Tak żeby w czasie omawiania nie pamiętać jak miał na imię koń bohatera ? Ja tak miałem książkę przeczytaną na zapas i tak musiałem czytać drugi raz.
No ale teoretycznie ogólny zarys całej historii powinno się znać, a takie szczegóły... one mogą umknąć nawet wtedy, jeśli książkę czytało się tydzień wcześniej. Zależy czego nauczyciel wymaga. Z drugiej strony przecież pamiętamy całe mnóstwo szczegółów, w naszych quizach. I przecież nie są one z książek, które dopiero co przeczytaliśmy.
Toudisław napisał/a:
Kiedyś nawet musieliśmy rozpoznać skąd był cytat podać rozdział i akapit
A może jeszcze numer strony? Rozumiem źródło (znowu kłania sie nasz quiz), ale rozdział? Sorry, kto zwraca uwagę na takie szczegóły (w sumie nauczyciel, który tego wymaga, nie jest moim zdaniem całkiem normalny, jeden raz na studiach też musieliśmy znać różne duperele z dokładnością do numeru strony, nie wiadomo po co, bo to nie było aż tak potrzebne, ale pozwoliło usadzić człowieka ).
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Natomiast samo omawianie na lekcjach było przyjemne :D... Bryki się przydawały...
Głupoty gadasz. Omawianie na lekcjach to był horror. Nigdy nie było wiadomo a co biega Nauczycielce i czego ona właściwie chce. Człowiek zapomniał jakiegoś szczegółu i zraz mógł złapać pałę. No i ta Jedynie słuszna interpretacja i zupełny brak zainteresowania opinią ucznia. Kiedyś nawet musieliśmy rozpoznać skad była cytat podać rudział i akapit i Co Autor chciał powiedzieć przez ...
[
no ciężko było :D ale bez przesady znowu, akurat omawianie lektur w liceum było przyjemne... co do odpytywania z nich wspomnienia mam mniej różowe... A zresztą sam wiesz jak to było
Z drugiej strony przecież pamiętamy całe mnóstwo szczegółów, w naszych quizach. I przecież nie są one z książek, które dopiero co przeczytaliśmy.
Ale czasem człowiekowi coś jednak z głowy wypadnie. Nie raz wiem o co biega ale odpowiedzieć nie mogę bo np. nie znam dokładnie imienia. No i inaczej się odpowiada gdy lekturę wybrałeś z własnej nie przymuszonej woli. a Co innego gdy mało co książki przez okno nie wyrzuciłeś.
Elektra napisał/a:
A może jeszcze numer strony? Rozumiem źródło
Może dlatego że Dzidów różne wydania były to nie wymagała strony
Ja przez całe licuem czekałem na pozytywizm i "Lalkę" Prusa - moją ukochaną lekturę. Gorzej jak przyszła pora na "Nad Niemnem" - koszmarek, którego nie dałem rady zmęczyć. Mogę się też "pochwalić", że nie zbrukałem sie żadnym tomem "Trylogii" Sienkiewicza, "Chłopami" oraz "Ferdydurkę" .
Hahahaha - to toczka w toczkę Tigano tak jak i ja Też zaczytałem się w Lalce i też nie ruszyłem tych pozostałych - w każdym razie w szkole
Natomiast z innych szkolnych lektur to nie wiem czemu ale bardzo przypadł mi do gustu egzystencjonalizm. Oraz twórczośc tzw. "współczesna": Mrożek i takie tam badziewia.
Natomiast jest coś w tym, co mówił Toudi - o wracaniu do autorów szkolnych lektór już jak się szkołę opuści. my np. nie przerabialiśmy (albo ja w każdym razie nie czytałem) nic z Witkacego i Szchultza (nie byłem na fakultecie humanistycznym) natomiast jak już poszedłem na studia to w wakacje przeczytałem chyba całą ich twórczość - o tak, bo coś mnie tknęło
_________________ "Summoned I come... Why do you come here? I come to serve... Who do you serve? I serve the truth... What is the truth? That we are one people, one voice... Will you follow me into fire? Will you follow me into darkness? Will you follow me into death? I will follow... Then follow."
Jestem na początku II. klasy liceum, więc jeszcze pełnego doświadczenia z lekturami nie mam, ale mogę już teraz podsumować dotychczas przerobione. Najlepsze; Faust, Antygona, Król Edyp, Makbet, Hobbit, drugie i czwarte Dziady, Świętoszek... Nie wiem jakim cudem strawiłem potworki pokroju "Pana Tadeusza" i "Syzyfowych prac", co nie zmienia faktu, że udało mi się to! Nie czytam streszczeń zamiast lektur... no dobrze, raz mi się zdarzyło, ale to był przypadek specjalny - "Pieśn o Rolandzie"
_________________ Bóg mi wybaczy. W końcu to jego fach. ~ Heinrich Heine na łożu śmierci
Lektury w szkole są omawiane pod dane zagadnienia i już. Jak "Potop" to przemiana bohatera, "Dziady III"- mesjanizm itp. Tu nie ma czasu i miejsca na eksperymenty. W dodatku nauczyciele wciąż walczą z MEN o ograniczenie liczby lektur, by było ich jak najmniej. Zgodzę się natomiast z tym ,że jest kilku idiotów, którzy wymagają dokładności co do akapitu czy strony - niestety w każdym zawodzie trafiają się "czarne owce"
Ja stosuje w nauczaniu metodę - nie wymagaj od uczniów tego czego sam nie wiesz/nie umiesz.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Czytalem na bierzaco wszystkie lektury w podstawowce i LO, ale wracam tylko do nielicznych pozycji.
Na czele listy znajduja sie: 'Dzuma', 'Mala Apokalipsa' , 'Folwark Zwierzecy' 'Archipelag Gulag' oraz przewspanialy 'Mistrz i Malgorzata'
_________________ We are the Dwarfs. You will be decapitated. Resistance is futile.
Z lektur w liceum przeczytałem w całości tylko 4: Moralność pani Dulskiej Zapolskiej (moja ulubiona), Świetoszka Moliera, Makbeta Szekspira iTango Mrożka.
Pozostałe były dla mnie znacznie cięższe i mniej ciekawe. Szczególnie męczyłem się nad Chłopami Reymonta.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
A ja z lektur nie przeczytałem niemal nic. Tylko "Janko Muzykant" i "Historia wojny trojańskiej" (3 razy ). Pamiętam że kiedyś miałem sprawdzian z "Ani z Zielonego Wzgórza", na którym pytanie brzmiało:
"Wymień bohaterów lektury Ania z Zielonego Wzgóza"
Na co moja odpowiedź:
"Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, gdyż sam uważam się za bohatera wszystkich lektur"
Dostałem 1+ za dobry humor
_________________ Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/ I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
Ulubione : Lalka, Potop, Zbrodnia i kara, Mistrz i Małgorzata, Faust, Dziady, Makbet i Pan Tadeusz.
Te które były męką? Bo ja wiem... napisałabym raczej, że to te które były dla mnie neutralne, zasada zzz itd. W zasadzie chyba każda książka ma w sobie coś.
Ja tam z zasady lubię lektury, staram się patrzeć na nie neutralnym okiem i często okazują się one kawałem dobrej literatury. Jeśli czegoś spośród nich nie trawię to tragedii antycznych i Trylogii Sienkiewicza, pierwsze są niezamierzenie śmieszne, a Trylogia mnie z nieokreślonych przyczyn po prostu usypia. :|
Do ulubionych należą z pewnością "Lalka" Prusa (utożsamiałem się z Wokulskim ), "Kordian" Słowackiego i "Zbrodnia i Kara" Dostojewskiego. Z ostatnio czytanych byłem pod sporym wrażeniem "Jądra Ciemności" Conrada, okrutnie depresyjna. Do "Mistrza i Małgorzaty" jeszcze nie dotarłem.
_________________ Kręcąc się wokół tej znajomej przypowieści,
Wirując, wplatając wokół każde nowe doświadczenie.
Uznaję to za święty dar, sławię szansę bycia żywym, możliwość oddychania.
Według mnie najgorsze co można zrobić książce, to umieścić ją w spisie lektur obowiązkowych. Nienawidzę być do czegokolwiek przymuszany, nawet do czegoś takiego jak czytanie, które w innych warunkach sprawia mi przyjemność.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Przeciętny Polak czyta 1.5 książki rocznie (nie licząc lektur naturalnie). O czym to świadczy ? Że mamy zacofane społeczeństwo, że im się nie chce, że głupota się szerzy ? Nie, moim zdaniem świadczy to o tym, że ktoś owo społeczeństwo zniechęcił do czytania i mam wrażenie że winne jest temu ministerstwo oświaty. Ludzie nie chcą czytać, bo książki kojarzą im się tylko z wypocinami pisanymi na podstawie "Dziadów", czy "Krzyżaków". Pytanie - czy ta archaiczna lista lektur ma jeszcze w ogóle prawo bytu, czy powinna dalej uczyć w sposób sztuczny i skostniały patriotyzmu i miłości do ojczyzny (z marnym z resztą efektem, bo i tak czyta się streszczenia, a nie same lektury) ? Moim zdaniem powinno się wprowadzić listę lektur alternatywnych, dobrym krokiem jest wprowadzenie na listę lektur w gimnazjum, lub liceum Harry'ego Pottera. Ponadto uważam że SF jest literaturą traktującą o społeczeństwie, gdyż kierując się słowami Aleksandry Machockiej - "Analizowanie stosunku światów przedstawionych SF do świata aktualnego; oraz podejście socjologizujące, widzące SF jako literaturę krytyki społecznej, a nawet buntu." - można dojść do wniosku że ta niby płytka literatura ma o wiele głębsze przesłanie, tak jak i fantasy. Uważam więc że stworzenie listy lektur zastępczych, kiedy uczniowie sami wybieraliby co chcą omawiać byłoby o wiele lepsze, biorąc pod uwagę to że nie uświadczyliby do książek alternatywnych opracowań to byłoby wprost idealne. Jeśli w liście lektur nic się nie zmieni, to już lepiej żeby nie istniała i nie zaniżała ogólnego poziomu czytelnictwa nie ucząc absolutnie niczego (w praktyce oczywiście)
_________________ Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/ I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
Prev - czas mnie goni więc tylko jedno zagadnienie z twojego posta. Czy lektury naprawdę mają uczyć nas patriotyzmu? Być może jeszcze na poziomie gimnazjum czasem tak, ale liceum - no to już wolne żarty. Przecież program jest ułożony tak, by przerabiane lektury oddawały ducha epoki i właśnie na ich podstawie omawia się konkretne zagadanienia tyczące się literatury światowej i polskiej. Przynajmniej ja, uczeń klasy humanistycznej w LO, tak to odbieram.
_________________ We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun
We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye
We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
Przecież program jest ułożony tak, by przerabiane lektury oddawały ducha epoki i właśnie na ich podstawie omawia się konkretne zagadanienia tyczące się literatury światowej i polskiej. Przynajmniej ja, uczeń klasy humanistycznej w LO, tak to odbieram.
Uczenie patriotyzmu to było jedno z zadań lektur, sorka że nie przedstawiłem innych - zapomniałem. Nie zmienia to faktu że wiele ludzi i tak lektur nie czyta, opierając się na streszczeniach. Gdyby książki były ciekawsze (dla mnie 90% lektur to beznadzieja) to i więcej ludzi by je czytało... A tak - sam widzisz jak to wygląda.
_________________ Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/ I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
Gdyby książki były ciekawsze (dla mnie 90% lektur to beznadzieja) to i więcej ludzi by je czytało...
Problem w tym, że nie masz wpływu na to, jak pisali ludzie w zamierzchłych epokach
Prev, nie chodzi o to, że lektury są nudne, tylko że sposób ich "przerabiania" (to dobre słowo) jest całkowicie anachroniczny. A to w dużej mierze zależy od nauczyciela. I, niestety, od obecnej formy matury. Przy poprzedniej wersji tego egzaminu nauczyciel miał więcej swobody w prowadzeniu uczniów we własnych odkryciach literackich. Trzeba mieć nadzieję, że ministerstwo, pod wpływem nauczycieli, zmieni sposób egzaminowania.
A lektury są przydatne dla rozwoju Twoich własnych horyzontów. Bez szkoły prawdopodobnie nigdy byś się nie wziął za czytanie np. "Tristana i Izoldy", a to przydaje się przy czytaniu np. Sapkowskiego
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
Ulubione : Lalka, Potop, Zbrodnia i kara, Mistrz i Małgorzata, Faust, Dziady, Makbet i Pan Tadeusz.
Ulubione" Lalka... i Giaur. Reszta blee.
Ja byłam w szkole buntownicza i książek, lektur nie czytałam. Wolałam chodzić na wagary niż chodzić na j. polski, którego nie lubiłam bo był nudny jak flaki z olejem, a przeważnie był prowadzony bardzo schematycznie: lektura -> opis epoki, biografia autora, streszczenie książki. Tyle. Wychowawczyni nie potrafiła zainteresować lekcjami - które po prostu były beznadziejne tak jak ona - to nic dziwnego że nie zaszczepiła w żadnej z nas miłości do książek. Stara flądra.
Największa krzywda dzieje się książkom, kiedy na języku polskim są przedstawiane w sposób strasznie, arcystrasznie beznadziejnie ii nudnie.
_________________ Nikt nie zasługuje na moje łzy, a ten kto na nie zasługuje, na pewno nie doprowadzi mnie do płaczu
Nienawidzę lektur. Z całego serca i z całym szacunkiem. Od zawsze.
Cóż, ja mam problem innego typu. Na półce czeka na mnie około 20 książek do przeczytania, które naprawdę lubię czytać. Jedną książkę mogę przeczytać w kilka dni, a lekturę w miesiąc. Lektury zrażają do siebie samym mianem "lektura". To raz. Dwa, to to, że mówią o czasach tak zamierzchłych, że współczesnych młodych ludzi to niezbyt interesuje. Po trzecie? Język. No kuźwa jak można czytać książkę, kiedy jej połowa, to słowa tak niezrozumiałe, że trzeba zaglądać ciągle do słowniczka. Próbuję, naprawdę próbuję się przełamać. Ale kiedy mam przed oczami "Quo Vadis"(moja obecna lektura /buu ) od razu uciekam gdzie pieprz rośnie
Zgadzam się ze zdaniem Preva. na pewno więcej się nauczymy, gdy zachęceni przeczytamy np. HP i zaczniemy czytać nowe książki i nowe gatunki, niż same streszczenia książek, o których zapomnimy na następny dzień. Gdyby nie znajomi, prawdopodobnie na mojej liście przeczytanych książek nie zawitałaby żadna oprócz lektur. Wiem, boli.
A mi się większość lektur nawet podobała. Może to kwestia polonisty, który całkiem ciekawie potrafi opowiadać, a może dlatego, że ja po prostu lubię czytać ksiażki i żaden odgórny przymus nie jest w stanie mnie do tego zniechęcić. W zasadzie to nie mogłem tylko przetrawić "Potopu". --"
Prev - mądrze gadasz, ale pamiętaj, że, jak już to było wspomniane, lektury przede wszystkim przybliżają nam daną epokę. Ukazują ją od trochę innej, nieco bardziej subiektywnej, strony niż na historii, jednakże stanowią jej bardzo dobre dopełnienie. Dlatego nie można ich zastępować wszystkich książkami współczesnymi. Ponadto dodam jeszcze do tego, że większość lektur została napisana niezgorszym językiem, co równiez ma swoją wartość. Książka ma nie tylko zabawiać, czy uczyć, ale także winna stanowić pewien warsztat językowy i umacniać dbałość czytelnika o język.
Rozumiem, że gdyby do kanonu lektur wcielono Harry'ego Pottera, to czytalność lektur wzrosłaby - ale jakim kosztem? Co ma takiego HP do zaoferowania, poza tanią rozrywką? Poza tym, ta część młodzieży "czytająca"(cokolwiek) będzie to robiła bez względu na szkołę, a ci "nie-czytający" nie przysiądą do ksiązki, choćby nie-wiem-jak ciekawe lektury były. Więc po co obniżać poziom, skoro nie spowodowałoby to radykalnego wzrostu czytelników wśród młodzieży?
Obie damy przede mną słusznie stwierdziły - bardzo ważny jest też dobry nauczyciel. Taki to nawet do najgorszej lektury zachęci.
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Nie zrozumiałeś mnie Arl... Próbujesz zrozumieć problem z perspektywy osoby, która lubi czytać, a ja przedstawiam ci wizję osoby nie lubiącej czytać (w owym czasie). Ja nie tknąłem tych lektur, bo sama ich tematyka mnie odrzucała. Tak jak wspomniał Soul język również jest okropny. Co z tego że książka może mi przybliżyć epokę, skoro nawet jej nie przeczytam, bo mnie nie ciekawi ? A no to z tego że wtedy lektura absolutnie nie spełnia swojego zadania i jest zbędna. Gdyby nagle zmieniono (wtedy) lektury na jakieś inne to ja bym z chęcią przeczytał, bo nie musiałbym czytać jakiś bzdetów o, za przeproszeniem, Wokulskim, czy innym oszołomie. Co ja wyciągnąłem z lektur, których przeczytałem tylko opracowania - nic. Absolutne nic, bo epoki w literaturze i sztuce mnie nie interesowały, tak jak 90% mojej klasy, co by oznaczało że owe lektury totalnie nie trafiają do młodych ludzi. A to że są napisany niezrozumiałym, archaicznym językiem nie ułatwia wcale sprawy. Więc zadajmy sobie pytanie - czy lista lektur ma trzymać wysoki poziom, lecz nikt z nich niczego nie wyciągnie, czy ma obniżyć się do poziomu literatury masowej i zachęcić ludzi do czytania, bo jak widzimy czytelnictwo jest zdaje się w agonii.
_________________ Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/ I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
No tak, zawsze lepiej równać w dół.
Nie do końca rozumiem o co wam chodzi z tym językiem w lekturach. Nie przypominam sobie bym miała do czynienia z lekturą, w której poziom zarchaizowania języka mógłby współzawodniczyć z "Bogurodzicą"... I naprawdę nie rozumiem tego ciągłego "zaglądania do słowniczka" o którym mówił Soul. Prawda jest taka, że gdy się czyta jeden określony nurt, bądź nie czyta wcale, to się człowiek ogranicza - nie tylko swoją wiedzę, ale także język! Gdybyście już w podstawówce choć trochę liznęli polskiej literatury, to problem ze zrozumieniem nie byłby tak ogromny. A teraz swoje lenistwo za młodu próbujecie usprawiedliwić niechęcią, trudnościami w zrozumieniu języka i takimi innymi bzdetami. Wstyd panowie.
Teraz dzieciaki zamiast czytać, siedzą przed telewizorami, albo grają na komputerze, co w końcu owocuje niechęcią do książek - bo jak można lubić coś, czego się nie zna?
Jakbym miała teraz 13-14 lat pewnie bardzo bym się ucieszyła z obecności HP w kanonie lektur - bo już mam tę książkę przeczytaną. Ale teraz z perspektywy czasu patrząc, stwierdzam, że ten HP byłby tylko takim "zapchajdziurą" w kanonie. Przerobiłoby się ją uczniom z przyjemnością i potem by się wróciło z powrotem do zwyczajowego toku nauczania...
W sumie popierałabym lekkie zmiany w kanonie lektur, ale tylko w epoce "współczesność", bo ciągle pojawiają się rozmaite książki, które są naprawdę warte uwagi. Ale bez przesady. Nie wyobrażam sobie szkoły w której by się przerabiało HP, Eragona i RASa (wszak się lekko czyta!), a nie wspomina się o Prusie, Mickiewiczu, Słowackim, a nawet Sofoklesie (tekst pochodzący z antyku to już musi być prawdziwy kosmos ) itp. ...
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
Ano widzisz Prev, tylko że "język polski" (taki przedmiot) nie ogranicza się do nauczania czytania, czy też zachęcenia młodzieży do czytania... No, może w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Później to już jest nauka o języku oraz o historii literatury. Problem tkwi pewnie w tym, że dzieci nie uczy się tego, nie pokazuje się im tego, że czytanie jest świetną zabawą, o wiele lepszą od oglądania telewizji. Wtedy czytałbyś książki dla przyjemności, a te "starocie" poznawał dla poszerzenia swoich horyzontów
A zatem mamy tu duże pole do popisu dla rodziców - zachęcajcie swoje dzieci do czytania, zamiast kupować im kreskówki do 18. roku życia
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
U mnie to raczej sprawa przerabiania lektur - nasza polonistka nawet nie skończyła polonistyki i niezbyt ciekawie wszystko prowadziła. Ale zawsze miała rację, zwłaszcza w interpretacji wierszy. Takiej "Lalki" nie skończyłem, choć bardzo mi się podobała - przestałem czytać gdy zaczęliśmy ją przerabiać, bo zaraz poznałem całą fabułę. Tak samo "Zbrodnia i Kara" (choć tu nie dobrnąłem daleko, bo jeden z początkowych monologów strasznie mi się dłużył). Na szczęście udało mi się przeczytać "Fausta" i "Mistrza i Małgorzatę" poza konkursem. Sienkiewicz pokonał mnie już w gimnazjum przy "Panu Wołodyjowskim", więc o przeczytaniu "Potopu" nawet nie myślałem. W sumie część lektur jest nawet niezła (vide wspomniana wyżej "Lalka" czy "Dżuma" Camusa), ale po tym całym przerabianiu to ja mam dość lektur, więc klasykę poznam gdy przyjdzie na to czas
Najłatwiej obrzydzić czytanie książek zmuszaniem do ich czytania. Nie czytam jak mi ktoś każe, taki już charakter. Więc zamiast lektur czytałem to co chciałem, jak Dukaj czy Erikson.
Mi czytano od małego i wcześnie nauczyłem się czytać, to też wpłynęło na utrzymanie chęci czytelniczych.
pozdrawiam
Chyba Regissa juz o tym pisała, ale nic to, potwórzę - bez lektur wiele książek fantasy (ale tej dobrej fantasy, opartej na dużej erudycji autora) jest w połowie niezrozumiałych. Jak ktoś nie liznął mitologii, Biblii i klasycznej literatury nie załapie połowy smaczków u Sapkowskiego, że o Tolkienie nie wspomnę!
Fakt, niektóre książki bez przygotowania czy przerabiane w sposób: połknąć przeżute przez kogos innego, są całkowicie niestrawne, ale czasem warto do nich wrócić. Pamiętam, że Gombrowicza przeczytałam na siłę, nic prawie nie zrozumiałam a wartośc jego odkryałm dopiero na studiach, kiedy miałam za sobą wykłady z XX-lecia międzywojennego. Co prawda nadal nie przepadam za jego estetyka, ale teraz przynajmnej go rozumiem.
Dużo tak naprawdę zależy od polonisty. Jeśli potrafi przekazać fascynację i pokazać wartość lektur, to ludzie czytają. Tak myślę...
_________________ eulogeite kai mee katarasthe błogosławieni cisi i ci, co pyszczą w porę...
Sienkiewicz pokonał mnie już w gimnazjum przy "Panu Wołodyjowskim", więc o przeczytaniu "Potopu" nawet nie myślałem.
A gdzie "Ogniem i Mieczem" Czyżby kanon lektur zakładał zapoznawanie się z trylogią Sienkiewicza od końca Mimo iż lektur nienawidziłem, to jednak kilka z nich przeczytałem z przyjemnością, ale to zanim zaczęły mnie jako lektury obowiązywać. Było tak z "Pieśnią o Rolandzie", która wypożyczyłem ze szkolnej biblioteki i przeczytałem w całości, choć obowiązkowy był tylko zamieszczony w podręczniku fragment. Trylogię Sienkiewicza, Dywizjon 303, Iliadę i Odyseję, etc - przeczytałem także z zapartym tchem... zanim zaczęły mnie obowiązywać jako lektury szkolne
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Prev - ty też mnie nie zrozumiałeś. Chciałem tylko zauwazyć, że dołączenie ciekawych książek do kanonu lektur, na miejsce tych rzekomo nudnych nic nie zmieni. Ci, którzy dzisiaj nic nie czytają, nie zapalili by się do tego zajęcia choćbyś tam umieścił książki super-porywające. Oni przedkładają TV, komputery itp. ponad czytanie, do którego ich mułami nie zaciągniesz. Natomiast ci, którzy obecnie czytają - ich nie trzeba do tego zachęcać. To, że nie przeczytają "Lalki", to ich sprawa. Ale dla nich książka zawsze będzie przyjacielem, a nie wrogiem. Poza tym racz zauważyć, że jeśli te przyjemne lekturki stały by się obowiązkiem - też by ich jako fajnych nie traktowano. Po prostu dla większości ludzi zestawienie "przyjemny obowiązek" to oksymoron. I koniec. Coś się staje obowiązkiem = przestaje być fajne.
No i tutaj czas najwyższy zadać pytanie: Jaki jest GŁÓWNY cel lektur? Po co je czytamy?
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Z lektur najmilej wspominam:
- "Zbrodnia i kara" maestro F. Dostojewskiego (mój numer uno )
- "Inny świat" G.H. Grudzińskiego - wstrząsająca, a zarazem wciągająca książka
- "Bajki robotów" St. Lema (w szczególności "Trzej elektrycerze" i "Maszyna Trurla")
- "Dżuma" Camusa
- "Folwark zwierzęcy" Orwella
Przeciętny Polak czyta 1.5 książki rocznie (nie licząc lektur naturalnie).
Obawiam się, że nawet nie tyle. To chyba jedna książka w tym lektury i podręczniki. Polacy nie czytają. W szkole już skutecznie się do książek zniechęca.
Prev napisał/a:
Że mamy zacofane społeczeństwo, że im się nie chce, że głupota się szerzy ?
Jeszce nie. Ale może do tego zmierzać. Ja bym nie panikował. Książki nie są jedynym źródłem wiedzy. Szkoła, Net, Prasa. Lepsze to niż nic. Niskie czytelnictwo świadczy o tym, że Polacy mają nie tylko coraz mniej czasu ale coraz mniej zainteresowań. Ludzie wolą rozrywki które są mało wymagające intelektualnie. Teraz myślenie nie w modzie. lepiej oglądać serial w TV lub posłuchać mandaryny. Niestety książka stała się drogim i wrogim wymysłem. Kultura masowa powoduje, że ludzie działają jak roboty i dają się programowa ludziom z Medów i środków przekazu. Przy tak łatwej rozrywce ta bardziej wymagająca staje się po prostu wroga. Człowiek może i chce poczytac coś fajnego. Ale czyta "kalsykę" trafia na gnioty i się zraża.
Prev napisał/a:
, że ktoś owo społeczeństwo zniechęcił do czytania i mam wrażenie że winne jest temu ministerstwo oświaty
Zaraz sam minister. To raczej system i podejście Nauczycieli. Klasycy są wychwalani pod niebiosa a jakakolwiek ich krytyka jest uważna za pokaz ignorancji i głupoty. Klasycy są traktowani jak święte krowy. A przecież jest rzeczą zupełnie normalną, że komuś jakas ksiażka może sie nie podobać. W szkole w wyborze lektur robi sie klika błędów
1. Zły dobór lektur do wieku czytelnika. Mały książę nie jest książką dla 14 latków. To ksiązka dla dorosłych. To, że bohaterem jest dziecko to nie istotne. We władcy móch tez są dzieci i co z tego ? Nie czyny to ja książką dla dzieci.
2. Mało możliwość wyboru książek przez ucznia. A moze on sam coś wybierze
3. Sztywność kanonu i brak krytycyzmu co do atrakcyjności lektury
4. Klasyka albo nic. Czyli patrzenie krzywym okiem na wszystko co nie jest klasyka. Bo to nie warte uwagi
Prev napisał/a:
Uważam więc że stworzenie listy lektur zastępczych, kiedy uczniowie sami wybieraliby co chcą omawiać byłoby o wiele lepsze, biorąc pod uwagę to że nie uświadczyliby do książek alternatywnych opracowań to byłoby wprost idealne
Pomysł dobry ale trudny w realizacji.
Soul Hunter napisał/a:
wa, to to, że mówią o czasach tak zamierzchłych, że współczesnych młodych ludzi to niezbyt interesuje.
Mów za sibie. To nie chodzi o to, że młodzi nie chcą czytać o tym co było. Bzdura. Jeżeli tak myślisz to po prostu wielu z tych lektur nie rozumiesz. Kontekst historyczny fajna rzecz. Ale pewne, rzeczy się nie zmieniają. Ludzkie zachowania i wady. Lalka to genialna książka o kobietach i za 100 lat tak będzie.
Arlzermo napisał/a:
Rozumiem, że gdyby do kanonu lektur wcielono Harry'ego Pottera, to czytalność lektur wzrosłaby - ale jakim kosztem?
żadnym IMO. Trzeba zerwać z kiltem kanonu lektur. To nie jest i nie miała być lista największych dzieł literatury. HP jest dziełem XX wiecznym. I ten wiek reprezentuje jaki bv=by on nie był.
Lady_Aribeth napisał/a:
No tak, zawsze lepiej równać w dół.
Trafiłaś w sedno problemu. Rozwój jest nie mile widziany. wszyscy czytają to sami i wszyscy mają taką samą opinie. Po co dbać o rozwój. lepiej żeby wsyscy przeczytali i odhaczyli listę książek.
ASX76 napisał/a:
Z lektur najmilej wspominam:
- "Zbrodnia i kara" maestro F. Dostojewskiego (mój numer uno )
- "Inny świat" G.H. Grudzińskiego - wstrząsająca, a zarazem wciągająca książka
- "Bajki robotów" St. Lema (w szczególności "Trzej elektrycerze" i "Maszyna Trurla")
- "Dżuma" Camusa
- "Folwark zwierzęcy" Orwella
No i tutaj czas najwyższy zadać pytanie: Jaki jest GŁÓWNY cel lektur? Po co je czytamy?
Poniżej punkt widzenia nauczyciela:
Jednym z najważniejszych zadań nauczyciela – polonisty jest kształcenie kultury czytelniczej uczniów. Cele edukacji czytelniczej sformułowane są
w treściach programowych gimnazjum, a przede wszystkim w założeniach ścieżki ,,Edukacja czytelnicza i medialna”.
Kultura czytelnicza ,według Jadwigi Andrzejewskiej ,,,jest składnikiem osobowości ukształtowanym pod wpływem różnych czynników w toku obcowania czytelnika z przekazami piśmienniczymi” . A więc częste i świadome obcowanie z książką i czasopismem wpływa nie tylko na intelekt młodego człowieka, ale także na jego sferę uczuć, woli i działania. Recepcja książek przez młodego czytelnika pozwala zaspokajać jego różnorodne potrzeby, wpływa na rozwój jego osobowości i twórcze działanie.
W sferze intelektu lektura może pełnić funkcję informacyjną, poszerzającą jego obszary wiedzy, wpływającą na umiejętność wypowiadania się, kształtującą pogląd na świat lub system wartości.
Oddziałując w sferze uczuć czytelnika, książki są źródłem przeżyć estetycznych
i emocjonalnych, zaspokajają potrzebę uczestniczenia w życiu innych ludzi, wpływają na prestiż czytelnika jako osoby oczytanej i mądrej.
Lektura może wyzwalać również pozytywne postępowanie, według określonych zasad i norm etycznych, może być ważnym czynnikiem wychowawczym.
Nie wyobrażam sobie szkoły w której by się przerabiało HP, Eragona i RASa (wszak się lekko czyta!), a nie wspomina się o Prusie, Mickiewiczu, Słowackim, a nawet Sofoklesie (tekst pochodzący z antyku to już musi być prawdziwy kosmos ) itp. ...
Masz rację. Jak by moja nauczycielka oceniało moralno etyczna postawę Drizzita. Co RAS Chciał powiedzieć przez.. To bym chyba umarł ze śmiechu.Ja rozumiem, że kanon powinien iśc z ducem czasu ale nie kosztem jakości. Zresztą inna sprawa, że najgorsze co można zrobić dobrej książce to wspiąć ja na listę lektur. Dlatego nie chciał bym tam widzieć między innymi Zajdla
AM napisał/a:
Jednym z najważniejszych zadań nauczyciela – polonisty jest kształcenie kultury czytelniczej uczniów.
Tylko, że jakoś to nie wychodzi. Uczniowie uznają książkę za zło konieczne. Nauczyciele pozostają na wpychaniu na siłę ucznia lektur obowiązkowych. Zrażając jednocześnie do wszystkiego innego
AM napisał/a:
Recepcja książek przez młodego czytelnika pozwala zaspokajać jego różnorodne potrzeby, wpływa na rozwój jego osobowości i twórcze działanie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum