Skończyłem parę minut temu Święty Wrocław. Niezłe, może w niektórych elementach słabsze odrobinę słabsze od Tracę Ciepło ale w innych wydaje się lepsze.
Największy problem szczerze mówiąc mam z zakończeniem, które to niby miało duży rozmach ale na końcu z dużej chmury spadł mały deszcz. Wciąż mam problem z odbiorem horrorów, bardziej traktuje je jak powieści obyczajowe z wplecionymi elementami grozy i właśnie w końcówce jakby tej fantastyki za dużo było. Podobał mi się nastrój książki, taka szara rzeczywistość, niedomówienia, mało rzeczy tak naprawdę wyjaśnionych. Beznadzieja bohaterów, trochę "przygnębiająca" wizja. Im mniej fantastyki u Orbitowskiego tym lepiej!
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Święty Wrocław mnie nie kupił. Nie wiem czy to kwestia gatunku (chociaż Kinga zwykle czytało się całkiem przyjemnie), czy po prostu nie pasował mi styl autora. Książka była dla mnie letnia. Ot powieść obyczajowa z fantastycznym blokowiskiem w okolicy. Właściwie jedynym fragmentem wzbudzającym emocje, było zachowanie Beaty i Lucyny.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
u Orbitowskiego lepsze jest "Nadchodzi" lub "Tracę ciepło", ale i "Święty Wrocław" wspominam całkiem miło, gdyby tylko nie zepsuta trochę moim zdaniem końcówka.
Czy tylko mnie się wydaje, że na sam koniec "Widma" zupełnie się rozsypują?
A nie, drobna poprawka, jednak nie rozsypują się. Oczekiwałem po prostu zgrabnego wyjaśnienia tajemnicy pudełka i zupełnie przegapiłem, co autor chciał powiedzieć. Trochę zawodzi, ale w ogólnym rozrachunku jestem bardzo zadowolony.
u Orbitowskiego lepsze jest "Nadchodzi" lub "Tracę ciepło", ale i "Święty Wrocław" wspominam całkiem miło, gdyby tylko nie zepsuta trochę moim zdaniem końcówka.
Mocniej bym to określiła niż trochę. A szkoda, bo reszta była świetna.
I, z tego, co pisze Młodzik, Widma cierpią na podobną przypadłość. Szkoda, ale przekonam się w swoim czasie. Czy ktoś tu czytał Ognia? Trochę się boję w ciemno kupić.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Jestem świeżo po lekturze Szczęśliwej ziemi i mam nieuporządkowane jeszcze wrażenia. W sumie odebrałam ją jako książkę o konfrontacji młodzieńczych marzeń z szarą rzeczywistością. Bohaterowie książki, młodzi, pełni zapału, głodni świata, skupieni na jednym konkretnym celu, który chcą osiągnąć przede wszystkim, po paru/parunastu latach "nagle" dostrzegają, że świat wcale na nich nie czekał, że wszystko ma swoją cenę, że bardzo łatwo się zatracić. Że, zupełnie niepostrzeżenie, zgubili coś po drodze i znów nie mają nic. I że magiczne pstryknięcie palcami nie wystarczy. Czy to jest książka o pokoleniu dzisiejszych trzydziestolatków? Pewnie można ją tak odebrać (transformacja ustrojowa stworzyła niepowtarzalną szansę; autor jest także z tego pokolenia i nie ukrywa, że pobrzmiewają w niej nuty autobiograficzne), ale IMHO "Szczęśliwa ziemia" ma wymiar uniwersalny.
Czyta się świetnie. Bardzo łatwo "wchodzi" się głębiej w tę historię, zwłaszcza wciąga początek: opisy najróżniejszych młodzieńczych wyczynów bohaterów powodują, że czytelnik z łatwością przypomina sobie swoje "dokonania". Dobra rzecz.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
No to powiem Ci, że po sobotnich WSF poświęconych właśnie Szczęśliwej ziemi lekko zmieniło się moje postrzeganie tej książki. Tzn. utwierdziłem się w przekonaniu, że jeśli mi się coś podoba, to wcale niekoniecznie będzie się to podobać większości uczestników Niby norma , ale tyle hejtu co w sobotę, to na Spotkaniach dawno nie było.
_________________ Tekst to tylko pretekst do podtekstu...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Otóż to, moim zdaniem to najlepsza z czytanych przeze mnie powieści tego autora.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Tak w wielkim skrócie (bo relacji z WSFu pisać mi się zwyczajnie nie chce ) bardzo często pojawiały się zarzuty, że to już w sumie nie fantastyka, a występujące elementy nadnaturalne psują odbiór tej powieści jako obyczajówki. Czyli jakby Orbitowski stanął na rozdrożu i nie mógł się do końca zdecydować. Poza tym oberwało się bohaterom (że trudno się z nimi identyfikować, ze sztampowi), zakończeniu (że bez sensu i przesadzone), fabule (że zbyt oczywista i łatwa do przewidzenia), klimatowi (że był?) i chyba nawet ktoś marudził na język. Aha, no i biorąc pod uwagę, ze tę powieść na poprzednim Spotkaniu zasugerował Michał Cetnarowski, pojawił się też wniosek, że nie można ufać fachowcom. Ogólnie rzecz biorąc jestem po sobotnim WSF lekko zdemotywowany, tym bardziej, że moja zamordystycznie przepchnięta propozycja uczynienia tematem kolejnego Spotkania najnowszej powieści Sapka (no bo hit, wreszcie fantasy, jest o czym gadać, no i nikt nie zarzuci, że to nie fantastyka...) też jakoś specjalnego entuzjazmu nie wywołała. To w styczniu. W marcu będzie Neuromacer i też są niezadowoleni, bo ciężko go kupić. Ech...
_________________ Tekst to tylko pretekst do podtekstu...
Misię też, więc ja również wyrzutów nie mam. A póki mam jeszcze coś do powiedzenia w kwestii tego co na Spotkania czytamy (bo nie zawsze jest tak demokratycznie jak ostatnio bywało) to jednak będę starał się sugerować, a w razie głosowania popierać też pozycje bardziej z pogranicza, może trochę ambitniejsze. Z Orbitem w wiekszości przypadków nie zażarło i ja rozumiem dlaczego (ciężko mi streścić kilka godzin gadania, wybaczcie), co nie zmienia faktu, że to w mojej opinii świetna książka. Wcześniej takie kontrowersje rodził np. Smok Griaule czy choćby wspomniana Droga. I tyle. A Ciebie mc zapraszam częściej
_________________ Tekst to tylko pretekst do podtekstu...
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Stary wywiad. Poszperaj na stronie, to było wcześniej już. Teraz jakoś to przypominają chyba.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Skończyłam Inną duszę. Bardzo dobra książka, choć nie fantastyka. To niesamowite, jak Orbitowski posługuje się językiem. Niby wszystkie słowa są znane i w powszechnym użyciu, ale u niego są tak zestawione, że kryjący się za nimi ładunek emocji wybucha czytelnikowi prosto w twarz.
Kiedyś pisałam, że nie zapomnę autorowi sceny z psem z Tracę ciepło. Nic się nie zmieniło, nadal pamiętam. Teraz dokładam kolejną scenę, kocią.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Niesamowite jest zderzenie z przedstawionym okresem. Przecież to było tak niedawno, a jednocześnie nasz świat się tak zmienił. Orbitowski to największy piewca lat 80-tych i 90-tych. Tego przełomu, którego doświadczyliśmy. Czytając raz po raz łapałem się na tym, że pisze o realiach które miałem niegdyś obok siebie, a o których zapomniałem jakby to była jakaś prehistoria.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Niesamowite jest zderzenie z przedstawionym okresem. Przecież to było tak niedawno, a jednocześnie nasz świat się tak zmienił. Orbitowski to największy piewca lat 80-tych i 90-tych. Tego przełomu, którego doświadczyliśmy. Czytając raz po raz łapałem się na tym, że pisze o realiach które miałem niegdyś obok siebie, a o których zapomniałem jakby to była jakaś prehistoria.
Bo to jest jakby prh.
Że dwie epoki przeskoczylismy w tym czasie
Jestem co prawda kilka lat młodszy od Orbitowskiego, ale jego książki ożywiają mi wspomnienia z dzieciństwa. Nostalgia wali i przypomina szczegóły, które były zapomniane.
Dorastałam z piosenkami cytowanymi w tytułach rozdziałów.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Ależ Inna dusza jest bez fantastyki, nareszcie. Choć osobiście uważam, że mimo wszystko lepsza była Szczęśliwa ziemia, nawet z bykiem.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Czytałam Horror show, czytałam Święty Wrocław i niby wiedziałam, że dobre to jest... tylko jakby nie na moich falach, chociaż zasadniczo grozę lubię. Przeczytałam Inną duszę i się zachwyciłam. Przeszukałam sieć, żeby poczytać coś o tych zbrodniach i tym bardziej byłam pod wrażeniem powieści. Po pierwsze dlatego, że zbrodnie popełnione bez przyczyny to trochę trudne do fabularyzowania a Orbitowskiemu to wyszło świetnie, po drugie - zauważyłam już to w pierwszej części Psa i Klechy i tutaj także - opis wczesnych lat '90 - pamiętam je dokładnie tak samo.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Rzeczy utracone. Notatki człowieka posttowarzyskiego - Łukasz Orbitowski
Felietono-recenzje filmowe Orbitowskiego w NF to mój ulubiony fragment. Są zwykle zdecydowanie ciekawsze niż same filmy (tudzież cała reszta NF). Wiem, bo kilka razy popełniłem błąd i obejrzałem. Autor po prostu inaczej odbiera świat i przekazuje coś czego ja w tych obrazach nie dostrzegam.
Zakup tej książki był zupełnie nieprzemyślany. Nawet o niej wcześniej nie słyszałem. Nie lubię horrorów więc w sporej części nie po drodze mi z autorem. Ale mam go za człowieka inteligentnego i interesującego (głównie dzięki wcześniej wzmiankowanym recenzjom) o dużej wrażliwości i dobrym piórze. Wydało mi się, że pozycja gdzie w krótkich tekstach mówi o sobie, ludziach, życiu i świecie będzie w sam raz, więc bez zastanowienia kupiłem. Jak batonik przy kasie.
Początek lektury nie był obiecujący, pierwsze kilkadziesiąt stron znudziło mnie do granicy zaniechania (ale rzecz uratowała lapidarność poszczególnych rozdziałów - wcześniej to były wpisy na blogu). Bo niby co? Jakieś takie pierdoły o życiu, w większości ma rację, w zasadzie nie ma o co się spierać, oczywiste oczywistości. Ale czytałem dalej (o czym wcześniej - na kiblu, przy śniadaniu, w przerwie roboty, chwile przed zaśnięciem - po jednym, po dwa rozdziały) i gdzieś chyba przekroczyłem masę krytyczną. Zaczęło do mnie docierać to wszystko jako pewien kompleks, może nie jedyny, nie idealny ale zupełnie przyzwoity wzór na wszechświat. Mimo sporej zbieżności poglądów i przemyśleń, Łukasz otworzył mi oczy na to i owo, spowodował, że nad tym i owym zacząłem się zastanawiać.
Sporo marzeń, takich codziennych, życiowych, mam już spełnionych ale po lekturze tej książki pojawiło się jeszcze jedno, nieduże. Napić się z Orbitowskim wódki, a najlepiej schlać, gdzieś w obcym mieście, najlepiej za granicą. Myślę, że jest szansa, zwłaszcza jeśli to będzie granica powiatu czy może nawet województwa.
Jak kogo. Choć akurat mnie nie musiał, albowiem sposób opowiadania Łukasza broni się sam. I to jak się broni! Właśnie czytam Exodus i - pierwszy raz mi się zdarzyło - prąd w czytniku mię się skończył! Tak czytałam! I teraz mam przerwę technologiczną , może i dobrze, bo mogę sobie to i owo przemyśleć. I ochłonąć trochę. W każdym razie na mnie proza Orbitowskiego robi wrażenie prawie hipnotyczne, nie mogę się oderwać. Ten facet pisze prawdę, w żadnych deliberacjach bohaterów nic fałszywie nie dźwięczy. Po prostu ma dar.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Ja bloga czytałam/czytam na bieżąco, więc w zasadzie kupować nie mam po co. A Exodus mam na tapecie. Wciągnął. Dobiegam dopiero do 20%, bo zaczęłam przedwczoraj wieczorem, i tymczasem jest trochę chaotycznie, ale nadal jestem zainteresowana:)
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum