Przerwałem gdzieś w połowie, bo mi się po prostu nie chciało dalej tej papki włączać. Rozcieńczone popłuczyny po stylu Ritchie'go. Są momenty, ale 90% czasu antenowego to w zasadzie niezamierzona autoparodia.
House of Ninja - japoński serial dla netflixa o rodzinie shinobi, która przeszła na emeryturę po śmierci najstarszego syna. Akcja, humor, intryga, dobra rozrywka.
X-Men '97 - szósty sezon klasycznej animacji z lat 90tych. Trzyma poziom poprzednich i nieźle się ogląda
Invincible - wrócił drugi sezon po kilkumiesięcznej przerwie. Miód dla oczu
_________________ Moje marzenia z MAGa: wznowienie wszystkich Stephensonów i wydanie wszystkich Słońc Wolfe'a w Artefaktach
I obejrzałem "3 Body Problem". Cieszę się, że piszę pierwszy zanim pojawią się ci, którym się serial nie spodobał. Ponieważ mi się podobał i to bardzo. Benioff i Weiss przenieśli na ekran powieść trudną, którą można nazwać "inżynierską science-fiction", co jest wytłumaczeniem/usprawiedliwieniem jej literackiej... mierności. Choć mnie się podobała, ale nie za walory literackie tylko za pomysły, które mnie miło oszołomiły. W serialu niezbędne były uproszczenia, bo inaczej widz by po prostu nie dał rady przebrnąć przez jeden odcinek. Ale to nadal sci-fi z jasno wyłożonymi pomysłami. Czy w warstwie "literackiej" jako fabuła serialowa wszystko działa? Nie wiem, pewnie dałoby się przyczepić do niektórych rozwiązań. Ale jak w powieści: pomysły mnie napędzały do oglądania i dziś "wciągnąłem" cztery odcinki. I żałowałem, że to koniec. Planuję sięgnąć po powieści po raz kolejny, począwszy od drugiej części. Zresztą w serialu twórcy też dotarli do "Ciemnego lasu", bo wprowadzili do fabuły program "Wpatrujących się w ściany". Mam nadzieję, że serial dobrze się sprzeda widzom i powstanie drugi sezon. A może i trzeci. Choć przy trzecim to już będzie karkołomne zadanie i może odstępstwa od literackiego pierwowzoru będą już ogromne.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
I obejrzałem "3 Body Problem". Cieszę się, że piszę pierwszy zanim pojawią się ci, którym się serial nie spodobał. Ponieważ mi się podobał i to bardzo. Benioff i Weiss przenieśli na ekran powieść trudną, którą można nazwać "inżynierską science-fiction", co jest wytłumaczeniem/usprawiedliwieniem jej literackiej... mierności.
Trudne to jest miażdżenie jajami orzechowych czerupek.
Zazwyczaj ekranizacje nie są w skali 1:1, zaś fantastyka w szczególności, a twórcy mają nie lada doświadczenie w improwizacji, przeto "niemożliwe nie istnieje".
Natomiast już na bardziej poważnie: bardzo dobrze się ogląda. Intrygujących koncepcji jest tu od groma i ciut, ciut i do tego zapodanych na złotej tacy - poziom realizacyjny: cud, miód, dziewica. Jedyne o co się obawiam, to czy koszty produkcji okażą się strawne dla decydentów Netflixa.
Nie wszystko tu gra i buczy, jednakowoż zważywszy na fakt, że interesujących produkcji fantastycznych jest mało, nie czepiałbym się na siłę.
Ja również się nie czepiam. Serial mi się podobał. Musiał być atrakcyjny dla widza, bo hard sci-fi jest strawna tylko dla nielicznych. A to nie miał być serial dla nielicznych tylko dla masowego widza. I też się boję, czy z uwagi na koszty nie będzie problemów z ciągiem dalszym. Aczkolwiek Benioff i Weiss podpisali z Netflixem kontrakt na kilka lat więc chyba można spać spokojnie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
I też się boję, czy z uwagi na koszty nie będzie problemów z ciągiem dalszym.
Aczkolwiek Benioff i Weiss podpisali z Netflixem kontrakt na kilka lat więc chyba można spać spokojnie.
1. Słupki oglądalności dadzą odpowiedź.
Myślę że będzie dobrze.
2. A to akurat o niczym nie świadczy, wszakoż wielce wątpliwe aby umowa dotyczyła "Problemu trzech ciał" w szczególności, ino zawiera się raczej w ogólności, zatem chyba można spać spokojnie, lecz z jednym okiem otwartym.
Po obejrzeniu dwóch odcinków stwierdzam, że Problem nawet mi się podoba. Zrealizowany świetnie, scenariusz niezły, aktorsko dobrze, ładna aktorka grająca Auggie, fajny klimat.
Ale wiewiórki donoszą że to chyba finansowa wpadka, ale bądźmy optymistami, może powstaną kolejne sezony.
Ale wiewiórki donoszą że to chyba finansowa wpadka, ale bądźmy optymistami, może powstaną kolejne sezony.
Skasować bardzo nędznego "Wiedźmina" i zasilić $ produkcję drugiego sezonu "Problemu...".
Nie po to Netflix wyłożył 160 mln, że o kosztach kampanii marketingowej nie wspomnę, aby zaczopować serial po pierwszym sezonie, nawet mimo rozczarowujących wyników oglądalności na początku.
Ale wiewiórki donoszą że to chyba finansowa wpadka, ale bądźmy optymistami, może powstaną kolejne sezony.
Skasować bardzo nędznego "Wiedźmina" i zasilić $ produkcję drugiego sezonu "Problemu...".
Nie po to Netflix wyłożył 160 mln, że o kosztach kampanii marketingowej nie wspomnę, aby zaczopować serial po pierwszym sezonie, nawet mimo rozczarowujących wyników oglądalności na początku.
Uważaj, żeby nie było na odwrót - skasować "Problem ..." a jego twórców przesunąć do produkcji spinofa do sequela prequela Wiedźmina, na podstawie pomysłów spisanych na znaczku pocztowym.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Widać, że to wynik z pierwszego tygodnia. Pierwszy sezon "Gry o tron" też miał niezadowalające wyniki oglądalności na początku, o ile mnie sterana sklerozą dziurawa pamięć nie myli.
Jeszcze nic straconego.
Naprawdę liczycie, że wyniki oglądalności się poprawią? Zmęczyłem pierwszy odcinek i przyznaję, że szło mi lepiej niż czytanie drętwych komunistyczych haseł autora, ale wydaje mi się, że dla przeciętnego widza to raczej nie będzie strawne.
_________________ Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć.
G. Orwell
Naprawdę liczycie, że wyniki oglądalności się poprawią?
Zmęczyłem pierwszy odcinek i przyznaję, że szło mi lepiej niż czytanie drętwych komunistyczych haseł autora, ale wydaje mi się, że dla przeciętnego widza to raczej nie będzie strawne.
1. Nie pozostało nam nic poza wiarą.
2. Skoro "przeciętny" czytelnik radził sobie z drętwotą komunistycznych haseł, to czemuż "przeciętny" widz nie miałby sobie poradzić z oglądaniem o wiele lepiej "wchodzącego" na każdej płaszczyźnie serialu?
Serial jest bardzo dobry, dzięki niemu sięgnęłam po powieść.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Też obejrzałem i na tyle na ile pamiętam książkę jest to dobra ekranizacja. Jednak co do sukcesu w postaci wysokiej oglądalności jestem sceptycznie nastawiony. O ile w książce Liu sporo rzeczy tłumaczył to tutaj sofon to jest czysta magia. Mogliby ludzie i na wiarę to przyjmować jak napęd Warp 6 z tym że akcja serialu to nie zwykłe pew pew. W następnych sezonach jeszcze większy nacisk będzie położony na filozoficzne rozważania. Stąd się bierze mój sceptycyzm że w przeciwieństwie do GoT próg wejścia jest zbyt wysoki żeby się spodobał szerokiej publiczności, a przynajmniej takiej żeby się kalkulowało wydawać po 20mln na odcinek. I czy da się upchnąć w 8 czy 10 odcinków kolejne tomy?
Na marginesie dodam że aktor grający detektywa Da Shi jest dosłownie idealnie dobrany bo dokładnie tak go sobie wyobrażałem podczas lektury :D
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Kurcze dajecie mi do myślenia.
Jednocześnie czytam książkę i powoli z żoną (która całość już przeczytała) oglądam serial.
I uważam, że dramatycznie źle są rozpisane w serialu te postacie naukowców, le dobrani aktorzy, grający koszmarnie drętwo, ale mający z dupy dialogi, których w ogóle się nie słucha.
To jakiś koszmarek w tym zakresie, ta powiedzmy pseudoobyczajowa warstwa nie dość że nudzi to uszy więdną i oczy bolą od tej mieszanki marnych dialogów i kiepskiego aktorstwa. Do tego gość grający Sama w GoT tu zachowuje się jakby grał w kiepskiej komedii dla nastolatków, w której co postać to musi być większy idiota.
Wam to się serio podoba?
fdv napisał/a:
Na marginesie dodam że aktor grający detektywa Da Shi jest dosłownie idealnie dobrany bo dokładnie tak go sobie wyobrażałem podczas lektury :D
O tu to działa, ten jedyny gra i to tak, że wygląda na tle reszty jakby dobrali aktora do niedzielnego kółka teatralnego licealistów.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Też obejrzałem i na tyle na ile pamiętam książkę jest to dobra ekranizacja. Jednak co do sukcesu w postaci wysokiej oglądalności jestem sceptycznie nastawiony. O ile w książce Liu sporo rzeczy tłumaczył to tutaj sofon to jest czysta magia. Mogliby ludzie i na wiarę to przyjmować jak napęd Warp 6 z tym że akcja serialu to nie zwykłe pew pew. W następnych sezonach jeszcze większy nacisk będzie położony na filozoficzne rozważania. Stąd się bierze mój sceptycyzm że w przeciwieństwie do GoT próg wejścia jest zbyt wysoki żeby się spodobał szerokiej publiczności, a przynajmniej takiej żeby się kalkulowało wydawać po 20mln na odcinek. I czy da się upchnąć w 8 czy 10 odcinków kolejne tomy?
Na marginesie dodam że aktor grający detektywa Da Shi jest dosłownie idealnie dobrany bo dokładnie tak go sobie wyobrażałem podczas lektury :D
W napisach końcowych jako executive producers wymienieni są Rosamund Pike i Brad Pitt. Z przypadku tam nie trafili, pewnie wyłożyli pieniądz na serial. Netflix stawia od jakiegoś czasu w seriale "z wyższej półki" to jest, jakościowo lepsze. Można się spierać, czy ten jest lepszy. To nie jest teraz ważne. Istotne jest to, że to prestiżowa produkcja, więc może go nie skasują tylko dlatego, że nie "nastukał" miliarda godzin. Ale to tylko teoretyczne rozważania. Rzecz w tym, że kiedy przeczytałem o tych "niskich" wynikach oglądalności to pomyślałem: "Szkoda, że to nie serial Apple, oni tam mają w pompie wyniki oglądalności, jak HBO za swoich najlepszych lat".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Kurcze dajecie mi do myślenia.
Jednocześnie czytam książkę i powoli z żoną (która całość już przeczytała) oglądam serial.
I uważam, że dramatycznie źle są rozpisane w serialu te postacie naukowców, le dobrani aktorzy, grający koszmarnie drętwo, ale mający z dupy dialogi, których w ogóle się nie słucha.
To jakiś koszmarek w tym zakresie, ta powiedzmy pseudoobyczajowa warstwa nie dość że nudzi to uszy więdną i oczy bolą od tej mieszanki marnych dialogów i kiepskiego aktorstwa. Do tego gość grający Sama w GoT tu zachowuje się jakby grał w kiepskiej komedii dla nastolatków, w której co postać to musi być większy idiota.
Wam to się serio podoba?
fdv napisał/a:
Na marginesie dodam że aktor grający detektywa Da Shi jest dosłownie idealnie dobrany bo dokładnie tak go sobie wyobrażałem podczas lektury :D
O tu to działa, ten jedyny gra i to tak, że wygląda na tle reszty jakby dobrali aktora do niedzielnego kółka teatralnego licealistów.
Szczerze, to ja się na warstwie SF o wiele bardziej skupiałam niż na tych wątkach obyczajowych z dupy. A że wcześniej zmordowałam 3 sezony Rojsta, gdzie grał Seweryn, a reszta obsady była serio z kółka z podstawówki, więc nie wydawało mi się, żeby ci aktorzy jakoś dramatycznie źle grali. Jestem w 1/4 powieści i tam jak na razie postaci są IMHO kompletnie pozbawione charakteru.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Jestem w 1/4 powieści i tam jak na razie postaci są IMHO kompletnie pozbawione charakteru.
Mniej więcej tyle samo dotąd przeczytałem i tam po prostu charakterystyka postaci jest pretekstowa. Jak w starej sf. Mogli być zamiast imionami nazywani specjalizacjami i by różnicy nie było. Coś jak w "Edenie" Lema.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Mój problem z problemem 3 ciał jest taki że ten serial jest strasznie mało ciekawy wizualnie i dźwiękowo. Gra głównych aktorów czy scenariuszowy rys postaci też jakoś nie porywa. Jeśli chodzi o takie bliskie SF techno trillery to mielieśmy Mr Robot czy Devs i tam była jakaś myśl w narracji wizualnej, a 3 body problem, mimo optyki anamorficznej wygląda strasznie transparetnie i telewizyjnie. Z ścieżki dźwiękowej tez nic z mną nie zostało. Jedyne co ciągnęło mnie do końca sezonu to te główne pomysły SF (nie czytałem książek).
Kurcze dajecie mi do myślenia.
Jednocześnie czytam książkę i powoli z żoną (która całość już przeczytała) oglądam serial.
I uważam, że dramatycznie źle są rozpisane w serialu te postacie naukowców, le dobrani aktorzy, grający koszmarnie drętwo, ale mający z dupy dialogi, których w ogóle się nie słucha.
To jakiś koszmarek w tym zakresie, ta powiedzmy pseudoobyczajowa warstwa nie dość że nudzi to uszy więdną i oczy bolą od tej mieszanki marnych dialogów i kiepskiego aktorstwa. Do tego gość grający Sama w GoT tu zachowuje się jakby grał w kiepskiej komedii dla nastolatków, w której co postać to musi być większy idiota.
Wam to się serio podoba?
.
Co do postaci przynajmniej dla mnie w książce też nie były jakoś lepiej napisane. Szczerze mówiąc to zapamiętałem tylko główną bohaterkę, detektywa, wystrzelonego w kosmos i patrzącego w ścianę. Że była jeszcze dwójka to sobie dopiero powoli przypominałem w trakcie oglądania. Aktorzy źle dobrani bo już na samym początku powinni to być chińczycy, a nie silenie się na odhaczenie jak największej ilości boksów różnorodności. Ale to i tak w sumie mały szczegół trylogia Liu jest dla mnie przykładem fabuły gdzie historia jest głównym bohaterem, zagadnienia które porusza to one absorbują, a bohaterowie są tylko takim wypełniaczem który służy dla przedstawienia pomysłu. Czy można było zrobić wątki obyczajowe lepsze? być może, ale dla mnie panowie Weiss i ten drugi jak dowiedli w GoT dobrze im idzie dopóki mają materiał źródłowy, a że w książce te wątki też nie porywały to jest jak jest. Może warto być zadowolonym że w miarę się trzymają książki bo gdyby zaczęli poprawiać to co niedomaga ze specjalistami z Netflixa to wyszedłby z tergo kolejny Wiedźmin.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Obejrzałem dziś finał "Constellation" na AppleTV+. Ostatni odcinek ma otwarte zakończenie, czego się obawiałem. A ta otwartość wcale nie obiecuje emocjonującego ciągu dalszego. Zresztą, ten serial był ciekawy może przez dwa odcinki. Ale im dalej w fabułę, tym okazywało się coraz wyraźniej, że nie ma tu żadnej ciekawej historii. Widz wie od początku, co się wydarzyło na stacji kosmicznej i do samego finału nic się pod tym względem nie zmienia. Trzeba siedzieć i obserwować, jak bohaterka to odkrywa. I to wszystko. Nie wiem, może ktoś obejrzy ten serial i mi uświadomi, jak bardzo się mylę. Sam się bowiem zastanawiam, czy naprawdę nikt nie widział już na etapie scenariusza, że nie jest trudno się połapać w tej tajemnicy? Może zatem wpisano w tę fabułę jakąś inną historię, której nie dostrzegam? Przez większość czasu się nudziłem. "Zbierałem" po dwa odcinki, aby przyswoić z tej fabuły jak najwięcej. Ale i tak się kończyło, że połowę każdego z nich oglądałem na przyspieszeniu. Przy tym, jest to nieźle zrealizowany serial. Szkoda tylko, że nieciekawy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Miałem zamiar oglądać, ale dzięki, w najbliższym czasie nie obejrzę.
Jak skończę See, które jest takie se, zrezygnuję z Apple TV..... do następnego darmowego okresu. Tak rzekłem ja, Janusz streamingu.
"Constellation" bardzo fajny, widać Romulus, że przegapiłeś pewne szczegóły. Bo łatwo idzie rozszyfrować ogólnie co się stało, ale jak to konkretnie zadziałało itd, w jakiej formie, co faktycznie to wywołało, jak doszło do tego kiedyś i jak ponownie i jakie są skutki, co podkreślono wieloma scenami w finale sezonu, sprawia że albo będzie drugi sezon lepszy, albo okaże się wtopą.
Ale na razie jest bardzo przyzwoicie. No i Apple robi realizatorsko tak dobrze te seriale, że ten "Problem trzech ciał" obok nie leżał.
m_m napisał/a:
Jak skończę See, które jest takie se, zrezygnuję z Apple TV..... do następnego darmowego okresu. Tak rzekłem ja, Janusz streamingu.
Całkiem dobrze się rozpoczął serial o pościgu za mordercą Lincolna - "Obława" i jakoś za tydzień skończy się serial "Nowy styl" czy jakoś tak, taki serial o projektantach francuskich - Coco Chanel i Christianie Diorze. I to mi się zaskakująco dobrze ogląda. Zwłaszcza aktorzy w głównych rolach robią robotę.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Jakoś nie czuję, abym coś stracił, mimo wszystko. Co najwyżej "technikalia". Ale nie obejrzę ewentualnego drugiego sezonu przed jego finałem. Za dużo męczącego i bezcelowego psychologizowania i banalnych konkluzji. Krytykowany na tym forum "Interstellar" miał więcej sensu.
Z ocenami "New Look" poczekam do finałowego odcinka, choć pewnie ocena ogólna się nie zmieni.
Ale niezależnie od wszystkiego - Apple robi to, co robiło HBO za czasów swojej świetności: konsekwentnie wypuszcza seriale, które nie są obliczone na masowego widza. Nie boją się zainwestować w niszowego odbiorcę.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Kiedy ślub?" - Canal+. Polski serial, który przez osiem odcinków oglądałem z ogromną przyjemnością. Obyczajowy. Żadna tam zbrodnia niesłychana. Mamy dwoje nie tak już młodych ludzi, którzy są ze sobą od liceum. Latka lecą, oni wciąż bez ślubu i w końcu ona decyduje, że czas się rozstać, bo ten związek się już wypalił. Nie zliczę, ile w tej historii mogło być potknięć, dróg na skróty i grzęźnięcia w schematach TVN-owskich seriali, kojarzących się z wymyśloną rzeczywistością i oderwanymi od realiów w każdym calu. W tym serialu, bohaterowie żyją tu i teraz, zmagają się z typowymi problemami ludzi w ich wieku, w trudnej rzeczywistości, gdzie trzeba płacić rachunki, ceny mieszkań są zabójcze, a praca niepewna, krótkoterminowa i słabo płatna. Szczególnie dla Tośka, który jest aktorem próbującym się wybić. Zaś Wanda dostaje swoją szansę - będzie psychologiem w korpo. Trochę jest tu czarowania widza, ale bardziej podobały mi się te momenty, kiedy scenarzyści rozmyślnie doprowadzali historię do jakiejś oczekiwanej kliszy, aby następnie pokazać widzom, że wcale w tą kliszę nie pójdą. Jak np. motyw z pierścionkiem z pierwszego odcinka.
Znakomity serial, obliczony na osiem odcinków, a nie na początek niekończącej się opowieści. Z sympatycznym i nieoczywistym zakończeniem, po drodze raczący widza uśmiechem i gorzkimi bądź realistycznymi obserwacjami.
Do tego jest to produkcja znakomicie obsadzona. Począwszy od głównych bohaterów, po drugi plan i psa. Po obejrzeniu ósmego odcinka chciałbym to oglądać dalej, ale wiem, że nie ma sensu tego ciągnąć, bo finał jest idealnie skrojony.
Pierwszy odcinek można chyba obejrzeć za darmoszkę.
Tytuł tego serialu jest ni przypiął, ni wypiął. Robi raczej jako symbol, memento lub za nic nie robi - może scenarzystom nie chciało się wymyślić innego, a jakiś mieć musieli.
https://www.youtube.com/watch?v=R9-6HTxmf6k
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Całkiem dobrze się rozpoczął serial o pościgu za mordercą Lincolna - "Obława" i jakoś za tydzień skończy się serial "Nowy styl" czy jakoś tak, taki serial o projektantach francuskich - Coco Chanel i Christianie Diorze. I to mi się zaskakująco dobrze ogląda. Zwłaszcza aktorzy w głównych rolach robią robotę.
"Obławę" również śledzę na bieżąco, a dziś obejrzałem ostatni odcinek "New Look". Serial mi się podobał, choć to nie jest produkcja dla masowego widza. Świadomie, czy nie z racji tematu jest to fabuła dla widza niszowego. Bo cóż ciekawego może być w historii o tym, jak Christian Dior stworzył swoją przełomową, czy też rewolucyjną kolekcję mody? W zasadzie nie ma mowy o oglądaniu tego serialu z wypiekami na twarzy. Zwłaszcza że Christian Dior w tym serialu jest postacią mocno refleksyjną, introwertyczną. Już ciekawszy jest wątek jego siostry. A najciekawszy jest wątek Coco Chanel i jej problemów w trakcie II wojny - sporu ze wspólnikami, konszachtów z Niemcami, wyjazdu/emigracji do Szwajcarii, związku z niemieckim agentem, itd. Jest to historia barwniejsza, dotykająca niewygodnej historii. Zatem kontrastuje z historią Diora, jakby nie patrzeć głównej postaci tego serialu.
Niemniej, dobrze się to oglądało. Serial jest doskonale zagrany, w rolach głównych bardzo dobre nazwiska. Na Disney+ jest serial o Cristobalu Balenciadze, i jest to produkcja oryginalna Disneya, więc może jest jeszcze miejsce dla tego typu niszowych seriali. Zresztą serial o Balenciadze i "New Look" krzyżują się ze sobą fabularnie, więc jeśli ktoś planuje, radzę to wziąć pod uwagę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum