Olga Tokarczuk urodziła się w 1962 w Sulechowie, studiowała psychologię na Uniwersytecie Warszawskim, mieszka w Wałbrzychu. Wybitna prozaiczka i eseistka, wielbicielka Junga, znawczyni filozofii i wiedzy tajemnej, autorka uhonorowana wieloma nagrodami, m.in. nagrodą Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, nagrodą Fundacji im. Kościelskich oraz kilkoma nominacjami do nagrody Nike.
Niekwestionowane odkrycie w polskiej literaturze ostatnich lat, pisarka ceniona i przez krytyków i przez publiczność. Fenomen popularności i dobrego smaku, wiedzy i sprawności pisarskiej, filozoficznej głębi i sztuki opowiadania.
Bibliografia:
Miasta w lustrach, Kłodzko, 1989
Podróż ludzi księgi, Warszawa: Przedświt, 1993
E.E., Warszawa: PIW, 1995
Prawiek i inne czasy, Warszawa: W.A.B., 1996
Szafa, Lublin: Wydawnictwo UMCS, 1997
Dom dzienny, dom nocny, Wałbrzych: Ruta, 1998
Opowieści wigilijne (razem z Jerzym Pilchem i Andrzejem Stasiukiem), Czarna Ruta, 2000
Lalka i Perła, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2000
Gra na wielu bębenkach, Wałbrzych: Ruta, 2001
Ostatnie historie, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2004
Anna In w grobowcach świata (2006)
Bieguni (2007)
W prozie Pani Tokarczuk zakochałem się... od pierwszego przeczytania. "Prawiek i inne czasy" rzucił mnie na kolana, rozłożył na łopatki, urzekł, zafascynował, oczarował... Czym? Stylem, głębią przemyśleń, realizmem (również magicznym), bogactwem znaczeń, emocji...
Czytam sobie, czytam... aż tu nagle... <buch> zaskakujący zwrot fabularny, który inaczej każe spojrzeć na wcześniejsze wydarzenia, a siła przekazu uderza w najczulsze struny ludzkiego serca i czyni to w naturalny sposób, bez choćby cienia taniego melodramatyzmu czy innego fałszu. A takich momentów jest wiele...
Powieść zaczyna się zgoła niewinnie, nic nie wskazuje, że już niedługo, niczym efekt lawinowej kuli, zaczną się dziać rzeczy... nokautujące. Im mniej się wie o samej treści, tym lepiej dla czytelnika, dlatego nie radzę czytać recenzji (mogą zawierać spoliery) przed lekturą. "Podróż w nieznane" (to nie tytuł książki...) przysporzy więcej niespodzianek i emocji.
Proza Pani Tokarczuk to jeden z wielu przykładów na to, że świetne i wartościowe, poruszające ważne kwestie utwory, a przy tym bardzo atrakcyjne fabularnie, wcale nie muszą być napisane skomplikowanym językiem naszpikowanym neologizmami i inszym "paskudztwem" typu jedno zdanie na całą stronę, gdzie zanim człek dojdzie, zapomina co było na początku. O bogactwie warsztatowym świadczy bowiem nie długość zdań... Truizmy? Pewnie tak. Ale warto powtórzyć te oczywiste oczywistości.
I nie bać się czytać Mitchella i Tokarczuk, bo zazwyczaj strach ma wielkie oczy.
Jeśli krytyka i czytelnicy mówią jednym głosem, to znaczy, że nie mogą się mylić. Nie jest więc tak, że wysławianie twórczości Davida i Olgi, to jeno ASX-a "prawdy objawione"...
Też pierwszą jej książką jaką przeczytałam był "Prawiek..." z okazji... olimpiady z polskiego Poza etap przygotowań nie wyszłam, ale poznałam tę niesamowitą autorkę. Może to zostać uznane za przesadę, ale osobiście odnoszę wrażenie, że niewielu poetów cechuje taka wrażliwość i zdolność do przekazywania emocji w sposób nienachalny i na tyle 'czysty', że nie ulegają zniekształceniu, są pozbawione domieszek czy 'obudowy' ułatwiającej odbiór i przyswojenie, jak tę autorkę (po tym zdaniu widać, że dla niektórych kunsztem jest pisanie krótkich zdań ). Kolejną książką, którą przeczytałam był "Dom dzienny, dom nocny", zbliżony stylistyką i charakterem, ale bardzo zbliżony w czasie, więc to nie zaskakuje.
[Autorce musi przychodzić takie pisanie z ogromną lekkością, skoro wydaje tak często, zresztą po książkach widać, że by najmniej nie są 'wymęczone' czy sztucznie i w kolejnych etapach produkcji czy nawet przy kolejnych podejściach wzbogacane.]
Teraz planuję lekturę Biegunów, bo ciekawa jestem, czy te dziesięć lat przypadkiem nie zmieniło jednak 'postawy' autorki i formuły jej dzieł w stosunku do tych, które mnie tak urzekły.
Posty wydzielone i przeniesione z tematu o Strossie
Mad
Przepraszam za OT.
Potężnego kalibru zarzuty do Tokarczuk. Czy dałoby się je jakoś skonkretyzować? Co rozumiesz przez nieumiejętność sklecenia sensownej fabuły?
Co do NIKE - przyznano tą nagrodę dotąd 13 razy. Spójrzmy na listę nagrodzonych.
* 2009 - Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki * 2008 - Olga Tokarczuk * 2007 - Wiesław Myśliwski
* 2006 - Dorota Masłowska
* 2005 - Andrzej Stasiuk
* 2004 - Wojciech Kuczok
* 2003 - Jarosław Marek Rymkiewicz
* 2002 - Joanna Olczak-Ronikier
* 2001 - Jerzy Pilch
* 2000 - Tadeusz Różewicz * 1999 - Stanisław Barańczak * 1998 - Czesław Miłosz * 1997 - Wiesław Myśliwski
Pozwoliłem sobie zaznaczyć pogrubieniem nazwiska autorów, których twórczość zdecydowanie trudno będzie krytykować z pozycji "To nic nie warty chłam". Włączyłbym do tej grupy i Tokarczuk, gdyby nie twoje już wypowiedziane zastrzeżenia. W każdym razie, ten najmniej optymistyczny wariant zdaje się nieco kłócić z twoją opinią odnośnie stosunków ilościowych pomiędzy 'chłamem' a porządną literaturą wśród utworów nagrodzonych.
2008 - Olga Tokarczuk 2007 - Wiesław Myśliwski
2006 - Dorota Masłowska
2005 - Andrzej Stasiuk
2004 - Wojciech Kuczok
2002 - Joanna Olczak-Ronikier
2001 - Jerzy Pilch 1997 - Wiesław Myśliwski
Tokarczuk jest sporna, wciąż nie sprecyzowałeś zarzutów odnośnie jej sposobu konstruowania fabuły. Stasiukowi udało się swego czasu wywołać zainteresowanie polską literaturą zagranicą, jest zresztą cały czas dość o nim głośno. Masłowska jest kontrowersyjna, ale pamiętana i dyskutowana. 6/8 pamiętanych pozycji. Nawet 7, jeśli uwzględnić Kuczoka i fakt, że zainteresował się nim film; chociaż można dyskutować, czy to dobrze...
Wymienianie tych nazwisk w dyskusji o książce Strossa jest delikatnie pisząc nieporozumieniem. Dla mnie Stross nawet jako hard SF jest ciężki do przetrawienia właśnie przez to, że za wizją kompletnie nie nadąża cała reszta. Czytało się to zwyczajnie źle. O niebo lepiej, czysto literacko, prezentuje się w tej konwencji np. Stephen Baxter. Nie wspominając już o Wattsie.
Co do Tokarczuk to można nie lubić, ale "chłamem na przemiał" na pewno jej twórczości bym nie podsumował. Piszesz Romulusie, że proza Myśliwskiego jest smakowita. Zgadzam się z tym, a z współczesnej literatury polskiej moim zdaniem najbliżej do tego poziomu zbliżyła się właśnie Tokarczuk powieścią "Prawiek i inne czasy". Co do konstruowania fabuły w niektórych jej powieściach to można to nazwać brakiem umiejętności, ale ja widzę to jako świadomy, bardziej swobodny sposób pisania. W "Biegunach" sama pisze coś takiego:
Cytat:
Opowieść ma swoją bezwładność, nad którą nie można nigdy do końca zapanować. Domaga się takich jak ja – niepewnych siebie, niezdecydowanych, łatwych do wywiedzenia w pole. Naiwnych.
Dla jednych wada, a dla mnie akurat zaleta. Bardzo mnie się podoba taki styl pisania Tokarczuk. Rozumiem gusta, ale chłam na przemiał? No nie wiem.
Co rozumiesz przez nieumiejętność sklecenia sensownej fabuły?
Tzn. napisania czegoś, co można by czytać z przyjemnością. Jak to określił znany polski autor:
Andrzej Sapkowski napisał/a:
Do tego dochodzi podsycana przez krytykę moda każąca gardzić książkami mającymi fabułę, akcję, początek, rozwinięcie i zakończenie oraz w ogóle dającymi się czytać.
I taka jest prawda. Chyba od samego początku jury przyznające nagrodę NIKE odrzuca każdy twór posiadający bardziej rozbudowaną fabułę. W ich opinii są to czytadła, nie przekazujące żadnych głębszych treści. By zdobyć NIKE, trzeba napisać rzecz zagmatwaną, która niczym rzutnik będzie wyświetlać rozterki i przeżycia wewnętrzne autora/bohatera. W żadnym wypadku nie można zgrzeszyć spójnym łańcuchem akcji.
Osobiście nie traktuję tej nagrody zbyt poważnie. Nazywanej "laurką od <<Gazety Wyborczej>> i przyjaciół", będącej odbiciem czołowych trendów (wręcz narzucanych) w tym środowisku.
Jest to pewnie też kwestia naszego (polskiego) temperamentu, który preferuje poezję i w ogóle lirykę nad prozę. Mówi się, iż polska poezja XX wieku należy do najwybitniejszych na świecie. Niestety przegrywamy na arenie prozatorskiej. Dlatego uważam, że nasi fantaści "odwalają kawał świetnej roboty".
Silvan napisał/a:
Stasiukowi udało się swego czasu wywołać zainteresowanie polską literaturą zagranicą, jest zresztą cały czas dość o nim głośno. Masłowska jest kontrowersyjna, ale pamiętana i dyskutowana. 6/8 pamiętanych pozycji. Nawet 7, jeśli uwzględnić Kuczoka i fakt, że zainteresował się nim film; chociaż można dyskutować, czy to dobrze...
Nic dziwnego, skoro najbardziej opiniotwórczy salon wynosi te dzieła na piedestał, muszą być wspominane, promowane, filmowane, itd...
Ostatnie pięć postów wydzielonych i przeniesionych z tematu o Strossie
Mad
Pogarda dla fabuły cechuje polską literaturę jako taką - sam piszesz o tej preferencji dla poezji. Czy mamy więc błyskotliwych, celujących w fabule prozaików? Sądzę, że nie można nagrodzić tych, którzy nie istnieją.
A Tokarczuk udaje się regularnie wygrać nagrodę publiczności. Zatem - nie tylko jury podoba się ta literatura. Skoro już cytujemy autorytety, pozwolę sobie sięgnąć po kogoś większego formatu niż Sapkowski.
Jacek Dukaj, w odpowiedzi na pytanie o szczególnie cenionych autorów polskich napisał/a:
Olga Tokarczuk – tu jest myśl i wyobraźnia. Pilcha lubię głównie za język. W ogóle frakcja „językowców” jest u nas silna, także wśród młodych: talent w garści, świetny słuch i pióro, ale jak już sprzeda w prozie własną biografię, to nie ma o czym pisać. Z takich mocnych autorów koncepcyjnych, czyli startujących z odwrotnych założeń (język na końcu, przede wszystkim pomysł) to właśnie tylko Tokarczuk znam. Mam zresztą teorię, że gdyby ona pisała na Zachodzie, to tworzyłaby regularną science fiction czy fantasy, coś w stylu Ursuli Le Guin.
Chłopie, kupujesz tyle głównonurtowego chłamu tylko na przemiał (większość laureatów NIKE łącznie z Tokarczuk, która nie potrafi sklecić sensownej fabuły - od święta jej wychodzi) i "gniotowatość" Strossa ci przeszkadza
Stross wcale nie jest taki zły. Facet ma przynajmniej jakiś pomysł i potrafi go zajmująco sprzedać czytelnikowi na tyle, aby go nie przejeść. Fabularnie jest bardziej spójny niż dzieła Olgi Tokarczuk.
1. Skoro według pana "kupuję tyle głównonurtowego chłamu", to bardzo proszę o podanie tytułów wraz z krótkimi uzasadnieniami. Jacyż to laureaci Nike nadają się na "przemiał"?
Potrafisz udzielić sensownej odpowiedzi, czy zostało to rzucone "ad hoc", bez zastanowienia? Powiem Ci, chłopie, że pierdolisz bez sensu, co za chwilę udowodnię... Z laureatów Nagrody Nike kupiłem książki: Myśliwskiego, Tokarczuk i Stasiuka. Pańskie zaliczenie ich książek do głównonurtowego chłamu jest KOMPROMITACJĄ Co do finalistów... W. Tochman pisze reportaże i to przedniej marki... To również według Ciebie zalicza się do chłamu? Chłopie, radzę Ci uzupełnić elementarne braki/luki w wiedzy na temat współczesnej polskiej literatury, bo nie masz zielonego pojęcia o czym piszesz...
Od kiedyż to sklecenie "sensownej fabuły" jest wyznacznikiem wartości książki? Zgodnie z pańską teorią "Dworzec Perdido" nadaje się na przemiał, bo co jak co, ale fabułę ma słabo skleconą...
W ogóle czytałeś "Prawiek i inne czasy"?
2. Azaliż twierdzę, że Stross jest zły? Nie pasują mi jego znikome umiejętności stylistyczne. Oo pani Tokarczuk mógłby się dużo nauczyć w tej materii, czyli jak ładnie pisać.
AM napisał/a:
Tzn jakim, bo nie uważam chociażby Jamesa Clavella z świetnego stylistę . Jest co prawda, a właściwie, był niezłym autorem pulpowym, ale...
Kiedyś będzie trzeba jeszcze do tematu stylu wrócić, bo jakoś tak utarło się niepostrzeżenie, że dobrzy styliści, to tacy, których łatwo i przyjemnie się czyta.
1. Nigdy nie twierdziłem, że Clavell jest świetnym stylistą. Jeśli już - na pewno dysponował dobrym warsztatem. Określanie go mianem "pulpowego" jest krzywdzące. Z całym szacunkiem, ale był kimś więcej.
2. Nie uważam tak. Niestety, Stross dobrym stylistą nie jest, podobnie jak Mieville, Kres, Erikson...
Że co? Popłuczyny tego gościa, to świetna, znakomita proza? Nie rozśmieszaj mnie. Mój brat kiedyś miał fazę na Pilcha i kupił tego całkiem sporo. Z wszystkich jego książek dało się czytać tylko Pod Mocnym Aniołem. Po "nowości", jeżeli jakieś takowe były, to nawet nie sięgałem, tylko omijałem z daleka. A tak to zgadzam się z punktem pierwszym ostatniego postu ASXa. Zwłaszcza z tym pierdoleniem bez sensu. Jak się zrobi gorąco, to dorzucę jeszcze ze trzy granaty. Pilch i świetna, smakowita proza. Toś dojebał
EDIT:
Sam dojebałem i to ostro. Bo przypomniałem sobie, że za 2001 to było właśnie za Pod Mocnym Aniołem Ale to i tak nie zmienia faktu, że reszta taka sobie, a i samo Pod Mocnym Aniołem było znośne, w sensie że się dało, a nie - że smakowite Poniosło mnie święte oburzenie jak zobaczyłem słowa Pilch, świetna, proza w jednym zdaniu
Pogarda dla fabuły cechuje polską literaturę jako taką - sam piszesz o tej preferencji dla poezji. Czy mamy więc błyskotliwych, celujących w fabule prozaików? Sądzę, że nie można nagrodzić tych, którzy nie istnieją.
Nie użyłbym tak mocnego słowa jak "pogarda", chyba że mówiąc o jurorach i krytykach. Moim zdaniem ludzie cenią sobie epikę i chcieliby ją czytać. Może dlatego więc, zdaniem krytyków, rozbudowana fabuła znaczy czytadło dla motłochu. Nie będę odkrywczy, twierdząc, że wiele z owych fabuł nierzadko bije dzieła naszych głównonurtowców na głowy, także na płaszczyznach: alegorycznej, metaforycznej czy metafizycznej. Coraz częściej zaczynam myśleć, że ci jurorzy to faktycznie "banda fałszywych arogantów". Fałszywych, ponieważ nawet ich poglądy są narzucone z wnętrza sfery opiniotwórczej, którą reprezentują. A to wszystko działa na niekorzyść polskiej literatury.
Cytat:
A Tokarczuk udaje się regularnie wygrać nagrodę publiczności. Zatem - nie tylko jury podoba się ta literatura.
Ponownie nic dziwnego, skoro głosują ludzie będący w strefie wpływu firmującego nagrodę NIKE.
A odnośnie Tokarczuk: Moim zamiarem nie była krytyka konkretnego twórcy, lecz ogólnych mechanizmów. I w tej kwestii Twój człowiek dużego formatu również się wypowiedział: http://www.dukaj.pl/czyte...MilosnikaCegiel
Że co? Popłuczyny tego gościa, to świetna, znakomita proza? Nie rozśmieszaj mnie. Mój brat kiedyś miał fazę na Pilcha i kupił tego całkiem sporo. Z wszystkich jego książek dało się czytać tylko Pod Mocnym Aniołem. Po "nowości", jeżeli jakieś takowe były, to nawet nie sięgałem, tylko omijałem z daleka. A tak to zgadzam się z punktem pierwszym ostatniego postu ASXa. Zwłaszcza z tym pierdoleniem bez sensu. Jak się zrobi gorąco, to dorzucę jeszcze ze trzy granaty. Pilch i świetna, smakowita proza. Toś dojebał
EDIT:
Sam dojebałem i to ostro. Bo przypomniałem sobie, że za 2001 to było właśnie za Pod Mocnym Aniołem Ale to i tak nie zmienia faktu, że reszta taka sobie, a i samo Pod Mocnym Aniołem było znośne, w sensie że się dało, a nie - że smakowite Poniosło mnie święte oburzenie jak zobaczyłem słowa Pilch, świetna, proza w jednym zdaniu
EDIT2:
Zbulwersowałem się
Dobra, mnie się podobało "na raz". Więcej do tego nie wrócę. Ale lektura tych autorów nie była czasem straconym. Olga Tokarczuk - styl świetny, ale co z tego? Rozdrabnia się na g...o literackie. Dehnel, Dukaj, Rylski (? - bo jeszcze nie czytałem) - kto jeszcze tworzy fabuły, kto jeszcze opowiada historie inne niż z cyklu "siedzę w Bieszczadach i piję wódę z jakimiś sympatycznymi przegranymi łosiami i jestem mega zajebistym nieudacznikiem"?
A poza tym - dworkin ładniej ubrał w słowa to, co sam chciałem napisać.
ASX - czytałem "Prawiek..." - dla mnie to literacki rzyg. Ktoś napisał o Tokarczuk, że tworzy polski "realizm magiczny". Zapomniał jednak dodać: dla ubogich.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
2. Nie uważam tak. Niestety, Stross dobrym stylistą nie jest, podobnie jak Mieville, Kres, Erikson...
Myślę ASXie, że mylisz 2 rzeczy: styl i swoje upodobania, a większość twoich manifestów nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Większość autorów fantastycznych, których cenisz bądź nie, prezentuje podobne walory "literackie" (na tle całej literatury, nie jest to zazwyczaj wiele). Wolałbym po prostu, żebyś pisał, że ci się podoba badź nie i będzie wszystko ok. Prawdę mówiąc nie wiem jak można zarzucać Eriksonowi, że jest cienki literacko i przy okazji nie dostrzegać jak drewniany jest Huberath (przy nim Erikson jest wprost poetą). Staje sie wobec tego jasne, że tak naprawdę o rzetelnej ocenie umiejętności pisarskich nie może być mowy, a w grę wchodzą inne czynniki. Czyli co? Upodobania literackie.
Tyle, że na ocenę książki składa się co najmniej kilka czynników wzajemnie ze sobą powiązanych. Czasami zdarza się, iż fabuła i pomysły są w stanie zrekompensować literacką przeciętność jak np. u Huberatha (nigdy nie twierdziłem, że ów Jegomość grzeszy warsztatowym bogactwem, natomiast potrafi budować świetny dołujący klimat - czytał Pan "Karę Większą" lub "Wrócieeś Sneog wiedziaam"? - cóż z tego, że styl może i pozostawia do życzenia, skoro opka są bombowe i zapadają w pamięć?), tymczasem na jednym przykładzie będącym nielicznym wyjątkiem stworzył/zbudował Pan uproszczoną teorię, która do rzeczywistości ma się "tyle o ile". Już bliższe jej będzie: prawda leży pośrodku.
Pewnie, że upodobania literackie stanowią czynnik decydujący. W przypadku Strossa czy Mieville'a, poza stylem, który jaki jest każdy widzi, nie przypadły mi do gustu również takie kwestie jak: postaci i fabuła.
Wypowiedź Romulusa odnośnie książki "Prawiek i inne czasy" jest poniżej wszelkiej krytyki. Nie zniżę się do poziomu dna, aby odnieść się do tego wpisu.
Mnie natomiast intryguje najnowsza pozycja made by Olga Tokarczuk - mowa oczywiście o "Prowadź swój pług przez kości umarłych".
Nie wiem, czy ktoś już czytał?
Swojego czasu był bodajże w "Przekroju" (przypadkiem wpadł w ręce ) fragment owej książki, w sobotę na TVP1 w programie "Hurtownia Książek" też dość intrygująco przedstawiona.
"Prowadź swój pług przez kości umarłych" - z pewnością żadna z (nie)poczciwych duszyszek bytujących na forum o wdzięcznej nazwie Zaginiona Biblioteka jeszcze nie sięgnęła po tę pozycję. Ileż musiałem się napostować, aby kogokolwiek zachęcić/skusić na "Prawiek i inne czasy"... Syzyfowa praca... Tutejszy lud jest głównie ślepo zapatrzony w fantastykę i poza nielicznymi wyjątkami niewiele dostrzega poza nią.
Bardzo lubię twórczość Olgi Tokarczuk- czasami mniej czasami bardziej ale jednak:) "Bieguni" to moim zdaniem najlepsza książka jaklą do tej pory popełniła, chociaż lubię tez bardzo "Prawiek i inne czasy"
salamandra [Usunięty]
Wysłany: 2010-05-05, 13:02
tej Pani przeczytałam jedynie "Prawiek i inne czasy". Dziwaczna książka choć i ciekawa, nie zaprzeczam.
tej Pani przeczytałam jedynie "Prawiek i inne czasy". Dziwaczna książka choć i ciekawa, nie zaprzeczam.
Co w niej takiego dziwacznego?
Dziwaczne, to są dopiero pozycje z UW w stylu: "Rzeka bogów" czy "Viriconium". Mając taki punkt odniesienia jeszcze wycofasz się z "dziwacznej" oceny "Prawiek i inne czasy".
Czysto spontanicznie zamówiłem w bibliotece, pożyczyłem i przeczytałem Prawiek... . Jakoś nigdy nie miałem styczności z twórczością tej pani. Fantastyczny język, to przede wszystkim. Dalej klimat, bogactwo różnych motywów, wątków, bohaterów, wszystko poskładane ładnie w całość, z której każdy może wyciągnąc coś dla siebie interesującego. Jestem na tak, trzeba się zainteresować dalej jej ksiązkami.
_________________ Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
Cieszę się, że "Prawiek..." przypadł do gustu. Moim zdaniem to najlepsza książka pani Tokarczuk, jak do tej pory. I wątpię, czy będzie w stanie ją "przebić".
Ktoś mi kiedyś polecił "Prawiek i inne czasy". Nie lubię czytać książek "po innych", więc przeczytałam "Ostatnie historie" i byłam... usatysfakcjonowana
ja się dorwałam tylko do jakichś opowiadań, niestety nie pamiętam tytułu tomiku. Wiem tylko, że to były pamiętniki sprzątaczki pracującej w hotelu. I te kilka opowiadań kazało mi się zakochać w jej twórczości
_________________ Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów
I te kilka opowiadań kazało mi się zakochać w jej twórczości
Ale nie do tego stopnia by sięgnąć po więcej? Ja już się odkochałem, nieźle się czyta ale to jednak nie moje klimaty, po przeczytaniu ani razu do tych książek nie wróciłem.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Powtórzę się: twórczość Olgi Tokarczuk to była dla mnie męka. Jest to, według Prostackiej Teorii Literatury Romulusa, przykład twórczości stworzonej do tego, żeby wprost z drukarni zawieźć ją na przemiał.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wyjdę trochę na masochistę, ale jak większość pewnie wie - Olga Tokarczuk wydała nową powieść. Czytałem recenzje "Kronik Jakubowych" i były pełne zachwytu. Ale to taki zachwyt... intelektualny A ja potrzebuję pewności, że w przypadku "Kronik..." mam do czynienia z "mięsistą", "soczystą" fabułą. Bez żadnego udziwniania a la Caubre (który mnie zemdlił i już nie będę go czytał do śmierci ). No i twórczość autorki wybitnie mi nie podchodziła wcześniej.
Ale wziąłem książkę do ręki, zważyłem, sprawdziłem ile ma stron. I kusi. I spróbowałbym. Ale może ebook byłby lepszym rozwiązaniem? Tylko to papierowe wydanie takie fajniutkie...
Czytał ktoś? Poradzi? Czy to będzie dobra powieść dla miłośnika realistycznej prozy, bez eksperymentów literackich, lubiącego, kiedy książka ma początek, rozwinięcie i koniec. I przede wszystkim - ma fabułę.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum