No jakie fantasy? Aczkolwiek "Prefekt" to najlżejsza jego powieść.
Właśnie takie wrażenie mi zostało w głowie - fantasy w kosmicznej scenerii. I poczucie wielkiego zawodu. Ale muszę przyznać, że Przestrzeń objawienia była o wiele lepsza.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Romulus, ale w takiej sytuacji Reynolds niczego nie zmienia. Trudno mi mówić bardziej stanowczo bo znam tylko to opowiadanie ale 'męczenie buły' jest dobrym określeniem. Wybór miedzy dżuma a cholerą, albo cekiniarstwo albo smętne, flakowate ględzenie.
Przesadnie dramatyzujesz. Przecież będzie McAuley.
Nie znam, ale chętnie poznam. Ale jak to będzie drugi Cobley to się załamię i chyba w ogóle przestanę czytać fantastykę. Poza Sandersonem, bo ten jeszcze jakoś dobrze wróży na przyszłość. Ale bez szału. Po "odejściu" Reynoldsa z Polski nasz rynek fantastyczny coraz bardziej przypomina kałużę, w której pływać może co najwyżej plankton. Niedługo, aby przeczytać jakąś fajną książkę sci-fi trzeba będzie to robić po angielsku wyłącznie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zassałem właśnie opowiadanie Ala "Monkey Suit" ze zbioru "Deep Navigation" i mam wrażenie, że czytałem je już wcześniej po polsku. Mam rację? Może było w NF? Ktoś pamięta?
Mam zamiar właśnie wziąć się za jego "Dzieci Posejdona" a to opowiadanie to chyba ostatnia rzecz jaka została mi do przeczytania z universum "Przestrzeni objawienia".
A nawiasem mówiąc, może zaczniemy lobbować i męczyć AM o nowego Reynoldsa? Nie jest to przegrana sprawa jak pokazuje przypadek Donaldsona...:-)
A nawiasem mówiąc, może zaczniemy lobbować i męczyć AM o nowego Reynoldsa? Nie jest to przegrana sprawa jak pokazuje przypadek Donaldsona...:-)
E, nie chcę namawiać wydawcy do finansowej wtopy Bo na Donaldsonie też pewnie wyszli ledwie ledwie ponad kreskę, jeśli w ogóle. Ludzie nie lubią, jak widać, trochę ambitniejszej fantastyki.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
E, nie chcę namawiać wydawcy do finansowej wtopy Bo na Donaldsonie też pewnie wyszli ledwie ledwie ponad kreskę, jeśli w ogóle. Ludzie nie lubią, jak widać, trochę ambitniejszej fantastyki.
Ująłbym to troszkę inaczej. Miłośnicy space oper nie lubią "ambitniejszych" space oper.
Najśmieszniejsze(?) jest to, że za kilka lat powieści Reynoldsa w polskim przekładzie będą chodzić na Allegro za trzykrotność (co najmniej) ich dzisiejszej wartości.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jak dobrze pamiętam, to sterty "Migotliwej wstęgi" czy "Przestrzeni objawienia" zalegały na jatkach i nikt ich patykiem nie chciał ruszyć parę lat temu. Teraz co prawda pojawiają się na allegro egzemplarze po kilkadziesiąt zł, ale to nijak ma się do potrzeb rynku w skali wydawnictwa.
W związku z tym mam pewne wątpliwości czy twoja wizja się ziści...
Najśmieszniejsze(?) jest to, że za kilka lat powieści Reynoldsa w polskim przekładzie będą chodzić na Allegro za trzykrotność (co najmniej) ich dzisiejszej wartości.
Kłamczuszku, Prefekta nikt nie chciał nawet za mniej niż połowę ceny okładkowej.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Jak mi powiecie w jakiej kolejności to brać i czytać, to ja bardzo chętnie...
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
W ramach swoistego in memoriam przesuwam "On the Steel Breeze" na początek kolejki.
Tixon napisał/a:
Jak mi powiecie w jakiej kolejności to brać i czytać, to ja bardzo chętnie...
"Przestrzeń Objawienia", "Migotliwa wstęga", "Arka odkupienia", "Otchłań rozgrzesznia". Potem w dowolnej kolejności: "Diamentowe psy. Turkusowe dni", "Galactic North", "Prefekt". Wtedy dostrzeżesz to, jak dobrze zaplanowane jest to uniwersum. Każdy utwór to oddzielna całość, ale jednocześnie jako całość stanowi część większego "obrazka".
Ciekawe, czy uda ci się zdobyć. Legalne egzemplarze "Przestrzeni..." tanio nie "chodzą" na Allegro. Chyba że skorzystasz z pirackiej dziadówy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Skończyłem czytać "Galactic North". I w dalszym ciągu, tak jak niezrozumiały dla mnie jest fenomen "Firefly", tak samo niezrozumiały pozostaje dla mnie "fenomen" niepopularnosci Reynoldsa w Polsce.
Jeśli ktoś jest zainteresowany - zamierzam pozbyć się angielskiego wydania "Galactic North", bo polskie mi wystarczy. Tylko poważne oferty mnie interesują - w zasadzie odpada wymiana, chyba że na ciekawą powieść nie-fantastyczną. Ewentualnie - kasa lub butelka białego wina. Ale niczego nie obiecuję. Bo najwygodniej mi oddać książkę do książnicy miejskiej. Zatem naprawdę nie będę się naprężał na jakieś negocjacje.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Popełniłem recenzję "Galactic North" na Katedrze: http://katedra.nast.pl/ar...lnoc-galaktyki/ "Wytłumiłem" fragmenty, w ktorych rozgoryczenie ocierało się o hejt, albo po prostu nim było
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tydzień temu przeczytałem "Przestrzeń objawienia" a przed chwilą skończyłem "Migotliwą wstęgę". Swój początek z "Przestrzenią" miałem bardzo podobny jak rybieudka pisał w swojej recenzji, dwa razy próbowałem czytać i po kilkudziesięciu stronach fabuła nie chwytała mnie na tyle mocno by kontynuować. Na szczęście spróbowałem jeszcze raz i tym razem siadło Od pewnego momentu powieść zaczyna wciągać i robi to coraz mocniej z każdą kolejna stroną. Czytałem, czytałem i byłem coraz bardziej zachwycony ale bałem się, że zakończenie będzie jakieś banalne i pozbawione emocji, ale zostałem zaskoczony bardzo pozytywnie . Podobnie było z "Migotliwą wstęgą", teoretycznie zupełnie inny rodzaj historii, choć równie wciągającej i z równie ciekawym zakończeniem.
Stałem się ogromnym fanem Reynoldsa, chyba właśnie najbardziej dzięki tym zakończeniom, które nie są palone zbyt wcześnie, które zaskakują pomimo tego, że wydaje się iż wszystko już wiemy. Jestem oczarowany i chcę jak najszybciej zabrać się za kolejne tomy. Bardzo żałuję, że wcześniej się na nim nie poznałem i początkowe tomy cyklu w postaci druku znajdują się już w zasadzie poza zasięgiem, jak i tego, że MAG kończy wydawanie tego świetnego pisarza. Ogromna szkoda..
Może specjalistą od space oper nie jestem, ale pokuszę się o stwierdzenie, że Reynolds to najwyższa półka, nawet biorąc pod uwagę całą szeroko pojętą fantastykę. Czapki z głów dla tego pana.
"House Of Suns" - uwierzę, kiedy zobaczę u siebie na półce (polskie wydanie). To najlepszy standalone Reynoldsa. Nawet teraz, czytając "On The Steel Breeze" łapię się na tym, że nieco powtarza pomysły z "HoS". Czy raczej, przetwarza.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Skończyłem lekturę "On The Steel Breeze", czyli 2 część trylogii "Poseidon's Children". Fabuła powieści zaczyna się dwieście lat po wydarzeniach z "Blue Remembered Earth". Bohaterką powieści jest Chiku Akinya, córka Sunday. Co nie dziwi zważywszy na to, że dokonał się postęp w przedłużaniu życia. Żyje także Sunday, choć odgrywa w powieści marginalną rolę. Chiku nie jest sama. Ma dwa klony. Powstały one w jednym celu - aby rodzina Akinya mogła uczestniczyć w rozwoju ludzkości. Jeden z klonów rusza tropem Eunice Akinya, legendarnej już twórczyni potęgi rodziny, która ruszyła w kosmos swoim statkiem. Drugi z klonów rusza wraz z częścią ludzkości w podróż w kierunku pewnego układu, o którym nie napiszę zbyt dużo, aby nie spoilerować wydarzeń z pierwszego tomu trylogii.
Bohaterki te z "właściwą" Chiku łączy implant, który pozwala im "synchronizować" świadomość. To ciekawy zabieg, dzięki któremu w tej powieści otrzymałem to, co u Reynoldsa lubię. Czyli powiązanie wydarzeń w powieści ze zjawiskiem dylatacji czasu. Bohaterki przecież oddalają się od siebie a przesyłanie wiadomości na takie odległości liczone już w latach świetlnych, wymaga rozpisania fabuły na dziesięciolecia. I tak jest w powieści. Między wydarzeniami dziejącymi się na holostatkach (holoships) mknących przez przestrzeń a reakcją na te wydarzenia na Ziemi mijają lata. A to ma wpływ na bohaterki i dynamikę samej fabuły.
Myślę, że udało się to Reynoldsowi przedstawić znakomicie i tak poprowadzić fabułę, że ma to sens, tj. na przykład Chiku na Zanzibarze spotyka się z problemem, w którego rozwiązaniu może jej pomóc Chiku żyjąca w ziemskiej Lizbonie. Zanim Chiku w Lizbonie otrzyma wiadomość o problemie od Chiku na Zanzibarze minie kilkanaście lat. A odesłanie jej rozwiązania problemu to kolejne kilkanaście lat. I tak ta fabuła się toczy przez dekady.
Przez to sama powieść rozpada się na dwie części, ale nie dostrzegam w tym wady. Jest jeszcze kwestia Chiku Red poszukującej Eunice, ale pisanie o niej zbyt dużo zdradzi z fabuły.
Także w tej powieści są adwersarze głównych bohaterów. Tu Reynolds nie wymyślił niczego nowego ani nawet zaskakującego. Wystarczy napisać, że rozwinął nieco kwestię, która pojawiła się już w "BRE". I zakończył ją w sposób również dający się przewidzieć, ale było to bardzo interesujące. A także otworzyło ciekawe możliwości dla finałowej części trylogii. Tak samo jak kwestia podróży holostatkami, która wniosła najwięcej zaskoczeń do powieści.
Aczkolwiek przypominało mi to rozwinięcie albo przetworzenie kilku pomysłów z "Pushing Ice" i "House Of Suns".
Generalnie - fanów autora nie namawiam, bo nie potrzebują tego. Pozostałych także nie - bo skoro nie lubią Reynoldsa znanego w polskim przekładzie, to nie ma sensu wciskać im polecanki na te powieści autora, które w Polsce nie zostały wydane.
Czekam cierpliwie na finał trylogii. Ciekawe czy 2014 rok jest realnym terminem na jego wydanie. Ale 2015 też jakoś zniosę. I tak nie ukaże się w Polsce przez długie lata, chyba że MAG zmieni zdanie, więc "skazany" jestem na czytanie po angielsku.
By the way - Reynolds to jedyny pisarz sci-fi, którego czytam z takim zrozumieniem po angielsku. Ambitnie planowałem rozszerzyć sobie znajomość innych pisarzy. Sięgnąłem po dwie części świetnej antologii "The New Space Opera" i na kilku tekstach poległem. Ale nie będę się zrażał.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum