-Sure...- wyciągnęła paczkę w stronę kumpeli, sama także poczęstowała się następnym papierosem. Najważniejsze, że najgorsze miały już za sobą. Ricky choć przygnębiona całą sytuacją zdawała się odzyskiwać panowanie nad sobą. -Ufaj, ale sprawdź...-powtórzyła w zamyśleniu. -Taaak... zdarza mi się powiedzieć coś mądrego. Kochanie, dlaczego tak szybko w niego zwątpiłaś? Poczekaj z wydawaniem sądów na temat zaufania, aż będziesz miała coś więcej prócz domysłów.- rozmawiały jeszcze przez dłuższą chwilę. W końcu Lizy powiedziała. -Odwiozę Cię do domu, dobrze?- spytała patrząc uważnie na Ricky. Jeżeli będzie trzeba zostanie z nią na noc, może ojciec nie będzie miał pretensji.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
- Poczekam z osądami aż mi podsunie dowód pod nos. Albo sama się na niego natknę. Obiecuję. - pomyślała chwilę nad pytaniem - Nie wiem czemu tak szybko stwierdziłam, że zdradza. Może dlatego, że tak bardzo boję sie, że go stracę na rzecz jakiejś innej, ciekawszej... - pokiwała głową z zamyśleniem spalając papierosa nieco wolniej niż poprzedniego. - Nah... nie chce mi się wracać do domu. Podwieź się do Evana, zdaj mi brykę a ja się gdzieś wypuszczę. - uśmiechnęła się leciutko - I'll be fine... I promise.
Rokowała pewne nadzieje na całkowite dojście do siebie przez parę najbliższych godzin. Zresztą Erica Staunton to była twarda sztuka, która miała chwilowe załamania - ale nigdy wcześniej nic jej nie złamało. I tym razem też nie.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
-Nie wiem...- westchnęła ciężko. Musiała wrócić po samochód i swoją torbę, ale nie była pewna czy zostawianie panny Staunton samej to dobry pomysł. Nie będzie jej jednak siłą zmuszała do siedzenia w domu. Nie miało to większego sensu. -Oh... ok, ale musisz mi obiecać, że nie zrobisz nic głupiego. A jeśli już to zadzwonisz do swojego głosu rozsądku...- powiedziała zapalając silnik. -Zadzwonię wieczorem z kontrolą.- stwierdziła patrząc na nią jak na małe dziecko, które trzeba pilnować. Chwilę potem jechały już ulicami Newport.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Max siedział za kółkiem swojej Impali wpatrując się w drogę przed nim. Kamera była w środku samochodu. Jeden z łokci oparty miał na otwartym oknie samochodu. Słońce świeciło na poważną twarz, która od czasu do czasu zerkała w lusterka. Wiatr targał wypracowanym nieładem na głowie. Prowadził wyprostowaną ręką.
Na moment jego uwagę przykuła dziewczyna stojąca na mijanym rogu. Wyglądała zupełnie tak jak Jess, ale zniknęła za mijanym słupem. Max spojrzał na kierownicę zaciskając usta, a potem dodał gazu.
Ktoś, kiedyś powiedział: "Nie chodzi o to by mieć, chodzi o to by być..." Tym kimś... Byłem ja...
Ekran powoli się zaciemnia, ale muzyka idzie dalej, aż do końca. A kiedy się skończy słychać oddalający się ryk silnika Impali.
The end
Executive producer: Kaptain Oats
Directet by: Umiar Kukazoo
Starring:
Noise
Eithel
Sygin
Lothrien
and Caylith as Erica
with special apperience Kapitan Owsianka
Cameras: Lost Library
Story by: The O.C.: Popularity
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Słoneczny dzień. Max prowadzi swoją Impalę jadąc nie wiadomo w jakim kierunku. Jest poważny, pęd powietrza targa jego włosy, od czasu do czasu zerka w tylne, lub boczne lusterko.
głosem Maxa
W zeszłym roku poznałem wiele nowych osób. Narodziły się nowe przyjaźnie, inne zmarły. Zrobiłem wiele dobrego, ale i złego. Nauczyłem się...
Max spokojnie sprowadził swoją Impalę na podjazd przed jakimś barem i zatrzymał się na jednym z miejsc, koło chodnika. Silnik szybko ucichł, a Max wyciągnął się wygodnie w fotelu kierowcy uśmiechając się do siebie i swojego rozmówcy w telefonie. Dave, bardzo chętnie bym wpadł, ale jest mały problem. Jestem akurat poza miastem i nie bardzo mam jak wrócić
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Heh... Oczywiście, o ile mnie tutaj znajdziesz... Amm... You know. Lawrence, Kansas? zrobił minę jakby chciał się jakoś usprawiedliwić. Bawcie się dobrze i pozdrów... Pozdrów wszystkich. powiedział wreszcie przez chwilę się wahając. Wreszcie usłyszał w słuchawce "see ya" i połączenie zostało przerwane. yeah... See you to. mruknął spoglądając na swojego I-phone'a i chowając go do kieszeni. Po chwili wysiadł z samochodu. W progu pubu czekała na niego wysoka blondyna o ciekawej urodzie.
Wreszcie jesteś! powiedziała Przywieźli nowe beczki piwa i nie bardzo jest komu je przenieść. Pomyślałam, że może Ty...
Max uśmiechnął się pod nosem i puściwszy jej oczko wrzucił pseudo wojskową kurtkę na tylne siedzenie Chevy'ego.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
W jakimś lokalu w Lawrence Max w szarozielonym t-shircie od Maverica z napisami i swoich poprzecieranych dżinsach przekładał skrzynki z butelkami piwa z baru na zaplecze. Lokal był zamknięty, a mimo to ktoś wszedł przez drzwi. Max podniósł spojrzenie i dostrzegł swojego ojca.
- Hi son... Więc tym się teraz zajmujesz? James zapytał z uśmiechem. Max właśnie dźwigał kolejną skrzynkę, ale szybko ją odstawił i wycierając dłonie w spodnie ominął bar i podszedł do ojca.
- Wiesz, nie lubię siedzieć bezczynnie. Z resztą nie chciałem was doić, a z kasą było trochę krucho. powiedział z uśmiechem i objął ojca. I'm glad I see you dad...
James odwzajemnił uścisk.
- Kiedy wracasz? Mama się martwi.
- Wiesz, nie bardzo wiem czy w ogóle mam do czego wracać...
James kiwnął głową. Well, znasz mnie. Jestem twardy, rozumiem, że musisz podążać własną ścieżką, ale mama... Ona tego nie rozumie.
Max się uśmiechnął Napijesz się czegoś?
- Przygotuj mi dobrego drinka...
- Am... Tego akurat mi nie wolno. Zdaje się, że w Kansas z alkoholem mogę mieć coś wspólnego dopiero po dwudziestym pierwszym roku życia. Soda will be good?
- Soda! ucieszył się żartobliwie i oczy mu się zaświeciły. Opowiadaj jak tam twoja wyprawa? powiedział siadając przy którymś ze stolików.
Przeniesienie akcji
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Obaj wyszli z baru. I po obu było widać przybicie tym, że muszą się rozstać.
- Moja taksówka już jest... James zauważył kwaśno i odwrócił się do syna - Szkoda, że nie chcesz wrócić ze mną. Z drugiej strony jak byśmy ściągnęli wtedy Impalę? zażartował. Max uśmiechnął się i kiwnął głową.
Tu mi dobrze... Potrzebowałem takiej przerwy, pracę mam. Jak będę gotowy to wrócę. powiedział usprawiedliwiając się.
James podszedł do drzwi taksówki i otworzył je Wiesz... Nie chciałem Ci tego mówić, bo na pewno masz własne problemy na głowie. Ale Twoi przyjaciele potrzebują Cię, z resztą tak jak my.
Max podniósł spojrzenie zbitego psa na ojca
- Elisabeth jest w ciąży... Na pewno przydałaby się jej Twoja pomoc.
- To chyba nie moja sprawa... zauważył Max.
- Być może... Ale Twoim żywiołem jest pomaganie innym. Rezygnując z tego, rezygnujesz z części siebie. Pamiętaj o tym. puścił mu oko, objęli się i James wsiadł do taksówki. Chwilę potem odjechał. Max odprowadzał taksówkę wzrokiem. Z baru wyszła ta sama blondynka, która na początku odcinka przywitała Maxa. Podeszła do chłopaka i stanęła koło niego.
-Pan Parker jest bardzo miły... zauważyła -Masz, pomyślałam, że Ci się przyda, skoro wracasz. powiedziała wręczając mu kopertę To Twoje pieniądze za ten tydzień.
Przytuliła się do niego bokiem i wróciła do baru zostawiając Maxa z decyzją do podjęcia...
Przeniesienie akcji.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Max siedział za kółkiem swojej Impali z 67 roku. Jak na złość pogoda się psuła i powoli zaczynało padać. Włączył wycieraczki i oparł się wygodniej na przedniej kanapie wpatrując się w drogę przed sobą. Wracał do domu.
U jednych na lepsze, u innych na gorsze. Ja chciałem od tych zmian uciec, liczyłem na to, że zostawiając przeszłość za sobą jestem w stanie się od niej odciąć...
Przejazd na światła mijanego samochodu, a potem tablica informująca, że jeszcze 100mil do Newport Beach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum