Okładkę zdobi grafika przedstawiająca jeźdźca z obnażoną szpadą, w trikornie, na koniu w dynamicznej pozie. Pierwsze co nam przychodzi na myśl to przygodowa historia spod znaku płaszcza i szpady, jacyś muszkieterowie, itp. I jest to po części prawda, jednak nie do końca. Bo w rzeczywistości dostajemy do ręki bardzo retro kryminał, umieszczony w konwencji klasycznej powieści detektywistycznej. Miejsce akcji to Paryż drugiej połowy XVIII w. Intryga nie jest wyjątkowa, jednak satysfakcjonująca. Kolejne zgony mieszają się ze sprawą wagi państwowej. Trzeba złapać mordercę i zapobiec aferze politycznej. A bohater jednak częściej korzysta z dorożki.
Narracja prowadzona jest w sposób z jednej strony mroczny, autor nie stroni od brutalności, ocierając się momentami o turpizm, z drugiej jednak, ów posępny wydźwięk łagodzony jest poprzez swoistą kostiumową teatralność. Niektóre elementy nie grzeszą logiką, jednak mieszczą się w przyjętej konwencji (np. bohater mimo iż nikogo nie dostrzega, "czuje na sobie czyjś wzrok" i traktuje to jako fakt, i co ciekawe, to rzeczywiście jest prawda). Dzięki temu czytelnik ma świadomość zbrodni i okrucieństwa, jednak zabezpieczony jest przed traumą pewnym rodzajem odrealnienia. Strefa komfortu nie zostaje przekroczona.
Wydaje się, że dzieło pozbawione jest humoru. Nie znajdziemy tu żartów ewidentnych, dostrzegalnych na pierwszy rzut oka. Jednak od czasu do czasu, spojrzenie szerszym kadrem pozwoli nam docenić swoisty dowcip tła. Subtelny, zwiewny ale inteligentny.
Postacie skreślone są zręcznie i adekwatnie do planów na których występują. Główny bohater, Nicolas Le Floch, poddaje się wyraźnej ewolucji. Pojawia się na planie jako nieopierzony, pełen entuzjazmu i wiary w ludzi, młodzian. Jest prowincjuszem, Paryż go zaskakuje i przeraża. Z czasem staje się człowiekiem doświadczonym, pewnym siebie. Niestety, jego dusza ulega skażeniu, świat przestał być tak uroczo prosty i przyjazny.
Jednym z głównych bohaterów powieści jest ówczesna rzeczywistość, i w tym, sam Paryż. Podczas lektury dowiemy się sporo o topografii miasta, załatwianiu podstawowych spraw związanych z ludzką egzystencją, poznamy zwyczaje i konwenanse. Jednocześnie obserwujemy układ relacji społecznych. W jednym z rozdziałów, autor kontrastuje posiłek ludzi dobrze sytuowanych i tych z najniższych warstw. Widzimy kolosalnych rozmiarów rozwarstwienie. Dostrzegany nieubłagany fatalizm losów. Chłopak siłą wcielony do armii staje się kaleką. Oczywiście nikt nie przejmuje się jego losem i pozostaje mu w zasadzie jedna droga, kariera przestępcza. Podobny mechanizm powoduje, że młode kobiety zostają prostytutkami.
Wydaje się, że autor położył silny nacisk na wiarygodne przedstawienie ówczesnej rzeczywistości. Nie ustrzegł się jednak fałszywych nut różnej natury. Kobieta z najniższych sfer społecznych umie czytać, zamki w mieszczańskim domu wymieniane są od ręki, z dnia na dzień. Bohaterowie używają takich określeń jak " traktować kogoś jak maszynę" czy używają słowa "chemia" na opis relacji damsko-męskich. Jestem świadom, że cześć tych rzeczy może wynikać z niedostatków przekładu.
Jednak najcięższy zarzut jaki bym powieści postawił, to monotonia narracji. Choć nie brak tu wydarzeń gwałtownych i dramatycznych, czytelnik nie odczuwa specjalnych emocji. Dominuje swoisty rodzaj beznamiętności, pasywności.
Mimo pewnych niedociągnięć, lektura Tajemnicy Białych Płaszczy była przygodą przyjemną i pewnie kiedyś sięgnę po kontynuację.
6,5/10
34 stopnie w cieniu, mózg się lasuje przy procedurach bardziej skomplikowanych od uruchomienia prysznica. Specjalnie na takie okazje zostawiłem sobie lekturę Nasze imię legion, nasze imię Bob. Wszyscy już czytali, nie będę się rozwodził. Przechodzi gładko, jak kompot ze śliwek przez układ trawienny. Nawet nie muszę zaprzątać sobie myśli tym, jak to się skończy, bo wiem, że są następne części, a autor żyje, czyli może nie skończy się w najbliższym dwudziestoleciu. Pisane w stylu potoczysto-rubasznym, przywodzącym na myśl uhahaną, awanturniczą fantastykę Harryego Harrisona, czy Heinleina. Nie chce mi się nawet dochodzić czy Dennis Taylor stylizował rzecz w sposób zamierzony, czy po prostu pisze jak umie – efekt został osiągnięty.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Ostatnio przeczytałem "Kongres futurologiczny". Świetne połączenie s-f, groteskowej narracji i ważnego tematu dotyczącego naszego świata.
I słowotwórstwo, jak zwykle u Lema, pierwszorzędne.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Ostatnio przeczytałem "Kongres futurologiczny". Świetne połączenie s-f, groteskowej narracji i ważnego tematu dotyczącego naszego świata.
I słowotwórstwo, jak zwykle u Lema, pierwszorzędne.
Moja ulubiona rzecz Lema. A co do słowotwórstwa, pamiętam, jak m.in. furorę robiło słowo "papieżówka", a było to jeszcze przed zamachem na JPII.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Abercrombie - Kłopotliwy pokój.
Znakomita kontynuacją pierwszego (czwartego) tomu, tym razem twisty prawdziwe zaskakujące
szkoda że tak mało jest takiej (takiego?) fantasy...
Też ubolewam, odkąd Martin się wyczerpal tylko Abercrombie dostarcza tego typu fantasy. Choć Bakker tez dawal radę, ale w Polsce się chyba nie przyjął.
Ale czy wreszcie doczekamy się awansu ze szkiców do planów, to już insza inszość
Oczywiście ten rok odpada, ale może w następnym jakimś cudem udałoby się wcisnąć...
"1634: Wojna bałtycka" duetu Flint/Webber. Na tym etapie nie razi już nic. Jest czysta zabawa, choć nie jest to pochłaniacz czasu. Mimo to historia alternatywna Europy doby wojny trzydziestoletniej jest już mocno zakręcona. Jestem dopiero na początku powieści, jakieś dziesięć procent za mną. A to cegła - ponad dziewięćset stron. Trochę mi zejdzie. Choć już czekam na część zatytułowaną "Polish Maelstrom". Do tego jest kilka przytomnych uwag dotyczących rozwijania dwudziestowiecznej technologii w XVII wieku. Nie ma sensu jednak badać ich naukowości, czuję ściemę, ale ładnie podaną.
Druga książka to "Potęga i chwała. W mrocznym sercu Watykanu Jana Pawła II" Davida Yallopa. Nie śledzę rynku, ale to chyba jedna z najodważniejszych książek krytykujących Świętego Kremówkę. W "Sodomie" Martela pod ostrzałem był Watykan urzędniczy. Tu mamy mocny, konkretny pojazd po JPII. Autor może zbyt mocno krytykuje Wojtyłę za działalność w trakcie wojny, ale to naprawdę szczegół. Istotne są fakty z jego papieżowania. Począwszy od zamiatania przez Wojtyłę afery tzw. Banku Watykańskiego, które już go dyskwalifikują w oczach uczciwych ludzi. Potem walka z teologią wyzwolenia. A za rogiem gwałcenie dzieci przez kler, w tym kilku bliskich przyjaciół papaja. A to książka z 2006 r. Zatem zapewne Yallop nie miał jeszcze dostępu do faktów, do których mamy dostęp dziś.
Nie wierzę, że takie książki mogą zmienić stosunek sfanatyzowanego narodu do Świętego Kremówki. Ale dobrze, że się ukazują. Bo do tej pory tylko o nich czytałem. Aczkolwiek Yallop już gościł na polskim rynku. Napisał książkę o znanym terroryście "Szakalu" (demitologizując tę postać), a także o krótkim pontyfikacie Jana Pawła I, który zmarł w tajemniczych okolicznościach. Yallop postawił tezę, że został zamordowany przez umoczonych w aferze Banku Watykańskiego watykańskich mandarynów. Zresztą, w książce o JPII kontynuuje niektóre wątki, a ma je doskonale udokumentowane. Faktem jest, że po śmierci JPI jego następca zamiatał brudy pod dywan, chronił biskupa Marcinkuisa, który odpowiadał za przekręty i układy z mafią, czy pseudomasońską lożą P2 (co było ongiś sporym skandalem w Italii, w Polsce szeroko nieznanym w zasadzie do dziś).
Tak czy siak - warto.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
jeszcze Abercombiem - już w pierwszym(4) tomie widzimy że wyprodukował nam rewolucję przemysłową na kształt XVIII wieku a w Kłopotliwym pokoju to już obraz pełną gębą
i teraz pytanie - w jakiej fantasty mieliśmy taki timeline przeprowadzony ? od klasycznych łupanek fantasy po chmury dymu na polu bitwy ?
Wciąż czytam biografię, no powiedzmy, Berii. I według autora to Beria to był w sumie spoko koleś*, a te trupy to bardziej wynik sytuacji w ZSRR, próby przeżycia przy Stalinie i walki z innymi komunistami o wpływy w partii i przy uchu dyktatora.
*nie, że ziom, ale mam wrażenie, że większość decyzji Berii, nawet tych mających krwawe konsekwencje, jest w jakiś sposób usprawiedliwiana różnymi okolicznościami; ale może przewrażliwiony jestem?
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
@Trojan
Czytałem z nim jakiś wywiad w którym właśnie mówił że go zawsze to irytowało w fantastyce że upływały setki lat w jakimś świecie, a postępu nie było żadnego i on chce do tematu podejść inaczej.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
@Trojan
Czytałem z nim jakiś wywiad w którym właśnie mówił że go zawsze to irytowało w fantastyce że upływały setki lat w jakimś świecie, a postępu nie było żadnego i on chce do tematu podejść inaczej.
W bajkowym fantasy ta stagnacja bywa do łyknięcia. Gorzej gdy w SF mijają stulecia, a mentalność i widzenie świata takie samo jak za króla Sciencefictionowego Ćwieczka.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Howard Zinn, Ludowa historia Stanów Zjednoczonych od roku 1492 do dziś - dla mnie nihil novi sub sole i generalnie Ameryka do śmietnika. Nikt tu już pewnie nie wierzy, że tylko Niemcy mordowali jeńców, mimo wszystko polecam, można znaleźć kilka naprawdę ciekawych przykładów walki ruchu robotniczego w USA wypartych z pamięci zbiorowej.
Emil Cioran, Historia i utopia - dla autora (chyba) rozliczenie się ze swoją faszystowską przeszłością, dla mnie odtrutka na Utopistykę Wallersteina. Zbiór esei poświęconych historii politycznej i utopi. Zdecydowanie bardziej wolę Ciorana eseistę niż aforystę, polecam jak ktoś nie miał przyjemności.
Cioran napisał/a:
Wyrażał po prostu to, czego każdy człowiek przywiązany do swojego kraju życzy sobie z całego serca: wytrzebić połowę swych krajanów.
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
Czytam Spin Roberta Charlesa Wilsona. U nas wydano chyba tylko dwie jego powieści. Spin zdobył Hugo i był kontynuowany do formy trylogii. Pewnego dnia Ziemia została odgrodzona od reszty Wszechświata nieprzekraczalną granicą. Gwiazdy zniknęły, Księżyc też. Słońce świeci, ale to nie jest Słońce. Pomysł może być pociagnięty w różny sposób. Ta książka jest bardziej o ludziach, a nie o Nieznanych Obcych o Niepojetych Mocach. Lubie Wilsona, bo pisze tak, że chce sie go czytać. Niezłe SF pisane przez niezłe pióro. Daje frajdę.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Czytałem Podróż Czechowa. Napisana płynnie, zgrabnie, dialogi naturalne, humor rześki i inteligentny. W sumie powieść nietypowa, bliższa jakiej akademickiej dyspucie intelektualnej, niż opowieści przygodowej. Czytałem z przyjemnością.
Opowiadania, przez lata, też pewnie sporo czytałem, bo i Fantastyka i Don Wollheim proponuje, ale niczego nie kojarzę. Żaden to zarzut, bo tak jest z 99,5% opowiadań. Mam zbiory od Sedeńki, ale jeszcze nie ruszone.
Mam na długiej liście. Zrozumiałam, że przesunąć na krótką?
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Skończyłem (polityczną) biografię Berii. Omawiała dużo więcej niż tylko samego Berię, a z drugiej strony to wciąż tylko wycinek tego, co działo się w ZSRR i innych krajach zdominowanych przez Sowietów. Także próba wyjaśnienia niektórych działań, które obserwatorom z innych krajów mogły wydawać się bez sensu. Z jednej strony bardzo ciekawe, a z drugiej przytłaczająca ilość informacji i świadomość, że próba zrozumienia tamtego świata wymaga zapoznania się z wielokrotnie większą liczbą tekstów, a najlepiej dokumentów źródłowych, do których dostęp wciąż jest mocno utrudniony lub niemożliwy.
Teraz chwyciłem "Przełęcz. Osadę" Bułyczowa. Fantastyka w starym stylu, krótko, bez niepotrzebnego poświęcania czasu i stron na zbędne ozdobniki. Momentami surowa, ale mnie to nie przeszkadza.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum