Zakładam temat do hejtowania sztuki współczesnej. Zainspirowany tymże wpisem http://m.vice.com/pl/read...try-and-get-art którego treść, jak mi się wydaje, mówi sama za siebie również o moim stosunku do tego co nazywa się modern art a jest w gruncie rzeczy raczej cudacznym dziadostwem robionym przez udających intelektualistów ludzi pozbawionych talentu. Chlapanie sprejem po szybie, bez składu i ładu, brak warsztatu zasłaniany bełkotliwymi instalacjami, które wzbudzają śmiech takich filistrów, jak ja. Oto, jak widzę sztukę współczesną a zalinkowany bloger oddał to lepiej niż ja mógłbym więc pozostawiam jego wpis, aby wybrzmiał. I rozbawił
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Klein miał nadzieję, że gąbka, która wchłania farbę, będzie reprezentować w jego dziełach bezcielesną wrażliwość.
(...)
W czerwcu tego roku praca Le Rose du Bleu (RE22) została sprzedana za 36,7 miliona dolarów
Oczywiście nie wystarczy wrzucić gąbki do farby by stać się Wielkim Artystą, kolejność musi być odwrotna.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Jedno zdanie uderzyło mnie w zalinkowanym przez Romka wpisie:
Cytat:
Od tamtego czasu już całkiem jasno ustalono, czym jest sztuka.
Moim zdaniem to zdanie trochę mija się z prawdą, no ale ja się tam nie znam.
No i:
Cytat:
A to tylko cztery przykłady z jakiegoś miliona dzieł, w których ludzie brali na warsztat teoretycznie głębokie oświadczenia i zamieniali je w sztukę 3D, by następnie je sprzedać za więcej niż ja zarabiam w jeden rok.
Sedno całego tekstu. Zwykła zazdrość o to, że ktoś lepiej zakombinował
Z innej beczki:
kiedyś już to linkowałem, gdy robiłem resarch do zajęć z cyberkultury. Wczesne prace tego gościa były inspirowane boomem na cybernetykę, później poszedł w hardcore i próbował wyhodować sobie cyberucho na przedramieniu i inne takie:
Romku, dziękuję Ci za ten temat, bo w końcu widzę że ktoś podziela moje zdanie.
Temat szeroko pojętej "sztuki" współczesnej chyba najczęściej wywołuje kłótnie w moim domu.
Moja żona jest jej miłośniczką, a ja z głębi serca hejterem.
Raz pojechałem z nią do Berlina na jakieś wystawy i spektakle teatralne. Oczywiście wszystko nazywało się performancem. Zostaliśmy wysadzeni w jakieś stodole na obrzeżach miasta, gdzie miały odbywać się spektakle.
Nr 1: wiadra, pełno wiader. Wchodzi babka po 40stce i ustawia je w wielką górę. Potem rzuca się w nie, tarza w nich i podrzuca. Tak z 15 minut. Potem leży z 10 nieruchomo. Ludzie klaszczą babka się kłania i wychodzi. Za chwilę wraca. Nalewa do wiadra wody, z drugiego wyciąga pistolet na wodę. Napełnia go i 'strzela' do innych wiader wydając dźwięki mające przypominać wystrzały z karabinu. Powtarza to kilka razy po czym kłania się i wychodzi. Ludzie klaszczą.
Nr 2: Facet, babka i tak na oko 2,5 roczne dziecko. Siedzą na ziemi, nalewają sobie kawę, bawią się z dzieckiem. W pewnym momencie wstają, facet włącza muzykę i zaczynają tańczyć. Przestraszone dziecko nie wie co się dzieje. Oni starają się je namówić żeby też zaczęło 'tańczyć'. Starzy tarzają się po ziemi w czarnych, obcisłych, lajkrowych kalesonach, podskakują, wyginają się i upadają. Dziecko siedzi obok. Trwa to tak z 20 minut. Ludzie klaszczą rodzice się kłaniają, zabierają dziecko i wychodzą.
Generalnie to odmieniło całe moje spojrzenie na "sztukę" współczesną. W tej stodole (która nazywana była przez naszego opiekuna 'centrum performancu"), po tym jak zagotował mi się mózg, zrozumiałem że coś takiego nie istnieje, że Ci ludzie to trolle na milionowym levelu, którzy robią sobie z tych wszystkich znawców i krytyków jaja. Po prostu nie wierzę, że ktoś może się tym zajmować na poważnie, a ktoś inny to oceniać w odwołaniu do koncepcji filozoficznych i innych bzdetów.
A to tylko cztery przykłady z jakiegoś miliona dzieł, w których ludzie brali na warsztat teoretycznie głębokie oświadczenia i zamieniali je w sztukę 3D, by następnie je sprzedać za więcej niż ja zarabiam w jeden rok.
Sedno całego tekstu. Zwykła zazdrość o to, że ktoś lepiej zakombinował
Ależ ja także zazdroszczę
Ponieważ sztuka współczesna wydaje mi się idealnym miejscem dla realizowania się ludzi, którzy niczego nie muszą wiedzieć, niczego nie muszą potrafić, ani na niczym nie muszą się znać. Już kasa w Biedronce jest bardziej wymagająca.
Dlatego też żali mi ściska cztery litery, kiedy sobie pomyślę, że muszę pracować w pocie czoła, podczas gdy jakiś głąb nasika na płótno z farbą i robi się z tego arcydzieło.
Wpadłem zresztą przy okazji na koncept instalacji. Druty kolczaste zanurzone w betonie i posprejowane takim czymś białym, czym się sprejuje np. sztuczne stroiki świąteczne, na biało. I tak zanurzone w popękanym betonie, koniecznie szarym lub jakoś przyciemnionym, ale nie za bardzo stałyby jako instalacja - rzeźba. Do tego część tych drutów ustylizowana byłaby jakoś "niewinnie" na znak krzyża. Myślałem, zeby wpleść w to wszystko jeszcze wizerunek nagiej, młodej kobiety, ale to chyba byłoby zbyt bełkotliwe w treści.
Bowiem to wszystko miałoby - na początek - mieć dosyć prosty przekaz. Tradycja (beton i drut kolczasty skrzyżowany) jako zakamuflowana (posprejowana na biało, "świątecznie") forma represyjności wobec Człowieka, krusząca się (popękany beton) i zmierzająca ku Ultimate Freedom.
Tylko teraz muszę co zrobić, kiedy mam już takie Dzieło? Znaleźć krytyczkę - najlepiej jakąś wpływową (może być marszandką, albo bogatą znudzoną pińdzią), przespać się z nią i załatwić sobie mecenat. Wtedy już mogę być spokojny na przyszłość i szykować kolejne instalacje. Na przykład - mój kolejny pomysł - wypreparowane płody w słoikach, ale to dopiero punkt wyjścia. Pracuję wciąż nad koncepcją.
Aha, niekoniecznie wymagam pomnika, czy orderów. Wystarczy "tłusty" przelew na konto.
All rights reserved
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
O sztuce wiem tyle, co wilk o gwiazdach, ale bez przesady, żeby wszystko co współczesne było kiepskie. Taki Rothko intrygujące rzeczy malował. Pal licho, że za pomocą wałka do ścian.
[b]Wpadłem zresztą przy okazji na koncept instalacji. Druty kolczaste zanurzone w betonie i posprejowane takim czymś białym, czym się sprejuje np. sztuczne stroiki świąteczne, na biało. I tak zanurzone w popękanym betonie, koniecznie szarym lub jakoś przyciemnionym, ale nie za bardzo stałyby jako instalacja - rzeźba. Do tego część tych drutów ustylizowana byłaby jakoś "niewinnie" na znak krzyża. Myślałem, zeby wpleść w to wszystko jeszcze wizerunek nagiej, młodej kobiety, ale to chyba byłoby zbyt bełkotliwe w treści.
W sumie - prostsze i szybsze, niż napisanie książki
Ależ ja także zazdroszczę
Ponieważ sztuka współczesna wydaje mi się idealnym miejscem dla realizowania się ludzi, którzy niczego nie muszą wiedzieć, niczego nie muszą potrafić, ani na niczym nie muszą się znać. Już kasa w Biedronce jest bardziej wymagająca.
Gdyby talk było każdy mógłby sprzedać swoja bazgroły za grube tysiące, a tak nie jest. Trzeba umieć się zareklamować i sprzedać, a to trochę trudniejsze od obsługi kasy w Biedronce.
Ale czy aby to nie potwierdza, że marketing i reklama są duuużo ważniejsze od sztuki, czy nawet Sztuki, hmm...?
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Ależ ja także zazdroszczę
Ponieważ sztuka współczesna wydaje mi się idealnym miejscem dla realizowania się ludzi, którzy niczego nie muszą wiedzieć, niczego nie muszą potrafić, ani na niczym nie muszą się znać. Już kasa w Biedronce jest bardziej wymagająca.
Gdyby talk było każdy mógłby sprzedać swoja bazgroły za grube tysiące, a tak nie jest. Trzeba umieć się zareklamować i sprzedać, a to trochę trudniejsze od obsługi kasy w Biedronce.
Interesujące stwierdzenie biorąc pod uwagę że praktycznie każdy wielki twórca umierał w biedzie i dzieł swoich promować nie potrafił. Można by z niego wywieść tezę że współczesna sztuka to tylko rzemiosło i bliżej jej do pary butów niż obrazu czy rzeźby.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Ale kilku się to zdażyło. Impresjoniści, którzy dziś biją rekordy na aukcjach w pałacach sypiali raczej przejazdem.
Zresztą ze sztuką często bywało, że "odkrywana" była wiele lat po śmierci autora.
A wracając do sztuki wspólczesnej: kto bez studiów z fizyki ocenia szczegóły jakichś wyczepionych teorii wszystkiego? Może i w temacie sztuki większości brakuje aparatu poznawczego.
Trochę jakby pierwszoklasiści brali się za Wattsa. Byłyby zachwyty (wampiry, obcy, statki kosmiczne), byłyby też i fochy (wampiry, obcy, statki kosmiczne).
Czy Sztuka może być Sztuką tylko dla specjalistów? To pachnie fizyką kwantową, obserwowanie przez laika zmienia obiekt w kicz.
Łaku ciekawie to wygląda gdy stawiasz Warhola w jednym rzędzie z Dali
Byłem kiedyś na wystawie jego prac w Zachęcie i owszem mógłbym nazwać go zwariowanym wynalazcą ale porównywać go do Mistrza Salvadora?!?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nie tylko dla specjalistów.
Lepiej ująć to tak: nie dla wszechwiedzących matołów.
Czyli wystarczy jeżeli potrafisz sobie powiedzieć, że fakt, że sam nie widzisz w tym nic zachwycającego nie eliminuje obiektu jako sztuki.
Nie tylko dla specjalistów.
Lepiej ująć to tak: nie dla wszechwiedzących matołów.
Czyli wystarczy jeżeli potrafisz sobie powiedzieć, że fakt, że sam nie widzisz w tym nic zachwycającego nie eliminuje obiektu jako sztuki.
Ok Magu ale wydaje mi się że istnieje sztuka która jest uznawana za wielką także przez Matołów. Mam wrażenie że coś nam się wymyka, definicja sztuki przez:
Cytat:
tako rzecze specjalista
wydaje mi się zbyt szeroka. Jeżeli dzisiaj armia speców uzna coś za sztukę a jutro się z tego wycofa to według ciebie to była sztuka czy nie?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
utrivv, ale tak się dzieje non stop, tzn przez wieki coś miano za wielką sztukę, coś nie, potem zmieniano zdania itd.
I faktycznie to armia matołów może uznawać coś za wielką sztukę dopiero jak im ktoś powie, że jest wielka. Chyba, że matoły same sobie mają to wymyślać, wtedy sztuką największą jest w Polsce disco polo, natalia siwiec i koszmarne, wszędzie stawiane wielkie pomniki papieża.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Ale kilku się to zdażyło. Impresjoniści, którzy dziś biją rekordy na aukcjach w pałacach sypiali raczej przejazdem.
Zresztą ze sztuką często bywało, że "odkrywana" była wiele lat po śmierci autora.
No więc właśnie - nie ma zasady że "praktycznie każdy wielki twórca umierał w biedzie" albo że "praktycznie każdy wielki twórca umierał w bogactwie".
ultrivv napisał/a:
Byłem kiedyś na wystawie jego prac w Zachęcie i owszem mógłbym nazwać go zwariowanym wynalazcą ale porównywać go do Mistrza Salvadora?!?
Warhol miał świadome podejście do sztuki i komentowania nią rzeczywistości. Dali był własną kreacją artystyczną i mistrzem w sprzedawaniu samego siebie.
utrivv, ale tak się dzieje non stop, tzn przez wieki coś miano za wielką sztukę, coś nie, potem zmieniano zdania itd.
I faktycznie to armia matołów może uznawać coś za wielką sztukę dopiero jak im ktoś powie, że jest wielka. Chyba, że matoły same sobie mają to wymyślać, wtedy sztuką największą jest w Polsce disco polo, natalia siwiec i koszmarne, wszędzie stawiane wielkie pomniki papieża.
utrivv, ale tak się dzieje non stop, tzn przez wieki coś miano za wielką sztukę, coś nie, potem zmieniano zdania itd.
Ale według ciebie zmiana zdania speców oznacza że dana rzecz sztuką nigdy nie była/zawsze była? Bo to właśnie wynika z tej definicji.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Żeby móc określić czy coś jest sztuką są na pewno do tego niezbędne narzędzia, wiedza itd. Kwestia tego że spece zmieniają zdania nie ma tu znaczenia. Sztuka to rzecz względna, oni wszak też mogą mieć zdania różne. Można uznać np., że coś co przez dłuższy okres czasu jest uznawane za sztukę jest nią w istocie.
Zresztą mnie definiowanie sztuki nie interesuje. Ja tylko zwracam uwagę, że nazywanie sztuką tego, co masa ludzka uważa za wybitne jest bez sensu. Sztuka tak samo jak wielka literatura, wybitna muzyka itd. nie może być definiowane przez samą popularność.
Zresztą idąc twoim tokiem myślenia, to jak matołki uważają coś za wielką sztukę, a jutro opinia powszechna matołków się zmieni, to co? Jest to sztuka czy nie? Jesteś w stanie ustalić okres czasu, w którym powszechne uważanie za wielką sztukę będzie sankcjonowało takie założenie?
Bez wątpienia większe znaczenie dla uznawania czegoś za sztukę mają ci spece niż matołki i z tym dyskutować w zasadzie nie powinieneś. Chyba, że chcesz bić pianę.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Zdaje sobie sprawę że moja robocza teza jest błędna ale lepsze to niż nic, tak działają nauki ścisłe, teorie odrzuca się dopiero gdy wyraźnie odstaje od rzeczywistości
Teoria - sztuką jest to co JA uznaję za sztukę jest oczywiście słaba, podobnie sztuką jest to co inni za nią uważają.
Uważam jednak że superpozycja tych teorii jest lepsza niż każda z osobna
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Według mnie, prawdziwa sztuka współczesna, to jest na Deviant Arcie, a nie w galeriach.
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
W Dramatycznym w Warszawie jest jakaś sztuka, zainteresowała mnie przez osobę autora, Iwan Wyrypajew .
Warto?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum