Zaginiona Biblioteka

Newport Beach - Dom Lily G.

Holly - 2008-01-25, 22:59
: Temat postu: Dom Lily G.


Ładnie tu prwda? Nad samą plażą i z dala od gwaru centrum. Idealne miejsce do zamieszkania i to szczęście miała rodzina Golightly. Mieszkają tu od zawsze na zawsze. Zapraszamy do środka, impreze czas zacząć.
Sygin - 2008-04-08, 21:53
:
Otworzyła drzwi wychodząc z domu.
- Idę się rozejrzeć po okolicy, ciociu... be back later! - zawołała dziarsko.
Zamknęła drzwi i podeszła do swojej bryki z zastanowieniem na twarzy. Po czym nagle uśmiechnęła sie radośnie, machnęła ręką i postanowiła się przejść dla zdrowia po nadal obcym dla niej Newport.
Sygin - 2008-04-25, 22:02
:
- A najdziwniejsze jest to, ciociu, że tutaj ludzie są jakby całkiem z innej planety! Jest oczywiście parę fajnych osób... jest Max i jest jego dziewczyna - ta od siatkówki, pamiętasz? I jest taki fajny koleś Mouth i Skills i nathan i jego dziewczyna, która jest trochę dziwna ale chyba przeszła z Ciemnej Strony na Jasną...albo chociaż Szarą...ale poza tym to wszyscy inni są... dziwni.
Dla podkreślenia tych słów Anna machnęła łyżką. Zjadała właśnie płatki cukrzone z mlekiem na śniadanie dzieląc się z matką Lily wrażeniami z pierwszego miesiąca pobytu w Newport.
- No i jest styczeń. Nie ma śniegu. Jak tu może nie być śniegu! I deszczu. I mean I know... warmer climate and so on but it's strange. No white Christmas... - zamyśliła się pakując kolejną porcje płatków do ust. - Jak wy możecie nie tęsknić za białymi świętami, nartami, bałwanami i soplami lodu... - nie mieściło jej się to w głowie.
KapitanOwsianka - 2008-04-26, 09:47
:
Kobieta uśmiechnęła się pod nosem Za to możemy się opalać przez prawie cały rok... No i mamy najlepsze liceum w Stanach. powiedziała i puściła do niej oczko Szybko się przyzwyczaisz, jak myślę. Tym bardziej, że znalazłaś już przyjaciół. I gwarantuję Ci, że nie ma nic zabawniejszego niż narty wodno w środku zimy.
Sygin - 2008-04-26, 11:01
:
Pokiwała głową na słowa ciotki.
- Już się zaczęłam przyzwyczajać. A co do przyjaciół... nie wiem, czy kogokolwiek poza Maxem mogę tak nazwać na razie. Reszta to jego kumple więc poniekąd wkręcam się w cudze towarzystwo. Może mnie dzięki temu łatwiej przyswoją.
Nasypała sobie więcej płatków do mleka.
- Ciociu a co sie dzieje u Lily? Dawno nie słyszałam od niej czegoś ciekawego.
KapitanOwsianka - 2008-04-26, 11:08
:
Radzi sobie doskonale... Francja bardzo jej się podoba, no i ma więcej swobody niż miałaby tutaj. Tak przynajmniej myślę. powiedziała wesoło Jeśli chcesz to dam Ci jej maila, będziesz mogła coś do niej napisać. Dzwoni coraz rzadziej, więc przestaje powoli tęsknić a to oznacza, że dobrze się bawi.
Sygin - 2008-04-26, 16:23
:
- Jasne - Anna rozjaśniła się na ten pomysł - a sama jej zdam relację jak jest tutaj. Mam nadzieję, że przyjedzie niedługo albo chociaż na wakacje. We haven't seen each other for... what... like months!
Pokiwała z entuzjazmem głowa kończąc płatki. Potem wstała, włożyła miseczkę do zlewu i cmoknęła ciotkę w policzek.
- Zbieram się już do tego "najlepszego liceum w Stanach". Papa.
Machnęła ciotce ręką, chwyciła torbę z fotela i zarzuciwszy ją na ramię wyszła zamaszystym krokiem do samochodu. Po chwili oddalający się odgłos pracującego silnika samochodu świadczył, że Anna wyjechała do szkoły.
Sygin - 2008-05-24, 22:11
:
Powybrzuszana płaszczyzna kołdry spod której z jednej strony wystawała noga, a z drugiej kępka nastroszonych jasnych włosów zaczęła się poruszać, gdy telefon zabrzęczał denerwująco po raz kolejny. Spod kołdry wysunęła się w końcu ręka i Anna wciągnęła telefon pod przykrycie. Rzuciła zaspanym okiem na wyświetlacz.
- Dave... he's missing already? - zaśmiała się cicho do siebie a potem odebrała.
- Taaak? - zapytała zaspanym ale przyjaznym tonem, któremu towarzyszyło wiercenie się pod kołdrą i szelest materiału.
Sygin - 2008-05-24, 22:33
:
Siadła gwałtownie na łóżku całkiem rozbudzona.
- Are you freaking kiddin' me!? - zapytała głosem o dwa tony niższym i tak pełnym emocji jak jego był martwy - no... of course you're not... taki makabryczny żart to nie bardzo w twoim stylu. Jezu... - przysłoniła oczy ręką - is he... powiedz mi, że on... że wszystko z nim w porządku - słowo "martwy" jakoś nie potrafiło przejść jej przez gardło. Jednocześnie nie odejmując słuchawki od ucha wyskoczyła z łóżka i zaświeciwszy lampkę zaczęła szukać dżinsów. Odgłosy pospiesznego ubierania się dotarły również przez telefon dobitnie świadcząc, że Anna już się zbiera.
Sygin - 2008-05-24, 23:00
:
- Więc ona tam już jest. I skoro mówi, że nic mu nie jest to będzie dobrze - skwitowała - Nie oszukiwałaby w sprawie Maxa. Okay... - odetchnęła głębiej a głos się nieco uspokoił. - Przyjedź. Trochę mi się ręce trzęsą więc nie jestem pewna czy będę w stanie prowadzić. Za 10 minut maximum będę gotowa i zaczekam przed domem na ciebie, ok? - jedną ręką złapała podkoszulek i zaczęła wciągać przez głowę przekładając telefon z ręki do ręki.
Sygin - 2008-05-24, 23:43
:
Anna wyłączyła telefon, rzuciła go na łóżko i wciągnęła do końca koszulkę, dopięła spodnie, na koniec wciągając buty na nogi. Dopiero teraz zaczęło do niej docierać co się dzieje. Ręce za bardzo się trzęsły, żeby zawiązać porządnie buty więc zrobiła tylko podwójny supeł na nich, chwyciła telefon, torbę i wybiegła z domu starając się poruszać jak najciszej.
Przed domem siadła ciężko na krawężniku i zaczęła czekać chowając twarz w dłoniach. Dosyć szybko zwilgotniały jej oczy i mimo usilnych prób zachowania pokerowej twarzy po prostu się rozkleiła.
Derriuz - 2008-05-24, 23:52
:
Nie siedziała tak długo, bo Dave był już na miejscu nim spalił swego papierosa do końca. Zostało mu kilka buchów, ale mimo to zgasił go w popielniczce i wyjrzał przez okno pasażera. Nikogo nie dostrzegł. Westchnął więc cicho i wylazł z samochodu. Zatrzasnął drzwi nieco zbyt głośno jak na tą godzinę i zerknął ponad samochodem na dom, w którym mieszkała Anna. Obszedł samochód dookoła i rozglądał się za Anną. W końcu ją dojrzał. W pierwszej chwili zdziwił się nieco, że siedziała sama, na krawężniku, zaraz jednak dotarło do niego, że mimo pokładów optymizmu, jakie jej towarzyszą zazwyczaj, jest dziewczyną. Sam pewnie by się rozkleił, ale, co jego samego nieco dziwiło, zachował chłodny spokój. Może i był facetem i powinien trzymać się nieważne co by się miało dziać, ale niepokoiło go to nieco. Zaczął zarzucać sobie w myśli, że nie przejął się w ogóle tym, czego dowiedział się od Ricky.
Dave podszedł do dziewczyny.
- Można? - zapytał i nie czekając na jej odpowiedź usiadł koło niej na krawężniku. Chwilę patrzył się na koło swojego wozu, jednak zaraz objął ją ramieniem i przyciągnął nieco do siebie w milczeniu. Nie miał pojęcia, co powinien mówić.
Sygin - 2008-05-25, 00:00
:
- It's okay... - chlipnęła mu w ramię przytulając się mocno - it's ok... I'm gonna by ok... po prostu mnie to dobiło. Sorry... zaraz dojdę do siebie.
Chwilę tak siedziała wtulając się w niego i starając się usilnie zebrać do kupy. W końcu się poruszyła i popatrzyła na niego mocno błyszczącymi od łez oczami - Już prawie... jestem sobą.
Postarała się uśmiechnąć szukając chusteczki co wyszło dosyć blado. Wreszcie wytarła nos i oczy i odetchnęła głębiej.
- Ready when you are... - powiedziała podnosząc się i wreszcie zauważając nienaturalny spokój Dave'a. - Z tobą w porządku? - wbiła w niego przenikliwe spojrzenie.
Derriuz - 2008-05-25, 00:17
:
- Nie przepraszaj - rzekł wciąż spokojnym, przyciszonym tonem i pozwolił jej wziąć się w garść. Gdy podniosła na niego wzrok uśmiechnął się słabo, z niejakim roztargnieniem, po czym wstał gdy i ona to uczyniła. Odruchowo otrzepał spodnie.
- I'm fine, don't bother - rzucił, po czym otworzył jej drzwi od strony pasażera i gdy wsiadła, zatrzasnął za nią. Obszedł samochód i sam do niego wskoczył na miejsce kierowcy.
- Mam papierosy, if you wanna smoke. Or... Zerknij do schowka, jeśli masz ochotę na coś mocniejszego na uspokojenie, czy whatever - powiedział, przekręcając zaraz kluczyk w stacyjce i powoli wyjeżdżając z podjazdu na ulicę.
Sygin - 2008-05-25, 00:31
:
Powierciła się chwilę a potem oparła głowę o zagłówek i przymknęła oczy.
- Nie chcę. Nie palę,ale jak ty chcesz to zapal. Nie przeszkadza mi to - odezwała się już w miarę opanowanym tonem.Otworzyła oczy i popatrzyła na niego uważnie po chwili.
- Wiesz... albo jesteś twardą sztuką nie okazującą nikomu co czuje, albo właśnie w ten sposób okazujesz strach i żal. Tak czy inaczej - zazdroszczę. Też bym chciała tak babsko się nie rozklejać, ale... nie dałam rady mimo usilnych prób.
Zamilkła na moment
- Chociaż czasem wywalenie uczuć na zewnątrz pomaga. Mniej boli wtedy. - dodała cicho.
Derriuz - 2008-05-25, 00:43
:
- Nie, raczej nie uznaję się za twardą sztukę. Sometimes like... I don't feel a freakin' thing when I know that I really should. Or I feel it a lot later. Może powinienem iść z tym do psychologa, diabli wiedzą - wzruszył ramionami - This way or another, I owe Max a lot. Za aferę z bronią, o której pewnie słyszałaś. It doesn't feel okay for me, when I seem not to care - rzucił roztargnionym tonem, wgapiony w drogę ciągnącą się przed nim jak jakaś metafora długiego życia.
- Właśnie paliłem - rzucił po chwili milczenia, jakby w odpowiedzi na to, co mówiła na samym początku.
Sygin - 2008-05-25, 09:37
:
Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Myślę, że nic z tobą nie jest nie tak. Potrzebujesz czasu... wszyscy potrzebujemy. A przede wszystkim potrzebujemy przytomnego Maxa.
Oparła brodę na dłoni i z zamyśleniem patrzyła przez okno.
- Będzie dobrze, Dave... będzie dobrze. - dotknęła jego ręki w odruchu pocieszenia gdy zbliżali się coraz bardziej do Health Centre.
Sygin - 2008-05-25, 22:59
:
- Don't worry... łatwo ci mówić - wymruczała w końcu pod koniec piosenki. Były to pierwsze słowa jakie wypowiedziała od czasu odjazdu spod Health Centre. Całą drogę miała zaciętą minę - tak widocznie reagowała na nieszczęścia tego rodzaju - aż do momentu gdy zatrzymał się pod domem wujostwa Anny
- Why THE HELL did he have to have this fucking accident! - wyrzuciła z siebie blednąc z gniewu - Czy on chciał udowodnić jak beznadziejnie można się poczuć gdy się prawie traci przyjaciela! O fuck... - wyskoczyła z samochodu klnąc cicho aż w końcu oparła ramiona o dach Camaro i oparła na nich głowę. - Why... - dobiegło jeszcze raz przytłumionym głosem ale pozbawione poprzedniej agresji. Wręcz bardzo bezradnie brzmiące "why".
Derriuz - 2008-05-25, 23:05
:
Dave już dawno zdążył zgasić papierosa. Mimo wybuchu gniewu Anny pozostał spokojny. Wyszedł z samochodu, jedynie przymykając drzwi. Podszedł do niej i znów objął ją ramieniem, tym razem jednak na wysokości jej ramion.
- I know it's hard and I bet he didn't mean to hurt any of us... He'd rather take the pain by himself - powiedział cichym głosem, ale obawiał się, że wybuch gniewu może przenieść się na niego. Ale... Nawet jeśli, to w końcu chciał tylko pomóc, no nie?
Sygin - 2008-05-25, 23:14
:
- Cholera... beznadziejnie... jak się ocknie to powiem mu jakim jest gadem. Z użyciem mnóstwa nieprzyjemnych epitetów jakie znam. - jęknęła. Etap gniewu minął. Podniosła głowę z ramion ukazując mokrą od łez twarz - Look at me. I'm all shakin' like some stupid... kid... and I look like shit - dodała ciężkim głosem opierając się o niego - Pewnie teraz jesteś nieźle zawiedziony, że okazałam się taką dziwaczną wariatką w sytuacjach stresowych. - Przejechała dłonią po policzku starając się zetrzeć ślady łez. Zaczynała powoli dochodzić do siebie, ale nadal lekko się trzęsła.
Derriuz - 2008-05-25, 23:36
:
- Come on, don't be so rough for yourself, will ya? Everybody's freakin' out because of this accident and most of us look like stupid, shakin' kids, y'know... And no, I'm not disappointed, znam znacznie większych wariatów, niż Ty, moja droga - uśmiechnął się do niej pocieszająco. Trochę głupio mu się zrobiło, że sam nie płacze nad tragicznym wypadkiem Maxa, ale zaraz usprawiedliwił się, że w końcu ktoś musi być tym pocieszającym, nie? Wyciągnął chusteczki z kieszeni spodni, po czym wyjął jedną, by otrzeć delikatnie łzy z jej policzków.
Sygin - 2008-05-25, 23:45
:
- You think so? - zapytała z nadzieją pozwalając się wycierać. W końcu wzięła mu tą chusteczkę i dyskretnie wysiąkała nos, po czym włożyła sobie do kieszeni i uśmiechnęła się do Dave'a. - You know what? You're totally sweet, man. A poza tym jesteś fajnym człowiekiem. Dzięki za wsparcie. - powiedziała w końcu i przytuliła się do niego odzyskując prawie całkowicie równowagę. - I will have to go home for a moment. - westchnęła cicho - chociaż i tak pewnie nie zasnę. You're ok? - popatrzyła na niego z ciepłem w oczach.
Derriuz - 2008-05-26, 00:01
:
- Sure I do - odparł na jej "you think so?" z pewnością w głosie.
- And don't thank me. Someday I may need your support - odrzekł łagodnym tonem, odwzajemniając jej uścisk. Potem spojrzał jej w oczy milcząc chwilę, jednak na jego twarzy wciąż trwał ten ciepły, pewny siebie uśmiech.
- I'm completely okay - rzucił przyciszonym tonem i dla podkreślenia tych słów ucałował ją krótko, ale czule w usta.
- In case, jakbyś nie mogła zasnąć... Służę towarzystwem, możemy się gdzieś zerwać, a potem wypić mocną kawę z rana. Just let me know - uśmiechnął się do niej znów, tak jak uprzednio.
Sygin - 2008-05-26, 00:12
:
Zamruczała cicho w odpowiedzi na całusa.
- Sure. Zobaczymy z rana w jakim będziemy stanie. A poza tym... zawsze możesz na mnie liczyć. Ja naprawdę umiem słuchać. Nie tylko gadać. - Uśmiechnęła się jeszcze raz a potem niechętnie wysunęła z jego ramion.
- You - dźgnęła go palcem w klatę - drive safely, ok? Nie chcę odwiedzać szpitala z twojego powodu dla odmiany.
Poprawiła torbę na ramieniu stanęła na palcach i cmoknęła go lekko w usta.
- So see ya. Jakby coś się działo, albo Max się obudził albo bez przyczyny - just to talk - call me. - dodała ruszając tyłem w stronę drzwi. Machnęła jeszcze raz ręką, odwróciła się i cichcem weszła do domu znikając mu z oczu.
Derriuz - 2008-05-26, 00:24
:
- I always drive safely, you don't have to worry. Well, nearly always, but I'm not planning any trip on to the other side - uśmiech nie znikał z jego twarzy ani na moment - See ya... - i kiedy zniknęła mu z oczu dopiero odwrócił się do swojego Camaro, by wsiąść i cicho zatrzaskując drzwi i odpalając silnik (niestety nieco głośny) i wyjechać na ulice Newport najciszej jak się da. Do domu. Zdecydowanie nie spać, bo na to już za późno.
Sygin - 2008-05-29, 19:09
:
Wyczynów rowerowych mieli już dość na dziś. Oba zapiaszczone wehikuły stały a raczej nierówno leżały w garażu w towarzystwie sporej ilości piasku wytrzepanej z ubrań i butów. Ale Annie nie w głowie był spokojny wypoczynek powiązany poniekąd z zamyślaniem się i wracaniem do smutnych faktów szarej rzeczywistości. Postanowiła iść za ciosem i utrzymać uśmiech na swojej i Chillmana twarzy jak najdłużej.
Tak więc teraz pochylali się we dwoje nad niskim stolikiem, na którym piętrzyła się wyszczerbiona już nieco i dziurawa wysoka wieżyczka z kostek Jengi. A raczej Dave się pochylał bo Anna siadła właśnie po turecku na krawędzi łóżka i zrobiła godny zapraszający gest w stronę wieżyczki. Jej ostatni kostka zdobiła górę chwiejnej konstrukcji.
- Twoja kolej, mistrzu. Może w tym będziesz w stanie mnie pobić - podrzuciła do góry zakrętkę z butelki Mountain Dew i popatrzyła z rozbawieniem na chłopaka.
Derriuz - 2008-05-29, 20:37
:
Dave, skupiony na konstrukcji, gładził się po podbródku, drugą ręką opierając się o stolik. Zastanawiał się który fragment pozbawić kostki. Nie grał w to. Ale miał jako takie pojęcie o tym jak działa fizyka. Uniósł dłoń z wyprostowanym palcem wskazującym przy środkowym fragmencie wieży, po czym zdecydowanym i szybkim ruchem stuknął w środkowy fragment jednego poziomu. Kostka wyleciała, a wieża nieco się przechyliła, ale na jego szczęście nie przewróciła się. Obszedł stolik, by podnieść ją i ustawić ostrożnie na szczycie drewnianej układanki.
- I don't think so. Ale może uda mi się to w czymś innym. Jeszcze się pomyśli - uśmiechnął się lekko, odsuwając się nieco od konstrukcji.
Sygin - 2008-05-29, 20:46
:
Wstała sprężyście i obeszła konstrukcje dookoła.
- Ciekawe w czym... - zerknęła na Dave'a z tajemniczą miną a potem pochyliła się nad wybranym fragmentem. Brązowe oczy zwęziły się w skupieniu. Delikatnie przesunęła wybraną zewnętrzną kostkę najpierw z jednej potem z drugiej strony. Konstrukcja zachwiała się niebezpiecznie. Anna wstrzymała się z ruchem czekając aż się przestanie chybotać i dopiero potem nieskończenie delikatnie popchnęła kostkę końcem palca i wyjęła z wieży. Potem równie ostrożnie położyła na górze. I w końcu wyprostowała się, prawie bojąc oddychać. Wieża się chwiała.
- Your turn... - głos był niczym szept.
Derriuz - 2008-05-29, 20:57
:
Dave pochylił się przy wieży, ściągając brwi i znów gładzą podbródek. Chwilę tak wpatrywał się w wieżę, jakby szukając jej stabilnych punktów, po czym otworzył usta.
- It's not too stable, is it? - powiedział o wiele zbyt głośno i z ustami o wiele zbyt blisko, bo jakieś dwa centymetry od szczytu, po stronie przeciwnej niż ta, w którą konstrukcja drgała. I to wystarczyło, choć sądził, że nie będzie to dość dobre... By konstrukcja zawaliła się z łoskotem drewnianych fragmentów.
- Whoops... - rzucił, szczerząc się, z niewinnym uśmiechem na twarzy, jednak błysk w jego oku świadczył wyraźnie o tym, że zrobił to jak najbardziej celowo.
- Czy to się liczy jako remis? Nawet jej nie dotknąłem - zaśmiał się złośliwie pod nosem.
Sygin - 2008-05-29, 21:04
:
Podskoczyła z zaskoczenia na łoskot. Właśnie tego najbardziej nie lubiła w Jendze. Potem spojrzała na stos klocków które leżały dosłownie wszędzie.
- Teoretycznie tak, panie Chillman - oświadczyła siadając na łóżku i wstając z kolejną kostką, na której siadła wcześniej. I teraz znów się umościła wygodnie. Chwilę kostce się przyglądała a potem spojrzała z lekkim uśmiechem na Dave'a. Który to uśmiech nagle nabrał przekornych cech.
- Ale tak naprawdę to przegrałeś ponownie, wiesz? Zdążyłam ułożyć kostkę na górze, zanim zdmuchnąłeś wieżę. - rzuciła w niego kostką szczerząc się wesoło. - Dirty tricks. Tak wygrywasz i osiągasz to co zamierzysz?
Derriuz - 2008-05-29, 21:33
:
- Nie ma czegoś takiego jak brudne sztuczki, a każdy sposób, który prowadzi do wygranej jest dobry. No, chyba, że chodzi o sztuczny doping, ale to co innego - rzekł, po czym walnął się na łóżko plecami, ręce splatając na karku, starając się przy tym nie wpaść na drewniany klocek, bo mogłoby się to okazać niezbyt przyjemne.
- Wiesz... Zawsze mogłem zrobić, na przykład... To! - i w tym momencie, połaskotał Annę pod bokami, rękami szybko uwolnionymi spod głowy.
Sygin - 2008-05-29, 21:44
:
Przewróciła się usiłując uciec przed łaskotkami i wylądowała na nim ze śmiechem. Kostki Jengi poleciały na wszystkie strony. Odwróciła się jednak zaraz szybko na bok więżąc jedną rękę Dave'a pod swoim bokiem a drugą łapiąc i popatrzyła na niego z góry z wesołymi iskierkami w oczach.
- To była brudna sztuczka, Chillman - przechyliła lekko głowę i popatrzyła mu w oczy z uśmiechem - i faktycznie zostałam... obalona. Ale nie powiem, żebym się w tej obalonej pozycji tak źle czuła... - odłożyła jego rękę na jego klatę i przykryła ją swoją odruchowo przesuwając po niej palcami pieszczotliwie. I w ogóle nie mogła zrozumieć jakim cudem nie może wyrwać się z jego błękitnego spojrzenia, które ją zaczęło wciągać.
Derriuz - 2008-05-29, 22:33
:
- I know it was - rzekł, nie odrywając spojrzenia od jej oczy. Wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę.
- Zobaczymy, jak długo wytrzymasz więc jako obalona - szepnął do niej, po czym, wyciągając spod niej swoją rękę znalazł się po chwili nad nią. Jego obie dłoni wylądowały na jej talii, z których jedna podniosła się wyżej, wzdłuż linii pleców, a druga wsunęła się nieco pod nią, schodząc niebezpiecznie nisko. W tym samym też momencie nachylił się do niej, przykładając swoje usta do jej i tym samym rozpoczynając długi, w zamierzeniu, namiętny pocałunek.
Sygin - 2008-05-29, 22:41
:
Uniosła brwi w zdumieniu na to hasło ale nie zdążyła mu nic odpowiedzieć. I po chwili straciła ochotę na odpowiadanie. Dotknęła za to jego twarzy łagodnie dłonią, która po chwili przesunęła się na tył głowy i wsunęła w jego włosy pieszczotliwym ruchem, przytuliła do niego i odpowiedziała na pocałunek z całym ciepłem jakie wcześniej miała w oczach. I w tym momencie cała reszta świata przestała się liczyć.
KapitanOwsianka - 2008-05-30, 08:58
:
Niestety nie długo dane im było cieszyć się tymi chwilami. Z romantycznego nastroju wyrwało ich głośne odkaszlnięcie, mające zwrócić uwagę na gościa. Ekhm... Kiedy spojrzeli w tamtą stronę zobaczyli rudą Rachel, która oparta o framugę drzwi, przyglądała im się z założonymi na piersi rękami. Niezła technika Chillman. uśmiechnęła się zawadiacko. Wybaczcie, że przerywam wam w takim momencie, ale potrzebuję waszej pomocy. Mam ciekawą propozycję. zmrużyła oczy i przekrzywiła lekko główkę przypatrując się zaskoczonym minom parki.

Przeniesienie akcji. Na GG napiszę wam co i jak :P
Sygin - 2008-06-02, 21:44
:
Anna siedziała w samym środku huraganu złożonego z pudełek z CD i prospektów z tajemniczymi literami "MSA" oraz wydruków jakiś zdjęć ludzi w dziwnych figurach. Z głośników leciał jakiś dziwny mix muzyki hiphopowo-rockowo-punkowej, a dziewczyna słuchała go jednym uchem myśląc nad czymś i patrząc na siebie w lustrze wiszącym na ścianie na przeciw niej. W pewnym momencie kiwnęła trzy razy głową do rytmu w kawałku a jej ręce wykonały szereg skomplikowanych ruchów. Które po chwili przerwała i pokręciła głową.
- Nie... nie tak... popatrzmy...
Wykonała kolejny zestaw ruchów płynnych jak fale, potem ostrzejszych. W zasadzie były bardzo podobne do poprzednich tyle, że coś się zmieniło w sekwencji. I to jej sie spodobało najwyraźniej bo kiwnęła głową, wykonała go jeszcze raz tak samo obserwując się czujnie w lustrze a potem wzięła pilota od wieży i przesunęła muzykę kawałek dalej. I tym razem wstała. Do rąk dołączyły nogi.
Derriuz - 2008-06-02, 22:15
:
Dave stał z rękami skrzyżowanymi na piersi w otwartych drzwiach, która były otwarte jedynie za jego winą. Na szczęście zrobił to dość cicho, że Anna pochłonięta tańcem, musiałaby dokonać cudu, by to zauważyć. Gdy tylko zauważył, wchodząc, co wyczynia jego ulubiona, ostatnimi czasy, towarzyszka, szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy. Tak więc stał, oparty o framugę, skrzyżowanymi nogami i, jak wyżej rzeczono, ramionami na piersi, przyglądając się szaleństwom dziewczyny z ciekawością. Chillman miał na sobie akurat długie, czarne bojówki, czarną koszulkę i skórzaną kurtkę. Było zdecydowanie zbyt chłodno na samą białą koszulę, więc nie uraczył ją drugi raz widokiem upadłego aniołka z papieroskiem.
Sygin - 2008-06-02, 22:24
:
Było na co popatrzyć szczególnie, że w tym momencie Anna wykonała wersję tzw. "Moonwalk'u" tyle że w bok poruszając się niezwykle płynnie i przesuwając dłońmi kilka milimetrów nad krzywiznami ciała, po czym bez ostrzeżenia padła do tyłu podpierając się jedną ręką, znów wyprostowała i zakręciła w miejscu na jednej nodze. Zatrzymała się ostatecznie i wtedy zauważyła, że ma gościa.
- Oooo... - zdziwiła się okrągło i lekki rumieniec wypłynął na twarz. Nie spodziewała się widowni - Dave... co cię sprowadza do Casa del Anna? - zapytała przyciszając muzykę.
Derriuz - 2008-06-02, 22:30
:
- Wyglądasz słodko, kiedy się rumienisz - wyszczerzył się do dziewczyny i odepchnął od framugi drzwi, jednocześnie opuszczając ręce wzdłuż ciała i stawiając nogę obok nogi prosto, jak należy.
- Co mnie tu sprowadza? Być może dźwięki muzyki? Albo mam niezłe wyczucie czasu? Czy też akurat mi w domu zawiało nudą? Lub mam do ciebie interes... A tak naprawdę, to po prostu wpadłem po trochu z każdego wyżej wymienionych powodów - odrzekł, podchodząc do niej powolnym krokiem.
Sygin - 2008-06-03, 09:32
:
- Ahaa... - oświadczyła zmniejszając odległość ze swojej strony, odrzuciła pilota na łóżko, objęła go w pasie i ciepło pocałowała - i ostatecznie, biedaku, skończyłeś oglądając moją prywatna próbę streetdance'u. Niekoniecznie o to ci mogło chodzić, ale nie oślepłeś - mrugnęła wesoło do niego - i wcale nie wyglądam słodko jak się rumienię, bo się nie rumienię. Wydawało ci się, hon. - zarumieniła się jeszcze raz - Want something to drink?
Derriuz - 2008-06-03, 19:31
:
Odruchowo oddał pocałunek i przyglądał się jej chwilę. Gdy skończyła mówić uniósł rękę do twarzy i pomachał sobie przed oczami jakby coś obserwując w zamyśleniu. Potem dotknął swoich gałek ocznych (jakimś cudem nie mrużąc przy tym nawet oczu!).
- Hmm... - mruknął w zamyśleniu i pogładził się po podbródku - Oczy są na miejscu, choć omal nie wypadły orbit, ale raczej ich nie wypaliło, ani nawet nie oślepłem od tego cudownego widoku... But hell, sweety! Ty się rumienisz! - wyszczerzył się i zrobił krótką pauzę, po czym dodał - Yeah, I could use a drink, but with percents, if you know what I mean. And, I guess, not here, eh? - uniósł lekko brwi ku górze.
Sygin - 2008-06-03, 19:37
:
- Z procentami na pewno nie tutaj. Wujostwo są w domu i się nigdzie nie wybierają. Masz na myśli jakąś knajpę? - zapytała starając się przegonić rumieńce. Jednocześnie odezwał sie kolejny kawałek na sprzęcie i z wielkim wysiłkiem utrzymała ciało we względnym bezruchu - jedynie bioderka zafalowały delikatnie a stopy wykonały kilka niewielkich ruchów. - Hmm?
Derriuz - 2008-06-04, 13:57
:
- Czemu nie? - "przykleił" się do niej z uśmiechem, spoglądając jej w oczy - Chyba, że nie chce ci się ruszać i wolisz potańczyć, wtedy mogę albo grzecznie sobie pójść, albo zostać i popodziwiać. Bo jeśli chodzi o taniec, to nie nadaję się do tego - Przyznał szczerze, lecz wciąż z ciepłym uśmiechem na twarzy.
- And I don't think anyone could teach me this incredible ability - jego uśmiech poszerzył się nieco.
Sygin - 2008-06-04, 14:08
:
Na skutek przyklejenia się chłopaka do niej odczuła straszliwą chęć pocałowania go. I tak zrobiła bez ogródek przyciągając jego usta do swoich i obdarzając całusem wysokiej klasy. Odkleiwszy sie od niego spojrzała na niego z tajemniczym uśmiechem mrużąc oczy.
- Wow... I didn't know that you turn on while you watch girl dancing - zachichotała. - A tak na serio nie masz pojęcia do czego jestem zdolna, Dave. I gdybym naprawdę chciała nauczyłabym cię tańczyć. Co prawda nie tego co ja tańczę bo na to trzeba kilku lat i wygimnastykowanego ciała, ale zwykłego sposobu tańca. No i gdybyś ty chciał się tego nauczyć.
Uśmiechnęła sie do niego.
- Więc chodźmy do knajpy. Just gimme 15 minutes. Gotta change. - puściła go i zaczęła grzebać w szafie. - Make yourself comfortable. - dobiegł głos przytłumiony przez ubrania.
Derriuz - 2008-06-04, 19:22
:
- I didn't know that either - wyszczerzył się do niej - Może byś mnie czegoś nauczyła, ale mam wrażenie, że byś miała spore problemy i trudności, a tych może lepiej sobie oszczędź - rzekł z uśmiechem.
- Oookay... - rzucił przeciągając sylaby i rozglądając się przy tym w namyśle po pokoju. Jego wzrok przykuły dziwne ulotki i książki Stephena Kinga, w tej, nie innej kolejności. Sięgnął po tytuł, który niedawno skończył - Wielki Marsz - z uśmiechem na twarzy i przerzucił kartki.
- Wow... You've got King. Congrats... And could you tell me what the hell MSA is? - zapytał, przerzucając kartki, by po chwili odłożyć książkę na miejsce.
Sygin - 2008-06-04, 20:06
:
- King, Ludlum, Cussler... anything you want - dobiegł głos z szafy. - A co do MSA jest to skrót od Maryland School of Arts. Takiej szkoły gdzie bardzo chciałabym się dostać. - dodała już normalnym głosem wychodząc z szafy w ciemnych jeansach, szarej koszulce zapinanej na guziki i krótkiej kurteczce ze skóry na zamek błyskawiczny. - Uczą tam tańczyć tak jak nigdy sama nie dam rady się nauczyć. Moja znajoma siedzi tam już rok i robi teraz takie rzeczy, których ja mogę tylko pozazdrościć - dodała tęsknym tonem.
Derriuz - 2008-06-04, 21:13
:
- Skoro twierdzisz, że jest tak dobra tylko dzięki temu, że siedzi tam zaledwie rok, to musisz być gotowa na sporo ciężkiej pracy, ale nie sądzę, byś miała wielkie problemy - uśmiechnął się do niej ciepło - Jesteś samoukiem, a poruszasz się naprawdę, jak dla kogoś, kto się nie zna, czyli mnie, wspaniale. Ain't I'm right? - rzekł i usunął się pod drzwi, gestem nakazując jej wyjść jako pierwszej. W końcu jest kobietą, nie?
Sygin - 2008-06-04, 21:25
:
- Możliwe... chociaż myślę, że trochę mnie przeceniasz - powiedziała z zamyśloną miną - zresztą dostać się do MSA jest diablo trudno. Utrzymać się tam jeszcze trudniej. Na wiosnę będą robić nabór... może wtedy spróbuję. - oświadczyła wychodząc. Po czym uśmiechnęła sie do chłopaka zmieniając temat. - Where to now?
Derriuz - 2008-06-04, 22:48
:
- Może... Troszeczkę - puścił jej oczko, po czym kontynuował - Grunt to wiara w siebie - wylazł za nią, ręce odruchowo wsadzając w kieszenie do pozycji luzaka.
- I don't know, może pobyt w barku na plaży i krótki, lub nie-do-końca-krótki spacerek wzdłuż wód po piasku? - uniósł brwi, spoglądając na nią.
Sygin - 2008-06-04, 22:54
:
- Sounds nice to me - kiwnęła głową wywędrowując z domu i zamykając za nim drzwi. Rzuciła mu spojrzenie spod oka i radosny uśmiech - Chillman jesteś nieobiektywny i komplementujesz biedną dziewczynę dając jej nadzieję. It's so cruel... - zabrzęczała kluczami podchodząc do niego z potępieńczą miną, która po chwili ponownie zmieniła się w uśmiech wybitnie szalbierczy - please do that again and don't stop... - zagryzła wargę z uśmiechem a oczy zabłysły w mroku jak dwa ogniki.
Derriuz - 2008-06-04, 23:14
:
Miast podejmować jakąkolwiek walkę słowną z Anną najzwyczajniej patrzył jej w oczy z pewnym siebie uśmiechem na twarzy. Miał lekko przechyloną głowę. Przeciągnął znacznie chwile, w których wpatrywał się w jej oczy, po czym nachylił się powolutku, dłonią delikatnie unosząc jej podbródek.
- I guess this won't be too cruel, chyba, że jesteś masochistką - szepnął, po czym złożył długi, namiętny pocałunek na jej ustach. Chwila niezwykle spokojne i cicha, z tak specyficznym klimatem za sprawą mroku ale i tego kim tak naprawdę jest tak druga osoba, przeciągała się nadzwyczajnie. W końcu jednak odkleił się ostrożnie od jej ust.
- Musimy zachować trochę sił na później - szepnął znów, po czym z uśmiechem polazł do swojego wozu, ale nagle zatrzymał się - I guess we should take taxi, or something, we don't wanna loose are driving license, do we?
Sygin - 2008-06-05, 09:05
:
Niewiele osób potrafiło sprawić by Annę zamurowało. Do tej pory z okolicznego towarzystwa tylko Max Parker. Więc fakt, że facet z którym jest również ma w zanadrzu tą sztuczkę wpędził ją w gigantyczne zakłopotanie. Tak więc przez kilka następnych sekund nie była w stanie wykrztusić ani słowa próbując sobie wyjaśnić co się z nią dzieje. Wnioski, które wyciągnęła z zachowania obojga lekko przytłaczały, więc postanowiła odsunąć je na późniejsze przemyślenia. Pokiwała głową na słowa Chillmana.
- Mam lepszy pomysł. Chodźmy na nogach. To wcale nie jest tak daleko, poza tym noc jest młoda. Wrócimy jakąś taksówką. Have you got fake ID? - zapytała grzebiąc w portfelu za swoim.
Derriuz - 2008-06-05, 17:17
:
- Splendid - odparł w reakcji na jej propozycję. Gdy natomiast zapytała o fałszywy dowód, uśmiechnął się i rzekł, to co miał w zwyczaju odpowiadać na takie pytania.
- You know I always do - i po tych słowach wystawił rękę, by Anna mogła się na niej wesprzeć, po czym począł prowadzić w kierunku plaży.
Sygin - 2008-06-05, 17:21
:
- Oh come on... do I look like your grandma? - parsknęła na ten gest i zabrała rękę obejmując go za to w pasie i bez żenady umiejscawiając dłoń w jego tylnej kieszeni spodni - tak lepiej. - oświadczyła z zadowoleniem w głosie - Chodźmy się napić. Mam nadzieję, że nikt nie uzna, że nie wyglądam na 21 lat.
Sygin - 2008-06-10, 15:46
:
Leżała plackiem na łóżku z nosem w najnowszym Clive'ie Cusslerze i radośnie czytała. Dla Anny dzisiejszy dzień był taki jak każdy inny. Co z tego, że Walentynki. Wprawdzie miała Dave'a ale krótko. I nikt nie mówił do nikogo słów przez wielkie K. Zatem, rozumowała logicznie, skoro żadne z nich nie jest w stanie euforii miłosnej, więc Valentine's Day ich nie dotyczy. Tak więc spędzała czas spokojnie czytając jedną z ulubionych serii i wyjadając chipsy z paczki leżącej obok niej.
Derriuz - 2008-06-10, 19:39
:
Dave zapukał w framugę drzwi z uśmiechem na twarzy. Nogi miał skrzyżowane i opierał się o ową framugę ramieniem. Zaraz ręce skrzyżował na piersi. Miał na sobie swoją skórzaną kurtkę, białą podkoszulkę i niebieskie jeansy. Głowa przechylona było lekko na bok w stronę framugi i prawego ramienia.
- May I? - zapytał grzecznym tonem spoglądając na nią z rozbawieniem w oczach, choć sam uśmiech niewiele mówił.
Sygin - 2008-06-10, 20:09
:
Uniosła brwi w zdumieniu a potem siadła na łóżku odkładając książkę na bok.
- Well hello... jasne że możesz, upadły piaskowy aniele - uśmiechnęła się psotnie lustrując go z zaciekawieniem jakby szukała piasku, którego już dawno nie było. - Co tam słychać w rzeczywistości chillmanowskiej?
W końcu zlazła z łóżka, złapała go za rękę i wciągnęła do pokoju. W rezultacie znalazła się na tyle blisko niego, że mogła go pocałować. Co skwapliwie uczyniła.
Derriuz - 2008-06-10, 20:12
:
Bez zastanowienia jak zwykle zresztą odwzajemnił pocałunek, równocześnie rękę opierając na jej plecach. Lewą. Prawą trzymał się jakby pod bok, lecz nieco wyżej.
- Powiedziałbym coś w stylu stara bieda, albo nudy, albo coś jeszcze bardziej żałosnego, gdyby nie fakt, że Ty... - uśmiechnął się do niej szeroko. Zaraz i drugą rękę uniósł, ale wyżej i do jej twarzy, by delikatnie trącić ją palcem w nosek.
Sygin - 2008-06-10, 20:17
:
- Yeah... smooth-talker - uśmiechnęła się lekko - Chodź słodkousty i siadaj gdzie tam chcesz, łącznie z podłogą, jak masz ochotę i framugą okna, bylebyś nie wypadł. I powiedz dlaczego plan nie wypalił z twojej strony. Ah - przypomniała sobie o czymś - want something to drink?
Derriuz - 2008-06-10, 20:23
:
- Próbowałem go namówić na jakiś wypad ale on najwyraźniej nie ma ochoty nigdzie się ruszać. Może innego dnia to się uda, a jeśli nie... Cóż, może wystarczyć będzie napuścić Ricky na niego... Ale diabli wiedzą co ona zacznie mu mówić - uśmiechnął się lekko, po czym, gdy padło kolejny pytanie z jej strony jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej i aż wyszczerzył zęby.
- If you don't mind... Aż mi w gardle zaschło na Twój widok - i dla podkreślenie efektu uniósł rękę do gardła i odchrząknął cicho.
Sygin - 2008-06-10, 20:31
:
- Kit to my ale nie nam - odparowała patrząc na jego miny podejrzliwie - przyniosę ci mrożonej herbaty ale jak się dowiem, że grzebałeś mi po szufladzie z bielizną, to następnym razem nie będziesz wiedział co będzie dodane do herbaty. Beware... - dodała głosem upiora prosto z niskobudżetowych horrorów i wyniosła się po napój na dół.
Derriuz - 2008-06-10, 20:57
:
- Hey, it's not that bad idea! - zawołał za nią, gdy mówiła o szufladzie z bielizną - Ale myślę, że wystarczyłoby, żebym grzecznie poprosił - zaśmiał się, po czym gdy miał już pewność, że starczy mu czasu, to skierował się w stronę jej biurka, gdzie za książkami postawił przedmiot wyciągnięty z kieszeni kurtka, a tym przedmiotem był... Prześliczny brązowy piesek, który w pyszczku miał równie śliczny srebrny naszyjnik, choć nie jakoś specjalnie wydziwiany, to jednak sam łańcuszek błyszczał się oczywiście jak należy. Bo jakże miałoby być inaczej w Orange County? Naszyjnik zwieńczony był niewielkich rozmiarów brylantem (trochę mniejszym od korka butelki) i przyozdobiony po bokach dwoma mniejszymi. Właściwie to nie do końca po bokach, a bardziej u górnej części. To oprawki przy tych pomniejszych właśnie był przymocowany ów srebrny łańcuszek. U szyi pieska wisiała karteczka z wyskrobanym "Guess who! ;D" czarnym flamastrem na białym papierze.
Gdy pozostawił swoją "niespodziewankę" w miejscu, do którego, jak miał nadzieję, Anna nie zajrzy zbyt prędko, przynajmniej póki on się nie ulotni (bo chyba uczyć się z nim nie będzie, prawda?) zajął miejsce na jej całkiem wygodnym łóżku.
Sygin - 2008-06-10, 21:04
:
- Okay... przyniosłam ci cytrynową bo chyba zielonej byś nie chciał. Niemęska czy coś... - odezwała się wchodząc do pokoju i machając dwoma butelkami, z których jedną rzuciła sprytnie tak, że wylądowała na środku Chillmana wyciągniętego na środku jej łóżka. Sama siadła obok niego po turecku i pociągnęła łyka z drugiej butelki.
- Napuścić Ericę? Wiesz, że chyba to dzisiaj zrobiłam? - powiedziała z zastanowieniem pociągając spory łyk.
Derriuz - 2008-06-10, 21:16
:
- Thanks a lot - zawołał z uśmiechem łapiąc butelkę tuż nad swoim splotem słonecznym. Co zabawniejsze, gdyby nie złapał, pewnie korek trafiłby prosto w ów splot i go na chwilę przytkał, choć przedmiot lekki. Ach, kobiety i ich zabójcza precyzja, powinienem uważać - zaśmiał się w duchu, po czym odkręcił butelkę i dźwignął się na łokcie, by upić spory łyk z butelki. Tak dla pozorów.
- So... What do you mean you did IT? - uniósł lekko brwi, czekając na rozwinięcie wypowiedzi.
Sygin - 2008-06-10, 21:27
:
- No cóż... kazałam jej się wziąć w garść i pogadać z nim. Nawet jeśli on tego nie będzie chciał i dalej robił uniki - mruknęła bawiąc się nakrętką i lekko marszcząc brwi - I chyba dopięłam swego bo zamiast tego nienaturalnego spokoju jaki ma na twarzy widziałam chyba zaciętość. To może być naprawdę rozmowa z piorunami. O ile Erica nie pohamuje chęci wyprostowania spraw i wprost mu nie powie, że ma z nią zerwać. Oh... - zrobiła wielkie oczy - D'ya think I woke up a moster?
Derriuz - 2008-06-10, 21:49
:
- Ehm... - podrapał się po brodzie już nie uśmiechając się ani trochę - To be honest... I'm afraid you did. But... Może w końcu skończą z tą zabawą w kotka i myszkę, bo to nie dość, że niemądre, to jeszcze pewnie nudne się zrobiło... - rzucił, ciągnąć kolejnego łyka napoju - Anyways I hope she will stay at least a bit calm...
Sygin - 2008-06-10, 22:00
:
Pokiwała smętnie głową.
- Ty ją znasz lepiej więc może masz rację. Chciałabym, żeby to wszystko było mniej skomplikowane... - powiedziała padając na plecy i opierając butelkę na przeponie. - You know... epoka kamienia łupanego. Kijem przez łeb i za włosy do jaskini - tak się zdobywało kobiety. A teraz z obu stron trzeba pilnować co się robi, myśli, mówi... - westchnęła ciężko gapiąc się w sufit.
Derriuz - 2008-06-11, 12:10
:
Chłopak uniósł brwi przenosząc na nią wzrok.
- Czyżbyś wyraziła chęć do powrotu do tamtych starych zwyczajów? - i po tych słowach uśmieszek pojawił się na jego facjacie - Anyways, I think that sooner it ends means better. No matter how they will end up... I mean... I do care about it, but... Lepiej nic niż coś złego... Rozumiesz mnie? - zapytał niemal pewien, że odpowie, że nie rozumie.
Sygin - 2008-06-11, 12:29
:
- I have no idea what are you talking about - oświadczyła odwracając głowę w jego stronę - i nie chce już się mieszać. I think I did enough. I wcale nie chcę dostać po łbie kijem nawet jeżeli to miałoby ułatwiać sprawy. Ty też nie chciałbyś tego, wierz mi - wyszczerzyła się radośnie - bo bym ci oddała. Tak nawiasem... jest też graficznie przedstawiony sposób w jaki kobieta epoki kamienia łupanego zdobywała sobie mężczyznę do jaskini, ciągnąc go tam za... - nie dokończyła wybuchając dzikim śmiechem i aż turlając się z wielkiej radości.
Derriuz - 2008-06-11, 19:50
:
Jedna jego brew poderwała się do góry, a usta przybrały wyraz jakby zniesmaczenia, co, jak zaraz miało się okazać, było jedynie udawanym wyrazem.
- Laughin', eh? - rzucił kwaśno, patrząc na tarzającą się ze śmiechu Annę- Well... I'll give you a good reason to laugh, okay! - i po tych słowach rzucił się na Annę z rękoma, by... Zacząć ją łaskotać to pod bokami, to pod ramionami, czy też gdzieś indziej gdzie tylko mu się udało.

Drobne przenosinki akcji ;)
Sygin - 2008-06-11, 20:05
:
Należało zrewidować Anny podejście do Walentynek. O ile dzisiejsza wizyta Dave'a stanowiła coś takiego. Było przyjemnie i nie romantycznie, wesoło... trochę miziania...Uśmiechnęła się do siebie zamykając drzwi do pokoju. Taki układ jej całkiem odpowiadał. Rozejrzała się szukając butelek po Ice Tea. Jedną znalazła po dłuższym szukaniu pod łóżkiem, a drugą starannie ustawioną na stole obok jej Cussler'a, książek, ulotek, segregatorów, brązowych piesków z czymś błyszczącym, luźnych kartek, pudełek po CD...
- Wait a second - zagadała do siebie - what's wrong with this picture... - raz jeszcze przebiegła wzrokiem po biurku i ostatecznie jej spojrzenie padło na pieska, którego zdecydowanie tam wcześniej nie było. Wzięła go z piskiem na ręce a potem aż jęknęła na widok tego co trzymał.
- "Guess who?" Niech cię diabli Chillman. Mogłeś mi to dać osobiście... it's so sweet...
Rozanielona zaczęła przymierzać łańcuszek kolejny raz rewidując podejście - tym razem do Dave'a i Walentynek. W końcu siadła na łóżku i wybrała jego numer bawiąc sie łańcuszkiem.
Sygin - 2008-06-11, 20:49
:
- I co się dziwisz?! Przecież ja usycham z tęsknoty za tobą już minutę po tym jak znikasz! - wykrzyknęła ze świętym zaskoczeniem w głosie. Przetrzymała go chwilę by zdążył zbaranieć przy swoim telefonie a potem wybuchnęła ciepłym śmiechem, by dać do zrozumienia, że to był tylko żarcik.
- Znalazłam pieska z łańcuszkiem. Śliczne i jedno i drugie. Masz świetny gust, maaaan - powiedziała już spokojniejszym tonem - Dziękuję. Czy mam ten prezent traktować jako walentynkowy? - zapytała z uśmiechem na koniec, moszcząc się wygodnie na łóżku i przytulając maskotkę do siebie - Or you just give the kind of gifts to your girlfriends without special occasion?
Sygin - 2008-06-11, 21:06
:
- Oh... a ja miałam nadzieję na jakąś podpowiedź żeby wiedzieć co o tobie myśleć Dave. A teraz będę musiała znowu kopać w tobie, żeby cię lepiej poznać. I zapewne zrobię nadinterpretacje... tak czy siak to wszystko to twoja wina. - oświadczyła z samozadowoleniem. - What you're doing? - zapytała ciekawie.
Sygin - 2008-06-11, 21:40
:
- Interesujące, hon. A nie przyszło ci do głowy, że mogłeś dać mi tego pieska osobiście i zobaczyć reakcję od razu? No i teraz nie musiałbyś po mnie wracać, żeby gdzieś pójść - wyjaśniła uprzejmie, wiercąc się na łóżku. W końcu zlazła z niego i siadła na podłodze opierając się o nie - I don't mind. Czy to kolejne niekonwencjonalne, kompletnie nie walentynkowe wyjście, które tylko tak wygląda? - zapytała niewinnie.
Sygin - 2008-06-20, 19:33
:
Odłożyła grzebień, którym przez ostatnie 10 minut z werwą machała po głowie doprowadzając do perfekcji swoją niewymuszoną pierzastą fryzurkę, która wyglądała jak wiatrem czesana. Następnie uważnie się przyjrzała twarzy. Makijaż lekki - generalnie podkreślone tylko oczy za to bardzo starannie i urokliwie. Na usta planowała jasny błyszczyk ale to za chwilę. Anna pogwizdując coś skocznego zaczęła grzebać w szafie z której po chwili wyszła niosąc coś połyskliwego i ciemnozielonego i jeansy. Oraz ulubioną kaszkietkę. Nie certoląc się zbyt długo wciągnęła na siebie wszystko a potem rzuciwszy zdumione spojrzenie na zegarek (niemożliwe, żeby już było po 18tej!) zaczęła kończyć szykowanie się - nie spiesząc się zbytnio. Mogła się założyć, że zarówno Erica jak i Lindsay niedawno skończyły "dyskusje" z chłopakami i się szczególnie nie spieszą. Więc ona też nie musiała - jej "dyskusje" były wcześniej. Lekki uśmiech zabłąkał się na usta gdy rzuciła okiem na śliczny naszyjnik od Dave'a leżący w pudełku obok lustra. Strasznie chciała go ubrać ale chyba niezbyt pasował. Zresztą... miała czas by się namyślić. Było dopiero po 18tej.
Sygin - 2008-07-07, 11:25
:
"Stała w tym dziadowskim Bait Shopie na tej dziadowskiej scenie ze świadomością, że jest ubrana we flanelową piżamkę i piszczące kapcie-pieski a cała banda ludzi gapi się na nią. W tym momencie z tej bandy wytańcował Chase w parze z Chillmanem i obaj tańcząc tango (Stevens z różą w zębach) zaczęli dawać pokaz tańca towarzyskiego. Między jednym krokiem a drugim Chase rzucił na nią spojrzenie pełne ironii - Ty nigdy nie dostaniesz sie do MSA... jesteś do niczego - i przegiął Chillmana, który dodał - No chyba, że mam ratować twój tyłek z kłopotów, miss mop..."

Anna otworzyła oczy i siadła na łóżku zdenerwowana, stwierdzając po chwili, że to tylko sen. Głupi, idiotyczny sen. Z jękiem padła z powrotem w pościel i nakryła się kołdrą w całości.
Sygin - 2008-07-09, 09:47
:
"Ponownie stała na środku sceny we flanelowej piżamce i kapciach pieskach i patrzyła bezradnie na samą siebie wykonującą żałosne podrygi w stylu tych jakie obserwowała u pijanych ludzi na imprezach w OC. A przed nią siedziała komisja oceniająca MSA złożona z jej wszystkich znajomych z Newport... i ekipy z Pittsburgha. Muzyka została zatrzymana ręką przewodniczącego - Nadajesz się - odezwał sie Stevens (nadal z różą w zębach) - do zamiatania korytarzy w MSA. Wygląd masz też odpowiedni. - i zaśmiał się, a reszta komisji mu zawtórowała a potem zaczęli wszyscy tańczyć..."

Anna otworzyła oczy skulona w kłębek na skraju łóżka. Kolejny chory sen.
- That's it... - powiedziała do siebie i odrzuciła pościel. - You can't deal with it, fight it - dodała i wyskoczyła z łóżka udając się w trasę prysznic - szafa - kuchnia - która to trasa zajęła jej jakieś 20 minut. Wtykając telefon do kieszeni spodni rzuciła na niego okiem i skrzywiła się. Chillman nie dawał znaku życia. Kolejny zabójczo wspaniały znak. W końcu pogryzając grzankę w kuchni zdecydowała, że jedyne co może zrobić to po prostu sie nie dać. I tak parę minut później wyszła z domu i niespiesznym krokiem udała sie do garażu a stamtąd do parku by wywietrzyć idiotyczne sny z głowy i wziąć się za siebie.
Sygin - 2008-07-16, 10:43
:
Anna siedziała nad basenem i pluskała stopą po powierzchni wody. Do tej chwili bolały ją mięśnie po tym co Chase z nimi wyrabiał. Wyciągnęła jedną nogę z wody, ściągnęła palce i machnęła nią w powietrzu. Akcja zakończyła się syknięciem gdy ścięgna zaprotestowały i niezadowolonym mruknięciem dziewczyny - jeśli teraz tak boli to co będzie jeśli w MSA będzie musiała robić takie numery codziennie. Pokręciła głową i wstała - na samą myśl o przesłuchaniu przeszły ją dreszcze strachu. Więc żeby się uspokoić powoli zaczęła wykonywać ćwiczenia i figury jakie jej dziś Stevens pokazał, ku swej radości pamiętając wszystko.
Sygin - 2008-07-18, 23:01
:
Jeszcze jeden zgrabny obrót, parę drobnych kroczków, wsunięcie kciuków w szlufki spodenek i coś w rodzaju tańca bioder z odrzuceniem głowy i fruwającej grzywki do tyłu, podskok i...
I w tym momencie roztańczona blondynka zapomniała, że znajduje się nad basenem, wylądowała niemal na oparciu leżaka, który gibnął sie w bok i w rezultacie Anna z piskiem zaskoczenia straciła równowagę i w pięknym stylu wpadła do basenu w ubraniu z wielkim pluskiem.
Wnurzyła się po chwili prychając wodą i rozejrzała się szybko z nadzieją, że nikt nie widział tego cyrku. Stevens by się zaczął straszliwie nabijać na przykład... a Chillman by się tylko zaczął śmiać. Obie reakcje nie byłyby mile widziane tak więc dobrze, że żadnego nie było w okolicy... tak jej się zdawało bo przemoczone włosy miała na całej twarzy i ledwo co widziała. Machnęła nogami by utrzymać się na powierzchni i odgarnęła włosy z twarzy.
Sygin - 2008-07-20, 21:04
:
Paręnaście minut po niefortunnej przygodzie mokre ślady wokół basenu zdążyły już obeschnąć tak jak częściowo włosy Anny, która wyciągnęła się na leżaku, przebrana w suche ciuchy. Miała dość tańców, dość pływania i dość strachów. Ale słoneczko było przyjemne więc tylko nastroszyła włosy by schły szybciej (co z tego że wyglądały teraz nieco jak miotełka do kurzu) i wetknęła nos w pożyczoną od Dave'a książkę Kinga, którą obrabiała ostatnio. Swoją drogą ileż można ratować i gdzie on był?! Na moment się spięła wyobrażając sobie rozmaite straszliwe kataklizmy drogowe, tonące samochody, strzelaniny, ale po chwili stwierdziła, że on nie jest głupi. I skoro kogoś musi ratować to na pewno wyratuje przy okazji swój własny tyłek. I nieco uspokojona ponownie zabrała się za czytanie moszcząc sie wygodnie i tylko od czasu do czasu zerkając na komórkę.
KapitanOwsianka - 2008-07-21, 22:29
:
Telefon nagle się rozdzwonił. Anna uradowana tym, że dzwonił do niej Dave, odebrała.

Co jednak, jeśli upada to w co do tej pory wierzyliśmy?

Kamera przeniosła się do samochodu Dave'a który już sam wracał do Newport. Trzymał przy uchu telefon, a minę miał pełną troski. Tak... Wszystko w porządku. westchnął. Jak wrócę, będziemy musieli porozmawiać.


The end
Sygin - 2008-08-10, 13:58
:
Zwinąwszy sie wygodnie w kłębek w fotelu założyła na uszy słuchawki podłączone do sprzętu grającego. W momencie kiedy w słuchawkach rozległ się kawałek "Bounce" przymknęła oczy i spróbowała sobie wyobrazić do tej muzyki odpowiednie ruchy i figury. Co w sumie przyszło jej zaskakująco łatwo.
- Two weeks more... - mruknęła do siebie nie otwierając oczu. Jedynie podgłośniła muzykę i oparła głowę o oparcie szukając w muzyce ucieczki od stresu.
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 22:04
:
Drzwi trzasnęły, Chase i Anna całowali się namiętnie wirując po całym pokoju i odbijając się od różnych mebli. Na moment przerwali kiedy Anna zaczęła ściągać koszulki Chase'a, przez jego głowę. Kiedy wreszcie pozwijany ciuch został odrzucony gdzieś w bok zrzucając z komody jakieś świecidełka i głośniki od I-poda, zaczęli znowu całować się zachłannie i obracać po pokoju. Kaszkiet dziewczyny wyfrunął gdzieś w powietrze i zawisł na żyrandolu. Zrzucone sportowe buty odbiły się od drzwi. Zatrzymali się, wreszcie koło łóżka. Chase odnalazł dół jej bluzki i ściągnął ją lekko burząc fryzurę dziewczyny, ukazując tym samym płaski, umięśniony brzuch i ładne piersi w koronkowym biustonoszu. Na chwilę na siebie patrzyli, Anna przygryzła dolną wargę. I to był kolejny impuls. Znowu się na siebie rzucili. Chwilę potem wylądowali na łóżku.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-01-31, 12:32
:
Anna! Wróciłam do domu! z dołu dobiegł do nich głos cioci Anny, która najpewniej właśnie wróciła z zakupów, czy z czegoś tam innego. To ich zbudziło i jeszcze świadomość afery jaka by była, gdyby teraz ciocia weszła na górę i nakryła oboje leżących na łyżeczkę i splątanych pościelą. Wszystko w porządku? Zjesz coś może? doleciało jakby wyraźniej, widać ciocia stanęła przy schodach.
Sygin - 2009-01-31, 13:35
:
Poderwała głowę z ramienia Chase'a, na którym ją opierała, śpiąc. Jasne włosy rozsypały się na wszystkie strony tworząc na czubku głowy efektownego "kogutka." Brązowe oczy rozszerzyły się w szoku.
- Holy shit! - pisnęła ledwo dosłyszalnie podrywając się do pozycji siedzącej. - "Get dressed" - ulepiła słowa ustami niemal nie wydając dźwięków i sięgnąwszy za łóżko odnalazła jego spodnie by zaraz nimi w niego rzucić. Na wszelki wypadek. Sama wyskoczyła z łóżka i zatrzymała się przy drzwiach a potem starając się to zrobić jak najbardziej naturalnie, odkrzyknęła.
- Nie nie trzeba. Nie jestem głodna. I had a big - rzuciła okiem na Chase'a i nieoczekiwanie zaczęła się szczerzyć - lobster for lunch - Typowe. Zamiast się bać była bliska tego by zacząć się śmiać z całej sytuacji. Trzęsąc się prawie ze śmiechu oparła głowę bokiem o drzwi zasłaniając usta ręką i patrząc na chłopaka rozbawionym wzrokiem.
KapitanOwsianka - 2009-01-31, 13:49
:
Jak na złość nie przekonało to cioci, której kroki dały się słyszeć już na schodach. Chase poradził sobie z bielizną, ale ze spodniami i szelkami było znacznie trudniej, tańcując na łóżku, siłował się z zaplątanymi ubraniami, wyglądając przy tym przekomicznie. Ciocia była już na górze i zapukała do drzwi. Na pewno wszystko w porządku? zapytała, a Anna ubrana w prześcieradło już widziała oczami wyobraźni jak drzwi się otwierają. I rzeczywiście ciocia pociągnęła za klamkę dokładnie w momencie, gdy Chase stracił równowagę i zwalił się za łóżko z łoskotem.
W progu stanęła ciocia Anny i rozejrzała się po pokoju. Chase'a nie dostrzegła, który był schowany za łóżkiem. Rany, ale masz tutaj burdel... Powinnaś posprzątać. zauważyła spokojnie.
Sygin - 2009-01-31, 14:04
:
- Yeah... ale wiesz jak to jest.. staram się cieszyć ostatnimi chwilami wolności - potargała włosy starając się wyglądać zupełnie normalnie, pomijając fakt odziania w prześcieradło - od jutra będzie porządniej bo inaczej nie odnajdę nic kompletnie. Wszystko gra... poza tym, że trochę spiekłam pittsburgh'ską skórę dziś na plaży. - szybko skrystalizowało się w głowie wyjaśnienie co do tego czemu jest w prześcieradle o tak wczesnej porze. - Gotta put some more aloe balam on... - mruknęła przesuwając dlonią po karku, który faktycznie był nieco bardziej różowy niż zwykle.
KapitanOwsianka - 2009-01-31, 15:55
:
Oh... Powinnaś się czymś nasmarować. powiedziała ciocia i raz jeszcze omiotła wzrokiem pokój. I posprzątaj tutaj potem. Jak zgłodniejesz to zejdź na dół, razem z wujkiem chcemy coś przygotować. powiedziała i uśmiechnęła się do Anny, po czym wycofała się z pokoju zostawiając otwarte drzwi i zaczęła schodzić na dół.
Sygin - 2009-01-31, 16:24
:
- Ok. Ale to jak zgłodnieję. - powiedziała krótko. Następnie poczekała z dłonią na klamce aż ciotka zejdzie przynajmniej połowę schodów i zamknęła drzwi. Oparła się o nie zagryzając wargę i znowu dusząc się ze śmiechu po czym wskoczyła na łóżko. Już po chwili jasny łebek wyjrzał za krawędź tam gdzie wedle wszelkich szacunków winien leżeć Chase.
- The coast is clear - roześmiała się cicho - Żyjesz? - uniosła jedną brew do góry trzęsąc się ze śmiechu.
KapitanOwsianka - 2009-01-31, 17:34
:
Głowa Chase'a wyskoczyła z pod łóżka. Wow, było gorąco. zauważył i zaczął wygrzebywać się spod łóżka. And what's the big deal? powiedział rozpaczliwie szukając butów i reszty swoich ciuchów.

W tym czasie ciocia Anny zeszła na dół, do kuchni, gdzie wujek już pił kawę.
Wiesz Jim, mam wrażenie, że Anna... zawahała się sięgając po kubek, żeby sobie też zrobić kawę chyba odkrywa swoją kobiecość. powiedziała zatroskana poważnie, co spowodowało, że wujek zakrztusił się pitą kawą i wypluł ją od razu.
- Ale jak to?
- Bo widzisz... Zdaje mi się, że prawie nakryłam ją na... Zabawach. widocznie brakowało jej słów, za to Jim zaczął już panikować, spodziewając się, że będzie musiał z młodą Sternówną porozmawiać o ważkich sprawach. Myślisz, że powinnam z nią pogadać? Wujek Anny odetchnął z ulgą.
- Hmmm, dziewczyna dojrzewa, a w zasadzie jest już prawie dorosła... Nie ma tu jej rodziców, więc... Tak chyba powinnaś z nią pogadać.

I przeniesienie akcji, dla nich.
Sygin - 2009-01-31, 18:55
:
Siadła na łóżku po turecku otaczając się prześcieradłem i nadal się podśmiewając.
- Listen nad learn - zaczęła szczerząc się - Oto Anna, grzeczna dziewczynka, która muchy by nie skrzywdziła i w mniemaniu mojej rodziny - wstydliwa siedemnastoletnia dziewica. - wskazała na siebie. - Masz teraz pojęcie jaki dla nich wszystkich to byłby szok gdyby się okazało, że wszystkie ich wierzenia są nieprawdziwe? That means, my dear dancer, that you are not allowed to be caught here naked - błysnęła zębami klękając w końcu i pochylając się lekko w jego kierunku - or I'm grounded. A tego to raczej bym nie chciała.
KapitanOwsianka - 2009-01-31, 19:00
:
Wreszcie wygrał w siłowaniu się z drugim butem i oparł się o materac łóżka nachylając się nad Anną. Rozumiem, że w tej sytuacji raczej nici kolejnej rundy. powiedział z uśmiechem i pocałował ją przelotnie, a potem wciągnął nosem jej zapach Och... Opiekunowie. rzekł nienawistnie i cofnął się sięgając po splątane koszulki. Wyjdę przez okno...
Sygin - 2009-01-31, 19:04
:
- Źle rozumiesz, man - złapała go zanim zwiał i pocałowała mocno - druga runda może być. Tylko nie teraz. I nie tutaj. I raczej musisz wyjść przez okno - dodała cicho oglądając się na drzwi. W końcu zeskoczyła miękko z łóżka i podeszła do okna by sprawdzić czy nikt w rodzaju ogrodnika/sąsiada/ któregoś z sąsiadujących Parkerów lub podejrzliwego członka jej własnej rodziny nie łazi w okolicy.
KapitanOwsianka - 2009-01-31, 19:14
:
Nie zdążyła jednak dojść do okna, bo na schodach odezwały się kolejne kroki. Oboje spojrzeli na siebie przerażonymi oczami. Chase wreszcie naciągnał na głowę ciuchy i przełożył jedną nogę przez otwarte okno, spojrzał jeszcze tęsknie za Anną i pocałował ją, kiedy do niego podbiegła, po czym stracił równowagę i zleciał prosto na wielkolistną roślinę rosnącą pod jej oknem i dobrze, bo drzwi się otworzyły i do środka wszedł jej wujek. Zdębiał widząc półnagą dziewczynę w samej bieliźnie i wycofał się szybko. Musimy zainstalować Ci zamek... powiedział odwracając wzrok i zamykając drzwi.
Wyglądało na to, że sytuacja się uspokoiła, więc blond główka wychynęła przez okno by zobaczyć, czy Chase'owi nic się nie stało. Chłopak gramolił się powoli z liści trzymając za plecy. Ale najzabawniejsze było to, że z góry na wszystko patrzył pan Parker, wielkimi, zaskoczonymi oczami, trzymając w ręku torbę ze śmieciami.
Oh... Hi Mr. Parker. uśmiechnęła się usprawiedliwiająco, tak jak tylko ona potrafi.

Przeniesienie akcji do: Parker's house
KapitanOwsianka - 2009-02-11, 10:44
:
Anna siedziała przy komputerze pracując nad czymś. W całym domu było już cicho i wszyscy, prócz niej spali. W zasadzie nie pracowała, zamyśliła się nad czymś bardzo intensywnie, a po ślicznej twarzyczce było widać, że jest to coś poważnego. Z tego zamyślenia wyrwał ją dźwięk czegoś małego uderzającego w okno, za chwilę drugi raz i trzeci. Ktoś rzucał kamyczkami w jej okno.
Sygin - 2009-02-11, 11:41
:
- Hmmm? What a... - odchyliła się na krześle i rzuciła okiem w stronę okna. Gdy kolejny kamyk uderzył cicho o szybę zaciekawiona podeszła i uchyliła je ostrożnie. Blond główka wyjrzała na zewnątrz i żywo pokręciła się to w prawo to w lewo to znowu wyciągając szyję i szukając tego rzucającego kamieniami o północy.
KapitanOwsianka - 2009-02-11, 12:05
:
I w tym momencie oberwała prosto w czoło kamykiem. Ops! Sorry! doleciało teatralnym szeptem z dołu, gdzie stał Chase. Nic Ci nie jest? zapytał z miną wybitnie świadczącą o tym, że mu przykro, bo zrobił jej krzywdę, a chwilę potem zaczął gramolić się po ścianie na górę.
Sygin - 2009-02-11, 13:43
:
- Ouch! Perfect... zamiast kwiatkiem to kamieniem - syknęła łapiąc się za czoło. Ale skoro krew nie tryskała i nawet sińca nie było, poświęciła się bez reszty dziwowaniu temu co Chase wyrabia na winorośli. Po chwili widząc jego wysiłki zaczęła się dusić ze śmiechu - Niemal scena balkonowa, Stevens... - ale okno szerzej zostało otwarte a ona czujnie nasłuchiwała czy wujostwo się nie obudziło.
KapitanOwsianka - 2009-02-11, 15:30
:
Śpią jak zabici, zaglądałem do ich sypialni. wydyszał odbijając się od ściany i efektownie chwytając się framugi okna. Podciągnął się i przechylił przez okno. Głowa przeważyła i po chwili przewrócił się z rumorem do pokoju Anny. Oboje zamarli w bezruchu, nasłuchując, czy wujostwo się nie obudziło. Chyba w porządku... powiedział leżąc na plecach z podkurczonymi nogami i rękoma dziwnie ułożonymi, oraz miną wybitnie świadczącą o braku rozumu.
Sygin - 2009-02-11, 19:01
:
Pokręciła głową i chwyciwszy go za rękę, mocno pociągnęła usiłując pomóc wstać.
- Co ty tu w ogóle robisz o tej porze - zapytała starając się mówić szeptem i nie śmiać co było prawie awykonalne. - Jeszcze brakuje by stary Parker znowu cie zobaczył tym razem włażącego przez okno... - zatrzęsła się z tłumionego śmiechu.
KapitanOwsianka - 2009-02-11, 19:41
:
Nikogo nie widziałem na balkonie... powiedział podnosząc się i rozmasowując kark Stęskniłem się... Liczyłem na trzecią rundę, no i zaczęło mi Ciebie brakować, Stern. powiedział spokojnie i podszedł do drzwi. To jak? Twoi opiekunowie śpią... uśmeichnął się tajemniczo.
Sygin - 2009-02-11, 21:43
:
- Rozważmy za i przeciw tej sytuacji - odezwała się cicho z rozbawieniem w głosie - Jest noc, wujostwo śpi. Niewątpliwie plusy. But... - dodała - diabli wiedzą czy ktoś cię i tak nie widział, poza tym czy jak dostaniesz to co chcesz to zaczniesz uważać mnie za łatwą. Minusy. Dwa do dwóch - oświadczyła siadając na łóżku z zaintrygowana miną. - Stęskniłeś się za mną - plus. Ale bezinteresownie byś nie przylazł - dodała ściągając usta i przesuwając nieco powstały dzióbek na bok - Check, mate. 3 do 3. Chyba, że widzisz jeszcze coś co może przeważyć stan faktyczny w jedną lub drugą stronę... - uśmiechnęła się jak spryciara wlepiając w niego brązowe oczęta.
KapitanOwsianka - 2009-02-11, 22:44
:
Podrapał się po głowie zastanawiając się nad odpowiedzią. Mój brat jest dyrektorem prestiżowej szkoły tańca. powiedział kiwając głową jakby to co powiedział było argumentem nie do przebicia. No i mam niesamowitą, wręcz niepohamowaną... mówił wchodząc na łóżko Na Ciebie ochotę... uśmiechnął się.
Sygin - 2009-02-12, 06:54
:
- Oh... to już są dwa argumenty. Nieokreślonej przynależności, Chase - zaśmiała się cicho cofając się w miarę jak się zbliżał. - Pokuszę się więc o stwierdzenie, że pierwszy jest zdecydowanie na minus - mruknęła łapiąc go za koszulkę z przodu - Your brother is an asshole. No offense. - mruknęła. Rozbawione mrugnięcie brązowych oczu. - Ale za to drugi jest na plus. Znowu pat? Czy raczej tak gigantyczny plus - przechyliła głowę z usmiechem i raptownie przyciągnęła go do siebie - że chyba mamy zwycięzcę... The debate is over. - i na potwierdzenie tego zamknęła sobie i jemu usta pocałunkiem.
KapitanOwsianka - 2009-02-14, 20:56
:
Kamera przeniosła się na ekran komputera, na którym widniało zdjęcie Chillmana, które szybko schowało się pod wygaszaczem.

... chociaż wcale nie są pewni, czy właśnie na takim oparciu i na tej osobie im zależało...

Ciąg dalszy w Willi Morganów
Sygin - 2009-02-16, 16:45
:
- Morning... - Anna wparowała do kuchni, witając się odruchowo bez patrzenia czy ktoś w niej jest czy tylko jest bardzo uprzejma dla mebli, z wyraźnie zadowoloną miną. Jasne włosy powiewały czupurnie ujarzmione jedynie małym kapelutkiem z rondem w szaroburą kratkę, który zjeżdżał filuternie na oko. Bardzo zadowolone z siebie oko. Sięgnęła do szafki wyjęła miskę i napełniła w równych częściach płatkami i mlekiem po czym na stojąco zaczęła napychać się śniadaniem.
KapitanOwsianka - 2009-02-16, 22:44
:
Ciocia stała jeszcze w szlafroku i patrzyła osłupiała z kubkiem kawy w ręku na zadowoloną z siebie Annę. Spojrzała znacząco na swojego męża, który wyglądał jeszcze zabawniej, zamarły z łyżką pełna płatków z lekko otwartymi ustami pełnymi płatków. Otrząsnął się i zaczął przeżuwać, by po chwili odpowiedzieć: Dzień dobry skarbie, dobrze spałaś?
Sygin - 2009-02-16, 23:02
:
- Jak najbardziej - wybełkotała z pełnymi ustami i spojrzała niewinnymi brązowymi oczami na wujostwo. - Czy jest jakiś powód dla którego miałoby mi się źle spać? - odsunęła kapelusik w tył głowy nieco patrząc to na ciotkę to na wuja z zainteresowaniem.
KapitanOwsianka - 2009-02-16, 23:31
:
Nie, nie nie! zaprzeczył żarliwie i wlepił wzrok w swoje płatki. Coś się szykowało. Najwyraźniej i ciocia i wujek zbierali się by z nią poważnie porozmawiać, ale brakowało im odwagi, czy czegoś innego umożliwiającego rozmowę na temat pszczółek i motylków z dorastającą dziewczyną...
Sygin - 2009-02-16, 23:46
:
- Emmm... - dokończyła płatki tak szybko jak się dało. Atmosfera się zagęściła a Anna nie lubiła się dusić. - Skoro tak to fajnie. Gotta go... mam coś do załatwienia z... - pomysł przyszedł w nagłym przebłysku inteligencji - Maxem. Zanim pójdę do szkoły. Tak nawiasem to pozwolę się mu wręcz zawieść. - dodała triumfalnie i prawie bez wahania. Miska powędrowała do zlewu, dziewczyna zakręciła się jak fryga, z rozpędu cmoknęła ciotkę kolo ucha, wuja w czubek głowy i wypadła z domu - See ya! - dobiegło jeszcze zanim trzasnęły drzwi. Anna skrótem pobiegła do domu Parkerów oddychając z ulgą.
Sygin - 2009-03-26, 22:46
:
- No cóż... mogło być gorzej... - mruknęła patrząc na swe odbicie w lustrze. Sukienka koloru rozmytego fioletu wpadającego przy pewnym świetle w kolor szaro srebrzysty zgrabnie opinała jej sylwetkę od biustu aż do bioder rozkloszowując się miękko nad kolanami. Pozbawiona była pleców i miała tylko jedno ramiączko... a właściwie łańcuszek biegnący na ukos od prawej strony z przodu po lewą z tyłu. Niezbyt wysokie szpileczki - wolała nie ryzykować złamania sobie nogi na parkiecie na 12 centymetrowych obcasach - wyszczuplały i tak zgrabne nogi i podniosły ją nieco. Szyja była goła. Nie miała pomysłu na to co dobrać. Miała kiedyś idealną ku temu rzecz... ale ten łańcuszek pewnie był już gdzieś w lombardzie gdzie zapewne zaniósł go jakiś przedsiębiorczy uczeń HH gdy podniósł go z ziemi. Pokiwała poważnie głową. Łańcuszek, Dave.. wszystko było stracone... a ona miała coraz mniejszą ochotę iść na ten cyrk. Westchnęła cicho i potrząsnąwszy starannie uczesaną główką podreptała szukać w szkatułce na biżuterię czegoś zastępczego na szyję. I tak pójdzie.. nie miała poza tym co robić.
KapitanOwsianka - 2009-03-27, 09:34
:
Usłyszała pukanie do drzwi pokoju. W progu uchylonych drzwi stanął Chase, w garniturze, z jednym z tych uśmiechów jakie facet strzela, kiedy wygląda i czuje się jak Bond. James Bond.
Uśmiechnął się ciepło do Anny, na przywitanie. Cześć śliczna...
Sygin - 2009-03-27, 12:47
:
Wkładając właśnie kolczyk w ucho - długi i połyskujący, wyglądający jak fragment łańcuszka, co przy krótkiej fryzurce i jej zgrabnej szyi wyglądało bardzo ładnie - odwróciła się ku niemu z uśmiechem w oczach. Który przeszedł i na usta na widok chłopaka w garniturze. I z miną Bonda.
- Och Chase... - zaświergotała, przewracając omdlewająco oczami, tak jakby mogła zrobić jakaś "dziewczyna Bonda" w filmie - how handosme... - skomentowała jego wygląd. - Powinieneś częściej się tak nosić i wszystkie laski twoje. - zachichotała bawiąc się z drugim kolczykiem. - What's up?
KapitanOwsianka - 2009-03-27, 20:55
:
Kiedy mnie nie zależy na wszystkich laskach... powiedział spokojnie, szeroko się uśmiechając. Odbił się od framugi i podszedł do niej by skraść jej całusa na powitanie. Jesteś gotowa? Zamówiłem nam limuzynę...
Sygin - 2009-03-28, 11:48
:
Przejrzała bezskutecznie kasetkę poszukując jakiegoś łańcuszka i ostatecznie zdecydowała się na prościutką żmijkę by było cokolwiek. Szybko zapinając ją na szyi uśmiechnęła się do Chase'a.
- Jestem gotowa. A limo? - brązowe oczy zrobiły się wielkie z zaskoczenia gdy chwytała torebkę pod kolor kiecki - no no... nieźle... - ostatnie spojrzenie w lustro - How do I look?
KapitanOwsianka - 2009-03-29, 10:45
:
Absolutly amaizing... powiedział z uśmiechem. Będziesz gwiazdą tego wieczoru... dodał I dlatego właśnie pojedziemy limuzyną. W której mógłbym odebrać wreszcie to co mi obiecałaś... puścił jej figlarne oczko i podał ramię.

Przeniesienie akcji.
Sygin - 2009-09-14, 18:17
:
- Nie wiem o której wrócę! - wrzasnęła Anna wychodząc z domu do kogoś w jego wnętrzu - Postaram się nie nad ranem. Jakby co to Max mnie odwiezie. Albo Dave. Tak, idę z Davem i Max też tam będzie. Don't worry! I'm a good girl. And a big one too. - dodała zamykając drzwi i szybkim krokiem, stukając szpileczkami ruszyła na koniec podjazdu. - Może nie wzrostowo ale z charakteru to jestem gigant. - zamruczała pod nosem, strosząc grzywkę. Stukot zatrzymał się w miejscu gdzie słupki oddzielały posiadłość wujostwa od posiadłości Parkerów. Rozejrzała się za Camaro Chillmana, ale jeszcze go nie było.
- Słodko. Spóźniłam się ale on bardziej. Whatever...
Brązowe oczy zauważyły jednocześnie ciekawą scenkę: czarny samochód Jamesa Parkera stojący przed podjazdem, bez Jamesa ale i tak z kimś w środku. Ciekawość wzięła górę i korzystając z tego, że i tak mogła tylko czekać, stanęła na palcach i wychylając się i wyciągając szyję próbowała dojrzeć komu tak gościnny zwykle Parker każe czekać w aucie.