Wojna domowa Stanów Zjednoczonych, która miała miejsce w latach 1861-1865. Z jednej strony Unia, z drugiej Konfederacja. Z jednej strony Lincoln, z drugiej Jefferson.
Jak oceniacie przyczyny, przebieg walk i skutek?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Tixon, użyj googla i poczytak sobie w intenecie, będzies miał masę danych i może będziesz w stanie sam sobie jakieś zdanie wyrobić. I gdy w końcu przedstawisz to zdanie na forum wszyscy będa niewyobrażalnie szczęśliwi. Myślisz, że miesiąc Ci wystarczy na głęboką analizę tak ważkiego problemu?
Fidel, ale ja nie potrzebuję danych (to znaczy potrzebuję, ale je wydostanę z literatury). Ja potrzebuję tu dyskusji
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Bardzo ciekawa i przełomowa wojna z dwóch powodów.
Z militarnego, bo w zasadzie to koniec napoleońskiego widzenia wojny, uderzeń przełamujących piechoty itd. A początek okopywania się na dużą skalę i umacniania pozycji defensywnych, co finał znalazło w pierwszej wojnie światowej.
Z widzenia politycznego interesujące są przyczyny wojny. Znosząc niewolnictwo Północ stawia na krawędzi likwidacji część gospodarki Południa. Powstaje pytanie o charakter związku stanów. Prawo mniej licznych do postawienia veta, oderwania się, samostanowienia zostało rozstrzygnięte zbrojnie. Skuteczność tego rozstrzygnięcia oglądamy do dzisiaj.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Śmieszna rzecz, że państwo, które już kilkadziesiąt lat później stało się orędownikiem samostanowienia krajów i narodów małych i mikroskopijnych powstało w sumie dzięki temu, że po prostu nie pozwoliło na samostanowienie Południa. Tyle.
Jeżeli chodzi o historię konfliktów, to ten należy do moich ulubionych. O przełomowości tego konfliktu nie będę powtarzał się za Tomaszem. Mnie bardziej interesują dywagacje, co by było gdyby Konfederaci wygrali, co nie było wcale takie nieprawdopodobne (zwłaszcza w pierwszej fazie wojny). Co prawda Unia miała lepsze zaplecze gospodarcze, ale to CSA miała utalentowaną kadrę dowódczą.
Tixon napisał/a:
Z jednej strony Lincoln, z drugiej Jefferson
Nie. Z jednej strony był George B. McClellan, a z drugiej Robert E. Lee
Mnie bardziej interesują dywagacje, co by było gdyby Konfederaci wygrali, co nie było wcale takie nieprawdopodobne (zwłaszcza w pierwszej fazie wojny).
Wg mnie nigdy nie mieli szans. To była już wojna klasycznie uwarunkowana gospodarczo. Lee wprawdzie zakładał, że zagrożenie stolicy Unii skłoni przeciwnika do traktatów, ale wydaje się że to nie było możliwe. Zaplecze gospodarcze, ludnościowe itd Unii uniemożliwiało Konfederacji wygraną. Warunkiem niezbędnym było umiędzynarodowienie konfliktu a na to nie było szans.
I nie wiem o jakiej pierwszej fazie wojny piszesz. O którym roku konkretnie?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Bardzo ciekawa i przełomowa wojna z dwóch powodów.
Z militarnego, bo w zasadzie to koniec napoleońskiego widzenia wojny, uderzeń przełamujących piechoty itd. A początek okopywania się na dużą skalę i umacniania pozycji defensywnych, co finał znalazło w pierwszej wojnie światowej.
Ale i za Napoleona się okopywano, i wcześniej, i później (np. kilka lat wcześniejsza wojna krymska - Bałakława, anyone?); Bitwa pod Borodino to wypisz-wymaluj okopywanie się na dużą skalę. Wojna secesyjna nie była przełomowa na poziomie taktycznym (bo tutaj nadal pchano naprzód piechotę), tylko na poziomie logistycznym (linie kolejowe pierwszy raz stały sie tak kluczowym elementem), zwłaszcza wobec olbrzymiej rozległości całego teatru działań; pierwszy raz chyba też wojnę wygrały nie dywizje, tylko fabryki - ale taktyka i sposób walki nie uległy rewolucyjnym zmianom. Żona po mnie dzwoni, rozwinę temat wieczorem. Waaaaaaaaaaaaaaaagh.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Wojna secesyjna była ciekawa ponieważ zastosowano liczbę wynalazki - pancerniki, monitory, łodzie podwodne (mam też wrażenie że karabiny maszynowe - była to chyba pierwsza wojna w której ich użyto)
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Karabiny maszynowe - do czasów Hirama Maxima można mówić co najwyżej o kartaczownicach, a nawet te na masową skalę użyto bodajże dopiero w wojnie francusko-pruskiej 1870 roku (kartaczownica Reffye). W wojnie secesyjnej kartaczownic używano żałośnie mało, ponieważ zasadniczo do niczego się nie nadawały (grzały się jak cholera, zacinały, a amunicja miała tendencję do wybuchania).
Pancerniki - hell no. Nazywanie opancerzonej fregaty pancernikiem to gruba przesada, prawdziwe pancerniki to dopiero lata 70-te (a i tu bym się wahał, to raczej era krążowników pancernopokładowych); w dodatku pierwsza prawdziwa bitwa okrętów opancerzonych to bitwa pod Lissą, jak raz w Europie. Wojna secesyjna to jeszcze okres, kiedy silnik parowy był tylko napędem pomocniczym i większość starć odbywała się jednak pod żaglami (ale tego do końca pewny nie jestem).
Monitory - nisza. Myślisz pewnie o monitorach rzecznych typu właśnie "Monitora", których znaczenie propagandowe moglo być w pewnym okresie spore, ale wpływ na działania wojenne miały żaden. O wiele większe znaczenie dla kontroli rzek miały kanonierki parowe klasycznej konstrukcji (to znaczy napędzane kołami łopatkowymi).
Okręty podwodne - duuuużo wczesniej. Dokładnie 1775 rok i atak urzadzenia (bo okretem ani nawet łodzią bym tego nie nazwał) "Turtle" na angielską fregatę "Eagle". Nie słyszałem o użyciu łodzi podwodnych w wojnie secesyjnej, więc z chęcią sie dowiem.
Użycie jakich wynalazków było przełomem? Kolej żelazna. Telegraf. Karabinek Sharpsa z młynkiem do kawy wbudowanym w kolbę . Waaaaaaaaaaaaaaaaaagh.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
był okrętem feralnym (nazywano go „pływającą trumną”), gdyż zatonął trzykrotnie (choć nie z powodu wad konstrukcyjnych). Łącznie zginęły na nim 22 osoby, tzn. prawie trzy załogi (jedna załoga liczyła bowiem 9 osób)
Gdzie te czasy, kiedy służba na okręcie podwodnym była wyzwaniem, ech...
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Okręty podwodne - duuuużo wczesniej. Dokładnie 1775 rok i atak urzadzenia (bo okretem ani nawet łodzią bym tego nie nazwał) "Turtle" na angielską fregatę "Eagle".
Oprócz Turtla, David Bushnell miewał tez inne ciekawe pomysły:
"W 1776 roku wieku David Bushnell i jego pomocnicy, studenci z Uniwersytetu Yale, korzystali z wiedzy pirotechnicznej oraz z nowych wynalazków, aby walczyć z potżnymi okrętami wojennymi. Umieszczali bomby zegarowe w beczkach, które puszczano rzeką Delaware w kierunku okupowanej przez Anglików Filadelfii. Wybuchy powodowały panikę wśród żołnierzy, którzy podejrzewali w nich rodzaj podstêpnego desantu. I chocia¿ od bomb zginêli jedynie dwaj nazbyt ciekawscy chłopcy, którzy chcieli zbadać tajemnicze obiekty mimowolnie wyzwolili detonator, to akcje miały ogromny psychologiczny wpływ na wojska okupacyjne. Anglicy ze strachu strzelali do ka¿dej płynącej belki, a regularność wybuchów kojarzyć się im z użyciem czarnej magii." za http://users.uj.edu.pl/~u...s/1ewolucja.pdf
Co tam łodzie. Rozmowa z sześciolatką, przelatują nad nami samoloty, takie jakieś małe dwupłatowce.
Młoda - Samoloty zajmują się zrzucaniem paczek
Jej matka - Ale to w czasie wojny raczej...
Młoda - Wojny secesyjnej?
Okręty podwodne - duuuużo wczesniej. Dokładnie 1775 rok i atak urzadzenia (bo okretem ani nawet łodzią bym tego nie nazwał) "Turtle" na angielską fregatę "Eagle".
Oprócz Turtla, David Bushnell miewał tez inne ciekawe pomysły:
"W 1776 roku wieku David Bushnell i jego pomocnicy, studenci z Uniwersytetu Yale, korzystali z wiedzy pirotechnicznej oraz z nowych wynalazków, aby walczyć z potżnymi okrętami wojennymi. Umieszczali bomby zegarowe w beczkach, które puszczano rzeką Delaware w kierunku okupowanej przez Anglików Filadelfii. Wybuchy powodowały panikę wśród żołnierzy, którzy podejrzewali w nich rodzaj podstêpnego desantu. I chocia¿ od bomb zginêli jedynie dwaj nazbyt ciekawscy chłopcy, którzy chcieli zbadać tajemnicze obiekty mimowolnie wyzwolili detonator, to akcje miały ogromny psychologiczny wpływ na wojska okupacyjne. Anglicy ze strachu strzelali do ka¿dej płynącej belki, a regularność wybuchów kojarzyć się im z użyciem czarnej magii." za http://users.uj.edu.pl/~u...s/1ewolucja.pdf
Japończycy w trakcie drugiej wojny mieli podobny pomysł na nękanie USA - puszczali z wiatrem papierowe balony wyposażone w ładunek wybuchowy z zapalnikiem czasowym - kilka ponoć nawet pokonało Pacyfik i dotarło na teren Stanów; nie jestem pewien, czy były jakies straty. Cóż, z braku lotnictwa strategicznego... Waaaaaaaaaaaaaagh.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Wojna Secesyjna wybuchła z tych samych przyczyn co tzw. Rewolucja amerykańska, czyli Wojna o niepodległość Stanów Zjednoczonych (1775-1783). Chodziło samostanowienie. Stany południowe odbiegały kulturowo i gospodarczo od północy. Były to dwa inne światy. Ludzie z Południa zaczęli sobie to coraz wyraźniej uświadamiać, zaczęła im również doskwierać polityka celna Unii (gospodarka Południa opierała się na handlu z Europą), szło to jednak powoli. Ich świadomość przyspieszyła znacznie gdy "światli" obywatele Północy (zresztą znaczna mniejszość) zaczęli ich przekonywać, że są potworami, którzy gnębią nieludzko czarnych niewolników.
A jak przedstawiało się niewolnictwo na Południu:
Było ono faktem i nic tego nie zmieni. Tylko, że właśnie dzięki niewolnictwu istniało Południe, istniała jego gospodarka. Jego nagłe i wymuszone zniesienie sprowadziło by na stany południowe katastrofę, porównywalną może z chaosem jaki zapanował w Rosji po rewolucji październikowej. Co światlejsi obywatele Południa (dla przykładu Robert E. Lee) widzieli problem i zdawali sobie sprawę z konieczności zniesienia niewolnictwa, tylko, że sposób w jaki mieli to zrobić, a który narzucił im Lincoln był nie do przyjęcia.
Większym złem była nagła wolność dla niewolników. Była ona złem dla nich samych. Nie byli na nią gotowi. Na plantacjach mieli wszystko czego potrzebowali do życia. Wolność im to odebrała. Naprawdę chłostanie i sadyzm wobec niewolników w tamtym czasie był zjawiskiem marginalnym. Byli raczej traktowani jako robotnicy pracujący za utrzymanie. Często postrzegani jako kłopotliwi. Stosunek do nich ich właścicieli oddaje pewne porównanie - bardzo popularne w tamtych czasach: Niewolnik jest jak żona. Trzeba ją ubrać, nakarmić itp. A gdy przychodzi do seksu to: głowa mnie boli, nie mam nastroju.
Płatny robotnik sezonowy jest jak prostytutka - płacisz i masz usługę fachową bez zbędnych ceregieli. Wiem, że to brzmi niesmacznie, a może nawet brutalnie, ale właśnie tak zaczynali to postrzegać plantatorzy. Ich mentalność zaczęła się zmieniać pod wpływem ekonomii. Niewolnicy za drogo kosztowali.
Z kolei gdyby niewolnicy zostali uwolnieni i przenieśli się na północ stali by się dobrodziejstwem dla fabrykantów - ot, tania (jeśli mnie pamięć nie myli 20 centów - dniówka) siła robocza - co zresztą miało miejsce po Wojnie Secesyjnej.
Przyczyną wojny była chęć zachowania unii. Dopiero w dwa lata po wybuchu wojny - 1 Stycznia 1863 Prezydent Lincoln ogłosił dekret o uwolnieniu niewolników w zbuntowanych stanach, zezwalając na rekrutację ich do armii Unii. Od tej chwili wojna stała się walką o zniesienie niewolnictwa.
Tyle o przyczynach. O samej wojnie innym razem.
_________________ Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko...
Płatny robotnik sezonowy jest jak prostytutka - płacisz i masz usługę fachową bez zbędnych ceregieli.
Jest w tym trochę racji, tyle że niewolnik jest. Wykorzystać go można do wielu czynności (jak choćby i w celu "zajechania" sąsiada), natychmiast. A robotnik musi się zgłosić, szukać pracy. No i umówmy się, że oceanu robotnicy sezonowi by nie przepływali za pracą, nie uczyliby się angielskiego, nie?
Masz rację - całkowicie. Niewolnictwo było złem. Tylko, że w 1861 roku prowadzanie niewolników było już dawno zakazane. A biali z Południa w tamycm czasie niejako odziedziczyli zjawisko niewolnictwa i próbowali ten problem rozwiązać. Niestety nie dane im było zrobić to po swojemu.
_________________ Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum