Nie zgadzam się. Miękkie oprawy są fajne, wcale nie tylko dlatego, że tańsze, a sytuacją idealną (choć obawiam się, że w naszych warunkach nierealną) byłoby wydawanie wszystkich książek w dwóch wersjach i w tym samym czasie - i kupowałabym miękkie, nawet, gdyby cena była taka sama.
Ale dokładnie swój pogląd już w innym mjiejscu wyłozyłam.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
W ogóle to chyba wyda..., tyle że jeszcze nie wiadomo kiedy.
Maeg napisał/a:
I co tego, że w miękkiej? Nie podzielam twojego fetyszu na punkcie twardej oprawy.
Nic z tego, że w miękkiej. Fetyszu?
Maeg napisał/a:
I Mad ma połowiczną rację, interesuje mnie czy w ogóle ktoś chce to wydać. A wolałbym Maga, bo ładniej książki wydaje i szybciej od Zysku.
Skoro Zysk ma prawa, to zdaje się, że ma w planach wydanie...
MAG wydaje szybciej od Zysk-u? Nie do końca, patrząc na losy "Gap" Donaldsona czy cyklu Farmera...
Warto w tym miejscu wspomnieć, iż dla Zysk-u fantastyka jest tylko jedną z "gałązek" wydawniczych, podczas gdy w MAG-u stanowi "główny pień", dlatego absurdem jest porównywanie ich tempa wydawania książek o tematyce fantastycznej.
Procella napisał/a:
Ale dokładnie swój pogląd już w innym mjiejscu wyłozyłam.
Pozwolę sobie od tyłu... Fajnie, że dokładnie wyłożyłaś swój pogląd, natomiast fatalnie, że nie zalinkowałaś z dokładnością co do strony wątku...
Procella napisał/a:
Nie zgadzam się. Miękkie oprawy są fajne, wcale nie tylko dlatego, że tańsze, a sytuacją idealną (choć obawiam się, że w naszych warunkach nierealną) byłoby wydawanie wszystkich książek w dwóch wersjach i w tym samym czasie - i kupowałabym miękkie, nawet, gdyby cena była taka sama.
Aż by się prosiło, abyś napisała coś więcej o stosunku do miękkich okładek, tym bardziej, że już jedną ich zaletę wymieniłaś - tańsze. Jeśli już padło "a", to gdzie podziało się "b"? Nie chodzi mi o rozpisywanie się, ino podanie jak na tacy dlaczego "wcale nie tylko dlatego". Lepsze to niż gonienie zainteresowanych do misji poszukiwawczej...
... a sytuacją idealną (choć obawiam się, że w naszych warunkach nierealną) byłoby wydawanie wszystkich książek w dwóch wersjach ...
Pewnie faktycznie nierealne jest to by Polska stała się normalnym, cywilizowanym krajem, z normalnym rynkiem wydawniczym. Bo w takich krajach to o czym piszesz to już od dawna norma.
Dyskusje o wyższości książek w twardej okładce nad miękką czy odwrotnie są bez sensu bez zdefiniowania grupy ich odbiorców. Dla prawdziwych kolekcjonerów liczy się nie tylko to co najważniejsze czyli zawartość literacka książki ale i sztuka edytorska, okładka, grafika, format, szycie, papier czy nakład.
Dla zwykłych odbiorców literatury, liczy się tylko (oczywiście oprócz zawartości literackiej) jak najłatwiejszy dostęp do książki, dostępność w bibliotece, jak najniższa cena, wygoda czytania obojętne w jakiej okładce. Ci po lekturze, potrafią się się z książką szybko rozstać np poprzez jej odsprzedaż.
Ciągłe mieszanie opinii tych dwóch grup odbiorców prowadzi tylko do niepotrzebnych zgrzytów, bez możliwości zrozumienia istoty sporu.
Pewnie faktycznie nierealne jest to by Polska stała się normalnym, cywilizowanym krajem, z normalnym rynkiem wydawniczym. Bo w takich krajach to o czym piszesz to już od dawna norma.
Może gdyby więcej osób w Polsce kupowało książki...
...chociaż nie brak u nas sytuacji, gdy dana pozycja ukazuje się tylko w twardej oprawie np. "Dzieci Groznego" A. Seierstand czy książki W. Łysiaka lub równocześnie wychodzą w dwóch wersjach tzn. miękkiej i twardej np. "Tysiąc wspaniałych słońc" Khaleda Hosseini (sierpień 2008) lub niewielkim odstępie czasowym np. "Biała gorączka" J. Hugo-Bader (na twardo w maju 2009, a na miękko w lipcu 2009).
Pewnie faktycznie nierealne jest to by Polska stała się normalnym, cywilizowanym krajem, z normalnym rynkiem wydawniczym. Bo w takich krajach to o czym piszesz to już od dawna norma.
Też nie całkiem - zobacz na drugą część mojej wypowiedzi. Była tam jeszcze mowa o tym, żeby wersja twarda i miękka ukazywały się w tym samym czasie, tymczasem, z tego, co wiem, na Zachodzi najpierw ukazuje się HC, a PB dużo później.
AdamB napisał/a:
Ci po lekturze, potrafią się się z książką szybko rozstać np poprzez jej odsprzedaż.
Ja nie potrafię Zbieram książki. W miękkich okładkach. I proszę mnie przez to nie uważać za jakiś gorszy rodzaj czytelnika
ASX76 napisał/a:
ż by się prosiło, abyś napisała coś więcej o stosunku do miękkich okładek, tym bardziej, że już jedną ich zaletę wymieniłaś - tańsze. Jeśli już padło "a", to gdzie podziało się "b"? Nie chodzi mi o rozpisywanie się, ino podanie jak na tacy dlaczego "wcale nie tylko dlatego". Lepsze to niż gonienie zainteresowanych do misji poszukiwawczej...
W skrócie:
a) tanie
b) cieńsze, lżejsze i mniejsze
c) dobrze leżą w ręce, można sobie taką książkę wyginać tak, jak się nam najwygodniej czyta - wiem, że ten punkt dla wielu osób będzie kontrowersyjny, ale ja lubię książki po których widać, że zostały przeczytane
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Wysłany: 2009-12-01, 12:14 Książka. W oprawie miękkiej czy twardej?
Jestem ciekawy na co zwracacie uwagę przy kupowaniu książek. Kupujecie tylko i wyłącznie książki w miękkiej czy w twardej oprawie?
Jeśli chodzi o moje podejście do zakupu to od jakiegoś czasu nie zwracam na to uwagi. Książka ma być... Po prostu. Nie ważne w jakiej oprawie.Fakt, że fajnie jest gdy książka oprawiona jest w oprawę twardą. Niesie to ze sobą plusy oraz minusy.
Plusy twardej oprawy?
-Ochrania przed uszkodzeniami mechanicznymi
-sprawia, że zakup jest długotrwały
-ładnie prezentuje się na półce
Minusy?
-wysoka cena zakupu (ale cóż za przyjemność się płaci)
Jeśli chodzi o moje podejście do oprawy miękkiej.
Nie raz jest tak, że ślady używania są już bardzo widoczne po jednym czytaniu. Niska cena zachęca do kupna książki, wiadomo niektórzy zdobędą pieniądze właśnie na książkę w miękkiej oprawie niż w twardej.
_________________ " Ciemne sprawy najlepiej załatwiać po ciemku " - "Hobbit" J.R.R. Tolkien
To jest akurat wada. Idealna książka to taka, która nie dość, że jest treściwa, to jeszcze można nią zabić. W obronie własnej oczywiście. Dlatego Biblia ma takie wzięcie
Osobiście mi zwisa czy książka jest w twardej czy w miękkiej oprawie. W twardej są droższe, ale też bardziej boli jak taka oprawa się zarysuje czy coś. Zresztą jeszcze nie osiągnąłem tego etapu snobizmu by chwalić się biblioteczką w salonie Ale za rok, może dwa...
Właściwie jest mi obojętne czy książka jest w twardej czy w miękkiej oprawie.
Twarda oprawa wygląda ładniej tylko że ma wiele poważnych wad:
- ma dużą objętość - już po zakupie paru pozycji staje się przed dylematem "gdzie ja zamocuję nową półkę na książki"
- ma sztywne okładki - łatwo można zaciągnąć oczko w ulubionym sweterku
- jest twarda i ciężka - trzeba zachować szczególna ostrożność przy odkładaniu na wysoką półkę (nieumiejętne obchodzenie się z taką książką grozi kalectwem lub śmiercią)
- jest ciężka - półki szybciej ociągają stylowy kształt łuku, pamiętajcie ze projektant który projektował Nasz dom nie przewidział że urządzimy tam bibliotekę, przy projektowaniu biblioteki trzeba przyjmować znacznie większe współczynniki obciążenia na strop niż przy normalnym użytkowaniu mieszkania ( z tego wynika ze w pomieszczeniu pod Naszą biblioteką zarysowują się stropy)
_________________ Ktoś, kto całe życie spędził pod gołym niebem, umie docenić solidną, grubą księgę. Jeśli człowiek ostrożnie wyrywa kartki, taka księga wystarczy na cały rok rozpalania ognisk.
Wadą książek w twardej oprawie jest to, że są twarde i sztywne.
Brawo, właśnie wytyczyliśmy nową granice absurdu.
Ps
Na zachodzie, w tak trochę bardziej cywilizowanych krajach, edycję twardo okładkową danego tytułu się kolekcjonuje a książki w miękkiej okładce po przeczytaniu się przeważnie wyrzuca.
U nas jak zwykle jest inaczej.
Sztuka edytorska, jak widać po większości wypowiedzi, to pojęcie polakom obce. Byle gniot potrafi być ozdobą kolekcji. Solidnie, zgodnie z zasadami sztuki wydawniczej, oferowana pozycja jest niewygodna. A kto was uczył, że książkę należy czytać w podróży, w łóżku itp. a nie siedząc przy stole w prawidłowej postawie?
Jednoznacznie można stwierdzić, że ten kraj jeszcze nie dojrzał do zdrowego poziomu wydawniczego. Po co się starać kiedy mało kto dostrzega różnice pomiędzy DZIEŁEM wydawniczym a dziełkiem. Większości jest to obojętne a dla niektórych nawet wstydliwe. No bo przecież ważna jest tylko treść. Opakowanie nie ma znaczenia. Co za bzdura!
Nie potraficie rozróżnić co to jest sztuka literacka a co sztuka edytorska? Co prawda nie jest łatwo znaleźć podręcznik na ten temat ale dla chcącego nic trudnego.
Uczciwą i świadczącą o kompetencji w temacie była by wypowiedź np taka: nie kolekcjonuje książek, jedynie je czytam lub kolekcjonuje przeważnie w miękkiej okładce bo na twarde, szyte wydanie mnie nie stać. Ale pisanie bzdur, że miękka, klejona, szybko rozlatująca się książka jest lepsza od solidnie wydanej to obłuda lub... głupota.
jeszcze nie osiągnąłem tego etapu snobizmu by chwalić się biblioteczką w salonie Ale za rok, może dwa...
Mięczak Ja tam półkę z książkami mam nad łóżkiem w pokoju, w którym z reguły odbywają się imprezy. W związku z powyższym moja skromna biblioteczka już jest oglądana i podziwiana przez gości, a że "mądre" książki mam na półce, to i za "yntyeligenta" uchodzę I jakoś nie mam zamiaru dementować tego wizerunku
Pijący_mleko napisał/a:
- ma dużą objętość - już po zakupie paru pozycji staje się przed dylematem "gdzie ja zamocuję nową półkę na książki"
Całe szczęście, że zawsze można pozbyć się z pokoju telewizora i szafy. W ekstremalnej sytuacji można zamurować okno
Pijący_mleko napisał/a:
- ma sztywne okładki - łatwo można zaciągnąć oczko w ulubionym sweterku
Zawsze istnieje możliwość, aby nie czytać w ulubionym sweterku, a ubrać cos mniej absorbującego, np. damski biustonosz albo podkoszulek ukazujący chudą klatę i owłosione plecy
Pijący_mleko napisał/a:
- jest twarda i ciężka - trzeba zachować szczególna ostrożność przy odkładaniu na wysoką półkę (nieumiejętne obchodzenie się z taką książką grozi kalectwem lub śmiercią)
I na to istnieje sposób. Trzeba po prostu zainwestować. Albo w specyfiki reklamowane przez Pudziana (co by być silnym i wtedy żadna książka niestraszna), albo w drabinę (co by wysoka półka nie stanowiła przeszkody nie do pobicia), albo w dobre dragi (pojawi się trzecia ręka, która pomoże iście ciężką książkę postawić na najwyższy szczyt wysoko położonej półki podtrzymywanej przez dwa niebieskie żółwie śpiewające bułgarskie pieśni miłosne)
Pijący_mleko napisał/a:
- jest ciężka - półki szybciej ociągają stylowy kształt łuku, pamiętajcie ze projektant który projektował Nasz dom nie przewidział że urządzimy tam bibliotekę, przy projektowaniu biblioteki trzeba przyjmować znacznie większe współczynniki obciążenia na strop niż przy normalnym użytkowaniu mieszkania ( z tego wynika ze w pomieszczeniu pod Naszą biblioteką zarysowują się stropy)
Masz rację, ale można temu zaradzić. Wystarczy tylko usztywnić strop. W tym celu biorąc pod uwagę oniryczne współrzędne relacji zanikających w przestrzeni metasocjologicznej, należy obliczyć iloraz możliwości ekscentrycznych odniesień "n" wymiarowych, zignorować nie oznaczony czynnik entropii mający tendencje korygujące i przy pomocy zależności mantryczno-matematycznych wyprzedzić wszelkie prekonbitywne intuicje otwierając nowe sfery egzystencjalne... Proste, prawda?
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Bardzo przepraszam ale ja nie dzielę ludzi na lepszych czytelników i gorszych. Uważam po prostu że należysz do innej grupy niż np. ja.
Twój kolejny post udowodnił, że jednak tak nie jest. Starasz się w nim udowodnić, że jestem (nie imiennie, ale jako przedstawicielka osób, które lubią książki w miękkich oprawach czuję, że mnie to dotyczy) głupia i obłudna.
Na dodatek wolę czytać w fotelu niż przy stole, co mnie już zapewne całkowicie skreśla
AdamB napisał/a:
Nie potraficie rozróżnić co to jest sztuka literacka a co sztuka edytorska?
Potrafię. Po prostu ta druga średnio mnie obchodzi.
AdamB napisał/a:
Uczciwą i świadczącą o kompetencji w temacie była by wypowiedź np taka: nie kolekcjonuje książek, jedynie je czytam lub kolekcjonuje przeważnie w miękkiej okładce bo na twarde, szyte wydanie mnie nie stać. Ale pisanie bzdur, że miękka, klejona, szybko rozlatująca się książka jest lepsza od solidnie wydanej to obłuda lub... głupota.
I to niby nie jest obraźliwe dla tych, którzy lubią miękkie wydania?
Możesz uważać, że jestem głupia i niekompetentna, ale na pewno nie ma w moich wypowiedziach nieuczciwości ani obłudy, NAPRAWDĘ wolę miękkie okładki. Gdyby ceny były takie same, dalej bym kupowała takie wydania. I mam prawo do takiej opinii. Nie musisz się ze mną zgadzać, ale nie masz prawa mnie z tego powodu obrażać.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
książki w miękkiej okładce po przeczytaniu się przeważnie wyrzuca.
Skandal, po prostu skandal. Żadna książka nie zasługuje na wyrzucenie (ok, z wyłączeniem paru naprawdę żałosnych gniotów - ale nawet ich kilka egzemplarzy powinno być zachowanych na przestrogę ludzkości ).
AdamB napisał/a:
Sztuka edytorska, jak widać po większości wypowiedzi, to pojęcie polakom obce.
A zwłaszcza tym, którzy złożyli "Żmiję" Sapkowskiego.
Sztuka edytorska powinna iść w parze z literacką. Kto powiedział, że paperback ma być brzydki, paskudnie złożony, wręcz niemożliwy do czytania? Każda książka zasługuje na przyjazną użytkownikowi typografię. Elegancki, wytworny skład twarda okładka może sobie zatrzymać i się nim chwalić, ale - książki to także przedmioty użytkowe, a nie dzieła sztuki, które tylko się chołubi.
AdamB napisał/a:
A kto was uczył, że książkę należy czytać w podróży, w łóżku itp. a nie siedząc przy stole w prawidłowej postawie?
Książki są dla ludzi, a nie ludzie dla książek.
Jeśli ktoś by mi powiedział, że moja biblioteczka jest nic nie warta, bo to w 98% paperback... Cóż, można sobie wyobrazić, jaki respekt bym do niego żywiła.
ja tam nie twierdzę, że miękkie okładki czynią książkę bezwartościową ale poczucie estetyki, potrzeba jakości i pewna bibliofilska miłość do przedmiotu powodują, że ksiażkę tak wydana traktuje jak produkt z etykietką 'opakowanie zastępcze'
Prawda jest taka, że kolekcjonowania książek w twardej oprawie ma dwa podstawowe cele:
Pierwszy - świadome lub podświadome szpanowanie, bo przecież równo poukładane, pięknie wydane książki w biblioteczce dodają nam splendoru, a niektórzy goście przypną nam wręcz łatkę ynteligenta Skrajny przypadek to kupowanie samych zdobionych okładek z "ambitnymi" tytułami i wsadzanie tam jakichś beletrystycznych gniotów (autentyk).
Drugi - dogodzenie wewnętrznemu poczuciu estetyki. Jedni mają je silne inne słabsze. Ja czekam na odpowiednie warunki w moim domu. Po przyszłorocznym remoncie jeden pokój przeznaczę praktycznie tylko na bibliotekę (ze skórzanym fotelem i stolikiem na kawę, o). Bo teraz moje zbiory są rozrzucone wszędzie. I nie będę ukrywał, że chodzi mi o zrealizowanie dwóch wspomnianych celów :]
I zgadzam się z Procellą. Potrafię docenić piękną sztukę edytorską. Ba, nawet zaręczyłem się z edytorką Ładnie wydana książka cieszy moje oko. Tylko, że zazwyczaj oprawa jest dla mnie kwestią drugorzędną.
I nie będę ukrywał, że chodzi mi o zrealizowanie dwóch wspomnianych celów :]
Spellsinger napisał/a:
Skrajny przypadek to kupowanie samych zdobionych okładek z "ambitnymi" tytułami i wsadzanie tam jakichś beletrystycznych gniotów (autentyk).
Ten też? xD
Jak mogę kupić w miękkiej oprawie to kupuję tylko z tego względu, ze to tańsze. Dbam o książki więc i w paperback wyglądają jak nowe po czytaniu. Chociaż jak np. jest z Klasyką sf wydawaną w Solarisie to też kupuję w twardej ze względu, że poprzednie wydania w miękkiej są już stare i po prostu się rozsypują. Niektóre z tych książek wydawane były jeszcze za komuny, w sposób toaletowy. A jak wydawnictwo nie daje mi wyboru to kupuję co jest. UW wydawane tylko w HC, Cykl Barokowy tylko w miękkiej i nie płaczę z tego powodu.
Uwaga do normalnego kraju. Pieprzycie tak Wam powiem jeśli o to chodzi. Nie jesteśmy Stanami, Anglią a nawet Francją czy Niemcami i nie będziemy na pewno przez najbliższe parę lat. Nie opłaca się wydawać wszystkiego w dwóch wersjach, bo jakby wydawnictwa zaczęły tak robić to byśmy po 2-3 latach pewnie musieli uczyć się angielskiego aby poczytać nowości wydawnicze z zachodu. To takie same bzdury, że zarabiamy mniej niż zachód a przecież jesteśmy w UE to powinno być tak samo. Weźcie się obudźcie.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Jak mogę kupić w miękkiej oprawie to kupuję tylko z tego względu, ze to tańsze. Dbam o książki więc i w paperback wyglądają jak nowe po czytaniu
Jak wyżej. Raz tylko przez sen rzuciłem książką. Przysnąłem w trakcie lektury, pani Spellowa chrapnęła, przestraszyłem się i celnym rzutem zbiłem szklankę. Jedyny przypadek uszkodzenia książki
Raz tylko przez sen rzuciłem książką. Przysnąłem w trakcie lektury, pani Spellowa chrapnęła, przestraszyłem się i celnym rzutem zbiłem szklankę. Jedyny przypadek uszkodzenia książki
No dobra, podczas sprzątania parę lat temu Wrzesień Pacyńskiego zaliczył lot z okna, ale to pierwsze piętro było. Do dziś mam tą książkę.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Ja uwielbiam hardcovery, zawsze jak mam wybór to je wybieram. Gorzej jak np. HC wyjdzie rok po TPB... co robić wtedy? No właśnie. Pamiętam że jak taka sytuacja była z Piekarą, to kupiłem HC a TPBki poszły na prezent dla kogoś więc i na półce mi to teraz ładnie wygląda, i kasa się nie straciła. Gorzej z takim Gaimanem, bo akurat w tym czasie jak postanowiłem sobie fundnąć jego książki to MAG zaczął wydawać jego HC - było wtedy tylko jedno, bodajże Amerykańscy Bogowie. No to go nie kupiłem - bo jak to tak, będzie mi formatem nie pasowało do niczego o.O ... a teraz już są 4 Gaimany HC i kusi, oj kusi, ale znowu nie rzuciłem się na nie bezmyślnie bo np. okładka do Nigdziebądź jest marna w porównaniu z TPB. Wciąż się waham
Za to wyczekuję niecierpliwie HC od Maga i Rebisu; Diuny i Hyperiony tworzą na półce piękny trzon mojej kolekcji. Dlatego np. nie kupiłem Ilionu i Olimpu, bo liczę że kiedyś doczekam się nowego wydania bardzo podoba mi się, że HC od Maga i Rebisu są tego samego formatu, dzięki temu wszystko jest równiutko, no i teraz jeszcze Fundację Asimova sobie tam postawię (jak dodrukją wszystkie tomy) i będzie miód :D
Za to wyczekuję niecierpliwie HC od Maga i Rebisu; Diuny i Hyperiony tworzą na półce piękny trzon mojej kolekcji. Dlatego np. nie kupiłem Ilionu i Olimpu, bo liczę że kiedyś doczekam się nowego wydania bardzo podoba mi się, że HC od Maga i Rebisu są tego samego formatu, dzięki temu wszystko jest równiutko, no i teraz jeszcze Fundację Asimova sobie tam postawię (jak dodrukją wszystkie tomy) i będzie miód :D
Polecam jeszcze: z Rebisu 4 tomy cyklu ROBOTY Asimova oraz 2 tomy Legendy oraz troszeczkę gorsze HC z ISA: 5 pozycji Morgana, 2 Stephensona, Trylogia Rai - Kirah Carol Berg oraz 1 książkę Elizabeth Moon. Ponadto cudownie wydana Peanatema z MAGa.
Jeżeli twoje zainteresowania literackie wykraczają poza fantastykę to polecam wspaniałą serię powieści historycznych w HC z Rebisu.
Uwielbiam HC. Niestety półka z tymi pozycjami to tylko malutki ułamek mojej kolekcji. Resztę siłą rzeczy stanowią pozycje w miękkiej okładce.
PS
-> Procella
Bardzo przepraszam. Zapewniam, że mój post nie był skierowany do ciebie, lecz do szerokiej grupy potakiwaczy zgodnie twierdzących, że co brzydkie to ładne a gorsze jest lepsze od dobrego.
-> MadMill
W naszym kraju to sie niczego nie opłaca robić. Wydawnictwa wydają dla idei i wszystko przynosi stratę. Tylko Rebis robi dodruk za dodrukiem nowego wydania cyklu Diuna w HC (pomimo tylu wczesniejszych wydan w miękkich okładkach). Ale to pewno też dla idei.
Już nie wspomnę o wyczerpanym nakładzie Fundacji Asimova (też w HC) z której niektóre pozycje chodziły na Allegro nawet po 100-200zł za tom. Ale to tez sen. A może to Niemcy u nas kupują?
Odnośnie normalności: czyli śnimy tylko o tym, że przy polskich zarobkach mamy ceny na wszystko przeważnie większe niż na zachodzie? Wszystko jest normalne prawda?
hmmh Merlin negatywnie się wyraził nt. Robotów (tzn nie ma), tez w Empiku nie widywałem (a rozglądałem się wśród HC wyjątkowo czujnie) więc wnioskuję, że kolejne białe kruki. Czyli poczekam na dodruk. Peanatemę już mam, w sumie nigdy nie czytałem nic Stephensona, no ale tak ładnie wydane, że zwróciło moją uwagę, a bardzo pozytywne opinie o tej książce przekonały mnie do zakupu
Dzięki wielkie za rzeczową poradę. Będę się rozglądał
PS
-> Procella
Bardzo przepraszam. Zapewniam, że mój post nie był skierowany do ciebie, lecz do szerokiej grupy potakiwaczy zgodnie twierdzących, że co brzydkie to ładne a gorsze jest lepsze od dobrego.
Czyli... między innymi do mnie, bo twierdzę, że miękkie okładki mają też zalety inne, niż niska cena.
Poza tym - nawet, jeżeli było to skierowane do wszystkich zwolenników miękkich okładek oprócz mnie ( ) - nie lubię wypowiedzi tak pogardliwych i wrogich w tonie. Tak już jakoś mam
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Tylko Rebis robi dodruk za dodrukiem nowego wydania cyklu Diuna w HC (pomimo tylu wczesniejszych wydan w miękkich okładkach). Ale to pewno też dla idei.
Ja mam HC z Zysk i Ska, w przekładzie Jerzyńskiego z 2002 roku. Piękna, szara okładka. Diuna wydana z Mesjaszem w jednym tomie. Duży format, duża czcionka, która wygląda trochę jak verdana. Bardzo przyjemne dla oka
Procella napisał/a:
Czyli... między innymi do mnie, bo twierdzę, że miękkie okładki mają też zalety inne, niż niska cena.
On pije to poczucia estetyki, a ty do funkcjonalności. I tyle.
Wydawnictwa wydają dla idei i wszystko przynosi stratę. Tylko Rebis robi dodruk za dodrukiem nowego wydania cyklu Diuna w HC (pomimo tylu wczesniejszych wydan w miękkich okładkach). Ale to pewno też dla idei.
Już nie wspomnę o wyczerpanym nakładzie Fundacji Asimova (też w HC) z której niektóre pozycje chodziły na Allegro nawet po 100-200zł za tom. Ale to tez sen. A może to Niemcy u nas kupują?
To wypuszczajmy wszystkie książki w bibliofilskich HC, zobaczymy jacy jesteśmy normalni. Diunę czy Simmonsa w HC kupuje się bardziej aby zaspokoić własne ego i postawić ładną książkę na półce niż dla samej lektury - bo można było dostać tańsze, mniej efektowne wydanie. Znam to z autopsji, też mam te HC.
AdamB napisał/a:
Odnośnie normalności: czyli śnimy tylko o tym, że przy polskich zarobkach mamy ceny na wszystko przeważnie większe niż na zachodzie? Wszystko jest normalne prawda?
Nie, ale my na swoim garnuszku jesteśmy jedynie 20 lat.
Spell napisał/a:
On pije to poczucia estetyki, a ty do funkcjonalności. I tyle.
Estetyka dla każdego jest inna. Funkcjonalność w sumie też. Zależy jakie założenia poczynimy.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Odnośnie normalności: czyli śnimy tylko o tym, że przy polskich zarobkach mamy ceny na wszystko przeważnie większe niż na zachodzie? Wszystko jest normalne prawda?
To chyba jasne dlaczego mamy właściwie wszystko droższe niż na zachodzie? Jasne jest chyba również to dlaczego ta sama książka w paperbacku (w tym przypadku Brent Weeks) kosztuje w USA 7.99 USD, w UK 7.99 GBP, a we Francji 25 EUR?
Ale nie wmówisz mi, że oprawiona w ludzką skórę kniga jest brzydsza od tej z papierową okładką. Rozumiem podejście AdamaB, dziwi mnie tylko jego zbulwersowanie i zacietrzewienie, ale ten typ chyba tak ma. Bez obrazy. Piję do jedynie słusznej wizji jakie książki, czy raczej w jaki sposób powinno się wydawać/kupować/czytać. Znam kilka takich osób, dlatego mówię o konkretnym typie zachowań.
MadMill napisał/a:
Funkcjonalność w sumie też
Sorry wodzu, ale funkcjonalność raczej nie podlega interpretacji. Książki w miękkiej oprawie są zwyczajnie poręczniejsze. No, hardcoverem lepiej się bije ludzi lub są lepsze w sytuacji gdy trzeba podłożyć pod szafkę by równo stała, ale chyba nie o tym mówimy, prawda?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum