Wybierając ręcznie była by szansa, że zauważę problem i wezmę inny egzemplarz.
To ma być argument przemawiający za kupowaniem w zwykłych księgarniach/Empikach po cenach okładkowych lub niewiele niższych?
Dla mnie to nie problem, ponieważ zamiast kupować pojedynczo, wolę nieco poczekać (zbieram do koszyczka) i kupić więcej książek lub komiksów jednorazowo. Zalety:
- 25 - 27% zniżki (czasami więcej)
- wszystko nowe i żadne łapska nie zostawiły na tym brudu
- nie płacę za przesyłkę
Nawet jeśli, jakimś nieszczęśliwym zrządzeniem losu, zdarzy się sytuacja o której napisałeś powyżej (jeszcze mi się nigdy nie zdarzyła od kiedy kupuję w Sieci), to przecież bez problemu można taką pozycję odesłać z powrotem - wymienią na nową. Owszem, za wysłanie do sklepu zapłaci się te kilka złociszy, jednak i tak będziemy na dużym plusie.
Czy wybierając "ręcznie" choć raz udało Ci się wyłapać błędy w druku? Prosiłbym o szczerą odpowiedź.
Czy wybierając "ręcznie" choć raz udało Ci się wyłapać błędy w druku? Prosiłbym o szczerą odpowiedź.
Tak, opowiadałem o tym już kiedyś - na pyrkonie ostatni egzemplarz Viriconium jaki był na stanie, był wydrukowany do góry nogami.
Również kiedy byłem w Białymstoku, znalazłem Amerykańskich Bogów Gaimana z niektórymi pustymi stronami.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Tak, opowiadałem o tym już kiedyś - na pyrkonie ostatni egzemplarz Viriconium jaki był na stanie, był wydrukowany do góry nogami.
Również kiedy byłem w Białymstoku, znalazłem Amerykańskich Bogów Gaimana z niektórymi pustymi stronami.
Masz dar przyciągania nieszczęść. Na szczęście przybyłem na to forum przed Tobą, więc się nie załapałem do kolekcji.
Na Pyrkonie nie byłem, więc usłyszeć nie mogłem.
Zatem, na wiele zakupionych książek, trafiły Ci się tylko dwa wybrakowane egzemplarze?
Sam chyba przyznasz, że to wielce znikoma ilość?
ASX, ja w empiku to sobie mogę przejrzeć 5 tytułów, a nie wszystkie wydawane. Może empiki warszawskie mają chociaż pełną ofertę Egmontu, u nas nie mają, o innych wydawnictwach nawet nie wspomnę. Zatem powstrzymaj się od niepotrzebnego bredzenia.
W takim sklepie komiksowym miałem wszystkie dostępne tytuły, z każdego możliwego wydawnictwa. Ty pewnie nawet o połowie z tych tytułów, nie wiedziałeś, że się ukazały.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
ASX, ja w empiku to sobie mogę przejrzeć 5 tytułów, a nie wszystkie wydawane. Może empiki warszawskie mają chociaż pełną ofertę Egmontu, u nas nie mają, o innych wydawnictwach nawet nie wspomnę. Zatem powstrzymaj się od niepotrzebnego bredzenia.
W takim sklepie komiksowym miałem wszystkie dostępne tytuły, z każdego możliwego wydawnictwa.
Ty pewnie nawet o połowie z tych tytułów, nie wiedziałeś, że się ukazały.
1. Drogi Panie, Empik to był tylko przykład miejsca, gdzie komiksy (oczywiście nie wszystkie) można sobie obejrzeć. Jeśli komuś naprawdę zależy, może sobie poszukać w innych miejscach. Tak więc nie tak prędko z oskarżeniami o brednie.
2. Właśnie dlatego odsądzasz Egmont od "czci i wiary", że "taki" sklep splajtował?
3. Wiem o wszystkich, którymi jestem potencjalnie zainteresowany. Tak więc nie tak prędko ze stawianiem bezpodstawnej tezy w charakterze pewnika.
1. Nie, nie masz racji. Bo tylko tam można było to znaleźć. Nigdzie indziej nie znajdziesz.
2. Tak, właśnie Egmont, bo on ze swoją pozycją na rynku, przecież bardzo małym, dyktował warunki. On zmienił swoją politykę wydawniczą w sposób, który odstraszył większość kupujących, a tych którzy chcieli wytrwać zmusił do szybkiego nabywania tytułów w niskich nakładach i koszmarnie wysokich cenach. Bo widzisz, cena jedno, ale do tego mamy mały nakład, brak dodruków i niemożliwość rozłożenia zakupów w dłuższym okresie czasu.
3. Jak o czymś w ogóle nie wiesz, to jak możesz być potencjalnie zainteresowany?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
2. Tak, właśnie Egmont, bo on ze swoją pozycją na rynku, przecież bardzo małym, dyktował warunki. On zmienił swoją politykę wydawniczą w sposób, który odstraszył większość kupujących, a tych którzy chcieli wytrwać zmusił do szybkiego nabywania tytułów w niskich nakładach i koszmarnie wysokich cenach. Bo widzisz, cena jedno, ale do tego mamy mały nakład, brak dodruków i niemożliwość rozłożenia zakupów w dłuższym okresie czasu.
To zła diagnoza. Rynek komiksowy przeszedł po prostu proces, który od lat toczy rynek książki. Wszystko odbyło się jednak zdecydowanie szybciej i gwałtowniej, bo i był on zdecydowanie płytszy.
Na początku mieliśmy boom, który zaowocował coraz większą liczbą tytułów i wydawców. Na dłuższą metę, jednak, fani nie byli w stanie kupować wszystkiego przy takim zalewie komiksów, więc zaczęli wybierać. To wpłynęło na spadek średniego nakładu i powolny wzrost cen. Wyższe ceny doprowadziły do ograniczenia zakupów i jeszcze wyższych cen. Słabsi wydawcy zaczęli zdychać. W momencie, kiedy zaczęły się problemy ze sprzedażą nawet takich komiksów, jak Sandman w nakładzie 3000 egzemplarzy, trzeba było coś zrobić. Tomek doszedł do wniosku (słusznego), że może liczyć w najlepszym razie na 1000 może 2000 najbardziej zagorzałych fanów, gotowych kupić nawet naprawdę drogie komiksy i... Tak powstała koncepcja niskonakładowych wydań za 80, 90 lub więcej złotych.
A nie wystarczyło ograniczyć liczby tytułów i tempa wydawniczego? Bo jednak ciągle w tej twojej diagnozie nie ma miejsca dla mnie, czyli kogoś kto kupował masę komiksów, a teraz prawie nie kupuje, bo mnie ceny odstraszyły.
Tak czy inaczej TK zdecydował, że ja nie jestem istotnym odbiorcą, mimo że zostawiałem u niego masę pieniędzy. Ale na tę garstkę kupującą wszystko za 100 zł się nie łapię. Czyli jednak np. mnie z rynku niemal wycięto jako odbiorcę. Czy to było logiczne?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
A nie wystarczyło ograniczyć liczby tytułów i tempa wydawniczego?
Bo jednak ciągle w tej twojej diagnozie nie ma miejsca dla mnie, czyli kogoś kto kupował masę komiksów, a teraz prawie nie kupuje, bo mnie ceny odstraszyły.
Tak czy inaczej TK zdecydował, że ja nie jestem istotnym odbiorcą, mimo że zostawiałem u niego masę pieniędzy. Ale na tę garstkę kupującą wszystko za 100 zł się nie łapię. Czyli jednak np. mnie z rynku niemal wycięto jako odbiorcę. Czy to było logiczne?
1. Nie wystarczyło. Konieczne było podjęcie szybkich działań. Dla wydawcy lepszym rozwiązaniem było wypuszczanie limitowanych edycji w wyższej cenie, gdyż dzięki temu konkretną kasę miał szybciej, bez rozdrabniania się. Niskie nakłady mobilizowały klientów do nie zwlekania z zakupami.
2. Rewolucja nie obywa się bez ofiar.
3. Coś słabo z tą masą pieniędzy, skoro olałeś "limity na kredzie". Sam się wyciąłeś, tak po prawdzie, bo nie spodobała Ci się nowa idea Pana Kołodziejczaka. W moim odczuciu, Twoje czepianie się Egmontu jest nie w porządku. Wydawca, to nie instytucja charytatywna i musi przede wszystkim kierować się rachunkiem ekonomicznym, a nie zamartwiać się o los "zaprzyjaźnionych sklepów" i ich klientów.
Nielogiczne to by dopiero było, gdyby Egmont zastosował się do Twojej sugestii, a następnie musiał zwinąć interes w Polsce.
A nie wystarczyło ograniczyć liczby tytułów i tempa wydawniczego? Bo jednak ciągle w tej twojej diagnozie nie ma miejsca dla mnie, czyli kogoś kto kupował masę komiksów, a teraz prawie nie kupuje, bo mnie ceny odstraszyły.
Gdyby nie Egmont, komiksy wydawaliby inni. Nie da się nad tym zapanować, gdy nie jesteś jedynym graczem. Mam wrażenie, że nawet, jeśli w jakiś cudowny sposób udałoby się ograniczyć liczbę komiksów, nic by się nie zmieniło. Początkowy boom był efektem wygłodzenia i po pierwszym sytym posiłku mnóstwo oportunistycznych nabywców komiksów dało sobie z tym hobby spokój. W pewnym momencie okazało się, że została garstka.
Tomasz napisał/a:
Tak czy inaczej TK zdecydował, że ja nie jestem istotnym odbiorcą, mimo że zostawiałem u niego masę pieniędzy. Ale na tę garstkę kupującą wszystko za 100 zł się nie łapię. Czyli jednak np. mnie z rynku niemal wycięto jako odbiorcę. Czy to było logiczne?
Tomek o niczym nie zdecydował. O wszystkim przesądziły wyniki sprzedaży. Jeśli wydajesz komiks w nakładzie 3000 po akceptowalnej dla ciebie cenie i ponosisz straty, sprzedając 1500 i ani sztuki więcej, masz 2 wyjścia, dać sobie z tym spokój albo wymyślić inną formułę. Skoro okazało się, ze jest 1000 albo 1500 osób gotowych kupić nawet dużo droższe komiksy, robisz realistyczne nakłady za dużo wyższe pieniądze. To zatem, jak najbardziej logiczne, ale smutne.
Ale spora część osób, jak ja, prawie zrezygnowała z kupowania komiksów, z powodu ceny. Zatem jeśli to nawet opłacalne dla wydawcy to jednak na dłuższą metę zmniejszyło liczbę osób regularnie kupujących komiksy. Szkoda.
Cóż widać jestem oportunistycznym nabywcą komiksów. Wow, to skąd te kilkaset tytułów u mnie.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Tomaszu, na rynku masz dostępną ofertę nie tylko Egmontu. I nie brak komiksów wydawanych tak jak lubisz, czyli w pojedynczych "zeszytach".
Proszę wziąć pod uwagę, iż integrale nie są wymysłem Pana Kołodziejczaka/Egmontu - za granicą takie rzeczy są praktykowane od dawna.
Także inni wydawcy w Polsce nie stronią od takich wydań.
Ileż to serii w "zeszytach" zostało napoczętych, a później porzuconych... W przypadku integrala takie niebezpieczeństwo/zagrożenie nie istnieje.
_________________ Buk, Horror, Dziczyzna
mad5killz [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-23, 22:07
Tak to czytam i czytam... i nadziwić się nie mogę jak bardzo zmiennym stworzeniem jest towarzysz ASX.
Ten facet dostosowuje się perfekcyjnie do tego, co dostanie. Kij w to, co było wcześniej... przecież tego już nikt nie czyta.
Co by bardziej w temat Egmontu uderzyć, nie czytam komiksów. (:
Ten facet dostosowuje się perfekcyjnie do tego, co dostanie. Kij w to, co było wcześniej... przecież tego już nikt nie czyta.
Za bardzo wyolbrzymiasz i demonizujesz.
Idea wydań zbiorczych w twardej oprawie i na kredowym papierze była spełnieniem moich komiksowych marzeń pod względem estetycznym. A że wydawcy takie rozwiązanie się opłacało, to tym lepiej. Gdyby zaczęło się od integrali, a skończyło na zeszytówkach, to dopiero miałbym powód do płaczu.
Oferta tytułowa Egmontu nieraz mi nie odpowiada. Z wielu komiksów zrezygnowałem, bo nie byłem nimi zainteresowany. Nie jest więc tak jak napisałeś powyżej.
ASX tak żeby trochę temat zmienić, wiesz że np. większość komiksów amerykańskich wydanych przez Egmont ma w oryginale gorszy papier niż w naszych wydaniach? Miększe okładki? Bardziej wyblakłe kolory? Bo o ile w niektórych przypadkach lepsze jest rewelacyjne wydanie, to jednak w większości liczy się mniejsza cena i większa liczba odbiorców. Tomek Kołodziejczak jak zajmował się fantastyką to bronił jej odmiany rozrywkowej, walczył wraz z innymi z Parowskim o prymat rozrywkowej nad problemową. A teraz w komiksach poszedł w elitarność wydań dla niewielu zamiast w poszerzanie rynku rozrywkowym, tanim produktem. Ale ja się nie znam.
Tyle, że za parę lat pewnie całkiem to niemal zniknie i tylko zachwycony ASX sobie kupi co pół roku jeden genialnie wydany komiks za 300 zł.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
ASX tak żeby trochę temat zmienić, wiesz że np. większość komiksów amerykańskich wydanych przez Egmont ma w oryginale gorszy papier niż w naszych wydaniach? Miększe okładki? Bardziej wyblakłe kolory?
Bo o ile w niektórych przypadkach lepsze jest rewelacyjne wydanie, to jednak w większości liczy się mniejsza cena i większa liczba odbiorców.
A teraz w komiksach poszedł w elitarność wydań dla niewielu zamiast w poszerzanie rynku rozrywkowym, tanim produktem. Ale ja się nie znam.
Tyle, że za parę lat pewnie całkiem to niemal zniknie i tylko zachwycony ASX sobie kupi co pół roku jeden genialnie wydany komiks za 300 zł.
1. Ale, ale... Nie po to robi się serie typu Mistrzowie Komiksu czy Plansze Europy, żeby wypuszczać w nich komiksy na offsetowym papierze i w miękkiej oprawie... Bez przesady. Skoro daje się w nich najbardziej znane pozycje, to i forma estetyczna musi być na wysokim poziomie.
Przyuważ, iż Egmont wydaje (wydawał?) również serie komiksowe w miękkiej oprawie i gorszym papierze, żeby było taniej. Nie jest więc tak, że tylko integrale i nic poza tym.
2. Proszę wziąć pod uwagę, że "Polska to być trudny rynek". Wydaje mi się, że Pan Andrzej zwięźle i wyczerpująco zobrazował wyrazami dlaczego Egmont został zmuszony do zmian...
3. Nie do końca jest tak jak piszesz. Oprócz "drogich" integrali, wypuszcza również "zeszytówki" i inne takie. Wybacz, ale nie chce mi się robić listy i udowadniać, że podchodzisz do tematu zbyt roszczeniowo i jednostronnie.
4. 300 zł? Przesadzasz z czarnowidztwem. Zachowujesz się tak, jakby Egmont wydawał tylko drogie komiksy i nic poza tym. A przecież tak nie jest... Ponadto, proszę sobie porównać ceny Egmontu z ofertą innych wydawców...
Tyle, że za parę lat pewnie całkiem to niemal zniknie i tylko zachwycony ASX sobie kupi co pół roku jeden genialnie wydany komiks za 300 zł.
Komiksy to hobby i pasja T.K., a także jego autorski projekt w Egmoncie. Jednak Egmont i Tomek nie muszą ich wydawać, nie mają dla wydawnictwa większego strategicznego ani finansowego znaczenia. Są tu jeszcze dlatego, że osobie, którą wymieniłem powyżej, chce się, wbrew wszystkiemu, ciągnąc ten wózek. Zmierzam do tego, że jeśli okaże się, iż i formuła komiksów za 100 się nie sprawdza, to pewnie po prostu znikną, a nie przerodzą się w wersję za 300 .
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Egmont?
Drogie komiksy, to już nie to - podyskutujmy.
Moja teza.
Twoja teza.
Pojawia się AM - jego wersja.
Oświecenie.
Moja teza - przecież to oczywiste.
Twoja teza - przecież o tym pisałem.
Pojawia się AM - tru werszyn.
Oświecenie.
Moja teza - to jednak tak jak pisałem, ale inaczej.
Twoja teza - masz rację, ale nie rozumiesz.
AM.
:D
A tak ogólnie to fajny temat Panowie, nie to że coś, bo ciekawy. (:
Upojony technikami działania rynku wydawniczego zacząłem szukać co ciekawszych komiksów na allegro. (:
To nie tak. Ja patrzę z punktu widzenia kogoś, kto oczekiwał od Egmontu, który przecież wskrzesił w ogóle komiks w Polsce, żeby pracował nad rozbudową tego rynku, żeby patrzył perspektywicznie, liczył na powolny wzrost zainteresowania komiksem.
A AM pokazuje jak to wygląda od strony wydawcy, który może własną pasją coś ruszył, ale jednak chce zarobić. I to rozumiem, nie każdy musi np. wydawać UW godząc się z góry ze stratami.
Pamiętając też parę informacji podawanych odnośnie książek przez AM, rozumiem, że Egmont woli klienta jak ASX, który kupi integrale od razu po wydaniu, niż klienta jak ja, który może by i kupił, ale różne zakupy rozkłada w czasie, a po pół roku już integrala nie ma. Ja wolę mieć stałą ofertę, której mogę się przyglądać i wybierać rzeczy dla siebie, Egmontowi pasują ASXy.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
To nie tak. Ja patrzę z punktu widzenia kogoś, kto oczekiwał od Egmontu, który przecież wskrzesił w ogóle komiks w Polsce, żeby pracował nad rozbudową tego rynku, żeby patrzył perspektywicznie, liczył na powolny wzrost zainteresowania komiksem.
I znowu się pojawiam . Chyba problem polega na tym, że nie udało się rozbudować rynku. Tomek, liczył na przykład, że Kaczorowcy zasilą szeregi komiksiarzy, ale tak się nie stało. Ich zainteresowanie historiami z dymkiem nie przeniosło się na poważniejsze komiksy.
To nie tak. Ja patrzę z punktu widzenia kogoś, kto oczekiwał od Egmontu, który przecież wskrzesił w ogóle komiks w Polsce, żeby pracował nad rozbudową tego rynku, żeby patrzył perspektywicznie, liczył na powolny wzrost zainteresowania komiksem.
A AM pokazuje jak to wygląda od strony wydawcy, który może własną pasją coś ruszył, ale jednak chce zarobić. I to rozumiem, nie każdy musi np. wydawać UW godząc się z góry ze stratami.
Pamiętając też parę informacji podawanych odnośnie książek przez AM, rozumiem, że Egmont woli klienta jak ASX, który kupi integrale od razu po wydaniu, niż klienta jak ja, który może by i kupił, ale różne zakupy rozkłada w czasie, a po pół roku już integrala nie ma.
1. Ależ Egmont pracował nad rozbudową rynku i starał się patrzeć perspektywicznie, natomiast gdy sytuacja zrobiła się zła, trzeba było podjąć trudne/niepopularne decyzje: zamknąć interes z komiksami lub ograniczyć się tylko do tych z największym potencjałem sprzedażowym, albo postawić na integrale.
2. Porównywanie Egmontu z MAG-iem jest co najmniej nie na miejscu z wielu różnych względów.
3. Nie jest to kwestia tego, kogo Egmont "woli", lecz bardziej kogo "musi"... Ponadto, przypominam, iż nie po to wydaje się np. Mistrzów Komiksu, żeby dawać ich dzieła na podrzędnym papierze i w formie "zeszytówek".
Proszę nie fałszować obrazu rzeczywistości. Jedne integrale są, innych nie ma. Poza tym, skoro czeka się z zakupem danego komiksu aż ponad pół roku, to... na cóż zwlekać aż tyle czasu? Przydałoby się więcej elastyczności w planowaniu zakupów, tym bardziej, iż bez problemu można wykombinować 25% rabatu, a wtedy ceny nie wyglądają tak strasznie.
Komiks można potraktować jako inwestycję. Nie musimy wszakże kokosić go na półce "po wieczne czasy", zwłaszcza jeśli nie przypadnie do gustu. Nakład się wyczerpie i można na nim zarobić.
A AM pokazuje jak to wygląda od strony wydawcy, który może własną pasją coś ruszył, ale jednak chce zarobić. I to rozumiem, nie każdy musi np. wydawać UW godząc się z góry ze stratami.
Te straty musi akceptować właściciel firmy, bez jego wsparcia i przyzwolenia nic by z tego nie wyszło.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum