbawiciela dla swiata. Oni mieli juz dosyc Moralnej Wiekszosci, purytanow spod znaku Born Again, ktorym bog do ucha szepcze z kim rozpoczac wojne, za ktora zaplaca podatnicy i zolnierze.
Juz samo przebicie sie ciemnoskorego kandydata przez prawybory bylo sukcesem i zmiana. Kazdy maly sukces cementowal jego wizerunek Tego-Ktory-Zmieni-USA.
Z jednej strony daje mu to duzy kredyt zaufania ale czyni go tez zakladnikiem obietnic.
Ja mu zycze powodzenia, w USA, bo swiat krecil sie bedzie dalej.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-11-06, 15:18   

romulus napisał/a:
Zarzuty, że w kampanii nie słuchano konkretów tylko slogany... Co to za zarzuty?


Bo to żadne zarzuty, tylko stwierdzenie faktu ;) I widoczny efekt tego jak stosowanie marketingu w polityce wpływa na zachowanie jej aktorów. Większy nacisk położony na liderów, a więc ich prezencję i wygląd, reklamy, które oddziałowują głównie poprzez emocje. Traci sens to co polityk naprawdę ma do przekazania, jego program czy wizje polityczne, wszystko to odchodzi na drugi plan czy ulega spłyceniu. I tak nawet nieznany polityk, niemający doświadczenia może zostać przywódcą jednego z najbardziej znaczących państw na tym świecie. Nie oznacza to, że sympatyzuję z McCainem. Obaj kandydaci są mi obojętni, a jeśli interesuję się tym to tylko ze względu na pytanie jak zmiana prezydenta wpłynie na poczynania USA. I czy uda się odbudować jej nadwątlony autorytet.

Co do wysokiej frekwencji, nie wiem czy to media wykreowały taki obraz, że wysoka liczba ludzi biorących udział w wyborach jest automatycznie sama w sobie czymś wielce pożądanym, w każdym razie jest to bardzo fałszywy obraz. Procenciki mówią nam tylko i wyłącznie o tym jak dużo uprawnionych osób wzięło w tym udział, czy jest to dobre czy złe... to już zależy od motywacji jaka tymi ludźmi kierowała. Jeśli były to pobudki racjonalne należy się tylko cieszyć. Ale emocje, chęć podążania za modą, wzięcia udziału w tym wyborczym show - to mamy sytuację dość niebiezpieczną. Bo stosunkowo łatwo takimi zachowaniami manipulować, tak aby dały pożądany przez nas efekt. Tak samo można skomentować udział w wiecach, wyborczy wolontariat. Nie chcę od razu skreślać takiej działalności, ale trzeba na nią również spojrzeć nieco krytycznie.

romulus napisał/a:
Wybór Obamy to przede wszystkim wybór istotny z punktu widzenia Ameryki a nie reszty świata. Ucieleśnił on nadzieję na zmiany, których - jak się okazało w kampanii Amerykanie pragną bardziej niż tego, co oferował im McCain. Teraz będzie musiał te hasła przekuć w konkret dopiero.


Wielka nadzieja na zmiany, tylko jakoś nikt za bardzo nie wie jak mają wyglądać konkrety. Ciekawe czy Obama i jego sztab to wie? ;) A tak btw. to mówi się, że Amerykanie zagłosowaliby na każdego kandydata, który nie kojarzyłby im się z Bushem i Republikanami.
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2008-11-06, 15:52   

Metzli napisał/a:
A tak btw. to mówi się, że Amerykanie zagłosowaliby na każdego kandydata, który nie kojarzyłby im się z Bushem i Republikanami.


Dokładnie takie samo mam wrażenie. W tych wyborach nie liczyło się to kto wygra, ważne było to kto NIE WYGRA. W tych warunkach można było podstawić małpę kapucynkę jako kandydatkę i powiedzieć "głosujcie na Jojo bo nie jest Bushem". Kwestia jest taka, że moim zdaniem ludzie w tych wyborach nie kierowali się rozsądkiem, nie pomyśleli dokładnie, nie zastanowili się nad wyborem. Z polityki zrobił się fajny marketingowy happening - głosuj na Murzyna, nie tylko dowalisz staremu systemowi ale i będziesz miał na stanowisku prezydenta Murzyna czyli coś nowego! Kogo obchodzi polityka? Ważne, że to nie Bush i że mamy coś nowego, hurra! Samo podejście ludzi do starej administracji też mnie irytuje - Bush to kretyn, Bush to idiota, Bush jest zły. Ludzie. Ktoś na niego jednak głosował. DWA RAZY. Poza tym o ile dobrze pamiętam to po 11 września kiedy ogłosił wojnę z terroryzmem miał ogromne poparcie. Wszyscy Amerykanie w końcu pragnęli skopać dupy terrorystom za WTC. Ale potem jak się okazało, że wymaga to dużych nakładów siły i że - o kurcze, odkrycie - ktoś może zginąć, to się okazało że wszędzie roi się od ludzi, którzy Busha tak naprawdę nigdy nie lubili i od początku byli przeciwni. Spoko.

romulus napisał/a:
W jaki sposób Amerykanie traktowali swoich sojuszników w Europie? Rozkazali im iść z nimi do Iraku. My, ciężcy frajerzy poszliśmy i zostaliśmy wystawieni do wiatru (na własne życzenie, powtarzam), bo najlepsze kąski dostali ci którzy zostali (Niemcy, Francja). Atak na Irak mimo przestróg Europy - i skończyło się tak, jak skończyło.


Nie rozumiem cię. Masz pretensję do Amerykanów za to, że to my okazaliśmy się "ciężkimi frajerami"? Ja nie mam pretensji do Amerykanów za to że wpieprzyli się do Iraku. Nie mam też do nich pretensji o to że my się tam wpieprzyliśmy. O to, że się tam wpieprzyliśmy mam pretensje do NASZYCH władz, bo to one są za to odpowiedzialne. Amerykanie złożyli propozycję, a nasi od razu popędzili z odpowiedzią zadowalając się za każdym razem mglistymi obietnicami i łatką "największego sojusznika USA", co brzmi cholernie ironicznie. Ale mieć pretensję do USA za to że to my okazaliśmy się naiwni? To nie ma sensu.

romulus napisał/a:
gratuluję naiwności...


Dziękuję, panie "Wybór Obamy Zwiastuje Wiele Zmian".
 
 
fdv 


Posty: 1073
Skąd: Neverland
Wysłany: 2008-11-06, 15:58   

No dobra to sie naprodukowales, a dla mnie Obama jest dalej perfekcyjnie sprzedanym produktem marketingowym. Irytowaly mnie jego przemowienia w ktorych brzmial jak kaznodzieja. Taka retoryka pasowal do M.L. Kinga ktory byl faktycznie pastorem.

Zobaczymy jak sobie Obama poradzi z jedynym prawdziwynm wyzwaniem z ekonomia. Bo to jakie podejmie decyzje odnosnie Iraku, Afganistanu, tarczy antyrakietowej to sprawy w tym momencie drugorzedne. Bylo mi to obojetne kto wygra te wybory (chociaz w wyscigu o nominacje bylem bardziej przychylny Hillary) mam tylko nadzieje ze ta gwiazdka podejmie takie dzialania i decyzje ktore naprawia to co republikanie spiepzyli w koncertowym stylu.

(Hehe tak na marginesie nie spodziewalem sie ze kiedys bede mial zblizona opinie w jakiejkolwiek sprawie do Medwiedjewa :D )
_________________
W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-11-06, 16:01   

Metzli napisał/a:
A tak btw. to mówi się, że Amerykanie zagłosowaliby na każdego kandydata, który nie kojarzyłby im się z Bushem i Republikanami.
Taa, ale najpierw tego "kazdego" zainteresowani demokraci wybierali sobie w zacietych dosc prawyborach.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2008-11-06, 16:13   

Mag_Droon napisał/a:
Taa, ale najpierw tego "kazdego" zainteresowani demokraci wybierali sobie w zacietych dosc prawyborach.


Które dowiodły, że kandydat może być Czarny, o ile tylko nie będzie kobietą ;) Feministki już pewnie zacierają ręce z uciechy, że będzie przeciwko czemu prostestować :D
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2008-11-06, 17:52   

Kuroi napisał/a:
romulus napisał/a:
W jaki sposób Amerykanie traktowali swoich sojuszników w Europie? Rozkazali im iść z nimi do Iraku. My, ciężcy frajerzy poszliśmy i zostaliśmy wystawieni do wiatru (na własne życzenie, powtarzam), bo najlepsze kąski dostali ci którzy zostali (Niemcy, Francja). Atak na Irak mimo przestróg Europy - i skończyło się tak, jak skończyło.


Nie rozumiem cię. Masz pretensję do Amerykanów za to, że to my okazaliśmy się "ciężkimi frajerami"? Ja nie mam pretensji do Amerykanów za to że wpieprzyli się do Iraku. Nie mam też do nich pretensji o to że my się tam wpieprzyliśmy. O to, że się tam wpieprzyliśmy mam pretensje do NASZYCH władz, bo to one są za to odpowiedzialne. Amerykanie złożyli propozycję, a nasi od razu popędzili z odpowiedzią zadowalając się za każdym razem mglistymi obietnicami i łatką "największego sojusznika USA", co brzmi cholernie ironicznie. Ale mieć pretensję do USA za to że to my okazaliśmy się naiwni? To nie ma sensu.

romulus napisał/a:
gratuluję naiwności...


Dziękuję, panie "Wybór Obamy Zwiastuje Wiele Zmian".


Nie mam pretensji do Amerykanów. To nie oni są od pilnowania naszych interesów, lecz nasze władze. Zatem, jak ty, moge mieć tylko do naszych polityków pretensję. I, naiwnie (przyznaję), sądzę, że wyciągnęli z tego częściową nauczkę. Przy rokowaniach w sprawie tarczy już byli bardziej wymagający. W sprawie Iraku poszliśmy tam przed ubiciem dealu i straciliśmy. co nie zmienia faktu, że republikanie prowadzili politykę na zasadzie "join or die". Także z sojusznikami w Europie. Ale to już przeszłość, mam nadzieję.

Sprecyzuję, jeśli wcześniej wyraziłem się niejasno: Obama ucieleśnił w sobie nadzieję na zmiany, stał się symbolem tej obietnicy. Także w moich oczach. Czy ich dokona, to inna sprawa. Wątpię, aby Amerykanie mu wybaczyli, jeśli będzie po prostu kolejnym prezydentem USA bez próby urzeczywistnienia wizji nowej Ameryki. Wybór Obamy zwiastuje wiele zmian, ale pewnie nie tych, o których marzy ta część Amerykanów dla których bieda to codzienność. Jak powiedział jeden z przedsiębiorców, którzy głosowali na Obamę: jutro (tzn. po wyborach) ci wszyscy, którzy głosowali na Obamę będą musieli wziąć się do pracy i na powrót nauczyć się oszczędzać. I chyba to czeka Amerykę: nauka oszczędzania zamiast życie na kredyt. Co ciekawsze, tego oszczędzania będzie musiała Amerykanów "uczyć" lewica a nie prawica.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4469
Skąd: fnord
Wysłany: 2008-11-06, 19:16   

Metzli napisał/a:

romulus napisał/a:
Wybór Obamy to przede wszystkim wybór istotny z punktu widzenia Ameryki a nie reszty świata. Ucieleśnił on nadzieję na zmiany, których - jak się okazało w kampanii Amerykanie pragną bardziej niż tego, co oferował im McCain.


Wielka nadzieja na zmiany, tylko jakoś nikt za bardzo nie wie jak mają wyglądać konkrety. Ciekawe czy Obama i jego sztab to wie? ;) A tak btw. to mówi się, że Amerykanie zagłosowaliby na każdego kandydata, który nie kojarzyłby im się z Bushem i Republikanami.

No ale przecież McCain uciekał od kojarzenia go z Bushem jak mógł. Widzieliście jakieś ich spotkanie razem, ściskanie rak itp? Inna sprawa że uciekać wcale nie musiał daleko - od dawna był w partii republikańskiej w często odosobnionej opozycji względem familii Bushów i w ostrym konflikcie z rozdającymi karty neokonserwatystami. A jak przejżycie się na to kto udzielał poparcie Obamie, to okaże się że znajdziecie tam wiele ososbistości bezpośrednio powiązanych z Bushem - np Colina Powella.

Tak naprawdę obaj kandydaci uosabiali poważną zmianę. Tylko że wersja Obamy to zmiana w wersji bardziej populistycznej w konwencji mitu amerykańskiego. Rozpoczyły się już przygotowania do kampanii 2012 gdzie prawdopodobnie o nominacje republikanów bedą walczyć Jeb (piękne imię) Bush i Sara Palin. Dla Bushów nic by bardziej nie było groźnego niż zwycięstwo McCaina w tych wyborach.

Tak więc patrzenie na pryzmat McCaina przez to że jest republikaninem i że jest powiązany z Bushem to nieporozumienie.
 
 
BG 
Wyżełłak


Posty: 2080
Wysłany: 2008-11-06, 19:45   

W zasadzie zgadzam się z Kuroi.
Przy czym, ja nie wolałbym widzieć na stanowisku prezydent USA McCaina (choć jego bardziej niż Obamę), tylko Rona Paula.
Obama m.in. zapowiedział, że "służba zdrowia będzie dostępna dla wszystkich" - co w praktyce zapowiada jej upaństwowienie. A temu jestem zdecydowanie przeciwny.
Nie licząc wojny w Iraku i w ogóle polityki zagranicznej, republikanie są bardziej liberalni niż demokraci. I dlatego z dwojga złego wolałbym republikanw - choć, oczywiście, liberałem jest dla mnie Partia Libertariańska.
Szkoda, że o Ronie Paulu w polskich wiadomościach ani faktach nikt nawet nie wspomniał - mimo, że przecież był on (przed rezygnacją 12 czerwca) na trzecim miejscu pod względem poparcia dla jego kandydatury.
_________________
Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2008-11-06, 22:44   

Nikt nie wspominał o R. Paulu bo się nie liczył: nie miał kasy, poparcia struktur, wpływów politycznych, itd...

Co do proponowanej przez Obamę reformy ubezpieczeń medycznych: wyobraź sobie BG, że jesteś amerykańskim, średnio zarabiającym ojcem rodziny. Siedzisz w domu i kombinujesz: z czego zrezygnować? Z ubezpieczenia medycznego, czy studiów swojego syna? Może to łatwy wybór, kiedy jest abstrakcyjny i ciebie nie dotyczy pozostając po prostu teoretyczną łamigłówką... Ale patrząc przez pryzmat tego człowieka, który musi z takim wyborem się zmagać, łatwiej zrozumieć, dlaczego poszedł głosować na Obamę. Bo nikt nie chciałby pójść do szpitala i usłyszeć, że jest śmiertelnie chory, ale nie będzie leczony bo nie ma ubezpieczenia. A nie ma go nie dlatego, że jest nieodpowiedzialny, tylko go nie stać, choć bardzo by tego chciał. Za to jego dziecko będzie miało studia. I przychodzi człowiek, który mówi: dam ci drogi Joe taki system ubezpieczeń medycznych, jak mają w Europie, nie będziesz musiał stać przed takim wyborem, jak teraz. Populizm? Jak najbardziej, ale skoro działa w Europie (z problemami, ale działa), to dlaczego nie w Ameryce?

Obama chce przeprowadzić zamach na wolność, wolny rynek wprowadzając obowiązek ubezpieczenia? I co z tego? Czy banki obchodziło, że golą biednych ludzi z ich pieniędzy tworząc wrażenie, że oszczędzanie to frajerstwo? Czy kapłanów wolnego rynku bez ograniczeń z Enronu i innych firm z gatunku "kreatywnej księgowości" obchodziło, że okradają swoich pracowników z ich emerytur i przyszłości? Czy taki wolny rynek to jest właśnie rynek M. Webera, protestanckiej etyki, której jedynym chyba dziś wyznawcą - jak czytam - pozostaje Warren Buffett?

Ł ma rację - Obama wygrał populizmem. Ale ten populizm nie byłby możliwy, gdyby ten kapitalistyczny system działał tak ładnie, jak wygląda na papierze i w pismach nieżyjących filozofów z poprzedniego albo jeszcze wcześniejszego wieku.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Fantasta.pl


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 14