Niemiecki autor. Tworzy komiksy, maluje, pisze scenariusze i książki (które sam ilustruje).
Na nasz język przetłumaczono kilka książek z cyklu o Camoni (czytać Zamonia) :
13 ½ życia kapitana Niebieskiego Misia
Rumo i cuda w ciemnościach
Miasto Śniących Książek
Kot Alchemika
Po kolei :
Miasto Śniących Książek była to lektura w ciemno - nie znałem autora, jego dokonań, nawet gatunku (bo znalazłem ją po wielkiej okładce w prozie niemieckich autorów). Ale tytuł był świetny i ponoć była o smokach (no takich pterodaktylowatych smokach) więc zabrałem się do czytania. A tam - ostrzeżenie. Jeśli jestem wrażliwy bądź bojaźliwy, mam odłożyć książkę, bo czeka w niej Przygoda. Przygoda - Śmiałe przedsięwzięcie wynikające z pobudek odkrywczych bądź lekkomyślności, z aspektami zagrożenia życia, nieprzewidywalnymi niebezpieczeństwami i czasem tragicznym końcem.
No to czym prędzej do lektury. A tam przed nami miasto, które z książek zrobiło prawie że religię. Książki się pisze, czyta, zbiera, świat oparty na słowie. I twierdza smoków z mieszkańcami poetami. Czy muszę jeszcze tłumaczyć, czym mnie książka kupiła?
A to nie koniec, Moers udowadnia, czym jest fantasy - nie, to nie wymyślanie tylko ciekawej fabuły w pokrytej konwencją scenerii, to wyprawa w wyobraźnię, czekanie, czym to znowu nas autor zaskoczy, oczekiwaniem nieoczekiwanego. Do tego dochodzi gra z czytelnikiem, zabawa nie tylko treścią (język, dużo tego udało się przełożyć na polski), ale i formą samej książki.
A na dokładkę - waga. Bo chociaż to może wydawać się dziwne, to nie jest tylko bajkowa historia. Kryją się w niej wątki dużo poważniejsze, od samego procesu pisania książki, po smutną refleksję książkowo-wydawniczą - aby zarobić pieniądze, dużo pieniędzy, nie potrzebujemy wcale wspaniałej, nieskazitelnej literatury. To, czego potrzebujemy, to miernota. Tandeta, szmelc, towar masowy. Więcej i coraz więcej. Potrzebujemy coraz grubszych, nic nieprzekazujących książek. Liczy się tylko sprzedany papier. A nie słowa, które się na nim znajdują.
Podobne aluzje można znaleźć również w Kocie Alchemika (o ewolucji tytułu pisze tłumaczka). Bohaterem jest krot Echo - Camońska odmiana kota domowego, różni się tym, że potrafi mówić oraz ma dwie wątroby. Nic mu to jednak nie pomaga, bo gdy umiera jego właścicielka, ląduje na ulicy Sledwai, miasta wiecznie chorych. Z umierający z głodu Echo zawiązuje umowę Sukkubius Eisspin, przeraźnik Sledwai, mistrz alchemii i patelni. Przez miesiąc będzie raczył krotka wykwintnymi daniami, delicjami i przysmakami, tucząc go, by po upływie tego czasu zabrać sadło Echa.
Książka zawiera to co najlepsze u Moersa : wciągającą historię, niesamowite pomysły (chociaż jest pewien niedosyt wątku chorób Sledwai), zwroty akcji, gry słowne.
Została jeszcze jedna, Rumo i cuda w ciemnościach. Ta jest najbardziej przygodowa, opowiada o Rumo, Wolpertingu (gadający psowaty, zresztą w książce jest ładna legenda o ich powstaniu). Rumo pewnego dnia wietrzy srebrne pasmo zapachu zapowiadającego oczekujące na niego w oddali szczęście. Lecz zamiast za nią podążyć, zostaje porwany przez wszystkożerne olbrzymy... a to dopiero początek. Tym razem historia jest wielowątkowa, miejscami straszna, miejscami śmieszna (Rumo koniec końców nabędzie gadający miecz ). Moers igra z konwencją, przekonaniami czytelników, ich oczekiwaniami, serwując w efekcie smakowite, fantastyczne danie.
Polecam
I tym zdaniem macham wam na pożegnanie
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
"Miasto Śniących Książek" to świetna pozycja: pomysłowa, wciągająca i diabelnie zabawna. Reklamowałem ją już kilka lat temu... Od tego czasu jestem fanem.
"Rumo i cuda w ciemnościach" jeszcze nie czytałem.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
"Miasto śniących książek" - o tej książce po raz pierwszy usłyszałam od Dabliu i jego żony Ale jak przychodziło do zakupów to ciągle od tego czasu o niej zapominałam. Przypomnieliście mi znowu tym tematem, więc żeby znowu mi się nie zapomniało - kupiłam. Ciekawe kiedy przeczytam i czy się ta sztuka uda w nadchodzącym roku ;P
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Smuci mnie, że pomimo wysokiej jakości literackiej, Walter Moers jest autorem stosunkowo mało znanym. Ale to jest do nadrobienia.
Jasioł i Mgłosia nie są objawieniem na miarę Miasta Śniących Książek, ale też nie pozostają daleko w tyle.
Jak sugeruje tytuł, jest to wariacja klasycznej baśni, ale oprócz tego jest to także konfrontacja z pierwotnym autorem dzieła Hildegunstem Rzeźbiarzem Mitów. Hildegunste jest smokiem, hipochondrykiem, mitomanem, grafomanem lecz i natchnionym artystą, który na łamach powieści się żali, przechwala, uprawia prywatę, bezwstydnie się sprzedaje czy atakuje znienawidzonego krytyka.
Tak jak MŚK to był (po części) bookporn przełożony na cudnie wymyśloną krainę i fenomenalne miasto, tak między wierszami Jasioła i Mgłosi kryje się opowieść o opowiadaniu, budowaniu napięcia, stosowaniu sztuczek fabularnych, pisarskich dylematach - a wszystko to bez straty dla podstawowej historii. W tym wypadku treść dorównuje formie.
Podsumowując, po raz kolejny Moers oferuje nam to co najlepsze w fantasy - książkę równie wymyślną, co mądrą.
Warto również docenić tłumaczenie.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
ASX76, to forum i polska część internetu w której się obracam.
Konsekwentne wydawanie kolejnych tomów świadczy, że książki znajdują swoich nabywców, ale mimo wszystko, i o autorze, i o książka mówi się mało.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum