Tak się zastanawiam od pewnego czasu, dlaczego niektórzy tak się pchają do czytania tego, co się właśnie ukazało. Dlaczego chcą być jednymi z pierwszych, którzy sięgnęli po pewną książkę?
Nie mam tu na myśli wydania kolejnej powieści ulubionego autora, bo to jest raczej logiczne. Ale taki przypadek, gdy ktoś ma jeszcze sporo książek do przeczytania (nie wierzę, że tutejsi bywalcy czytają na bieżąco to, co właśnie kupili *), a dowiaduje się o czymś nowym, rzuca dotychczasowe lektury w kąt i pędzi do księgarni.
Czy nie lepiej poczekać trochę czasu, posłuchać, poczytać o wrażeniach z książki (która np. może się okazać gniotem i nie warto na nią poświęcać czasu)?
* może się mylę, ale chyba większość z nas ma jakieś zapasy nieprzeczytanych książek? Czy ja jestem wyjątkiem?
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Mam całą masę nieprzeczytanych książek ale to jakoś mnie nie powstrzymuje od kupowania nowości lub starszych książek, które chcę mieć.
Po kupieniu nowej książki nie rzucam tego co aktualnie czytam, bo nie lubię czytać dwóch książek równocześnie.
Do księgarni chodzę tak mniej więcej raz na miesiąc i nic nie poradzę na to, iż pan z Elfa umie mnie zachęcić do kupienia czegoś nowego...
Zupełnie nie rozumiem pędu za nowościami. Sama sięgam po jakąś "nowość" dopiero jak emocje opadną - i ceny na allegro ;P sama mam średnio 30 książek nieprzeczytanych na półce i taka ilość się utrzymuje, ale głównie z tego względu, że nie mogę się powstrzymać od kupowania nowych pozycji.
Ze zdziwieniem patrzę na co niektóre przypadki ekscytujące się planami wydawniczymi, wyglądające wydania danej książki albo robiące plany zakupów na najbliższy rok wprzód. Dziwni jesteście ;P
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Zaległości... mam ich od groma, ale mniejsza o to. Co do tematu to tak, napalam się na nowości jak głupi, a potem kupuję może z połowę zaplanowanych - co i tak uważam za niezły wynik. Książek wydanych w ciągu ostatniego miesiąca mam może z 2-3 i tak mam zazwyczaj. Ciągle próbuję poznawać trochę klasyki i uciekają mi i nowości i książki powiedzmy takie na wpół świeże. Chociaż najczęściej czytam tak z 2 miesięcznym poślizgiem, tak uśredniając. Lubię nowości, lubię szukać czegoś nowego. Z drugiej strony nowości jak kontynuacje to rzecz normalna - Erikson, Duncan.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
andy [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-05, 20:42
Hmm, jak się czyta od "zawsze" i w mniejszym lub większym stopniu zna tworczość autorow, ktorych się lubi to przecie nie sposób nie kupić następnej pozycji o ile została ona oczywiście wydana.
Inną spawą, że kiedyś to się pętałem po księgarniach i przeglądałem co się nowego ukazało, jak mnie zainteresowała tematyka to portfel robił się lżejszy. Zostało to samo. Tylko teraz to fora podobne do tego, strony wydawnictw i sklepów netowych.
Nie chwaląc się, ale udało mi się zgromadzić ponad 3K pozycji, głównie to fantastyka, ale nie tylko
Elektro, poruszyłaś bardzo ciekawy temat... Sama ostatnio zauważyłam u siebie coś w deseń właśnie takiego skrzywienia i naprawdę nie wiem skąd to się bierze. Nie mam aż takiej kolejki książek, która skutecznie powstrzymałaby mnie przed tym żeby kupić nową. Patrząc krytycznie na półki są to książki, na które nie mam ochoty, bo część dostałam, a część mi zwyczajnie nie podejdzie w najbliższym czasie, bo albo zmęczę materiał, albo zmęczę siebie xD
Zwykle wiem co chcę przeczytać i nie rzucam się w ciemno na pozycje, o których nie mam pojęcia. Tutaj wyjątkiem może być "Baranek", ale to przypadek, w którym zwyciężyła ciekawość i nie zawiodłam się.
Jeśli chodzi o autorów, których lubię, to tutaj tłumaczenie jest zbędne. Wystarczy mi okres oczekiwania na wydanie danej książki, ale... Tak jak Zła nie potrafię czytać kilku książek równocześnie, więc zawsze kończę to co zaczęłam. Ewentualnie tak rozplanowuję czytanie żeby się wyrobić
_________________ W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
A mnie do nowości ciągnie. Bo jak książka pokaże się w księgarni to mam ochotę zobaczyć co to jest. Książka kusi. Nowość jest niespodzianką i mnie kusi po prostu. Tylko ceny człowieka stopują i to że wszystkiego co wychodzi przeczytać sie nie da. A w starszych pozycjach jest od groma ciekawych pozycji. Jednak to że książka jest nowa nie jest czynnikiem determinującym no chyba ze od jakiegoś czasu niecierpliwie na nią czekałem. Tak jak na Eriksona. Mam Kolejką książek do przeczytania, i to chyba dość sporą aż strach liczyć ile przede mną. Ale czasem jak ukazuje się pozycja lubianego przeze mnie autora to nie mogą się powstrzymać i kolejka idzie na bok
Pęd za nowościami? U mnie istnieje tylko coś takiego w przypadku 'sprawdzonych' autorów, a i to nie zawsze.
A nowości wydawnicze? Wolę poczekać, poczytać, a potem ewentualnie zakupić.
Elektra napisał/a:
* może się mylę, ale chyba większość z nas ma jakieś zapasy nieprzeczytanych książek? Czy ja jestem wyjątkiem?
Ekhm.. stosy? czy ponad 20 tytułów można nazwać stosem? o.O
_________________ Jak zostać fantastą? Proste. Wystarczy żyć w irracjonalnym państwie kierującym się surrealistycznymi zasadami, wśród nietuzinkowych ludzi przeżywających nieprawdopodobne przygody.
Taaak, poszukiwanie tanio dobrych nowości to straszna sprawa i często zabiera mi więcej czasu, niż samo czytanie. Momentami kupuję 10 książek miesięcznie, a czytam jedną. Dlatego w pewnym momencie, tak jak np. teraz gdy samych książek fantastycznych mam do przeczytania 25, wprowadzam embargo na zakupy książek i pozwalam swojemu budżetowi odrobić straty
pozdrawiam
Szczerze mówiąc, nie zauważyłam u siebie żadnego wielkiego pędu za nowościami. O.o Jeśli wychodzi coś, na co długo czekałam, to chyba normalne, że kupuję i czytam? ^^ Inne książki mogą poczekać.
Nowości, o których nie wiem za dużo, muszą dostać poparcie recenzji i królików doświadczalnych, tzn. forumowiczów, którzy te książki pierwsi kupią
Aktualnie mam ponad 60 nieprzeczytanych książek. Przy moim aktualnym tempie ta lista się raczej wydłuża niż skraca. Każda nowość, na którą czekałam, wskakuje na pierwszą pozycję. Resztę się upycha gdzie indziej, jak już zachce mi się je kupić.
Staram się być na bieżąco z pozycjami, które mnie interesują, w między czasie (w przerwach między kolejnymi nowościami) nadrabiam zaległości z pewnego 'kanonu', książek które powinno się przeczytać, autorów, których powinno się znać.
Gdybym pozwalała nowościom tak sobie czekać i czekać w nieskończoność (aż emocje opadną, kilka osób wrzuci na neta recki) moja lista tylko by się wydłużała.
Poza tym, co tu będę ukrywać ^^ lubię być pierwsza.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Ekhm.. stosy? czy ponad 20 tytułów można nazwać stosem? o.O
Stosik
Elektra ma chyba z 70. Ja koło 30
Bruja napisał/a:
Sama ostatnio zauważyłam u siebie coś w deseń właśnie takiego skrzywienia i naprawdę nie wiem skąd to się bierze. Nie mam aż takiej kolejki książek, która skutecznie powstrzymałaby mnie przed tym żeby kupić nową
Jesteś stracona dla społeczeństwa No to jest chęć czytania wszystkiego i mam czasem to samo. A jak widzę zapowiedzi, reklamy i namowy to człowieka kusi do nowej książeczki. A jak czekam na coś szczególnie to już wogóle masakra
Liv napisał/a:
Staram się być na bieżąco z pozycjami, które mnie interesują, w między czasie (w przerwach między kolejnymi nowościami) nadrabiam zaległości z pewnego 'kanonu', książek które powinno się przeczytać, autorów, których powinno się znać.
To nie jest bank, gdzie po wpłaceniu pieniędzy na lokatę, z każdym miesiącem przybywa ci grosza.
Ten mechanizm działa odwrotnie.
Dopisujesz kolejną nowość do listy książek, które w przyszłości chcesz przeczytać. Lista się wydłuża, bo nowości przybywa a ty ciągle zwlekasz z zakupem/przeczytaniem kolejnej książki, do czasu aż ktoś inny tego nie zrobi i nie skrobnie recki.
A gdzie jest powiedziane, że macie podobne gusta? Nawet jeżeli do tej pory podobały wam się te same książki, nie oznacza to, że zawsze tak będzie?
To również jest uzależnione od finansów, tego jak szybko czytamy i w jakich ilościach. Czas, oczywiście też robi swoje.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Gorzej jest z takimi czytelnikami jak ja, którzy chcą być na bieżąco, a jednocześnie kusi do odrabiania zaległości z klasyki. Czyli półki uginają się od starszych tytułów, ale wcale nie czekają w nieskończoność, bo palącej, nie wiadomo jakiej potrzeby natychmiastowego przeczytania nowości nie odczuwam. Wolę sobie przeczytać we własnym tempie i wyrazić opinię kiedy chcę ;P rany, to nie wyścig.
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Czy jeśli przeczytasz jakąś książkę za pół roku, to coś stracisz? Co?
Za pół roku to już będę to traktową jako zaległość. No i jak pojawia się debiutant no to warto się przekonać co z niego wyrośnie a lepiej teraz żeby się nie władować w kupienie vałej już wydanej serii. No i ksiażka się tak z półeczki uśmiecha
Ja ma tak że czasem okazja na kupienie czegoś w połowie ceny pojawia się i trzeba decydować teraz bo potem nie będzie to powoduje że mam coraz większą kupkę do przeczytania.
Tyraela napisał/a:
Gorzej jest z takimi czytelnikami jak ja, którzy chcą być na bieżąco, a jednocześnie kusi do odrabiania zaległości z klasyki
Ja mam tak samo. Ale jakoś się da. Trzeba tylko w kratkę czytać nowości i klasykę
No ale to znaczy, że książka nie była warta uwagi, nie była tak dobra, żeby jej poświęcić wystarczająco dużo czasu.
Albo nie była aż tak dobra żeby wybić się pośród innych, autorów, których bardziej lubię. Albo trafiła na niezbyt korzystny moment w mojej kondycji czytelniczej.
Albo zwlekałam z czytaniem jej zbyt długo i trafiła do kolejki, w której się zagubiła, bo odkładałam ją na później i w końcu straciłam na nią ochotę.
Miałam i ciągle mam tak z Carey, Hobb, Mortką...
Przy naszym tempie zakupów chyba zawsze będziemy mieć zaległości. Kupuje dużo książek, parę dostaje, ale ostatnimi czasy próbuje się ograniczać i kupuje wyłącznie najciekawsze według mnie pozycje. A na półce leży z 10-20 pozycji, do których mam zamiar kiedyś sięgnąć. Problem polega na tym, ze jak książkę kupię i nie przeczytam od razu to leży i leży i nigdy nie mam na nią czasu. Tak cierpi Hobb, Sanderson, Brzezińska. Czemu kupuje - lubię być na bieżąco i móc dyskutować o danym utworze. Niekiedy jest to o wiele bardziej przyjemne niż lektura danej powieści czy antologii.
Klasykę mam w miarę opanowaną - dzięki temu, ze zacząłem troszkę wcześniej od większości forumowiczy, ale zaległości wciąż są np Zajdel, RAS
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
No ale dlaczego warto być na bieżąco? Czy jeśli przeczytasz jakąś książkę za pół roku, to coś stracisz? Co?
Można stracić ciekawą dyskusję, która się toczy teraz, a nie za pół roku. Oczywiście można się włączyć do dyskusji później, ale to będą takie odgrzewane kluchy.
Po prostu najlepiej się dyskutuje zaraz po przeczytaniu książki, wtedy wszyscy mają zapał i są chętni do dyskusji.
Po prostu najlepiej się dyskutuje zaraz po przeczytaniu książki, wtedy wszyscy mają zapał i są chętni do dyskusji.
Dokładnie - Martin, Erikson, nawet Kay ( "Ysabel") najlepiej smakują na ciepło. Pewnie, zę, gdy ktoś po pół roku wróci do topicu i wyciągnie nowe smaczki jest fajnie, ale takie naprędce sklecone dyskusje są najfajniejsze. A ktoś patrzy z boku i myśli; "O Boże, ale to musi byc extra książka" i pędzi do na zakupy, bo też chce pogadać.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Nowości... Jeśli ktoś ma "zaległości" z klasyki, to pewnie, że kupuje mniej nowości, bo ma co czytać. Jeśli takich zaległości się nie ma, to się kupuje nowości, żeby czytać "cokolwiek". Jeśli na rynku nie ma ciekawych nowości, to sięgam po coś, co już wcześniej przeczytałam. Jeśli mam ochotę na coś starszego, to nowości leżą sobie na półce i czekają, aż będę miała ma nie ochotę.
Zazwyczaj kupuję 3, 4 książki miesięcznie. Stosik do przeczytania ma zawzwyczaj od 5 do 10 pozycji. Wiem, że nowości wychodzi pełno, ale ja jestem dość wybredna i czasem zdarza się, że żadna z nowości mnie nie interesuje. Wtedy dorzucam jakiegoś Bułyczowa i uzupełniam kolekcję .
Stosik z zaległościami? Nie liczę ale mam sporo książek kupionych kiedyś na zasadzie chce przeczytać ale nie mam czasu, hm ale jak już będę miał to może być niedostępne. Więc nawet gdyby przestano przez rok wydawać nowe pozycje i zamknięto na ten czas bibliotekę to bym może w połowie nadrobił zaległości.
Chwytać się każdej nowości? Nie-e. A już na pewno nie kupować, ja staranie dobieram książki do domowej biblioteczki. Nie lubię się pozbywać zakupionych książek dlatego przestałem nałogowo kupować, teraz za nim kupie, muszę mieć pewność co do autora. Tak samo staram się dobierać książki do czytania. Wyjątek to polecenie przez kogoś jakieś pozycji (Elektra np. Stpehensona czy Mad z Gaimanem) ale z własnej woli raczej po nowości bez wczesnego zapoznania się opiniami, nie sięgnę.
Argument o ciekawej dyskusji i chęci dołączenia się, też nie działa. Jak nie znam autora, książki to nawet do takiego tematu nie zaglądam. A z zapowiedzi i nowości wydawnictw zwracam uwagę na pozycje znanych mi autorów, reszta może nie istnieć.
O pewne ryzyko mogę się pokusić wypożyczając książkę z biblioteki, już kilka razy brałem w ciemno i nawet udało się nie przeżyć wielkich rozczarowań.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Bo warto mieć na półce te najciekawsze książki, które akurat wychodzą, ale przecież kiedyś w końcu się je przeczyta, prawda? I tak powoli lista się wydłuża xD I nie trzeba kupować wszystkich nowości, nawet te wybrane mogą stworzyć dość pokaźny stosik.
Magiel napisał/a:
Argument o ciekawej dyskusji i chęci dołączenia się, też nie działa. Jak nie znam autora, książki to nawet do takiego tematu nie zaglądam.
Czasami nie trzeba zaglądać do tematu, widać z jaką częstotliwością pojawiają się tam nowe posty. Inna sprawa, że ja często zaglądam do takich tematów nawet jak nie znam danego autora, a później zazwyczaj sięgam po wybraną książkę, żeby wyrobić sobie własną opinię na jej temat xD
Zła napisał/a:
Można stracić ciekawą dyskusję, która się toczy teraz, a nie za pół roku.
Dokładnie i zgadzam się, że najlepsza rozmawia się o książce zaraz po jej przeczytaniu. A jak kilka osób skończy czytać mniej więcej w tym samym czasie to jest dopiero frajda Wszyscy jeszcze pamiętają szczegóły, można rozpamiętywać, zachwalać, wytykać błędy. To tylko powiększa radość z przeczytanej książki :D
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Już od dłuższego czasu nie czułam tego mrowienia w opuszkach palców, nerwowego tiku i euforii za każdym razem gdy zerkam na kalendarz. Jutro pewnie z samego rana przedzwonię do empiku aby się upewnić czy mają „Dżihad Butleriański”, pierwszy tom cyklu „Legendy Diuny”, jeżeli odpowiedź będzie twierdząca - zakładam stabilizator i pędzę z szybkością strusia pędziwiatra po książkę
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Już od dłuższego czasu nie czułam tego mrowienia w opuszkach palców, nerwowego tiku i euforii za każdym razem gdy zerkam na kalendarz. Jutro pewnie z samego rana przedzwonię do empiku aby się upewnić czy mają „Dżihad Butleriański”, pierwszy tom cyklu „Legendy Diuny”, jeżeli odpowiedź będzie twierdząca - zakładam stabilizator i pędzę z szybkością strusia pędziwiatra po książkę
Z tym "Dżihadem Butleriańskim" doradzałbym ostrożność. Brian Herbert & Kevin Anderson przed trylogią "Legendy Diuny" odwalili chałturę w postaci (także) trylogii "Preludium do Diuny". Coś nie chce mi się wierzyć w cud, że w ciągu roku dali radę nadrobić braki i z uprawianego przez siebie hienizmu cmentarnego przeskoczyli kilka szczebli wyżej w rozwoju literackim.
Anderson "zasłynął" z płodzenia historyjek do "Gwiezdnych Wojen" - może chociaż to da conieco do myślenia.
Wiem, dokładnie ich sprawdziłam i to jakiś czas temu, co i tak nie zmienia mojego pozytywnego nastawienia do książki.
Chodzi o powrót do uniwersum Diuny
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
A mnie do nowości ciągnie. Bo jak książka pokaże się w księgarni to mam ochotę zobaczyć co to jest. Książka kusi. Nowość jest niespodzianką i mnie kusi po prostu.
Dokładnie, z pewnym uzupełnieniem. O starych książkach mamy pewną wiedzę; mogliśmy przeczytać recenzje, dostać polecenie od znajomych, bądź książka jest już kanoniczna i z gatunku must read. Z tym, że tu jest pewien haczyk - ze klasyczne książki niekiedy są już... stare. Kiedyś, kiedy wyszły, były nowe i oryginalne, ale teraz, po upływie czasu motyw przewodni jest wyeksploatowany. Nowo wydana książka jest świeża, to raz. A dwa - jest czymś nieznanym. I tym kusi.
W dodatku mamy możliwość pierwsi zwiedzać nowy, niezbadany ląd i opowiadać o nim znajomym Tak np. miałem z imieniem wiatru
A moje zaległości to około 30 ksiażek - nie jest źle
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
O starych książkach mamy pewną wiedzę; mogliśmy przeczytać recenzje, dostać polecenie od znajomych, bądź książka jest już kanoniczna i z gatunku must read. Z tym, że tu jest pewien haczyk - ze klasyczne książki niekiedy są już... stare. Kiedyś, kiedy wyszły, były nowe i oryginalne, ale teraz, po upływie czasu motyw przewodni jest wyeksploatowany. Nowo wydana książka jest świeża, to raz. A dwa - jest czymś nieznanym. I tym kusi.
Ale tu nie chodzi tylko o zderzenie świeżutkich nowości z jakimiś starymi, kanonicznymi, klasycznymi książkami. Tylko z takimi, co mają np. rok. Po roku raczej się nie wyeksploatowały.
Doszłam do wniosku, że jak o książce jakimś czasie (powiedzmy roku - dwóch) jest już cicho, to raczej dużo nie straciłam, że sobie ją darowałam (tych, które stoją na moich półkach dłuższy czas i w końcu się za nie zabieram, nie liczę).
Zauważyłam też, że sporo osób kupuje te książki tak jakby na zapas, a potem i tak muszą swoje odczekać na półkach. Wydaje mi się, że jest tutaj niewiele osób, które naprawdę wyrabiają sie z czytaniem nowości.
Aha, co do dyskusji... chyba niektórych ogarnęło lenistwo, czy niechęć do pisania (a może do czytania), bo gdzież te dyskusje o świeżych książkach? Nowy Erikson, nowy Pratchett... przechodzą bez echa. A parę osób czytało.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum