Mnie z reguły pomagało odłożenie na później jakiejś jego książki. Tak miałam np. z "Trzema wiedźmami", przez które początkowo nie mogłam przebrnąć i nudziły mnie bardzo, a potem z "Pomniejszymi bóstwami", które też wydawały mi się beznadziejne, a po paru miesiącach zmieniłam zdanie całkowicie.
Kilka ,,Pratchettów" mam już za sobą i to, co najbardziej przypadło mi do gustu w tych książeczkach, to humor właśnie. Takie tam różne prztyczki słowne, które niesamowicie rozbawiają. A ,,Pomniejsze bóstwa" plasują się jak do tej pory u mnie na pierwszym miejscu, zaś na koniec dałabym ,,Ruchome obrazki", jakoś nie bardzo przemówiła do mnie koncepcja tej książki. Poza tym oczywiście Rincewind, specyficzny turysta wiecznie wpadający w przeróżne tarapaty też jest niczego sobie
Ja czekam na III Naukę . Co do książek Pratchetta moje ulubione to Zbrojni i Straż nocna. I wszytkie w których wystepuje Sam Vimes. Cieszę się, że pojawi się i w Łuups! i w Świecie finansjery...
Co do mniejulubionych ksiązek Pratchetta, to chyba Czarodzicielstwo przeczytałam tylko raz...
Przeczytałam Łups i... jestem rozczarowana. Nie podoba mi się kierunek, w którym idzie autor. No dobra, rozumiem poruszanie coraz poważniejszych problemów i dawanie coraz mniej powodów do śmiechu. Ale w tej książce było ich naprawdę malutko. Może raz się roześmiałam, parę razy uśmiechnęłam. Wydaje mi się, że większość śmiesznych elementów została już wykorzystana wcześniej i teraz już aż tak nie bawią.
Nie podoba mi się zmieniony Sam Vimes. Nie porwały mnie jego rozmowy z Patrycjuszem. Chyba komendant został już za bardzo wyeksploatowany.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Wydawnictwo Biblioteka Akustyczna, które jest wydawcą audiobooka Kolor magii Terry'ego Pratchetta ogłosiło konkurs na jak najlepszą interpretację prologu książki, pliki mp3 ze swoim nagraniem można jeszcze nadsyłać, ponieważ konkurs trwa do 1 września, a nagrody zostaną rozdane w warszawskiej kawiarni dla miłośników fantastyki 8 września, informacji szukajcie na stronie wydawnictwa-www.bibliotekaakustyczna.pl
Moimi najukochańszymi na zawsze pozostaną: "Straż! Straż!", "Kosiarz", "Muzyka Duszy" i "Sztuka swiata Dysku" ( z boskimi rysunkami Paula Kidby). Mam juz za soba adaptacje filmowe książek Pratchetta, czyli "Wiedźmikołaja" i "Kolor Magii", które gorąco polecam. Oglądał ktoś?
_________________ A ja wyciągam się w cieniu i śpiewam.
Mam juz za soba adaptacje filmowe książek Pratchetta, czyli "Wiedźmikołaja" i "Kolor Magii", które gorąco polecam. Oglądał ktoś?
Nie oglądałem, trzymają się wiernie książek?
Przeczytałem jedenaście tomów* Świata Dysku i, szczerze mówiąc, nie mam ochoty na więcej. Nie odmówię Pratchettowi talentu i dobrych pomysłów, ale niestety gośc mnie nudzi. Humorem, czyli tym, co większość wskazuje jako największą zaletę . Na początku było dobrze, ale przy każdej powieści mam coraz silniejsze wrażenie, że wszystko to już gdzieś w innym tomie czytałem. W dodatku im więcej dowcipów tym gorzej, sprawiają wrażenie wymuszonych - byle wepchać jeszcze jakąś aluzję, gag, czy ironię (nie mylić z aronią) na każda stronę. Chyba nie czuję tego specyficznego poczucia humoru.
Najbardziej mi podeszła Prawda - bo napisana chyba najbardziej na serio (z tego co znam rzecz jasna), oczywiście jak na pratchettowskie standardy. Pomniejsze bóstwa też dobre. Ogólnie Pratchett porusza dosyć ciekawe problemy znane z naszego świata, ale robi to w sposób dla mnie bardziej lub mniej niestrawny.
Poza Światem Dysku znam jeszcze Dywan - i tę powieść bardzo lubię. I śmieszna i pomysłowa, i z jajem, nie męczy, nie nudzi, zapada w pamięć, a na dodatek jest krótka i zwarta. Idealna do autobusu. Warsztatowo może nieco kuleje w porównaniu do innych dokonań Pratchetta, ale skoro to jedna z jego najwcześniejszych powieści to mogę ją potraktować z taryfa ulgową.
*Równoumagicznienie, Czarodzicielstwo, Trzy Wiedźmy, Piramidy, Ruchome Obrazki, Wyprawa czarownic, Pomniejsze bóstwa, Muzyka Duszy, Kosiarz, Carpe Jugulum, Prawda
_________________ Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
Po takiej serii jaką zaserwował nam Pratchett trudno nie popaść w pewną rutynę. Właściwie się nie da. Dobrym przykładem jest każdy z tych nowych seriali amerykańskich (np. Dr House).
Ja już od dłuższego czasu czytam Pratchetta jak z automatu. Mimo to co kilka tomów któraś część wciąga mnie na tyle mocno, by wchłonąć ją przez jeden wieczór (ostatnio Piekło Pocztowe, wcześniej Piąty Elefant).
Didgeridoo napisał/a:
Mam juz za soba adaptacje filmowe książek Pratchetta, czyli "Wiedźmikołaja" i "Kolor Magii", które gorąco polecam. Oglądał ktoś?
Wiedźmikołaj bardzo mi przypadł do gustu. Szczególnie ze względu na grę Jossa Acklanda (Mustrum Ridcully). Jednak Kolor Magii rozbawił mnie zaledwie pare razy. Strasznie nie pasował mi tam David Jason w roli Rincewinda. I nie ma tu nic do rzeczy jego gra aktorska. W roli Alberta był wspaniały.
Po takiej serii jaką zaserwował nam Pratchett, trudno nie popaść w pewną rutynę. Właściwie się nie da. Dobrym przykładem jest każdy z tych nowych seriali amerykańskich (np. Dr House).
Didgeridoo napisał/a:
Mam juz za soba adaptacje filmowe książek Pratchetta, czyli "Wiedźmikołaja" i "Kolor Magii", które gorąco polecam. Oglądał ktoś?
Wiedźmikołaj bardzo mi przypadł do gustu. Szczególnie ze względu na grę Jossa Acklanda (Mustrum Ridcully). Jednak Kolor Magii rozbawił mnie zaledwie pare razy. Strasznie nie pasował mi tam David Jason w roli Rincewinda. I nie ma tu nic do rzeczy jego gra aktorska. W roli Alberta był wspaniały.
No niestety, mam wrażenie, że powoli "wyrastam" z książek Pratchetta , być może przez wspomnianą rutynę. Już nie jestem taką fanatyczką, jak na początku;). Podobnie z "Dr Hausem" - zaintrygowały mnie 2 sezony, a potem coraz słabiej.
Całe szczęście,że filmy na podstawie Pratchetta zgadzają się z książkowymi pierwowzorami i że nie pozmieniali niepotrzebnie fabuły. "Wiedźmikołaj" podobał mi sie bardziej niż "Kolor Magii". Zgadzam się, że w "KM" niezbyt wcelowali z doborem aktora w roli Rincewina - Jason jako Albert brzmi świetnie, ale jako Rincewind... tu już pewien zgrzyt. Najbardziej w "Wiedźmikołaju" przypadł mi do gustu Ian Richardson ( narrator/śmierć) i Marc Warren w roli Pana Herbatki - ich występy wywoływały u mnie dreszczyk emocji:). Z adaptacji Pratchettowskich polecam jeszcze film animowany z 1996 " Muzyka Duszy" - naprawdę fajny klimacik.
_________________ A ja wyciągam się w cieniu i śpiewam.
Skończyłam niedawno Świat finansjery i jestem bardzo zadowolona z lektury. Po rozczarowującym Łups! nastąpił powrót do tego, co lubię u Pratchetta. Było naprawdę wesoło, mimo że książka bardzo na czasie. A do tego w bardzo przystępny sposób przedstawia działanie banków.
Moist radzi sobie nieźle, niektóre teksty Vetinariego są znakomite, nie podoba mi się tylko główna postać kobieca. Szalenie denerwująca jest. No i te papierosy...
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Mnie świat Finansjery rozczarował. Po pierwsze nie śmieszył. Może ze 3 razy się uśmiechnąłem i raz zaśmiałem. Powtarzanie się motywów widać coraz wyraźniej. Mam wrażenie że Autor coraz mocniej wplata w książki swoje poglądy i robi to coraz mniej subtelnie. Te ekonomiczne też mi jakoś nie leżą. No i główny bohater irytuje ... gry
Po rozczarowującym Łups! nastąpił powrót do tego, co lubię u Pratchetta. .
Nie wiem jak tam jest ze "Światem finansów", ale "Łups" bardzo mi się podobał. Pal licho już samą intrygę - Vimes i s-ka rządzą. Czytanie książeczki dla synka, demoniczny terminarz, wizyta policjantek w pubie, nowa dziewczyna Nobbiego, inspekcja w komisariacie i dużo wiecej. Dla mnie jedna z lepszych książek z cyklu o "Straży".
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Mnie nawet tez. Bo był fajnie napisany, do tego dobra intryga, która u Pratchetta nie zdarza się zbyt często, no i kilka naprawdę udanych scen. Łups był fajny.
Porusza poważne problemy i dobrze, bo jego dowcipy już niestety nie śmieszą. Za dużo ich się powtarza.
Co ma być następne? Czy już dogoniliśmy GB i tylko czekać jak coś napisze?
Doganiamy. Niewydany jest tylko jeden tom, "Unseen Academicals", który ukazał się raptem parę tygodni temu.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
No to chyba czytaliśmy jakieś inne Łups, dla mnie to jedna z bardziej wtórnych książek Pratchetta. Może i ważne problemy porusza, ale w sposób, który zupełnie mi nie podszedł. Jak już zresztą pisałam kilka postów wyżej.
Cytat:
Co ma być następne? Czy już dogoniliśmy GB i tylko czekać jak coś napisze?
Ukazała się (chyba całkiem niedawno) książka pt. Unseen Academicals. Ale kiedy będzie to u nas? Któż to wie?
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Księga Nomów Terry Pratchett
Czyli w rzeczywistości Nomów Księga Wyjścia, Nomów Księga Kopania, Nomów Księga Odlotu połączone w jedną. Celna decyzja Rebisu – połączyć trzy w jedną, zaowocowały tym, że z miejsca zabrałem książkę jako następną lekturę.
Pratchett jest jednym z moich ulubionych autorów. Ma lekkie pióro i talent do humorystycznych scen, ale nie brakuje również dających do myślenia fragmentów. Dlatego w sumie spodziewałem się, że książka o Nomach będzie także książką o ludziach.
Nie zawiodłem się. Fabuła, chociaż stosunkowo prosta, jest bogata w smaczki, bohaterowie są ciekawi i budzą sympatię (biedny Masklin, ale i reszta również jest niczego sobie, zwłaszcza maniakalny Angalo), humor momentami rozwala, a nad całością wisi smutna refleksja Sklepu, będącego całym światem. Momentami śmieszna, ale głównie – zwłaszcza partie Nikodemusa – zmuszały mnie do smutnej refleksji.
Całkowita ocena 8/10
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
No to chyba czytaliśmy jakieś inne Łups, dla mnie to jedna z bardziej wtórnych książek Pratchetta.
W jakiś sposób tak. Przecież pisałem, że dowcipy już się powtarzają. Ale Sama intryga już była świeższa i do końca nie była w 100 % jasna. Podobało mi się, że dowiedziałem się więcej o Lokaju Vimesa Genialne.
Elektra napisał/a:
Ale kiedy będzie to u nas? Któż to wie?
Pewnie do roku się wyrobią. Ale cholera wie
Tixon napisał/a:
humor momentami rozwala,
Bo jednak inny niż w ŚD a do tego książka jest "Stara" Więc humor może bardziej oryginalny
Podszedłem do tej książki z wielkimi nadziejami; ostatnie kilka książek Pratchetta utrzymywało wysoki poziom, co więcej bohater - oszust Moist von Lipwig jest powiewem nowości s Świecie Dysku. Śmierć, Susan, Rincewind i Vimes są nieźli, ale młoda krew ma zawsze ten atut, że jest nowa, świeża. Do tego największy atut Moista – bycie oszustem, korzystanie z ludzkiej głupoty i naiwności, wytykając ich przywary; jednocześnie pamiętając, że Świat Dysku z samego założenia jest krzywym zwierciadłem naszego Świata Globu.
Moist ukazał swe wszystkie zalety w Piekle Pocztowym, w którym można odnaleźć wskazówki, w którą stronę będzie się kierować Świat Finansjery – banki, ekonomia, banknoty. Oczekiwania były z tego powodu duże, dlatego też srodze rozczarowałem się.
Raz, że Moist w poprzedniej książce pokazał doskonałą sztuczkę, w tej zaś rozmienia się na drobne numery; dwa, że bohaterowie poboczni nie mają takiego uroku jak wcześniej – decyzja o wysłaniu Adorę Belle Dearheart poza miasto jest jak najbardziej słuszna, bo gdy już wraca, ledwie się snuje na kartach. Trzy – wątki i ich zakończenia. Golemy, główny księgowy, dawny znajomy Moista, również oszust, człowiek chcący zostać patrycjuszem, rodzinka wraz z chodzącymi krok za nimi adwokatami. Niby nie brakuje niczego, aby lektura była pasjonująca, zaś droga Lipwiga pełna trudności do przezwyciężenia, ale to tylko wrażenie. W praktyce problemy te zostają rozwiązane jakby za pomocą magicznej różdżki, w dodatku jedno z drugim się splata. Niezbyt satysfakcjonujące rozwiązanie.
I takie wrażenia z całości – czytało się dobrze, ale to nie ten poziom, jakiego oczekiwałem.
7/10
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Eryk
Miałem przed nim pewne obawy, bo raz, że stosunkowo mały, a dwa, jest istotnie powiązany z Czarodzicielstwem, które było IMO słabe fabularnie jak i humorystycznie. Na szczęście obawy były płonne, zaś humor w Eryku trzyma wysoki poziom; ichnia odmiana Odyseusza jest znakomita, zaś Piekło... to prawdziwa groza.
Było dobrze, chociaż krótko. 7/10
Czytałem też Blask Fantastyczny w wersji komiksowej i to mi nie podeszło. Mimo specyficznego stylu rysowania, nie oddaje to klimatu powieści, treść zaś jest zredukowana do minimum - ostały się najzabawniejsze opisy i dialogi. W efekcie bez znajomości pierwowzoru właściwie nie wiadomo o co chodzi (jak ze sceną w chatce, gdzie gromada magów ściga R, wchodzą do chatki, R ucieka na miotle, a w dole bójka magów). Ot, taki skrót przygód.
6/10
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Mam pytanie.. Niedawno sięgnęłam po Kolor magii, ale przyznam, że dobrnęłam jedynie do setnej strony, nie dałam rady. Chciałam zrobić drugie podejście do Świata Dysku i nie wiem co wypożyczyć. Czarodzicielstwo, czy zupełnie pominąć cykl o Rincewidzie i zacząć od Morta?
Ja bym zaczęła od Morta, szczerze mówiąc. Czytałam od początku i uważam że pierwsze części są dużo słabsze. Mort juz był OK.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Równie dobry początek to Straż Miejska - Straż Straż.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Możesz spokojnie zacząć od Morta, jak ci wcześniejsze nie podchodzą. Wiem co mówię
Pogubić, to się nie pogubisz. Większość książek ŚD to samodzielne dziełka, choć oczywiście pewne elementy świata przedstawionego, czy postaci zostają zachowane z poprzednich książek, więc czytając chronologicznie ma się najlepszy wgląd w rozwój świata i bohaterów, w ich ewolucję.
A tak przy okazji - dzisiaj na Sky1 premiera Going Postal. Zapowiada się świetnie, więc trzeba zacząć się rozglądać
Nie rozumiem co złego jest w cyklu z Rincewindem?
Owszem są to gorzkie i nieco cyniczne książki (że wspomnę np. Ciekawe CzasY) ale humoru takze jest nie mało.
W dodatku Rincewind to prawdziwy bohater który podobnie jak Wałęsa "nie chce ale musi" ratować świat. Często za pomocą cegłówki w pończosze.
Najbardziej lubię Vimesa ale Rincewinda lubię także
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Niektórym nie pasuje na początek (ale Ciekawe czasy są znakomite). Ja uważam, że wszystkie książki ze Świata Dysku należy przeczytać, a najlepiej w takiej kolejności, jak były pisane.
Za mną Niewidoczni Akademicy. Początek niezły, a potem tak średnio, może przez to, że piłka nożna nie jest moim hobby? Oprócz kilku fragmentów książka nie zapadnie mi w pamięć i raczej nie będę miała ochoty do niej wracać.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum