FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poprzedni temat :: Następny temat
Dom Lily G.
Autor Wiadomość
Holly


Posty: 13
Wysłany: 2008-01-25, 22:59   Dom Lily G.



Ładnie tu prwda? Nad samą plażą i z dala od gwaru centrum. Idealne miejsce do zamieszkania i to szczęście miała rodzina Golightly. Mieszkają tu od zawsze na zawsze. Zapraszamy do środka, impreze czas zacząć.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-08, 21:53   

Otworzyła drzwi wychodząc z domu.
- Idę się rozejrzeć po okolicy, ciociu... be back later! - zawołała dziarsko.
Zamknęła drzwi i podeszła do swojej bryki z zastanowieniem na twarzy. Po czym nagle uśmiechnęła sie radośnie, machnęła ręką i postanowiła się przejść dla zdrowia po nadal obcym dla niej Newport.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-25, 22:02   

- A najdziwniejsze jest to, ciociu, że tutaj ludzie są jakby całkiem z innej planety! Jest oczywiście parę fajnych osób... jest Max i jest jego dziewczyna - ta od siatkówki, pamiętasz? I jest taki fajny koleś Mouth i Skills i nathan i jego dziewczyna, która jest trochę dziwna ale chyba przeszła z Ciemnej Strony na Jasną...albo chociaż Szarą...ale poza tym to wszyscy inni są... dziwni.
Dla podkreślenia tych słów Anna machnęła łyżką. Zjadała właśnie płatki cukrzone z mlekiem na śniadanie dzieląc się z matką Lily wrażeniami z pierwszego miesiąca pobytu w Newport.
- No i jest styczeń. Nie ma śniegu. Jak tu może nie być śniegu! I deszczu. I mean I know... warmer climate and so on but it's strange. No white Christmas... - zamyśliła się pakując kolejną porcje płatków do ust. - Jak wy możecie nie tęsknić za białymi świętami, nartami, bałwanami i soplami lodu... - nie mieściło jej się to w głowie.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-04-26, 09:47   

Kobieta uśmiechnęła się pod nosem Za to możemy się opalać przez prawie cały rok... No i mamy najlepsze liceum w Stanach. powiedziała i puściła do niej oczko Szybko się przyzwyczaisz, jak myślę. Tym bardziej, że znalazłaś już przyjaciół. I gwarantuję Ci, że nie ma nic zabawniejszego niż narty wodno w środku zimy.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-26, 11:01   

Pokiwała głową na słowa ciotki.
- Już się zaczęłam przyzwyczajać. A co do przyjaciół... nie wiem, czy kogokolwiek poza Maxem mogę tak nazwać na razie. Reszta to jego kumple więc poniekąd wkręcam się w cudze towarzystwo. Może mnie dzięki temu łatwiej przyswoją.
Nasypała sobie więcej płatków do mleka.
- Ciociu a co sie dzieje u Lily? Dawno nie słyszałam od niej czegoś ciekawego.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-04-26, 11:08   

Radzi sobie doskonale... Francja bardzo jej się podoba, no i ma więcej swobody niż miałaby tutaj. Tak przynajmniej myślę. powiedziała wesoło Jeśli chcesz to dam Ci jej maila, będziesz mogła coś do niej napisać. Dzwoni coraz rzadziej, więc przestaje powoli tęsknić a to oznacza, że dobrze się bawi.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-26, 16:23   

- Jasne - Anna rozjaśniła się na ten pomysł - a sama jej zdam relację jak jest tutaj. Mam nadzieję, że przyjedzie niedługo albo chociaż na wakacje. We haven't seen each other for... what... like months!
Pokiwała z entuzjazmem głowa kończąc płatki. Potem wstała, włożyła miseczkę do zlewu i cmoknęła ciotkę w policzek.
- Zbieram się już do tego "najlepszego liceum w Stanach". Papa.
Machnęła ciotce ręką, chwyciła torbę z fotela i zarzuciwszy ją na ramię wyszła zamaszystym krokiem do samochodu. Po chwili oddalający się odgłos pracującego silnika samochodu świadczył, że Anna wyjechała do szkoły.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-24, 22:11   

Powybrzuszana płaszczyzna kołdry spod której z jednej strony wystawała noga, a z drugiej kępka nastroszonych jasnych włosów zaczęła się poruszać, gdy telefon zabrzęczał denerwująco po raz kolejny. Spod kołdry wysunęła się w końcu ręka i Anna wciągnęła telefon pod przykrycie. Rzuciła zaspanym okiem na wyświetlacz.
- Dave... he's missing already? - zaśmiała się cicho do siebie a potem odebrała.
- Taaak? - zapytała zaspanym ale przyjaznym tonem, któremu towarzyszyło wiercenie się pod kołdrą i szelest materiału.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-24, 22:33   

Siadła gwałtownie na łóżku całkiem rozbudzona.
- Are you freaking kiddin' me!? - zapytała głosem o dwa tony niższym i tak pełnym emocji jak jego był martwy - no... of course you're not... taki makabryczny żart to nie bardzo w twoim stylu. Jezu... - przysłoniła oczy ręką - is he... powiedz mi, że on... że wszystko z nim w porządku - słowo "martwy" jakoś nie potrafiło przejść jej przez gardło. Jednocześnie nie odejmując słuchawki od ucha wyskoczyła z łóżka i zaświeciwszy lampkę zaczęła szukać dżinsów. Odgłosy pospiesznego ubierania się dotarły również przez telefon dobitnie świadcząc, że Anna już się zbiera.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-24, 23:00   

- Więc ona tam już jest. I skoro mówi, że nic mu nie jest to będzie dobrze - skwitowała - Nie oszukiwałaby w sprawie Maxa. Okay... - odetchnęła głębiej a głos się nieco uspokoił. - Przyjedź. Trochę mi się ręce trzęsą więc nie jestem pewna czy będę w stanie prowadzić. Za 10 minut maximum będę gotowa i zaczekam przed domem na ciebie, ok? - jedną ręką złapała podkoszulek i zaczęła wciągać przez głowę przekładając telefon z ręki do ręki.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-24, 23:43   

Anna wyłączyła telefon, rzuciła go na łóżko i wciągnęła do końca koszulkę, dopięła spodnie, na koniec wciągając buty na nogi. Dopiero teraz zaczęło do niej docierać co się dzieje. Ręce za bardzo się trzęsły, żeby zawiązać porządnie buty więc zrobiła tylko podwójny supeł na nich, chwyciła telefon, torbę i wybiegła z domu starając się poruszać jak najciszej.
Przed domem siadła ciężko na krawężniku i zaczęła czekać chowając twarz w dłoniach. Dosyć szybko zwilgotniały jej oczy i mimo usilnych prób zachowania pokerowej twarzy po prostu się rozkleiła.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-24, 23:52   

Nie siedziała tak długo, bo Dave był już na miejscu nim spalił swego papierosa do końca. Zostało mu kilka buchów, ale mimo to zgasił go w popielniczce i wyjrzał przez okno pasażera. Nikogo nie dostrzegł. Westchnął więc cicho i wylazł z samochodu. Zatrzasnął drzwi nieco zbyt głośno jak na tą godzinę i zerknął ponad samochodem na dom, w którym mieszkała Anna. Obszedł samochód dookoła i rozglądał się za Anną. W końcu ją dojrzał. W pierwszej chwili zdziwił się nieco, że siedziała sama, na krawężniku, zaraz jednak dotarło do niego, że mimo pokładów optymizmu, jakie jej towarzyszą zazwyczaj, jest dziewczyną. Sam pewnie by się rozkleił, ale, co jego samego nieco dziwiło, zachował chłodny spokój. Może i był facetem i powinien trzymać się nieważne co by się miało dziać, ale niepokoiło go to nieco. Zaczął zarzucać sobie w myśli, że nie przejął się w ogóle tym, czego dowiedział się od Ricky.
Dave podszedł do dziewczyny.
- Można? - zapytał i nie czekając na jej odpowiedź usiadł koło niej na krawężniku. Chwilę patrzył się na koło swojego wozu, jednak zaraz objął ją ramieniem i przyciągnął nieco do siebie w milczeniu. Nie miał pojęcia, co powinien mówić.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-25, 00:00   

- It's okay... - chlipnęła mu w ramię przytulając się mocno - it's ok... I'm gonna by ok... po prostu mnie to dobiło. Sorry... zaraz dojdę do siebie.
Chwilę tak siedziała wtulając się w niego i starając się usilnie zebrać do kupy. W końcu się poruszyła i popatrzyła na niego mocno błyszczącymi od łez oczami - Już prawie... jestem sobą.
Postarała się uśmiechnąć szukając chusteczki co wyszło dosyć blado. Wreszcie wytarła nos i oczy i odetchnęła głębiej.
- Ready when you are... - powiedziała podnosząc się i wreszcie zauważając nienaturalny spokój Dave'a. - Z tobą w porządku? - wbiła w niego przenikliwe spojrzenie.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-25, 00:17   

- Nie przepraszaj - rzekł wciąż spokojnym, przyciszonym tonem i pozwolił jej wziąć się w garść. Gdy podniosła na niego wzrok uśmiechnął się słabo, z niejakim roztargnieniem, po czym wstał gdy i ona to uczyniła. Odruchowo otrzepał spodnie.
- I'm fine, don't bother - rzucił, po czym otworzył jej drzwi od strony pasażera i gdy wsiadła, zatrzasnął za nią. Obszedł samochód i sam do niego wskoczył na miejsce kierowcy.
- Mam papierosy, if you wanna smoke. Or... Zerknij do schowka, jeśli masz ochotę na coś mocniejszego na uspokojenie, czy whatever - powiedział, przekręcając zaraz kluczyk w stacyjce i powoli wyjeżdżając z podjazdu na ulicę.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-25, 00:31   

Powierciła się chwilę a potem oparła głowę o zagłówek i przymknęła oczy.
- Nie chcę. Nie palę,ale jak ty chcesz to zapal. Nie przeszkadza mi to - odezwała się już w miarę opanowanym tonem.Otworzyła oczy i popatrzyła na niego uważnie po chwili.
- Wiesz... albo jesteś twardą sztuką nie okazującą nikomu co czuje, albo właśnie w ten sposób okazujesz strach i żal. Tak czy inaczej - zazdroszczę. Też bym chciała tak babsko się nie rozklejać, ale... nie dałam rady mimo usilnych prób.
Zamilkła na moment
- Chociaż czasem wywalenie uczuć na zewnątrz pomaga. Mniej boli wtedy. - dodała cicho.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-25, 00:43   

- Nie, raczej nie uznaję się za twardą sztukę. Sometimes like... I don't feel a freakin' thing when I know that I really should. Or I feel it a lot later. Może powinienem iść z tym do psychologa, diabli wiedzą - wzruszył ramionami - This way or another, I owe Max a lot. Za aferę z bronią, o której pewnie słyszałaś. It doesn't feel okay for me, when I seem not to care - rzucił roztargnionym tonem, wgapiony w drogę ciągnącą się przed nim jak jakaś metafora długiego życia.
- Właśnie paliłem - rzucił po chwili milczenia, jakby w odpowiedzi na to, co mówiła na samym początku.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-25, 09:37   

Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Myślę, że nic z tobą nie jest nie tak. Potrzebujesz czasu... wszyscy potrzebujemy. A przede wszystkim potrzebujemy przytomnego Maxa.
Oparła brodę na dłoni i z zamyśleniem patrzyła przez okno.
- Będzie dobrze, Dave... będzie dobrze. - dotknęła jego ręki w odruchu pocieszenia gdy zbliżali się coraz bardziej do Health Centre.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-25, 22:59   

- Don't worry... łatwo ci mówić - wymruczała w końcu pod koniec piosenki. Były to pierwsze słowa jakie wypowiedziała od czasu odjazdu spod Health Centre. Całą drogę miała zaciętą minę - tak widocznie reagowała na nieszczęścia tego rodzaju - aż do momentu gdy zatrzymał się pod domem wujostwa Anny
- Why THE HELL did he have to have this fucking accident! - wyrzuciła z siebie blednąc z gniewu - Czy on chciał udowodnić jak beznadziejnie można się poczuć gdy się prawie traci przyjaciela! O fuck... - wyskoczyła z samochodu klnąc cicho aż w końcu oparła ramiona o dach Camaro i oparła na nich głowę. - Why... - dobiegło jeszcze raz przytłumionym głosem ale pozbawione poprzedniej agresji. Wręcz bardzo bezradnie brzmiące "why".
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-25, 23:05   

Dave już dawno zdążył zgasić papierosa. Mimo wybuchu gniewu Anny pozostał spokojny. Wyszedł z samochodu, jedynie przymykając drzwi. Podszedł do niej i znów objął ją ramieniem, tym razem jednak na wysokości jej ramion.
- I know it's hard and I bet he didn't mean to hurt any of us... He'd rather take the pain by himself - powiedział cichym głosem, ale obawiał się, że wybuch gniewu może przenieść się na niego. Ale... Nawet jeśli, to w końcu chciał tylko pomóc, no nie?
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-25, 23:14   

- Cholera... beznadziejnie... jak się ocknie to powiem mu jakim jest gadem. Z użyciem mnóstwa nieprzyjemnych epitetów jakie znam. - jęknęła. Etap gniewu minął. Podniosła głowę z ramion ukazując mokrą od łez twarz - Look at me. I'm all shakin' like some stupid... kid... and I look like shit - dodała ciężkim głosem opierając się o niego - Pewnie teraz jesteś nieźle zawiedziony, że okazałam się taką dziwaczną wariatką w sytuacjach stresowych. - Przejechała dłonią po policzku starając się zetrzeć ślady łez. Zaczynała powoli dochodzić do siebie, ale nadal lekko się trzęsła.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-25, 23:36   

- Come on, don't be so rough for yourself, will ya? Everybody's freakin' out because of this accident and most of us look like stupid, shakin' kids, y'know... And no, I'm not disappointed, znam znacznie większych wariatów, niż Ty, moja droga - uśmiechnął się do niej pocieszająco. Trochę głupio mu się zrobiło, że sam nie płacze nad tragicznym wypadkiem Maxa, ale zaraz usprawiedliwił się, że w końcu ktoś musi być tym pocieszającym, nie? Wyciągnął chusteczki z kieszeni spodni, po czym wyjął jedną, by otrzeć delikatnie łzy z jej policzków.
  
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-25, 23:45   

- You think so? - zapytała z nadzieją pozwalając się wycierać. W końcu wzięła mu tą chusteczkę i dyskretnie wysiąkała nos, po czym włożyła sobie do kieszeni i uśmiechnęła się do Dave'a. - You know what? You're totally sweet, man. A poza tym jesteś fajnym człowiekiem. Dzięki za wsparcie. - powiedziała w końcu i przytuliła się do niego odzyskując prawie całkowicie równowagę. - I will have to go home for a moment. - westchnęła cicho - chociaż i tak pewnie nie zasnę. You're ok? - popatrzyła na niego z ciepłem w oczach.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-26, 00:01   

- Sure I do - odparł na jej "you think so?" z pewnością w głosie.
- And don't thank me. Someday I may need your support - odrzekł łagodnym tonem, odwzajemniając jej uścisk. Potem spojrzał jej w oczy milcząc chwilę, jednak na jego twarzy wciąż trwał ten ciepły, pewny siebie uśmiech.
- I'm completely okay - rzucił przyciszonym tonem i dla podkreślenia tych słów ucałował ją krótko, ale czule w usta.
- In case, jakbyś nie mogła zasnąć... Służę towarzystwem, możemy się gdzieś zerwać, a potem wypić mocną kawę z rana. Just let me know - uśmiechnął się do niej znów, tak jak uprzednio.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-26, 00:12   

Zamruczała cicho w odpowiedzi na całusa.
- Sure. Zobaczymy z rana w jakim będziemy stanie. A poza tym... zawsze możesz na mnie liczyć. Ja naprawdę umiem słuchać. Nie tylko gadać. - Uśmiechnęła się jeszcze raz a potem niechętnie wysunęła z jego ramion.
- You - dźgnęła go palcem w klatę - drive safely, ok? Nie chcę odwiedzać szpitala z twojego powodu dla odmiany.
Poprawiła torbę na ramieniu stanęła na palcach i cmoknęła go lekko w usta.
- So see ya. Jakby coś się działo, albo Max się obudził albo bez przyczyny - just to talk - call me. - dodała ruszając tyłem w stronę drzwi. Machnęła jeszcze raz ręką, odwróciła się i cichcem weszła do domu znikając mu z oczu.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-26, 00:24   

- I always drive safely, you don't have to worry. Well, nearly always, but I'm not planning any trip on to the other side - uśmiech nie znikał z jego twarzy ani na moment - See ya... - i kiedy zniknęła mu z oczu dopiero odwrócił się do swojego Camaro, by wsiąść i cicho zatrzaskując drzwi i odpalając silnik (niestety nieco głośny) i wyjechać na ulice Newport najciszej jak się da. Do domu. Zdecydowanie nie spać, bo na to już za późno.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-29, 19:09   

Wyczynów rowerowych mieli już dość na dziś. Oba zapiaszczone wehikuły stały a raczej nierówno leżały w garażu w towarzystwie sporej ilości piasku wytrzepanej z ubrań i butów. Ale Annie nie w głowie był spokojny wypoczynek powiązany poniekąd z zamyślaniem się i wracaniem do smutnych faktów szarej rzeczywistości. Postanowiła iść za ciosem i utrzymać uśmiech na swojej i Chillmana twarzy jak najdłużej.
Tak więc teraz pochylali się we dwoje nad niskim stolikiem, na którym piętrzyła się wyszczerbiona już nieco i dziurawa wysoka wieżyczka z kostek Jengi. A raczej Dave się pochylał bo Anna siadła właśnie po turecku na krawędzi łóżka i zrobiła godny zapraszający gest w stronę wieżyczki. Jej ostatni kostka zdobiła górę chwiejnej konstrukcji.
- Twoja kolej, mistrzu. Może w tym będziesz w stanie mnie pobić - podrzuciła do góry zakrętkę z butelki Mountain Dew i popatrzyła z rozbawieniem na chłopaka.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-29, 20:37   

Dave, skupiony na konstrukcji, gładził się po podbródku, drugą ręką opierając się o stolik. Zastanawiał się który fragment pozbawić kostki. Nie grał w to. Ale miał jako takie pojęcie o tym jak działa fizyka. Uniósł dłoń z wyprostowanym palcem wskazującym przy środkowym fragmencie wieży, po czym zdecydowanym i szybkim ruchem stuknął w środkowy fragment jednego poziomu. Kostka wyleciała, a wieża nieco się przechyliła, ale na jego szczęście nie przewróciła się. Obszedł stolik, by podnieść ją i ustawić ostrożnie na szczycie drewnianej układanki.
- I don't think so. Ale może uda mi się to w czymś innym. Jeszcze się pomyśli - uśmiechnął się lekko, odsuwając się nieco od konstrukcji.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-29, 20:46   

Wstała sprężyście i obeszła konstrukcje dookoła.
- Ciekawe w czym... - zerknęła na Dave'a z tajemniczą miną a potem pochyliła się nad wybranym fragmentem. Brązowe oczy zwęziły się w skupieniu. Delikatnie przesunęła wybraną zewnętrzną kostkę najpierw z jednej potem z drugiej strony. Konstrukcja zachwiała się niebezpiecznie. Anna wstrzymała się z ruchem czekając aż się przestanie chybotać i dopiero potem nieskończenie delikatnie popchnęła kostkę końcem palca i wyjęła z wieży. Potem równie ostrożnie położyła na górze. I w końcu wyprostowała się, prawie bojąc oddychać. Wieża się chwiała.
- Your turn... - głos był niczym szept.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-29, 20:57   

Dave pochylił się przy wieży, ściągając brwi i znów gładzą podbródek. Chwilę tak wpatrywał się w wieżę, jakby szukając jej stabilnych punktów, po czym otworzył usta.
- It's not too stable, is it? - powiedział o wiele zbyt głośno i z ustami o wiele zbyt blisko, bo jakieś dwa centymetry od szczytu, po stronie przeciwnej niż ta, w którą konstrukcja drgała. I to wystarczyło, choć sądził, że nie będzie to dość dobre... By konstrukcja zawaliła się z łoskotem drewnianych fragmentów.
- Whoops... - rzucił, szczerząc się, z niewinnym uśmiechem na twarzy, jednak błysk w jego oku świadczył wyraźnie o tym, że zrobił to jak najbardziej celowo.
- Czy to się liczy jako remis? Nawet jej nie dotknąłem - zaśmiał się złośliwie pod nosem.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-29, 21:04   

Podskoczyła z zaskoczenia na łoskot. Właśnie tego najbardziej nie lubiła w Jendze. Potem spojrzała na stos klocków które leżały dosłownie wszędzie.
- Teoretycznie tak, panie Chillman - oświadczyła siadając na łóżku i wstając z kolejną kostką, na której siadła wcześniej. I teraz znów się umościła wygodnie. Chwilę kostce się przyglądała a potem spojrzała z lekkim uśmiechem na Dave'a. Który to uśmiech nagle nabrał przekornych cech.
- Ale tak naprawdę to przegrałeś ponownie, wiesz? Zdążyłam ułożyć kostkę na górze, zanim zdmuchnąłeś wieżę. - rzuciła w niego kostką szczerząc się wesoło. - Dirty tricks. Tak wygrywasz i osiągasz to co zamierzysz?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Wydawnictwo MAG


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 14