FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poprzedni temat :: Następny temat
Fundacja imienia Jamesa Stevensona
Autor Wiadomość
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2009-02-20, 20:35   

Wilkołaki?! to było trochę jak kubeł zimnej wody. Nie mogła powstrzymać lekkiego okrzyku zaskoczenia. Zaraz jednak wzdrygnęła się, pokręciła głową i umoczyła usta w kieliszku. Złe doświadczenia... od razu przez głowę jej przebiegło, że powinna bardziej uważać.
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
Morpheius 
The invisible man


Posty: 59
Skąd: Piernikowa Stolica
Wysłany: 2009-02-20, 21:07   

- Lupini... Wielce ciekawe. - Bjorn zainteresował się nowym tematem chyba bardziej niż wizytą z Nowego Jorku - Dzikie bestie w miejskiej dżungli... I my o nich nie wiemy? Ja rozumiem, że w górach Norge mogą żyć, bo zdarzyło mi się kilka razy je napotkać, ale żeby w Londynie? Ciekawe, ciekawe...
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2009-02-20, 22:06   

- W istocie. Wilkołaki, lupini, popularnie zwani w niektórych kręgach "kundlami" - na moment porzuciła gniewne przyglądanie się bubkowi nad bubki i spokojnie pociągnęła łyczek krwi. - Wczoraj na mieście w okolicach przypuszczam... 19-20tej... śledziłam pewną trójkę, która na moje oko podążała do metra za jedną z naszych. Arline właśnie. Na miejscu czyli w metrze wywiązała się strzelanina. Ponieważ "kundle" wyciągnęły broń gdy tylko zwęszyły, że Arline jest wampirem. Nie miały tez problemu z przemianą na oczach świadków, których szczęśliwie było mało. - dodała spokojnie. - Ale ponieważ nikt się nie spodziewał, że będą się plątać po mieście, nie miałam srebrnych kul. A zatem żaden nie jest martwy. Ciekawe natomiast jest to iż tak naprawdę nie szli za Arline tylko za jakimś śmiertelnikiem za którym jeden z nich pognał wgłąb tuneli metra.
Urwała patrząc z zamyśleniem na dywanik pod nogami.
- Coś się szykuje...
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Morpheius 
The invisible man


Posty: 59
Skąd: Piernikowa Stolica
Wysłany: 2009-02-20, 22:36   

- Powiada pani, że śledzili człowieka? - spojrzał w oczy wampirzycy, gdy ta skończyła mówić - Ja rozumiem, że zwierzę, jak choćby jakże im bliski wilk, jak upatrzy sobie ofiarę, potrafi wiele zrobić, żeby ją dopaść, ale nawet lupini nie są tacy głupi, żeby ryzykować życie swoje i swoich pobratymców tylko po to, żeby dopaść jakiegoś śmiertelnika... - Bjorn pogładził się po brodzie - Trzebaby spróbować odszukać tego człowieka i spróbować coś z niego wyciągnąć, bo to zdecydowanie nie wygląda mi na normalne polowanie tylko po to, żeby zgładzić ofiarę. Widzę tutaj dwie możliwości: Albo śmiertelnik miał coś, czego lupini chcieli, albo on widział lub wiedział coś, czego oni nie chcieli, żeby się dowiedział...
- To rzeczywiście podejrzane i nienaturalne, jak na ten gatunek... - stwierdził na koniec.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2009-02-20, 23:42   

- Tak. Zdecydowanie za człowiekiem - kiwnęła głową - i zdecydowanie nie wyglądało to jak polowanie dla...hmm.. mięsa... A w kwestii zajęcia się tą sprawą, ja i Alex przysiądziemy nad tym, jak wcześniej powiedział Mick.
Zagryzła wargi zastanawiając się nad czymś jeszcze.
- Nie wiem czy generalnie to ma związek z ta sprawą, nawet poszlakowy ale... donosi prasa, że wczoraj znaleziono pozbawione krwi ciało dziewczyny ze śladami po kłach na szyi. Wampirzych. Coś się dzieje pod naszymi nosami i mam takie dziwne uczucie, że jeśli obie sprawy nie są ze sobą powiązane, to wkrótce zdarzy się coś kolejnego. Mick... - podniosła oczy na "szefa" - czy jest możliwe by ktoś z miejscowych nie związany z Fundacją, olał prawa maskarady i polował sobie tak jak chce nie pozbywając się ciała we właściwy sposób?.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2009-02-21, 09:13   

Słyszałam o tym... Choć przyznam szczerze, że pierwsze co mi na myśl przyszło to sekta. Nawet jeśli wykrwawienie to żaden z naszych nie zostawiłby śladów. Kiedyś już była jakaś głośna wampiryczna afera ale nie pamiętam szczegółów. Pokręciła głową i spojrzała się wyczekująco na starszego wampira. Mick...?
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
Morpheius 
The invisible man


Posty: 59
Skąd: Piernikowa Stolica
Wysłany: 2009-02-21, 10:26   

- Nikt z cywilizowanych wampirów by tak nie postąpił - wiara Bjorna w ludzi...i w wampiry... czasami ocierała się o grance absurdu - Albo rośnie nam tutaj ruch renegacki, albo ludzkie szczeniaki w swojej głupocie posuwają się coraz dalej... Totalny idiotyzm i brak poszanowania...
 
 
Maeg 
Trójkoświr


Posty: 2425
Skąd: 127.0.0.1
Wysłany: 2009-02-21, 10:49   

A co to ma wspólnego z wilkołakami? Bo nie bardzo widzę związku. Mnie zastanawia czy nasza urocza Connor tak po prostu wpadła do metra z bronią? Przecież tam są kamery, wszystko jest nagrywane. I ty mówisz o zachowaniu Maskarady? Jeszcze pewnie użyłaś swoich wampirzych umiejętność. Zastanawia mnie też, jeśli wilkołaki ścigały człowieka, to jakim cudem się zainteresowały wami? Mam wrażenie, że nie opowiedziałaś nam całej prawdy - wampir stał w miejscu i krecił głowa. Chciał się nie odzywać, ale głupota tej Connor go wytrąciła z równowagi.
_________________
"Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak

Bistro Californium
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2009-02-21, 11:18   

Nie wiem co rozumiesz przez związanie z Fundacją? powiedział spokojnie To nie jest organizacja wymagająca członkostwa. Każdy może przyjść na spotkania i dla każdego Fundacja jest otwarta. Nie mniej nie wiem nic o wampirze, który mógłby lekko traktować Zasłonę. powiedział spokojnie Rzeczywiście była wampiryczna afera w 99 roku, niedługo przed pojawieniem się Pandory. Zgraja wampirów, uważających się za dzieci Szatana porobiła sobie z ludzi sługi. Stworzyli sektę. Ich słudzy wprawiali sobie porcelanowe kły i atakowali nas, a także naszych ludzi. powiedział spokojnie Jeśli chodzi o kamery to o ile ktoś to nagrywał taśmy już nie ma. Wykonałem odpowiednie telefony.
Co prawda w tym mieście niedofinansowana policja często nie przejmowała się monitoringiem mając na głowie ważniejsze sprawy, jak chociażby kombinowanie jak nie zarobić kulki, nie mniej środki ostrożności musiały być podjęte. Przecież jest opiekunem.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Morpheius 
The invisible man


Posty: 59
Skąd: Piernikowa Stolica
Wysłany: 2009-02-21, 12:13   

- Co nie zmienia faktu, że to było odkrycie się, zlamanie Maskarady. Mickm - zwrócił się do szacownego gospodarza - Nie wszędzie sa się zadzwonić, nie wszystkie ślady da się zatrzeć. Panie i panowie - tym razem zwrócił się do ogółu obecnych - Wiem, że żadne z nas dzieckiem nie jest, ale zauważyłem tutaj co nieco szczenięce zachowanie. Skrajnie nieodpowiedzialne i narażające nas wszystkich na zdemaskowanie. A przecież Maskarada musi trwać...
 
 
Lothrien 
neverwhere


Posty: 328
Skąd: cz-wa/k-ce
Wysłany: 2009-02-21, 13:34   

Była w szoku. Ta sprawa wydała jej się nieco absurdalna a sam fakt, że miała miejsce tylko pogarszał sytuację. -Nie unośmy się jeszcze przez chwilę. Wierzę, że Ms. Connor...-Vicki domyśliła się, że to właśnie nazwisko wampirzycy. Postanowiła z tego skorzystać, ponieważ to całe operowanie formą bezosobową zaczęło jej działać na nerwy.-...musiała mieć dobry powód, żeby narażać Maskaradę, w obecności jak już wspomniała "szczęśliwie małej liczbie świadków". Opowiedz proszę wszystko dokładnie.- zwróciła się spokojnie do wampirzycy.-Taśm nie ma- dobrze. Co z ludźmi, którzy byli na miejscu?
_________________
Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...

http://valenth.com/feed/455146/Ambrosia+Nectar
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2009-02-21, 13:58   

Westchnęła ciężko. No i zrobili aferę... z takiej bzdury... skupiając się nie na tym co trzeba. Zmusiła się do spokoju mając nadzieję, że przynajmniej kilka osób jest tu normalnych.
- Świadkiem akcji ze śmiertelnych był jeden bezdomny obecny na stacji metra, ale sądzę, że zrobił tak jak każdy człowiek jak w powietrzu świszczą kule - ukrył się... Ten drugi jak mówiłam wcześniej, ten za kim szli, uciekł niemal od razu gdy wilkołak szczęknął zamkiem odbezpieczając broń. A w powietrzu było tyle kurzu z rozwalonych ogniem z automatów "kundli" i mojej broni płytek, że wątpię by jednokrotne użycie wampirzej szybkości dało się zauważyć. Poza tym co miałam zrobić - Arline była bezbronna, a raczej miała sztylet na przeciw ich automatom... Miałam pozwolić zginąć jednej z nas?
Przeniosła spojrzenie na Micka.
- Saint-John, gdybym wiedziała, że odbędzie się tu sąd nade mną to bym przyprowadziła adwokata... - dodała cierpko.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2009-02-21, 14:18   

Rozsądne czy nie, to było zachowanie konieczne. Powiedziała spokojnie chociaż wzdrygnęła się kiedy Morgan wspominała o broni. Wydaje mi się, że zarówno one, jak i... wilkołaki zachowaliby się inaczej gdyby w metrze było więcej ludzi. Jeśli to był tylko jeden bezdomny, to nie wydaje mi się to problemem. Powinniśmy raczej skupić się co one tam robiły. Ten człowiek, o ile był to człowiek, z tego co powiedziała Morgan, nie wydawał się przypadkową ofiarą.
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2009-02-21, 15:07   

Mick nawet nie zwrócił uwagi na cierpki komentarz Morgan, za to słuchał uważnie tego co każde z nich ma do powiedzenia. Z tego co zrozumiałem z opowieści Morgan, to wilkołaki zaatakowały pierwsze, więc obrona była konieczna. Fakt, że mogły obie uciekać, a nie wdawać się w walkę, myślę jednak, że nie to stanowi problem. Problemem raczej jest fakt, że w Londynie mamy wilkołaki. Od jakichś trzystu lat nie słyszano o nich w mieście, chociaż oczywiście wampir samotnie zapuszczający się poza Londyn zazwyczaj przepadał.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Noise 
Furiat...


Posty: 652
Skąd: Behind you
Wysłany: 2009-02-21, 17:08   

- Gdyby nie Morgan i Arline zapewne jeszcze przez bardzo długi czas nie wiedzielibyśmy, że kundle plączą się nam pod nogami. - Alex pozwolił sobie zabrać głos po raz kolejny tego wieczora ponownie skupiając na sobie uwagę wszystkich obecnych. -Teraz naszym priorytetem w tej sprawie powinno być dowiedzenie się, co za plemię plącze się po mieście i jak liczne ono jest. Pamiętajcie też, że większość z was nie ma najmniejszych szans przy spotkaniu z wilkołakiem, a zwłaszcza takim, który bez skrępowania poddaje się przemianie w miejscu publicznym. - rzekł uśmiechając się kwaśno, po czym rozparł się wygodniej na kanapie.
 
 
Maeg 
Trójkoświr


Posty: 2425
Skąd: 127.0.0.1
Wysłany: 2009-02-21, 17:28   

Aodh się już nie odzywał, nie było sensu strzępić języka, młodzi i naiwni. Z chęcią by zobaczył jak sobie radzą z wilkołakami bez srebra. Szkoda tylko, że ta arogancka wampirzyca nie wpadła na prosty pomysł by kogoś poinformować zamiast strugać bohaterkę, była by szansa że ktoś ruszy za wilkołakami. Za dużo chyba filmów się naoglądali. - Przepraszam was na chwilę Odszedł od grupki i wyciągnął telefon, jednak oddalił się na tyle by każdy słyszał to co będzie mówił. Po chwili gdy po drugiej stronie odezwał się głos, sam przemówił. Cześć Rick, słuchaj rozejrzyj się za sprawą strzelaniny w metrze wczoraj wieczorem. Nie wiem jak to zrobisz, ale chce też taśmę z kamer, wiesz jacy są pracownicy monitoringu więc się postaraj. O kasę się martwić nie musisz. Jutro wieczorem chce mieć raport. Zakończył rozmowę, odwrócił się z powrotem do grupki. Może trochę się uniosłem ale jak dla mnie, takie lekkomyślne postępowanie jest nie do przyjęcia. Poza tym wciąż coś mi tutaj nie gra. Jeśli wilkołaki miały cel, co w takim razie je zmusiło do zaatakowania Connor i Arline? Jeśteś pewna że w żaden sposób ich nie sprowokowałyście? Może opowiesz nam dokładnie co tam się wydarzyło.
_________________
"Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak

Bistro Californium
 
 
Morpheius 
The invisible man


Posty: 59
Skąd: Piernikowa Stolica
Wysłany: 2009-02-21, 17:54   

Uśmiechnął się słysząc rozmowę Aodha. - Touché, przyjacielu - poklepał go po plecach - Przede wszystkim musimy się zabezpieczyć. A robienie jatek na prawo i lewo, do tego zostawiając świadków, jest, najdelikatniej mówiąc, głupie i nieostrożne. Sprawa już i tak jest rozbabrana, ale teraz najważniejsze dowiedzieć się, czego chcieli lupini od człowieka... I, jeśli to coś może nam pomóc, to musimy zapewnić mu należytą ochronę.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2009-02-21, 17:56   

- Powtarzam... natknęłam się na trójkę "kundli" idących za wampirzycą jak myślałam i śledziłam ich dobre 10 do 20 minut. Potem jednak okazało się, że polują na człowieka - jeden z trójki wilkołaków jak się zaczęła strzelanina a tamten zaczął wiać, pognał za nim. Nie sprowokowałyśmy ich nijak. Ten człowiek wszedł do metra, zaraz potem Arline, oni, a ja za nimi. Jakoś musieli wyczuć, że jest wampirzycą bo usłyszałam jednego drącego się "wampiry" a potem jazgot broni. Reszta jest znana. Dodam tylko, że jeden z nich przybrał postać wilkołaka a drugi wilka. Posiekałam ich nieco ale niestety nie srebrem więc wątpliwe by któryś padł. Za to dałam radę się przyjrzeć lepiej jednemu - możliwe że liderowi tej trójki. Bardzo charakterystyczny.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Maeg 
Trójkoświr


Posty: 2425
Skąd: 127.0.0.1
Wysłany: 2009-02-21, 18:03   

I przez te 10-20 minut nie miałaś czasu by poinformować Micka, że śledzisz wilkołaki? - Aodh wręcz nie mógł uwierzyć, co za lekkomyślność. Spojrzał na Micka wręcz zabójczym wzrokiem, który mówił kogo ty do cholery trzymasz.
_________________
"Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak

Bistro Californium
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2009-02-21, 18:11   

- A skąd niby miałam mieć pewność, że jak nie zacznę gadać przez telefon to mi nie uciekną? Plus póki nie miałam pewności czy na pewno są wilkołakami... przykro mi ale z wysokości dachu nie wyczuwa się tego tak łatwo... i co kombinują nie chciałam robić larum. To mogło być cokolwiek. Taktyka i rozpoznanie. Warto byś się kolego nauczył tych słów... - odparowała - Tropienie to nie jest spacer po mieście, Aodh. Najmniejsze rozproszenie uwagi i wszystko diabli biorą. A poza tym... - rozparła się wygodnie na kanapie - jak tylko miałam okazję starałam się skontaktować. Wracając z ranną dziewczyną do Fundacji. Niestety nie zawsze wszyscy są na każde piśnięcie telefonu...
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Morpheius 
The invisible man


Posty: 59
Skąd: Piernikowa Stolica
Wysłany: 2009-02-21, 18:17   

Ciszę przecięły wolne oklaski: - Brawo, winszuję odwagi i zacięcia. Tylko pani raczy wytłumaczyć, co ich sprowokowało? Czlowiek nagle się zorientowal i zaczął wiać? W takim miejscu jak metro nikt o zdrowych zmysłach na śledzenie nie zareagowałby wbiegnięciem do tunelu! Chyba że wiedział, z kim ma do czynienia. A to by był ewenement. - westchnął.

- Panie Saint John - podjął oficjalnym tonem - Czy taśma z monitoringu, jeśli rzeczywiście została zniszczona - spojrzał wymownie na Aodha - to w sposób nieodwracalny? Czy po prostu została...hmm... pożyczona, że tak to określę? Rad bym się zapoznać z jej treścią i całą sytuacją, bo coś mi tu śmierdzi. Tylko jeszcze nie wiem, co...
 
 
Maeg 
Trójkoświr


Posty: 2425
Skąd: 127.0.0.1
Wysłany: 2009-02-21, 18:29   

Aodh pokiwał głową na znak, że zgadza się z Bjornem. Chwilę jeszcze nic nie mówił, po czym znów się odezwałTo się zdecyduj Connor wiedziałaś kogo śledzisz czy nie? To wbrew pozorom jest ważne, bo jeśli wiedziałaś to powinnaś zawiadomić Micka od razu i nie chce mi się wierzyć, że krótka rozmowa telefoniczna wykracza poza twoje zdolność podziału uwagi. Rozpoznanie, tyle z twojego rozpoznania, że praktycznie nic poza tym, że pojawiły się wilkołaki nie wiemy. Ty nawet nie umiesz zdecydować się na jedną wersje wydarzeń. Dlatego póki nie uda się nam zdobyć nagrania, pewnie wiele więcej się nie dowiemy. Dobrze jeśli nie ma nagrania, to sprawę zostawmy jeszcze Connor gotowa posądzić mnie i Bjorna o podwójną grę. A nam tak naprawdę nie chodzi o nią a jedynie o jak najwięcej szczegółów
_________________
"Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak

Bistro Californium
 
 
Lothrien 
neverwhere


Posty: 328
Skąd: cz-wa/k-ce
Wysłany: 2009-02-21, 18:36   

-Panowie...- podjęła Victoria nieco uspokajającym tonem. -Proszę... To nie jest sąd nad panną Morgan i wątpię by taki okazał się konieczny. Z jej słów nie wynika by wiedziała z jakim niebezpieczeństwem ma do czynienia. Przynajmniej do czasu przemiany. Więcej- uważam, że godnym pochwały jest fakt, iż zechciała pomóc jednej z naszych. Rozumiem, że panowie ze względu na swoje doświadczenie rozegraliby to inaczej. Niestety na to nie mamy już wpływu i wzajemne okładanie się po głowach do niczego nie doprowadzi.- odstawiła opróżniony już kieliszek. -Tym bardziej, że przed nami dość trudny okres.
_________________
Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...

http://valenth.com/feed/455146/Ambrosia+Nectar
 
 
Morpheius 
The invisible man


Posty: 59
Skąd: Piernikowa Stolica
Wysłany: 2009-02-21, 18:50   

- Zakopanie sprawy i udawanie, że nic się nie stalo też do niczego nie prowadzi. Póki nie będziemy mieli taśmy, nic więcej się nie dowiemy, chyba że się zapuścimy w tunele metra na poszukiwania. Ale to zdecydowanie powinno się odbyć w większym składzie niż dwoje wampirów. - wampir potarl dlońmi twarz - Ale już nie czas na takie dysputy. Trzeba to będzie załatwić jutro, czy to podczas kolejnego spotkania, czy też telefonicznie. Dziś już za późno, niedługo słońce wstanie.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2009-02-21, 19:01   

Nie wiem czy kaseta istnieje... Kazałem się tym zająć, zaraz jednak wykonam kolejny telefon. powiedział spoglądając poważnie i znacząco na blond wampirzycę, którą Aodh i Bjorn poznali zeszłej nocy. Dziewczyna skłoniła głowę i wyszła z salonu. Zatem co robimy? Pozwalamy Alexowi i Morgan samym badać dalej sprawę, czy dołączymy kogoś do zespołu?
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Lothrien 
neverwhere


Posty: 328
Skąd: cz-wa/k-ce
Wysłany: 2009-02-21, 19:14   

-No ja widzę, że jeden z panów poczynił już nawet pewne kroki.- skinęła głową na Adoh'a. -Sprawa jest na tyle poważna, że im więcej osób się tym zajmie, tym lepiej. Jeżeli tylko będę mogła w czymś pomóc uczynię to z przyjemnością. - Vicki sięgnęła do torby i wyciągnęła z niej zgrabny wizytownik. Na odwrocie jednej z delikatnie zdobionych wizytówek zapisała kilka słów.
_________________
Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...

http://valenth.com/feed/455146/Ambrosia+Nectar
 
 
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2009-02-21, 19:58   

Długo milczała. Nie cierpiała konfliktów, ba! nienawidziła wszelkiej przemocy. Nie chciała się w to mieszać ale jedno mogła powiedzieć, zresztą zgodnie z prawdą.
-Jeśli o mnie chodzi to działam na polu dyplomacji. Mogę pomóc w każdym względzie nie będącym... zastanowiła się chwilę ...siłą ognia. Sprawa dotyczy nas wszystkich, choć nie sądzę (i miała taką szczera nadzieję) by atakowali bez powodu...
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
Morpheius 
The invisible man


Posty: 59
Skąd: Piernikowa Stolica
Wysłany: 2009-02-21, 21:50   

- Póki przemocy można uniknąć, trzeba starać się jej nie używać. - zgodził się z przedmówczynią - Lecz, czy nam się to podoba, czy nie, czasami nie ma wyjścia, szczególnie, jeśli trzeba wyruszyć na polowanie na dzikie zwierzęta... - westchnął. - Może was to rozbawi, ale ostatnimi czasy odnoszę wrażenie, że cały Londyn jest coraz bardziej dziki, nieprzystępny, obcy. Jak kraina, do której łowcy wyruszają na polowanie i z której często nie wracają...
Ale... - podjął po chwili przerwy - Jeśli na coś mogę się przydać, chętnie wam pomogę...
 
 
Noise 
Furiat...


Posty: 652
Skąd: Behind you
Wysłany: 2009-02-21, 22:54   

Alex postanowił przejąć dowodzenie nad całą sprawą jako zapewne najbardziej doświadczony łowca w tej grupie. Najpierw chrząknął dość głośno, by przyciągnąć swą uwagę i uciszyć ewentualne szepty, po czym przemówił głośno i wyraźnie - Jak tylko otrzymamy film powinniśmy zacząć od zidentyfikowania tych trzech. Jeśli byli notowani, to są w komputerowej bazie danych policji, a co za tym idzie będziemy w stanie dokładniej ich zlokalizować. Jeśli ta metoda zawiedzie, trzeba będzie sporządzić portrety pamięciowe, żebym mógł wiedzieć, kogo znaleźć, a kogo wy powinniście unikać.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2009-02-22, 10:38   

Wyglądało na to, że sprawa została omówiona i decyzje podjęte, ale wszystko mogło się tutaj jeszcze zmienić. Wszędzie tam gdzie wampiry, zawsze będące indywidualistami, próbowały odnaleźć konsensus jedna iskra mogła spowodować niezłe szkody i "buum!". Póki co wyglądało to dobrze. Zerknął na Michelle i zmarszczył brwi. Dotknął delikatnie jej ramienia dłonią, poniekąd obejmując ją. Dobrze się czujesz? Wyglądasz na trochę... Zmartwioną? zapytał cicho, na tyle by nie przeszkadzać w dyskusji i nie zwrócić na siebie większej uwagi.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Katedra


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 13