Teraz chwyciłem "Przełęcz. Osadę" Bułyczowa. Fantastyka w starym stylu, krótko, bez niepotrzebnego poświęcania czasu i stron na zbędne ozdobniki. Momentami surowa, ale mnie to nie przeszkadza.
Przeczytałam fajne fantasy, zupełnie przypadkiem siora przyjechała na wakacje z książką i powiedziała, że jakieś celtyckie nudy dostała na prezent, a że w kwestii lektur ufam jej jak Morawieckiemu w kwestiach wszystkich, więc przekartkowałam parę stron i odpadłam na kilkanaście godzin. Na Legimi są ebooki dla dwóch wydanych u nas tomów, bo wydawnictwo ma jakieś durne pomysły i difoltowo ebooków nie wydają.
Od razu uprzedzam, że to takie trochę "babskie" fantasy, autorka kobieta, bohaterka kobieta, ale jak to się przyjemnie czytało, wspaniała baja, tylko nie dawajcie dzieciom.
Dziewczę brzydkie to i okładka;) ale w tym przypadku "nie oceniaj po okładce" się sprawdza. W ogóle bym tego nie tknęła kijem przez szmatę po okładce i repertuarze wydawnictwa, a tu taaaka siurpryza. Czekam na resztę serii, podobno seria w oryginale jest liczona na 6 tomów, u nas zainteresowanie jest znikome, patrząc po ocenach LC. Szkoda by przepadło wsród chujni dla młodych dam zalewającej rynek.
No miałam takie obawy, jak pisałam - po okładkach, wydawnictwie, ale to nie harlequin, choć oczywiście jest wątek romantyczny, ale z umiarem i ładny i nie stanowi on głównego pretekstu fabularnego jak to często bywa w pseudofantasy dla dziewcząt. Nie ma debilnych scenek erotycznych. Jak ktoś lubi klimaty wczesnej Robin Hobb czy LeGuin (np. Kroniki Zachodniego Brzegu) to może brać bez obaw. Naprawdę ładnie napisane. Wchłonęłam w trzy noce oba tomy. Rzadko mi się to ostatnio zdarza przy książkach fantasy.
Podrzuciłem linka żonie - pewnie przeczyta, to się dowiem jaką ma opinię.
Bo Irlandia to by mnie pociągnęła, historyczne tym bardziej, ale z kobiecym fantasy to już nie wiem ...
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
No tak, myślę, że kobietom się spodoba bardziej. Trochę mi brakowało takich typowo chłopskich wątków fantasy, jak np u Abercrombiego, ale styl narracji mnie urzekł. To ładny retelling baśni. W drugim tomie więcej się dzieje.
Brne przez Telegraph Avenue Chabona. Czasami grzęzne w tych barokowo-przesadzonych frazach i rozdmuchanej narracji, ale ten dysonans pomiędzy bogactwem stylu a bardzo przyziemną historią jest całkiem przyjemny. Jestem jakoś w 1/3, fabuła leniwie acz konsekwentnie odkrywa kolejne karty, mnożąc wątki i postacie. Ale Chabon nie stara sie ukrywac, że chodzi przede wszystkim o erudycyjny popis.
Przeczytałam fajne fantasy, zupełnie przypadkiem siora przyjechała na wakacje z książką i powiedziała, że jakieś celtyckie nudy dostała na prezent, a że w kwestii lektur ufam jej jak Morawieckiemu w kwestiach wszystkich, więc przekartkowałam parę stron i odpadłam na kilkanaście godzin. Na Legimi są ebooki dla dwóch wydanych u nas tomów, bo wydawnictwo ma jakieś durne pomysły i difoltowo ebooków nie wydają.
Od razu uprzedzam, że to takie trochę "babskie" fantasy, autorka kobieta, bohaterka kobieta, ale jak to się przyjemnie czytało, wspaniała baja, tylko nie dawajcie dzieciom.
Brne przez Telegraph Avenue Chabona. Czasami grzęzne w tych barokowo-przesadzonych frazach i rozdmuchanej narracji, ale ten dysonans pomiędzy bogactwem stylu a bardzo przyziemną historią jest całkiem przyjemny. Jestem jakoś w 1/3, fabuła leniwie acz konsekwentnie odkrywa kolejne karty, mnożąc wątki i postacie. Ale Chabon nie stara sie ukrywac, że chodzi przede wszystkim o erudycyjny popis.
TAK!
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Rashmika, nawet zerknę, bo wiem, że nie jarasz się tandetą. Dwa razy posłuchałem twych polecanek i raz było jakotako, a raz doskonale, zatem bilans na plus. Na razie znalazłem w sieci darmową część trzecią. Na co mi, kurde trzecia?
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Kontynuuję Spin Roberta Charlesa Wilsona. Hugo. Raczej nie do specjalnej kontestacji sensu nagrody. Naprawdę dobra powieść. Rozegrana na klasycznym stelażu narracyjnym. Osoba z niższej warstwy zadomowiona w rodzinie tych znaczących w świecie, opowiada historię zdarzeń jakie zmieniły losy świata. A zdarzenia dziejące się, są na skalę kosmologiczną. Jak zawsze relacje te same. Miłość nie taka, przyjaźń wystawiana na próbę. A za barierą,która odseparowała Ziemię od reszty Wszechświata czas płynie inaczej. U nas wolniej. I co z tego wynika? Dla myślącego zawsze smuteczek.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Przyszłość tak niewyobrażalnie odległa, w tym układzie nieubłaganie zapuka do drzwi ( w kilka ziemskich lat, na zewnątrz przeszło ich pół miliarda i co robić z tymi latami, które zostały nim Słońce spuchnie?). . Ale jednak powieść ma kontynuacje, zatem może nie wszystko stracone?
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
"Godziny włoskie" Henry Jamesa. Zbiór tekstów Jamesa poświęconych Italii, po której podróżował na przestrzeni swojego życia. Jak to jest napisane. Zanurzam się w nie z radością i wynurzam z żalem. Pełne smaku, czasami zbyt wykwintne (za dużo czasu poświęconego Wenecji). Czasami ujmujące trafnością spostrzeżeń na temat Italii i ludzkiej natury, że łatwo zapomnieć, że pisane jakoś na przestrzeni 120 - 150 lat wcześniej. Ale nie polecam, bo to rzecz mocno wytrawna i nie dla każdego. Musiałem się trochę ukulturalnić.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Spin jest coraz ciekawszy. Poczytałem nieco opinii i trochę się obawiam, że te super pomysły ugrzęzną w końcówce w schematach i banałach. Ale może nie. Na razie jest dobrze. Terraformowanie Marsa to marzenie ściętej głowy. Ale jeśli masz do dyspozycji tysiące i miliony lat, które dla ciebie tutaj na Ziemi mijają jak pory roku, to brzmi to już inaczej. Akcja powieści przestaje być liniowa i już wiemy, że wydarzyło się wiele rzeczy, które brzmią frapująco. Nie chcę się rozczarować. Większość recenzentów się zachwyca jednak, jak też kontynuacje uważa za co najmniej zbędne. Zacząłem też K.W. Jetera Dzień rozliczenia, czyli Blade Runner 2. Omijałem tę powieść ze zrozumiałych względów, ale po wielokroć natykałem się na angielskojęzycznych stronach na pochwały Jetera jako pisarza. Ze względu na świetny styl i oryginalność. Ryzyk fizyk, kilka złotych. Tłumaczenie to rozpacz. Czarna. Kędzierski ma wiele książek z tematu szerokiej militarystyki na koncie, to może Fidel , albo Ork coś na ten temat wiedzą.To właśnie może być to, co zabiło u nas odbiór Moorcocka, który jest przezajebistym fechmistrzem słowa. Powieść będę kontynuował, bo pomiędzy tymi kostropatymi zdaniami coś pewnie odczytam.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Bawię się powtórką ze Steinbecka. Ustawiłem sobie 3 ulubione, tak to pamiętam z niemowlęctwa, Grona gniewu, Tortilla flat i Myszy i ludzie. Pamiętam o czym, mniej jak. Od tej ostatniej zacząłem, bo to akurat na jeden wieczór. Fajnie poczytać coś składającego się ze zdań złożonych i złożeńszych, a mimo to treściwego. Nie jest to iberyjska zupa, w której musisz się nawiosłować łyżką do siódmych potów, by coś kalorycznego wziąć na ząb. Stara amerykańska szkoła, już konkretna, mięsista, łapiąca byka za rogi, a jeszcze nie chamska.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
"Myszy i ludzie" absolutnie 11/10. A "Grona gniewu" też pożarłem łapczywie, ale po latach gdzieś mi wcięło przy przeprowadzce
Kończę Szczerka "Via Carpatia". Bdb się czyta, doceniam lekkie pióro i nienachalny smrodek edukacyjny, nawet jeśli spodziewałem się mniej politykowania, a więcej włóczęgi i gawęd z ludźmi. Ale generalnie spory plus, na pewno sięgnę po inne szczerki.
Mały minus za powtórzenia. Generalnie odnoszę wrażenie, że czego się ostatnio z reportaży nie tknę (może poza powtórką z "Chrystusa z karabinem na ramieniu", to IMO jeden z najlepszych Kapuścińskich), to za każdym razem odnoszę wrażenie, że autor skleił książkę z mniejszych kawałków (wcześniej publikowanych osobno? nie wiem, zgaduję), ale nie przejrzał jej pod kątem powtórek i po trzy, cztery razy wykłada różne (z czasem coraz bardziej oczywiste) rzeczy jak chłop krowie przy granicy.
KS, uwielbiam stare amerykańskie dobre pisanie. A przede wszystkiem opowiadania. Doskonałe antologie - Ileś tam opowiadań amerykańskich na świtaniu młodości ukierunkowało me gusta i oczekiwania co do tego, czego chcę od słowa pisanego. Może trza wrócić? Bez obawy wielkiej, że rozczaruje. Sa dwie rzeczy pisane, które najpierw urwały mi łeb, a potem przyszyły na odwyrtkę . Ubik i Klęknij o wschodzie słońca. W sumie nie wiem, która bardziej.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
"Clint. Życie i legenda" Patricka McGilligana. Biografia Clinta Eastwooda. Taka nie uładzona i nie pobłogosławiona przez głównego bohatera. Ponieważ autor nie zadowala się legendą stworzoną przez Eastwooda na swój temat, ale stara się trzymać faktów. Nie żeby była jakaś obrazoburcza. Wiadomo, że w wizerunek gwiazdy kina to głównie kreacja choć pewnie są aktorzy i aktorki, którzy nie muszą się chować za wykreowanymi wizerunkami na potrzeby mediów. Clint Eastwood to i tak człowiek skryty, niemniej jest gwiazdą kina, która swój wizerunek mozolnie budowała przez dekady. A że nie przystaje do rzeczywistości? Nie on pierwszy, choć pewnie niewielu po nim takich będzie. Autor go nie ocenia, ani nie czerpie perwersyjnej przyjemności z obnażania gwiazdy. Stara się być uczciwy, stąd wspomina o nieślubnym dziecku, tabunie kochanek, zdradach małżeńskich, czy kolejnych małżeństwach. Biografia bardzo interesująca, ale dla kogoś, kogo interesują tego typu bohaterowie, choć jest też spojrzenie na biznes filmowy i za kulisy dzieł. Jakaś jedna czwarta za mną, nie nudzę się.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Cykl Siedmiorzecze - Juliet Marillier:
t1. Córka Lasu
t2. Syn cieni
Rashmika, dzięki za typa. Dziś rano zaczęłam pierwszy tom, wciągnęło mnie i w tej chwili jestem już za połową. Bardzo dobrze się czyta, zręcznie połączone mity/baśnie w jedną historię.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum