Swoje dwupoziomowe mieszkanie przy Warwik Row Aodh był skłony uznać za kolejny cud świata. Na dole znajdował duży salon zajmujący połowę pierwszego piętra oraz kuchnia, pokój gościny i łazienka, pozory trzeba było zachować. Na górze zaś duża biblioteka, gabinet i sypialnia. Jeśli przybywał w domu i nie odpoczywał, większość czasu spędzał w prywatnej bibliotece bądź w pracując gabinecie. Mimo że mieszkanie urządzone było skromnie to widać że nie właściciel nie poskąpił gorsza na wyposażenie.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Aodh stał przy dużym oknie w swoim gabinecie, plecami do wnętrza. Rozmyślał, był w tym mieście już od jakiegoś czasu. Powoli przyzwyczajał się do Londynu, ba zaczął go nawet lubić ale to dopiero od chwili gdy pogodził się ze swoim nowym życiem. Bo tak wolał to nazywać, nowe życie, nowe możliwości. Choć nie było tu tak jak opowiadała mu Katherine, nic nie było już takie same. Potrzasnął głową, znów nie potrzebnie roztrząsał zmianę sytuacji i tak poza Katheriną nikogo tu wcześniej nie znał. Lepiej zająć się przyszłością. Przed wyjściem sprawdził jeszcze pocztę, ale żadnych nowy istotnych wiadomości nie otrzymał. Zarzucił na siebie płaszcz i wyszedł z zamiarem przespacerowania się po Hyde Parku, który znajdował się nieopodal jego mieszkania. Wtedy mu się najlepiej myślało a do przemyślenia miała sporo kwestii.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Wrócił ze spaceru do domu. Miał już pomysł w głowie jak zakończyć kolejną książkę. Męczył się z tym od trzech tygodni a z Edynburga już słali maile z ponagleniami. Zaczął też kiełkować w jego głowie inny pomysł, ale wpierw musiał zebrać trochę informacji, ruszyć ten dawno nie używany mózg archeologa. Usiadł do swojego MacBooka, odpalił klienta poczty i edytor tekstu. Czekając na jakąś wiadomość, zaczął pisać. W komórce jednak ustawił alarm na za dwie godziny. Później trzeba będzie pojawić się na mieście, pokazać to tu, to tam.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Spojrzał na Pages w MacBooku a potem na zegarek. Nie minęło zbyt wiele czasu a wiele napisać się nie udało. Wena znów wycięła mu numer, wpierw pokazała się, była gotowa do pracy ale gdy usiadł do laptopa to natychmiast zwiała. Jak ja mam pracować w takich warunkach - pomyślał na głos. Wstał od biurka żeby rozprostować kości. Za oknem było już zupełnie ciemno. Chyba trzeba będzie się ruszyć na miasto, nie ma co gnić w mieszkaniu. Zabrał kluczyki do swojego Subaru Imprezy. Był wielce zadowolony z zeszłorocznego zakupu. Pomysł by wymienić Imprezę drugiej generacji na trzecią okazał strzałem w dziesiątkę. Na schodach jednak zatrzymał się by sprawdzić czy w wewnętrznej kieszeni płaszcza jest telefon, nie mógł go przecież znów zostawić w domu.
Gdy już siedział w samochodzie zdecydował się że pojedzie do Micka Saint-Johna, dawno nie było go w fundacji Stevensona, trzeba się pokazać.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Na ulicach były jeszcze pustki, policja jeszcze się nie pojawiła i Aodh mógł spokojnie mknąć do domu. Jutro a raczej dziś czeka go ciekawy wieczór. Hurt, później bankiet. Będzie się działo. Subaru zjechał do podziemnego garażu, wampir spokojnie zaparkował po czym ruszył do mieszkania. Gdy znalazł się w środku, sięgnął po pilota od rolet. 15 sekund później w mieszkaniu zrobiło się ciemno, ale za chwilę zapaliły się słabe światła. Aodh ruszył na górę, zostawiać na dole płaszcz. Zdjął ubranie i zostawił je w łazience a chwilę później zasnął.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Powoli się rozbudzał. To nigdy nie była jego ulubiona czynność. Wstawanie, kto to wymyślił? W końcu jednak podniósł się z łóżka i ruszył do łazienki. Wziął szybki prysznic, a po nim udał się do pracowni. Po sprawdzeniu poczty (w której jak ostatnio nic ciekawego się nie trafiło) zaczął szukać garnituru, choć nie przepadał za nim bankiet i wizyty w kancelarii zobowiązywały. Wcześniej jednak ubrał się w swój codzienny strój . Wczoraj nie zdążył zapolować, teraz musiał to nadrobić.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Gdy wchodził do mieszkania spojrzał na zegarek, był już spóźniony. Zajęło mu to zdecydowanie za dużo czasu. Rzucił się w kierunku gabinetu w którym zostawił garnitur. On musiał wystarczyć. Szybko się przebrał się. Wychodząc chwycił jeszcze homburga, lubił ten kapelusz. Zszedł na dół do podziemnego garażu gdzie czekał na niego samochód. Gdy tylko znalazł się w Subaru ruszył w kierunku mieszkania Bjorna
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Aodh obudził się później niż zazwyczaj, trochę go to zmartwiło gdyż do tej pory wstawał jak w zegarku. Gdy spostrzegł która jest godzina, zaklął głośno. Wziął szybki prysznic i jak najszybciej wrzucił na siebie ubranie. Chwilę później siedział już w samochodzie i pędził w stronę kancelarii.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum